Jeszcze a'propos "Prometeusza", wywiady ze Scottem:
http://www.prometheusnews.net/movie/empire-magazine-the-big-questions/http://www.movies.com/movie-news/ridley-scott-prometheus-interview/8232Skutecznie odzierają ze złudzeń...
Skoro zaś wciąż o tandecie mowa...
Obejrzałem sobie (czas jakiś temu, po prawdzie) brednie pod tytułem
"X-Men: Pierwsza klasa" (bo jeden User na startrek.pl zachwalał, że to niby ambitne jak na rozrywkę). Były tam takie scenki jak Magneto pozwalający się przytulić mordercy swojej matki (którego nie wiedzieć czemu oszczędził, zabiwszy jego podkomendnych) czy szlachetny Professor X pozwalający odejść w spokoju przyjacielowi, który właśnie wypowiedział wojnę ludzkości (ba, popychajacy jeszcze Mystique do jego obozu)'.
Już po paru minutach uznalem, że scenariusz jest kretyński, a jednak obejrzałem do końca, chyba z masochizmu. Straszne - scenariuszowo stojące niżej od "Transformerów" - badziewie, w którym jedyne co można pochwalić to parę nawiązań do stylistyki lat '60 (i fatalny upadek - niezgorszej w swej klasie u zarania - serii).
Mam zresztą wrażenie, że Singer miał nawet coś niegłupiego do powiedzenia, ale napisał szkic scenariusza
na kolanie i dał komu innemu do dokończenia. Można sobie wyobrazić jak ta historia miała wyglądać (całkiem, całkiem, jak na rozrywkę), natomiast w praktyce wyszła
chała pełna najdzikszych dziur logicznych...
To nie była zwykła brednia, gorzej: to był efekt potwornego zmarnowania potencjału. Tym surowiej wypada ją ocenić.