Mnie też trzepie. Najbardziej mnie trzepie, że jak byłem młodszy to miałem złudzenie, że coś jest dane raz na zawsze, że jak wynaleziono prąd, to już nie będzie się używać świec i że rozwój wyklucza regres a nauka ciemnotę. Ale tak nie jest.
Znałem tego gościa, był fachowcem z branży projektowej, przypuszczam, że cierpiał na przypadłość, która nie wiem jak się nazywa, ale są osoby, których pot ma niezwykle nieprzyjemny "stary" zapach mimo wszelkich zabiegów higienicznych i stosowania pachnideł. Taki gość po godzinie po wyjściu spod prysznica "pachnie" jak kloszard. Co prawda na marginesie niedawno czytałem artykuł na ten temat, z którego wynikało, że może to nie być cecha osobnicza a kwestia zasiedlenia przez takie a nie inne bakterie i nieodpowiedniej higieny (za często prysznic właśnie a zwłaszcza stosowanie mydeł antybakteryjnych - bo te złe bakterie są bardziej żywotne od tych dobrych i z pomocą higieny wypierają je), bo ludy żyjące pierwotnie, nie myjące się w całości praktycznie nigdy, nie mają śmierdzącego potu. Mniej śmierdzą w razie wysiłku także ci, którzy rzadziej biorą prysznic a tylko stosują higienę "cząstkową" (konkretnie narządów płciowo-wydalniczych i pach). Reszta człowieka wg owego badacza nie śmierdzi w ogóle, pominąwszy jeszcze łepetynę - którą, o ile owłosiona należy jednak, z przyczyn czysto społecznych, niechętnie, raz na tydzień czy dwa umyć, ale bez nadgorliwości.