Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Lieber Augustin

Strony: 1 ... 127 128 [129] 130 131 ... 162
1921
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Maja 11, 2019, 11:17:30 pm »
A o co chodzi, za przeproszeniem? Co widać w Polsce?
Zwarte kolumny maszerują z pochodniami i wrzeszczą.
Marsze skrajnej prawicy?
A kto, Twoim zdaniem, popiera i finansuje ową prawicę? Czy czasem nie z Moskwy wiatr wieje? ::)
https://www.fronda.pl/a/prorosyjska-prawica-pozyteczni-idioci-putina-podkopuja-polska-panstwowosc,122982.html

Przestępczość wśród imigrantów jest na pewno niebagatelnym problemem, ale uważam, że jest to problem o wiele bardziej złożony od np. w/w braku wdzięczności dla opiekunów.
Zresztą...pozostaje przedmiotem badań w wielu krajach:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Imigracja_a_przest%C4%99pczo%C5%9B%C4%87
Tu próbka analizy niemieckiego raportu o przestępczości:
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/1735114,1,przestepczosc-imigrantow-w-niemczech-fakty-i-mity.read
Taa...statystyki nie wydają się zbyt pocieszające.
Od 2014 do 2016 r. liczba uchodźców Dolnej Saksonii wzrosła o 117 proc. Tymczasem liczba zabójstw i rozbojów z ich udziałem – 2,5-krotnie, ciężkich pobić – ponad 3,5-krotnie, gwałtów – nawet 5-krotnie.

Niemniej jednak naukowcy-kryminolodzy są nastawieni optymistycznie. Rzucają magiczną formułę, która nieuchronnie doprowadzi jeśli nie do całkowitej, to przynajmniej do częściowej likwidacji bandytyzmu. Oto, co trzeba robić:

Autorzy raportu przekonują, że części takich konfliktów i dramatów można by uniknąć, gdyby uchodźcy trafiali do mniejszych ośrodków i mieszkań socjalnych. To oczywiście wymaga poważnych nakładów finansowych. „Nie powinniśmy oszczędzać i ciąć, tylko inwestować” – mówił Pfeiffer w wywiadzie dla dziennika „Passauer Neue Presse”. Będzie to – jak zapewnia – dobra inwestycja w bezpieczeństwo.
/.../
„Potrzebne są też zachęty finansowe, na przykład w formie świadczeń wypłacanych w gotówce po przybyciu na miejsce (po dobrowolnym powrocie w strony ojczyste – LA)” – dopowiada Baier.


Ale przyznają, że istnieją pewne problemy:
Ilu skorzysta? Ilu wróci, a później jeszcze raz uda się do Niemiec? Ilu przybędzie do Europy tylko po to, by wyłudzić środki?

Prawdę mówiąc, mnie osobiście takie podejście nieco dziwi. Oględnie mówiąc.
Bezczynność i nuda potęgują frustrację i prowadzą do agresji. Dobra organizacja czasu wolnego może temu przeciwdziałać.

Bezczynność i nuda? Jakże to tak? Przecież rynek pracy w Niemczech cierpi na poważny brak robotników, zwłaszcza niewykwalifikowanych, w gospodarce rolnej. Choćby na tamtych wspomnianych szparagach.
Nic nie rozumiem. Niemcy zachęcają do pracy Polaków i Ukraińców, a jednocześnie gotowi są inwestować pieniądze w organizację czasu wolnego (sic!) dla miliona z hakiem darmozjadów?
Cóż to się dzieje na świecie? Co to takiego? Współczucie? Dobroć?
Jeśli tak, granica pomiędzy dobrocią a głupotą jest naprawdę cienka.
Sorry za niepoprawność polityczną ;)

Cytuj
Natomiast jestem przeciwna nakręcaniu medialnej spirali nienawiści - takiej, jak ta ze zdjęciem śmiejących się chłopaków. To tylko eskaluje problem. Nic więcej.
Zgadzam się z Tobą w stu % :)
Marginesikiem, nieco dziwne to wyrażenie – „nakręcać spiralę”, nie?
Przecież spirala powiedzmy Archimedesa rozszerza się, średnica spirali zwiększa się podczas rozkręcania?
A może wyraz wywodzi się od nakręcanej sprężyny zegara? :-\

Cytuj
Przy okazji Oriany i Wietnamu oraz odczytu zdjęć:
http://historiajednejfotografii.blogspot.com/2017/01/egzekucja.html
Ciekaw jestem Twojej opinii, olka. Jak oceniasz czyn generała Nguyen Ngoc Loana, usprawiedliwiasz go czy potępiasz?

Chcę powrócić na chwilę do eseju Eco. Chociaż pytanie nieco odbiega od tematu dyskusji i chyba bardziej pasuje do Poradni :)
Zaciekawił mnie ten oto fragment z przypisem:
Innym typem wroga jest obcokrajowiec. Już na rzymskich płaskorzeźbach barbarzyńców przedstawiano jako płaskonosych brodaczy, a samo określenie „barbarzyńca", jak wiadomo, odnosi się do wady wymowy, a dalej, przez przeniesienie, do upośledzenia umysłowego*.
* Łacińskie barbarus pochodzi od greckiego barbaros, bełkotliwy, a więc niezrozumiały (przyp. tłum.).


Natomiast czytałem gdzieś, że słowo „barbarus” wywodzi się nie od  greckiego βάρβαρος, jak podaje m.in. wikipedia, tylko od łacińskiego barba – broda. Zatem "barbarzyńca" w pierwotnym znaczeniu znaczy "brodacz". Por. Barbarossa, Ahenobarbus itp.
Więc która wersja, Twoim zdaniem, jest poprawna? :)

1922
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Maja 10, 2019, 12:22:25 am »
Dlaczego zakładasz, że Ci dwaj - z mojego zdjęcia -  zachowują się arogancko? Zuchwale? Impertynencko? Zdjęcie zostało „odczarowane”. Czy wg Ciebie wszyscy wyglądający na obcokrajowców (typu przybysz-muzułmanin) są naznaczeni tymi epitetami?
Cytuj
Wobec powyższego, w danym wypadku jestem skłonny uznać owe ziarenko nienawiści (nienawiści? raczej wstrętu, odrazy i obrzydzenia) za uzasadnione.
W stosunku do „mojego” zdjęcia – o ile jego odtłumaczenie jest prawdziwe – nie zgadzam się w 125%.
Chyba nie zdołałem precyzyjnie ująć swoją myśl w słowo :)
Gdy pisałem o zuchwalstwie, nie miałem na myśli tych dwóch z „Twojego” zdjęcia. Chociaż, entre nous soit dit, pożar to nie całkiem odpowiednie miejsce na wesołość. Ale nic strasznego nie widzę, w końcu młodość ma swoje prawa – beztroska, śmiech, zabawa...

