Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Zlatan

Strony: [1] 2 3 ... 11
1
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Stycznia 27, 2016, 04:42:50 pm »
Raczej nie co do miasta, a regionu, części kraju, dla człowieka mocno z zewnątrz.
Rewelacja! Skoro biorą się za cudzoziemców to widocznie nie mogą znaleźć ani jednego Zyda. Biedni łysiarze...

2
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Stycznia 27, 2016, 02:10:42 pm »
Obawiam się, że w Białymstoku i Katowicach świec zabraknie.
Być może spadłem z Księżyca ale nie rozumiem o co chodzi z tym Białymstokiem i Katowicami  :-[

3
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Stycznia 26, 2016, 11:23:18 pm »
@ Zlatan
Myślę, że powinien Pan zapisać się do Pracowni Na Rzecz Wszystkich Istot. :-)
R.
W takim razie Pan mnie nie zrozumiał. Lubię jajecznicę, nie stronię od mięsa. Nie mam zamiaru umierać z głodu żeby ocalić kilkadziesiąt kilogramów szczypiorku. Stwierdziłem tylko, że zło jest nieodłączną częścią życia. Może należałoby je jakoś inaczej nazwać albo wyróżnić kilka rodzajów zła np. zło obiektywne i subiektywne albo osobiste i ogólne wobec których trzeba by zajmować różne postawy. Wiem że nic nie wiem (Sokrates podobno miał złą żonę.

4
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Stycznia 26, 2016, 08:20:11 pm »

To też o czymś świadczy. Wszyscy chcą czynić mniejsze zło.  :)

A cóż w tym dziwnego? Czynimy zło przez sam fakt swojego istnienia. I to wcale nie małe. Mniejsza o zło-czyńców wszelkiej maści od drobnego oszusta do nieustraszonego bojownika o sprawę. Zwykły, spokojny obywatel w ciągu swojego życia pożera tony mięsa. Dobrze wiemy jakie są tego konsekwencje - te wszystkie krowie, świńskie i kurze oświęcimy...
Obawiam się, że nawet wegetarianów nie można wyłączyć z kategorii zło-czyńców, bo podobno rośliny też odczuwają stres w sytuacji zagrożenia życia, niestety mało wiem na ten temat. Wygląda na to że nie mamy wyboru: Owszem, mogę uczynić większe dobro kosztem mniejszego złai i np. dać się użądlić komarowi. Dla mnie to tylko nieprzyjemne ukłucie a dla komara sprawa życia lub śmierci. Pomijam tu przenoszenie chorób etc. bo sprawa od razu by się skomplikowała. Wolę uproszczoną wersję ( mniejsze zło).

5
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Stycznia 25, 2016, 07:21:28 pm »
 
...który jednak metody działania ówczesnych mundurowych poznał - dosłownie - na własnej skórze...
i które to metody były metodycznie ulepszane przez ekspertów z Gestapo, NKWD, UB i innych służb specjalnych (nie wyłączając państw oficjalnie odcinających się od takich obrzydliwości).
Bo taka już jest natura ludzka a przynajmniej męska.

6
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Stycznia 25, 2016, 02:24:51 pm »
Czy kraje w północnej Afryce na pewno są islamskie? Bo mi to wygląda na jakiś wczesno-kamienny kibolizm  (w późnej epoce kamiennej kobiety raczej czczono jako dawczynie życia a nie karano za pojawienie się w miejscu publicznym).

7
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Stycznia 24, 2016, 02:21:58 pm »
LOL :)

8
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Stycznia 23, 2016, 03:38:05 pm »
Maźku, przyznaję że translator Googla nie jest najlepszym wskaźnikiem aktualnie osiągniętego poziomu sztucznego myślenia. Jestem jednak przekonany, że eksperymentalne programy do analizowania tekstów zapisanych w którymś z języków naturalnych (czytaj - angielski) spełniają tę rolę. Oczywiście przy założeniu, że celem ostatecznym jest stworzenie mechanicznego modelu naszej własnej inteligencji. Jeśli nie, to rzeczywiście mogą nas czekać niespodzianki. Jedną z najmniejszych mógłby być właśnie brak zainteresowania komunikacją z nami (albo z kimkolwiek).
Celowo użyłem określenia "mechaniczny model" żeby podkreślić bezsensowność takiego przedsięwzięcia. Mechaniczny model nadawałby się do skopiowania "gadziej części" naszego mózgu ale już ze ssaczą czy ptasią byłyby kłopoty. Nie wiem co potrafią najbardziej zaawansowane programy prowadzące rozmowę w języku naturalnym ale przypuszczam, że można z nimi pogadać na przykład pogodzie i w trakcie takiej rozmowy potrafią ściągnąć potrzebne im informacje z Internetu przewyższając znacznie wiedzą większość swoich rozmówców.
Gdybym jednak w pewnym momencie zapytał które akcje na giełdzie mają szanse pójść w górę w tym roku, otrzymałbym zapewne w odpowiedzi prośbę o inne sformułowanie pytania bo jest niezrozumiałe. Nota bene podobno istnieje już program pozwalający przewidzieć kursy akcji z dokładnością 75% stworzony przez programistów i maklerów a nie ekspertów od AI (jeśli rzeczywiście istnieje to można tylko się obawiać konsekwencji).

9
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Stycznia 22, 2016, 07:34:28 pm »
Baaardzo ciekawe:

http://wyborcza.pl/duzyformat/1,149727,19409346,teoria-osobliwosci-za-20-lat-dzieki-sztucznej-inteligencji.html

R.
pjes: ale pana Orlińskiego tu nie lubią chyba...

Owszem ciekawe. Zwłaszcza ciekawe skąd ta dziecinna wiara w AI. Myślę, że dobrym miernikiem aktualnego poziomu sztucznej inteligencji są programy do automatycznego tłumaczenia z języka na język np. Google translate. Pojedyncze słowa tłumaczone są z reguły poprawnie. Słowa w kontekście - już gorzej a całe teksty są niekiedy po prostu niezrozumiałe.
Na uniwersytetach lingwiści pracują nad udoskonaleniem programów tłumaczących wprowadzając coraz bardziej złożone algorytmy np. scenariusze opisujące szczegółowo jakąś sytuację i na podstawie porównania tego standardowego opisu z sytuacją rzeczywistą oraz skonfrontowania go z wypowiedzią rozmówcy generujące odpowiedź. Mimo to nie wierzę, żeby w niedługim czasie taki (czy jakikolwiek podobny) program tłumaczący mógł wyjść zwycięsko z testu Turinga.
Moim zdaniem ta prymitywna AI oprócz obietnic zawiera też niebezpieczeństwa. Konkretnie mam na myśli przejęcie władzy przez roboty. Nie w stylu prymitywnej science fiction ale o wiele bardziej niebezpieczne - poprzez uzależnienie człowieka od urządzeń spełniających funkcje prognostyczne i doradcze oparte na tak skomplikowanych wyliczeniach że nie sposób będzie je kontrolować, chyba że za pomocą innych tego typu urządzeń. Będziemy wtedy mieli tylko wybór między przyjęciem a odrzuceniem proponowanych przez maszynę rozwiązań. (S. Lem - Summa Technologiae). A w ogóle dla mnie autentyczna sztuczna inteligencja to inteligencja wprawdzie stworzona sztucznie ale posiadająca (samo?)świadomość.

Jak się we wzorach matematycznych pojawia pierwiastek z liczby ujemnej to jest liczba zespolona a nie osobliwość...

a2 to dla mnie pole powierzchni kwadratu o boku a. Natomiast -a2 to pole ujemne czyli coś osobliwego (oczywiście w innym sensie niż osobliwość wewnątrz czarnej dziury).   

10
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Listopada 09, 2015, 06:22:22 pm »
Mam więc wyrobiony pogląd ale nie w tym sensie, że zabetonowany i nie zarzucaj mi, że nie chcę popatrzeć przez lunetę.

Nie chciałem Ciebie ani kogokolwiek obrazić , co najwyżej trochę sprowokować. Jeżeli zostało to odebrane inaczej, to oczywiście przepraszam.

Cytuj
Zmiana nie pochodzi z doboru, tylko ze zmienności genetycznej. Za tym stoi bardzo wiele prac numerycznych, gdzie tę ewolucję prowadzi się w komputerze i to się zgadza z danymi z materiału kopalnego.
Właśnie na takich modelach komputerowych opiera się Wagner. Trudno to będzie streścić nie pisząc długiego elaboratu ale spróbuję.
Otóż biorąc za punkt wyjścia wątpliwości typu "skąd wzięło się Sokole Oko" Wagner postanowił sprawdzić jaka jest odporność życia (organizmów) na mutacje.
W tym celu opracowane zostały modele komputerowe opisujące: 1. Struktury wszystkich znanych protein, 2. Wszystkie znane reakcje metaboliczne, 3. Wszystkie znane obwody regulacyjne (sterujące włączaniem i wyłączaniem genów np. podczas rozwoju płodowego).
Te trzy modele nie obejmują nawet niewielkiego ułamka wszystkich możliwych funkcjonujących protein, reakcji metabolicznych  i obwodów regulujących a tym bardziej - nie funkcjonujących. Wagner porównuje je do gigantycznych bibliotek. Każda biblioteka zawiera wszystkie książki jakie kiedykolwiek zostały napisane ale też i takie jakich jeszcze nikt nie napisał (Mistrz Lem się kłania) oraz takie jakich nikt nigdy nie napisze (chyba tylko stado małp walących na chybił-trafił w klawisze). Oczywiście zdarzają się też fragmenty zdań i słów wymieszane w najróżniejszych proporcjach z szumem informacyjnym przypadkowo zestawionych liter.
Wyobraźmy sobie teraz, że ktoś chciałby sprawdzić jak daleko w głąb biblioteki uda mu się dojść wędrując od książki do książki ale tylko wtedy gdy kolejna książka różni się od poprzedniej tylko jedną literą. Ta biblioteczna metafora ma ilustrować sytuację gdy zmiana np. jednego aminokwasu w proteinie, przebiegu jednej reakcji w procesie metabolicznym czy jednego połączenia między enzymami w obwodzie regulacyjnym może mieć trzy konsekwencje: uniemożliwia dalsze funkcjonowanie fenotypu (śmierć organizmu), nie powoduje zauważalnych zmian w fenotypie (nic się nie dzieje) czy też wreszcie sprawia że zmutowany organizm uzyskuje przewagę nad innymi w procesie naturalnej selekcji i zaczyna powielać się szybciej niż konkurenci.
Zaskakujący wynik tego modelowania ewolucji jest taki, że rozpoczynając przeszukiwanie biblioteki w dowolnym miejscu można było przemierzyć 70-80% jej średnicy. W praktyce oznacza to, że organizm nie tracił zdolności funkcjonowania dopóki 70-80% jego genotypu nie uległo zmianie na skutek pojedynczych mutacji - jeden gen naraz. Jest to sytuacja odpowiadająca Twojemu przykładowi z loterią na której raz odgadnąwszy pierwszą liczbę, zawsze będziemy mogli ją odgadnąć. W ten sposób może dochodzić do kumulowania się zmian.
Ten wynik jest oczywiście ekstrapolacją rezultatu uzyskanego za pomocą tych trzech modeli składających się z kilku tysięcy elementów każdy, co biorąc pod uwagę hiperastronomiczne rozmiary trzech bibliotek każe, moim zdaniem, zachować ostrożność.

Cytuj
Nie wiem kim jest ten Wagner, fakt że jest profesorem niczego jeszcze nie dowodzi (Giertych i Binienda to też profesorowie
Smutne ale prawdziwe.

