Autor Wątek: Ulubiona książka pana Stanisława  (Przeczytany 54829 razy)

Aga-nieszka

  • Juror
  • Junior Member
  • *****
  • Wiadomości: 68
  • .
    • Zobacz profil
Re: Ulubiona książka pana Stanisława
« Odpowiedź #45 dnia: Września 24, 2005, 12:43:41 pm »
mi się najbardziej podobał Las Birnam z Fiaska no i oczywiście prześmieszna cyberiada:

"Maszyna przez dłuższy czas w ogóle się nie ruszała. Klapaucjusz jął zacierać z zadowolenia ręce, Trurl zaś rzekł:

- O co ci chodzi? Kazałeś jej nic nie robić, więc nic nie robi!

- Nieprawda. Kazałem jej zrobić Nic, a to co innego.

- Też coś! Zrobić Nic, a nie zrobić nic, znaczy jedno i to samo.

- Skądże! Miała zrobić Nic, a tymczasem nie zrobiła nic, więc wygrałem. Nic bowiem, mój ty przemądrzały kolego, to nie takie sobie zwyczajne nic, produkt lenistwa i niedziałania, lecz czynna i aktywna Nicość, to jest doskonały, jedyny, wszechobecny i najwyższy Niebyt we własnej nieobecnej osobie!!"
Doskonałe :D
Don Giovanni?!... Sei qui, mostro, fellon, nido d'inganni!
/WinSZAJSE Xp reinstall... już nie liczę który z kolei :-/ /

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Ulubiona książka pana Stanisława
« Odpowiedź #46 dnia: Sierpnia 04, 2009, 03:59:36 pm »
Jak nic się nie dzieje, wszystkich na wakacje porwało (niebacznie wywołana, przez Medelejne, z lasu) UFO, forum żyje linkami wrzucanymi ze znudzenia, jedyny kto się popisuje pisaniem sążnistych postów to spambot (którego post nic odkrywczego zresztą nie zawierał, bo fizjologię człowieka znamy chyba wszyscy) to jest dobry czas błysnąć merytoryczna wypowiedzią, licząc, że to zobliguje ufoki do oddania nam Forumowiczów ;).

Zatem - ryzykując gromy za prowadzenie wykopalisk - napiszę o książce Lema, której nie uważam bynajmniej za najlepszą w bogatym mistrzowym dorobku, ale do której wracam chyba najchętniej, i najczęściej. Są to mianowicie "Opowieści o pilocie Pirxie". Za co je tak lubię? Po pierwsze za bohatera. Jest on bohaterem w obu znaczeniach tego słowa, ale nie jest tanio heroiczny, w amerykańsko-westernowym stylu. Po drugie: za klimat; zostało w tym klimacie coś z tamtych lat, gdy cała ludzkość (a przynajmniej jej piśmienna część) ekscytowała się - jak wtedy szumnie mawiano - podbojem Kosmosu, jest też w nim taka niezwykła zwyczajność, Kosmos występuje tam w roli codziennego (choć niebezpiecznego) środowiska ludzkiego bytowania (powtórzyć to umiał dopiero Scott, w "Obcym"); teraz doszło do tego coś z uroku starych, zdezaktualizowanych, a nadal przyciągających uwagę, wizji Verne'a, jednym słowem mieszanka piorunująca, która równie mocno "trzepie" mną, przy każdym powrocie do tej ksiażki.

A tak ładnie pisał o "Pirxie" Oramus:
Lecz i wizja astronautyki praktycznej obecna w "Pirxie" dziś wygląda całkiem jak z Verne'a. To ciągłe cementowanie rozszczelnionych stosów, radioaktywne przecieki, częsta nieważkość z włączaniem ciągu przez autopilota bez ostrzeżenia, wskutek czego ludzie spadają spod sufitów jak gruszki, łamiąc sobie kości. Ta straszliwie archaiczna terminologia i rekwizytornia: dzielność zamiast mocy, taśmy rejestracyjne w dobie zdobywania obcych systemów planetarnych, cyrkle do kreślenia kursów, kalkulatory zamiast komputerów. O zjawiskach i rekwizytach z XXI wieku mówi się w "Pirxie" językiem z końca wieku XIX. Te lądowania wielusetmetrowymi wrzecionami o masie idącej w tysiące ton - czysta abstrakcja i groza. O tym wiemy dziś, bogatsi o znajomość rozwoju techniki - wtedy kosmos wydawał się prosty, swojski i rad z kontaktu z człowiekiem.

