Autor Wątek: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia  (Przeczytany 1390622 razy)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16173
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1320 dnia: Listopada 29, 2007, 08:15:11 am »
Cytuj
Dodam tylko że gatunem 8472 jest ciekawym kandydatem na drugą "dziwną" obok Borga "rase" w świecie ST.

I tak, i nie... Pod względem wyglądu, biologii, środowiska życia jest to faktycznie pierwszy w miare porządny gatunek niehumanoidalny w "Star Treku", (o ile nie liczymy tych z serii animowanej, które bywały ciekawsze), nie oryginalniejszy jednak niz twory co lepszej - w tej rozrywkowej klasie - literackiej space opery; nie porażajacy też jakąś specjalną superoryginalnością kształtu (Niven czy Sawyer radzili sobie lepiej). Pod względem mentalnym jednak jest to (znów! >:() gatunek dość "humanoidalny psychicznie" (czego tym razem nie sposób usprawiedliwić wspólnymi przodkami). Czyli: niby tak, a nie... :P

ps. jeśli tak lubisz dyskutować o "ST" zapraszam na "swoje" forum, bo niepotrzebnie "zastartrekujemy" to szanowne Forum, a nie jestem pewien czy dla wszystkich Forumowiczów temat "Star Treka" jest taki znów pasjonujący... TU podyskutujmy lepiej o twórczości Mistrza Lema (i innej SF "z najwyższej półki").
« Ostatnia zmiana: Listopada 29, 2007, 08:18:18 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

WIST

  • Juror
  • Junior Member
  • *****
  • Wiadomości: 52
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1321 dnia: Grudnia 05, 2007, 01:50:19 am »
Nie no wzory to rzecz dla ambitnych fizyków i matematyków, ja jestem ambitnym praktykie.

Angielski jako tako znam, ale chyba nie tak aby bez słownika to sobie przetłumaczyć.

Może tak jak kiedyś rozmawialiśmy ludzie nie chcą oddać robotom frajdy z latania i wiatania się z Borgiem. A jednak nawet prymitywniejsze jednostki nie funkcjonują w świecie Star Trek, chyba że nasz ulubiony Borg. A jak wiadać Federacja ma techonologie sztucznej inteligencji dostępną i gotową do rozwoju. Przydało by się pare takich robotów, które wspomagały by misje czy to zwiadowcze, czy specjalnego znaczenia. Ilu ludzi by mniej zginęło. Nie wiem czy scenarzyści skapitulowali, co nie znaczy że odrzucam tą moźliwość, a sam wyobrażam sobie moźliwość że scenarzyści musieli by mocno ingerować w akcje wydarzeń, bo jak to nagle z dnia na dzień zamiast ludzi roboty. Logiczne tak, ale dla rozwoju akcji to już ciężko wstawić armie robotów i zastąpić ludzi.

Ja na postacie typu Adamy patrze jako przesłodzone. Odnosze poprostu wrażenie że takak postać w rzeczywistości żadko występuje, jest prawie bajkowa, czego nie zmieniają jednak jakieś niedoskonałości. Bardziej był oczekiwał kogoś kto jest zdolny, ale nie zawsze wytrzymuje presje, kogoś kto podejmuje złe decyzje. Picard i Janeway podobnie jawią mi się jako wręcz bajkowe, wyrażnie pozytywne postacie. To że nawet w sytuacji trudnej, aż chcącej złamać zasady jako prowadzące do złego, wydaje się trzymać jednak tych zasad, co jest jakoś uzasadnione. Choć Janeway w jednym odcinku złamała zasady, dzięki czemu Voyager wrócił do domu wcześniej. Ale to już na końcu, a wcześniej wydaje się nie wzruszona.
I właśnie w życiu wydaje się iż mamy do czynienia z rzeczywistością niejednoznaczną. Nieraz ludzie i wydarzenia są szare, nie bezsprzecznie dobre lub złe. I tutaj się zgadzam z Tobą.

Tak, alternatywny wszechświat funkcjonował. W ST Enterpise wręcz wydaje się niebezpieczne, gdyby taka "militarna" Federacja, weszła w kontakt z "naszą" to było by ciężko. Pozatym alternatywny wszechświat stanowi pewną ciekawostke, coś na krótką metę do przyjęcia, bo to co mnie interesuje to jedna linia rzeczywistości, nie wiele naraz.

Fakt że 8472 ma mentalnośc zdobywców, szczególnie dziwne że w swoim wymiarze tylko oni istnieją, to znaczy że może podbili całą swoją rzeczywistość. "TU" nie zawiera linka, także prosze abyś raz jeszcze wstawił.

Wybacz też że tak długo nie pisałem nic.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16173
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1322 dnia: Grudnia 05, 2007, 06:09:33 pm »
Cytuj
Nie no wzory to rzecz dla ambitnych fizyków i matematyków, ja jestem ambitnym praktykie.

