Autor Wątek: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia  (Przeczytany 1365211 razy)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16101
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1875 dnia: Lipca 30, 2011, 07:21:09 pm »
Nieno, to je viborne... Śmiałem się z możliwości nakręcenia Tetrisów i PacManów, a tymczasem jeden z forumowiczów z st.pl wrzucił newsa, że zekranizowali rozbudowaną wersję znanej nam z lat szkolnych gry w okręty, produkowaną przez Hasbro (firmę od Transformers i G.I.Joe), robiąc z tego zresztą "eS"eF o walce z ufokami:
http://niezlekino.pl/2011/07/27/gramy-w-statki-zwiastun
http://www.battleshipmovie.com/

Inny forumowicz trafnie to skomentował:
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16101
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1876 dnia: Sierpnia 10, 2011, 07:53:13 pm »
Szykuje się utrzymana w konwencji paradokumentu ekranizacja "Wojny światów" Wellsa. Założenia wyglądają na przekombinowane (3 warstwy czasowe), ale dość ambitne:
http://www.spacedaily.com/reports/War_Of_The_Worlds_Mock_Documentary_Is_Coming_999.html


Potwierdza się po raz kolejny słuszność lemowskiej zasady, że do SF najlepiej pasuje forma apokryfu? ;)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1877 dnia: Sierpnia 10, 2011, 08:35:05 pm »
Nie trawie tego typu filmow. Zaczelo sie od Blair Witch Project, a teraz namnozylo sie tego niskobudzetowego, pseudoambitnego  badziewia w kazdym gatunku. Nic nie widac, kamera sie trzesie, nudy. Naprawde dobry film, ta technika zrobiony to "Czlowiek Pogryzl Psa":
http://www.filmweb.pl/film/Cz%C5%82owiek+pogryz%C5%82+psa-1992-31281
O dziwo, jest na youtube, ale chyba ocenzurowany:


Ja zas obejrzalem najnowsza Planete Malp. Mozna jednym okiem obejrzec, ale nic ponadto...

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16101
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1878 dnia: Sierpnia 10, 2011, 09:33:12 pm »
Zaczelo sie od Blair Witch Project, a teraz namnozylo sie tego niskobudzetowego, pseudoambitnego  badziewia w kazdym gatunku. Nic nie widac, kamera sie trzesie, nudy.

Muszę trochę sprostować. Z tego co piszą o filmie spodziewałbym się raczej czegoś bardziej w stylu "Zeliga" (oczywiście bez lekkości i humoru Allena), niż jednolitej "kręconej z ręki" opowieści w stylu wiadomego straszaka o czarownicy.

Z tym, że poczytałem dokładniej kim jest reżyser Timothy Hines, i sądząc z jego dorobku faktycznie może wyjść z tego badziewie, nawet nie pseudoambitne...
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6897
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1879 dnia: Sierpnia 10, 2011, 09:50:53 pm »
Nie trawie tego typu filmow. Zaczelo sie od Blair Witch Project, a teraz namnozylo sie tego niskobudzetowego, pseudoambitnego  badziewia w kazdym gatunku. Nic nie widac, kamera sie trzesie, nudy. Naprawde dobry film, ta technika zrobiony to "Czlowiek Pogryzl Psa":
http://www.filmweb.pl/film/Cz%C5%82owiek+pogryz%C5%82+psa-1992-31281
O dziwo, jest na youtube, ale chyba ocenzurowany:

Tak naprawdę to prekursorem jest tutaj chyba Michael Powell ze swoim Peeping Tomem z 1960 roku:
http://www.filmweb.pl/film/Podgl%C4%85dacz-1960-34347
Człowiek ...mnie irytuje i właściwie nudzi (jeśli to adekwatne słowo w stosunku do tematyki...). Jeśli już nie rzecz w technice filmowania, a tematyce to Haneke i parę jego filmów dosyć mocno wstrząsa człekiem (dokładnie w tym temacie to Benny's Video i Funny Games, ale to właściwie stała jego filmografii).
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1880 dnia: Sierpnia 10, 2011, 11:13:13 pm »
Coz, kwestia gustu. Mi sie "Czlowiek Pogryzl Psa" podobal. A co do Funny Games, ktore niedawno widzialem, to jeden z tych filmow, gdzie szwarccharaktera/y naprawde chce sie zadusic wlasnymi recyma  >:(  I choc moze z filmu w zasadzie nic nie wynika, to emocje jakos sie pojawiaja mimochodem, a to chyba swiadczy dobrze o tworcy i dziele.

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6897
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1881 dnia: Sierpnia 11, 2011, 01:32:14 am »
Coz, kwestia gustu. Mi sie "Czlowiek Pogryzl Psa" podobal. A co do Funny Games, ktore niedawno widzialem, to jeden z tych filmow, gdzie szwarccharaktera/y naprawde chce sie zadusic wlasnymi recyma  >:(  I choc moze z filmu w zasadzie nic nie wynika, to emocje jakos sie pojawiaja mimochodem, a to chyba swiadczy dobrze o tworcy i dziele.
Chyba nie bardzo można rozpatrywać Człowieka...w kategoriach podobał-nie-podobał. Co Ci się mogło podobać?Sceny morderstw, gwałtu i zmasakrowanych ciał? Nie sądzę. Wg mnie ten film nie spełnił założeń czyli: pokazujemy jak zło się szerzy oraz seryjnym mordercą jest zwykły człowiek - Twój sąsiad. Dla mnie ten morderca od początku jest ćwierćinteligentem, który nauczył się jednego wierszyka o gołąbku - a ma niby być wielkim estetą i znawcą sztuki itd. Nie jest nawet przerażający w tym co robi - raczej śmiesznie nudny i obrzydliwy. Właśnie brakuje w tym filmie tego, co napisałeś o Haneke (zwłaszcza w wersji europejskiej - chociaż niby są identyczne)  - nie wzbudza emocji, a co za tym - nie skłania do refleksji. Coś chyba nie tak jeśli po takiej jatce na ekranie widz pozostaje obojętny.
Jeszcze jest taka ewentualność, że to ja jestem pozbawiona elementarnej wrażliwości i stąd ta obojętność::)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1882 dnia: Sierpnia 11, 2011, 08:28:34 pm »
No pewnie, ze masz niski prog wrazliwosci, Olu. W koncu spodziewasz sie po adoratorach, zeby szlachtowali lwy po drodze na k2 bo jak nie, to na drzewo! :)
Co do  Czlowieka, co to gryzl psy... Oczywiscie piszac, ze mi sie podobal, mialem na mysli ze byl dobry. Te zas jego cechy negatywne, zarowno filmu jak i postaci, o ktorych pisalas ja uwazam za tego filmu glowna tresc, przeslanie i wartosc wlasnie. Zwroc uwage jacy ludzie sa mordercami w praktycznie wszystkich filmach holywoodzkich o tego typu tresci. Sa to postacie nietuzinkowe, wybitne, superinteligentne, o cechach diabolicznych. Na ogol psychopaci z super planem, twardziele etc. "Czlowiek" zas to kompletny leszcz, cwiercinteligent (jak napisalas), bylejak i przyglup. Charakterystyczne bylo, gdy probowal boksowac i skonczyl z kolnierzem ortopedycznym. Sadze, ze film byl de facto parodia i komedia na tych wszystkich zlych supermanow z Holywood. Kto wie czy nie zainspirowal pomyslem w pewnym stopniu tworcow Urodzonych Mordercow.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16101
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1883 dnia: Sierpnia 11, 2011, 09:38:12 pm »
Kto wie czy nie zainspirowal pomyslem w pewnym stopniu tworcow Urodzonych Mordercow.

Tylko, że ci Urodzeni to - mimo patologicznego dzieciństwa i braków w zakresie inteligencji - ponownie złe supermany.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1884 dnia: Sierpnia 11, 2011, 10:11:21 pm »
Chodzilo mi bardziej o pomysl z ekipa filmowa.

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6897
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1885 dnia: Sierpnia 11, 2011, 10:59:15 pm »
No pewnie, ze masz niski prog wrazliwosci, Olu. W koncu spodziewasz sie po adoratorach, zeby szlachtowali lwy po drodze na k2 bo jak nie, to na drzewo! :)
Co do  Czlowieka, co to gryzl psy... Oczywiscie piszac, ze mi sie podobal, mialem na mysli ze byl dobry. Te zas jego cechy negatywne, zarowno filmu jak i postaci, o ktorych pisalas ja uwazam za tego filmu glowna tresc, przeslanie i wartosc wlasnie. Zwroc uwage jacy ludzie sa mordercami w praktycznie wszystkich filmach holywoodzkich o tego typu tresci. Sa to postacie nietuzinkowe, wybitne, superinteligentne, o cechach diabolicznych. Na ogol psychopaci z super planem, twardziele etc. "Czlowiek" zas to kompletny leszcz, cwiercinteligent (jak napisalas), bylejak i przyglup. Charakterystyczne bylo, gdy probowal boksowac i skonczyl z kolnierzem ortopedycznym. Sadze, ze film byl de facto parodia i komedia na tych wszystkich zlych supermanow z Holywood. Kto wie czy nie zainspirowal pomyslem w pewnym stopniu tworcow Urodzonych Mordercow.
Nie no, Nex - myślałam, że tylko kobiety potrafią interpretowac fakty w zależności od okoliczności i potrzeb: toż to Ty miałeś być Juanem Bondem mordującym lwy po drodze na K2 - ja pisałam, że na szczęście ten świat nie jest tak czarno - biały, że albo tak albo klucha;) Więc to Twoja projekcja moich oczekiwań;)
Co do wrażliwości - możet byt: daję radę slasherom...so;) Nawiasem (jak jesteśmy już przy przemocy w kinie) głosem w tej dyskusji może być też debiut chillijskiego reżysera Amenabara pt. Teza - w temacie snuff movies i wcześniejszy Videodrom Cronenberga. Z tym, że sukcesywnie obniżamy poziom - ja zostałabym przy Powellu jako matrycy;)

Hm...to co napisałeś o Człowieku...właściwie pokrywa się z tą recenzją:
http://www.film.join.pl/prace/czlowiek_pogryzl_psa.html
która dla mnie jest przykładem jak można z filmu wyciągnąć więcej niż zamierzał sam reżyser...
Mnie po prostu nie przekonuje - mam na myśli, że nie interesuje mnie los jego, ofiar, ekipy itd - dla mnie to papierkowe postaci. Przerysowane, karykaturalnie złe i groteskowe. Z tym, że nie widać w tym Gogola i jego śmiechu przez łzy.
Chyba nie ustalimy tutaj części wspólnej;)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1886 dnia: Sierpnia 11, 2011, 11:38:10 pm »
No pewnie, ze masz niski prog wrazliwosci, Olu. W koncu spodziewasz sie po adoratorach, zeby szlachtowali lwy po drodze na k2 bo jak nie, to na drzewo! :)
Co do  Czlowieka, co to gryzl psy... Oczywiscie piszac, ze mi sie podobal, mialem na mysli ze byl dobry. Te zas jego cechy negatywne, zarowno filmu jak i postaci, o ktorych pisalas ja uwazam za tego filmu glowna tresc, przeslanie i wartosc wlasnie. Zwroc uwage jacy ludzie sa mordercami w praktycznie wszystkich filmach holywoodzkich o tego typu tresci. Sa to postacie nietuzinkowe, wybitne, superinteligentne, o cechach diabolicznych. Na ogol psychopaci z super planem, twardziele etc. "Czlowiek" zas to kompletny leszcz, cwiercinteligent (jak napisalas), bylejak i przyglup. Charakterystyczne bylo, gdy probowal boksowac i skonczyl z kolnierzem ortopedycznym. Sadze, ze film byl de facto parodia i komedia na tych wszystkich zlych supermanow z Holywood. Kto wie czy nie zainspirowal pomyslem w pewnym stopniu tworcow Urodzonych Mordercow.
Nie no, Nex - myślałam, że tylko kobiety potrafią interpretowac fakty w zależności od okoliczności i potrzeb: toż to Ty miałeś być Juanem Bondem mordującym lwy po drodze na K2 - ja pisałam, że na szczęście ten świat nie jest tak czarno - biały, że albo tak albo klucha;) Więc to Twoja projekcja moich oczekiwań;)
Co do wrażliwości - możet byt: daję radę slasherom...so;) Nawiasem (jak jesteśmy już przy przemocy w kinie) głosem w tej dyskusji może być też debiut chillijskiego reżysera Amenabara pt. Teza - w temacie snuff movies i wcześniejszy Videodrom Cronenberga. Z tym, że sukcesywnie obniżamy poziom - ja zostałabym przy Powellu jako matrycy;)

Hm...to co napisałeś o Człowieku...właściwie pokrywa się z tą recenzją:
http://www.film.join.pl/prace/czlowiek_pogryzl_psa.html
która dla mnie jest przykładem jak można z filmu wyciągnąć więcej niż zamierzał sam reżyser...
Mnie po prostu nie przekonuje - mam na myśli, że nie interesuje mnie los jego, ofiar, ekipy itd - dla mnie to papierkowe postaci. Przerysowane, karykaturalnie złe i groteskowe. Z tym, że nie widać w tym Gogola i jego śmiechu przez łzy.
Chyba nie ustalimy tutaj części wspólnej;)
Bo widzisz, ja nie jestem typowym Juanem Bondem Slayerem. Mam delikatna, dualistyczna, kobieca nature. Mordujac lwy, po drodze na k2, ronie rzewne lzy na moj polpancerz, na sino szmelcowany... Lece ubic jakas staruszke i zabrac jej portfel z renta 8)

