Ja się już parę razy zająkiwałem, ale umilkłem, gdyż temat nienośny.
Ja się już parę razy zająkiwałem, ale umilkłem, gdyż temat nienośny. Jest to element postępującej degradacji edukacji narodowej. (...)jest też artykuł pt. Montessori pod Babią Górą o ratowaniu podstawówki - poza Kartą Nauczyciela. Może nie wszyscy niepubliczni tacy źli?;)
Równie ciekawe jest to, że jeśli szkołę (funkcjonującą w ramach edukacji publicznej!) przejmie inny właściciel niż samorząd to będzie mógł zatrudniać nauczycieli z pominięciem Karty Nauczyciela, na zasadzie umowy-zlecenia i kto da mniej.
jest też artykuł pt. Montessori pod Babią Górą o ratowaniu podstawówki - poza Kartą Nauczyciela. Może nie wszyscy niepubliczni tacy źli? ;)Oczywiście, że nie wszyscy. Jeśli miasto ma kilka szkół publicznych to ewentualne powstanie szkoły niepublicznej ma sens tylko o ile coś przekona rodziców do płacenia czesnego - a tym czymś między innymi mogą być wyniki nauczania. Jeśli natomiast wójt będzie chciał zlikwidować jedyną podstawówkę w jakieś wsi - to sytuacja zmienia się diametralnie. Doskonały mechanizm do pozbycia się finansowego garba dla samorządów. A potem - kto tam przyjedzie uczyć? Kiedy warunki będą gorsze niż w przeciętnej szkole publicznej? Obiektywnie są spore szanse, że jakość nauczania spadnie. Oczywiście ja tu w ogóle nie mówię o ludziach z powołaniem, którzy by w razie czego na tajnych kompletach uczyli - ale na samym powołaniu to nawet kościół się przejechał i ma obecnie niedobór alumnów ;) ...
Obecnie w liceum jest 150 godzin historii. Będzie tylko 60...w pierwszej klasie.
Tam, pani, średniego szczebla urzędowego, przekonywająco wyjaśniła, że
Obniżenie poziomu wymagań, to wymóg konieczny podniesienia jakości edukacji.
Dokonała tego używając danych demograficznych, statystyki, power pointa i laptopa z rzutnikiem.
Mam tylko nadzieję, że nauka czytania i pisania zostanie w programie szkoły podstawowej;)
Zastanawiam się gdzie przebiega podział między zdrową i chorą nauką?
ola, przecież ironizowałem... Why so serious? ;)
Ciekawa wypowiedź (http://wyborcza.pl/1,75248,11468467,Fikcyjne_wyksztalcenie__smieciowe_umowy_i_wielka_frustracja.html?utm_source=HP&utm_medium=AutopromoHP&utm_content=cukierek1&utm_campaign=wyborcza) prof. Hartmana - z którą się nie zgadzam ;) ... Bo nie można, będąc profem nie dostrzegać szerszego tła... i szerszych skutków.Nie znosze goscia, ale z niektorymi zdaniami sie zgadzam:
A na co i po co komu potrzebny profesor Jan Hartman?Brawo, Liv za zorientowanie, wiedze i umiejetnosc laczenia kropek. Dodam ze loza postawila sobie przy reaktywacji 2 glowne cele: "Odzyskanie" mienia i pacyfikacje Radia Maryja i Telewizji Trwam. Wlasnie niedawno TV Trwam nie otrzymala koncesji...
O, już widzę założył coś - wysoce elitarnego.
Punkt 9 (pod koniec) fajnisty. :)
http://www.jewish.org.pl/index.php?Itemid=59&id=625&option=com_content&task=view (http://www.jewish.org.pl/index.php?Itemid=59&id=625&option=com_content&task=view)
Z tego punktu widzenia, cała jego tyrada już mnie nie dziwi.
Dodam ze loza postawila sobie przy reaktywacji 2 glowne cele: "Odzyskanie" mienia i pacyfikacje Radia Maryja i Telewizji Trwam. Wlasnie niedawno TV Trwam nie otrzymala koncesji...Czy to jest gdzieś zapisane (te 2 cele)? Czy odzyskanie mienia to coś złego? Jeśli trzecie to prawda to dam im datek ;) ...
nie mówiąc o sensownościDlatego uważam stary układ programowy za lepszy. W podstawówce, piguła podstawowej wiedzy. W liceum dyskusja na przykładach, o tym sensie/bezsensie.
W zasadzie Powstanie nie doczekało się osąduDoczekało, tylko jest on słabo artykułowany publicznie.
Te cele zostaly ogloszone przez loze oficjalnie tuz po reaktywacji. Odzyskanie to nic zlego, sek w tym ze ta organizacja + HEART nie chce odzyskiwac swojego mienia, ktore im odebrano, a przejac majatki/odszkodowania za mienie obywateli polskich, ale nie tylko, narodowosci zydowskiej, niezyjacych juz. Nie ma rzecz jasna zadnej podstawy prawnej do tego. Dluga historia, jak chcesz to sie z tym zapoznaj, bo ciekawa.Dodam ze loza postawila sobie przy reaktywacji 2 glowne cele: "Odzyskanie" mienia i pacyfikacje Radia Maryja i Telewizji Trwam. Wlasnie niedawno TV Trwam nie otrzymala koncesji...Czy to jest gdzieś zapisane (te 2 cele)? Czy odzyskanie mienia to coś złego? Jeśli trzecie to prawda to dam im datek ;) ...
Mniejsza. Co do wyrzucania z historii itd. Ostatnio słuchałem wypowiedzi jednego z ostatnich żyjących dowódców Powstania Warszawskiego. Padło pytanie czy było warto - odpowiedź: że zaraz na początku zobaczył biało-czerwone na ulicy i to było takie piękne, że było warto. Moim zdaniem to jest właśnie takie złe nauczanie historii. W zasadzie Powstanie nie doczekało się osądu co do sensowności wojskowej nie mówiąc o sensowności wobec jego (ludzkich) kosztów.
P.S. Liv, interes członka jest najważniejszy ;) ... choć instrukcja nie wyjaśnia co jest interesem, a co członkiem...
Gdyby nie wykrwawic narodu z tych, tak wartosciowych jednostek, moze inaczej wygladala cala polska sytuacja. Moze bylo by dosc sily, by walczyc z komuchami i bolszewia po wojnie?
a nie uważacie, że lepiej by było uczyć historii jako zestawu faktów:)
Fakty, to się do krzyżówek nadają.
Historii mozna nauczac zgodnie z określonym systemem wartości stąd obecny zamęt.
(A Tokarczuk całkiem niezła pisarka.)Moja ulubiona.
nie mówi się uczniom, czy to dobrze, czy źle, że E = mc2.Kto pisał o ocenianiu?
Te cele zostaly ogloszone przez loze oficjalnie tuz po reaktywacji.Czy jest to gdzieś zapisane/nagrane?
przejac majatki/odszkodowania za mienie obywateli polskich, ale nie tylko, narodowosci zydowskiej, niezyjacych juz.Mają po temu tytuł?
Bez tej umiejętności, wczorajsi oglądacze wiadomości kończyli dzień w przekonaniu, że najważniejszym wydarzeniem na świecie, był wyjazd mamy Madzi, która uciekła, bo wiadomo..., a detektyw R. nosi czarne okulary.
To są suche fakty.
Nie większego sensu porównywać nauczania fizyki z historią bo fizyka jest bezosobowa a za historią stoją ludzie, tzn. intencje.
Zara? A dało się dowieść wolnej woli? Nie...Rozumiem, że piszesz bo musisz, a ja to czytam, bo muszę, ale już skoro pytasz dało się dowieść wielokrotnie, w każdym doświadczeniu. Np. ja zaraz skończę ten rysunek co go robię od rana albo zdecyduję, że może poczekać do jutra. Masz jakąś metodę naukową, żeby stwierdzić czy to moja wola czy determinizm? Albo - inaczej - masz jakieś dowody na to, że ludzie nie mają wpływu na historię? Naukowe ma się rozumieć...
Tyle, że fakty da się selekcjonować pod względem utylitarnym
Te cele byly w kilku miejscach, sa nadal na stronie oficjalnej ambasady USA.Czy możesz podać link, skoro wiesz gdzie to jest?
Zastanawia, ze wlasnie wyciskanie TV Trwam z przestrzeni publicznej nastepuje.Wypieranie? W jakim sensie?
wydaje sie ze docelowo chodzi tez o przejecie majatku tam gdzie nie ma spadkobiercow (czyli wiekszosc).Być może się mylę, ale nie wydaje mi się to możliwe ze względu na stan prawny. Natomiast nie jest to taki prosty problem tak w ogóle, nawet tylko patrząc na to od strony moralnej. W moim mieście Żydzi przed wojną stanowili blisko połowę mieszkańców ale posiadali większość murowanych budynków (stojących oczywiście do dzisiaj). Wszyscy ci ludzie (15 tysięcy), w pewnym momencie zostali wywiezieni w niemal jednorazowej akcji do obozu zagłady, gdzie ich życie skończyło się dokładnie tego samego dnia, którego przyjechali. Stosowanie "normalnych" kryteriów jest bezsensowne. Po prostu nikt nie ocalał, poza nielicznymi osobami, promilem społeczności, który zresztą po wojnie wyjechał (w okolicznościach zanych każdemu, kto się tym zainteresował). Nie miały szansy ocaleć żadne dokumenty (chyba, że zamurowane). Budynki zostały natychmiast zajęte przez Polaków (lub, przejściowo, Niemców). Wiesz, wydaje mi się mało uczciwe patrzenie na to ze "zwykłego" punktu widzenia. Gdyby Niemcy wymordowali losowo połowę Żydów w Chełmie, albo może nawet 4/5 ich społeczności - to gadanie o spadkobiercach miałoby sens. Ale Niemcy wymordowali ich blisko 100% - i podobnie w całej okolicy. Rozumiesz, w małych miasteczkach, typowych dla tego regionu wyłapywano WSZYSTKICH Żydów po czym przybijano tabliczkę "wolne od Żydów".
Co do Powstania Warszawskiego, jak to nikt nie osmiela sie potepiac tegoz?Nikt z liczących się polityków. Nie Tusk, nie Kaczyński, nie Pawlak i nie Miller. Może Palikot mógłby coś takiego powiedzieć, ale w jego ustach nie zabrzmi to poważnie. Kiedy jest rocznica to nie ma programów pod tytułem "żałoba nad tysiącami które zginęły przez głupotę" tylko są wspominki jak to ktoś butelką zniszczył czołg mimo, że miał przestrzelone płuco. Oficjalnie to jest wielki i ważny zryw narodowy.
Kto ośmiela się dziś powiedzieć głośno, że jest to jedna z największych fizycznych klęsk narodu polskiego a przede wszystkim bankructwo polityczne jego (ówczesnych) elit? Kto?Dziś nikt.
Tak, oficjalnie tak, ale, przynajmniej w czasach które pamiętam) było jasne, że to taka gadka. Pamiętniki żołnierzy baonu Zośka są chyba z lat 60-tych. Od 81 roku można było o tym mówić już zupełnie swobodnie. Cały socjalizm na tym polegał, że oficjalnie było jedno, a w życiu drugie. Ale masz rację, to jest na pewno bardzo silny element, dzięki temu łatwo każdą krytykę załatwić, że jest stalinowska.CytujKto ośmiela się dziś powiedzieć głośno, że jest to jedna z największych fizycznych klęsk narodu polskiego a przede wszystkim bankructwo polityczne jego (ówczesnych) elit? Kto?Dziś nikt.
Ale wcześniej?
Próbuję ustalić czy te ostatnie jej pomysły to na poważnie są, ale nabierają wszyscy wody w usta.Fakty, to się do krzyżówek nadają.
Historii mozna nauczac zgodnie z określonym systemem wartości stąd obecny zamęt.
Wy tak serio (zwł. Ty, Smoku)? To nazwijmy ten przedmiot "Propagandą historyczną", albo "Moralizatorstwem historiopochodnym", bo słowa nauka (Nauka!) to bym do tego nie mieszał, przynajmniej dopóki w ramach zajęć z fizyki nie mówi się uczniom, czy to dobrze, czy źle, że E = mc2.
(A Tokarczuk całkiem niezła pisarka.)
Rozumiem, że piszesz bo musisz, a ja to czytam, bo muszę
Trzymając się nauczania historii: selekcja faktów - kto miałby je selekcjonować? - Komisja ds Faktów?, wg jakiego klucza? z naciskiem na jakie zdarzenia? co jest utylitarne obiektywnie? itd. W naukach społecznych (nie tylko historii) nie ucieknie się od oceny, wartościowania, hierarchizowania, pomijania, przemilczania. Trudno uciec od interpretacji chociażby z tego powodu, że ciągle trwa dyskusja nad historią współczesną. Poza tym jak uciec od pytania: dlaczego? Jak powiązać fakty w proces - bez ich interpretacji?
(A Tokarczuk całkiem niezła pisarka.)Próbuję ustalić czy te ostatnie jej pomysły to na poważnie są, ale nabierają wszyscy wody w usta.
Co do historii, to z zadowoleniem konstatuję, że kolektyw wyjaśnił sensy mojej wypowiedzi. W oparciu o te same fakty jestem w stanie napisać kilka zupełnie innych historii, opartych na rozmaitych systemach wartości.
Np: Bizancjum: 200 lat świetności i 100 lat upadku.
Naprawdę nie ma prawdy obiektywnej.
P.S. I jeszcze o podżeganiu do Powstania przez komunistów polskich i ogólnie ZSRR. Wydaje mi się, że w głowie samego Stalina plan zniszczenia Polski Podziemnej rękami Niemców w Warszawie powstał stosunkowo późno i raczej już po wybuchu Powstania. Nie bardzo wierzę w możliwość samorzutnego jego wybuchu. To było wojsko a nie bezładna zbieranina. Z kolei wiadomo, że do tego powstania przygotowywano się od dłuższego czasu, powiedzmy od roku w sensie nie dywagacji sztabowych a gromadzenia środków bojowych i że był to plan tworzony w Londynie. Nie był to żaden nagły zryw. Brygada Sosabowskiego po to powstała i miała zostać zrzucona na Warszawę w celu wsparcia powstania na początku rojono nawet o powstaniu powszechnym, ogólnokrajowym). Trudno więc mówić, że jakiekolwiek propagandowe audycje radiowe nadawane przez (upraszczając) Stalina a już szczególnie jego przydupasów, komunistów polskich, mogły mieć wpływ na wydanie rozkazu przez Londyn. A jakby jednak miały - tym większa naiwność i wina tych, którzy go wydali.Do tego powstania przygotowywano się w Londynie, gdzieś tak do 1943r. Jako części powstania powszechnego. Nie było to takie bezsensowne. Przy założeniu, że Polska będzie na frontowych tyłach wojny. Wszystko zmieniło się po:
Rozumiem, że gdy zaczynamy selekcjonować fakty, to selekcja już jest podszyta jakimś wartościowaniem (uważam za istotne/uważam za nieistotne) i dla jednego istotniejszy może być wpływ na historię królów, a dla innego - (przywoływanego) stanika.
Z drugiej jednak strony wszakoż nawet literatura dowodzi, że się da ograniczyć subiektywizm do minimum - popatrz na Flauberta, albo na to jak Dostojewski (choć do Polaków, wiadomo, miał uraz) opisuje swoich bohaterów bez wydawania osądów o nich. +/- o to mi idzie.
(Bardziej zresztą traktuję ów postulowany obiektywizm jako o cel, do którego warto dążyć, niż cel w 100% osiągalny. Tak w stylu drogi będacej celem ;).)
po drugie - weźmy np. Biesy: czy ruch rewolucyjny nie jest tutaj aby oceniany? Hę? Przełożony na uniwersalną historię? Że Dostojewski nie wskazuje palcem: o...ten tam jest zły...a ten całkiem znośny? Fakt, że to nie przygody Supermana, nie ma happy endu i czarno - białych postaci, to nie ten poziom łopatologii. Niemniej ocena jest, jest nawet przestroga i wszechstronna analiza. Poczytaj Dostojewskiego.
No to - moim wielce skromnym zdaniem - uczniom wypadnie przedstawić opis ograniczony tylko do faktów oraz do tego w czym owe interpretacje się zgadzają (z ewentualnym wyliczeniem rozbieżności interpretacyjnych, tam gdzie bez odmienności interpretacji się nie da).Zrozumiałaś - po prostu - moje postulaty bardziej maksymalistycznie niż ja ;).
/.../
(A na wyższym poziomie edukacji należy wrzucać wszystkie możliwe interpretacje - z ew. wyłączeniem tych, co jawnie wychodzą od kontrfaktyczności - bez narzucania jednej
Nauka historii ma jakby dwa etapy: uczenie o niezaprzeczalnych faktach historycznych (tutaj możliwy obiektywizm - nikt nie zaprzeczy, że wojna wybuchła, umarł król, niech żyje król) oraz przedstawianie typów ludzkich uwikłanych w tę historię. Jeśli chcesz mówić o suchych datach i faktach (pierwsza etap) to już liv napisał Ci jak to będzie wyglądać. Jeśli chcesz do tego dodać motywy czyli tzw czynnik ludzki (drugi etap) nie unikniesz oceny. Chociażby z tego powodu, że decyzje polityczne mające wpływ na proces historyczny nie są jednowymiarowe. Są podejmowane w powiązaniu z okolicznościami wewnętrznymi, zewnętrznymi, ad hoc, strategicznie itp.- szczególnie te podejmowane w warunkach zagrożenia są trudne do ujednoznacznienia.
