SetaurzeSavesie
Wystarczy po prostu "Setaurze" :-).
nie bardzo rozumiem Twoj dlugi post. Mysle, ze mylisz w nim pojecia, przez co w Twoim wywodzie jest duzo sprzecznosci. Dla hipotetycznego odbiorcy bylby on duzo strawniejszy, gdybys nie mieszal roznych definicji.
Odpowiem jeszcze raz, krotko, zeby jasno przedstawic Ci o co mnie i Terminusowi, jak mniemam, chodzi - czyjas wiara nie ma w nauce, pomijajac kwestie osobiste, nic do rzeczy. Nie psychologia jednostki sie ona zajmuje, tylko udowadnianiem, czy model jest poprawny. Nie interesuje nikogo tez fakt, czy naukowiec, rolnik czy ktokolwiek ufa, ze to, co robi, jest sensowne, czy nie. Motywy dzialania to osobista sprawa naukowca i rolnika nie majaca nic do rzeczy.
Mysle, ze owszem, mamy problem jezykowy. Sposob, w jaki Ty i Terminus (oraz moze jeszcze ktos do tego) uzywacie slowa "wiara" mnie ciagle, z jakiegos powodu, kojarzy sie z szeroko rozumianym mistycyzmem. Tymczasem to, co ja w ten sposob nazywam, jest jakby wbudowane w nasza dzialalnosc. Obawiam sie, ze w mysl tej mojej nieporadnej definicji wiara lub niewiara (mistyczna) naukowca i rolnika nie ma nic do rzeczy i w ogole sie ta sprawa nie zajmuje. Natomiast z tej wbudowanej najprawdopodobniej oni nie zdaja sobie sprawy.
Niestety nie umiem tego lepiej wyjasnic, przynajmniej obecnie. Byc moze za szybko sie wypuscilem z tym pomyslem na forum publiczne; chyba poniosla mnie ulanska fantazja. Moze kiedys to sobie uporzadkuje a moze uznam ze pomysl jest bez sensu - czas pokaze. Chwilowo sie nie dogadalismy. Moze przynajmniej udalo mi sie troche wyjasnic, dlaczego.
W kazdym razie, dzieki za odpowiedz.
Poznanie opieramy na odpowiednich faktach i dowodach.
Prawde mowiac, nigdy sobie tego nie wyobrazalem w inny sposob. Nigdy w ciagu ostatnich nastu lat, moze troche dluzej.
Jest wzor mowiacy o tym, ze jak sie kanapke zrzuci ze stolu, to spadnie na podloge. To, czy skrycie wierzysz, ze za 101 jej zrzuceniem poleci Ci wprost do buzi mnie nie obchodzi dopoki nie przedstawisz odpowiedniego modelu, ktory bedzie sensowny i nie potwierdzisz go eksperymentalnie. Koniec kropka.
A tak, slyszalem cos o tym wzorze (chyba o tym samym). Wiary, o ktorej mowisz, nie odczuwam, wiec z tym nie mamy problemu. Ruch kromki zrzuconej ze stolu jest dosc dobrze rozpracowany (i do tego na calym swiecie ludzie ciagle sprawdzaja, czy rozwiazanie jest prawidlowe, hehe). Nawet gdybym uwierzyl, ze kromka spontanicznie poleci w moja buzie zamiast na dywan, to i tak szanse na to sa astronomicznie male - o ile to sie dzieje w warunkach normalnego ziemskiego ciazenia i np. w moim pokoju. Z tym, ze nigdy nie slyszalem o kromce spontanicznie lecacej ze stolu na dywan - we wszystkich znanych mi przypadkach do kromki przylozono sile. Dlatego lepiej by bylo przedefiniowac problem, zeby uwypuklic to, o co Ci - jak sadze - chodzi. Np. ja i kromka chleba jestesmy oddaleni od siebie o 1 metr (albo 10 metrow) i znajdujemy sie w spoczynku wewnatrz bardzo duzej kuli, ktorej sciany izoluja wnetrze od wszelkich oddzialywan z zewnatrz. Dla uproszczenia zakladamy, ze scianki sa z takiego wlasnie izolujacego materialu, choc moze dalbym rade wpasc na pomysl stworzenia obszaru o podobnych wlasciwosciach za pomoca odpowiednio spreparowanych pol. Ale trudno by bylo zagwarantowac absolutny brak oddzialywan z zewnatrz (jak by tu zatrzymac np. neutrina). Wiec lepiej kula. Dodatkowo, ja sam jestem owiniety folia z tego samego magicznego izolatora, co zapobiega m.in. przyciagnieciu kromki przez moj paskudny charakter. Przyklad dobrych kobiet lepiacych sie do zlych facetow wskazuje na to, ze dobro w naturalny sposob lgnie do zla a wiec kromka z dobrze wypieczonego chleba bedzie przejawiac sklonnosc do samoistnego podazania w moja strone. Dlatego wlasnie musze byc owiniety w izolator. Poza tym nie moge wykonywac zadnych ruchow.
I teraz pytania: czy jesli poczekam 10, 100, milion czy 100 milionow lat, to kromka w koncu wpadnie mi do geby chociaz raz? Czy wynik zmieni sie, jesli grzecznie poprosze kromke o wspolprace? Czy cos sie zmieni jesli w kuli zamiast powietrza bedzie inna mieszanka gazow lub proznia? Takich pytan mozna sobie postawic wiele, tylko ze nie mam pojecia jak mialbym przeprowadzic ten eksperyment - brakuje mi magicznego izolatora.
Przypuszczam, ze na swiecie nie ma w dniu dzisiejszym nikogo, kto _wie_ jaka jest odpowiedz. Gdyby kromka byla w tej kuli zupelnie sama, to sklanialbym sie do stwierdzenia, ze pozostanie w spoczynku (ale wolalbym to sprawdzic eksperymentalnie, zanim zalozylbym sie o pieniadze). Jesli bede tam ja i kromka, uczciwiej bedzie powstrzymac sie od wnioskow a priori. Oczywiscie mozna sobie wnioskowac, tyle ze dopoki nikt nie zrobi tego eksperymentu, to te wnioski sa malo warte.
Wiesz, chetnie przeprowadzilbym takie doswiadczenie ale nie ma to nic wspolnego z ta wiara, o ktorej piszesz. Po prostu zaczalem byc ciekawy, co by z tego moglo wyniknac. Nie mam pojecia, czy ten opis Cie zadowoli, ale prawde mowiac ta sprawa przesunela sie na dalszy plan od kiedy na pierwszy wyszla ciekawosc.
A bawimy sie tak, zeby w miare rece i nogi mialo, tyle wystarczy.
A to, jesli wolno mi skomentowac, tyz bar-zo piknie ;-). Mam nadzieje, ze nikogo nie urazilem moimi uwagami. I ze dobrze zrozumialem, o co Ci chodzilo z tymi kromkami.