Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - maziek

Strony: 1 ... 782 783 [784] 785 786 ... 853
11746
DyLEMaty / Re: Opowiadanie
« dnia: Lutego 07, 2008, 09:19:15 pm »
43. Ewolucja przyglądała się z boku i zauważyła, że co ktoś wytrącał rzecz z utartych schematów, zaraz wracały pćmy, murkwie, konstruktorzy i inne, co jeden madry facet jeszcze w XX w. przewidział... Wy mnie tak, ja was tak... Przeleciał brązowy karzeł i odarł Ziemię aż do żelazo-niklowego jądra...

11747
Akademia Lemologiczna / Re: Akademia Lemologiczna [Eden]
« dnia: Lutego 07, 2008, 07:28:46 pm »
Buuu, łałałałała, buuu...

11748
Akademia Lemologiczna / Re: Akademia Lemologiczna [Eden]
« dnia: Lutego 07, 2008, 06:18:49 pm »
Cytuj
Cytuj
Nie żebym się chwalił, ale wczoraj przeczytałem półtora rozdziału w niecałą godzinę... :P

Bardzo ładnie! <głaszcze_po_głowie_i_daje_cukierka>  ;D

Yyygh to ja ten, no, yyyy, dwa rodziały przeczytałem w 10 minut!!!

11749
Akademia Lemologiczna / Re: Akademia Lemologiczna [Eden]
« dnia: Lutego 06, 2008, 11:20:21 pm »
Zara, zara. A gdzie vacatio legis, hę? Że co, przez noc mam sobie odświeżyć niby?!

11750
Hyde Park / Odp: Sprawy różnakie
« dnia: Lutego 02, 2008, 04:01:01 pm »
Cytuj
jeśli "oglądać świerszczyki", to nie "sperwertować", lecz "perwertować"...  ::)
Zwróć uwagę na człon przed -wertować ;). Z greckiego zresztą...

11751
Hyde Park / Odp: Sprawy różnakie
« dnia: Lutego 01, 2008, 07:27:09 pm »
Cytuj
Co znaczy termin "sperwertować"?  :)

Sperwertować = przeglądać świerszczyki
Np.: Wczoraj sperwertowałem sobie Playboya.

11752
Hyde Park / Re: Tabula Rasa
« dnia: Stycznia 30, 2008, 10:03:19 pm »
Cwaniaku, zżynasz z internetu :). Jak sie to wpisze do googla to...

11753
DyLEMaty / Re: Właśnie się dowiedziałem...
« dnia: Stycznia 19, 2008, 07:43:02 pm »
Cytuj
Ból w grach.
Ból w górach. U mnie przynajmniej może być. Sądząc z prognoz i net-kamerek właśnie wyjeżdżam na narty błotne. Pa, pa robaczki na tydzień.

11754
Hyde Park / Odp: Sprawy różnakie
« dnia: Stycznia 16, 2008, 09:59:34 pm »
Cytuj
Znalazłem filię Google Worship.
Najlepsze są walące się wieżowce :) .

11755
DyLEMaty / Re: Jak miał wyglądać świat w roku 2000
« dnia: Stycznia 15, 2008, 01:15:51 pm »
Cytuj
Uległem b. prostemu skojarzeniu: tu gigantyzm i kopułki, tam gigantyzm i kopułki.

Nic strasznego. W sumie temat dla znawców. Swoją drogą architekturę powinno się dać odbierać bez teoretycznej podbudowy. W takim sensie - po owocach ich poznacie - jedno i drugie doprowadziło do tego samego: dehumanizacji i przytłoczenia. Wiedza o tym jak szczytne idee światłego rozumu zostały skonsumowane przez totalitaryzmy to jeszcze jedna ilustracja przysłowia, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.

11756
DyLEMaty / Re: Jak miał wyglądać świat w roku 2000
« dnia: Stycznia 15, 2008, 10:18:47 am »
Cytuj
Mi to najbardziej przypomina architekturę jaką naziści propagowali....

To dwie rózne sprawy. Speer projektował dla Hitlera monumentalną architekturę publiczną, stadiony, budynki urzędów itd. To był tak na prawdę mocno zmonumentalizowany czy wręcz zgigantyzowany klasycyzm. Chodziło o przytłoczenie skali ludzkiej potęgą 1k Rzeszy...

Tego typu pomysły jak Mr. Gilette nie miały nic wspólnego z emanacją potęgi państwa takiego czy innego, lecz rozumu. W zamyśle chodziło o człowieka, każdego pojedynczego. Nawet na tych szkicach widać, że wszystko było przemyślane. Jest dużo okien a poszczególne człony są tak rozstawione, aby do każdego okna docierało dostatecznie dużo światła (brak światła, życie w norach i wywołane tym choroby szczególnie dzieci to był zmora XIX wieku w robotniczych miastach a już wiedziano, jakie znaczenie ma słońce). Od środka (pod kopułą) jest zapewne przestrzeń półpubliczna, wspólna dla wszystkich mieszkańców, gdzie są szkoły, restauracje, baseny, itd. Na zewnątrz pomiędzy "jednostkami" (jak nazywał później swoje bloki le Corbusier) przelewa się niczym nieskrępowana zieleń i komunikacja.

