Polski > DyLEMaty

Jak miał wyglądać świat w roku 2000

<< < (2/44) > >>

Terminus:
To, że technologia stosowana przy budowaniu promów poniekąd zawiodła, to smutna konkluzja. Jak wiemy, podkreśla się to tym bardziej faktem, że planowane statki, w których mają się odbyć loty na Księżyc i Marsa, to moduły wzorowane na Apollo. Błędna była chyba sama koncepcja - promy owszem są wielorazowe, ale ich poszycie nie do końca jest tak niezniszczalne jak wymaga tego bezpieczeństwo ( -> Columbia). Katastrofa Challengera nie była tak symptomatyczna, bo o ile pamiętam zawiodło tam mieszanie paliwa - może się mylę, ale na pewno nie był to problem poszycia.

A ruscy na Sojuz latają i latają... Na Księżyc pewno też na nim polecą.

Q:

--- Cytuj ---To, że technologia stosowana przy budowaniu promów poniekąd zawiodła, to smutna konkluzja. Jak wiemy, podkreśla się to tym bardziej faktem, że planowane statki, w których mają się odbyć loty na Księżyc i Marsa, to moduły wzorowane na Apollo. Błędna była chyba sama koncepcja - promy owszem są wielorazowe, ale ich poszycie nie do końca jest tak niezniszczalne jak wymaga tego bezpieczeństwo ( -> Columbia).
--- Koniec cytatu ---

Cóż. Czy technologia promów zawiodła? To chyba nie to. Bardziej chodzi o to, że jest dość kosztowna, a Kongres USA woli wydawać pieniądze np. na wojnę w Iraku.

Co do poszycia: jakiej jakości poszycie może mieć 20letni prom. Gdyby powstawały nowe wahadłowce tego problemu by nie było.


--- Cytuj ---Katastrofa Challengera nie była tak symptomatyczna, bo o ile pamiętam zawiodło tam mieszanie paliwa - może się mylę, ale na pewno nie był to problem poszycia.
--- Koniec cytatu ---

Dokładnie był to problem z uszczelką.


--- Cytuj ---A ruscy na Sojuz latają i latają... Na Księżyc pewno też na nim polecą.
--- Koniec cytatu ---

W końcu Korolew w tym celu Sojuz'y wymyślił.

maziek:
W Challengerze nastąpiło wydmuchanie usczelki pomiędzy segmentami kadłuba rakiety wspomagającej SRB na paliwo stałe. Płomień wydostał się szczelina pomiędzy segmentami i przepalił układ zasilania z głównego zbiornika wodór-tlen. Cały wodór natychmiast eksplodował.

Makabryczna róznica pomiędzy tymi wypadkami jest taka, że załoga Columbii zginęła prawdopodobnie w ułamku sekundy, zdaje się, że nie wiedzi nawet, że to nastąpi. Challenger rozpadł się i kabina spadała swobodnie do oceaenu. Po jej odnalezieniu stwierdzono, że częśc osobistych automatów ratunkowych (mała butla z powietrzem w razie problemów z podtrzymaniem atmosfery) została uruchomiona a czas w jakim z nich korzystano wyniósł od pół do bodaj trzech minut...

edit: Q - nie ma wielkiego znaczenia, że konstrukcja promów jest z lat 70-tych. Wiele samolotów ma resursy kilkudziesięcioletnie. W takich maszynach podstawą są procedury, przeglądy i remonty. Ilość oryginalnych (pierwotnych) części w obecnie latających promach pewnie asymptotycznie zbliża się do zera. Poszycie akurat badane było zawsze po każdym locie i wszystkie te płytki są wymieniane jeśli ich mocowanie lub stan tego wymaga.

Obie katastrofy były spowodowane zbiegiem wielu okoliczności, co spowodowało, że ich możliwość uszła uwadze testujęcych. W pierwszym przypadku była to niska temperatura (uszczelka zesztywniała) i bardzo długi czas ekspozycji na tą niska temperaturę. W drugim przypadku było to błędne załozenie, że lokalne uszkodzenie osłony termicznej nie będzie szkodliwe dla konstrukcji promu. Tymczasem plazma wdarła się do wnętrza płata i zmiękczyła dźwigar skrzydła, powodując asymetrię, która z kolei uniemożliwiła utrzymanie prawidłowego położenia wzgledem kierunku lotu - przy prędkości 16.000 km/h.

Q:
@maziek

Mógłbyś rozwinąć myśl:


--- Cytuj ---Challenger rozpadł się i kabina spadała swobodnie do oceaenu. Po jej odnalezieniu stwierdzono, że częśc osobistych automatów ratunkowych (mała butla z powietrzem w razie problemów z podtrzymaniem atmosfery) została uruchomiona a czas w jakim z nich korzystano wyniósł od pół do bodaj trzech minut...
--- Koniec cytatu ---

Czy ja dobrze rozumiem, że istniały (znikome, ale jednak) szanse ocalenia załogi?

maziek:
Nie. Kabina spadała swobodnie z wysokości wielu kilometrów. Nie wiem, jaka miała prędkość w momencie uderzenia w powierzchnię wody, ale sądzę że opór powietrza ustabilizował ją w okolicy 400 km/h. Nie mogli tego przeżyć. Uzycie aparatów ratunkowych nastąpiło natychmiast po eksplozji, co dowodzi, że nie tylko ją przeżyli, ale że przynajmniej część z nich była swiadoma. O ile pamiętam wywnioskowano, że jeden z aparatów uruchomiła nieprzytomnemu koledze astronautka Resnik. Ale już nie pamiętam jak i dlaczego.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej