Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Tichon

Strony: [1] 2 3
1
Lemosfera / Re: Paradoxon Antinomicum czyli Labyrinthum Lemianum
« dnia: Stycznia 13, 2013, 09:35:04 pm »
"Pomiar" każdy musi wykonać sam. Inaczej dwoje ludzi ( na przykład dwie kopie z jednego  uśmierconego oryginału) stwierdzi  jednocześnie jedno istnienie i oryginał ani nikt z nich nigdy się nie dowie, czy to on sam przeżył, czy tylko tak mu się wydaje jak każdemu z nas po narodzeniu, kiedy zrozumieliśmy, że to  w lustrze to nasza twarz a inni nigdy nie zobaczą tak  swoimi oczami samego siebie.
Niezła tajemnica. :)

2
Lemosfera / Re: Paradoxon Antinomicum czyli Labyrinthum Lemianum
« dnia: Listopada 13, 2012, 06:45:46 pm »
Kot Schrödingera.
To w takim razie jak wyobrazić sobie "pomiar" tego, czy indywidualne istnienie zostało zachowane czy nie, po rozłożeniu człowieka na atomy  i złożeniu z powrotem? "Kto" ma "zajrzeć" do tego stanu rzeczywistości by zobaczyć czy jest tam istnienie czy śmierć?

3
Lemosfera / Re: Paradoxon Antinomicum czyli Labyrinthum Lemianum
« dnia: Listopada 13, 2012, 01:00:39 pm »


" Wynika stąd, że logika, jaką się w moim dialogu posługiwałem, musi ulec unieważnieniu, ponieważ nie uzwględnia kwantowo—statystycznej natury podwalin, które stanowią opokę indywidualnego istnienia."


Czyli nasza znana logika nic nie pomoże.
Ale mimo wszystko: jak to przełożyć na tę oczywistość: Istnieje bo przeżył, lub nie istnieje, nie przeżył, a to istnieje ktoś inny- bliźniak, kopia? Naprawdę może być tylko tak albo tak. :)

4
Lemosfera / Re: Paradoxon Antinomicum czyli Labyrinthum Lemianum
« dnia: Października 16, 2012, 03:41:31 pm »
Tak?
Nie słyszałem.
Q możesz szerzej rozwinąć temat?

5
Lemosfera / Re: Paradoxon Antinomicum czyli Labyrinthum Lemianum
« dnia: Października 14, 2012, 12:16:58 pm »
We Lwowie powstał nie tylko Człowiek z Marsa, także zupełnie bezsensowna —
wtedy tego oczywiście nie wiedziałem — praca: Teoria funkcji mózgu. W Krakowie
poradzono mi, bym z nią poszedł do doktora Mieczysława Choynowskiego, który mieszkał w
bardzo ładnym parterowym mieszkaniu na Szopena. Kiedy do niego przyszedłem, akurat
wyrzucał go stamtąd konsul sowiecki. Pan Bóg, czy też przeznaczenie chciało, że przeniósł
się na aleję Słowackiego pod numer sześćdziesiąty szósty, mniej niż minutę drogi ze Śląskiej.
Choynowski redagował miesięcznik „Życie Nauki”, prowadził też Konwersatorium
Naukoznawcze, założone przez asystentów Uniwersytetu Jagiellońskiego, i sam mi
zaproponował, bym u niego pracował na pół etatu za 500 złotych jako młodszy pracownik
naukowy. Spotkałem tam bardzo miłych ludzi: gleboznawcę Komomickiego, magistra
Oświęcimskiego, z którym zacząłem układać dialog o niemożliwości odtworzenia człowieka
z atomów. Ja wymyśliłem tezę i Oświęcimski co kilka dni przychodził z kontrargumentami,
które zbijałem.
Tak się narodził pierwszy rozdział Dialogów, książki, o której ani przez chwilę
bym wtedy nie pomyślał, że może się kiedykolwiek ukazać.

"Świat na krawędzi" Stanisław Lem

6
Lemosfera / Re: Paradoxon Antinomicum czyli Labyrinthum Lemianum
« dnia: Września 25, 2012, 07:21:41 pm »
No tak. Ameby rozmnażają się  bezpłciowo przez podział komórki na dwie jednakowe o tym samym podłożu genetycznym i  dlatego nigdy nie umierają :)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Protisty#Rozmna.C5.BCanie_si.C4.99_protist.C3.B3w
Fajne kopiowanie atomowe.
Ale i u człowieka maszyna biologiczna potrafi powtórzyć organizm z jednej zapłodnionej komórki w ciągu zaledwie 9 miesięcy.
Tak więc trudności techniczne w skonstruowaniu naszej maszyny do rozkładania i składania z atomów nie mają znaczenia.
Pozostają trudności i paradoksy filozoficzne.

7
Lemosfera / Re: Paradoxon Antinomicum czyli Labyrinthum Lemianum
« dnia: Września 24, 2012, 02:20:15 pm »
Natura kopiuje organizmy komórka po komórce od poczatków Życia na Ziemi. Ludzi, czy  o wiele bardziej rozwinięte i skomplikowane ewolucyjnie twory biologiczne też w ten sposób czy lepszy jeszcze zdoła.Wszystko na podstawie praw przyrody i manipulacji  tą samą materią z której jesteśmy.
W czym akurat my jesteśmy lepsi, że teraz aktualnie jeszcze istniejemy, a nasi przodkowie i potomkowie nie mogą?
Na pewno nie różnimy się aż tak składem materialnym od nich. Jesteśmy  wystarczająco materialnie podobni do tych wszystkich organizmów wytwarzających świadomość przed nami i po nas.
Myślę, że tajemnica tkwi głębiej.
Buddyzm i teorie reinkarnacji próbowały wytłumaczyć to  naszym aktualnym istnieniem pozagrobowym w drugim człowieku, ale to według mnie  dalekie od prawdy.
To tak, jakby nie było paradoksu i na 100% możliwe byłoby przesiadanie "się" pozagrobowe ze świadomości starca w świadomość noworodka.
I że to bezosobowe prawo karmy naprawdę działa od wieków automatycznie i śmierć nie jest końcem wędrówki.
Takie wytłumaczenie tego, że aktualnie istnienie przeszło wszystkie śmierci i dotarło aż do nas, a my dopiero zawsze w połowie drogi.
Podobnie może sobie tłumaczyć zaistniałą nagle rzeczywistość pośmiertna kopia w eksperymencie.
Jednak jak wynika z rozważań Lema i naszych, w pewnych warunkach to może mu się tylko tak wydawać, a oryginał zapadł się na wieki w nicość.
W pewnych warunkach jednak może to być on sam- jako kontynuacja tej samej świadomości w drugim człowieku.
Chyba bliższe prawdy jest chrześcijaństwo z nieodwracalnie pozaziemskim kierunkiem pozadoczesnego losu duszy nieśmiertelnej.
Ale  proste to jest dopóki to odnosi się do ludzi zmarłych poza nami.
Z nami jeszcze aktualnie istniejącymi jest inaczej.
Dlaczego tylko w tym jednym ze wszystkich podobnych składzie materialnym mogę powiedzieć o sobie" To ja jestem?"
Dlaczego nie któryś w poprzedników- już zaistniałych przodków, lub dlaczego już istnienie sie pojawiło, a mogła trwać sobie jeszcze długo tajemnicza nicość a narodziłbym się i zaistniał pierwszy i ostatni raz jako jedno z tych miliardów dzieci , które niewątpliwie otworzą oczy za milion lat?
Dlaczego istnienie nie spełniło sie gdzie indziej i kiedy indziej?
Dlaczego już nie po wszystkim? A jeżeli już jest właśnie po wszystkim i śmierć prawdziwa już się kiedyś wydarzyła- to co - istnieję pozagrobowo w drugim człowieku co najmniej drugi raz i własnie nie ma prawdziwej śmierci?
A to co się dzieje i istnieje to prawdziwy los pozagrobowy?
Jeżeli tak to jak będzie istniał kolejny człowiek narodzony ponoć pierwszy i ostatni raz, milion lat po mojej "nieodwracalnej nicości absolutnej".
Dla niego( czy ich wszystkich) też będzie "już po wszystkim"?
Zakład Pascala sie kłania.

8
Lemosfera / Re: Paradoxon Antinomicum czyli Labyrinthum Lemianum
« dnia: Września 19, 2012, 09:31:11 am »

Ale spotkałem się z takimi. Pamiętającymi formę po odcięciu.
To jakaś aluzja do  niematerialnej struktury rysopisu atomowego jednostki?
Niestety mi się wydaje, że to nie jest takie proste. Odrębność nieskończona każdego człowieka jest całkowicie niematerialna i niewykrywalna fizycznie.
Inaczej dałoby się ją odtworzyć materialnie, od tak po prostu przez kopiowanie atomowe, a prawie wszyscy zgadzamy się, że identyczne dwie kopie z jednego oryginału to TROJE ludzi.

9
Lemosfera / Re: Paradoxon Antinomicum czyli Labyrinthum Lemianum
« dnia: Września 16, 2012, 05:24:50 pm »
Zasadniczo to, co się komuś, jemu samemu, wydaje to w ogóle nie stanowi najmniejszego dowodu w kwestii, jako że wielu ludziom wydaje się, że są kimś innym, czasowo bądź stale, a niektórym nawet się zdarza, że są raz tym, a raz tamtym, a nawet, bywa, jednocześnie tym i tamtym. To dziedzina psychiatrii.
Dlatego nawet jeżeli osobnik po złożeniu z powrotem z tych samych atomów wróci do życia i zacznie wołać " Ja jestem!, przeżyłem , To ja znowu!." nie znaczy, że nie nastąpiła nicość wieczna dla oryginału i nie dołączył do naszych zmarłych przodków? Bo to jemu się tak tylko wydaje, że jest pogrobowcem tamtego?
A z drugiej strony- jeżeli rzeczywiście nie zapadło się nic w ciemność, tylko odzyskał przytomność on sam i spokojnie dalej istnieje to nikt mu na 100% nie uwierzy, że to on sam przeżył i istnieje,  a nie kolejny drugi człowiek, jak od razu dorosły jego brat bliźniak?
Zresztą dlaczego dorosły.
Eksperyment z maszyną składającą z atomów można przeprowadzić na noworodkach czy embrionach.
I wyłania się nagle sprawa aborcji. Czy to dziecko i tak się kiedyś narodzi i zaistnieje gdzieś po drugiej półkuli Ziemi lub za kilka wieków?
A jeżeli będziemy potrafili cofnąć moment zapłodniena i rozłożyć pod mikroskopem zygotę z powrotem na plemnik i jajo, a następnie po jakimś czasie połączyć je po raz wtóry to zaistnieje ten sam człowiek co miał być, czy tylko taki sam ( jego rodzeństwo różne istnieniem od niego samego), a tamten zaistniał na trochę i nieodwracalnie zmarł na wieki.
Nigdy już się nie narodzi w tych miliardach dizeci , które otworzą oczy w następnych wiekach. A tam wieczna ciemność jak po zwykłej naszej śmierci? Albo jak po śmierci oryginału i powstaniu licznych kopii w eksperymencie.
Sam nie spodziewałem się , że ten paradoks Lema i jego rozważanie będzie miał aż takie szerokie implikacje.

10
Lemosfera / Re: Paradoxon Antinomicum czyli Labyrinthum Lemianum
« dnia: Września 16, 2012, 03:04:16 pm »
Ale program to tylko informacja, a już przy telegrafowaniu p. Smitha wyszło na jaw, że człowiek to nie tylko sama informacja.
A jak określić to coś co powoduje, że pomimo śmierci oryginału drugi człowiek z jego identycznym ciałem istnieje i  niewątpliwie dla siebie samego otwiera oczy?

11
Lemosfera / Re: Paradoxon Antinomicum czyli Labyrinthum Lemianum
« dnia: Września 16, 2012, 01:21:32 pm »

Ryzykowne. Oczywiście pogdybać można. Ale nawet przez Golema XIV musiał płynąć prąd.
Czyli mechanika ożywiona. ;)
A co później zrobił Golem?
Ten następny "poziom bytu", który próbował osiągnąć. Co to było za Istnienie?
Widocznie "byty" istnieją niezależnie od materii i tylko ujawniają się , kiedy układ osiągnie odpowiedni poziom komplikacji i świadomości.
Urastający , potężniejący rozum ma swoie początki w wąskim zakresie resztek gwiazdowych- na jednej z planet nie za blisko i nie za daleko od Gwiazdy. Potem środowisko Rozumu przestaje być obojętnym światem i zaczyna odwracanie relacji ducha i ciała. W jaki sposób istniała Honest Annie? Myśli jej dawały fizyczne efekty wprost, nie przez okrężną drogę od mózgu poprzez nerwy do mięśni i kończyn, lecz myśli były jednocześnie działaniem materii
Cogite ergo est- myślę, więc staje się pomyślane.
I co wtedy w realnym wszechświecie?
"Rozum" predzej napotka bariery materialnego świata, zanim napotka własne- bo może potężnieć w nieskończoność. Tak samo to co my, skromne istoty z Ziemi mamy w niewielkim zakresiei nazywamy "Świadomością".
Cały Wszechświat jest materialny martwy i bezosobowy. Taki rozwijający się w nim po raz pierwszy z nicości byt- Rozum i Świadomość nie napotka żadnych metafizycznych barier ale i nie odnajdzie  chyba jego świadomego budowniczego. A jeżeli do tej pory nigdy go nie było to czy można nim zostać?
Takie pytania zadawał Lem w Golemie XIV.
Skąd pochodzi owe Istnienie, i te stopniowo skokowe coraz wyższe stany świadomości i Rozumu, które tylko ujawniają się kiedy automatyczna zgodna z prawami przyrody ewolucja nieświadomej materii wytworzy przypadkiem po raz pierwszy wystarczająco skomplikowane układy aby zabłysło w nich świadome istnienie.
Jesteśmy jednymi z nich obecnie- tylko tworami rozmnażającej się ciągle materii, w której ujawnia się skądinąd pewien  niewielki poziom potencjalnego ducha. Ciągle podążający do coraz większej swojej manifestacji w kolejnych bardziej rozwiniętych ewolucyjnie gatunkach materialnych istot. Bez  ograniczeń i końca.

Mimo wszystko w opowiadaniu "Figle króla Baleyrona" jest pokazana możliwość przesiadania "się" ze świadomości w świadomość nie naruszając żadnych praw przyrody i ogólnego bilansu istnienia.
Nie, tam jest pokazane coś dokładnie odwrotnego niż piszesz: możliwość przesiadania się tej samej świadomości z jednego ciała do drugiego.
A właśnie to jest ciekawe. Jaka jest różnica pomiędzy "się", a  "tą samą świadomością"? :)
To w takim wypadku jakby wyglądało przesiadanie tylko, albo aż: "się"- w tej historyjce?
Bo nie wiadomo czy "się" jest wyższym bytem czy niższym od "świadomości" i czy można to zmierzyć , bo mi się wydaje, ze tu właśnie natrafiamy na to "coś zupełnie niematerialnego" z paradoksu.
Po syntezowaniu dowolnej liczby kopii na podstawie śmiertelnego rozproszkowania oryginału też wszystkie mają "tę samą świadomość" i to samo ciało a  tylko gdzie wtedy jest "się"? ;)
Czy przesiadanie "się" wtedy wyglądałoby tak, że Trurl bodnąwszy króla Baleyrona otworzyłby w jednej chwili oczy jako król i taki pozostał niezauważalnie dla siebie samego i to on od tej pory uciekałby przed Trurlem?
A czy wtedy musiałaby zaistnieć symetria wymiany i Baleyron dostałby dalsze istnienie Trurla, czy wystarłczyłoby same scalenie tych dwóch istot w jedno i "każdy" i tak pozostałby na swoich miejscach nieświadomy niczego?
Tylko ktoś wnikliwy z zewnątrz, jakiś badacz obserwator zadumałby się nad tym i wysnuł refleksję, że tym razem to odbyła się niezauważalna dla nich obojga prawdziwa  tragiczna i nieodwracalna zamiana miejsc- punktów istnienia? Ale niekoniecznie tragiczna.  Nikt by na tym nie stracił ani nie zyskał- przecież tak samo byli i wczesniej równoprawnie. Nikt by nic nie zauważył, łącznie z nimi samymi. Po prostu otworzyliby nagle oczy całkowicie gdzie indziej nie wiedząc, ze przed chwilą było odwrotnie. To już by była prawdziwa  niematerialna pozagrobowa przesiadka całego człowieka w drugiego. Nie widzę w tym nic nieetycznego. Można tak zamienić(podmienić) obecnie każdego z każdym i nikt nic nie zauważy.
Zresztą nie tylko można tak skracać, scalać, wymieniać ale i rozszerzać "się". Oryginał śmiertelnie rozproszkowany otwiera oczy w tym sensie we wszystkich swoich kopiach po ich złożeniu i ożyciu. Albo w żadnej. Bo wszystkie "istnienia" zostały skrócone za bardzo. Nie wiadomo.