Le Corbusier rozwinął tą ideę i wybudował kilka "jednostek" z których nasławniejsza jest marsylska. Trzeba jasno powiedzieć, że życie całkowicie zweryfikowało dumne produkcje wolnego rozumu. Ludzie nie cierpią przestrzeni półpublicznych, taka przestrzeń jest niczyja, czyli należy do wandali a nie obywateli. Ludzie nie chcą tkwić w jednym miejscu, niekoniecznie marzą, aby posyłać dzieci do szkoły w tym samym bloku. Mieszkania okazały się zbyt mało elastyczne (rodziny są różne) sredni obywatel się nie sprawdził. Ludzie pragną mieć większy kontakt z ziemią itd. Obecnie jednostka jest substandardowym zasobem mieszkaniowym dla tych, których nie stać na coś lepszego. A ludzie poprzekształcali co mogli, zabudowali ścianami antresole w mieszkanich, powydzielali sobie po kawałku "wspólnej" przestrzeni itd.

Osiedle za Żelazną Bramą czerpie z pewnych pomysłów le Corbusiera ale raczej w dość powierzchowny sposób. Przede wszystkim standard mieszkań tam jest Gomułkowski a nie le Corbusierowski. Są tam małe pokoje, często ciemne kuchnie. Olbrzymie, anonimowe bloki, w których żaden mieszkaniec nie ma najmniejszych szans, aby poznać choćby z widzenia współlokatorów z tej samej klatki schodowej. Tak na prawdę przestrzeń zewnętrzna, obca, sięga tam do drzwi mieszkania. Już na korytarzu za tymi drzwiami nie wiadomo co cię czeka. Przestrzeń półpubliczna, która miała się tam znajdować została całkowicie wchłonięta przez przestrzeń zewnętrzną. Dlatego ludzie za pomocą rozmaitych krat wydzielają sobie kawałki korytarzy, z których jest wejście do kilku tylko mieszkań, i za kratą mają jakieś poczucie bezpieczeństwa.

Tragedią le Corbusiera było to, że taki sposób stłaczania ludzi w zuniformizowane przestrzenie, na masową skale wspaniale podpasował tym, co budowali "komunizm" czy "socjalizm". Takie budownictwo świetnie nadawało się też do obniżania kosztów. Nie człowiek więc był w centrum, a problem jak najtaniej wybudować jak najwięcej mieszkań. Człowiek nie miał najmniejszego wpływu na wygląd, jakość, rozkład przyszłego mieszkania. Tak więc owoce jego idei okazały się tak pokrętne i fałszywe, jak to tylko możliwe. O le Corbusierze mówi się że był to największy architekt XXw., który poniósł największą porażkę.

11757
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Stycznia 12, 2008, 10:29:54 am »
Po prostu lubie sobie podstawić do wzoru na własną rękę, od razu widać, czy się rząd wielkości zgadza. Bardzo pouczające. Podobnie jak próba narysowania na kartce papieru Układu Słonecznego, tak, żeby z jednej się cały zmieścił, a z drugiej, żeby żadne planety się nie zlały ze sobą. Potem (jakby się to udało, co raczej jest trudne jeśli nie niemożliwe) można się zastanowić, gdzie w takiej skali była by najbliższa gwiazda. Dla kartki A4 byłoby to trochę ponad 2km, czyli w sąsiedniej dzielnicy. A gdzie byłaby najbliższa jak dotąd odkryta "rokująca" ziemiopodobna planeta (180 lat świetlnych) - jakieś 80km

Wtedy można sobie zdać sprawę, że na tej kartce papieru człowiek był jak dotąd najdalej od Ziemi 2/100 mm, a gdyby wielkim wysiłkiem stanął na Marsie to powiększyłby ten rekord do mniej więcej 1cm... (gdyby dzielny astronauta poczekał, aż Mars znajdzie się po przeciwnej stronie Słońca niż Ziemia)

Takie to wnioski można przy porannej herbatce wyciągnąć zabawiając się kartką papieru.

11758
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Stycznia 10, 2008, 05:54:42 pm »
A czyli trochę inaczej to działa. Nie słyszałem o takim pomyśle. Te zbiorniki wodoru sa po to, aby w akceleratorze wytwarzać antyprotony. Te zaś wystrzeliwane są w kierunku żagla, który jest pokryty ciężkim metalem (tu uranem). Antyprotony anihilują na żaglu powodując przy okazji wyrzut jąder uranu i produktów ich rozpadu z wielkimi prędkościami do tyłu, co generuje ciąg.

