Autor Wątek: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia  (Przeczytany 1339180 razy)

Terminus

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #555 dnia: Stycznia 03, 2006, 02:13:11 am »
Wow, chciałby to zobaczyć! Te teatra są jakoś ściągalne albo kupowalne albo 'do-wykradzenia-z-archiwum-na-woronicza'?

lanka

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #556 dnia: Stycznia 03, 2006, 07:54:32 pm »
"Śledztwo" w Teatrze Dwójki było dawno, pod koniec lat dziewięćdziesiątych, ale rzeczywiście był to interesujący spektakl, trzymający w napięciu i  dosyć "mroczny", chociaż mnie - o ile pamiętam - rozsierdziło do białości typowe dla reżyserów skracanie  i poprawianie dialogów - chociaż może to wynikało z jakichś adaptacyjnych konieczności. Reżyserował Waldemar Krzystek, dobra rola Bonaszewskiego jako porucznika Gregor,  interesujący Mariusz Benoit jako doktor Scis - nieźle zilustrowane muzycznie, ale myślę, że Lem nie byłby zadowolony, bo jego utwór był właściwie o ludzkim poznaniu i nie sugerował (nie wprost) "ożywiania zwłok" i jakichś " nocy żywych trupów" - a w tej adaptacji w tym kierunku rzecz idzie...
Archiwum TvP jest -  jak słyszałam - dostępne odpłatnie, (jeśli chodzi o sztuki itp. materiały tzw. "do celów szkolnych" - to pewne), może w ten sposób będzie można ściągnąć, nie wiem tylko, czy drogą elektroniczną, do naszej szkoły koledzy przywozili nagrania na bardziej tradycyjnych "nośnikach"
« Ostatnia zmiana: Stycznia 05, 2006, 10:31:07 am wysłana przez lanka »

Terminus

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #557 dnia: Stycznia 03, 2006, 11:21:02 pm »
Dzięki. A można Cię spytać, jako polonistkę, dlaczego używasz cudzysłowu pisząc "nośnikach"?
(Tak z czystej ciekawości.)

lanka

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #558 dnia: Stycznia 04, 2006, 12:19:55 am »
Jasne (bardzo lubię, jak mnie pytają, zwłaszcza z czystej ciekawości, bo sama często jestem ciekawa, a nie zawsze mogę zapytać) tu cudzysłów jest wyrazem mojej niewiedzy absolutnej w sprawach technicznych oraz lenistwa (bo tak krócej  niż opisem  oznacza się  coś, czego się nie jest pewnym, coś umownego, własne określenie czegoś itp.) cudzysłów to pojemne i pożyteczne instrumentum
A ja właśnie wcale nie jestem pewna, czy to  na czym nagrali i przywieźli  "Ojczyznę-polszczyznę" (kaseta  do magnetowidu) nazywa się nośnik - tak strzeliłam, stąd cudzysłów.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 05, 2006, 10:29:19 am wysłana przez lanka »

dzi

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #559 dnia: Stycznia 04, 2006, 09:32:13 am »
A tak na marginesie to mamy na forum juz cala ekipe fachowcow ze wszystkich dziedzin. Fajnie :)

Sokratoides

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #560 dnia: Stycznia 04, 2006, 06:39:54 pm »
Czy od wszystkich to nie wiem, dzi. Wszak brakuje nam specjalisty od przystrzygania kaktusa wydobywającego perły z lamusa, stojącego na mrozie w wozie i pobierającego mleko wyjątkowo spasionej kozie... i pewnie od wielu innych dziedzin  ;).... Może potrzeba nam dziedzinologa  ???

nty_qrld

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #561 dnia: Stycznia 04, 2006, 10:43:09 pm »
Ja jestem specem od ignorantystyki  ;D
pzdr

Terminus

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #562 dnia: Stycznia 05, 2006, 01:27:20 am »
Ja od zbieractwa grzybów (fungus collectivis).

