Cóż mam Ci odpowiedzieć. To jest w końcu klasyczna sytuacja - człowiek siedzi na fotelu i porusza się z tą samą prędkością co pojazd. Pojazd się zatrzymuje - człowiek dalej się porusza z tą sama prędkością. Jak nie ma pasów wylata przez szybę. Możesz to sobie zobaczyć w dowolnych fps-ach na tysiącu filmów z crash-testów. A jak ma zapięte pasy a nie ma strefy zgniotu - to łamie mu się kark albo pęka wątroba.
Nie ma tu przecież kompletnie znaczenia bezwładność pojazdu - a tylko bezwładność człowieka. Ludzie w wypadkach zabijają się bezwładnością własną a nie pojazdów, w których siedzą. Jeśli zderzak ma ją zmniejszyć - to znaczy co, jakimś polem Łągiewki na człowieka działa? Zmniejsza jego (człowieka!) masę bezwładną, magicznie oddziela ją od masy grawitacyjnej? Dla mnie to są pierdoły. Maluch nie zderzył się z betonową ścianą tylko z urządzeniem, dzięki któremu jego droga hamowania wyniosła ze 30 cm (chciałbym zobaczyć efekt bez tej "nakładki"). "Lokomotywka" z włączonym urządzeniem Łągiewki hamowała na całej długości tego "stempelka" z przodu przy czym było to zderzenie niesprężyste. Z wyłączonym stempelek schował się do połowy przy czym było to zderzenie nieidealnie ale sprężyste - nie dość więc, że droga hamowania była o połowę krótsza to jeszcze po zatrzymaniu pojazd doznał przyspieszenia w drugą mańkę (odbił się). Dziwne, że blaszka przemieściła się bardziej? Blaszka, superczujnik.
Zamiast tego zderzaka w pierwszym przypadku mógł być zmięty papier czy cokolwiek. No i to jest pokazywane jako "rozstrzygające doświadczenie". Niech w takim razie Łągiewka ten proces zastosuje w armacie - będziemy mieć wreszcie pierwsi przed całym światem
wunderwaffe - za pomocą odpustowego kapiszona oddamy Rosjanomy Pałac Kultury - tak, że spadnie Putinowi do ogródka
... W końcu w fizyce każde oddziaływanie i proces można powtórzyć, odwrócić itepe.
Jest w sieci praca ("teoria") Łągiewki w pedeefie (jakaś tam energetyczna dynamika czy jakoś tak) - w której roi się od złych założeń - z których wynikają "prawidłowe" wnioski.
Nie wiem, czy zgłębiłeś link, który zapodałem - ci ludzie (włącznie z Gomułą) nigdy nic w tym temacie nie opublikowali w recenzowanym piśmie naukowym - całkowicie więc nie wiadomo co, czym i gdzie mierzyli i o co w ogóle chodzi. Próba
reverse engineering na rysunkach z ich własnej publikacji dowodzi, że są wyssane z palca. Dziwi Cię, że profesor takie rzeczy? A profesor Giertych (Maciej) z ostatnim dinozaurem zwanym Smokiem Wawelskim Cię nie dziwił? Widziałeś jego listę publikacji?
Jakiś czas temu podano, że któraś z sieci hipermarketów zainstalowała coś, co działa jak zderzak Łągiewki - samochody wjeżdżając na parking przejeżdżają po pochylni, która uginając się odbiera im prędkość kosztem wytworzenia energii elektrycznej, zużytkowywanej później do oświetlenia samego parkingu. Łągiewka też proponuje generator w tych EPARach - na pewno dostanie jeszcze niejedną nagrodę za zieloną energię. Może nawet Unia sypnie groszem na tak ekologiczny pomysł. Prąd ze stłuczki... rewela.
Nikt nie podważa, że urządzenie pt. zderzak Łągiewki (tzn. EPAR) działa - tzn. zamienia ruch postępowy na obrotowy. Kołowrót jest znany od dawna.