11
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Października 23, 2015, 08:38:42 pm »
Jeśli w wielkim mieście będziesz pytał przypadkowych ludzi, co warto w nim zobaczyć, to po miesiącu wytyczysz jakąś ścieżkę po muzeach, teatrach i knajpach. Jaki jest sens pytać, jakie jest prawdopodobieństwo wytyczenia tej konkretnej ścieżki, zakładając, że w mieście jest 100 takich przybytków i odwiedzasz jeden dziennie? Wyjdzie Ci licząc bez wdawania się w szczegóły 1/100^30 czyli 1 do 1 z 60 zerami. 1 z 60 zerami wg wiki to decylion, tak więc prawdopodobieństwo złożenia takiej ścieżki to jedna decylionowa. Kreacjoniści wyciągają z tego wniosek, ze nie było takiej wycieczki, bo ona jest niemożliwa.

Raczej powiedzą, że tylko Bóg od Dziur potrafiłby powtórzyć taką wycieczkę, chyba że w tym mieście odbywają się roboty drogowe i utkwiłby na dobre w którejś dziurze.

Chciałbym jednak przy tej okazji powtórzyć, że cytowany przeze mnie fragment (nieprawdopodobieństwo odnalezienia jednej konkretnej proteiny, części składowej sokolego oka) nie pochodzi od Marshalla tylko od Wagnera a Wagner nie jest kreacjonistą tylko ewolucjonistą "mainstream" ale świadomym braków i niedoskonałości teorii.

Swoją drogą dziwi mnie że nikt z was nie zapytał jakie to rozwiązanie największej zagadki ewolucji (skąd biorą się najlepiej przystosowani) Wagner proponuje.
Czyżby efekt Galileusza? (podobno gdy Galileusz wezwał wszystkie liczące się lokalne osobistości by spojrzeli przez jego lunetę, wielu po prostu odmówiło. Niektórzy twierdzili, że i tak wiedzą, że żadnych gór i mórz na Księżycu być nie może, Saturn na pewno nie ma uszu (prawda!) a wokół Jowisza nic nie krąży, bo krążyć może tylko wokół Ziemi, która jest centrum wszechświata. Krótko mówiąc - to wszystko są błędy w wykonaniu lunety albo dzieło Szatana. Inni nawet nie uzasadniali dlaczego.
Zresztą jestem dopiero w połowie książki i nie mógłbym na razie jeszcze odpowiedzieć.

Natomiast Marshall to była, przyznaję moja pomyłka. Wysłałem do niego e-mail na który nie odpowiedział. To jeszcze potrafię zrozumieć - na pewno dostaje więcej e-mailów niż jest w stanie odpowiedzieć. Gorzej natomiast, że zaczął mi przysyłać teksty nie mające nic wspólnego z jego książką. Po prostu kazania, których celem było najwyraźniej nie dyskusja na temat ewolucji, tylko nawrócenie mnie.
Takiego traktowania bardzo nie lubię.

12
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Października 22, 2015, 03:42:56 pm »
Nie zamierzam uprawiać apologetyki obojętne chrześcijaństwa, ateizmu czy Latającego Potwora Spaghetti. Ateizm jest mi może najbliższy bo tonąc trzyma się jeszcze rozpaczliwie brzytwy Ockhama co jednak nie ułatwia mu udzielenia odpowiedzi na dręczące mnie wątpliwości. Przyznam, że zazdroszczę Hoco, Maźkowi i Q niewzruszonej pewności siebie w sprawach które dla mnie graniczą z czarną magią.
Może najlepiej będzie jeśli posłużę się cytatem (może trochę przydługim ale dokładniej wyjaśniającym o co chodzi niż ja bym sam potrafił):

Każda z tych opsin i krystalin (chodzi o proteiny odgrywające główną rolę w konstrukcji oka sokoła wędrownego - moja uwaga) jest łańcuchem setek aminokwasów, bardzo specyficznych sekwencji molekuł zapisanych alfabetem z dwudziestu liter aminokwasowych. Jeżeli tylko jedna z takich sekwencji jest w stanie wyczuwać światło albo pomóc uformować przezroczyste soczewki jak w aparacie fotograficznym ile różnych łańcuchów proteinowych utworzonych z setek aminokwasów musielibyśmy wyeliminować aby ją odnaleźć?
Pierwszy aminokwas z takiego łańcucha mógłby być którymkolwiek ze wspomnianych 20 rodzajów aminokwasów i to samo dotyczy drugiego z kolei. Mielibyśmy więc tutaj 20x20=400 możliwych kombinacji z dwóch aminokwasów. Dodajmy do tego trzeci aminokwas i otrzymamy 20x20x20=8.000 możliwych kombinacji. Zaś cztery litery aminokwasowe dają już 20x20x20x20=160.000 łańcuchów złożonych z czterech liter aminokwasowych. W wypadku protein składających się ze stu aminokwasów (krystaliny i opsiny są znacznie dłuższe) liczba ta rozrasta się do rozmiarów jedynki ze stu trzydziestoma zerami czyli więcej niż 10130 możliwych łańcuchów aminokwasowych. By lepiej zdać sobie sprawę z wielkości tej liczby wystarczy powiedzieć, że większość atomów we wszechświecie to atomy wodoru, których liczbę fizycy oceniają na 1090. "Jedynie" 90 zer. Liczba potencjalnych protein nie jest po prostu astronomiczna - jest hyperastronomiczna, znacznie większa niż liczba atomów we wszechświecie.Odnalezienie specyficznej sekwencji jak ta której szukamy nie po jest prostu mniej prawdopodobne niż główna wygrana na loterii. Jest znacznie mniej prawdopodobne niż zdobywanie głównej wygranej rok w rok od czasu Big Bang. Sciślej mówiąc - jest miliardy i miliardy razy mniej prawdopodobne.
Gdyby trylion różnych organizmów wypróbowywał jeden łańcuch aminokwasowy na sekundę od początków istnienia życia, zdołałyby zaliczyć tylko malutki ułamek potencjalnych 1030. Najprawdopodobniej nie zdołałyby odnaleźć tego jedynego, spełniającego wymagania łańcucha. Jest mnóstwo różnych sposobów aranżowania molekuł i nawet w przybliżeniu nie ma dość czasu.(tłumaczenie własne)

Znowu idiota Marshall?
Nie. Tym razem autorem jest Andreas Wagner profesor instytutu biologii ewolucyjnej i badania środowiska na uniwersytecie w Zurychu, profesor ekstern Instytutu Santa Fe w Kaliforni.
Cytat pochodzi z jego wydanej w ub. roku książki "Arrival of the Fittest - solving Evolution's greatest Puzzle". (tytuł trudny do przetłumaczenia z powodu gry słów "arrival"/survival" - Pojawienie się najlepiej przystosowanych - jak rozwiązać największą zagadkę ewolucji).
Chciałem tylko pokazać, że nie tylko Marshall i ja mamy problemy z dopasowaniem
teorii Darwina do rzeczywistości i na czym te problemy polegają.

PS: Q, przewrotny facet z Ciebie. Wyśmiewasz się z Intelligent Design a równocześnie podsuwasz mi go w bardziej racjonalnej wersji, która jest dla mnie o wiele łatwiejsza do przyjęcia. Bo przecież już Mistrz...
Pozdrawiam.



13
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Października 20, 2015, 01:41:39 am »
Marshall twierdzi, że ewolucja spełnia ten warunek operując zestawem narzędzi nazywanym przez niego Five-bladed Swiss Army Knife:
Ta książka jest przetłumaczona na polski, czy takie nazwy jak symbioza i hybrydyzacja to Twój przekład?
Niestety tak. Czy można dostać ją w polskim tłumaczeniu jako e-book? Tam gdzie to możliwe nie kupuję w wersji papierowej, stać mnie za to na więcej.

Cytuj
Cytuj
Są to wszystko rzeczy znane każdemu szanującemu się biologowi ale podobno trudno je znaleźć w popularyzatorskich opracowaniach przeznaczonych dla szerokiej publiczności.
Jeśli dla szerokiej publiczności Wiedza i Zycie (albo Świat Nauki, czyli Scientific American) jest za trudna jak na popularyzatorskie opracowanie - to pewnie tak. Przenoszenie przez wirusy fragmentów DNA pomiędzy gatunkami to także "horyzontalny transport".
Tak w każdym razie (jeśli chodzi o opracowania popularyzatorskie) twierdzi Marshall.

Cytuj
Cytuj
Zdaniem autora - dlatego, że wskazują na znacznie szybsze tempo i większe możliwości manewru ewolucji niż by to wynikało z klasycznej teorii Darwina.
Z klasycznej teorii Darwina wynika, że Pan Bóg stworzył pierwsze zwierzęta - siłą rzeczy razem z kodem DNA - a one dopiero później ewoluowały. Poza tym na tempo ewolucji wskazuje ilość utrwalonych zmian w DNA w jednostce czasu - a nie liczba procesów, które mogą do tego doprowadzić.

Cytuj
Zdaniem Marshalla mutacje w dużej części nie są przypadkowe ale stanowią logiczną odpowiedź na wpływy środowiska.
Pasująca mutacja jest z definicji "logiczna"? Jeśli napromieniujesz silnie bakterie będą miały wszelkie możliwe mutacje - te które to przeżyją będą miały te "logiczne"? Dlaczego wobec tego nie zmutowały w tym kierunku wszystkie?
Tego nie wiem. Wiem natomiast, że niektóre z napromieniowanych bakterii staną się bardziej odporne na promieniowanie (albo na użyty przeciwko nim antybiotyk) i to nie po milionach lat ale po czasie mierzonym w minutach.   

Cytuj
Cytuj
Jak na mój gust wciąż jeszcze brak tu przekonywującego wyjaśnienia dlaczego ewolucja ma charakter postępujący i jak w ogóle powstało życie.
Co do życia zgoda, ale co do postępującego charakteru - skoro przeżywa najlepiej dostosowany, to znaczy, że dostosowanie musi się polepszać w kolejnym pokoleniu. Co w tym dziwnego? W pewnych przypadkach zresztą prowadzi to do degeneracji i odejmowania - wirusy trudno uznać za bardziej złożone od sinic.

O ile mi wiadomo, pozostaje wciąż sprawą nierozstrzygniętą czy wirusy są "zdegenerowanymi" bakteriami, czy też przystosowały się do życia pasożytniczego i są nie tyle zdegenerowane co uproszczone - zjawisko spotykane u bardzo wielu pasożytów.

Cytuj
Cytuj
Jeśli tak, to indukcja logiczna prowadzi do wniosku, że to samo musi także dotyczyć kodu dziedziczności.
Na temat indukcji celnie wypowiedział się Hoko - natomiast czy ów Marshall zdaje sobie sprawę, że kod jako taki podlegał oczywiście sam ewolucji i jest na to całkiem wiedza czy też dziedzina biologii tym się własnie zajmująca?

Facet eksploatuje dwie "genialne" myśli Intelligent Design - nieredukowalną złożoność Behego (obśmianą doświadczalnie i teoretycznie 100 czy 1000 razy) oraz Świętego Graala ID - inteligentną odpowiedź genomu na bodziec środowiska (odkurzony Lamarck w roli boskiego rylca) - także nie mającą żadnego potwierdzenia doświadczalnego.
Owszem, Marshall poświęca sporo miejsca ewolucji genomu.
A propos nieredukowalnej złożoności M. pisze o bakteryjnym "motorku" czyli flagellum. Twierdzi on, że jego powstawaniem kieruje cały zespół genów, które u innych organizmów odpowiedzialne są za inne elementy fenotypu. A skoro geny już są gotowe to wystarczy je przestawić na inną funkcję i hoko poko mamy gotowe flagellum. Wg. Marshalla można tu szukać wyjaśnienia dlaczego ewolucja niekiedy zdaje się posuwać do przodu skokami a nie po darwinowsku - pełzaniem. Wydaje mi się, że to też być może tłumaczy dlaczego pióra istniały na długo przed pojawieniem się ptaków. Do czego dinozaurom potrzebne były pióra nie wiem ale zakładam, że musiały spełniać jakąś ważną funkcję a potem zostały użyte do innego celu. Może się mylę ale ptaki pojawiły się w ciągu stosunkowo krótkiego czasu w porównaniu z gadami czy ssakami.

