Zastanawiałam się czy wrzucić to do
Właśnie przeczytałam...ale pomyślałam, że to taki
Wizyjny:
Appendix - ze skojarzonej lektury
Notatek z podziemia Dostojewskiego i
Listów ( tych z oporem materii) Lema.
W jednym z listów ( do Kandla?) Lem napisał, iż siedzi Dostojewskiemu
na plecach na barana - nie wiem czy jeno żartował, ale dodałabym, iż Witkacy z
Nienasyceniem również się przysiadł;) Nie wiem dlaczego w powyższej dyskusji
Notatki...uleciały mi z pamięci - chociaż wielokrotnie wspominałam, że Lem cytował je w
Dialogach.
Notatki...są często uważane za zalążek "wielkich" powieści Dostojewskiego - ja sądzę, że tkwi w nich (szczególnie w pierwszej części pt.
Podziemie) także wiele tematów, które zajmowały Lema ( także tych z
Wizji lokalnej ) : świadomość, rozważania czym jest szczęśliwość ogólnoludzka, wola wola, nauka itd.
Wkleję parę cytatów...takich wg mnie uzupełniających ten wątek... zobaczcie sami - może ktoś przeczyta całość (chociaż druga część pt.
Z powodu mokrego śniegu - to już typowa maligna i egzaltacja Dostojewskiego;))
Cóż poczniemy z
milionami faktów świadczących o tym, że ludzie ś w i a d o m i e ,
to znaczy w pełni rozumiejąc swoje rzeczywiste korzyści, odsuwali
je na dalszy plan i biegli inną drogą, na oślep, na ryzyko, przez
nikogo i przez nic do tego nie zmuszani, lecz jakby unikając właśnie
owej wskazanej drogi i uparcie, samowolnie przebijając inną -
uciążliwą, niedorzeczną, wyszukując ją niemal w pomroce. Widocznie
więc ten upór i samowola były im rzeczywiście milsze ponad
wszelkie korzyści...
Korzyść! cóż to jest korzyść? Czy podejmiecie
się dokładnie określić, na czym właściwie polega ludzka korzyść?
I dlaczego tak mocno, tak uroczyście jesteście przeświadczeni,
że tylko to, co normalne i pozytywne, słowem - jedynie błogostan
jest dla człowieka korzystny? Czy aby rozum się w tej ocenie nie
myli? A może człowiek pożąda nie tylko błogostanu? Może równie
mocno nęci go cierpienie? Może z cierpienia właśnie odnosi tyle
samo korzyści, co z błogostanu?
Człowiek atoli jest stworzeniem lekkomyślnym i niesfornym
i może, na podobieństwo szachisty, ceni sam tylko proces
osiągania celu, nie zaś właściwy cel. I kto wie (ręczyć niepodobna),
czy na tym świecie wszelki cel, do którego dąży ludzkość, nie
zawiera się w owej ciągłości procesu osiągania, inaczej mówiąc, w
samym życiu, a nie konkretnie w celu, który, rzecz prosta, wyraża
się stwierdzeniem, że dwa razy dwa jest cztery, czyli formułką, a
przecież dwa razy dwa - to już nie jest życie, proszę państwa, lecz
początek śmierci.
Itd...oki już kończę z tym Dostojewskim - chyba, że powtórzę
Braci Karamazow