Autor Wątek: no nie mogę...  (Przeczytany 595851 razy)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #120 dnia: Stycznia 19, 2009, 09:27:03 pm »
Zależy, jak zdefiniujesz ten sport.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #121 dnia: Stycznia 19, 2009, 09:44:30 pm »
Przez kombinezony i fakt skakania/szybowania w nich.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #122 dnia: Stycznia 19, 2009, 10:01:32 pm »
Nie chce być źle zrozumiany, ale sądze, że Jean Pierre François Blanchard w 1785 nie skakał na golasa.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #123 dnia: Stycznia 19, 2009, 10:11:02 pm »
maźku, doceniam Twoje - po lemowsku absurdalne - poczucie humoru, ale mam na myśłi oczywiscie określone kombinezony, te mające płachtę (czy jak to nazwać) przypominającą fałd skórny lotokotów i polatuch.

(BTW. u Peteckiego nazywało się to "sportem lotokotów" czy jakoś tak, i stawało pomalu - o ile czegos nie pokręciłem - sportem narodowym kolonistów marsjańskich.)

EDIT: pogrzebałem, i oto stosowny cytat:

"W tym momencie drzwi prowadzące na taras otwarły się gwałtownie i do pokoju wpadł jak pocisk osobliwy stwór, ni to wielki czarny ptak, ni umorusana sadzą małpa.
- Rodandandron!!! - wrzasnął triumfalnie stwór, skacząc z podłogi na parapet okna. Następnie jednym susem śmignął pod sufit, wywinął w powietrzu kozła i dwa razy przeleciał przez pokój, odbijając się stopami od ścian. Dokonawszy tego, łagodnie i miękko, jakby kpiąc sobie z prawa grawitacji, wylądował przed Irkiem, przybierając postać szczupłego, dziesięcioletniego chłopca ubranego w obcisły, czarny kombinezon. Bluza tego kombinezonu miała pod pachami jakieś płetwy czy skrzydła, trochę podobne do pelerynek, które w bajkach zwykli nosić źli czarnoksiężnicy.
- Wszyscy czekają! - wykrzyknął Czarny. - Co tu jeszcze robisz? Przecież już dawno po lekcjach!
- Podsłuchiwałeś - stwierdził raczej, niż zapytał Irek, patrząc groźnie na młodszego brata.
- Nie musiałem wcale podsłuchiwać! - napuszył się Danek. - My, lotokoty, przemierzamy całe Galaktyki, jesteśmy wszędzie, wszystko widzimy i słyszymy! Rodandandron! - czarna postać ponownie oderwała się od podłogi, przefrunęła nad pulpitem datora, wywinęła pełne salto i opadła z powrotem na parapet okna. - Aha! Byłbym zapomniał! - dodał Danek, już z bezpiecznej odległości. - Wszystkiego najlepszego! Życzę ci dużo szczęścia!
Te ostatnie słowa dopełniły miary. Irek nabrał pewności, że kochany braciszek przyczaił się za oknem i był świadkiem jego rozmowy z komputerem oraz panem Seyną. A to znaczy, że za chwilę cały dom będzie wiedział o tej nieszczęsnej propedeutyce...
- Niech ja cię tylko dopadnę!!! Uuuu!!! - ryknął złowrogo ruszając do ataku.
Ale Danek ani myślał czekać. W ułamku sekundy był już na tarasie. Przeskoczył balustradę, po czym jak nurkujący szybowiec zniknął wśród drzew rosnących w ogrodzie.
Irek natychmiast przerwał pościg. „Żeby tak parę lat temu..." - pomyślał z żalem. Zrobił w tył zwrot i pomknął w stronę drzwi wiodących do wnętrza domu.

Tu trzeba wyjaśnić dwie sprawy. Pierwsza, to owe fenomenalne powietrzne piruety Danka. Otóż tak zwana „kocia akrobatyka" była najpopularniejszym z młodzieżowych sportów. Narodził się ten sport, rzecz dość niezwykła, w pracowniach uczonych przygotowujących ludzi do pionierskich wypraw kosmicznych. Ktoś kiedyś po poważnych badaniach odkrył, że koty dlatego znoszą bezkarnie pionowe podróże ze stosunkowo dużych wysokości i dlatego lądują zawsze na czterech łapach, bo wykonują w powietrzu nader przemyślne ewolucje, które znacznie zmniejszają szybkość ich lotu. Ktoś inny doszedł do wniosku, że podobne umiejętności przydałyby się i ludziom, zwłaszcza tym, którzy muszą umieć sterować swoim ciałem w stanie nieważkości i którzy badają obce globy mające nieraz albo bardzo potężne, albo też właśnie znikome pola grawitacyjne. Przyszli kosmonauci zaczęli więc naśladować kocie praktyki, a potem - nie wiadomo jak i kiedy - powstał z tego popularny sport. Wymyślono kombinezony z niby-skrzydełkami, rozgrywano zawody, organizowano popisy. Istniało tylko jedno „ale". Najlepsze wyniki zawsze osiągali drobni, szczupli, a więc przede wszystkim bardzo młodzi chłopcy. Toteż Irek zmuszony chwilowo do zaniechania pościgu, który w ogrodzie pełnym wysokich drzew niechybnie zakończyłby się jego sromotną klęską, nie bez racji westchnął w duchu: „Żeby tak parę lat temu..." Kiedyś on także odnosił błyskotliwe sukcesy w kociej akrobatyce. Dziś jednak był zaledwie o pół głowy niższy od ojca. Gdyby chociaż miał na sobie specjalny kombinezon... Ale przecież nie przychodzi się w sportowym kostiumie na uroczyste zakończenie roku szkolnego. A Danek, niezależnie od wszystkiego, był mistrzem nad mistrzami. Już od roku prowadził klasowy zastęp lotokotów. Pewnego razu Irek, powodowany zazdrością, pokazał młodszemu bratu wizerunek prawdziwego lotokota.
- Popatrz - rzekł ze zjadliwym uśmiechem, wyświetlając obraz pochodzący z przyrodniczego krystografu -to ty. Lotokot, czyli kaguan lub kobego, nadrzewny ssak z rzędu skóroskrzydłych, po łacinie Cynocephalus volans. Ładny, nie?...
Na ekranie widniało stworzenie łączące w sobie wdzięk nietoperza z urokiem monstrualnej ropuchy tkwiącej w rozprutym worku.
Danek zmarszczył brwi.
- Bo to jest lotokot prehistoryczny - powiedział po namyśle. - Pierwsze ptaki były też paskudne, miały zębate paszcze i takie łyse błony zamiast skrzydeł. Widziałem rysunki na lekcji - podparł się autorytetem nauki. -A dzisiaj mama cmoka z zachwytu, jak zobaczy zwykłego wróbla. Tak samo jest z lotokotami. Te nowe, żyjące w erze kosmicznej, są bardzo piękne..."


Powieść jest z 1981 r.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 19, 2009, 10:41:49 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #124 dnia: Stycznia 20, 2009, 01:08:37 am »
To nie wiem, jak fałdy. Ale stawiałbym na SpecNaz.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #125 dnia: Stycznia 23, 2009, 01:20:26 pm »
Nex, dziekuje za link. Tematem zainteresowalem sie jakis czas temu (nawet znam lokalne kluby, jak bys chcial kiedys skoczyc, to daj znac). Mysle, ze pomysl jest swietny, ale niestety w moim odczuciu jest nastawiony na kilkuminutowy efekt. Nosnosc takiego kostiumu jest znikoma i wciaz oznacza on spadanie, tylko nieco wolniejsze i lotem slizgowym. Na paralotni za to mozna latac calutki dzien nawet przy dobrych warunkach i umiejetnosci siusiania w dziwnych pozycjach. Nie jest tez koniczny spadochron, a przy wyciagarce albo napedzie mozna startowac doslownie wszedzie lub przy minimalnych pochylosciach i sobie szybowac.
Ten jest niezly: http://uk.youtube.com/watch?v=eS2rjcVcaqQ&feature=PlayList&p=FE2730ED11FFF0F1&playnext=1&index=70
Do zywego przypomina mi pomysly Kojota (podpinanie sie do rakiety, kombinezony do latania firmy Acme itd) :)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #126 dnia: Stycznia 24, 2009, 05:59:26 pm »
Do zywego przypomina mi pomysly Kojota (podpinanie sie do rakiety

Ten sport, zdaje się, jeden baron wynalazł ;).

I to przodek Tichego,

"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #127 dnia: Lutego 21, 2009, 07:46:53 pm »
Wracając do turpistycznych korzeni wątku...

Mówią, że piękno człowieka jest w jego wnętrzu... ::)
« Ostatnia zmiana: Marca 31, 2009, 10:00:20 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #128 dnia: Marca 27, 2009, 05:10:40 pm »
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

dzi

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 3114
  • Profesja: Negat Charakter: Neutralny neutralny
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #129 dnia: Marca 31, 2009, 11:32:31 pm »

This user possesses the following skills:

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #130 dnia: Kwietnia 01, 2009, 12:10:50 am »
Dobre, bo absurdalne i idealnie niepraktyczne.

Oto rozmowa jaką tam odbyłem, celowo popisując się absurdalnym poczuciem hmoru:

Cytuj
Stranger: hi
You: Hi!
Stranger: how r u
You: thx. I`m fine
Stranger: excellent
You: not excellent, just fine ;)
Stranger: oh my bad
You: your bed? :o
Stranger: creeeeeper
You: where? :o
Stranger: look in the mirror
You: in a mirror darkly? ;)
Your conversational partner has disconnected.

I w ten oto sposób powiększyłem najpewniej statystykę czatowych idiotów.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #131 dnia: Kwietnia 11, 2009, 12:39:03 am »
A mnie polaczylo z jakas Amy z UK  ;D
Dziwna forma poznawania przedstawicieli tego samego gatunku.

ANIEL-a

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 701
  • a może tak pomóc dzieciakom? kliknij ikonkę IE ;)
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #132 dnia: Kwietnia 13, 2009, 08:17:28 pm »
skusiłam się. Jedna osoba uciekła na hasło, żem z Polski, druga - że kobieta ;D jednak chyba wolę rozmawiać o czymś niż tłuc w kółko zapoznawcze pierdoły... Komuś się udało wyjść poza "where are you from"?

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #133 dnia: Kwietnia 13, 2009, 08:54:45 pm »
Aniela, możemy od razu do rzeczy...  ;D
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

dzi

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 3114
  • Profesja: Negat Charakter: Neutralny neutralny
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #134 dnia: Kwietnia 13, 2009, 10:44:20 pm »
Aniela: Użyj "ASL?" ;)

Owszem, udało się dalej wyjść i to jakoś długo próbowałem.

This user possesses the following skills: