Ja Ci miauczę, a Ty mi szczekasz
Niech będzie.
Oj!
Niech mnie kaczka kopnie, jeżeli chciałem Cię obrazić, livie.
Głupio zażartowałem, powiedziałęm coś, czego nie powinienem był mówić. A wszystko przez mój długi język
Sorry najmocniej
Ale dziś to Gracja odmroziłaby sobie nóżki. Taki tu teraz garniec.
Taa? A u nas wiosna ruszyła cała naprzód, pełna parą
Od tygodnia kwitną forsycje
http://www.ukrboard.com.ua/imgs/board/80/1742880-3.jpg...a dzisiaj widziałem pierwsze kwitnące drzewa owocowe. Wiśnie lub morele, nie bardzo znam się na botanice
Takie gdybanie - za wysoko licytował? Miał kartę na szlemika a licytował szlema. A szczęście nie dopomogło?
I został bez levi...ep..wziątki.
Oj, ja Cię proszę, livie, na jakiego tam szlemika? Trzy i pół tysiąca przestarzałych, lekkich czołgów przeciwko dwudziestu pięciu tysiącom radzieckich o nieporównywalnie lepszej jakości – czyżby to figury? tylko same blotki. I choćiaż na początku szczęście mu cholernie dopisało, a mimo to przegrał...bez jednej
Albo raczej bez jednego. W końcu lat osiemdziesiątych, w czasach tzw. „wyścigów na lawetach”, gdy jeden po drugim zmarli gensekowie Breżniew, Andropow i Czernienko, u nas krążył żart, taka sobie „ludowa przepowiednia pogody”: jeżeli radio i telewizja nadają smutną muzykę klasyczną, znaczy w Moskwie minus jeden
Nie sądzę by to była bajeczka. W Polsce zaczęto realizować lenensraum in Osten.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Aktion_Zamo%C5%9B%C4%87
To w mainkaufland nie ma o tym? Że czyści rasowo niemieccy koloniści do Uralu, głównie zresztą na żyznej Ukrainie, a tubylcy won za.
Swego czasu czytałem Mein Kaufland. Nie przypominam sobie czegoś takiego. O Uralie i Ukrainie ani słówka. Poza tym, gdyby Adolf tak otwarcie zdradził swoje ludożercze plany, taki fragment z pewnością byłby powszechnie znany i cytowany w Związku. Podobno jak ten drugi, który już tu podawałem:
,,Powstrzymujemy germański potok skierowany na południe i na zachód Europy, i zwracarny nasze oczy w kierunku wschodnim".Hmm...może Hitler i miał na celu kolonizację, zdobycie Lebensraum na wschodzie, ale chyba nie tak prędko i w nie tak otwarty i bezczelny sposób. Sam przecież pisal:
"Nie można tego osiągnąć w dziesięć czy dwadzieścia lat, a dopiero w ciągu wieków, ponieważ, tak jak w przypadku wszelkich problemów kolonizacyjnych, konsekwentne dążenie do celu jest znacznie ważniejsze niż spazmatyczne wysiłki".
(Mein Kaufland, cz. I, roz. III)I główny ideolog nazizmu pisał o tym samym:
"Ziemie należy zdobywać nie w Afryce, ale w Europie, przede wszystkim na Wschodzie. To naturalna droga niemieckiej polityki zewnętrznej, zakrojonej na stulecia naprzód".
(A. Rosenberg, „Der Zukunft einer deutschen Aussenpolitik”, Monachium 1927, s. 20)Na stulecia! W latach 20-tych zarówno Rosenbergowi jak i samemu Hitlerowi chodziło o dziesięcioleciach i stuleciach. Nie wiem co mu się przydarzyło w 42-43, dlaczego wbrew własnym wskazówkom uciekł się do „spazmatycznych wysiłków”. I to w czasie długotrwałej wojny, która sama w sobie nie zapowiada Niemcom nic dobrego. Hm...moim zdaniem, nie świadczy to bynajmniej dobrze o walorach intelektualnych Führera.
O! Z tego co piszesz większość już słyszałem. I to w wiadomej Ci książce Mackiewicza z 1969 roku.
Ba, facet Józef M. (nie mylić z bratem Catem) nie jest historykiem, ale ma tę przewagę, że tam był, żył w tych realiach i ma fotograficzną pamięć (też do słów)...był.
Choć z relacji patrzę, że Sołonin Ameryki nie odkrywa...
Tak, Sołonin Ameryki nie odkrywa. I Suworow też nie odkrywa. Nic zgoła nowego nie ma pod słońcem. Wszystko wiadomo, wystarczy przyjrzeć się wiadomym faktom, zestawić je, wyciągnąć wnioski. Ale niestety większość ludzi jest niezdolna do takiego wyczynu intelektualnego.
Wezmy np. mnie. Z jednej strony, jak wszyscy radzieccy ludzie, wiedzałem, że 23 lutego 1918 roku oddziały Czerwonej Gwardii pod Pskowem i nad Narwą odniosły swe pierwsze zwycięstwa nad regularnymi wojskami kajzerowskich Niemiec. Jak wszyscy, każdego roku 23 lutego świętowałem dzień narodzin Armii Czerwonej.
Z drugiej strony, jak wszyscy radzieccy studenci, czytałem artykuł Lenina „Dotkliwa, lecz konieczna lekcja" („Тяжёлый, но необходимый урок”). W załączonych przypisach zaznaczono, że artykuł ukazał się w gazecie „Prawda”, w wydaniu popołudniowym, nr 35, 25 lutego 1918 roku.
