Poczytałem i listę, i wywiady... Z Masłowską w istocie ten problem, że udziela wywiadu takim językiem jakim pisze i - gdy przed oczym staje mi Doda z jej nie-
elficą - przestaję wierzyć, by była to stylizacja
. Z Dukajem problem inny: wszyscy pozostali autorzy (używam tego zwrotu jako neutralniejszego, bo jeden się zaklinał, że on pisarz tylko gdy ma do czynienia z policją
) odwołują się w tym co mówią albo do rzeczywistości za oknem, albo do szeroko pojętych tradycji kultury
* (nawet gdy mają charakter ustawki czy tam
ustawienia), on jako jedyny odwoluje się natomiast do popkultury i różnych (nawet sympatycznych jak ten
dwór angielski) klisz, nie są to już klisze sci-fi (te chyba zna już tak dobrze, że nawet gadać mu się o nich nie chce), ale nadal klisze. Otóż wtedy uwierzę, że Dukaj może się z Lemem ścigać, jak przestanie kliszami się tak ochoczo posługiwać.
Czy widze tam kogo do Nobla? Szczerze to nie, bez urazy autorów. Dehnel z tego wszystkiego jeszcze najsympatyczniejszy, bo jakoś tak najfajniej kulturowo zakorzeniony (z tym, że to co pisze
Hoko o "Lali"...).
Od pierwszej połowy siódemki wolę natomiast pierwszą połowę czwórki. Z pobudek sadystycznych
.
Edit: idąc za linką przeczytałem jeszcze ten tekst:
http://wyborcza.pl/1,87648,10771388,Kochanowski_byla_kobieta.htmlI zastanawiam się po co w ogóle powstał? Z prostej informacji o wątpliwościach z czaszką powstał niestrawny - nawet nie tak sensacyjny jak (chyba) miał być - bełkot...
* inna rzecz, że te tradycje to też forma klisz, ale bardziej w sepii, mniej jaskrawe