Wszyscy...nie, olka, jestem chyba daleki od tak czarno-białej wizji świata. Nie wszyscy, tylko niektórzy:)
 Tacy jak ów nożownik. A nawet w tym przypadku jestem przeciwnikiem nienawiści. Choćby dlatego, że jest ona ślepa i niekonstruktywna. Nienawiść rodzi tylko nienawiść w odpowiedź. To rozszerzająca się spirala, proces z dodatnim sprzężeniem zwrotnym, który nie może prowadzić do niczego dobrego. Najczęściej prowadzi do wojny, do bezsensownego i bezskutecznego przelania krwi.

Owszem, kiedy się ma wroga, volens nolens trzeba walczyć. Ale czy koniecznie drogą przemocy? Czy nie lepiej pójść, jak mawiał Georgij Gurdżijew, „drogą chytrego człowieka”? ;)
Niezależnie od tego, czy bracia-muzułmanie są wrogami czy też przyjaciółmi, jasne, że przyjmując ich u siebie, Europa nic nie zyska. Natomiast stracić może dużo. Więc dlaczego by nie spróbować skierować potok uchodźców gdzie indziej, a tych zmarginalizowanych, których nie da się asymilować, nie wypędzić z kraju pod stosownym pretekstem?
Wiemwiem, tego nie będzie. Polityka tolerancji posunięta do absurdu :)

Cytuj
Związek…a wiesz ,że „Twój” Afgańczyk był ojcem zabitego dziecka? Że sprawa nie jest taka czarno-biała: ciemny uchodźca dźgnął białą kobietę. Polka też nie była u siebie – w tym tropie.
A jestem ciekaw, w Afganie istnieje taki „obyczaj narodowy” – pchać kobietę-rodaczkę nożem? Jestem gotów założyć się, że nie. Gdyby dokonał takiego czynu w swojej ojczyźnie, nic by go nie uratowało, nieuchronnie zostałby zarżnięty przez ojca lub braci niewiasty. Beż żadnych tam formalności typu rozprawy sądowej. I tamten osobnik dobrze o tym wie.
A w Europie, znaczy, można? Bo to bezpieczne?
I coż to takiego, jeżeli nie szczyt zuchwalstwa, impertynencji i lekceważenia tych kto udzielił mu pomocy i schronienia? I to jeszcze delikatnie mówiąc...

Cytuj
Generalnie chodzi mi o to, że mieszanie do tego narodowości – przyklejanie łat: Afgańczyk itp. - nie zawsze jest uzasadnione. /.../ Czy gdyby był np. Grekiem to coś zmienia? Podkreślałbyś jego pochodzenie?
Nie wiem, olka... Czyli wg Ciebie problem uchodźców-azylantów w Europie w ogóle nie istnieje? Czyżby Europejczycy po raz kolejny wymyślają sobie wroga, tym razem mianowano nim brodatego muzułmanina? Hm... ciekawo byłoby popatrzeć na statystyki za ostatnie lata. Na osi rzędnych liczba popełnionych zbrodni przeciwko życiu i zdrowiu, na osi odciętych – pochodzenie sprawcy. Powiedzmy w Niemczech i we Francji. Sądzę, taki diagram słupkowy mógłby rozstrzygnąć pytanie, czy „kwestia wroga” naprawdę istnieje, czy też nie.

Cytuj
Mężczyzna dźgał kobietę. Zabił swoje dziecko. Trzeba go surowo ukarać. Tyle.
Zgadzam się z Tobą, ale protestuję przeciw słowa „mężczyzna”. Ten kto podniósł rękę na kobietę w ciąży, tym bardziej na matkę własnego dziecka, a potem uciekł, nie zasługuje na miano mężczyzny. W najlepszym razie – „osobnik płci męskiej”.

Cytuj
Myślę, że interwencji musiało być więcej - może po prostu trafiłam w dzień listka miętowej czekolady:)
Może :))

Cytuj
To zdjęcie to nie był  "internetowy fejk" - ono tak podpisane tkwiło w dużym, amerykańskim Muzeum Holokaustu:
https://www.ushmm.org/
A jednak opis został zmieniony. I dobrze. Czy to czasem nie była dyfamacja?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zniesławienie

Cytuj
Dodam tylko, że aktualnie czytam "1968. Od Wietnamu do Meksyku. Dziennik z przełomowego roku." Oriany Fallaci i trudno się z nią nie zgodzić, że "wojna (...) to najbardziej przerażający dowód tępoty rodzaju ludzkiego".
Właśnie!
To o czym pisałem wyżej :)

@maziek
Cytuj
LA uściśniemy "graby" przy pierwszej okazji a póki co możemy zdalnie już teraz...
...co do mnie, maźku, jestem gotów :)


Cytuj
Wydaje mi się, że większość "zwykłych" ludzi jak Ty czy ja nie lubi konfliktów i raczej dąży do ich wygaszania.
Hm...chyba masz rację, większość takich jak Ty (i być może ja) nie lubi. Ale czy tacy jak my z Tobą stanowią większość całej populacji ludzkości? Wątpię w to.

Cytuj
Takie masowe zachowania to raczej skutek socjotechniki rządzących, która nie da się ukryć, bywa bardzo skuteczna, co od kilku lat widać w Polsce.
A o co chodzi, za przeproszeniem? Co widać w Polsce?

1923
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Maja 08, 2019, 12:56:17 am »
Nie bardzo rozumiem jaki widzisz związek między tymi zdarzeniami.
Ziarenko nienawiści do obcych jest stare jak świat.
Pewny związek wszakże widzę. Sprawa polega na tym, że obcy przybysze-muzułmanie w Europie zachowują się na ogół arogancko, zuchwale i impertynencko. Czy da się tak powiedzieć, czy może masz zastrzeżenia?
Nie wiem, prawdopodobnie isłam od dziecka wpaja swoim adeptom przekonanie o własnej wyższości. Tak że traktują wszystkich nie-muzulmanów jako ludzi „trzeciego gatunku”. Obrazić giaura, poturbować, nawet zabić – to, z ich punktu widzenia, żadna zbrodnia. To przecież tylko jakiś tam „niewierny”.
Wobec powyższego, w danym wypadku jestem skłonny uznać owe ziarenko nienawiści (nienawiści? raczej wstrętu, odrazy i obrzydzenia) za uzasadnione.

Cytuj
To, co zrobiła ta pani -  podpis zgodny z jej czarno-białym widzeniem świata, a niezgodny z rzeczywistością - to umocnienie tej nienawiści, stereotypów.
Nie jestem do końca pewien, że niezgodny z rzeczywistością. W końcu to słowo tej pani przeciw słowu tamtych dwóch.
A ponadto, śmiech dwóch młodzieńców, szczerze mówiąc, wcale mnie nie obchodzi. A nawet gdyby śmiali się z upadku Notre Dame, co w tym złego? To świadczy przede wszystkim o ich walorach rozumowych. Dlaczego miałbym czuć się urażony?

Cytuj
Afgańczyk - zabił. I powinien być osądzony jak każdy zabójca. Nie widzę powodów by miał zostać uwolniony.
Ten przypadek wstrząsnął mną o wiele więcej niż tamci dwojga Arabów. Cóż to za czło... za osobnik, który mógł podnieść rękę na ciężarną kobietę? Nie jestem typem krwiożerczym, ale żałuję, iż niemieccy policjanci nie zastrzelili tę gnidę na miejscu, jak wściekłego psa. Beim Fluchtversuch.
Mam nadzieję, że nie zostanie uwolniony. Obawiam się jednak, iż po latach spędzonych w ojczyźnie, więzienie – tak jak go rozumieją Europejczyki
https://www.fakt.pl/wydarzenia/swiat/tutaj-odsiaduje-wyrok-anders-breivik-skarzy-sie-na-warunki/zhr7fm0
wcale nie będzie dla Afgańczyka karą, tylko czymś w rodzaju comfort zone.

Cytuj
Jakże inne brzmienie...
Do dzisiaj dziwię się tej koincydencji;)
Wcześniej nie widziałam tego Yiddish-napisu - ciekawe co faktycznie tam zostało napisane.
Tak siak - skojarzyły mi się te dwa zdjęcia. Jak było z nimi naprawdę?
Rzeczywiście, całkiem inne brzmienie, absolutnie neutralne. Znaczy, to Tyś przyczyniła się do zmiany opisu na stronie Museum? Zuch jesteś, bravissima, olka :)
Też jestem ciekaw, co tam napisane na odwrocie zdjęcia. Niestety jidysz nie jest moją mocną stroną:) Próbowałem dokonać online-OCR, ale bezskutecznie. Może ktoś z Szanownych Forumowiczów zna się na hebrajszczyznie?
Moim osobistym zdaniem, wersja z Polką, Żydowką i gestapo to internetowy fejk. Nic na zdjęciu nie wskazuje na jej prawdziwość – ot, widzę dwie roześmiane kobiety i tyle.
A poza tym, posterunek gestapo musiał znajdować się tuż obok, bo z takim obciążeniem i na boso daleko nie ujdziesz. W takim razie pytanie – kto robił zdjęcie? Siostrzenica Żydowki? Czyżby owa pani zaryzykowała fotografować scenkę żanrową prosto na oczach zdumiałych gestapowców? ::)

@maziek
Cytuj
Wróg wymyślony jak mi się zdaje musi dać się odróżnić na gruncie światopoglądowym, religijnym itd. - musi być inny od nas, nie nasz, dlatego możemy go nienawidzić, choć nic nie zrobił.
Może przyczyna „wymyślania wrogów” tkwi w naszym zwierzęcym – a ściślej małpim – pochodzeniu? W glębinnym strachu przed wszystkim co nam wydaje się „obcym”?
Czytałem gdzieś o typowej małpiej reakcji:
Małpa widzi obcego – boi się – nienawidzi – chce zabić obcego.

Cytuj
Ponadto nie zgadzam się z tezą, że każdy człowiek musi mieć wrogów i dąży do tego, by ich mieć. Ja staram się nie mieć, nie cierpię być z kimś w sporze i póki mam miejsce to wolę się odsunąć, spór wygasić i mieć to z grzywki.
Jakże dobrze, iż na świecie są tacy ludzie jak Ty. Bardzo nieliczni, ale są.
Chciałbym uścisnąć Twoją rękę, maźku :)

1924
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Maja 06, 2019, 11:42:31 pm »
Eco tworzy poczet naczelnych, międzynarodowych wrogów. Wiadomo: innowiercy, Żydzi, czarownice, czarnoskórzy, obcokrajowcy...
Zdaje się, że nieprzyjaciół nie może zabraknąć. Mit wroga nie może zostać obalony w toku procesów cywilizacyjnych. Potrzeba ta jest naturalna także dla człowieka łagodnego i miłującego pokój. W takich przypadkach obraz wroga przenosi się z osoby na siłę naturalną bądź społeczną, która w jakiś sposób nam zagraża i musi zostać przezwyciężona, czy będzie to kapitalistyczny wyzysk, skażenie środowiska, czy głód w krajach Trzeciego Świata.
Tak jest, potrzeba posiadania wroga, potrzeba walki jest naturalna. Jak powiada Machiavelli, gdy tylko ludzie przestają walczyć, zmuszeni do walki koniecznością, natychmiast zaczynają walczyć, popędzani ambicjami.

Tym niemniej nie do końca zgadzam się z Eco.
 Mit wroga... Odnoszę wrażenie, że wg Eco większość, jeśli nie wszyscy „wrogowie narodu” są „wymyśleni”. A czy w rzeczywistości tak jest? Czy np. handel narkotykami i w ogóle przestępczość zorganizowana nie stanowi zagrożenia dla społeczeństwa? Jak sycylijska Cosa Nostra w Stanach albo Union Corse we Francji? Obcokrajowcy, nawiasem mówiąc.
A sowieci też były „wrogiem wymyślonym” dla USA i całego świata? Moim zdaniem, raczej nie – wystarczy przypomnieć sobie choćby kryzys kubański 1962, kiedy o mały włos nie doszło do trzeciej wojny światowej. Nie wiem, jak by wszystko się skończyło, gdyby J.F.Kennedy nie potraktował wtedy Chruszczowa tak jak należy traktować wroga, a uległ naciskowi i próbował dojść do porozumienia drogą ustępstw.

Co chciałem powiedzieć? Vivere militare est. Moim zdaniem, wróg, prawdziwy, nie wymyślony wróg niestety istnieje. Zarówno zewnętrzny jak i wewnętrzny. I tolerować go, nie zwracać nań uwagi jest fatalnym błędem. Niektórzy przypłacają ten błąd życiem. Jak rosyjski car Nikołaj II, który swego czasu nie zwrócił uwagi na małą i pozornie niegroźną partię bolszewików Lenina-Trockiego.
Parafrazując Lema, powiedziałbym, że triumfująca idea fałszywej dobroci i tolerancji nie tam prowadzi, gdzie wskazuje. So :)

Cytuj
Stąd czy jest możliwe istnienie państwa/narodu bez wroga? Mam na myśli tego spersonalizowanego.
Trudne pytanie... Teoretycznie – w laboratoryjnych, sterylnych warunkach „bezwrogowia” – chyba jest możliwe. W praktyce – nie. Takie państwo/naród nieuchronnie utraci odporność na zewnętrzne i/lub wewnętrzne zagrożenie. Tak samo jak w nieobecności mikrobów i wirusów spada immunitet organizmu.

Cytuj
A tylko w ciszy funkcjonuje jedyne i naprawdę nośne źródło informacji - szept. (...) Nie mając szansy na życie w ciszy, tracimy możliwość wychwytywania szeptu, a on jest jedynym naprawdę istotnym i wiarygodnym źródłem informacji.

Nie trzeba dodawać, że internet to chyba najbardziej "zaszumione" miejsce, bo z najłatwiejszym i najszerszym dostępem dla wszystkich.
Taka silna potrzeba hałasu jest niczym narkotyk, uniemożliwia skupienie uwagi na tym, co naprawdę ważne.
Noli foras ire, in te ipsum redi. In interiore homine habitat veritas. (Św. Augustyn)

Cytuj
Może ta dwójka śmiała się ze strzału z taśmy, ale wiele osób już przyswoiło pierwszy przekaz: ziarenko zasiane.
Ziarnko zostało zasiane już wcześniej:
https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/swiat/afgańczyk-wbił-nóż-w-brzuch-ciężarnej-polki-dziecko-nie-przeżyło/ar-BBSalFz

Aj-aj-aj. Jak tym brutalnym Niemcom nie wstyd? No, trochę przeszkrobał nieszczęsny Afgańczyk, niewinna ofiara wojny, a go od razu do aresztu? A może pobyt w mamrze negatywnie wpłynie na jego system nerwowy? I co wtedy? Gdzie tolerancja wobec obcokrajowców? A czy to czasem nie przejaw ksenofobii i dyskryminacji rasowej ze strony władz? Hę?

Cytuj
Kojarzy mi to do zdjęcia Polki niosącej Żydówkę wprost na niemiecki posterunek...
Czy chodzi o tym zdjęciu?
https://collections.ushmm.org/search/catalog/irn514793#?rsc=170123&cv=0&xywh=-355%2C0%2C1814%2C1490&c=0&m=0&s=0
https://www.wykop.pl/link/4225593/wedlug-muzeum-holokaustu-tak-wyglada-polka-niosaca-zydowke-do-gestapo/

1925
Hyde Park / Odp: Poradnia językowa
« dnia: Kwietnia 29, 2019, 09:44:36 pm »
A różnie, Panie, bają... ;)
A niech sobie bają :)
Ale bądź co bądź, kula jest idealną formą geometryczną, kształtem doskonałym. Przynajmniej tak uważał Platon. A przecież ten wujek znał się na takich rzeczach :)
Demiurg ukształtował świat jako kulę. Kulistość jest najdoskonalszym kształtem, ponieważ obejmuje w sobie wszystkie inne kształty i spośród wszystkich innych, jest najbardziej jednostajny. ("Uważał (demiurg), że taki kształt jednostajny jest bez porównania piękniejszy od niejednostajnego")
https://pl.wikipedia.org/wiki/Timajos_(dialog)

To z punktu widzenia estetyki. No, a pod względem matematycznym, jak wiadomo, kula (hiperkula) przy danym polu powierzchni ma największą objętość. Właśnie dlatego zarówno gwiazdy jak i krople płynu w nieważkości są kuliste, gdyż w takim kształcie mają najmniejszą swobodną energię powierzchniową.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Swobodna_energia_powierzchniowa

A więc kula, hiperkula, a nie jakieś tam hiperstożek czy hiper-hiperboloida obrotowa :)

A co dotyczy Wszechświata w kształcie dodekaedra...hm-hm, coś w tym chyba jest :))
Istnieje wreszcie piąta bryła foremna - dodekaedr, zbudowana z 12 pięciokątów regularnych, którą Platon uznał za zespolenie całości, bryłę łączącą wszystkie elementy.
http://www.math.edu.pl/bryly-platonskie

Ot tak, ni mniej ni więcej - łączącą wszystkie elementy.
Człowieku, co za wizjoner z tego Plato! Starszych ludzi trzeba słuchać ;)

1926
Hyde Park / Odp: Poradnia językowa
« dnia: Kwietnia 28, 2019, 09:52:45 pm »
Cytuj
Zgodzę się na srebrny mimośrodek. ;)   
:))
O, znowu mimośrodki. Le sentiment de déjà-vu :)
Niedawno miałem okazję pracować jako stolarz-meblarz-amator. Ileż powkręcałem tych mimośrodów, aż strach przypomnieć :o

Cytuj
Świat nie jest kulisty
No tak, nie jest. On jest hiperkulisty :)
Jeśli wierzyć Einsteinowi i innym wybitnym, nasz dear old wszechświat jest niczym innym, jak czterowymiarową hipersferą. Pełzamy tu po powierzchni hiperkuli jak hipermrówki :)
Ot, proszę, czytadełko na dobranoc:
https://www.filozofiawnauce.pl/files/attachment/marek_demianski_nieprzewidywalny_wszechswiat.pdf

Cytuj
No, niech będzie...budowali w pośpiechu - fakt. Ale to trochę słaby dowód na ofensywę za-trzy-tygodnie. Równie dobrze, na za-rok.
W takim razie, po co taki pośpiech? ;)
Sam w sobie, osobno wzięty, ten dowód jest oczywiście słaby. Ale, moim zdaniem, sęk w tym, że takich drobnych poszlak jest wiele. Nawet bardzo wiele.

Zwyciężców się nie sądzi. Niestety. Niemniej ciekaw jestem, gdyby tak – hipotetycznie, w trybie przypuszczającym – odbył się proces poszlakowy, czy wystarczyłoby dowodów dla orzeczenia sądowego co do agresywnych zamiarów sowietów w roku 41?
A przecież pytanie wydaje się w pewnej mierze zasadniczym. Jeśli, jak Ty piszesz, istniały zamiary na za-rok, czyli na odległą przyszłość, wtedy dzieje Niemców to czystej wody niesprowokowana agresja wobec pokojowo śpiącego ZSRR. Jeżeli natomiast 22 czerwca to odpowiedź na bezpośrednie zagrożenie, wtedy...co innego...

Cytuj
Wojsko często stoi na granicy, zwłaszcza świeżo podbitego kraju i gdy pachnie kolejną wojną.
Hm... O ile wiem, garnizony wojsk okupacyjnych zazwyczaj zostają ulokowane w dużych i małych miastach, pokrywając całe terytorium świeżo podbitego kraju. Wojsko może stać na granicy tylko w dwóch przypadkach: gdy przygotowuje się do obrony albo szykuje się do ofensywy.

Wariant obrony chyba odpada. Beze mnie udowodniono, że Stalin do 22 czerwca nie wierzył w hitlerowską agresję. I po tej dacie też nie wierzył, stąd rozkazy „nie poddawać się prowokacjom”, „nie otwierać ognia”, „nie strącać niemieckich samolotów”.
Mackiewicz też ani jednym słowem nie wspomina o fortyfikacji polowej, o okopach o pełnym profilu, o drucie kolczastym, polach minowych i innych takich niezbędnych w obronie rzeczach.

Więc jeżeli nie obrona, co pozostaje? ;)

Cytuj
Ale czy wydało Ci się te wojsko, wojskiem ofensywnym? Bo mi nie. Co to jest ta guszcza u licha???   ;)
Nie wiem, livie. A jak wyglądała A.Cz. w 45? Taka sama guszcza jak w 41, tłumy świeżo rekrutowanych, kompletnie niewyszkolonych żołnierzy. A tym niemniej – wojsko jak najbardziej ofensywne, co udowadniają wyniki wojny.

Cytuj
Ostatnio Odessa była tu na ustach wielu ...ale nie wiem, czy gratulować?
A co się stało? Dlaczego była na ustach? Dopiero parę dni temu powróciłem z Polski, może coś przegapiłem?

Cytuj
Poza tym przyjemnego poczytywania i z wiosną. A właściwie latem.
Wzajemnie, drogi Kocie Behemocie :)
Pozdrawiam wielkanocnie, oczywiście wg kalendarza juliańskiego :)

1927
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Kwietnia 23, 2019, 10:27:22 pm »
Ani jedno, ani drugie, co ciekawe... Tj. faktycznie istniało podejrzenie, że zgon w w/w wypadku spowodował meteoryt, ale badania sfalsyfikowały je:
https://www.nytimes.com/2016/02/10/world/asia/that-wasnt-a-meteorite-that-killed-a-man-in-india-nasa-says.html
Szczerze mówiąc, nie do końca zrozumiałem.
Chodzi chyba o kamieniu?
...the police recovered a black, pockmarked stone from the site, in southeast India.

Więc dlaczego później zamienił się w mały, kilkagramowy kamyczek?
In addition, meteorites are often cool to the touch when they land, and the object recovered from the site in India weighed only a few grams and appeared to be a fragment of a common earth rock.
I dlaczego meteoryt ma być chłodny w dotyku po wylądowaniu? A tarcie atmosferyczne? Hmm...

I skoro to nie gość z kosmosu, co spowodowało eksplozję? Jakieś urządzenie wybuchowe? A gdzie wyniki badań kryminalistycznych? Bądź co bądź, człowiek został zabity...
Diabli wiedzą... jakaś bujda na resorach... :-\

1928
Hyde Park / Odp: Poradnia językowa
« dnia: Kwietnia 23, 2019, 09:36:37 pm »
Racja, ale czasem takie myślenie bez bazy faktograficznej prowadzi na manowce. Lub w las, lub w epicykle  ;)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Epicykl
:)
Święta racja, livie.
...duch nie obciążony solidnymi ołowiankami wiadomości leci, dokąd mu się chce, przeważnie ku nieodpowiedzialnym fikcjom. Najważniejszy jest złoty środek.

Cytuj
Tymczasem, raz jeszcze polecę, choćby pierwsze 15 minut faceta, który mieszkał na granicy podczas dyskutowanych zdarzeń - w Wilnie. Ma fotograficzką pamięć, aż czuje się ówczesne powietrze w jego zdaniach.
Opisuje i końcówkę władzy radzieckiej i początek niemieckiej - i nie ma nic nadzwyczajnego, żadnego szykowania się sowietów do wojny, żadnych butów, żadnych samolotów żadnej obrony przeciwlotniczej - rutynka, akurat trwa wywózka do łagrów, przerwana atakiem niemieckim - totalne zaskoczenie. Naprawdę, wystarczy pierwsze kilkanaście minut z tego;
https://www.youtube.com/watch?v=ekNiMDk8LRI
Facet jest wiarygodnym świadkiem zdarzeń. Relacjonuje jak zapamiętał, ot. Plus dodatkowe wstawki z późniejszych badań historycznych w oddzielnych rozdziałkach.
Ni śladu cienia - tej mitycznej szykowanej pono ofensywy. A coś widać by musiało - gdyby było  :)
Cóż, dziękuję, po troszku podczytuję Mackiewicza. Uszyma ;)
Hm...żadnego szykowania się?
Cytuję tak jak usłyszałem:
...rozbudowę lotniska w Porubanku. Przyjmowano każdego, kto się zgłosił do roboty. Płacono dniówki, bo tempo rozbudowy wzięto było „po stachanowsku”, jak żartowano. I w dzień powszedny, i niedzielami, i w nocy przy reflektorach. (od 3:25)
Imho, rozbudowa lotniska wojskowego w pasie przygranicznym jest niezbitą oznaką szykującego się natarcia. Gdyż dla osiągnięcia sukcesu w ofensywie wojska lądowe koniecznie potrzebują wsparcia powietrznego. Tym bardziej, że Porubanek to bynajmniej nie pojedyńczy przykład. Wzdłuż nowej granicy na terytorium Besarabii, Polski, Białorusi, Litwy, Łotwy, Estonii budowano przed wojną całą sieć lotnisk. Zarówno polowych, jak i wyposażonych w betonowe pasy startowe. I tak samo w trybie przyśpieszonym, w dzień i w nocy.

...ćwiczenia? Jakie tobie ćwiczenia!? Jak dali w samą guszczę! (od 7:55)
O-pa! W samą guszczę – czego? Czasem nie wojsk radzieckich? A co, za przeproszeniem, robiła ta „guszcza” przy samej granicy?

Cytuj
z for sycją
for sycja – for ever :D

1929
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Kwietnia 22, 2019, 10:41:15 pm »
Jak dotąd nie ma wiarygodnej informacji o śmierci człowieka, pośrednio lub bezpośrednio, z powodu meteorytu.
A co z tym?
https://www.spidersweb.pl/2016/02/upadek-meteorytu-zabil-czlowieka.html
To fejk, czy można uważać wiadomość za wiarygodną?

Generalnie, jeśli wierzyć mediom, bliskie kontakty człowieka ze spadającymi z nieba kamieniami zdarzają się zdumiewająco często:
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2018-11-08/to-sie-nazywa-miec-wyjatkowe-szczescie-meteoryt-spadl-na-nastolatka-ale-go-nie-zabil/

Przynajmniej przypadek kobiety z Alabamy można chyba uznać za udowodniony:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sylacauga_(meteoryt)
I jeśli w tym przypadku nie doszło do pogrzebu, to nie wina meteorytu - on celował starannie, i tylko o mały włos spudłował  :o

1930
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Kwietnia 01, 2019, 11:13:44 pm »
Wracając do meritum źródło danych jest tu: https://cneos.jpl.nasa.gov/fireballs/ (tabelę można porządkować klikając tytuły kolumn). Jak widzisz nasz przypadek miał całkowitą szacowaną energię - owe 173 kt, która jest większa mniej więcej 4x od całkowitej energii zarejestrowanej przez satelity. Satelity zarejestrowały całkowitą energię 1,3*10^14 J, zaś szacowana całkowita energia wynosi 7,3*10^14 J.

To są dane opublikowane i o ile wiem jedyne, do których dostęp mają naukowcy (jeśli chodzi o wojskowe dane z USA). Cała reszta jest naukową, ale spekulacją. Dane mówią, że zarejestrowano błysk w podczerwieni o sile 0,13 PJ a estymuje się całkowitą energię na  0,73 PJ. Tutaj z zaskoczeniem odkryłem, że faktycznie podają oni prędkość i wysokość w chwili piku jasności, co o tyle mnie zdziwiło, że nie zdawałem sobie sprawy, że mają na tyle wyrafinowany system, aby rejestrować takie dane
Otwarcie mówiąc, nie do końca rozumiem tę zalinkowaną przez Ciebie tabelę. O ile znam (słabiutko) angielszczyznę, total radiated energy to całkowita energia wypromieniowana. W podczerwieni, a także w czerwieni i nadczerwieni :)
Natomiast calculated total impact energy przetłumaczyłbym jako całkowitą szacowaną, estymowaną (albo też obliczoną – hmm?) energię uderzenia lub zderzenia. Czy może mylę się?

Skoro nasz meteoryt uległ kompletnej ablacji, czyli po prostu wyparował, spalił się w atmosferze, i nic nie spadło na ziemię, cała jego energia kinetyczna została uniesiona przez promieniowanie cieplne i świetlne. Tak czy nie?
A zatem powstaje pytanie - dlaczego pierwsza liczba 0,13PJ jest mniejsza od drugiej, i to niemal sześciokrotnie? Moim zdaniem, miałoby być odwrotnie? Gdyż całkowita radiated energy chyba składa się z energii wypromieniowanej podczas przelotu, i impact energy, czyli energii uwolnionej w chwili piku jasności? Jeśli wyraz „impact” interpretować jako „zderzenie” z gęstymi warstwami atmosfery, i co za tym idzie, eksplozję kinetyczną.
Czy mam rację?
Hmm... no, można przypuścić, że pewną część energii wybuchu uniosła ze sobą fala uderzeniowa i infradzwiękowa, ale chyba nie pięć szóstych? A zresztą nie wiem...nie jestem pewien :-X

1931
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Marca 30, 2019, 11:27:06 pm »
Jest tu trochę takiej nieszczerości, bo wybuch nuklearny co do swojej istoty trwa ok. mikrosekundy, eksplozja równoważnej masy TNT milisekundy, a ablacja meteorytu sekundy, choć ma przeważnie apogeum w postaci rozbłysku i rozpadu. Tak więc wydzielona energia to jedno, a moc zjawiska to drugie i może się różnić np. o 6 rzędów wielkości.
Zgadzam się ze wszystkim co napisałeś, maźku, a zwłaszcza w tym co dotyczy różnicy między energią a mocą wybuchu. Chcę tylko zauważyć, że pod wybuchem meteorytu rozumie się chyba nie ablacja, która rzeczywiście trwa kilka sekund, a właśnie ów rozbłysk w końcu lotu, najczęściej podczas uderzenia w ziemię.

Grudniowy meteor liczył sobie 10 metrów średnicy i ważył około 1400 ton, jego eksplozja wyzwoliła energię około 173 kiloton trotylu, dziesięciokrotnie większą niż energia wybuchu bomby jądrowej zrzuconej na Hiroshimę.

Czyli w artykule chodzi prawdopodobnie nie o sumarnie uwalnionej w czasie przelotu meteorytu energii, a o energii eksplozji, tego właśnie „apogeum”. Gdyby było inaczej, poprawniej byłoby podać megadżuli. Pojęcie „równoważnik trotylowy” stosowane zazwyczaj do określania energii eksplozji, a nie względnie długotrwałych procesów uwalniania energii, takich jak ablacja czy palenie się.
Więc pytanie – skąd się wzięła liczba 173 kilotony? Przy „wejściowych” parametrach 32 km/s, 1400 t energii kinetycznej bryły nie wystarczyłoby...

1932
Hyde Park / Odp: Poradnia językowa
« dnia: Marca 30, 2019, 10:08:07 pm »
Cytuj
is closed
closed .. klozet - wpadł pomysł na biznes życia.  8)
"Inteligentny klozet". Deska plus ta reszta co jest milcząco spuszczana...Taki co rejestruje i analizuje każde użycie, zapamiętuje, robi statystyki i w razie potrzeby służy danymi przed wizytą u lekarza. Na pstryknięcie.
Jest coś takiego?

Jest:
https://www.nbcnews.com/mach/science/here-s-how-smart-toilets-future-could-protect-your-health-ncna961656
There’s no doubt that human waste contains lots of clues about our health. Many ailments leave their mark in urine and feces, including diabetes, infections, kidney disease and cancer.
/.../
Berry envisions smart toilets for use in private residences. His dream is an internet-connected toilet that safeguards health by using discreetly placed sensors and artificial intelligence to analyze waste. Such a toilet could detect early signs of disease and help people manage chronic conditions such as diabetes.


Nie jestem pewien, ale wydaje się, Lem pisał o czymś podobnym. O pewnym urządzeniu z przyszłości, zdolnym do automatycznej identyfikacji w fekaliach pojedynczych komórek rakowych.
Gdzie to czytałem? Bij zabij, nie pamiętam. Skleroza. Chyba w Summie? Przewertowałem pobieżnie książkę, ale nie znalazłem. Może gdzie indziej? ::)

1933
Hyde Park / Odp: Poradnia językowa
« dnia: Marca 30, 2019, 11:56:22 am »
Miauczę kotem Be, a Ty odszczekujesz całym szczerym proletariackim sercem Szarika.
Jeśli jednak też żartowałeś, to wyszedłem teraz na durnia, a wszak bardzo skrzętnie te moje duractwo ukrywam  :D
Nie, to ja wyszedłem na durnia. Pomyślałem, że skoro szczekam, to może odebrałeś podany przeze mnie cytat z Psiego serca jako niedopuszczalny, przykry i obraźliwy. Kto wie, jesteś przecież niezwykle czujny na złe intencje, o czym dawniej pisałeś. Jak ktoś tam na trufle :)
Rad jestem, że myliłem się i tak nie jest, Kocie Be :)
The incident is closed :))

1934
Hyde Park / Odp: Poradnia językowa
« dnia: Marca 29, 2019, 10:45:58 pm »
Ja Ci miauczę, a Ty mi szczekasz  :D
Niech będzie.
Oj!
Niech mnie kaczka kopnie, jeżeli chciałem Cię obrazić, livie.
Głupio zażartowałem, powiedziałęm coś, czego nie powinienem był mówić. A wszystko przez mój długi język ::)
Sorry najmocniej :)

Cytuj
Ale dziś to Gracja odmroziłaby sobie nóżki. Taki tu teraz garniec.
Taa? A u nas wiosna ruszyła cała naprzód, pełna parą :)
Od tygodnia kwitną forsycje
http://www.ukrboard.com.ua/imgs/board/80/1742880-3.jpg
...a dzisiaj widziałem pierwsze kwitnące drzewa owocowe. Wiśnie lub morele, nie bardzo znam się na botanice :)

Cytuj
Takie gdybanie - za wysoko licytował? Miał kartę na szlemika a licytował szlema. A szczęście nie dopomogło?
I został bez levi...ep..wziątki.  :) 
Oj, ja Cię proszę, livie, na jakiego tam szlemika? Trzy i pół tysiąca przestarzałych, lekkich czołgów przeciwko dwudziestu pięciu tysiącom radzieckich o nieporównywalnie lepszej jakości – czyżby to figury? tylko same blotki. I choćiaż na początku szczęście mu cholernie dopisało, a mimo to przegrał...bez jednej :)

