Polski > Akademia Lemologiczna
[Powrót z gwiazd.] Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
olkapolka:
--- Cytat: Q w Listopada 14, 2016, 04:40:29 pm ---
--- Cytat: olkapolka w Listopada 14, 2016, 12:10:28 pm ---Czy wykształcone nowe umiejętności - powodują totalna odmienność umysłu? Czy istota "ludzkości" umysłu pozostaje?
Czarny biologicznie był identyczny. Więc i potrzeby tym zdeterminowane.
Różnił się umiejętnością "czytanie w ludziach" - zauważ, że jednokierunkową - żadna telepatia typu pogaduszki z kolegą.
Czyli nawet nie telepatia, a wyolbrzymiona empatia.
--- Koniec cytatu ---
Dobra, tylko skup się na słowach Vassone [...]"Moim zdaniem to w ogóle jest cud, że oni wykształcają jakąkolwiek osobowość i że są zdolni do samodzielnej egzystencji. – Noo, nie wszyscy."
--- Koniec cytatu ---
Ty też się skup;))
Mówimy o zupełnie wydumanej opcji...więc ja to bardziej traktuję jako przerośniętą empatię.
Cóżeś się tak czepnął tej Wazon (skąd w ogóle pomysł, że Dukaj mówi jej usty? gdzieś o tym opowiadał?)?;)
Poza wszystkim....cud nie cud: wykształcają osobowość;)
--- Cytat: Q w Listopada 14, 2016, 04:40:29 pm ---
--- Cytat: olkapolka w Listopada 14, 2016, 12:10:28 pm ---Nie bardzo rozumiem - jeśli ktoś podobny, to nierealny? Czyli np. osoby z zaburzoną pamięcią foto, która działa odmiennie, od przeciętnej - są nierealne?
--- Koniec cytatu ---
Patrz poprzedni akapit ;).
--- Koniec cytatu ---
Ale co? Osoby podobne do nas, ale z inaczej rozwiniętym od dzieciństwa mózgiem są nierealne?
Czarny ma osobowość i wszystko jak człek - "tylko" prześwietla każdego. Ma nadmiar bodźców - nadpobudliwe neurony lustrzane?;)
A co np. z osobami z szeroko pojętym autyzmem? I zespołem sawanta?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sawant
Są nierealne? Bo poniekąd - cudowne?;)
--- Cytuj ---Bo co innego jak nadmiarową możliwość dostanie już ukształtowany układ nerwowy, którego struktury synaptyczne powstały w normalnych warunkach.
--- Koniec cytatu ---
Nie bardzo rozumiem jak ma to być dowodem, że wszczepka jest lepsza od naturki? Skoro na tę możliwość i tak jest nieprzygotowana? Chyba więc lepiej uczyć jej od dzieciństwa?;)
Sporne - to tak jakbyś był niesłyszącym od urodzenia i operacyjnie naprawiono by to powiedzmy około 40 - obdarzając Cię wyjątkowo czułym słuchem - wrzucono w środek hałaśliwego miasta. I tak kazano żyć. Myślisz, że taki człowiek poradzi sobie z nadmiarowością? Tak, ot? I każdy?
--- Cytuj ---Przy czym, żeby była jasność: nie uważam, że "Czarne oceany" są pozycją bezwartościową.
--- Koniec cytatu ---
Przy czym ja nigdzie nie napisałam, że są wartościową:)
Polityka z Oceanów - czyli poniekąd sedno - mnie zwyczajnie nudzi.
Q:
--- Cytat: olkapolka w Listopada 17, 2016, 01:14:24 am ---Poza wszystkim....cud nie cud: wykształcają osobowość;)
--- Koniec cytatu ---
No w powieści - si, bo autor tak sobie życzy. Ale gdyby takie cuś ;) zachodziło w realnym świecie, to zdaje mi się, że byłby z tym kłopot.
--- Cytat: olkapolka w Listopada 17, 2016, 01:14:24 am ---A co np. z osobami z szeroko pojętym autyzmem? I zespołem sawanta?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sawant
Są nierealne? Bo poniekąd - cudowne?;)
--- Koniec cytatu ---
Kiedy dochodzisz do sawantów, to mam wrażenie, że jednak zaczynamy się rozumieć. Bo bycie sawantem ma swoją cenę w deficytach, poważnych deficytach, w innych zakresach. I - właśnie - na to mi wygląda, że u takiego telepaty (zwł. takiego, co to jeszcze w inkubie ;)) też by deficyty były, tylko - jak się zdaje - jeszcze potężniejsze. Bo, myliłby jego mózg potrzeby - nawet najprostsze, typu głód, czy parcie na pęcherz - własne z cudzymi, z emocjami to samo. I cudze myśli by nim rządziły, zanim miałby szansę swoje wypracować*.)
* Bazuję tu, oczywiście na - dość nieprecyzyjnym - dukajowym opisie. I mam wrażenie, że - jak z betryzacją - dochodząc do pewnego poziomu wgłębiania się - od pewnej umowności się odbijamy. Bo przecie i J.D. filozof, nie neurofizjolog, i sama neurofizjologia mało jeszcze o mózgu wie. I problem całkowicie fikcyjny co jeszcze gorsza. Znaczy: zostają - nam obojgu - intuicje, a one, ledwo co to przyznałem, guzik warte ;).
--- Cytat: olkapolka w Listopada 17, 2016, 01:14:24 am ---Nie bardzo rozumiem jak ma to być dowodem, że wszczepka jest lepsza od naturki? Skoro na tę możliwość i tak jest nieprzygotowana? Chyba więc lepiej uczyć jej od dzieciństwa?;)
--- Koniec cytatu ---
Lepsza, bo chyba bardziej prawdopodobny taki rodzaj interfejsu, niż telepatie wrodzone. I tu może by się i dało od dziećiństwa - choć nie ryzykowałbym w życiu płodowym i do 4 roku życia nie-płodowego ;) - choćby już dlatego, że da się regulować stężenie odbieranych informacji tak, by mózg nadążał.
--- Cytat: olkapolka w Listopada 17, 2016, 01:14:24 am ---Przy czym ja nigdzie nie napisałam, że są wartościową:)
Polityka z Oceanów - czyli poniekąd sedno - mnie zwyczajnie nudzi.
--- Koniec cytatu ---
No, mnie się tam warstwa społeczna - te ewolucje obyczajów, mód - wydawała prawdopodobna, i splatanie wirtualności z realnością sensownie ukazanym zdawało (wiadomo, raczkującą tzw. AR mamy, w "Czarnych..." to poszło dalej), i to mnie tam intrygowało (nie psychomemy i telepatie, jako baśni przynależne). Ale - jak mówię - coś mi się widzi, że ulega właśnie ta wizja falsyfikacji.
olkapolka:
--- Cytat: Q w Listopada 17, 2016, 10:04:56 am ---Kiedy dochodzisz do sawantów, to mam wrażenie, że jednak zaczynamy się rozumieć. Bo bycie sawantem ma swoją cenę w deficytach, poważnych deficytach, w innych zakresach. I - właśnie - na to mi wygląda, że u takiego telepaty (zwł. takiego, co to jeszcze w inkubie ;)) też by deficyty były, tylko - jak się zdaje - jeszcze potężniejsze. Bo, myliłby jego mózg potrzeby - nawet najprostsze, typu głód, czy parcie na pęcherz - własne z cudzymi, z emocjami to samo. I cudze myśli by nim rządziły, zanim miałby szansę swoje wypracować*.)
--- Koniec cytatu ---
Jasne, że ten telepata jest szyty grubymi...;)
Z tym, że Ty napisałeś o niemożliwości istnienia takich "przeładowanych" ludzi.
Dlatego podałam ich przykład - ludzi z szeroko pojętym autyzmem (nie tylko sawantów) - jako osób z "cudownymi" umiejętnościami - funkcjonujących w społeczeństwie. Realnych --nie żadnych spider manów (jak ich nazwałeś).
Niekoniecznie z poważnymi deficytami:
http://www.arslibra.pl/artykuly.urodzony.niebieskiego.dnia.html
A np. synestezja (niektórzy łączą ją z autyzmem) - trudno powiedzieć, że osoby nią dotknięte mają poważne deficyty:
http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/1,105645,15950253,Synestezja__czyli__widzenie__dzwiekow.html
Natomiast mogą cierpieć od nadmiarowości danych:
http://konektia.pl/artykuly/385-synestezja
--- Cytuj ---* Bazuję tu, oczywiście na - dość nieprecyzyjnym - dukajowym opisie. I mam wrażenie, że - jak z betryzacją - dochodząc do pewnego poziomu wgłębiania się - od pewnej umowności się odbijamy. Bo przecie i J.D. filozof, nie neurofizjolog, i sama neurofizjologia mało jeszcze o mózgu wie. I problem całkowicie fikcyjny co jeszcze gorsza. Znaczy: zostają - nam obojgu - intuicje, a one, ledwo co to przyznałem, guzik warte ;).