„Tydzień od 18 do 24 lutego /.../ był dla partii i całego narodu radzieckiego gorzką, przykrą, dotkliwą, ale konieczną, pożyteczną lekcją. /.../ ...męcząco haniebna wiadomość o tym, że pułki odmówiły utrzymywania pozycji, o odmowie obrony nawet linii narwskiej, o niewykonaniu rozkazu niszczenia absolutnie wszystkiego w czasie odwrotu; nie mowimy już o dezercji, chaosie, niedołęstwie, bezradności, niedbalstwie." I oto masz. Czy trzeba komentować?
Wydaje się, ja też mógłbym złożyć już znane fakty do kupy. Nie trzeba przecież grzebać się w archiwach, nie trzeba wyszukiwać ściśle tajnych dokumentów. Wystarczyłoby po prostu trochę pomyśleć. Ale nie zdołałem. I nikt nie zdołał. Pierwszy zauważył tę zbieżność dat Suworow. Bo w odróżnieniu ode mnie i wielu innych, posiada umijętność analitycznego myślenia. Respekt i szacun
A ja widzę - po tajnym referacie Chruszczowa na XX zjeździe KPZR (1956) sporo się odwróciło i za takie rewelacje mógł dostać nagrodę.
Po tajnym referacie? Po tym samym tajnym referacie, który niedługo został wydany nakładem 1 000 000 egz.?
XX zjazd, „odwilż” chruszczowowska i tzw. „destalinizacja” to temat do osobnej dyskusji. Jeśli ująć krótko, cel przeprowadzenia owego zbiegowiska była ta sama, co w pierwszej kopercie z Twojego dowcipu:
zwal wszystko na poprzednika Nawiasem, później Nikita zastosował się również do rady z drugiej koperty. Z takim samym skutkiem
Z trybuny zjazdu Chruszczow kłamał w żywe oczy o „pokojowo śpiącym” Związku, o jego słabości i niegotowości do wojny, o znikomej ilości kiepskich czołgów i samolotów z drewna i płótna, o „jednym karabinie na trzech żołnierzy” itp. Sądzę, w takich warunkach ujawnienie przez Rokossowskiego tajemnicy czerwonych kopert „M”, czyli planów szykowanej ofensywy byłoby, mówjąc oględnie, nie w mainstreamie polityki partii
Żył do 1968. Takich tajemnic nie zabiera się ze sobą do grobu, a pisze pamiętniki, ot choćby tuż przed śmiercią jak już i tak wszystko kalafiorem i choćby do szuflady.
No, jeden z czołowych dowódców Armii Cz. marszałek Rokossowski należał do ściślego grona wtajemniczonych, i gdyby miał na to ochotę, mógłby ujawnić niejedną potworną tajemnicę ZSRR, nie tylko tę z kopertami.
Chyba zakładasz, że R. żywił skrytą nienawiść do reżimu i chciał pomścić się za poniesione krzywdy, choćby po śmierci? A jeżeli nie?
A może sądził, że system komunistyczny jest nie do obalenia, i jego tajemnicy i tak nigdy i nikomu się nie przydadzą, a zatem ich ujawnienie w pamiętniku to zbędna fatyga? A może też po prostu nie zdążył zapisać wspomnień albo obawiał się o losy rodziny. Kto wie?
Jeśli przesłanka, to słabiutka; dali nowe buty zatem jest plan ofensywy na zamiesiąc.
Coś jak taka... kopalniana
https://www.youtube.com/watch?v=555FwDuncsc
Aha, skoro we wioscy je wyngiel, znaczy będzie wojna? Bo przed wojnom tyż był?
...mam pytanie – a skąd w zapomnianej przez Boga wiosce tuż przed wojną wziął się węngiel? Może węgiel był na stacji kolejowej i wziął się stąd, skąd i buty? Hę?
Przyznasz, że dość kuriozalne?
Zaczyna się drewnem, ropą i surowcami strategicznymi, a koncowo całość wyjaśnia się przez zeszłoroczne zboże. Czyli radzieckie surowce wojenne miały zaczopować niemieckie magistrale kolejowe ?
Trzeba było wysłać jeszcze więcej nafty - poniżej lista, to wojny by nie było
https://pl.wikipedia.org/wiki/Radziecko-niemiecka_umowa_handlowa_(1940)
Ja tego argumentu nie łykam.
Kuriozalne? Hmm...
Tak, masz rację, livie, na początku Suworow mówi o zbożu, a w końcu o surowcach. Ale, moim zdaniem, to nie ma w istocie większego znaczenia, i nie mogę uznać tego za poważny błąd.
Proszę przyjrzeć się liście radzieckich dostaw. 1 600 000 ton zboża, a sumarnie blisko 4 000 000 ton różnych artykułów. Założmy, Suworow pisze prawdę, i z grubsza połowa z tego została wysłana tuż przed wojną. Standardowy eszelon, pociąg towarowy w tych czasach brał 900 ton (45 wagonów po 20 ton). Ile to wynosi eszelonów? Blisko dwóch tysiąc. Z dużym prawdopodobieństwem, kilkaset z nich znajdowało się wówczas na stacjach i rozjazdach kolejowych strategicznej magistrali Niemiec. Czy tego nie wystarczyło, żeby znacznie zmniejszyć jej zdolność prepustową?
uufff... zmęczyłem się klepaniem w klawisze. Zasłużyłem na kolację
Za to z ciasteczkiem
dobre są też w płynie...
Płynne ciasteczka? To chyba coś... A ile płynu (w przeliczeniu na 100% C
2H
5OH) zawierają te ciasteczka zgodnie z przepisem kulinarnym?
Pozdrowienia z Odessy, drogi Kocie Behemocie