Długo się zastanawiałem, co Ci odpisać i doszedłem do wniosku, ześ mistyk skończony po prostu. Co prawda obłożyłeś się z wierzchu nauką (a raczej manifestacyjnymi wypowiedziami na jej temat), prawisz o wyższości rozumu, który przeciwstawiasz bytom pozaracjonalnym - ale to jest tylko Twoje ubranko, a w środku siedzisz sobie niczym chruścik w swoim domku - nagusieńki mistyk.
Dobra, zdemaskowałeś mnie:
(Tylko gatki szybko włożyłem dla przyzwoitości.)
Powiadasz: "A cóż moje prywatne osądy mają do rzeczy? Liczy się stan faktyczny". Stan faktyczny nie jest nam dany, trzeba go zbadać i określić, chyba, że czeka się na objawienie.
Owszem, owszem. Nie będę się jednak wypowiadał na jego temat, zanim kto mądrzejszy mi nie powie (poparłszy to wynikami stosownych badań) jaki ten stan jest.
Masz przy tym dwie przeszkody: z założeniami nie dyskutujesz - a z czym wg Ciebie dyskutują naukowcy? Z wynikami pomiarów? Z faktami sie nie dyskutuje, z założeniami można a nawet trzeba gdyż sa częścią - "połową" teorii. Tylko z mistycznymi zalożeniami (dogmatami) się nie dyskutuje.
Kiedy Twoje załozenie zdało mi się raczej mistycznym założeniem, nie hipotezą poddaną falsyfikacji. Więc kto tu mistyk w końcu, hę?
Druga przeszkoda jest taka, że mówisz: "zbyt krótko żyje, by stwierdzić na ile moje obserwacje mogę odnieść do historii Wszechświata jako całości". Nie wiem co chcesz przez to powiedzieć i kogo podstawić pod osobę wypowiadającą to zdanie. Ciebie tam nie podstawię, bo jak dotąd nie zdradziłeś się z tym, byś w ogóle prowadził jakieś obserwacje. Jeśli podstawic tam naukowca lub naukę to ma ona obecnie możliwości badania Wszechświata od prawie-że-początku (tło mikrofalowe) aż po dzień dzisiejszy tak w mikroskali jak i makroskali. Czyżbyć w swym mistycyzmie zakładał, że Wszechświat ma pewne cechy, których nam złośliwie nie pokazuje i w związku z tym czegokolwiek byśmy się o nim dowiedzieli będzie to wiedza niepełna z powodów fundamentalnych - takich, że on nie chciał nam tego pokazać? A gdzie Twa Brzytwa?
Zaraz zaraz. Pytałeś
mnie prostego człeka i łątkę jednodniówkę na tle ogromu Wszechświata czy znam przypadki aby grawitacja nie zadziałała, a ja na to, że moja prywatna perspektywa jest jednak zbyt wąska bym to ocenił. I skoro fizycy niektórzy mi twierdzą, że grawitacja co jakiś czas może zawodzić, to ja pokornie przyjmuję do wiadomości, że na dzień dzisiejszy nie wiemy jak to z grawitacją jest.
Co zaś do właściwości, które "Wszechświat ma ale ukrywa" to nic mi do tej tezy, bo jest czysto metafizyczna (a owe właściwości przypuszczalnie ukryły się w wiadomym Czajniczku).
A Brzytwa? Brzytwa to wygodne narzędzie wprowadzające porządek w gąszczu hipotez (może bardziej by zasługiwała na miano Maczety?), ale - jak z historii Nauki wiemy - zdarzało się czasem, że hipoteza Brzytwą odcięta, w świetle nowych faktów okazywała się właśnie przydatniejsza.
Podsumowując: nie mistyk jestem, ale po prostu wiem, że stan naszej wiedzy wciąż się zmienia, i jedyną dostępną nam prawdą jest
prawda w świetle dostępnych faktów, a najużyteczniejszą (ponownie: w świetle dostępnych faktów) metodą jej poznawania jest metodologia naukowa.