12
Lemosfera / Re: Paradoxon Antinomicum czyli Labyrinthum Lemianum
« dnia: Września 15, 2012, 06:51:39 pm »
Lem napisał kiedyś, że przypisujemy innym istotom świadomość bo sami ją posiadamy.
Możemy sobie wyobrazić nie "ducha" ale coś takiego, że po odbudowaniu identycznego ciała, świadomość po dowolnie długiej przerwie nieistnienia zabłyśnie znowu zmuszona do tego ponownym działaniem żywego mózgu.Taka sama jak nasza w tej chwili.
Pytanie teraz, czy na przykład zakonowi zmartwychwstańców z Cyberiady udało się niepokoić i reanimować tę samą świadomość, tego samego "ducha" co wcześniej i nie pozwolić mu na wieczny odpoczynek- choćby w nicości, czy nie, a za każdym wskrzeszeniem cierpiał karę ktoś drugi i następny itd. Jak świadomość brata bliźniaka.
Podobnie z Harey. Czy ocean solaryjski miał aż taką władzę naukowo- techniczną nad materią, aby przywołać przerwane istnienie samobójczyni, a zdziwienie i rozpoznawanie przez nią ukochanego Krisa było prawdziwe i autentyczne, czy tylko DRUGIE- innej  nowej dziewczyny, która naprawde wcześniej w tamtym życiu nic a nic nie istniała.

Jeżeli chodzi o wcielenie czy kopiowanie ducha na materię to właśnie jest to o to pytanie. Jak do tej pory szala nie przechyliła się na żadną stronę. Nie wiemy jak to naprawdę by było. A zakładamy tu realną śmierć i kopiowanie po niej z tych samych bezosobowych atomów, czy cząstek podatomowych, z których składały się ciała tych ludzi za wcześniejszego życia, zanim się nie obróciły w proch.
Właśnie najciekawsze, że nic nie wiadomo, choć założenie pewności jednego czy drugiego rozwiązania wywołuje ciekawe konsekwencje filozoficzne i etyczne.

Czy tylko biologiczne ciała moga wytwarzać świadomość.?
Nie.
W Summie Technologiae Lem zastanawiał sie nie tylko nad kopiowaniem naszych organizmów, ale nawet nad  Inżynierią transcendencji, Stwarzaniem światów i podobnymi sprawami , w których powtórzeniu i zmodyfikowaniu według woli i Rozumu Konstruktora ulegały nie tylko pojedyńcze świadomosci ale cała rzeczywistość doczesna i wieczna- całe Wszechświaty materialne.
Na luzie te same sprawy rozważał z humorem w Cyberiadzie- szczególnie pod koniec- gdzie Trurl i Klapaucjusz chcieli stworzyć doskonały świat z uszczęśliwionymi jego mieszkańcami. Niestety ten nasz realny niedaje na to zgody.
Mimo wszystko w opowiadaniu "Figle króla Baleyrona" jest pokazana możliwość przesiadania "się" ze świadomości w świadomość nie naruszając żadnych praw przyrody i ogólnego bilansu istnienia.
Zatem jest to możliwe, choć jak zwykle -SF tylko zapowiada coś, długo przed realnym pojawieniem się na świecie wynalazku :)


13
Lemosfera / Re: Paradoxon Antinomicum czyli Labyrinthum Lemianum
« dnia: Września 14, 2012, 12:05:32 pm »

Ektok został skopiowany do najdrobniejszej cząstki. Wydalił swoje ciało. Jego istnienie - przez dopasowanie procesów, o których wyżej - zostało niepostrzeżenie przerwane i zastąpione innym. Nie tym samym. Ale pierwotne zostało przerwane. Cykl biologiczny zakończony. Śmierć.
Śmierć życia a nie śmierć istnienia.  U nas też następuje ciągła śmierć życia. Pięcioletnie dziecko, którym byliśmy też nieodwracalnie umarło a istnienie nas do tej obecnej  chwili na świecie nie zgasło.To jeszcze nie dotyczy paradoksu.
Bystry mają osobowość? Są osobowymi cząstkami? Raz nie wystarczy? Wielokrotnie?
Nieważne czy atomy i naturalne ewolucyjnie na Ziemi cząsteczki białka, czy trwalsze budulce homeostatu dorównującemu złożonością mojemu mózgowi wytwarzającemu samoświadomość.
Można jednocześnie w tej samej chwili wielokrotnie. Z jednego punktu rozejdą się identyczne świadomości w identycznych ciałach. I co wtedy? Wszyscy mają takie same właściwości materialne, a gdzie siedzi "on"? W którym z nich kontynuacja istnienia?



że ja się zgadzam z tym co u zarania napisał liv: nie da się skopiować umysłu, by działał jak pierwej. Dlatego upieram się przy tym, że ewentualne kopiowanie (jak z kolei napisał Hoko) to zatracenie tej osobowości – jeśli po drodze przytrafia nam się śmierć czyli rozpad funkcji życiowych. I kolejna kopia jest może taka sama (ektok nawet i to nie) zewnętrznie, ale nie ta sama w sensie osobowości – jest taką kserokopią z rozmazanym atramentem. Nie twierdzę, że gorszą. Ale inną.
A ja myślę, że osobowość nie ma nic do rzeczy. Przesiadanie sie z osobowości w osobowość odbywa się u nas naturalnie bez śmierci  (osobowość dziecka, młodzieńca i starca- całkowicie niepodobne do siebie- a cały czas istnienie nieprzerwane)
Można własnie właśnie skopiowac idealnie umysł. Nic nie stoi na przeszkodzie. Identycznie odtworzone z atomów ciało=identyczny umysł. Problem z przesiadką " tego czegoś, lub Kogoś" ze świadomości oryginału w świadomość kopii.
Jeżeli oryginał podczas kopiowania znika, wydaje nam się, że otwiera oczy w kopii. Lem w Dialogach i Summie przy telegrafowaniu panów Smithów i traktowaniu młotkiem oryginału, wykazał wyraźnie, że to tragiczna pomyłka.
Jeżeli  sam proces kopiowanie niszczy oryginał, to już nic nie wiadomo. Pojawia się na świecie NIKT, a potem już tylko możemy uznać, że ktoś z ciałem i pamięcią tamtego właśnie jest  jego kontynuacją istnienia i przeżył.
Ale to tylko pobożne życzenia.
Z drugiej strony nie jest prawdą , że zawsze nie bedzie to on. Inaczej i sam by nie istniał w ogóle wcześniej jako oryginał, a tylko  cały czas, przez całe jego dotychczasowe życie "sami ludzie obok niego"- jak wielokrotne kopie naokoło oryginału przy kopiowaniu bez zniszczenia.
Jednak śmierć i to "nieistnienie" to Tajemnica.


...to paradoksu nie ma, bo nie ma tego samego życia po śmierci.
Na pewno?
A my wzbudzeni z nieistnienia tego samego w które zapadają sie nasi zmarli?
Życia nie ma ale istnienie takie samo. Czy  to samo- jak to samo nieistnienie? A my jesteśmy "zegarem odmierzającym upływ czasu na przemian roztrzaskiwanym i składanym od nowa, w którego mechanizmie, gdy konstruktor pchnie tryby, zaczyna wraz z ich pierwszym ruchem iść rozpacz i miłość, wiedzieć, że jest się repetierem meki, tym głębszej, im staje się przez wielość powtórzeń komiczniejsza?
Powtarzać istnienie ludzkie, dobrze, ale powtarzać je tak, jak pijak powtarza oklepaną melodię, wrzucając coraz to nowe miedziaki w głąb grającej szafy?(...)
Ale działania jego kierowały się ku jakiemuś celowi. Prawda nawet tego nie byłem całkiem pewien."
Solaris


14
Lemosfera / Re: Paradoxon Antinomicum czyli Labyrinthum Lemianum
« dnia: Września 13, 2012, 08:16:31 pm »
A ja widzę sprzeczność, ale niech i inni się wypowiedzą ;)
Kopie świadomości istot zmarłych uruchamiały się i w Uniwersalnym Automacie Naprawczym Terminusie i w duszy nieśmiertelnej żony naukowca wynalazcy i wreszcie jako tak zwane " czyste monady Leibniza" u "boga"- którym, pod którym i nad którym, sami też ponoć jesteśmy.
A Bóg jeden wie KTO to był, bo na pewno nie ich TO SAMO istnienie, które byłoby naturalnie przed śmiercią.
Bez przesądów- to po prostu drugi niezależny równoprawny z nami byt.
Harey też nie była kontynuacją istnienia tej biednej dziewczyny, która popełniła samobójstwo, choć była kontynuacją jej życia i kopią świadomości- można było jej wmówić, że to ona sama kiedyś żyła i uczyniła to co uczyniła a Kris to jej ukochany i odżyłe uczucia są trafnie ulokowane.
Malapycy Chałos - zbrodniarz ekonomiczny i wojenny siedział w zaświatach i śmiał się z tego co nieświadomi tytułowego problemu zakonnicy wyprawiali z niewinnymi ludżmi- jego doskonałymi kopiami wykonując na nich krwawe egzekucje w majestacie prawa.
Najśmieszniejsze to , że za każdym razem cierpiał za niego ktoś nowy, kolejny , niewinny, kogo przed chwilą zupełnie jeszcze nigdy nie było, a  rzekoma własna przeszłość, grzech i odpowiedzialność zostały mu narzucone siłą w materialny sposób- właśnie  tylko przez skopiowanie tamtego.
Gdyby nie Trurl pod groźbą wycelowanej rury lasernej nie wytłumaczył sędziom i oprawcom Paradoxon Antinomicum czyli Labyrinthum Lemianum, ginęłyby niewinnie kolejne identyczne istoty odkupiające grzech śmiertelny kogoś, i co dziwniejsze nie mające wątpliwości , że są właśnie nim jedynym.
Zakon opanowawszy Teorię Duplikacji wierzył święcie, ze ściąga to właściwe Istnienie z zaświatów do odtworzonych i ożywionych jego ciał i niepokoi ciągle jednego i tego samego grzesznego ducha.
Tymczasem płaciły za to życiem kolejne niewinne nieistniejące wcześniej byty a oryginał- niedostępnie  już nieistnieje w naszej rzeczywistości...

Ale tak podobny i mający jego ciało, pamieć i uważający się nawet za niego, może być tylko on, więc może coś takiego zachodziło i u Malapucego Chałosa i  przypadku Harey, którą po pierwszym od samobójstwa zmartwychwstaniu najpierw wyeksmitowano na orbitę, a jak ponownie uparcie jak sukkub zmartwychwstała,już za jej zgodą zdezintegrowano do stanu samego, abstrakcyjnego potencjalnego wiecznego rysopisu atomowego. Krisowi pozostało oczekiwanie na Prawdę materialną, bo nadziei nie miał. Wierzył tylko, że nie skończył sie czas okrutnych cudów. Ciekawe co miał na myśli.
Więc może to były TE SAME istnienia, co wcześniej? Ich prawdziwe kontynuacje?
Prawda, że ciekawe?
Ma znaczenie, czy istnieje Ten sam, czy tylko Taki sam.

Cytat z Cyberiady Stanisława Lema:

- Stało się to wszystko lat temu dwieście dwadzieścia i pięć. Jak się łatwo domyślisz, grubo przed wybuchem wojny wielkolegarskiej, przed nędzowiem powszechnym, Malapucyusz Chałos, co niemiara teoretycznych rozpraw napłodziwszy, w których łżywe swe bajędy jadowicie rozplatał, zmarł, z samego siebie do końca zadowolony, owszem, wręcz swą osobą zachwycon, bo w testamencie wyjawił, iż nadziewa się być mianowanym “Ultymatywnym Benefaktorem Legaryi”. Więc gdy przyszło co do czego, nie było się już z kim prawować, komu rachunków przedstawiać, z kogo blachy pomału pasami drzeć. Ja wszelako, Wasza Obcość, odkrywszy Teorię Duplikacji, poty pisma Malapucyuszowe studiowałem, ażem z nich jego algorytmum wyekstrahował, a owo, włożone do maszynki zwanej Recreator Atomarius, wytwarza ex atomis oriundutn - gemellum tożsamościowego dowolnego, w danym zaś wypadku - Malapucego Chałosa. To my czynim i każdego wieczoru w tym loszku sąd nad onym sprawujem, a gdy go w grób wtrącim, nazajutrz od nowa mścimy się za lud nasz, i tak będzie po wieczność!!
Zgrozą ogarnięty, tak mu zaraz odpowiedziałem:
- Chybaście od rozumu całkiem daleko waszmoście odeszli, jeżeli mniemacie, iż ten oto obywatel, ducha maszynie winien, którego co wieczór, jak słyszę, na zimno walcujecie z atomów, ma odpowiadać, mniejsza o to, za jakie, czyny pewnego uczeńca, który trzy wieki temu zmarł całkiem!
A na to profesor:
- Więc kimże oto jest ten klęczyciel nosaty, skoro sam siebie Malapucyuszem Chałosem mianuje?... Jak się zwiesz, plejado szubrawna?
- Ma... Malapucy... Cha... łos, Wasza Bezwzględność... - wystękał nosacz.
- Wszelako to nie ten sam jest - rzekłem.
- Jak to nie ten sam?
- Iste, samżeś rzekł, mości profesorze, że ów nie żyje!
- Więc my go wskrzesilim!
- Innego, podobniaka, bliźniowca, ale nie tożsamościowatego!
- Udowodnij to wasze!
- Nie będę niczego dowodził - rzekłem na to - gdyż mam tu rurę lazerną w garści, a nadto wiem dobrze, moiściewy uczeni, że zaproszenie do tego dowodu nie lada czym grozi, albowiem nietożsamość tożsamościowej recreatio ex atomis indwidui modo algorytmico jest słynne Paradoxon Antinomicum, czyli Labyrinthum Lemianum, opisane w księgach tego filoroba, także Advocarus Laboratoris zwanego. Więc bez dowodów, ale pod lufą zaraz onego tu nosistę puszczajcie wolno i ani mi się ważcie do maltretancji bisowych przystąpić!!
- Dzięki, Wasza Wspaniałomyślność!! - zakrzyknął ów w kubraku malinowym, z klęczek powstając. - Tu ototrzepnął się po kieszeni wzdętej - mam ci nowe formuły i wzory, którymi poprawnie już i całkowicie można uraić Legarczyków; jest to sprzężenie, czyli połączenie tylne, a nie szeregowe, które mi się jeno wskutek omyłki wkradło trzysta lat temu w rachunki!! Zaraz lecę w życie tę wielką nowość wcielać!!

I, faktycznie, już się brał do klamki na oczach nas wszystkich, osłupiałych. Wówczas zdrętwiałą opuściłem dłoń i odwracając oczy rzekłem do profesora:
- Wycofuję postulała moje - czyń waść swą powinność...





15
Lemosfera / Re: Paradoxon Antinomicum czyli Labyrinthum Lemianum
« dnia: Września 13, 2012, 12:20:50 pm »

Zdefiniuj śmierć człeka.

Najtrudniejsze pytanie dla żyjącego pierwszy raz.  Śmierci człeka nigdy jeszcze  od początku Wszechświata nie było.:)
Chyba, że wierzymy w reinkarnację i już jesteśmy po wielu śmierciach. Żyjemy i istniejemy pozagrobowo w drugim człowieku- jak oryginał w kopii przy udanym eksperymencie rezurekcji atomowej. Ale to tylko na  50%.
Przy nieudanym nastąpi przesiadka ze świadomości w "świadomość" tych miliardów naszych realnych zmarłych, a nie reinkarnacja. Też 50% szans.

Ektok nigdy nie miał przerwanego istnienia i kopiowania z bezosobowych cząstek wielokrotnie swojej struktury organizmu- jest przed eksperymentem. Albo już działa paradoks i tylko on sam wie czy istnieje.

Przecie tuzy gadają, że żadnego paradoksu tu nie ma  :)
A Stanisław Lem w rozdziale "osobowość i informacja" Summy technologiae co drugie zdanie używał słowa paradoks na określenie pojęcia współistnienia kontynuacji i oryginału.
Chodzi o to dlaczego "choć człowiek umarł, człowiek żyje" lub "co się stało, że człowiek umarł, choć nie umarł"?
Oczywiście przychylam się tu do opcji rozwiązania, która mówi, że rezurekcja tego samego człowieka jest niemożliwa, a tylko kopiowanie i otworzenie oczu przez drugiego identycznego.
Ale i to nie jest pewne czy czasem nie bywa odwrotnie:
Że przeżywa ten sam oryginał a nikt nowy drugi (kopia) jeszcze nie zaistnieje po jego nieodwracalnej śmierci.Tak się dzieje w przypadku manipulacji materią atomową jego organizmu w obecnych udanych operacjach medycznych. Widocznie śmierć jest odwracalna przy pewnej wiedzy i władzy nad materią.

Przypomina się twierdzenie starożytnego filozofa Parmenidesa:

"Byt jest i nie może nie być , niebyt nie jest i nie może w żaden sposób być."

"1 jednocześnie 0"      Jak to możliwe?

Kopie atomowe łamią to prawo, bo są niebytem, który może być. Oryginał zaś ( byt, który ponoć nie może nie być)- nie wiadomo czy nadal jest.
Jest "KTOŚ"- żywy identyczny organizm i to może być nawet "JEGO" dowolna liczba. Chyba jest to to samo istnienie tylko powielone.

Strony: [1] 2 3