Można wyłączyć Zośkę? Może nie zaraz strzałem, ale pilotem?
Może nie teraz, ale za kilka lat - jak powiększy się jej baza danych, wyuczy się reakcji, odpowiedzi, zachowań?
Nie do końca rozumiem, do czego zmierzasz, olka. No, powiedzmy, można wyłączyć pilotem – i co z tego? Prawdopodobnie czas od czasu zostaje wyłączona – dla profilaktyki technicznej.
Człeka też można „wyłączyć” np. przez narkozę albo glębokie zamrażanie. I co to ma wspólnego z zabójstwem? Pamiętasz zapewne
Kobyszczę? Zośkę, jak i człowieka można przecież „włączyć” ponownie. Czego nie da się powiedzieć o "wyłączeniu" za pomocą pocisku.
Na marginesie - skoro świat przeludniony - po co budować istoty człekopodobne, które nie umierają?
Człowiek umrze i zrobi im miejsce? Może.
Może
A dlaczego właściwie nie?
Der Mohr hat seine Schuldigkeit getan, der Mohr kann gehen, jak rzekł Friedrich Schiller.
Maur spełnił swoje zadanie, Maur może odejść
Pamiętasz chyba doktrynę cybernofilów?
Według niej ludzkość wyprodukowana została przez Stwórcę dla celów podobnych do tych, jakie pełni budowlane rusztowanie: aby służyć za środek, za narzędzie - stworzenia doskonalszych od siebie elektromózgów. Sekta Mattrassa uważała dalszą, po ich powstaniu, wegetację ludzkości za czyste nieporozumienie.A poza tym...dlaczego sądzisz, olka, że roboty nie umierają? Przecież z punktu widzenia fizyki to tylko maszyny? A dowolna maszyna ulega degradacji i wcześniej czy później psuje się, no nie? Entropia wzrasta chyba w każdym układzie, nie wykluczając i maszyn/istot myślących...
A wyrazu „zabijanie” w stosunku do takiej istoty można chyba używać bez cudzysłowa.
W naszym świecie.
W naszym świecie takie polowanie kojarzy się jednoznacznie brutalnie i przywodzi na myśl zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem - przynajmniej psychicznym.
Jak w liście Mariusza Wilka do Herlinga-Grudzińskiego:
Innymi słowy, niektóre zony zmieniły swoje przeznaczenie. Ostrownoje obecnie to letni łagier dla pionierów. Inne zarosły trawą i zdziczałą porzeczką, jak na przykład Druga Aleksiejewka, dokąd mnie zawiózł major Gusiew. Major Gusiew jest zapalonym myśliwym. Po drodze opowiadał, że najbardziej lubi polować na zbiegłych zeków, bo to mądre żywotne i często bywa uzbrojone.
Och, cóż to za szczęście, iż żyjemy właśnie w
naszym świecie, a nie w tamtym odgułagowskim.
Nie chce się tego komentować. Cóż to za szczęście, że ów smok radziecki pękł w diabli, i niech sama pamięć o nim jak najprędzej zaginie.
Ale on mówi: nam powietrze nie jest potrzebne...
Nie wiem więc jak można ich zastrzelić?
Nie wiesz jak? Myślę, dokładnie tak jak bohater świetnego opowiadania Bradbury’ego
„The murderer” wpakował kulę w telewizor.
Bang – i po wszystkim
On (telewizor) przecież też nie potrzebował powietrza:)
...Then I went in and shot the televisor, that insidious beast, that Medusa, which freezes a billion people to stone every night, staring fixedly, that Siren which called and sang and promised so much and gave, after all, so little, but myself always going back, going back, hoping and waiting until - bang!..Oto link do opowiadania:
http://www.google.com.ua/url?url=http://www.sediment.uni-goettingen.de/staff/dunkl/zips/The-Murderer.pdf&rct=j&q=&esrc=s&sa=U&ved=0ahUKEwim8_2areHfAhUKlIsKHWFsDNkQFggTMAA&usg=AOvVaw3KXkFu-O5kzQrWZY_5JmphZ trochę innego marginesu: jesz mięso? Że nie widzisz tej hekatomby? Nie Twoimi rękami? Czujące istoty.
O...muszę powiedzieć prawdę. Jem mięso w najlepsze, czas od czasu nawet
na publicznych żerowiskach Wstyd mi. Dotknęłaś mnie do żywego, olka. 1:0 dla Ciebie
Nie mam jak usprawiedliwić się. To nieładnie, rozwodzić się nad tematami dobroci i współczucia, a jednocześnie pożerać szczątki śmiertelne. Faryzeuszostwo. Gdybym rzeczywiście chciał być konsekwentny, miałbym zostać wegetarianinem. Pomyślę nad tym
To raczej jakaś historyjka wymyślona przez Onca - legenda? Piorun? Mit założycielski?
Albo jeden z pierwszych egzemplarzy.
Przypuszczam, że niekoniecznie legenda. Przecież sporo z tego o czym mówił Onc, zgadza się z rzeczywistością. Mówił o tym, że ludzie kiedyś polowali na siebie; że na Księżycu są skały i nie ma powietrza. Wiedział także o fazach Księżyca.
Chociaż zgadzam się, z piorunem nie do końca jasne.
Czy dziewczynka zabiłaby dorosłego człowieka gdyby nie pozwolił jej zastrzelić robota? To jest ważne pytanie o tamten świat.
Myślę, nie zabiłaby. Choćby z tego powodu, że gdyby dorosły (ojciec?) nie pozwolił zastrzelić robota, w jaki sposób broń znalazłaby się w jej rękach?
A jeśli serio, nie wiem. Czy nie może być tak, że w swoim otoczeniu, pośród koleżanek, w rodzinnym kręgu nasza dziewczynka jest całkiem normalnym, wzorowym dzieckiem?
Tak samo jak wspomniany przez Ciebie major...jak mu tam...Gusiew poza służbą mógł być wzorowym mężem i ojcem dla dzieci. Gotów jestem założyć się, że zdaniem majora on nie robi nić złego. Poluje na zeków? Ale to tak czy siak skazańcy. Bierze udział w masowych rozstrzelaniach? Cóż w tym złego? To przecież jego zawód. On wykonuje swoją pracę. I takich jak on byli (byli?? a może są?) miliony.
Właśnie na tym polega, moim zdaniem, największa zgroza. Na tym, że zbrodnia w oczach sprawcy wcale nie jest zbrodnią. Nie wiem nawet jak to prawidłowo określić... Kompletny brak moralności? Rodzaj socjoschizofrenii? Hmm...