Wzory jednakowoż wypada znać. Przynajmniej podstawowe.

Cytuj
A jak wiadać Federacja ma techonologie sztucznej inteligencji dostępną i gotową do rozwoju.

No właśnie: scenarzyści łamańce uskuteczniajają takie, by wychodziło, że Federacja tę technologię "ma" i "nie ma", jak to kiedy im wygodnie...

Cytuj
Przydało by się pare takich robotów, które wspomagały by misje czy to zwiadowcze, czy specjalnego znaczenia. Ilu ludzi by mniej zginęło.

Z drugiej strony, jeśłi taki robot jest naprawdę inteligentny i swiadomy (jak to zmierzyć zresztą?) to jakże to wysyłac go tak "na śmierć"?

Cytuj
Nie wiem czy scenarzyści skapitulowali, co nie znaczy że odrzucam tą moźliwość, a sam wyobrażam sobie moźliwość że scenarzyści musieli by mocno ingerować w akcje wydarzeń, bo jak to nagle z dnia na dzień zamiast ludzi roboty. Logiczne tak,

Widzisz. IMHO twórca SF powinien tworzyć logiczne, konsekwentne, wizje, a nie to co mu wygodne... (Choć autorzy nagminnie sobie ułatwiają robotę...)

Cytuj
ale dla rozwoju akcji to już ciężko wstawić armie robotów i zastąpić ludzi.

W pierwszej części "Gwiezdnych Wojen" się udało ;).

Cytuj
Ja na postacie typu Adamy patrze jako przesłodzone. Odnosze poprostu wrażenie że takak postać w rzeczywistości żadko występuje, jest prawie bajkowa, czego nie zmieniają jednak jakieś niedoskonałości. Bardziej był oczekiwał kogoś kto jest zdolny, ale nie zawsze wytrzymuje presje, kogoś kto podejmuje złe decyzje.

A Adama akurat złych decyzji nie podejmował? Można go winić o śmierć własnego syna. W pewnym momencie gotów był Roslyn od władzy odsunąć i siegnąć po dyktaturę. Nie zawsze wyznaczał właściwych ludzi do właściwych zadań itp. (To już - uznawany słusznie za realistycznego - Pirx na jego tle za ideał ujdzie...)

Cytuj
Picard i Janeway podobnie jawią mi się jako wręcz bajkowe, wyrażnie pozytywne postacie. To że nawet w sytuacji trudnej, aż chcącej złamać zasady jako prowadzące do złego, wydaje się trzymać jednak tych zasad, co jest jakoś uzasadnione.

To prawda: Picard jest wyidealizowany do granic; natomiast Janeway tylko sprawia takie wrażenie (bo scenarzyści mówią nam, że jest taka), ale jej decyzje przeanalizowane na chłodno czynia zwykle wrażenie totalnego idiotyzmu (a czasem i sporej bezwzględności wobec mijanych cywilizacji).

Cytuj
Choć Janeway w jednym odcinku złamała zasady, dzięki czemu Voyager wrócił do domu wcześniej. Ale to już na końcu, a wcześniej wydaje się nie wzruszona.

Trochę sie dziwię, że tak pozytywnie ją odbierasz...

Cytuj
I właśnie w życiu wydaje się iż mamy do czynienia z rzeczywistością niejednoznaczną. Nieraz ludzie i wydarzenia są szare, nie bezsprzecznie dobre lub złe. I tutaj się zgadzam z Tobą.

Space opera zaś (jak większość literatury awanturniczej) lubi posługiwać sie schematem czarno-białym. "Star Trek" nie wypada tu zresztą jeszcze najgorzej zostawiając obszar szarosci i sugerując (zwykle), że przeciwnicy naszych bohaterów nie są żli, a po prostu Inni. Słusznie David Brin wynosi pod tym względem "ST" nad "Gwiezdne Wojny".

Cytuj
Tak, alternatywny wszechświat funkcjonował. W ST Enterpise wręcz wydaje się niebezpieczne, gdyby taka "militarna" Federacja, weszła w kontakt z "naszą" to było by ciężko.

Weszła, w czasach oryginalnej serii z lat '60... A potem ten świat pojawił się jeszcze w epigońskim "Deep Space Nine" i okazało się, że do tych czasów w owym alternatywnym wszechświecie ludzkość gorzko zapłaciła za swe imperialistyczne plany...

Cytuj
Pozatym alternatywny wszechświat stanowi pewną ciekawostke, coś na krótką metę do przyjęcia, bo to co mnie interesuje to jedna linia rzeczywistości, nie wiele naraz.

A niedawno mówiłeś co innego...

Cytuj
Fakt że 8472 ma mentalnośc zdobywców, szczególnie dziwne że w swoim wymiarze tylko oni istnieją, to znaczy że może podbili całą swoją rzeczywistość.

