Nie szukałbym żadnych jednoznacznych wytłumaczeń, bo to będzie pewnie zmienne osobniczo, a i u jednej osoby może się rozmaicie manifestować, w zależności od rodzaju muzyki itp.
Jasność.
W końcu, jak słuchasz rocka, to przecie emocje pochodzą raczej z tekstu
Zdecydowanie nie. U mnie.
Emocje są z riffów, napędu rytmicznego solówek i ogólne...synergii (błeee...ja tak mówię?) Śpiew jest jeszcze jednym instrumentem. Tekst mi zazwyczaj przeszkadza ale często, szczęściem, nie rozumiem - i, nie wnikam. Niestety, w polskich się nie da. Nie wnikać - samo wnika.
Drugim szcześciem, banał po angielsku brzmi dostojniej niż po polsku, vide Bitelsi.
A już po łacinie by?
https://www.youtube.com/watch?v=IlzRFHVs9ZoTeksty czasem są ważne, czasem bo rzadko mi podchodzą. Bardziej en masse, to szukam w tym co nazywasz poezją śpiewaną, gdzie rolą muzyki jest podkreślić a nie przeszkadzać. Czyli jak widać reprezentuję nurt dualizmu słowno-muzycznego. Dobre połączenia bywają, ale rzadko.
Bacha, to jakieś emocje temu towarzyszą, bo przecie nie jestem na te dźwięki obojętny - ale jakie to emocje, licho wie, żadne konkretne, a tylko: pozytywne.
Podobne, ale musiałbym się zastanowić, chyba da się napisać konkretniej - niż tylko "pozytywne". To rodzaj czyszczenia, otwierania głowy, na?...no właśnie
To dalej niekoniecznie muzyczne, ale też nie tylko wspominanki i kojarzanki do "dawnych dobrych" czasów.
Jeszcze nie - może kiedyś?
Tymczasem z blogowego zaciekawił ten obok, tyczący tekstów właśnie - stad, poniekąd w tem temacie
Eklektyczny, a i trochę muzyczny...fragment
Umrzeć z rozkoszy, z dołu piach gryźć
na zwiędłych laurach złożyć głowę
Lecz, jak z żywymi po tym iść,
co wierzą jeszcze w życie nowe?
Więc wstrzymać trzeba śmierci falę
Z trumny wystawić nogę
Siłą bez gniewu wylać żale
I ruszyć z nimi w znaną już drogę.
Choć na niej kurz i żwir i koleina w glinie
choć włosy znaczy siwej smugi sznur
stuletni brud i rdzę na karabinie
ożywi puch z Pegaza zdjęty piór.