Wizje te, choć powoli wyczerpuje się ich moc futurystyczna, są nadal na tyle sugestywne, że przez długi czas myślałem o kosmosie językiem "Pirxa". Cała procedura wymiany komunikatów z bazami - Luna Główna do Albatrosa cztery Aresluna - na długo wryła mi się w pamięć i wydawało się niepodobieństwem, że kosmonauci mogliby gadać inaczej. Co bezwzględnie z tej prozy ocalało i co dalej imponuje, to warsztat, forma literacka, rozgrywanie intrygi, wyciskanie z pomysłu tyle, ile się tylko da. Sprawność tych powiastek jest imponująca, tam, gdzie Lem przeszedł, zostawało samo suche, spalona ziemia, splądrowany kosmos, tak iż ewentualni epigoni nie mieliby już nic do roboty. Wizje Lema, i te z "Pirxa", i skądinąd, po części zestarzały się jak wszystko na tym świecie, poddane erozji czasu, ale przedtem zastygły w klasykę, co nie jest zwykłym losem dzieł literackich. Gdy większość z nich odlatuje w niebyt, tylko nieliczne zostają zaklęte w marmur klasyki, co przynajmniej częściowo gwarantuje przetrwanie - jeśli nie w umysłach (Nikt nic nie czyta...), to przynajmniej w bibliotekach.

"Pilot Pirx jako Sherlock Holmes" (z tomu "Bogowie Lema")

(Pod wytłuszczonym zdaniem, mógłybym sie podpisać.)

Na drugim miejscu zaś stoją u mnie "Bajki robotów". Gdyby byly napisane serio, stanowiłyby jedno z najbardziej poruszających skalą opisywanych zjawisk, dzieł hard SF. Do tego dochodzi element zabawy wątkami baśniowymi, kontynuacja tradycji powiastek filozoficznych i mistrzowstwo stylistyczne. Można obierać te "Bajki..." jak cebulę warstwa (znaczeniowa) po warstwie. Dlatego stanowią lekturę uniwersalną: w jakim usposobieniu bym się do nich nie brał, zawsze coś dla siebie znajdę.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Howler

  • Juror
  • YaBB Newbies
  • *****
  • Wiadomości: 10
    • Zobacz profil
Re: Ulubiona książka pana Stanisława
« Odpowiedź #47 dnia: Sierpnia 05, 2009, 11:48:48 am »
Ja swoją przygodę z Lemem zacząłem od "Pamiętnika znalezionego w wannie" i do dziś jest chyba moja ulubiona książka, nie tylko Lema. Przerabiałem ją wiele razy ale wciąż odkrywam w niej coś nowego i wciąż działa na mnie w szczególny sposób. A pierwszy raz przeczytałem ją mając chyba dwanaście lat - sięgnąłem po pierwszą z brzegu książkę z walających się po domu i szczęśliwie był to właśnie "Pamiętnik ...". Może to było zrządzenie losu? E tam - czysty przypadek.

Inne ulubione to:

-"Głos Pana"
-"Wysoki Zamek"
-"Katar"
-opowiadanie "Maska"
-"Pokój na ziemi" - chyba dość niedoceniona książka
-"Doskonała próżnia"

Pozdr.

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Ulubiona książka pana Stanisława
« Odpowiedź #48 dnia: Sierpnia 05, 2009, 12:44:02 pm »
Ooo, ufoki oddały nam Howlera! ;)

-"Pokój na ziemi" - chyba dość niedoceniona książka

Chyba nawet bardzo. A czegóż tam nie mamy? Toż to cały postcyberpunk w pigułce, ta powieść antycypuje liczne wątki, które teraz dopiero, sporo lat po jej powstaniu, rozgościły się na dobre w zachodniej SF - nanotechnologia, "pełna" teleobecność (zdalnik), mechanistyczne podejście do ludzkiej świadomości (ten Tichy z podzielonym mózgiem - jeden jest czy dwu; teraz Egan zabawia się takimi wątkami), zagrożenie ze strony maszyn, które ludzkość sama stworzyła. Nie wiem czemu "Pokój..." jest tak mało pamiętany, bo nie uważam by był znacząco gorszy od "Wizji...", a "Wizję..." uważam za jedną z najważniejszych rzeczy Mistrza.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Ulubiona książka pana Stanisława
« Odpowiedź #49 dnia: Sierpnia 05, 2009, 02:35:57 pm »
Popieram w rozciągłości...

mechanistyczne podejście do ludzkiej świadomości (ten Tichy z podzielonym mózgiem - jeden jest czy dwu; teraz Egan zabawia się takimi wątkami)
...ale gdzie tu mechanicyzm? Raczej wielka niewiadoma, nieliniowość, nieprzewidywalność i tajemnica...
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Ulubiona książka pana Stanisława
« Odpowiedź #50 dnia: Sierpnia 05, 2009, 02:42:30 pm »
ale gdzie tu mechanicyzm?