Może to raczej niekonsekwencja scenariusza. Dlatego tak nie lubię pseudo-"Star Treków" kręconych przez epigonów. Do wad oryginału dodają setki nowych....

Cytuj
"TU" nie zawiera linka, także prosze abyś raz jeszcze wstawił.

Pisząc TU miałem na myśli całe Forum www.lem.pl

Cytuj
Wybacz też że tak długo nie pisałem nic.

To jest forum internetowe. Każdy pisze tu ile chce i kiedy chce :).



[size=24]ps .Ladies and gentlemen: mamy 25 urodziny "Blade Runnera"[/size]
« Ostatnia zmiana: Grudnia 05, 2007, 06:16:25 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

WIST

  • Juror
  • Junior Member
  • *****
  • Wiadomości: 52
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1323 dnia: Grudnia 05, 2007, 10:41:23 pm »
Wiesz, mnie interesuje przykład i jego analiza zrozumiała dla mnie. Chyba że faktycznie zrozumienie i zapamiętanie wzorów da mi coś.

I to jest problem. Niech zatem maszyna nie będzie świadoma, a już wogóle stop dla procesorów emocji. Z tym że może to tez kwestia wizji, bo choć ST jest jeden to autorów ma wielu.

Tak w GW mamy armie robotów itd, natomiast tam świat już taki jest. Tutaj mamy ciągle kosmitów i ludzi którzy osobiście sterują statkami, bazami i jak tu nagle wprowadzić masowo oddzaiły cyborgów. Można to zrobić, ale jak wybrnąc z buraków wcześniejszych seriali i filmów? Ten świat należy do ludzi, a sztuczna inteligencja jest w nim ale obok razem z ludzmi i na tyle jej mało że nie przeszkadza. Zresztą Picard nie był szczęśliwy że jego "przyjaciel" Data zginął ratując jemu życie, oraz cały statek, a raczej to co z niego zostało. Mi przynajmniej wydaje się że to nie jest łatwe bo ten świat został tak stworzony.

Tak, Adama podejmował złe deycje, choć miałem na myśli decyzje jako oficer, dowódca, bo jak człowiek z rodziną to wydaje się nie do końca się udało. Wydaje mi się że jest typowym wojskowym i patrzy na rzeczywistość jako żołnierz zresztą na wojnie.

Nawet nie wiem czy pozytywnie odbierał Janeway. Akurat miałem bardziej na myśli to że pokazano, czy chciano pokazać niestrudzoną postać, która na końcu kusi się na łatwizne. Choć w sumie raczej nikomu nie zaskodziła z tych dobrych, a jedynie Borgowi, także w zasadzie nawet nie złamała tak zasad, poza 1Temporalną.

Co do alternatywnej rzeczywistości to nie wiem gdzie kłuce się sam z sobą, ale jeśli takowe widzisz to daj mi znać gdzie. Ciekawie jest zobaczyć alternatywny wszechświat, natomiast nie chciałbym widzieć co drugiego odcinka który takowy przedstawia. Wystarczy jako ciekawostka.

A czyli TU to poprsotu TU. A mimo wszystko długo nie pisałem, ale skoro nie masz nic przeciw to spoko.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16173
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1324 dnia: Grudnia 06, 2007, 01:09:08 am »
Cytuj
Wiesz, mnie interesuje przykład i jego analiza zrozumiała dla mnie. Chyba że faktycznie zrozumienie i zapamiętanie wzorów da mi coś.

Przecież nie chodzi o to by wykuć sie wzorów na pamięć nie rozumiejąc ich...

Cytuj
I to jest problem. Niech zatem maszyna nie będzie świadoma, a już wogóle stop dla procesorów emocji.

Zgadza się, że jak na SF wysforowaną daleko w przyszłość, "Star Trek" jest (z dzisiejszej perspektywy) strasznie zachowawczy. Ale też pamiętajmy, ze oryginalny "ST" powstał w latach '60, "The Next Generation" zaś w latach '80 kiedy cyberpunkowa rewolucja w SF dopiero sie zaczynała. (Dokrętki z kolei muszą trzymać się realiów oryginału, choćby ten nawet najbardziej się już postarzał...)

Cytuj
Z tym że może to tez kwestia wizji, bo choć ST jest jeden to autorów ma wielu.

I często co autor to wizja... Nawet Roddenberry nie zawsze nad tym panował...

Cytuj
Tak w GW mamy armie robotów itd, natomiast tam świat już taki jest. Tutaj mamy ciągle kosmitów i ludzi którzy osobiście sterują statkami, bazami i jak tu nagle wprowadzić masowo oddzaiły cyborgów. Można to zrobić, ale jak wybrnąc z buraków wcześniejszych seriali i filmów? Ten świat należy do ludzi, a sztuczna inteligencja jest w nim ale obok razem z ludzmi i na tyle jej mało że nie przeszkadza.