Albo raczej bez jednego. W końcu lat osiemdziesiątych, w czasach tzw. „wyścigów na lawetach”, gdy jeden po drugim zmarli gensekowie Breżniew, Andropow i Czernienko, u nas krążył żart, taka sobie „ludowa przepowiednia pogody”: jeżeli radio i telewizja nadają smutną muzykę klasyczną, znaczy w Moskwie minus jeden :)

Cytuj
Nie sądzę by to była bajeczka. W Polsce zaczęto realizować lenensraum in Osten.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Aktion_Zamo%C5%9B%C4%87
To w mainkaufland nie ma o tym? Że czyści rasowo niemieccy koloniści do Uralu, głównie zresztą na żyznej Ukrainie, a tubylcy won za.
Swego czasu czytałem Mein Kaufland. Nie przypominam sobie czegoś takiego. O Uralie i Ukrainie ani słówka. Poza tym, gdyby Adolf tak otwarcie zdradził swoje ludożercze plany, taki fragment z pewnością byłby powszechnie znany i cytowany w Związku. Podobno jak ten drugi, który już tu podawałem: ,,Powstrzymujemy germański potok skierowany na południe i na zachód Europy, i zwracarny nasze oczy w kierunku wschodnim".

Hmm...może Hitler i miał na celu kolonizację, zdobycie Lebensraum na wschodzie, ale chyba nie tak prędko i w nie tak otwarty i bezczelny sposób. Sam przecież pisal:
"Nie można tego osiągnąć w dziesięć czy dwadzieścia lat, a dopiero w ciągu wieków, ponieważ, tak jak w przypadku wszelkich problemów kolonizacyjnych, konsekwentne dążenie do celu jest znacznie ważniejsze niż spazmatyczne wysiłki".
(Mein Kaufland, cz. I, roz. III)


I główny ideolog nazizmu pisał o tym samym:
"Ziemie należy zdobywać nie w Afryce, ale w Europie, przede wszystkim na Wschodzie. To naturalna droga niemieckiej polityki zewnętrznej, zakrojonej na stulecia naprzód".
(A. Rosenberg, „Der Zukunft einer deutschen Aussenpolitik”, Monachium 1927, s. 20)


Na stulecia! W latach 20-tych zarówno Rosenbergowi jak i samemu Hitlerowi chodziło o dziesięcioleciach i stuleciach. Nie wiem co mu się przydarzyło w 42-43, dlaczego wbrew własnym wskazówkom uciekł się do „spazmatycznych wysiłków”. I to w czasie długotrwałej wojny, która sama w sobie nie zapowiada Niemcom nic dobrego. Hm...moim zdaniem, nie świadczy to bynajmniej dobrze o walorach intelektualnych Führera.

Cytuj
O! Z tego co piszesz większość już słyszałem. I to w wiadomej Ci książce Mackiewicza  z 1969 roku.
Ba, facet Józef M. (nie mylić z bratem Catem) nie jest historykiem, ale ma tę przewagę, że tam był, żył w tych realiach i ma fotograficzną pamięć (też do słów)...był.
Cytuj
Choć z relacji patrzę, że Sołonin Ameryki nie odkrywa...
Tak, Sołonin Ameryki nie odkrywa. I Suworow też nie odkrywa. Nic zgoła nowego nie ma pod słońcem. Wszystko wiadomo, wystarczy przyjrzeć się wiadomym faktom, zestawić je, wyciągnąć wnioski. Ale niestety większość ludzi jest niezdolna do takiego wyczynu intelektualnego.

Wezmy np. mnie. Z jednej strony, jak wszyscy radzieccy ludzie, wiedzałem, że 23 lutego 1918 roku oddziały Czerwonej Gwardii pod Pskowem i nad Narwą odniosły swe pierwsze zwycięstwa nad regularnymi wojskami kajzerowskich Niemiec. Jak wszyscy, każdego roku 23 lutego świętowałem dzień narodzin Armii Czerwonej.

Z drugiej strony, jak wszyscy radzieccy studenci, czytałem artykuł Lenina „Dotkliwa, lecz konieczna lekcja" („Тяжёлый, но необходимый урок”). W załączonych przypisach zaznaczono, że artykuł ukazał się w gazecie „Prawda”, w wydaniu popołudniowym, nr 35, 25 lutego 1918 roku.
„Tydzień od 18 do 24 lutego /.../ był dla partii i całego narodu radzieckiego gorzką, przykrą, dotkliwą, ale konieczną, pożyteczną lekcją. /.../ ...męcząco haniebna wiadomość o tym, że pułki odmówiły utrzymywania pozycji, o odmowie obrony nawet linii narwskiej, o niewykonaniu rozkazu niszczenia absolutnie wszystkiego w czasie odwrotu; nie mowimy już o dezercji, chaosie, niedołęstwie, bezradności, niedbalstwie."

I oto masz. Czy trzeba komentować?
Wydaje się, ja też mógłbym złożyć już znane fakty do kupy. Nie trzeba przecież grzebać się w archiwach, nie trzeba wyszukiwać ściśle tajnych dokumentów. Wystarczyłoby po prostu trochę pomyśleć. Ale nie zdołałem. I nikt nie zdołał. Pierwszy zauważył tę zbieżność dat Suworow. Bo w odróżnieniu ode mnie i wielu innych, posiada umijętność analitycznego myślenia. Respekt i szacun :)

Cytuj
A ja widzę - po tajnym referacie Chruszczowa na XX zjeździe KPZR (1956) sporo się odwróciło i za takie rewelacje mógł dostać nagrodę.
Po tajnym referacie? Po tym samym tajnym referacie, który niedługo został wydany nakładem 1 000 000 egz.?
XX zjazd, „odwilż” chruszczowowska i tzw. „destalinizacja” to temat do osobnej dyskusji. Jeśli ująć krótko, cel przeprowadzenia owego zbiegowiska była ta sama, co w pierwszej kopercie z Twojego dowcipu: zwal wszystko na poprzednika ;)
Nawiasem, później Nikita zastosował się również do rady z drugiej koperty. Z takim samym skutkiem :)

Z trybuny zjazdu Chruszczow kłamał w żywe oczy o „pokojowo śpiącym” Związku, o jego  słabości i niegotowości do wojny, o znikomej ilości kiepskich czołgów i samolotów z drewna i płótna, o „jednym karabinie na trzech żołnierzy” itp. Sądzę, w takich warunkach ujawnienie przez Rokossowskiego tajemnicy czerwonych kopert „M”, czyli planów szykowanej ofensywy byłoby, mówjąc oględnie, nie w mainstreamie polityki partii :)

Cytuj
Żył do 1968. Takich tajemnic nie zabiera się ze sobą do grobu, a pisze pamiętniki, ot choćby tuż przed śmiercią jak już i tak wszystko kalafiorem i choćby do szuflady.
No, jeden z czołowych dowódców Armii Cz. marszałek Rokossowski należał do ściślego grona wtajemniczonych, i gdyby miał na to ochotę, mógłby ujawnić niejedną potworną tajemnicę ZSRR, nie tylko tę z kopertami.
Chyba zakładasz, że R. żywił skrytą nienawiść do reżimu i chciał pomścić się za poniesione krzywdy, choćby po śmierci? A jeżeli nie?
A może sądził, że system komunistyczny jest nie do obalenia, i jego tajemnicy i tak nigdy i nikomu się nie przydadzą, a zatem ich ujawnienie w pamiętniku to zbędna fatyga? A może też po prostu nie zdążył zapisać wspomnień albo obawiał się o losy rodziny. Kto wie?