No to tej masy do gwiazd nie starczy. Jeszcze sobie to podliczę, bo dziś jestem strasznie skołowany, nockę zaliczyłem. W pewnym sensie modyfikacja silnika jonowego, wyrzut masy jak w silniku rakietowym chemicznym, tylko prędkość wyrzutu znacznie większa, o rzędy wielkości większa niż w jonowym. A ciąg wiadomo, w kwadracie od tego.

Q, jestm zbudowany Twoją wiarą we mnie, jednak jak już raz się to okazało jestem tylko nędznym architektczyną z Klońska, w dodatku bez zlecień, przebranym za kobietę pastora i zwerbowanym na agenta Mossadu... A z fizyką sie pożegnałem w klasie maturalnej AD 1985.

11759
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Stycznia 10, 2008, 11:28:45 am »
Zupełnie nie rozumiem jak to działa. Wygląda, (jak rozumiem schemat), że stateczek ten zawiera zbiornki wodoru, oraz zasilane z baterii żródło antyprotonów (czyli krótko mówiąc akcelerator jakiś).  Wytworzone antyprotony są uwalniane razem z wodorem do przestrzeni przed żaglem, gdzie odbywa się anhilacja. Ponieważ żagiel ma dużo większą powierzchnię niż przekrój czołowy statku pojawia się różnica ciśnień i napęd. Jeśli dobrze rozumiem ten schemat, bo może bajdurzę. (Może jest opis jakiś?). Jeśli tak, to z dwóch przyczyn moze to być trudne do zastosowania do podrózy międzygwiezdnych: po pierwsze, bo statek musiałby zabrać ze sobą olbrzymią objętość wodorowego paliwa do anihilacji, po drugie ponieważ aby wytworzyć antyprotony potrzebuje Słońca oświetlającego baterie słoneczne (ten problem można usunąć - oświetlając baterie wiązką światła ze zwierciadła wokół Słońca).

Dalej, w anihilacji powstaje duża ilość fotonów gamma, które jest najtwardsze i cholernie przenikliwe, i które wyjątkowo trudno ekranować, więc załoga mogłaby świecić już po próbnym rozruchu silnika. Także zwierciadło (żagiel) będzie przepuszczał większość fotonów wysokoenergetycznych bez odbicia.

11760
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Stycznia 10, 2008, 01:06:07 am »
Zwierciadło się porusza ruchem orbitalnym wokół Słońca, na skutek oddziaływania ciśnienia promieniowania dozna siły wypadkowej działającej po dwusiecznej kąta pomiędzy Słońcem, zwierciadłem a statkiem. Niestety kierunek tej siły nie będzie się pokrywał z promieniem wodzącym orbity zwierciadła (siła będzie miała składową wypychającą z płaszczyzny, w której leży orbita). Można temu zaradzić np. poprzez podwojenie powierzchni zwierciadła i takie jego ukształtowanie, aby generowało dwie wiązki światła - jedną w kierunku statku, a drugą dokładnie przeciwnie. Wówczas pozostaje tylko składowa siły wypychająca z orbity po promieniu. A to się już samo skompensuje (orbita będzie przebiegać nieco wyżej niż teoretycznie wyliczona dla danej predkości orbitalnej).

Sądzę, że statek powinien "zbierać" wiązkę światła dosłaną mu z Ziemi i przetwarzać na impulsy laserowe (czyli silnik fotonowy czy coś). Wtedy kierunek zasilania byłby rozłączny z kierunkiem pracy silnika (apropos hamowania czy powrotu). Przy żaglu to jest oczywiście one-way ticket to the Moon...

Podróż na 10 lat świetlnych wg czasu ziemskiego to będzie tak: rok przyspieszania 1g da odległość 4,5*10^12 km czyli circa 1/2 roku świetlnego, razem z hamowaniem to 1 rok świetlny, a pokonanie pozostałych 9 lat świetlnych zajmie 10 lat, czyli w sumie z punktu widzenia Ziemi 12 lat.

Co do dylatacji czasu. Żeby tak po ludzku policzyć, to trzeba by zdaje się całkować. W każdym razie dla prędkości 0,9c wyniesie ona -nomen-omen - 44. To znaczy tak na prawdę 0,44. Czyli biorąc pod uwagę dla uproszczenia tylko te 10 lat, kiedy statek będzie sie poruszał z prędkością 0,9c, to załoga postarzeje się tylko o ~5 lat. Czyli w jedną stronę na Ziemi upłynie 12 lat, a na statku 7 lat.


Strony: 1 ... 782 783 [784] 785 786 ... 853