Aniela wróciła z balu karnawałowego i chce spaaaać... Ale coś tam się postaram: szczerze mówiąc, jeżeli to koniecznie ma być Lem, to raczej jako zaprzeczenie mitu bohatera - polecałabym tu analizę postaci Pirxa - typowy młody pilot, a wcześniej kadet - zero znaków w dzieciństwie, że coś z niego wyrośnie, zdający najlepiej egzamin (Test) albo rozwiązujący na praktyce studenckiej czy podczas rutynowego lotu zagadkę zaginięcia kosmonauty (Odruch warunkowy i Patrol) dzięki przypadkowi, kombinacji zdarzeń i odrobinie zdrowego rozsądku. Nie ma tu NIC nadprzyrodzonego, nie ma nawet zaawansowanej broni czy technologii, która samymi swoimi technicznymi możliwościami działałaby jak magiczny oręż (urządzenia różne są, ale mają takie własności jak dziś - zawodzą się, psują, a ich wykorzystanie zależy od ludzi, nie "walczą" za nich...)
A jeśli chcesz mity ujęte w SF w klasycznej formie, to raczej odstaw Lema, a spróbuj:
- Fundację Asimowa (bohaterscy bohaterowie, dzielni ludzie w tajemniczym stowarzyszeniu broniący ludzkość przed błędami i chroniący ją, przed złymi mocami (mutanci)...)
- Harrisona sagę o Stalowym szczurze -> typowy bohater heroiczny, choć czasem pojawia się odrobina ironii i żart
- Kroniki marsjańskie Bradbury'ego - tu jest wręcz próba stworzenia oddzielnej mitologii, marsjańskiej
Tylko że: 2 pierwsze wymienione to space opery (w sumie możesz zamiast podanych, wybrać jakieś inne tego typu kosmiczne sagi, w wielu są wątki: dobry bohater, samotny lub z garstką przyjaciół walczy ze złem), czyli taka trochę mniej wymagająca od siebie i czytelników SF, taki trochę kowbojski film w kosmosie -> ale właśnie w takiej literaturze wątki mityczne są widoczne, ta "wysoka" zbyt je przetwarza albo dyskutuje, żeby łatwo ci było o nich mówić
A Bradbury to jest właśnie w oprawie SF świadomie chwilami mit, chwilami wręcz baśń... Ale polecam wszystkim, nie tylko tobie.
Możesz jeszcze z SF wziąć Diunę, są tu znawcy
- ale jej przynależność gatunkowa jest też dyskusyjna.
Obawiam się, że nie znajdziesz ambitnej SF gdzie łatwo byłoby ci znaleźć powtórzenie mitu arturiańskiego czy mitu Gilgamesza, który właśnie uważa się za archetyp wszystkich opowieści: bohater sam lub z drużyną idzie przez świat i wypełnia jakąś misję... (znajomo brzmi, nie? a to pomysł sprzed najmarniej 4 tys. lat
)