Moja praca obecnie w większej części polega na tym, żeby znaleźć furtkę prawną i dostać pozwolenie na to, co klient chce wybudować. Przy czym nie dotyczy to jakichś niesłychanie skomplikowanych sytuacji, tylko absurd legislacyjny a jeszcze bardziej dupochronnie interpretacyjny sięgnął zenitu i niemal każdy temat typu samotna chałupa na polu na pierwszy rzut oka implikuje coś "ze względu na przepisy niemożliwe". Większość mego wkładu intelektualnego idzie na to, krew w piach po prostu. Kiedyś czacha dymiła, czy podgiąć w tę, czy w tamtą, żeby było pięknie - a dziś dymi jak ograć urząd, a na gięcie już pary nie zostaje. Czasami ze wspólnikiem jak nam się uleje to mówimy, że napiszemy o tym książkę - ale zaraz przytomniejemy, że nikt z zewnątrz nie zrozumie i nakład się nie sprzeda
. Jak wiadomo najtrudniej inteligentnemu człowiekowi zrozumieć głupotę. Poza tym to już było, paragraf 22, pamiętnik z wanny czy proces lub zamek. Ale generalnie magia słów czyni cuda. Np. zespołu 10 boksów garażowych nie możesz, bo to jeden budynek garażowy z wieloma stanowiskami - ale 10 garaży indywidualnych w zabudowie szeregowej - a proszę bardzo
. Naród wierzący, wie że na początku jest słowo - stąd mniemam, że jakby to odpowiednio nazwać, to by przeszło. Z tym, że teraz może już szum za duży.