No, że mechanicznie przecięty ;).
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Howler

  • Juror
  • YaBB Newbies
  • *****
  • Wiadomości: 10
    • Zobacz profil
Re: Ulubiona książka pana Stanisława
« Odpowiedź #51 dnia: Sierpnia 05, 2009, 04:08:16 pm »
Owszem, ta książka jest niesamowicie wielowymiarowa i wielowątkowa ale myślę ,że nie jest tak lotna i przebojowa jak na przykład "Kongres...". Ale może gdyby była wydana w latach 60-tych to dziś nosiła by miano kultowej. A swoją drogą - wiecie może czemu "Pokój na ziemi" pojawił się w Polsce dopiero w 1987?

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Ulubiona książka pana Stanisława
« Odpowiedź #52 dnia: Sierpnia 05, 2009, 04:47:53 pm »
A swoją drogą - wiecie może czemu "Pokój na ziemi" pojawił się w Polsce dopiero w 1987?

Zważywszy na to, że Lem przebywał wówczas na emigracji (co politycznie nie mogło być mile widziane) i na ówczesne cykle wydawnicze, 3 lata to nie jest tak długo.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Ulubiona książka pana Stanisława
« Odpowiedź #53 dnia: Sierpnia 05, 2009, 09:11:53 pm »
ale gdzie tu mechanicyzm?

No, że mechanicznie przecięty ;).
Cwaniaczku, ale wiesz, że...   ;D
Mechanistycznie w odróżnieniu od mechanicznie też może być jak się okazuje...
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,6898587,Naukowcy__Mozg_psychopaty_ma_inna_budowe.html
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Ulubiona książka pana Stanisława
« Odpowiedź #54 dnia: Sierpnia 05, 2009, 10:28:15 pm »
No i właśnie o to mi chodziło, o to, że (po raz pierwszy to w "Szpitalu..." było) niby mówi się o "zagadce świadomości", a z drugiej strony na tą zagadkę wprost przekłada się to, co się dzieje w - jak najbardziej materialnym - mózgu. Różnica w budowie tego, czy owego - wychodzi psychopata, zmienia się poziom neuroprzekaźnika - pojawiają się halucynacje, przetniesz to czy tamto - robi się Tichy z "Pokoju...".

Trudno mówić o "duszy", trudno traktować serio, gloryfikujące uczucia, uniesienia poetów, gdy wiesz, że machniesz skalpelem, lub podasz określoną substancję i "dusza" zmieni się na zawołanie*. Ta konstatacja b. silnie przewija się obecnie w co ambitniejszej SF (choć tak naprawdę La Mettrie na to wpadł), ale po raz pierwszy to radykalnie materialistyczne podejście widziałem, w beletrystyce, właśnie u Lema.

ps. wspominałem tu o, modnej obecnie, rzeczy Wattsa, otóż stawia on tam - korzystając z tego, że na płaszczyźnie SF można pokusić się o śmielsze hipotezotwórstwo - tezę, że (modni zresztą obecnie w literaturze popularnej) psychopaci i autyści (przy całych róźnicach między nimi) są przymiarkami ewolucji do wyhodowania nowego, bardziej "golemowato" rozumującego gatunku rozumnego...


* nie chcę popadać w tanio patetyczny ton, ani zabawiać się w mentalny ekshibicjonizm, ale będąc świadkiem umierania mojej Matki na mocznicę, widzialem jakie spustoszenia robi w psychice nadmiar określonej substancji fizycznej (psychoza mocznicowa), po takim doświadczeniu trudno nie być materialistą, trudno serio rozprawiać o "duszy" i o "tajemnicy"...
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 05, 2009, 10:31:19 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Ulubiona książka pana Stanisława
« Odpowiedź #55 dnia: Sierpnia 05, 2009, 10:49:32 pm »
No i właśnie o to mi chodziło, o to, że (po raz pierwszy to w "Szpitalu..." było) niby mówi się o "zagadce świadomości", a z drugiej strony na tą zagadkę wprost przekłada się to, co się dzieje w - jak najbardziej materialnym - mózgu. Różnica w budowie tego, czy owego - wychodzi psychopata
To nie jest potwierdzona teza. Uszkodzenie mózgu powoduje oczywiście skutki w psyche (ale niekoniecznie, np. kory mózgowej mozna stracić baardzo dużo - i nic). Ale akurat w przypadku psychopatów byłby to przełom, gdyby udało się powiązac zmiany somatyczne z psychicznymi, gdyż jak dotąd wszelkie badania pokazywały jedynie, że zwyrodnialcy, zboczeńcy i psychopaci są najzupełniej normalni pod względem budowy mózgu.