--- Koniec cytatu ---
Jasne;)
Ale o ile betryzacja jest umownością i fikcją od początku do końca, o tyle zmiany w mózgu prowadzące do różnych "cudowności" są realne (oczywiście, że nie piszę tutaj o telepatii) - to miałam na myśli:)
Q:
--- Cytat: olkapolka w Listopada 17, 2016, 12:15:03 pm ---Jasne, że ten telepata jest szyty grubymi...;)
--- Koniec cytatu ---
I otomisię od początku ;).
--- Cytat: olkapolka w Listopada 17, 2016, 12:15:03 pm ---Z tym, że Ty napisałeś o niemożliwości istnienia takich "przeładowanych" ludzi.
--- Koniec cytatu ---
Tu muszę doprecyzować - nie tyle niemożności istnienia (bo kto tam wie czy kiedyś ludzie nie będą dojrzewać w świecie upowszechnionej syntetycznej telepatii), co - IMHO - niemożności ukształtowania się ich tak, jak Dukaj to opisuje. Jeśli kształtujący się mózg miałby jakiś mechanizm selekcjonowania impulsów "moje/nie moje (odbierane)" i traktowania tych drugich jak pochodzących z zewnątrz bodźców zmysłowych po prostu, to może bym się i aż tak nie czepiał. Choć o realnym mózgu wiemy jeszcze dość mało, a co dopiero o tym, jak by go należało przebudować, by był zdolny do telepatii i niezgłupienia od niej. (Nawiasem: jak się tam właściwie u tego Dukaja potomstwo programuje - tj. jego DNA,? Jak wiele oni w końcu o tej genetyce wiedzą? Bo o ile pomnę - tam też były, tym razem dość przytomnie brzmiące, ogólniki.)
--- Cytat: olkapolka w Listopada 17, 2016, 12:15:03 pm ---o tyle zmiany w mózgu prowadzące do różnych "cudowności" są realne (oczywiście, że nie piszę tutaj o telepatii) - to miałam na myśli:)
--- Koniec cytatu ---
Co do tego też zgoda. Ba, zgadzaliśmy się w tym od lat zapewne ;), znając te same fakty.
Żuczek:
Pozwole sobie tutaj odpisać- bo ten wątek jest absurdalny. Czy zamiast rozkminiać na forum jakiś problem nie można doczytać dokładnie? Już w temacie Fiaska zobiłam zestawienie- wybaczcie, lekko autystyczna jestem i wszytsko mi musi pasować. Ale nie chce się pchać z kopytami między znawców- te kopyta to też są troche na rzeczy.
Przeczytałam, notując pewne rzeczy, pomijając opisy. Dość dziwne doswiadczenie- czytać beletrystyke jak podręcznik.
Nigdy mnie relacje międzyludzkie zbyt nie obchodziły- ale robiłam zestawienie. Wiec tak- na Prometeuszu stosunki międzyludzkie były nieciekawe. Pewnie dlatego nie była to załoga sowiecka, bo by nie wypadało takich rzeczy pisać. Ale jest to zgodne z prawdą- podczas długich wypraw, nie tylko kosmicznych największym niebezpieczeństwem są ludzie. Było dośc dużo animozji - oprócz jednostkowych też na linii piloci- naukowcy. Czy w takim środowisku były możliwe jakiekolwiek romanse? Czy jakieś inne ujawnianie tego typu spraw? Nie, panowie musieli radzić sobie (nomen omen) na własną ręke i o tym nikt nie mówił- zniszczyli by go. Autor, jako lekarz też był tego świadomy.
Natomiast ten sugerowany romans raczej jest nieprawdopodobny.
Z pilotów wróciło dwóch- i chyba Olaf był jedynym bliskim dla Hala. Z pozostałymi co wrócili - albo uczucie co najmniej ambiwalentne, albo wrogość. Albo nic nie wiadomo, nie są wspominani- więc chyba też różowo nie było.
Natomiast ludzie w świecie zastanym byli kompletnie obcy- inne wychowanie, wartości, doświadczenie. Do tego betryzacja. Czyli tak jakby człowiek miał istnieć wśród innego gatunku. Np. wśród delfinów. Zadziałał instynkt stadny- sciągnięcie najpierw jedynego człowieka który był "swój" a potem utrata głowy dla kobiety która przypomina kobiety z przeszłości. Ja bym nawet z erotyzmem nie przesadzała - raczej potrzeba posiadania kogoś "swojego gatunku".
