qertuo, mam podobny zestaw, tyle, że z "Przekroju" i nawet kserokopie obok oryginałów, żeby gazet nie ciąć
.
ps. Gdyby kto pytał czemu mnie nie było tak długo, to mam poważne alibi - weekend sprawy różne, w tym osobiste. Ale potem? Potem pochłaniałem po kolei cykl o Takeshim Kovacsu autorstwa Richarda Morgana.
W kategorii czytadeł naprawdę znakomite, bo jak człowieka złapią to nie puszczą do ostatniej strony ostatniego tomu. Pisał już o nich sporo Dukaj, więc nie bedę powtarzał pochwał, zarzutów, ani spostrzeżeń. Zauważę tylko, że kiedy w pierwszej scenie "Modyfikowanego węgla" spotkałem głownego bohatera, "Najemnik" ("Use of weapons") I.M Banksa jakoś mi się skojarzył. Pogrzebałem w sieci, i wyszło, że słusznie, bo
Banks należy do ulubionych pisarzy SF Morgana. Ogólnie - fajne czytadła z dostateczną dozą głębi, by nie mieć wrażenia zmarnowanego czasu; choć mam kłopot - nie polubiłem Takeshiego (moze za to co zrobił kolegom z Klina - konkretnie, że zniszczył ich
stosy). Za to moją sympatię wzbudził wredny-korporacyjny-voo-doo-sukinsyn Hand (z "dwójki"), może dlatego, że był sukinsynem rozfilozofowanym?
.
Spyta kto czemu tyle o tych czytadłach piszę? Bo - ha! - jak zwykle są przypiskami na marginesie dzieł Mistrza. Cała ich mysl przewodnia (że ciała jak rękawiczki zmieniać) lata temu w "Fantastyce i futurologii" się pojawiła. Pamiętacie?
"Walery przybył na kolację szczupłą blondynką, którą nigdy dotąd nie był. Wiedziałem, że kobiet nie znosi, więc postępek jego mogłem sobie wytłumaczyć chęcią pozbawienia Alicji przyjemności tańców. Zachował tylko baryton, ale i bez niego każdy go poznawał po sposobie bycia.
Chodzi o świat, w którym tak można sobie wybierać z szafy ciało, jak się garnitur wybiera."A Morgan (który polączył ową ideę z cyberpunkiem, szczęśliwie ograniczoną czasoprzestrzennie space operą, kryminałem, sensacją, zjadliwą krytyką kapitalizmu i "Czasem Apokalipsy") teraz za objawienie (w światku SF) robi.