Cytuj
Jeśli przesłanka, to słabiutka; dali nowe buty zatem jest plan ofensywy na zamiesiąc.
Coś jak taka... kopalniana  :)
https://www.youtube.com/watch?v=555FwDuncsc
:)
Aha, skoro we wioscy je wyngiel, znaczy będzie wojna? Bo przed wojnom tyż był? :))
...mam pytanie – a skąd w zapomnianej przez Boga wiosce tuż przed wojną wziął się węngiel? Może węgiel był na stacji kolejowej i wziął się stąd, skąd i buty? Hę? ;) :)

Cytuj
Przyznasz, że dość kuriozalne?
Zaczyna się drewnem, ropą i surowcami strategicznymi, a koncowo całość wyjaśnia się przez zeszłoroczne zboże.  Czyli radzieckie surowce wojenne miały zaczopować niemieckie magistrale kolejowe    ?
Trzeba było wysłać jeszcze więcej nafty - poniżej lista, to wojny by nie było
https://pl.wikipedia.org/wiki/Radziecko-niemiecka_umowa_handlowa_(1940)
Ja tego argumentu nie łykam.
Kuriozalne? Hmm...
Tak, masz rację, livie, na początku Suworow mówi o zbożu, a w końcu o surowcach. Ale, moim zdaniem, to nie ma w istocie większego znaczenia, i nie mogę uznać tego za poważny błąd.
Proszę przyjrzeć się liście radzieckich dostaw. 1 600 000 ton zboża, a sumarnie blisko 4 000 000 ton różnych artykułów. Założmy, Suworow pisze prawdę, i z grubsza połowa z tego została wysłana tuż przed wojną. Standardowy eszelon, pociąg towarowy w tych czasach brał 900 ton (45 wagonów po 20 ton). Ile to wynosi eszelonów? Blisko dwóch tysiąc. Z dużym prawdopodobieństwem, kilkaset z nich znajdowało się wówczas na stacjach i rozjazdach kolejowych strategicznej magistrali Niemiec. Czy tego nie wystarczyło, żeby znacznie zmniejszyć jej zdolność prepustową?


uufff... zmęczyłem się klepaniem w klawisze. Zasłużyłem na kolację :)
Cytuj
Za to z ciasteczkiem
dobre są też w płynie...  ;)
Płynne ciasteczka? To chyba coś... A ile płynu (w przeliczeniu na 100% C2H5OH) zawierają te ciasteczka zgodnie z przepisem kulinarnym? ;) :)   
Pozdrowienia z Odessy, drogi Kocie Behemocie :)

1935
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Marca 27, 2019, 10:39:58 pm »
Witaj maźku! :)
Cieszę się, że znowu jesteś z nami na forum :)

Masę 1400 ton oraz prędkość 32 km/s miała wchodząc w atmosferę, natomiast diabli wiedzą jaką, kiedy eksplodowała. Mniejsze meteoryty na wysokości tych 20 km mają prędkość już kilku km/s i tracą większość masy (np. 99%).
Mniejsze meteoryty – tak, bo mają mniejszy stosunek masy do powierzchni oraz o wiele mniejszą energię kinetyczną. Nie mam ochoty zabierać się do obliczeń, ale tak, intuicyjnie – kamyczek stracił przez tarcie atmosferyczne najwyżej 10..15% masy i prędkości. Ale nie w tym sęk.

Dlaczego sądzisz, maźku, że 1400 ton i 32 km/s to parametry „na wejściu” w atmosferę? Zdaje się, właśnie na podstawie tych liczb została oszacowana moc wybuchu na wysokości 20 km jako 173 kilotony TNT.
Energia wybuchu 1 kt wynosi 4,184*1012 dżuli = 4,184*106 MJ
https://pl.wikipedia.org/wiki/Równoważnik_trotylowy
Zatem energia wybuchu nad Morzem Beringa 173*4,184*106 = 724*106 MJ
Dalej, wybuch był nie chemichny, a czysto kinetyczny, tak czy nie? Energia kinetyczna meteorytu
E = MV2/2 = 1,4*106*320002/2 = 717*106 MJ
Jak widzimy, liczby pokrywają się z dobrą dokładnością.

Cytuj
Eksplozja następuje, kiedy meteoryt niedostatecznie szybko pozbywa się ciepła, którego nabywa z powodu hamowania atmosferycznego. Pozbyć się go może tylko odrzucając masę, jak osłony ablacyjne pojazdów powracających na ziemię z kosmosu. Jak ten proces nie następuje dostatecznie szybko, to buduje się nadmiar energii, który rozsadza meteoryt, zwłaszcza, jeśli nie ma jednorodnej budowy - a to gwałtownie zwiększa opór czołowy i proces pogłębia się.
Powiedziałbym, w tym przypadku dużo zależy od przewodności cieplnej materiału bolidu. Ponieważ, jak przypuszczają naukowcy, był kamienny i, biorąc pod uwagę jego gęstość (chwileczkę... 1400 ton...średnica 10 m... cztery trzecie pi er sześcian... około 2,7 g/cm3), trochę porowaty, to owa przewodność nie mogła być szczególnie wysoka.
Czas przelotu przez gęste warstwy atmosfery wyniósł...eee... powiedzmy 100..150 km... 32 km/s... najwyżej jakichś 3..5 s. W ciągu tak krótkiego czasu ciepło chyba nie zdąży przedostać się do środka tak dużej skały, rozżarzyć i rozsadzić ją. A skoro tak, nadmiar energii prawdopodobnie zostałby pochłonięty przez ablację, wyparowanie zewnętrznych warstw obiektu.

Hmm...wydaje mi się, że wybuch ekwiwalentny eksplozji dziesięciu "małych chłopców" musiałby wyglądać bardziej spektakularnie, niż na fotce z japońskiego satelity.
Ciekaw jestem, z jakiej odległości zrobiono zdjęcie, i jaka ogniskowa obiektywu kamery? Hm...relief powierzchni chmur widać wyraźnie, i cień dymu też. A "gigantyczną eksplozję"... bez okularów nie da się zobaczyć :)

Strony: 1 ... 127 128 [129] 130 131 ... 162