Ciekawe że chyba jedynym człowiekiem który nie budził niechęci bohatera był doktor Juffon- bo był "staroświecki".
Wizyta w ośrodku uniwersyteckim. Tu nie chodzi o romans- tylko o poparcie/brak poparcia dla następnej wyprawy. Gdyby Hal wyjechał- czyli dowiedział się o wyprawie, i obrażony uciekł- było by to jednoznaczne.
No bo co tam robili? Przygotowywali nową wyprawe. Thurber pyta się co Hal zamierza robić- bo ma plany na jego temat. Olaf prosi o pozostanie- po co? Żeby zjeśc kolacje, przespać się? Nie, pozostanie oznaczało otwartość na wyprawe. Oczywiście- nie udział. Ale choćby zainteresowanie, poznanie planów. Może dalszą współprace- w sumie dosc niegłupie. Opóznie czasowe wiedzy nie przeszkadza innym na prace w ośrodku, a Hal by szybko też luki w wiedzy nadrobił. Taka praca to by było to "nie byle co" jeżeli brać pod uwage doświadczenie i wiedze.
Poszedł w góry, przepracował to co wiedział już od Eri (szkoda że jej wypowiedzi na temat społeczenswta są potraktowane po macoszemu) oraz to czego się dowiedział w ośrodku. Pogodził się i z zastanym światem, i z ideą wypraw/światem poprzednim. Bo napadł na Thurbera w kwestii celowości wypraw, otrzymał odpowiedz i przetrawił. Nie sugeruje że oznaczało to chęć współpracy- raczej otwartość na komunikacje.
Bezsensowna jest czyjaś uwaga że niby miał się nigdy potem nie widzieć z poprzednią załogą. Czemu niby? Lot miał się odbyć "nieprędko" a odległośc nie stanowiła problemu. Nie doszło do odcięcia się od projektu.
Czemu ktoś sugerował "pistolet"? Znowu- lepiej doczytać dokładnie co jest na ten temat napisane a nie bić piane. Oczywiście, pistolety sprzedawano jak landrynki, w każdym sklepie, w świecie w którym ani ludzie ani zwierzęta nie stanowili niebezpieczeństwa.
--- Cytuj ---Wstałem, podniosłem lampę, ustawiłem biurko, potknąłem się o coś — to był turystyczny nóż. Leżał na podłodze.
Cisnąłem go do walizy
--- Koniec cytatu ---
Wyjęty z tejze walizki, upadł w czasie walki.
"Gwałcenie" kilka dni w domku- znowu- na następny dzień odwozi Eri z powrotem. To był jeden dzień- a raczej jedna noc.
Dobrze, nie będe się czepiać drobiazgów. Ale jest jeden fragment który daje do myślenia.
Arne Ennesson. Podaje imie i nazwisko bo pojawia się czasem tylko jedno. Ten od ptaków.
--- Cytuj ---W ostatniej chwili przed zaśnięciem wydało mi się, że jestem tam. na moim miejscu, w koi, głęboko, przy samym żelaznym dnie, a obok mnie leży mały Arne — ocknąłem się na mgnienie. Nie. Arne nie żył, byłem na Ziemi. Dziewczyna oddychała cicho.
--- Koniec cytatu ---
Jak to tłumaczyć? Tym bardziej że
--- Cytuj --- A Ennesson? Byliśmy z sobą źle — nie cierpiałem go. Ale w komorze ciśnień mocowałem się z Olafem, który nie chciał mnie wypuścić, bo było za późno:
--- Koniec cytatu ---
Mam zestawienie - osoby z załogi - do końca nie wszyscy wiadomi, nie wiadomo ile wróciło. Ale nie chce nudzić.
Też jest jedna nieścisłośc jeżeli chodzi o daty- tutaj chyba Autor zawinił.
Może doczytam wątek i zobacze co jeszcze. Chętnie wróce do Fiaska- ale to "gęsty" tekst, wymaga więcej uwagi. Albo mój ulubiony Pokój na Ziemi - też już nie pamiętam bo wątek czytałam chyba rok temu.
Napisze coś jeszcze na temat Powrotu- ale to bedą raczej moje gdybania. Czego za bardzo nie lubie.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej