Oczywiście, że nie ma racji bytu, jeśli Ci chodzi o to by przekonać zespół Macierewicza wraz z ojcem założycielem i jego świtą. To jest absolutnie niemożliwe, niezależnie od tego, czy oni w to wierzą, czy tylko uznali że to jedyny sposób im dostępny, by wrócić do władzy. Natomiast sądzę, że istnieje wśród tych, którzy im ufają, grono osób zdolnych zmienić poglądy pod wpływem faktów. W świetle niezrozumiałych dla mnie zaniedbań informacyjnych rządu jak i również niezrozumiałego dla mnie pozostawienia tej sprawy bez dalszych badań (naukowych, nie poprzez prokuraturę) - taka komisja mogłaby sporo zdziałać.
Sądzę jednak, że tak w ogóle ta katastrofa to straszliwy obciach dla nas. Któraś niemiecka gazeta zamieściła rysunek rozbitego tupolewa z podpisem "Orzeł wylądował" - niestety niewątpliwie dla osób w jakiś sposób niezaangażowanych rzecz jest komiczna. "Air Force One" państwa europejskiego pretendującego do roli lokalnego gracza i z pretensjami do tej "europejskości", za którą tęskni jak złotówka za dolarem rozbija się, ponieważ piloci elitarnej jednostki wojskowej powołanej specjalnie do przewożenia najważniejszych osób w państwie wprowadzili współrzędne pasa w innym układzie niż ten, w którym pracował ich GPS, niewłaściwie korzystali z wysokościomierzy, nie posłuchali wieży, że nie ma warunków, oszukali a potem ignorowali urządzenie mówiące ludzkim głosem "podciągnij, lecisz w ziemię", wreszcie przekroczyli znacznie wysokość decyzji, wypatrując przez okna gruntu (eufemizm, zeszli poniżej poziomu pasa). Do tego wisienka na torcie: piloci nie mieli dopuszczeń, żeby w ogóle wzbić się tego dnia na tej maszynie w powietrze, a te nieaktualne, które mieli, były udzielone bezzasadnie. Srom, należałoby jak najszybciej zamknąć ten etap i udawać, że nic się nie stało. No ale tak nie będzie, to już wiemy.
Tym niemniej uważam, że drugi tupolew nie powinien być sprzedany, tylko rozbity w podobnych warunkach (do góry kołami). Do tego kilka skrzydeł z tupolewów powinno zostać zamocowanych do wózka rakietowego na torze szynowym - i zderzonych z drzewami. Oczywiście jest pewne ryzyko - doświadczenia nie zawsze wychodzą tak samo - ale uważam, że tyle moje Państwo mogłoby zrobić.