Nie no wzory to rzecz dla ambitnych fizyków i matematyków, ja jestem ambitnym praktykie.
Wzory jednakowoż wypada znać. Przynajmniej podstawowe.
A jak wiadać Federacja ma techonologie sztucznej inteligencji dostępną i gotową do rozwoju.
No właśnie: scenarzyści łamańce uskuteczniajają takie, by wychodziło, że Federacja tę technologię "ma" i "nie ma", jak to kiedy im wygodnie...
Przydało by się pare takich robotów, które wspomagały by misje czy to zwiadowcze, czy specjalnego znaczenia. Ilu ludzi by mniej zginęło.
Z drugiej strony, jeśłi taki robot jest naprawdę inteligentny i swiadomy (jak to zmierzyć zresztą?) to jakże to wysyłac go tak "na śmierć"?
Nie wiem czy scenarzyści skapitulowali, co nie znaczy że odrzucam tą moźliwość, a sam wyobrażam sobie moźliwość że scenarzyści musieli by mocno ingerować w akcje wydarzeń, bo jak to nagle z dnia na dzień zamiast ludzi roboty. Logiczne tak,
Widzisz. IMHO twórca SF powinien tworzyć logiczne, konsekwentne, wizje, a nie to co mu wygodne... (Choć autorzy nagminnie sobie ułatwiają robotę...)
ale dla rozwoju akcji to już ciężko wstawić armie robotów i zastąpić ludzi.
W pierwszej części "Gwiezdnych Wojen" się udało
.
Ja na postacie typu Adamy patrze jako przesłodzone. Odnosze poprostu wrażenie że takak postać w rzeczywistości żadko występuje, jest prawie bajkowa, czego nie zmieniają jednak jakieś niedoskonałości. Bardziej był oczekiwał kogoś kto jest zdolny, ale nie zawsze wytrzymuje presje, kogoś kto podejmuje złe decyzje.
A Adama akurat złych decyzji nie podejmował? Można go winić o śmierć własnego syna. W pewnym momencie gotów był Roslyn od władzy odsunąć i siegnąć po dyktaturę. Nie zawsze wyznaczał właściwych ludzi do właściwych zadań itp. (To już - uznawany słusznie za realistycznego - Pirx na jego tle za ideał ujdzie...)
Picard i Janeway podobnie jawią mi się jako wręcz bajkowe, wyrażnie pozytywne postacie. To że nawet w sytuacji trudnej, aż chcącej złamać zasady jako prowadzące do złego, wydaje się trzymać jednak tych zasad, co jest jakoś uzasadnione.
To prawda: Picard jest wyidealizowany do granic; natomiast Janeway tylko sprawia takie wrażenie (bo scenarzyści mówią nam, że jest taka), ale jej decyzje przeanalizowane na chłodno czynia zwykle wrażenie totalnego idiotyzmu (a czasem i sporej bezwzględności wobec mijanych cywilizacji).
Choć Janeway w jednym odcinku złamała zasady, dzięki czemu Voyager wrócił do domu wcześniej. Ale to już na końcu, a wcześniej wydaje się nie wzruszona.
Trochę sie dziwię, że tak pozytywnie ją odbierasz...
I właśnie w życiu wydaje się iż mamy do czynienia z rzeczywistością niejednoznaczną. Nieraz ludzie i wydarzenia są szare, nie bezsprzecznie dobre lub złe. I tutaj się zgadzam z Tobą.
Space opera zaś (jak większość literatury awanturniczej) lubi posługiwać sie schematem czarno-białym. "Star Trek" nie wypada tu zresztą jeszcze najgorzej zostawiając obszar szarosci i sugerując (zwykle), że przeciwnicy naszych bohaterów nie są żli, a po prostu Inni. Słusznie David Brin wynosi pod tym względem "ST" nad "Gwiezdne Wojny".
Tak, alternatywny wszechświat funkcjonował. W ST Enterpise wręcz wydaje się niebezpieczne, gdyby taka "militarna" Federacja, weszła w kontakt z "naszą" to było by ciężko.
Weszła, w czasach oryginalnej serii z lat '60... A potem ten świat pojawił się jeszcze w epigońskim "Deep Space Nine" i okazało się, że do tych czasów w owym alternatywnym wszechświecie ludzkość gorzko zapłaciła za swe imperialistyczne plany...
Pozatym alternatywny wszechświat stanowi pewną ciekawostke, coś na krótką metę do przyjęcia, bo to co mnie interesuje to jedna linia rzeczywistości, nie wiele naraz.
A niedawno mówiłeś co innego...
Fakt że 8472 ma mentalnośc zdobywców, szczególnie dziwne że w swoim wymiarze tylko oni istnieją, to znaczy że może podbili całą swoją rzeczywistość.
Może to raczej niekonsekwencja scenariusza. Dlatego tak nie lubię pseudo-"Star Treków" kręconych przez epigonów. Do wad oryginału dodają setki nowych....
"TU" nie zawiera linka, także prosze abyś raz jeszcze wstawił.
Pisząc TU miałem na myśli całe Forum
www.lem.plWybacz też że tak długo nie pisałem nic.
To jest forum internetowe. Każdy pisze tu ile chce i kiedy chce
.
[size=24]ps .Ladies and gentlemen:
mamy 25 urodziny "Blade Runnera"[/size]