Kiedyś (a jeszcze tak z rok temu) też byłem sceptyczny odnośnie opętania itp. Potem pogadałem z jedną osobą, która mi co nieco sprawę rozjaśniła (choć w sumie zaciemniła, bo wyszło, że w tak naprawdę nie wiadomo co to jest, a wiadomo tylko, że na pewno się zdarza) i zacząłem tą kwestię traktować całkiem poważnie. Może by się tak nie stało, gdybym rozmawiał na ten temat z kimś innym, ale akurat postać z którą dane mi było mówić, uważam za osobą bardzo trzeźwo myślącą i raczej nie podatną na zbytnie fantazjowanie. Dla mnie to trochę tak, jakby mi to powiedział ktoś pokroju Stanisława Lema, który przecież był realistą i głupot nie gadał.