Odpowiedź genomu na bodziec środowiska w stylu lamarckowskim? Ależ jak najbardziej! To przecież nic innego jak zjawisko epigenezy. W dodatku cechy nabyte w rezultacie "przełączenia" genu są dziedziczone przez następne pokolenie.

Q: znowu te tagi... :]

14
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Października 20, 2015, 12:27:24 am »
Cytuj
A niby dlaczego olbrzym może przynieść jeden głaz, a nie może kilku? Albo dlaczego mogą istnieć Krainy Wielkich Głazów, a nie może istnieć Kraina Wielkiego Głazu? Przecie to są jakieś skrajnie naiwne wyobrażenia możliwości/konieczności. I co tu ma indukcja do rzeczy?
Zabawne a takoż i pouczające. Fajnie się z tobą dyskutuje.
Rzeczywiście, to nie indukcja. Chyba już lepiej nazwać to heurystyką - sposobem rozumowania o którym z doświadczenia wiadomo, że dość często sprawdza się w praktyce. Coś co zdaje się naruszać normalny porządek rzeczy mamy skłonność przypisywać działaniu jakiśch normalnie nie występujących czynników. Może nawet i nadnaturalnych (wypaczona heurystyka).
Kod genetyczny jest czymś wyjątkowym i o ile wiem nie ma w przyrodzie drugiego podobnego fenomenu. Marshallowi, tak jak ja to rozumiem chodzi o znalezienie kodu 2.0 który podważając wyjątkową pozycję kodu 1.0 pozwoliłby łatwiej uznać obydwa za zjawiska naturalne. Oczywiście zdaję sobie sprawę ze słabości takiego "dowodu".
 

15
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Października 19, 2015, 12:20:05 pm »

.

Komuś, kto wierzy w sprawczą moc indukcji udowodnić można tylko tyle, co temu indykowi - który dostał jeść w poniedziałek, dostał jeść we wtorek, dostał jeść w środę, w czwartek i w piątek... I na tej podstawie, na mocy indukcji doszedł do wniosku, że co dzień będzie dostawał jeść. Tymczasem w sobotę ucięto mu łeb.

To się nazywa indykcja. Indukcja natomiast leży u podstaw wszelkich przewidywań i prognoz np. że jutro będzie padało albo że możliwe jest połączenie w ramach jednej teorii słabych i silnych oddziaływań międzycząsteczkowych, grawitacji i elektromagnetyzmu.
Indukcja nie posiada żadnej "mocy sprawczej" (dedukcja zresztą też nie).

Cytuj
Cytuj
Marshall oferuje milion temu kto znajdzie choćby jeden przykład kodu (poza DNA) powstałego na skutek działania sił przyrody.

To w końcu DNA powstał wg Marshalla w skutek działania sił przyrody czy nie? Czy mam rozumieć to tak, że jeśli mamy jeden kod, o którym nie wiemy, jak powstał, to uznajemy, że jest sztuczny, a jak dwa albo więcej, to - naturalny? Ciekawa logika.

Wybacz ale to znowu "tylko" indukcja. Wyobraź sobie że stoisz np. na stepie, jak okiem sięgnąć tylko trawa i niebo. Ale kilkaset metrów od ciebie - wielki głaz. Czy nie byłoby to dziwne? Nie pomyślałbyś skąd to się tu wzięło? Jakiś olbrzym przyniósł i zostawił? A teraz załóżmy, że wytężając wzrok dostrzegasz drugi wielki głaz na horyzoncie. Czy nie pomyślałbyś czegoś w rodzaju "aha widocznie to Kraina Wielkich Głazów". Nie ma się nad czym zastanawiać.
Tak w każdym razie rozumiem "plan Marshalla".

Q: poprawiłem tagi cytowania

Strony: [1] 2 3 ... 11