Taa jest liv już by chciał opuszczać Gmach...a tu cza się jeszcze trochę pomęczyć...czy tam pożyć;)
Ee, już chyba niewiele się nowego wnosi...
Bardzo gęsty i dwubiegunowy: powaga miesza się z groteską, eseje z Tichym, nauka z wymysłami...
No możę, ale do niczego ciekawego nie prowadzi. Klasyczna reminiscencja, w gruncie rzeczy opisana groteskowo "normalność". Normalność minionej epoki chciałoby się, napisać, ale ja zauważam i współcześnie podobne akcje.
Klasyk z Janowskim, który sam zresztą był tylko epizodem. Ale pamietam - cała Polska miała ubaw ze mną włącznie z pajacującego przed kamerami "oszołoma".
https://www.salon24.pl/newsroom/1252444,gabriel-janowski-ujawnia-kto-lata-temu-podal-mu-narkotyki-celowo-zostalem-otrutyTeraz nazywa się to bodaj
kombinacja operacyjna.
Piętrowa prowokacja , czyli cebula w epoce stalinizmu była czymś oczywistym.. by uderzyć w grubą rybę "A" , uderzało się w pozornie niezwiązanym miejscu i w pozornie niezwiązana osobę "B". Tylko organizatorzy widzieli wszystkie ścieżki, reszta wykonawców musiała się domyślać.
Zwłaszcza "B" bywał zdumiony - ja??? A dlaczego?
Filmowo to Pokuta Abuładzego i Przesłuchanie Bugajskiego jakoś pokazują - a historycznie np. sprawa lekarzy kremlowskich, bu uderzyć partyjnych i inny aparat pochodzenia żydowskiego (taki jakby prequel naszego marca), a konkretniej w Berię (to ze Beria nie był pochodzenia żydowskiego nie ma znaczenia, pretekst to pretekst). A więc uderzono w jakoby podstępnie mordujących funkcjonariuszy lekarzy, by osiągnąć taki efekt
- w lutym 1953 roku w MGB nie pozostał ani jeden funkcjonariusz narodowości żydowskiej. https://pl.wikipedia.org/wiki/Spisek_lekarzy_kremlowskichOczywiście wersja Lema z większym rozmachem i poplątaniem, ale to wszak książka.W sumie, nie widzę sensu w przyglądaniu się szczególikom każdego splotu tej intrygi.
Istotnym jest - do czego ona prowadzi.
Spełniają się przepowiednie "łazienkowego": doktorek, serwis...N zostaje poddany próbie - "Cebula" - w sumie nie wiadomo czy on...jednak wyrok: zeszmacił się...
Łazienkowy jest bywalcem systemu i takie zagrywki już go nudzą, i po cóż trybikowi zastanawiać się nad sensem działania machiny? Ogolić się, zjeść lepszy obiad... co ma być - będzie.
Musi go bawić ten gringos pytających wciąż o instrukcję.... i wszystkich zresztą.
Tak jak kurczak dopytujący wokół, a co to takiego rosół? - bo kiedyś słyszał, że to ma coś wspólnego z nim...
Zeszmacił się - czyli doniósł. Inicjacja, jest "swój chłop".
A myślał, że jest lepszy...ha ha.
Przy okazji wyjaśniają mu, że na tym właśnie polegała jego misja -
Głupcze! Na tym polega twoja Misja... Pan chciał coś powiedzieć? Słucham! - podjął tym samym głosem co przedtem, cofając się do stołu. Po raz ostatni spojrzałem na tamtych. Usunęli oczy. Barran drżał.W sumie cała scena prowadzi do rozdziału XII, dziwacznego sojuszu z podsłuchującym i notującym sprawę księdzem Orfiniem. Sądząc po przydomku symbolizującym wyższy poziom wtajemniczenia

...kiedy zoczył szkielet staruszka z początku swej gmaszej podróży.
Pan Majewski w przypisie 150 chce by to była " reminiscencja zbrodni nazistowskich popełnionych podczas drugiej wojny światowej".
Ryzykowne - tym można wytłumaczyć wszystko, szkielet także.