Cóż. Wspominany przeze mnie Stephen Baxter umiał za pomocą sprytnych chwytów ułożyć przyszłą historię ludzkośći w swoim cylu "Xeelee Sequence" tak, by składała się zarówno z wzlotów, jak i z upadków pozwalajacych na snucie fabuł w stylu starego Heinleina... Dla chcącego nic trudnego. "Star Trek" też mozna by tak "ulogicznić", a moze nawet i dostosować do aktualnych trendów i w Nauce i w naukowej fantastyce.

Cytuj
Zresztą Picard nie był szczęśliwy że jego "przyjaciel" Data zginął ratując jemu życie, oraz cały statek, a raczej to co z niego zostało.

Dlaczego "przyjaciel" w cudzysłowie? Sądzę, że Data zasługuje na to miano. Nie będźmy tu "białkowymi szowinistami" ;). (Skądinąd w tym beznadziejmie głupim filmie* podobało mi się zakończenie sugerujące, że Data może powrócić, jak przed nim Spock...)

Cytuj
Mi przynajmniej wydaje się że to nie jest łatwe bo ten świat został tak stworzony.

Łatwe by to nie było... Ale czemu nawet nie próbowali?

Cytuj
Tak, Adama podejmował złe deycje, choć miałem na myśli decyzje jako oficer, dowódca, bo jak człowiek z rodziną to wydaje się nie do końca się udało. Wydaje mi się że jest typowym wojskowym i patrzy na rzeczywistość jako żołnierz zresztą na wojnie.

Czyli przyznajesz, że nie jest znów aż tak wyidealizowany?

Cytuj
Nawet nie wiem czy pozytywnie odbierał Janeway. Akurat miałem bardziej na myśli to że pokazano, czy chciano pokazać niestrudzoną postać, która na końcu kusi się na łatwizne. Choć w sumie raczej nikomu nie zaskodziła z tych dobrych, a jedynie Borgowi, także w zasadzie nawet nie złamała tak zasad, poza 1Temporalną.

Prawda jest taka: póki Voyager nie mógł wrócić do domu (bo po serialu by było) trzymała się ona wszelkich ograniczeń, które mogły ów powrót opóźnić. Kiedy chodziło o to by w końcu do tego domu wróciła, szast-prast i ograniczenia poszły w kąt. Takie zbyt nachalne naginanie świata "ST" do bieżących potrzeb scenarzystów jest jego b. poważną wadą...

Cytuj
Co do alternatywnej rzeczywistości to nie wiem gdzie kłuce się sam z sobą, ale jeśli takowe widzisz to daj mi znać gdzie. Ciekawie jest zobaczyć alternatywny wszechświat, natomiast nie chciałbym widzieć co drugiego odcinka który takowy przedstawia. Wystarczy jako ciekawostka.

O alternatywnych liniach czasu i ciekawe? To polecam odcinek "Yesterday's Enterprise" z "ST: The Next Generation". (A swoją drogą J. Michael Straczynski też chciał by jego serial "Babylon 5" traktowany był jako alternatywna linia czasu wobec świata znanego ze "Star Treka". Chciał nawet dać wątek międzywszechświatowy, a mianowicie migrację Vorlonów ze wszechśwata "B5"  do wszechświata "ST" w czasach młodości Kirka...)

Cytuj
ale skoro nie masz nic przeciw to spoko.

A czemu miałbym mieć? ;)


[size=9]* zatytułowanym "Star Trek: Nemesis"[/size]
« Ostatnia zmiana: Grudnia 06, 2007, 01:36:47 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16173
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1325 dnia: Grudnia 08, 2007, 01:17:31 am »
Jutro (w sobotę), o 14:00, w TV Puls, "20 000 mil podmorskiej żeglugi" Richarda Fleischera i Walta Disney'a - absolutna klasyka kina SF. Gorąco polecam.


Natomiast w poniedziałek o 23:00, w TVP1, "Mulholland Drive" Lyncha.

"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

WIST

  • Juror
  • Junior Member
  • *****
  • Wiadomości: 52
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1326 dnia: Grudnia 08, 2007, 01:30:33 am »
Jasne, filmy powstają w danej rzeczywistości, a potem okazuje się że nie potrzeba 200 lat, a 40 aby "cuda" dalekiej przyszłości stały się rzeczywsitością o wiele wcześniej.

Co do tych autorów to jest tutaj pewien plus który zauważam. Kolejny autor to też inne czasy które wpływją na jego wizje, a zatem potencjalnie moźliwość wprowadzenie nowych rzeczy, obserwując i rozumiejąc to co jest teraz. Pozatym cóż... czasy i wymagania widzów  wpływają na to co widzimy na ekranie. ST TNG bardziej filozoficzny, ST ENT to już akcja typu walka. Dziś mamy też inne efekty specjalne i komputery. Choć ciekaw jestem na ile w latach 60-tych problemem był dany efekt specjalny od strony technicznej np. widok transportujących się ludzi, czy strzał z broni. Czy było to jakoś kosztowne czy trudne, a może nic takiego, tylko nie było potrzeby stosować często.