Stąd za każdym razem interpretujemy czy dane posunięcie było słuszne czy nie, czy np. można było uniknąć konfliktu czy nie i tak bez interpretacyjnego końca:)
Poza tym czy zdecydujemy się opowiadać o historii stanika czy dynastiach Piastów i Jagiellonów to jest to poziom ogólności, na którym stosunkowo łatwo o obiektywne decyzje. Natomiast, jeśli już zdecydujemy się na którąś historię, to zaczynają się problemy: które fakty z historii stanika uznamy za kamienie milowe, które pominiemy. którym nadamy szczególne znaczenie? Podręcznik do nauki historii w np. szkole podstawowej nie pomieści szczegółowej analizy każdego zdarzenia, każdej decyzji - stąd subiektywny wybór na kolejnym poziomie: jak przedstawić historię stanika by ktoś nie podniósł rabanu, że pomija się z premedytacją udział lewicującej piątki z okolic Pcimia, która wynalazła fiszbinę przed prawicową trójką z Nidzicy. Jeśli fiszbina powoduje powstawanie guzów to kogo oskarżyć? Pomysłodawcę? Czy może materiał był zły? A może wszystkiemu winne tajne porozumienie centrum ze szwaczką z Ukrainy?;)
Dążę do tego, że jak na początku subiektywnie wybieramy, którą historię opowiemy, tak w toku jej snucia wybieramy fakty, które nam ją zilustrują. Na końcu zaś - w podsumowaniu - na tej podstawie interpretujemy jaki był wpływ piątki, trójki i szwaczki na dalsze losy rzeczonej historii, żeby móc snuć jej ciąg dalszy. Znowu dokonując subiektywnych wyborów materiału historycznego i tak to narasta i obrasta legendą:)
Zakładając, że autentyczne (a dziewczę stanowi przypadek reprezentatywny dla liczącej się statystycznie grupy)... nie mam nic do dodania.Ryzykowne założenie.
Ryzykowne założenie.
Serial jest z wyraźną tezą , a ustawienie kolegi z szalikiem, po stosownym instruktażu, banalnie proste. Widzimy to, co chcą żebyśmy widzieli.
Panienka z AWF, zapewne wysportowana, zapewne nie zdawała matury z historii. Zapewne jest po klasycznym kursie szkoły średniej. A jeżeli chodziła do klasy np. sportowej - nawet lekkopółśredniej.
utrwala postawę/zachowanie: nie ucz się, szkoła do niczego, ulica/życie da Ci lepszą wiedzę itd.
Ten spoób przedstawienia jest tendencyjny;)
To by jednak znaczyło - przy uprzednim wiadomym założeniu - że szkoły średnie przekazują b. mało tzw. wiedzy ogólnej, oraz, że kierunkowość wyksztalcenia produkuje kompetentnych (albo i nie) w wąskiej dziedzinie kretynków.Też mam takie obserwacje.
W 1927 roku Chesterton wygłosił wykład o największym nadchodzącym niebezpieczeństwie. Stwierdził, że największym niebezpieczeństwem jest masowe wyrównanie do niskiego poziomu, "standaryzacja przy użyciu niskich standardów", zarówno w sferze kultury, jak intelektu. W jego ocenie, tę groźbę niosły zarówno socjalizm, jak kapitalizm. Uważał bowiem kapitalizm i socjalizm za dwie strony tego samego medalu, dwie odmiany identycznego totalitaryzmu. Sprzeczność między nimi była jego zdaniem powierzchowna i w istocie pozorna
http://kotwicki.blogspot.com/2012/04/socjalizm-kapitalizm-dystrybutyzm.html (http://kotwicki.blogspot.com/2012/04/socjalizm-kapitalizm-dystrybutyzm.html)
Niektórzy nauczyciele beztrosko świadczą usługi:
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/636285,Nauczyciele-poprawiali-testy-uczniom-narobili-bledow (http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/636285,Nauczyciele-poprawiali-testy-uczniom-narobili-bledow)
Przepitraszam za samochwalstwo 8) .
Niektórzy nauczyciele beztrosko świadczą usługi:Się czepiacie, a to taka piękna realizacja wizji rodem z SF. Lifterzy są wśród nas! 8)
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/636285,Nauczyciele-poprawiali-testy-uczniom-narobili-bledow (http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/636285,Nauczyciele-poprawiali-testy-uczniom-narobili-bledow)
Tutaj mamy nową jakość usług - obniżanie, zaniżanie wiedzy klientów.
Tutaj mamy nową jakość usług - obniżanie, zaniżanie wiedzy klientów.
I to już przewidziano...
/..../Jak się sprawdza to czytanie ze zrozumieniem? Czy to są niezależne badania w których dzieci odpowiadają na pytania od tekstu? Kto je przeprowadza?
Pytanie czy jest się z czego cieszyć, czy to jeno efekt obniżania wymagań, równania do słabszych i dążenia do podnoszenia za wszelką cenę statystyk związanych z wykształceniem. Bo skoro jest lepiej, to dlaczego jest gorzej? :-\
Ol Bezcenna,Uhm...punkt wyjścia - niech bydzie;) alele w takim razie całe zło ma początek w moim roczniku - zwolniono nas z obowiązku zdawania matury z matematyki...pozostaje mi jeno temi wirtualiami przypieczętować obserwowane zjawisko społeczne;)
Co do Ani Kanadyjskiej: uprzejmie wyjaśniam, że ona nie jest, jako statystycznie wymierająca, ilustracją (przykładem, dowodem na potwierdzenie) obserwowanego zjawiska społecznego, tylko punktem wyjścia do felietoniku. [BTW: brawo dla Ciebie za zgrabną formalnie ripostę!]
Pytanie proste jak odpowiedź: w których latach po II wojnie światowej matura z matematyki była nieobowiązkowa?
Przywołuję Wielkiego Globalnego na świadka, żem jakieś dwa tygodnie temu (?) rażony iluminacją matematyczno-patriotyczną zadzwonił do niego nagle i w słowach wzburzonych opowiedziałem to, co tu streściłem.No dopszsz, ale to nie dowód na związek przyczynowo - skutkowy: wycofanie matmy -> zwada okołosmoleńska. Co zresztą dla - przywołanego - Globalnego też nie jest oczywiste:)
Nie bąć taka seriozna.Etam...ani mi to w głowie;) Jeno Stanisław Groźny zawsze nawołuje do twardego dowodzenia, to i ja się czasem upomnę - o takowe;)
mój rocznik - matura 1985 - był ostatni obowiązkowy przed wznowieniem w 2010 ale to jest bardziej skomplikowane, ponieważ przez pewien czas kurs (zakres materiału i czas) pozostał ten sam a nadto matma była nadal obowiązkowa w klasach mat-fiz.Mój maturowy rocznik - zniesienie obowiązkowej matmy w klasach mat - fiz. Można było zdawać historię, biologię...czyli zgadza się, że to wycofywanie postępowało. Nie wiem jak było w technikum?
EDIT: Ups - teraz doczytałam u maźka o liczeniu i dowodzeniu Męberowych hipotez. Znaczy PISA, MISA mea culpa;)Z tym, że wiesz, to jest to co ja myślę, że myśli Męber, jak go czytam. Zaraz sie okaże, że wykręcam kota ogonem zwijając się przy tym w erystycznym salcie i że on tak nie myśli, jak ja myślę, że on myśli ;) ...
Krótko mówiąc zdaje mi się, że obecnie szkoła nie uczy rozwiązywania spraw do spodu, tylko na odwal się.Szwęte słowa (gwara lokalna).
WSzPani Olu Jedna,Przyczyna jest zly uklad planet i tsunami w Tajlandii. ::)
Obecna polska tragedia narodowa - straszliwe podziały społeczne (http://www.remuszko.pl/blog.php/?p=2256 (http://www.remuszko.pl/blog.php/?p=2256)) - ma swoją przyczynę główną: zabranie matmy z matury (ponad) 20 lat temu.
Nasze matury są g***o warte!
VOSM
Liv dobrze prawi.Tak Nex, ale dla mnie najzabawniejsze jest to, że liv pisze o tym co JEST, a Ty o tym co BYŁO i specjalnie się nie różnicie w ocenie:)
Wszystkiego najsuchszego w Lany Poniedziałek.
Tu, w Nidzicy, równo sypie śnieg - owszem, dość lany (mokry).
A że widocznie matematyka straszną jest, to z pisma wynika, że nie tylko nie będą się uczyć na i o liczbach w pierwszej klasie, ale nawet nie w drugiej. Ba, żeby się dzieci nie zniechęciły, to dopiero w połowie 4 klasy zostanie im zapodane pojęcie liczby i działania w sensie abstrakcyjnym, a do tego czasu kolorowanie drwala i teatrzyk.
Tak tu narzekamy, że to i tamto...a matematyka jest...a jakże...abstrakcyjne myślenie jest...też. Koleżanka podesłała mi zadanie domowe z matematyki - od swojego syna - druga klasa SP, box pt. Nowe. Już w szkole:
Marta po urodzeniu wazyła 4 kg. Teraz waży 15 kg. Ile lat ma Marta?
No proszę...ile?
W kolejce takie zadanka:
Tomek jedzie do szkoły 6 przystanków. Potem idzie jeszcze 3 minuty. Ile czasu zajmuje Tomkowi droga do szkoły?
E?
Babcia Petronela uprawia warzywa w ogródku. Na 10 grządkach rośnie marchewka, a na 5 grządkach rosną buraki. Na ilu grządkach rośnie kapusta?
Głowa pusta:)
Noo, abstrakcja jak w słynnym pytaniu:Tak serioserio to podejrzewam, że są to zadania (bo za dużo wpadek jak na jedną książkę - funkcjonująca od paru lat), w których dzieciaki mają wykazać się czujnością i podać dlaczego nie da się ich rozwiązać. Są to zadania oznaczone sową czy czymś - uznane za trudne.
Po czym odróżnić wróbelka?
Że też nikt w MENie dostając podręcznik do akceptacji nie zanucił pod nosem "Niby nic, a zawsze pewna praca, więc czy to z Marta się opłaca...?"
Koleżanka podesłała mi zadanie domowe z matematykiCałkiem inspirujący ten wątek. Zatem dydaktyczny wkład do systemu, autorstwa pewnego młodziana.
Jakto trzeci, kiedy dwa?Cza być dzieckiem, coby to ogarnąć. :)
VOSBM
Jakto trzeci, kiedy dwa?Jadą sobie trzy tramwaje: pierwszy skręcił w lewo, drugi w prawa a trzeci za nimi.
VOSBM
Nie wiem, co to są "owłówki" /../ Może chodziło Panu o "ołówki"?
Tzn. jak ich (nieco przesadzając) zapytać, ile na placu jest samochodów, skoro najpierw stały trzy czerwone a potem dojechały dwa zielone i żaden nie odjechał - to będą przemyśliwać o roli kolorów w tym zadaniu.Wg mnie to jedna z konsekwencji owych zadań ze sową, czy innym wężykiem, o których wspominałam czyli: nie skupiaj się na rozwiązaniu, tylko na szukaniu dziury w całym. Sławetne ćwiczenie kreatywności;)
Kto ogarnia problem przedszkoli i zajęć dodatkowych?W każdym przedszkolu jest 5 godzin za darmo - każda godzina ponad te 5 jest płatna. MEN zarządził, że te płatne godziny mogą kosztować max 1 zł (za jedną). I tylko z tej opłaty + budżet przedszkola + dodatkowe pieniądze pochodzące z kasy miasta - mogą być organizowane zajęcia dodatkowe. Wiadomo, że to za mało. Dyrektor przedszkola nie może zatrudnić firmy zewnętrznej (np. do uczenia angielskiego) - jeśli wiązałoby się to z podniesieniem opłaty z tej złotówki do np. 1.50zł/h. Nie może pobierać dodatkowych pieniędzy, bo to - wg założeń MEN - niszczy równe szanse dzieci do uczenia się.
Ponoć po 1 zł mogą być zadania dodatkowe co skutkuje ich brakiem? Ale ja się pogubiłem.
A nie da się tego jakoś obejść?Można. Ponoć w Krakowie Magistrat tak wyinterpretował, że zajęcia dodatkowe są. Red Warzecha podał pomysł taki: spotkania z ciekawym człowiekiem. Co tydzień spotkanie z ciekawym człowiekiem czyli panią od rytmiki.
Słyszałem o przypadku przedszkola, w którym dodatkowe godziny były prowadzone przez przedszkolanki w formie "wolontariatu", przy czym rodzice założyli fundację dotującą przedszkole, dzięki czemu pracownicy dostawali wyższe pensje za godziny "normalne" :)
A nie da się tego jakoś obejść?To ten anarchizm wybiórczy?;)
Jak się chce, to się da. PodKarmiłem Pana :-)Dziękuję :)
VOSBM
Ale chyba nie o to chodzi by kombinowaćNa pewno? Może tytuł tego działu jest błędny, bo ministerstwo dba o nauczenie dzieci, jak sobie radzić w życiu? ;) Aby kombinować, trzeba być inteligentnym, dobre kombinowanie wymaga wysokich kwalifikacji. Być może wcale nie mamy do czynienia z zapaścią edukacji ani absurdami systemu, to po prostu nowatorski, jedyny taki na świecie program mający nauczyć najmłodszych "prawdziwego życia" zamiast jakiejś zupełnie niepotrzebnej matematyki czy przyrody ;)
Bingo!:) Później te dzieci wyjadą na zachód do pracy - dzielić się zdobytą wiedzą (czyt. jak wykręcić socjal, rodzinne itd.). Ot, jaka edukacja, taki kaganek;)Ale chyba nie o to chodzi by kombinowaćNa pewno? Może tytuł tego działu jest błędny, bo ministerstwo dba o nauczenie dzieci, jak sobie radzić w życiu? ;) Aby kombinować, trzeba być inteligentnym, dobre kombinowanie wymaga wysokich kwalifikacji. Być może wcale nie mamy do czynienia z zapaścią edukacji ani absurdami systemu, to po prostu nowatorski, jedyny taki na świecie program mający nauczyć najmłodszych "prawdziwego życia" zamiast jakiejś zupełnie niepotrzebnej matematyki czy przyrody ;)
Nawiasem mówiąc, czy ktoś z nas doświadczył równania w górę w jakiejkolwiek instytucji? Bo ja nie :) .Oczywiście - w ZUSie. :-X ;) Jeśli rzecz w płatnościach. Stawka za działalność gospodarczą jest równaniem w górę - nie ma związku z zarobkami niżej zarabiających.
Koleżanko, postulujecie inżynierię społeczną? Pełzające manipulo? A może wprost: przymus? Zatem: przemoc szkolną!Ależegdzie?
przepis łatwo zmienić - zamiast marnować parę na jego obchodzenie.
St. kiedy ta piosnka jest o livie;)O mnie?
b]wisiol[/b] pewnie by się pod nią podpisał ;)):Who is who? Jeśli o mnie chodzi,to masz rację.Nie we wszystkim ale w zdecydowanej większości.Uniwersytety powinny kształcić naukowców,politechniki inżynierów, to tak w wielkim skrócie.A u nasz z wszystkich chce się zrobić naukowców i mamy to co mamy.
" przed zarzucaniem ściślakom braku ogólnego rozgarnięcia.Ujmę się za Smoka, bo zdaje się, że chodzilo mu o ściślaków belferowatych :) Muszę potwierdzić z autopsji(może miałem pecha), że tak jest.Akademiccy nauczyciele
Kolejny głos o edukacji (tytuł dali dość efekciarski):Niech odstawią to co palą bo mają odlot. Tak oceniać dorobek ministr Hall, Szumilas etc etc. Ech gdzie diabeł nie może tam babę pośle.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,13854316,Zakowski__Hordy_faszyzujacej_mlodziezy___to_efekt.html (http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,13854316,Zakowski__Hordy_faszyzujacej_mlodziezy___to_efekt.html)
Kolejny głos o edukacji (tytuł dali dość efekciarski):Niech odstawią to co palą bo mają odlot. Tak oceniać dorobek ministr Hall, Szumilas etc etc. Ech gdzie diabeł nie może tam babę pośle.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,13854316,Zakowski__Hordy_faszyzujacej_mlodziezy___to_efekt.html (http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,13854316,Zakowski__Hordy_faszyzujacej_mlodziezy___to_efekt.html)
Bardzo ironicznie. Ale skąd wynika to rozgraniczenie na okres dla oświaty dobry (przed 2006) i zły (wszystko, co później), poza chęcią okazania swoich resentymentów politycznych (co zresztą powinno nudzić każdego przyzwoitego człowieka)? Słowem - konkretniej, precyzyjniej proszę, bo nie rozumiem.A gdzie rozgraniczam? Było o Szumilak to jest o Szumilak. Obniżenie poziomu nauczania i błędy w pytaniach na egzaminach.
pjes: może za dużo wypiłem?Nie wiem jak Ty, ale Helena nie wypiła 0.7, bo miałaby kłopot z prędkością. Raczej wróciłaby okrężna drogą - nie na skróty;)
Live, przeliczać z minut na kilometry jeszcze potrafię, lecz może mógłbyś odnieść się do mych pijanych POTRÓJNYCH karkulacji?Toć dzieciaki mogły mieć problem, nie Stanisław Remuszko :)
s.
Odpowiedź: 28 km/h.Dokładnie. Pytanie czy 15 latek powinien sobie radzić z takim przelicznikiem?;)
Podejrzewam, że dzieciaki miały problem nie tyle z obliczeniem średniej, co z km/h.
Po czym poznajesz, że żadna nie jest prawidłowa?Powtarzam i objaśniam - gdyż ponieważ w kluczu odpowiedzi jest: 28 km/h.
s.
3. Liv, po czym poznajesz, że odpowiedź "w kluczu" jest prawidłowa?To proste.
Ol, nie, nie. Podałem trzy - konkretne i precyzyjne - liczbowe odpowiedzi, tylko w innych jednostkach. Fizyka ma to do siebie, że jej jest wszystko jedno, czy CGS, czy SI. Arytmetyce natomiast nie jest wszystko jedno. Aż mi się wierzyć nie chce, że mówisz serio. Pewnie się droczysz :-)Nie nie droczę. W zadaniu dane masz w km/minuty. Odpowiedź ma być w km/h. Nie zamieniasz - nie odpowiadasz precyzyjnie na pytanie.
s.
W treści zadania (oryginalnie) stało, że odpowiedź ma być w km/h. To zwalnia ob. Remuszkę z jednostek bo nie wiedział. Pierwsze równanie jest OK.Na poprzedniej stronie podawałam to w skrócie - dwa razy - drugi raz wytłuszczone.
szczególnie że Olkapolka nie podała w swoim skrótowym tłumaczeniu, że prędkość średnia ma być podczas "tam i z powrotem". Ale jakby podała to nie jest w zadaniu napisane, że Helen natychmiast po dojechaniu zaczęła wracać, więc nie wiadomo jak długo cieszyła oczy widokiem natury.Ale po co? Właśnie: nie czepiać i nikt się tego nie czepiał:)
Drugie równanie ob. Remuszki jest z zasady błędne fizycznie, ponieważ sumowanie samych średnich prędkości odcinkowych bez zawikłania w to odcinków przejechanych z tymi prędkościami jest całkowicie pozbawione sensu (fizycznego).Pierwsze St ma oki - jak zamieni jednostki. Drugie - napisałam, że przy mniejszym czepialstwie. Ale masz rację, że są różne czasy i nie może być śr. aryt. - to dzielenie przez dwa.
15-tolatek ma problem z przeliczaniem z km/min na km/h? Pipl, to jest własnie upadek edukacji narodowej, bo nie sadzę, że by onegdaj człowiek idący do licejum miał ten problem.A to, że tutaj zapisaliśmy o tym zadaniu 2 strony? Chociaż powinno być o nim tyle:
Na poprzedniej stronie podawałam to w skrócie - dwa razy - drugi raz wytłuszczone.Wiem, mówię o początku, potem szedł rozpędem.
Nie rozumiem pytania i nawiazania.
bon edukacyjny.
Jeszcze nad tym zapłaczemy.Tak jak placzemy nad tym, ze zlikwidowano panstwowe stolowki i urzad ustalajacy menu i receptury, jakie byly w nich dostepne? Ja do tej pory zraszam poduszke przedsennie :)
A masz jakieś konkretne zarzuty do poziomu kształcenia w PRLu vs dzisiaj w Polsce czy tam, gdzie mieszkasz? Czy to tylko licentia poetica?Mam z UK. Prywatna mocno dystansuje panstwowa, a panstwowa jest wyprzedzana jeszcze przez nauczanie domowe, jesli chodzi o jakosc i efekty.
Czyli że dzieci i młodzież zostali zepsuci nie przez gimnazja, tylko przez czasy, permisywizm, nadopiekuńczość, róbta co chceta i tak dalej. I jak zacząłem się nad tym zastanawiać, to doszedłem do wniosku, że być to może, że gimnazja nic do tego nie mają.To na pewno też. Pytanie - czy tylko to?
Pytanie - czy tylko to?Tak.
Niedawno wysłuchałem bardzo ciekawej dyskusji, której sednem było "nie przywracajcie 8 klas". W skrócie wynikało z niej, że to nie gimnazja są odpowiedzialne za "gimbazę" tylko czasy. Innymi słowy, że w ośmioklasówkach będzie to samo tylko gorzej, ze względu na większa rozpiętość wieku (czyli konkretnie większe możliwości dręczenia). Czyli że dzieci i młodzież zostali zepsuci nie przez gimnazja, tylko przez czasy, permisywizm, nadopiekuńczość, róbta co chceta i tak dalej. I jak zacząłem się nad tym zastanawiać, to doszedłem do wniosku, że być to może, że gimnazja nic do tego nie mają.Obawiam się, że to pobożne życzenia: pomijają rozbicie klas po 6 klasie choćby.
O, nawet Robert Gwiazdowski (ten od Smitha?) wypowiedział się o Lemie. Udeżająco :)Tak pewnie działa to słowo na "s";)
Mnie najbardziej zaciekawił ten;Raczej: kto daje kasę na polską edukację, ten ma na nią potężny wpływ.
http://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/938954,wittenberg-kto-ma-kase-ten-ma-wladze-nad-polska-edukacja.html
Utrata niezależności - przez biorącego - jest dla mnie oczywista. Zwłaszcza jeśli weszło się do organizacji i podpisało jej regulamin.Mam wrażenie, że tego regulaminu nikt nie czytał. I nie zna, również strona starsza. Zawiłości i obszerność prawa unijnego to...obszerny temat. :) Widać choćby po ostatnich zdarzeniach. Rząd RP twierdzi, podpierając się prawnikami unijnymi (w tv widziałem, więc takaż wiarygodność), że procedura ostatnio wszczęta przez KE nie ma umocowania w tym prawie. Oni pewnie sądzą - że mają.
Czy można rezygnować z czegoś - czego nie ma?Brak sformułowanych celów własnych, nie oznacza, że one nie istnieją. Tylko nikt nie chce tego tematu poruszać.
Mielim taki wontek zapaść edukacji.Przerzucisz w wolnej chwili? :)
Zaś z głębokiej koncepcji liberalizmu ekonomicznego zapamiętałem tylko kilka sloganów; najbardziej ten - nie ma darmowych obiadków. :)- i otóż to:
P.S. Przy czym zgadzam się, że wywód sensu stricto jest nieco nielogiczny w kwestii, którą podnosisz, ale wydaje mi się, że rozumiem, co poeta chciał powiedzieć.Też rozumiem. Wydaje mi się:)
IMHO. powinna powstać klasa zerowa w liceach.Po co?
No, alleluja - na zasadzie jedna pani drugiej pani w maglu i "a kolega z wojska opowiadał"... :)
Klasyczne nakręcanie histerii.
Ten art. co Q podrzucił jest całkowicie pozbawiony jakichkolwiek faktów i powinien iść do "faktów medialnych" - nie ma się co emocjonować ;) .
Nawiasem takie dno, jakie zrobiono z nauczania biologii w ostatnich latach (przed PiSem) - to wtedy trzeba było iść na karabiny, a nie teraz.
żołnierzy wyklętych, bez analizy czy to miało sens
jak uczeń przestrzelił a nie wybrał szkół rezerwowych (można składać papiery do 3)To ustalają samorządy - w jednych do trzech, w innych do nieograniczonej liczby - burdel:)
- mnie tylko chodziło o zasłyszane: nie ma fizycznie miejsc w budynkach.A to się dopiero okaże, bo na razie jest problem tylko statystyczny. Jeśli do września temat zniknie z mediów ogórkiem, to znaczy że był bańką. Jak zostanie, odwrotnie.
c... Ponadto miasta mają limit punktów minimum, które musi mieć uczeń, żeby do danej szkoły się dostać -O czymś takim nie słyszałem. Jeśli to prawda to komuś nieźle odwaliło z tym samorządzeniem. To szkoła określa dolną granicę punktową a robi to na podstawie ilości miejsc do dyspozycji i liczby chętnych. Czyli szkoła na 200-stu przyjmuje dwustu i punkty tego ostatniego są limitem.
jak w danym mieście jest jedno liceum to nie każdego stać na utrzymanie poza domem zwyczajnie, żeby wpisać rezerwowo szkołę w innym mieście.Oczywiście. Ale to przecież nie problem tego roku - to problem każdego poprzedniego rocznika. Chyba nie powiesz, że do tej pory do tego LO w małym mieście dostawali się wszyscy chętni? Nie było żadnej selekcji? Nie musieli się martwić czy się dostaną?
Po drugie jakby nie podchodzić do tematu, skokowo do wielu szkół, w tym przede wszystkim tych obleganych, jest 2x więcej kandydatów wyłącznie z powodu decyzji administracyjnych.Dodajmy, że Ci kandydaci ze sobą nie konkurują. Osobne klasy po podst, osobne po gim. Oni nie starają się o te same miejsca. Liczba dzieciaków w szkole jest podobna do tej sprzed gimnazjum.
a w perspektywie mają to samo, może nieco rozjechane po skali czasowej, przy rekrutacji na najbardziej oblegane kierunki studiów.Nad tym też się zastanawiałam - z LO nigdy nie wyjdzie podwójny rocznik. Z obecnych pierwszych klas - jedni wyjdą za 3, drudzy za 4 lata. Chyba, że z technikami? :-\
Oczywiście. Ale to przecież nie problem tego roku - to problem każdego poprzedniego rocznika. Chyba nie powiesz, że do tej pory do tego LO w małym mieście dostawali się wszyscy chętni? Nie było żadnej selekcji? Nie musieli się martwić czy się dostaną?Jakościowo to jest oczywiście problem każdego roku, ale nie tak duży ilościowo.
Dodajmy, że Ci kandydaci ze sobą nie konkurują. Osobne klasy po podst, osobne po gim. Oni nie starają się o te same miejsca. Liczba dzieciaków w szkole jest podobna do tej sprzed gimnazjum.Ale odnoszenie do liczby dzieci w 1999 roku nie ma sensu, mimo, że pewnie w ogóle była wówczas sporo większa. Akurat ta data to był początek wielkich zmian w oświacie i o ile baza może i została to była poprzekształcana w żłobki, domy opieki i inne (mówię z życia - sam takie tematy robiłem). Nie będą te dzieci konkurować między sobą, ale będą o zasoby, to jest o możliwość utworzenia tych dodatkowych klas w danej szkole.
Problemem jest nieprzygotowanie szkółNie wiem, czy stwierdzasz fakt, czy wskazujesz winnego ;) - ale jak szkoły miały się przygotować? Tzn. wiem co by im pomogło, tylko szkoda gadać, bo to było niemożliwe w zastanej sytuacji prawnej (niemoc wynikająca z przepisów i sposobu zarządzania) albo z powodów obiektywnych (brak miejsca lub nauczycieli).
czy wyż demoNo właśnie jest sztuczny wyż demo. Jest 2x więcej do I klasy i przeciętnie w każdej szkole ponadpodstawowej 3-letniej będzie o 33% więcej uczniów.
Nad tym też się zastanawiałam - z LO nigdy nie wyjdzie podwójny rocznik.Masz rację, rzekłem bzdurę :) . Wszyscy będą mieli 12-letni cykl. Pacz, widziałem taki tekst gdzieś i łyknąłem jak pelikan cegłę :) .
Akurat ta data to był początek wielkich zmian w oświacie i o ile baza może i została to była poprzekształcana w żłobki, domy opieki i inne (mówię z życia - sam takie tematy robiłem).Nie kojarzę by jakakolwiek szkoła ponadpodstawowa przekształciła się z powodu reformy gimnazjalnej w żłobek czy coś innego. Może, gdzieś, jakaś filia? Ale to margines. Za to sporo szkól ponadpodstawowych przejęło klasy gimnazjalne i się wręcz rozrosło - ot, daleko nie szukając szkoła im. Stanisława Lema w Kowarach.
- ale z powodu za wysoko ustawionego progu nic z tego nie wynika, bo dzieci nie złożyły papierów ze względu na ten próg, poszły do innych szkół.Tym progiem to zdumiony jestem - kto takiego samobója strzela? W moim fyrtlu obniżano próg by utrzymać zatrudnienie. I to był sprawa dyrekcji szkoły - nikogo innego. Tak ustawić próg by nie mieć narybku?
Kasa, kasa, kasa.;D No ta, za darmo ni mam nic. A po co są te samorządy?
To pewnie reakcja obronna na 19 pasków w jednej klasie;)Cytuj- ale z powodu za wysoko ustawionego progu nic z tego nie wynika, bo dzieci nie złożyły papierów ze względu na ten próg, poszły do innych szkół.Tym progiem to zdumiony jestem - kto takiego samobója strzela? W moim fyrtlu obniżano próg by utrzymać zatrudnienie. I to był sprawa dyrekcji szkoły - nikogo innego. Tak ustawić próg by nie mieć narybku?
Toż to absurd.
W tym chyba sęk. Od tego roku to nie są szkoły 3-letnie - tylko 4- letnie. I kandydatów jest jak zwykle...do 4-letniej. Tyle, że skumulowane 2 roczniki w jeden. Ale w szkole 4 roczniki. Jak zwykle.Cytujczy wyż demoNo właśnie jest sztuczny wyż demo. Jest 2x więcej do I klasy i przeciętnie w każdej szkole ponadpodstawowej 3-letniej będzie o 33% więcej uczniów.
Hm...dlaczego zacytowałeś pierwszą część mojej wypowiedzi - bez ciągu dalszego?:)CytujProblemem jest nieprzygotowanie szkółNie wiem, czy stwierdzasz fakt, czy wskazujesz winnego ;)
Z LO nie wyjdzie - ale są jeszcze technika - i tutaj jeszcze się nie doliczyłam czy nie będzie jakiejś kumulacji, bo oni przechodzą z 4 na 5...i te studia wspólne z LO? Ale chyba nie. Bo każdy robi system trzynastkowy. :-\CytujNad tym też się zastanawiałam - z LO nigdy nie wyjdzie podwójny rocznik.Masz rację, rzekłem bzdurę :) . Wszyscy będą mieli 12-letni cykl. Pacz, widziałem taki tekst gdzieś i łyknąłem jak pelikan cegłę :) .
PS a budynki po gimnazjach jak niby zapełnić, jeśli to są odrębne budynki?W mojej okolicy zawsze były 3 podstawówki. Jedna przerobiona na gimnazjum. Teraz...dwie zostały...a w tej trzeciej? Z budżetu obywatelskiego zrobiono remont boiska (z wiedzą, że szkoła idzie do likwidacji) i szkołę przekształcono w...MOPR (przybyło mu petentów...), a boisko (za 300 tysięcy - podobno) w parking dla pracowników:)
"Miasto" progi ustawia.A to też jestem zdziwiona, bo na Śląsku każda szkoła ma swój - wiadomo im renoma...tym próg...
"Miasto" progi ustawia.Jestem w szoku - czyli kto - radni z komisji oświaty? To niezłych tam "bolszewików" macie ;) by tak ręcznie zarządzać. Właściwie to głowa mi nie ogarnia takiego absurdu. Znaczy jak "gorszy" rocznik się trafi a progi za wysokie to szkoły zostaną puste? A dzieci będą uczyć się za granicą (powiatu) ?
Niemniej zróżnicowanie punktowe jest -No jest, ale ono wynika w egzaminów które odbyły się 2 miesiące temu i ogólnie wieloletniej pracy. Jeśli już te progi - to powinny być ogłoszone co najmniej z rocznym wyprzedzeniem, by była motywacja. Teraz to musztarda po obiedzie - którą w dodatku trzeba będzie zjeść a nie odłożyć. Choć ogólnie to nie rozumiem - po co to robić, po co sobie utrudniać? Przecież i tak koncowo wszystkie dzieci trzeba przyjąć.
że nie każdy musi mieć maturęI się zgadza, ale do 18 roku życia jest obowiązek nauki.
Przecież żartowałam ::)CytujNiemniej zróżnicowanie punktowe jest -No jest, ale ono wynika w egzaminów które odbyły się 2 miesiące temu i ogólnie wieloletniej pracy.
A to mnie nabrałaś ;DPrzecież żartowałam ::)CytujNiemniej zróżnicowanie punktowe jest -No jest, ale ono wynika w egzaminów które odbyły się 2 miesiące temu i ogólnie wieloletniej pracy.
Poniżej pewnej ilości klas/oddziałów szkoła staje się niewydolnaA dlaczego zakładasz, że samorząd chciałby niszczyć swoje szkoły? Tak się nie da, może kiedyś - teraz rekrutacja jest przejrzysta, elektroniczna - rodzice widzą w której szkole jest górka a w której dołki. Jeśli samorząd zabierze klasy szkole dobrej, da słabszej (na siłę) to ma gwarantowany protest. A może i wizytę prawników.
Ja niczego nie zakładam, tylko informuję :) . U nas jest prezidą.To lichych tam macie obywateli, że tak sobie pozwalają... Ja sam brałem udział, a to już prawie 20 lat temu w proteście przeciwko waadzy samorządowej. I to skutecznym.
Ja jestem zdziwiony, że Wy nie wiecie, że te punkty ustala samorząd, od lat, jeśli nie od zawsze odkąd wpadli, jakie to poręczne. Może Wam się tylko zdaje, że u Was jest inaczej, w końcu w kwitach pewnie jest wszystko zgodne z literą prawa i z dobrem dziecka na ustach.Oczywiście nie mogę ręczyć za wszystkie szkoły w regionie - jakie ich dyrekcja ma układy z władzami, ale na 100% - z pierwszej dyrektorskiej ręki: w dwóch szkołach piekarskich sami ustalają punkty. Łamistrajki?:)
nie ma to jak nogi z dupy powyrywać
Pewno, nie ma to jak nogi z dupy powyrywać i mówię serio, najlepsza pomoc naukowa :) . Małż każe wkładać do pudełka jak coś. A przed maturą to każą wyciągać baterie, bo wiadomo, zadzwoni takiemu i znów za rok matura.A SZ.P. Onka nie obawia się, że sprzęt w pudelku się podrapie, uszkodzi czy cóś i delegat dziecia czyli rodzic będzie rościł wściekle?
Ona łatwo drapie podekscytowana ;) .Aleco? Drapie służbowo? Te smartfony, w szybki?
PS - jaja sobie oczywiście robię. Mają w regulaminie to czy tamto o tych komórkach i jakoś chyba sprzeciwów brak.No ja przecież wiem :D , że to jaja. Tylko te żółte mrużenie nie zawsze wkliknę. Przecież ja też, jeno bardziej na miękko.
Z pierwszych doniesień z linii licejum nowe-byłe ósme klasy jednak odstają od ostatnich gimnazjalnych. Może zmienność populacyjna tylko ;) .Może tak być, a może być inaczej :)
Obecni 13-15 latkowie przechodzą operację na żywych tkankach...wątpię by kończyli ją z poziomem wiedzy takim, jak po 3 letnim gimnazjum.Jeśli dobrze liczę PISY nie będą zdawać absolwenci 8 klas, gdyż są o rok młodzi od gimnazjalnych trzeciaków. PISĘ będą zaliczać uczniowie po 1 klasie LO, a w wypadku tych co wysłano do do szkoły 6-latkami, to i po 2 klasie LO (to sprawdzian dla tych co ukończyli 15 rok życia).
To chyba wygląda tak:CytujObecni 13-15 latkowie przechodzą operację na żywych tkankach...wątpię by kończyli ją z poziomem wiedzy takim, jak po 3 letnim gimnazjum.Jeśli dobrze liczę PISY nie będą zdawać absolwenci 8 klas, gdyż są o rok młodzi od gimnazjalnych trzeciaków. PISĘ będą zaliczać uczniowie po 1 klasie LO, a w wypadku tych co wysłano do do szkoły 6-latkami, to i po 2 klasie LO (to sprawdzian dla tych co ukończyli 15 rok życia).
Ciekaw jestem wyników z kolejnych lat... zerknąłem - co 3 lata robią.
Następne będzie w 2021
Czy to przymiarka do egzaminów via net? Podobno nie, ale próbne egzaminy i matury już były...so?:Pachnie bajeczką - już jest koniec marca :D
Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiada, że pod koniec marca Centralna Komisja Egzaminacyjna przeprowadzi przez internet próbne egzaminy ósmoklasisty – dowiedział się reporter RMF FM. W takim samym trybie mają się też odbyć próbne matury.
https://www.rmf24.pl/raporty/raport-koronawirus-z-chin/polska/news-cke-przeprowadzi-probny-egzamin-osmoklasisty-i-probna-mature,nId,4400174 (https://www.rmf24.pl/raporty/raport-koronawirus-z-chin/polska/news-cke-przeprowadzi-probny-egzamin-osmoklasisty-i-probna-mature,nId,4400174)
I kto to będzie sprawdzać? Nikt? Automat? :-\
A rodziców się da graficznie zabezpieczyć? Czy ja to nie program? ;)To na kogo finalnie wystawić papierek, bo to przecież tylko po to? :)
Eee...nie mieszam się...jeszcze źle bym podpowiedziała i co? Żyj potem w tej kwarantannie...A rodziców się da graficznie zabezpieczyć? Czy ja to nie program? ;)To na kogo finalnie wystawić papierek, bo to przecież tylko po to? :)
Wiecie, co to jest średnica? Jak nie, oglądajcie TVP i uczcie się.
Tak, jest tego więcej. Chyba jakaś pandemia :)Dzisus, uszczypnijcie mnie, to są fejki wrzucane przez totalną opozycję? Chciałem właśnie wrzucić panią z potęgowaniem, która popełnia dwa kardynalne błędy w dwóch kolejnych linijkach, i o ile w pierwszej pominięty ostatecznie minus mógł być kiksem, o tyle stwierdzenie, że iloczyn plus x minus to OCZYWIŚCIE liczba dodatnia - to już niestety niczym nie da się wytłumaczyć poza ignorancją sięgającą szkoły podstawowej i to klas młodszych.
Dzisus, uszczypnijcie mnie, to są fejki wrzucane przez totalną opozycję?No co! :D
LA ja wysiadam.Ja nawet nie wsiadłem :)
Ja to sobie kojarzę przez pierwiastkowanie. Pierwiastek stopnia odwrotność 1 (czyli 1) z a to oczywiście a. Pierwiastek stopnia odwrotność zero czyli nieskończoność (rozpatrując jako granicę ciągu) - to 1, co łatwo w zbliżeniu sprawdzić znacznie szybciej niż w nieskończoności pierwiastkując wielokrotnie jakąś liczbę i kolejno uzyskane wyniki. Jak właśnie sprawdziłem na kalkulatorze liczba 99 999 999 już po 30 wciśnięciach przycisku pierwiastka kwadratowego daje 1. Ale nie sądzę jakoś, abyś to miał na myśli.A co? Ujdzie :)
, ale znalazłam takie wytłumaczenie:Trzeba przyznać - dobry jest.
Tylko jaką to ma wartość jako dowód? :-\Moim zdaniem, to nie tyle dowód, ile wykrycie pewnej prawidłowości.
A czyżby zero to liczba naturalna dodatnia? Czyli zero po prostu nie należy do dziedziny tej funkcji.Rzecz dyskusyjna, jak sama wiki przyznaje https://pl.wikipedia.org/wiki/Liczby_naturalne (https://pl.wikipedia.org/wiki/Liczby_naturalne) . Z odmętów pamięci wyciągam lekcję matematyki, na której prof stwierdził, że kwestia zaliczenia bądź nie zera do liczb naturalnych nie ma żadnych konsekwencji dla matematyki, jest więc czysto umowna.
Liv, przekonałeś mnie, idę pić płyn odkażający, wnuków nie poślę do szkół ;)Poślesz, poślesz ;D
No właśnie, to podstaw ojcu że (-)*(+)=(+) - to zobaczysz co będzie. Tylko ostrożnie.;D
Rzecz dyskusyjna...Masz słusznego, maźku. Zdaje się, już o tym dyskutowaliśmy. Do naturalnych – być może, ale do dodatnich – to już nonsens.
- Spadaj Dziadu!Wg zachowanych źródeł historycznych powinno być "spieprzaj" (i Irasiad).
pjes: Pan pamięta, że dziś o 20:00 może się Pan wygodnie wzbogacić?Oczywiście, że pamiętam :)
1. Czy Pan postuluje zaniechanie uczenia się czegokolwiek na pamięć?Bynajmniej. Postuluję, hm, bilans pomiędzy wiedzą (umiejętnością uczenia się czegokolwiek na pamięć) a inteligencją (umiejętnością myśleć). 8)
2. Co do 20:00, to nie rozumiem. 2 kwietnia napisałem, że losowanie jest 3 kwietnia. Prawda czy fałsz?Fałsz. Napisał Pan o tym 1 kwietnia.
"Raczej" przeszło w "prawie na pewno" - lekcje są nagrywane.I zaraz puszczane w eter - często bez poprawki.
1. Czy Szanowny Pan uważa, że człowiek, który raz zrozumiał, czym jest tabliczka mnożenia (pochodne, całki), a potem kolejny raz rozwiązuje problem, w którym niezbędna jest umiejętność mnożenia do stu, różniczkowania lub całkowania, za każdym razem przypomina sobie tę pierwotną całościową wiedzę o mnożeniu, pochodnych i całkach?Hm. Za słowa kluczowe uznałbym: „raz zrozumiał, czym jest...”. Dostrzega Pan subtelną różnicę między „raz zrozumiał” a „raz zapamiętał”?
2. Zwykła moja pomyłka. Mój lapsus. Kupiłem kupon nie 2., lecz 1. kwietnia, a parę godzin później, tego samego 1. kwietnia, dla żartu zasugerowałem Panu, że może to być prymaaprylis. Ale to nie był kawał. Kupon leży w szufladce. No i co, wygrał Pan?Nie wiem, proszę Pana. Nie sprawdzałem wyników losowania. Może zechce Pan sam sprawdzić? Przy czym spieszę oświadczyć: wobec tego, że nie wziąłem w porę Pana propozycji na serio, nie mam żadnych roszczeń co do ewentualnej wygranej :)
pjes [ok. 10:56:00] Przymierzyłem się do tego Pana zadania i wyszło mi 17,5 pierwiastków z trzech (km). Czy to poprawny rezultat?Poprawny :)
Pytanie, czy wolimy wychowywać przyszłych/potencjalnych, zdolnych przetrwać i bez maszyn liczących, astronautów, czy takich Heniusiów? Retoryczne, rzecz jasna.Retoryczne? Hmm... niestety nie jestem tego pewien. Przecież istnieje odmienny pogląd na wychowanie/edukację/wykształcenie, ich cele i przeznaczenie we współczesnym świecie. Niektórzy towarzysze są zdania, że istnieje spore zapotrzebowanie społeczne właśnie na Heniusiów. Może większe, niż na wszechstronnie wykształconych i twórczych „astronautów”. Ot, pozwolę sobie zacytować fragment z tej samej książki Nikonowa:
Retoryczne? Hmm... niestety nie jestem tego pewien. Przecież istnieje odmienny pogląd na wychowanie/edukację/wykształcenie, ich cele i przeznaczenie we współczesnym świecie.
I - co gorsza - niektórzy z tego prawa aktywnie korzystają...W niektórych wypadkach są to wręcz prawa przyrodzone i często niezbywalne ::)
Pamiętasz pewnie powieść "Хищные вещи века" (https://forum.lem.pl/index.php?topic=656.msg35454#msg35454) braci Strugackich (majaczy mi coś, że mogliśmy o niej gadać, ale nie pomnę kiedy i w jakim kontekście)? Był tam filozof, który - domniemywam - b. dobrze by się z tym, którego za Nikonowem cytujesz, dogadał. Co prawda, bowiem, nie (pojęty jak wyżej) utylitaryzm, a hedonizm głosił, ale mentalność identyczna.Nie pamiętam, żebyśmy kiedykolwiek gadali o Drapieżności... Czytałem wprawdzie tę książkę w latach młodości, ale nie sprawiła na mnie wówczas jakiegoś szczególnego wrażenia. Może warto byłoby przeczytać na nowo, świeżym okiem?
...każdy uzależniony od mamusinych milionów Heniuś jest potencjalnym kandydatem do szybkiego zdobycia Nagrody Darwina, jeśli sytuacja choć trochę wykroczy poza ramy, w których tkwić się nauczył, a nie jest jasne czy - jeśli naprawdę ostro síę zrobi - będzie go komu niańczyć, mądrzejsi mogą mieć wtedy czas myśleć głównie o sobie...To prawda. Choć mocno podejrzewam, w ostrych czasach przewagę w walce o przeżycie mają nie mądrzejsi, tylko silniejsi. Posiadacze kieł, łokci i paznokci.
Czytałem wprawdzie tę książkę w latach młodości, ale nie sprawiła na mnie wówczas jakiegoś szczególnego wrażenia. Może warto byłoby przeczytać na nowo, świeżym okiem?
Sądzisz, ów paryski mędrzec, współrozmówca Nikonowa, jest zwolennikiem i propagatorem utylitarizmu? Hmm... może widzę to, co chcę widzieć (https://www.e-hipnoza.pl/efekt-rosenthala-czyli-widze-co-chce-widziec/), ale ja zrozumiałem wypowiedź mędrca całkowicie odwrotnie. W sensie, że konstatuje przykre fakty, z goryczą i sarkazmem... no nie wiem... :-\
Choć mocno podejrzewam, w ostrych czasach przewagę w walce o przeżycie mają nie mądrzejsi, tylko silniejsi. Posiadacze kieł, łokci i paznokci.
W końcu byli już tacy, co zbliżone programy edukacyjne projektowali, choćby niejaki Heinriech H., z wykształcenia inżynier biologHeinrich Himmler w tej kwestii był dopiero wiernym uczniem towarzysza Lenina.
Zresztą.... takiego np. wirusa czy bakterii nikt pięścią nie pokona, a rozumem czasem się udaje.Tak jest, ale obawiam się, że walce z wirusem może towarzyszyć walka o chleb i cukier. U nas w Odessie od niedawna krążą takie np. dowcipy:
Heinrich Himmler w tej kwestii był dopiero wiernym uczniem towarzysza Lenina.
U nas w Odessie od niedawna krążą takie np. dowcipy:
Oleg zamiast kaszy gryczanej nabył amunicję. Kto ma amunicję, ten ma i kaszę.
Nie wierzę, żeby HH mógł takie bzdury wypowiadać publicznie.
I że miałoby pomóc to komuś, kto np. idzie na medycynę.Raczej w humanach jako zajęcia rozszerzające. W nazwie nie ma nic o nauce języka, brzmi ona tak - "łacina i kultura antyczna", wiec raczej zajęcia o języku i cywilizacji rzymskiej.
ale ponieważ to jest w segmencie i tak bezsensownie straconych godzin to ujdzie w tłoku.Bo ja wiem, czy straconych? Takie poszerzenie horyzontów.
Jedna godzina tygodniowo do wyboru spomiędzy 4 przedmiotów przez rok. To chyba jakiś żart, że nazywa to się "nauką łaciny". I że miałoby pomóc to komuś, kto np. idzie na medycynę. Rok szkolny trwa koło 40 tygodni więc chodzi o maksymalnie 40 godzin, z których śmiało można odliczyć jeszcze z 10 bo jednorazowe tygodniowo lekcje przepadają najczęściej i nie ma jak ich odrobić. Co bystrzejsi mają szansę nauczyć się na pamięć ze 30 paremii czy sentencji i to może być jakaś wartość ewentualnie, ale przypuszczam, że nie pójdzie to tą drogą. Na pewno nie nauczy to gramatyki czy słówek w ilości wystarczającej do choćby rozumienia z grubsza, co jest napisane prostymi słowami.
Bo ja wiem, czy straconych? Takie poszerzenie horyzontów.Wiem, że zabrzmiało strasznie, rzecz w tym, że zazwyczaj tego typu przedmioty to taka 'przyklej-d.pa" na odwal się w celu dociułania godzin. Które z rozkoszą rozszarpaliby jak postaw sukna ściślacy czy humaniści. Całe doświadczenie mego życia i osobiste ucznia i rodzica oraz męża mojej żony tak mi mówi za wyjątkiem jednego przypadku - niezwykle ciekawych zajęć z polityki ekonomicznej na studiach. To jedyny przypadek z mej żyzni, kiedy taki przedmiot typu piąte koło u wozu tak był prowadzony, że mnie zainteresował mimo że miałem o nim na wstępie takie zdanie jakie miałem o innych próbach socjalistycznego kierowania rozwojem świadomości klasowej młodego narybku.
Wiem, że zabrzmiało strasznie, rzecz w tym, że zazwyczaj tego typu przedmioty to taka 'przyklej-d.pa" na odwal się w celu dociułania godzin. Które z rozkoszą rozszarpaliby jak postaw sukna ściślacy czy humaniści.Life Is Life (https://www.youtube.com/watch?v=Zt2_11e6QPA&list=RDZt2_11e6QPA&index=1) :)
Q jak pijak nasika na płot w 2008 a potem przypadkowo nasika na ten sam płot w 2020 - to już jest drążenie skały?:D
@Q jak pijak nasika na płot w 2008 a potem przypadkowo nasika na ten sam płot w 2020 - to już jest drążenie skały?
Jest jakiś wątek o edukacji?
Z obecnych trendów edukacyjnych dotyczących dzieci wrażliwych (czyli niemal już wszystkich) furorę robi nauka w chmurze :)
, a nie nagle teraz.Ba, a pamietasz takie wybory w których PSL ku zdumieniu wziął olbrzymią pulę? Np w Malborku, gdzie ani rolnika była taka komisja, że zdobyli 100 procent? To był dopiero wybryk statystyczny.
Wszystko to można szybko i bezproblemowo zweryfikować - przecież te problematyczne prace maturalne leżą gdzieś tam w szafkach, więc tylko od decyzji konkretnych osób zależy, czy je ktoś niezależnie przejrzy; a najlepiej, ażeby maturzyści zgodzili się na ich upublicznienie. Sam bym chętnie poczytał ;DZgadza się. :D
Maziek, nie widzisz całego absurdu postawionej tezy?Tak, widzę. Ale z drugiej strony alternatywne wytłumaczenia (poza banalnym - odchyłką statystyczną czy wręcz błędami rachunkowymi autora) też są absurdalne. Ja już, szczerze mówiąc, w nic nie wierzę (cytując klasyka - stąd tak może nieładnie zareagowałem na wpis Hoko). Jak widzę co i jak można załatwić w różnych sprawach, których teoretycznie nie da się załatwić, bo system, jawność, poufność etc. Da się. Od akceptacji tezy autora nie odstręcza mnie to, że nie dałoby się tego zrobić. Raczej to, że jednak tego typu instrukcja ministerialna prędzej czy później wybiłaby się na światło dzienne, bo to nie byłaby poufna rozmowa między dwiema osobami. Za długi łańcuch ludzki dla dochowania tajemnicy. Możliwe, że autor nie ma racji a tylko żółć go napędza - OK.
Raczej to, że jednak tego typu instrukcja ministerialna prędzej czy później wybiłaby się na światło dzienne, bo to nie byłaby poufna rozmowa między dwiema osobami.No też to sugerowałem. Spisek kilku tysiecy polonistów, którzy najbardziej nie cierpią...noo, zgadnij kogo? ;) Sprawa nie do ukrycia.
Jednakże drążąc temat, czy da się - czy ten kto przydziela prace do sprawdzenia do konkretnych "sprawdzaczy" może znać kod szkoły?Wydaje mi się, ze nie.
liv,Ostrożnie bym się z Tobą zgodził. Jedyna zaleta egzaminu zewnętrznego ta - że taki sam dla wszystkich. Tu widać kto pod kreska, kto nad - ale już co oznacza ta kreska? Sporna sprawa.
wg mnie nie tylko w takiej formule - od dawna uważam, że sama idea matury to przejaw takiego rytualno-magicznego myślenia, rodzaj obrzędu. Żadnej praktycznej wartości to nie wnosi: jest świadectwo ukończenia szkoły, na studia powinny być egzaminy, do pracy też- jak sobie pracodawca zażyczy to i owo sprawdzić :)