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6897
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1887 dnia: Sierpnia 12, 2011, 12:51:48 am »
Bo widzisz, ja nie jestem typowym Juanem Bondem Slayerem. Mam delikatna, dualistyczna, kobieca nature. Mordujac lwy, po drodze na k2, ronie rzewne lzy na moj polpancerz, na sino szmelcowany... Lece ubic jakas staruszke i zabrac jej portfel z renta 8)

Nex gdybyś uważniej oglądał ten "dobry film" o Człowieku... to nie przegapiłbyś "dobrej rady": lepiej ubić listonosza - i to nie tego, który zawsze dzwoni dwa razy, ale tego który nosi renty z całego okręgu... ::)
Moze po prostu ten film nie był tak "dobry"  8)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16101
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1888 dnia: Sierpnia 12, 2011, 01:36:33 am »
A'propos delikatnych herosów...

Chciałbym szczerze nie-polecić, a wręcz stanowczo odradzić film "Green Lantern".

Trzeba zacząć od tego, że jest to ekranizacja kolejnej, znanej i w Polsce serii komiksowej. (Nawiasem mówiąc: wszystkie wydane u nas historie spod znaku "GL" trzymały przyzwoity - jak na tą konwencję, oczywiście - relatywnie wysoki poziom. Najciekawsze z nich to "A Ganthet's Tale", wydana w jednym z TM-Semicowskich "Wydań Specjalnych", oraz rozpoczynajacy przygodę w/w wydawnictwa z Zielonymi Latarnikami  "Emerald Dawn". Oba koncentrują się na postaci Hala Jordana*. Trzeba też dodać, że Lanterni występowali gościnnie w innych wydanych u nas historiach DC Comics, od seryjnych występów Supermana po takie historie jak "JLA: Ziemia 2". Nie pojawiali się zbyt często, ale pilny czytelnik miał okazję poznać wszystkich ważniejszych - A. Scotta, w/w Jordana, G. Gardnera, J. Stewarta, K. Raynera, Kilowoga, Jade, Strażnika Gantheta...)

Komiksy te stanowiły sympatyczne spaceoperowe bajeczki, w których - oczywiście - większość Obcych jest humanoidalna fizycznie, a prawie wszyscy humanoidalni psychicznie (co aż nazbyt przypominało o tym, że z komiksem ma się do czynnienia), ale czytało się to przyjemnie (czasem nawet jaki element prawdziwej SF się pojawiał).

Fakt, że - w wydanych u nas komiksach - bohaterem głównym był dośc przeciętny facet (dość, bo pilotem-oblatywaczem był, ale podkreslano raczej jego zwykłość jako człowieka niż niezwykłość jego zawodu), oraz to, że pierścień sam wybiera swojego nosciela, dawał młodym widzom/czytelnikom b. dużą mozliwość utożsamienia się. Trudno takiemu np. nastoletniemu fanowi "Star Treka" fantazjować o dostaniu się do Gwiezdnej Floty (choć niby bohaterowie "Star Treka" latali w nasze czasy), trudno też dzieciakowi zaczytanemu w "Pirxach" uwierzyć, że gdy dorośnie będzie mógł odbywać rejsy na linii Aresterra (choć w czasach gdy Pirx sie rodził nie było to tak oczywiste) , jednak nastoletni fan "Green Lantern" może sobie wyobrazić, że w pewnej chwili przyleci doń zielony pierścień i da mu możliwość wykroczenia poza ziemską perspektywę i poznania cudów Kosmosu. Nie wiem czy nie był to jeden z głównych czynników powodujących tak dużą popularność tej serii...
(Popularność zresztą pożyteczną, bo scenarzyści - w tym Niven - przemycali przy okazji różne naukowe ciekawostki, a to mówiąc o efekcie Dopplera, a to znów o entropii...)

Czym innym jest natomiast ekranizacja. Nawet to co w niej zostało z komiksów (m.in. tch dwu o których mówiłem, zwł. z "Emerald Dawn") - i nie uległo rozmydleniu - jest niestrawne z racji wykonania: rażącej kiczem i komputerową sztucznością warstwy wizualnej, tandetnego, przywodzącego na myśl przygody "Kaczora Howarda", szwarccharaktera, płaskiego, choć niby wzorowanego na lepszych pozycjach z serii scenariusza. (Swoją drogą: mieć do dyspozycji tyle niezłego materiału, ile wydała seria "GL" i mimo to zrobić jeden z najbardziej nieudanych filmów superbohaterskich ever, to trzeba sztuki...)

Godniejsza już polecenia od tego g*wna jest kreskówka "Green Lantern: Emerald Knights" (cóż, Bruce Timm ze współpracownikami jest jedną z lepszych rzeczy, jakie przydarzyły się DC w ciągu ostatnich lat), złożona - jak wynika z napisów końcowych - z historii przeniesionych z komiksów. (Z wątków jakie tam widzimy warta odnotowania jest postać b. dużego gabarytowo ;) członka Korpusu, nie jest on może pokryty oceanem, ale wyglada dość znajomo ;) i niekontaktowy jest; pojawia się też wątek stricte SF adresowany do małoletniego widza w celach popularyzatorskich - użycie anihilacji w roli broni, choć dziwne, że nikt z doswiadczonych Lanternów na to wcześniej nie wpadł). Głowną zaś bohaterką animacji jest - by tradycji, umożliwiającej fanom utożsamienie, stało się zadość - zwykła uczennica (spoza Ziemi raczej, ale zwykła).
Co prawda cała fabuła ocieka dość infantylną komiksową durnotą, ale na tle filmu aktorskiego wypada całkiem przyzwoicie.

Czyli: jak kto się napalił na ekranowe przygody Hala Jordana i spółki, to niech zamiast latać do kina i wydawać na obejrzenie gniota, którego nawet efekty specjalne i 3D nie ratują (już "Transformers" jawi się na jego tle filmem prawie oglądalnym), DVD z kreskówką sobie kupi. Będą to przynajnmiej trochę mniej zmarnowane pieniadze.

Edit: recenzja z "Guardiana" też mieszająca kinowy "GL" z błotem:
http://www.guardian.co.uk/film/2011/jun/16/green-lantern-review


* ciekawe czy wiedzieliscie, że współczesną (czyli kosmiczną) wersję wiadomego komiksu - tą z Jordanem właśnie - opracowal w sumie Larry Niven, klasyk SF zresztą (oraz autor "A Ganthet's Tale"):
http://thedorkreview.blogspot.com/2011/04/nivens-green-lantern-bible.html
http://io9.com/5719823/when-larry-niven-reinvented-the-green-lantern-universe

(Wizja Nivena to zresztą coś w sam raz dla wszystkich miłośników "wielkoskalówek" - stara, a potężna, kosmiczna cywilizacja, której legenda - jak się w dramatycznych okolicznościach okaże fałszywa - przypisuje stworzenie Wszechświata tworzy kosmiczną policję mającą pilnować porządku w jej imieniu - po prawdzie zerżnięte to bezczelnie z "Lensmanów" Doca Smitha; po iluś wiekach do w/w policji, czyli tytułowego Korpusu trafia pierwszy Ziemianin, wpadając jak śliwka w kompot w wir wszechśwatowych spraw...
To robi wrażenie na każdym nastolatku, na nie-nastolatkach też by mogło, gdyby było mądrzej zrealizowane.)
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 12, 2011, 08:12:59 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1889 dnia: Sierpnia 12, 2011, 08:29:38 pm »
Bo widzisz, ja nie jestem typowym Juanem Bondem Slayerem. Mam delikatna, dualistyczna, kobieca nature. Mordujac lwy, po drodze na k2, ronie rzewne lzy na moj polpancerz, na sino szmelcowany... Lece ubic jakas staruszke i zabrac jej portfel z renta 8)

Nex gdybyś uważniej oglądał ten "dobry film" o Człowieku... to nie przegapiłbyś "dobrej rady": lepiej ubić listonosza - i to nie tego, który zawsze dzwoni dwa razy, ale tego który nosi renty z całego okręgu... ::)
Moze po prostu ten film nie był tak "dobry"  8)

Aha! Niby film taki nedzny, ale rade praktyczna z niego wyluskalas w trymiga jak rodzynek z ciasta! Widzisz, ja niby facet a mam dychotomiczna, selektywnie postrzegajaca rzeczywistosc, kobieca nature (mysle, ze moge byc lesbijka). Ty zas, kobieta, a pragmatyzm rabowania listonoszy, typowo po mesku uchwycilas w lot. Uczyc mi sie od ciebie fachu! ;D

Q, taki nedzny ten Zielony, a poswieciles mu cala tyrade?