Co do osoby Stephena Baxtera. Rozumiem że człowiek potrafił zrobić coś długiego i logicznego wewnętrznie. Z tym że w ST trzeba było by już teraz zebrać ekipe i napisać wiele scenariuszy na przyszłość, które stopniowo będą realizowane, nie koniecznie wedle jakiegoś chronologicznego planu. Czy moje rozumowanie tutaj jest poprawne?

Przyajciel w cudzysłowie bo to specyficzny przyjaciel. Nie chciałem ujmować mu tych pozytywnych cech, lecz wskazać że jest w tym stwierdzeniu zawarta istotna kwestia - cyborg moim przyjacielem. Uznałem za warte tutaj podkreślenie tego, właśnie cudzysłowiem.
Tak, Data może powrócić, a raczej jego prymitywniejszy poprzednik, choć szybko się uczący. W przyszłym roku zresztą ma być nowy ST kinowy, choć kto będzie grać to nie wiem.

Adama jako człowiek ma plusy i minusy. Natomiast wyidealizowany według mnie jest jako dowódca. Te negatwyne cechy przesunięto na jego życie rodzinne, które mu nie wyszło (choć potem pogodził się z synem). Natomiast jako oficer daje rade, choć może nie sam walczy z całą potęgą wroga.

Co do Voyagera to też odniosłem takie wrażenie. Trzeba było skończyć serial to się zrobiło tak aby szybko przeskoczyć ileś tam lat świetlnych. W takim tępie "tradycyjnymi sposbami" to jeszcze tyle samo sezonów by lecieli (tam chyba 7 było około).

Z tym Babilonem to ciekawe, choć akurat tego nie oglądałem.

Mamy też byrtyjskiego Doctor Who który sobie podrużuje przez czas, takie troche komediowe, troche horror niekiedy, a tak wogóle to technologia przyszłości widziana jako zwykłe przedmioty (budka telefoniczna jako statek).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16173
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1327 dnia: Grudnia 08, 2007, 02:06:20 am »
Cytuj
Jasne, filmy powstają w danej rzeczywistości, a potem okazuje się że nie potrzeba 200 lat, a 40 aby "cuda" dalekiej przyszłości stały się rzeczywsitością o wiele wcześniej.

Owszem, jest to dość typowe, jeśli chodzi o niektóre prognozowane przez SF technologie... (Inne z kolei nie doczekały sie realizacji i nie wiadomo czy doczekają...=

Cytuj
Co do tych autorów to jest tutaj pewien plus który zauważam. Kolejny autor to też inne czasy które wpływją na jego wizje, a zatem potencjalnie moźliwość wprowadzenie nowych rzeczy, obserwując i rozumiejąc to co jest teraz. Pozatym cóż... czasy i wymagania widzów  wpływają na to co widzimy na ekranie.

Zgoda. Kłopot pojawia się dopiero wtedy, gdy wizje te zaczynają rozmijać się ze sobą lub (z racji wieku) ze zmieniającym się stanem wiedzy naukowej...

Cytuj
ST TNG bardziej filozoficzny, ST ENT to już akcja typu walka.

Dla mnie to gwałtowny "zjazd" w dół...

Cytuj
Dziś mamy też inne efekty specjalne i komputery. Choć ciekaw jestem na ile w latach 60-tych problemem był dany efekt specjalny od strony technicznej np. widok transportujących się ludzi, czy strzał z broni. Czy było to jakoś kosztowne czy trudne, a może nic takiego, tylko nie było potrzeby stosować często.

To wszystko było dość tanie i latwe. Natomiast problemem bylyby sceny startów i lądowań promów. Dlatego Roddenberry musiał wymyślić Transporter... (Potrzeba matką wynalazku ;).)

Cytuj
Co do osoby Stephena Baxtera. Rozumiem że człowiek potrafił zrobić coś długiego i logicznego wewnętrznie. Z tym że w ST trzeba było by już teraz zebrać ekipe i napisać wiele scenariuszy na przyszłość, które stopniowo będą realizowane, nie koniecznie wedle jakiegoś chronologicznego planu. Czy moje rozumowanie tutaj jest poprawne?

Wystarczyłoby chyba stworzenie wewnętrznie spójnych i sensownych naukowo "ram" dopasowujących śwoat "Star Treka" do poziomu obecnej wiedzy i zmuszenie scenarzystów by poza ramy te nie wykraczali. Starczyby do tego jeden dodatkowy etat swoistego "nadzorcy"...

