Niestety ja osobiście odczuwam nacisk osób wierzących na wiele spraw, które nie powinny zależeć od nich, tylko ode mnie!
Tak, masz rację, ale nie jestesmy panstwem wyznaniowym, nie jest to ręczne sterowanie kościoła, żaden hierarcha nie może powiedzieć ma być tak i tak - i tak będzie. Prawo stanowi u nas większość, która jest tak a nie inaczej historycznie ukształtowana. Tak jak wiekszość zdecydowała, że u nas jeździ się prawa stroną, tak też zdecydowała, że zbudujemy świątynię opatrzności. Jutro mogą zadecydować, że jeździmy jednak lewą stroną. Państwo jest aparatem ucisku. Jest logiczne, ze kościół jako organizacja stara się walczyć o swoje "korporacyjne" interesy, a czyni to tym energiczniej, że widzi jak na jego oczach marginalizowane są kościoły w zachodniej Europie. Albo zastępowane meczetami. Ale kościół nie ma ręcznego sterowania w Polsce, sprawa Wielgusa to pokazała. Choć ma potężne wpływy i nie waha się realizować tych wpływów poprzez ludzi podejrzanego autoramentu, jak Giertych czy Rydzyk. Tzn. ten i ów intelektualista, np Życiński ma swoje zdanie na ten temat, ale kościół jako całość zaciera ręce, że jest, jak jest. Że np. ocena z religii będzie się liczyła do średniej. Jest sukces?
Ja mówię, że uważam religię za sprawę prywatną w odniesieniu do siebie samego. Nie wyobrażam sobie, żebym z powodu czyjegoś wyznania szufladkował tą osobę. Nie twierdzę, że takie stanowisko jest powszechne wśród wierzących, raczej odwrotnie. Ostatnio papież wręcz ostro zaprotestował przeciwko takiemu pojmowaniu religii - jako rzeczy prywatnej. U wyznawców islamu sprawy idą jeszcze daleko dalej.
Budowa świątyni opatrzności jest dla mnie działaniem absurdalnym. Pawi ogon.