dzi

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #563 dnia: Stycznia 05, 2006, 11:54:20 am »
nie no ja jestem dziedzinolog


a tak naprawde to brakuje biologa i chemika

dr_Edredon

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #564 dnia: Stycznia 05, 2006, 01:13:47 pm »
No ja żem biolog - przyznaję niechętnie. Dość, że na to papier u mnie jest, dawno wydany. Wgruncie zaś siedzę, jak ślicznie to N-ty ukuł, w ignorantystyce.
Witaj Lanka, o przepraszam lanka raczej, czy też -lanka. To ma być, żeś niezamężna wg starej polskiej mowy ? (retoryczne jest pytanie)
Cieszę się, że tu jesteś boś kobieta, to być może gadulstwem podszyta a jak jeszcze i polonistka, pono... o! to dopiero... Pogadamy sobie... będzie mi raźno w tym gronie: ściślaki+Sokratoides , co się komunikują  hasłami i megabajtami.

lanka

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #565 dnia: Stycznia 05, 2006, 01:41:31 pm »
Retoryczne czy nie, jakże mile brzmi  to pytanie w polonistycznym uchu (to pod figurą zapisałam, miast się odnieść do formy pisanej)! Do pogawędek bardzo skoram - ale nie tutaj chyba, bo już czuję, że złamane zostały jakieś reguły, toteż przenoszę się do  tematu ( wątku?) właściwego do podziękowań za książkę Poppera....
« Ostatnia zmiana: Stycznia 05, 2006, 01:41:54 pm wysłana przez lanka »

nty_qrld

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #566 dnia: Stycznia 06, 2006, 12:20:24 am »
Cytuj
Wgruncie zaś siedzę, jak ślicznie to N-ty ukuł, w ignorantystyce.

To nie ja! To termin z Wizji Lokalnej.
Patrz http://www.lem.pl/cgi-bin/yabb/YaBB.cgi?board=polish_cat;action=display;num=1136298750;start=8#8

pzdr

A-cis

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #567 dnia: Stycznia 07, 2006, 03:04:12 am »
Battlestar Galactica (w dzisiejszej TV)
Tylko dla miłośników kosmicznych strzelanek. Pozostali - trzymać się od tego z daleka. Drugą część obejrzę tylko dlatego, że mam cichą nadzieję (jestem z natury optymistą) na poprawę sytuacji.

Michal_Sapka

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #568 dnia: Stycznia 07, 2006, 11:42:58 am »
Seria pierwsza (a szczegolnie druga) maja duzo wyzszy poziom.

Falcor

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #569 dnia: Stycznia 13, 2006, 01:01:00 pm »
Rany boskie, a z rok mnie nie było, a wy wciąż o tych filmach zasuwacie :D To chyba najdłuższy topic na tym forum.

W każdym razie pozdrawiam wszystkich dawno nie czytanych  (ze szczególnym uwzględnieniem dzi, Terminusa, Deckarda i .... pewnie jeszcze o paru osobach zapomniałem - sorry)  :)

Mi swego czasu spalił się monitor, a ponieważ nie było kasy na nowy to kilka miesięcy musiałem obyć się bez sieci i tak to się jakoś moja nieobecność tutaj zaczęła.

Przez ten czas przeczytało się parę książek 8) choć z Lema to chyba głównie "Śledztwo" i "Okamgnienie", bo w 2005r. skupiłem się raczej na Dostojewskim, literaturze faktu Wołoszańskiego czy ostatnio Terrym Pratchettcie. Ale w sumie co was to interesujące? W końcu pisanie o sobie jest interesuące, ale głównie dla tegoż piszącego  ;)

Część formalnego tłumaczenia mam już za sobą więc przejdę do czegoś co odkryłem u Lema przez ostatni rok. Otóż wydaje mi się, że jeden z mych (i waszych zapewne także) ulubionych autorów jest raczej... hmm... trochę marudą. Jak tak sobie spojrzę na przeczytane dotychczas jego książki, to sporo w nich prawdy, ale często przedstawionej w taki pesymistyczny sposób, chociaż zjawiska jakie opisuje wcale nie muszą takowymi być. To trochę tak jakby opisywać szklankę z wodą: można powiedzieć, że jest do połowy pusta, albo że do połowy pełna. Oba stwierdzenia są poprawne ale wydaje mi się, że Lem wybiera raczej drogę "do połowy pusta" ;)

Dobra kończę, bo się rozpisałem i to w zupełnie innym topicu niż chyba powinienem, ale jakoś sentymentem powróciłem właśnie w ten temat.

Pozdrawiam  ;D