Cytuj
Przyajciel w cudzysłowie bo to specyficzny przyjaciel. Nie chciałem ujmować mu tych pozytywnych cech, lecz wskazać że jest w tym stwierdzeniu zawarta istotna kwestia - cyborg moim przyjacielem. Uznałem za warte tutaj podkreślenie tego, właśnie cudzysłowiem.

Robot, Panie Kolego, robot. Cyborgiem to jest sam Picard. A tak użyty cudzysłów oznacza raczej dystans lub ironię...

Cytuj
Tak, Data może powrócić, a raczej jego prymitywniejszy poprzednik, choć szybko się uczący.

Lecz raczej nie w najnowszym filmie...

Cytuj
W przyszłym roku zresztą ma być nowy ST kinowy, choć kto będzie grać to nie wiem.

Zapraszam na stronę, którą administruję...

Cytuj
Adama jako człowiek ma plusy i minusy. Natomiast wyidealizowany według mnie jest jako dowódca. Te negatwyne cechy przesunięto na jego życie rodzinne, które mu nie wyszło (choć potem pogodził się z synem). Natomiast jako oficer daje rade, choć może nie sam walczy z całą potęgą wroga.

Wyidealizowany jako dowódca? Jak dla mnie popełniał sporo błędów (a, że mimo to bilans jego dokonań wychodzi zdecydowanie na plus, to inna sprawa - tylko czy napewno to jest nerealistyczne?).

Cytuj
Co do Voyagera to też odniosłem takie wrażenie. Trzeba było skończyć serial to się zrobiło tak aby szybko przeskoczyć ileś tam lat świetlnych. W takim tępie "tradycyjnymi sposbami" to jeszcze tyle samo sezonów by lecieli (tam chyba 7 było około).

Zresztą ogólnie fatalny serial to był...

Cytuj
Z tym Babilonem to ciekawe, choć akurat tego nie oglądałem.

Nie jest to arcydzieło, ale polecam...

Cytuj
Mamy też byrtyjskiego Doctor Who który sobie podrużuje przez czas, takie troche komediowe, troche horror niekiedy, a tak wogóle to technologia przyszłości widziana jako zwykłe przedmioty (budka telefoniczna jako statek).

Znam. Miejscami niebywale bzdurne. Miejscami - baardzo rzadko - sięga prawie mistrzowego poziomu. Tak czy owak jest ot najdłużej kręcony serial SF, co samo w sobie zasługuje na uwagę... :).
« Ostatnia zmiana: Grudnia 08, 2007, 02:11:06 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Miesław

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 804
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1328 dnia: Grudnia 09, 2007, 07:18:16 pm »
Zagubiony pokój - pierwszy odcinek w czwartek, TVP 1 godzina 20:20. Opis w Gazecie Wyborczej brzmiał zachęcająco.


A' propos Doktora Who - widziałem niecały odcinek dłuższy czas temu. Wydał mi się koszmarnie głupi. Szczególnie beznadziejne były dziwaczne postacie kosmitów, a sama fabuła też nie wydała mi się godna uwagi. Jakież było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłem w "Nowej Fantastyce" bardzo przychylną recenzję wydanego niedawno DVD z jednym sezonów (zawierającego wspomniany odcinek) i ocenę 5/6.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16173
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1329 dnia: Grudnia 09, 2007, 08:30:52 pm »
Cytuj
Zagubiony pokój - pierwszy odcinek w czwartek, TVP 1 godzina 20:20. Opis w Gazecie Wyborczej brzmiał zachęcająco.

Tyle, że nie jest to SF.

Cytuj
A' propos Doktora Who - widziałem niecały odcinek dłuższy czas temu. Wydał mi się koszmarnie głupi. Szczególnie beznadziejne były dziwaczne postacie kosmitów, a sama fabuła też nie wydała mi się godna uwagi.

Tandetny jest. Ale czy głupi, sam się zastanawiam, choć sens z niego trudniej wyłuskać niż ze "Star Treka"...

Cytuj
Jakież było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłem w "Nowej Fantastyce" bardzo przychylną recenzję wydanego niedawno DVD z jednym sezonów (zawierającego wspomniany odcinek) i ocenę 5/6.

"Nowa Fantastyka" bywa czasem b. łagodna w ocenach...
« Ostatnia zmiana: Grudnia 09, 2007, 08:35:12 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Miesław

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 804
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1330 dnia: Grudnia 09, 2007, 08:47:05 pm »
Cytuj
Cytuj
Zagubiony pokój - pierwszy odcinek w czwartek, TVP 1 godzina 20:20. Opis w Gazecie Wyborczej brzmiał zachęcająco.

Tyle, że nie jest to SF.
A pisali, że jest  ;D. Inna sprawa, że o Zagubionych też czasem tak pisali, a to raczej przygodowy.

Cytuj
Cytuj
A' propos Doktora Who - widziałem niecały odcinek dłuższy czas temu. Wydał mi się koszmarnie głupi. Szczególnie beznadziejne były dziwaczne postacie kosmitów, a sama fabuła też nie wydała mi się godna uwagi.

Tandetny jest. Ale czy głupi, sam się zastanawiam, choć sens z niego trudniej wyłuskać niż ze "Star Treka"...

Jak już pisałem, widziałem niecały odcinek i to parę lat temu, więc w zasadzie ciężko mi cokolwiek o sensie mówić. Pamiętam, że pomyślałem "co za głupota", ale widziałem za mało, żeby móc coś stwierdzić na pewno.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 09, 2007, 08:53:02 pm wysłana przez Mieslaw »

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16173
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1331 dnia: Grudnia 09, 2007, 09:14:33 pm »
Cytuj
A pisali, że jest  ;D. Inna sprawa, że o Zagubionych też czasem tak pisali, a to raczej przygodowy.

Pogoń za jakims kluczem ma być fantastyką naukową? Ale moze chociaż niezłe to będzie...

A "LOST"? Jak dla mnie zmyślnie nakręcona "konfekcja". Niezła (choć robiona pod reality show) forma, brak głębszej treści. Wydmuszka taka...

Cytuj
Jak już pisałem, widziałem niecały odcinek i to parę lat temu, więc w zasadzie ciężko mi cokolwiek o sensie mówić. Pamiętam, że pomyślałem "co za głupota", ale widziałem za mało, żeby móc coś stwierdzić na pewno.

Nie twierdzę też, że go bronię, bo budziłwe mnie mieszane uczucia... Oglądałem, ale często zastanwiałem sie po co to robię... Czasem byłem skłonny wyłuskać z tego jakiś sens, ale baardzo rzadko.

Ogólnie jest to wizualna tandeta nakręcona na poziomie niższym od "Star Treka" z lat '60, acz współcześnie co można uznać za dość osobliwe (choć chyba chcieli ta metodą zachować ciągłość serii)... (W dodatku zawierajaca elementy jawnie komiksowej stylizacji.)
« Ostatnia zmiana: Grudnia 09, 2007, 09:22:33 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

WIST

  • Juror
  • Junior Member
  • *****
  • Wiadomości: 52
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1332 dnia: Grudnia 10, 2007, 12:49:31 am »
Q
Zatem twierdzić że wyobrażnia faktycznie jest granicą, ale nie tylko w sensie pozytywnym, ale i negatywnym.

Jasne skoro wizje te dotyczą jednej rzeczywistości, to nie powinny rozdwajać jej. Z tym że postępu techniki nie da się uniknąć i cóż zrobić jeśli nauka stwierdzi że pewne rzeczy wyglądają inaczej, lub nie mogą tak wyglądać jak w filmie zostały pokazane?

Co do ST ENT to mamy do czynienia w pewnym momęcie ze zmianą linii czasowej. Choć serial jest dynamiczny jeśli chodzi o akcje, walke itd. to powstaje pytanie - na ile ingerencja istot z przyszłości jednak zmieniła rzeczywistość, która była by choć troche inna gdyby te istoty nie zaingerowały. Pierwszy Enteriprise nie musiałby latać szukając broni która ma zniszczyć Ziemie. Trzeba było jednak troche sztucznie podtrzymać powstanie Federacji.

A to duża ciekawostka z tym transporterem. W sumie wydaje mi się to rewelacyjna rzecz. W końcu z czym m.in. technicznie kojarzy się ST... Choć ciekawe że start promu ciężej ukazać niż znikającego w jakimś promieniu człowieka.

Jest to sensowana propozycja, aby skupić się na tym co wiemy i tego trzymać. O ile nie będzie w nauce jakiejś rewolucji, to nie sprawi to problemu. Z tym że jak narazie wiele rzeczy w ST jak warp czy transporter jest niemoźliwe.

W każdym razie udało mi się zwrócić Twoją uwage na kwestie tej jednak specyficznej przyjaźni. Pozatym też myśle że Data w najnowszym filmie nie powróci, bo odnosze wrażenie że nasza dzielna załoga zostanie zamieniona, choć to tylko moje wrażenie.

W kwestii Adamy mogłem się mylić. Nie twierdze że moje opinie nie ulegną ewolucji w lepszym (oby) kierunku. W mojej wizji poprostu zbrakło pamięci o jego błędach.

Na strone właśnie zerkam i znam bo pare razy byłem.

Voyager jak dla mnie zaczął być ciekawy dopiero od któregoś sezonu, prawdopodobnie jednak podobieństwo opinii nie wynika u nas z tych samych spojrzeń. W każym razie gdy pojawiła się akcja zaczął mi się Voyaeger podobać.

Doctor Who jak dla mnie łączy w sobie absurdalność, z ciekawym jednak pomysłem, który się poprostu ogląda.

Mieczysław
Twoje wrażenie mnie nie dziwi, a niektórych kosmitów to zdaje się jeszcze z pierwszych czarno-białych serii zaimportowali. Szczególnie mam na myśli te roboty. Ale jakoś oglądam i daje rade. Jest to jakaś odskocznia od tego do czego jesteśmy przyzwyczajeni, tak przynajmniej ja to widze.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16173
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1333 dnia: Grudnia 10, 2007, 01:11:46 am »
Cytuj
Zatem twierdzić że wyobrażnia faktycznie jest granicą, ale nie tylko w sensie pozytywnym, ale i negatywnym.

Owszem. Dlatego wizje SF są z natury rzeczy ułomnne: wychodzą od tego co jest znane.

Cytuj
Jasne skoro wizje te dotyczą jednej rzeczywistości, to nie powinny rozdwajać jej. Z tym że postępu techniki nie da się uniknąć i cóż zrobić jeśli nauka stwierdzi że pewne rzeczy wyglądają inaczej, lub nie mogą tak wyglądać jak w filmie zostały pokazane?

Trzeba szukać "obejść" i wytłumaczań jak robił to Baxter z twórczością Wellsa.

Cytuj
Co do ST ENT to mamy do czynienia w pewnym momęcie ze zmianą linii czasowej. Choć serial jest dynamiczny jeśli chodzi o akcje, walke itd. to powstaje pytanie - na ile ingerencja istot z przyszłości jednak zmieniła rzeczywistość, która była by choć troche inna gdyby te istoty nie zaingerowały. Pierwszy Enteriprise nie musiałby latać szukając broni która ma zniszczyć Ziemie. Trzeba było jednak troche sztucznie podtrzymać powstanie Federacji.

Tak czy owak. Jest to serial nie zasługujący w sumie na deliberacje nad nim, bo:
1. epigoński,
2. nakręcony tylko dla zysku,
3. stanowiacy typową space operę, nie autentyczną SF.

Cytuj
A to duża ciekawostka z tym transporterem. W sumie wydaje mi się to rewelacyjna rzecz. W końcu z czym m.in. technicznie kojarzy się ST... Choć ciekawe że start promu ciężej ukazać niż znikającego w jakimś promieniu człowieka.

Porównaj koszt makiety promu, sceny wylatywnia promu ze statku, efektów wchodzenia w atmosferę etc. z kosztem pokazania rozmazanej sylewtki ludzkiej...

Cytuj
Jest to sensowana propozycja, aby skupić się na tym co wiemy i tego trzymać. O ile nie będzie w nauce jakiejś rewolucji, to nie sprawi to problemu.

Skąd wiemy, że takich rewolucji nie będzie?

Cytuj
Z tym że jak narazie wiele rzeczy w ST jak warp czy transporter jest niemoźliwe.

Warp to niby zakrzyweianei czasoprzestrzeni po prostu. Niejaki Alcubierre twierdzi, że ro się możew da zrobić. A takei "moze" w SF wystarcza.

Cytuj
W każdym razie udało mi się zwrócić Twoją uwage na kwestie tej jednak specyficznej przyjaźni.

Nie musiałeś. Znam ten serial i wzajemne relacje potaci.

Cytuj
Pozatym też myśle że Data w najnowszym filmie nie powróci, bo odnosze wrażenie że nasza dzielna załoga zostanie zamieniona, choć to tylko moje wrażenie.

Z oficjalnych informacji wiadomo, że będzie to film o młodosci Kirka i Spocka.

Cytuj
Na strone właśnie zerkam i znam bo pare razy byłem.

I jak wrażenia? ;)

Cytuj
Voyager jak dla mnie zaczął być ciekawy dopiero od któregoś sezonu, prawdopodobnie jednak podobieństwo opinii nie wynika u nas z tych samych spojrzeń. W każym razie gdy pojawiła się akcja zaczął mi się Voyaeger podobać.

Jak kto bzdury lubi...

Cytuj
Doctor Who jak dla mnie łączy w sobie absurdalność, z ciekawym jednak pomysłem, który się poprostu ogląda.

Też masz tu poczucie ambiwalencji? Ale skor Ty je masz, tak w sumie łagodny dla tandety, to chyba źle to o tym serialu świadczy...

Cytuj
Mieczysław

Uprzejmość nakazuje czytać dokładnie nick Rozmówcy i nie przekręcać go  >:(.

Cytuj
a niektórych kosmitów to zdaje się jeszcze z pierwszych czarno-białych serii zaimportowali.

Owszem. Łącznie z fatalnie kiczowatym kształtem...

Cytuj
Szczególnie mam na myśli te roboty.

Jeśłi mowa o Dalekach i Cybermenach to są to cyborgi, nie roboty.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Miesław

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 804
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1334 dnia: Grudnia 10, 2007, 08:38:53 pm »
Cytuj
Cytuj
Mieczysław

Uprzejmość nakazuje czytać dokładnie nick Rozmówcy i nie przekręcać go  >:(.

Właśnie  ;).