Cytuj
Trudno mówić o "duszy", trudno traktować serio, gloryfikujące uczucia, uniesienia poetów, gdy wiesz, że machniesz skalpelem, lub podasz określoną substancję i "dusza" zmieni się na zawołanie
Doceniam cudzysłów przy duszy ale - o co Ci chodzi? Dusza - ta bez cudzysłowia, o ile istnieje - nie ma nic wspólnego z rozumem. Maja ją nawet urodzone bez mózgu niemowlęta. Zaś "rozum" w oczywisty sposób związany jest z mózgiem, gdyż można zniszczyć rozum zabijając (uszkadzając) mózg. Mówisz, jakbyś nie mógł podziwiać motyli, zdając sobie sprawę, że żyją tylko kilka dni.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

ANIEL-a

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 701
  • a może tak pomóc dzieciakom? kliknij ikonkę IE ;)
    • Zobacz profil
Re: Ulubiona książka pana Stanisława
« Odpowiedź #56 dnia: Sierpnia 06, 2009, 01:49:55 am »
wracając do ad remu: u mnie w domu stały sobie opowiadania o Pirxie i Tichym. Zagadka, ponieważ moi rodzice sf nie czytają... Ale może to pozostałość po jakichś przymiarkach :))

A, były tez Bajki... - te przeczytałam pierwsze, ale nie bardzo pamiętam moje z nich wrażenia. Chyba - no, fajne bajki, takie inne. No co, mała byłam ;-)

Pirxa nie za bardzo lubiłam i nie polubiłam do dziś. No, nie, przesada. Terminus np. jest świetny (moderator się nie odzywa, ale może czyta, pokadzić nie zaszkodzi ;) ). Lubię też Rozprawę... Ale Pirx jako postać zawsze mnie raził. Taki był.. nijaki... Tak, wiem, taki miał być. Ale był tak nijaki, że aż go nie było. I dziwne było to rozbicie pomiędzy tą nijakością a (deklarowaną) światłością umysłu, wiedzą itp. No bo w końcu byle kto komandorem nie zostaje.

Za to do dziś pamiętam mój autentyczny wstrząs po Tichym - skrzynie Corcorana rozwaliły mnie na długi czas. Z 14 lat miałam. Wakacje. Słońce, plaża, sosny, jakiś kolega z ciemnymi oczami... a mi się po głowie tłucze, że jestem tylko mózgiem w skrzynce, który film ogląda...To było przerażające. Do dziś jest. A jednocześnie do myślenia zmuszało.

Zawsze dużo czytałam i miałam świadomość, że ludzie różnie odbierają i oceniają rzeczywistość. Ale taka totalna negacja rzeczywistości..?!!

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Re: Ulubiona książka pana Stanisława
« Odpowiedź #57 dnia: Sierpnia 06, 2009, 12:32:09 pm »
Ze mna podobnie jak z ANIEL-a...tzn niestety w domu nie znalazlam ksiazek Pana Lema...ale zawsze duzo czytalam i pierwszymi "lemami" byl Pirx i Dzienniki...czytane w podobnym wieku.Z tym ze rozstalam sie z Lemem na pare lat...wrocilam Solarisem, Astronautami ,Golemem i Powrotem z gwiazd...znowu pass i po paru latach Kongres , Maska i Dialogi.Tym razem tak mnie wzielo ze przeczytalam to co uprzednio lans egein i sukcesywnie czytam dalej.Teraz Sex Wars.
Trudno byloby mi wybrac jedna czy dwie ulubione ksiazki...w prawie kazdej cos znalazlam dla sie...cos co mi poszerzylo horyzonty;)...moze najmniej w Edenie...Astronautach.
Pirxa czytalam ponownie pare dni temu...do wymienionych przec Ciebie ANIEL-u opowiadan dodalabym jeszcze Ananke...jesli SI ma sie uczyc od ludzi i jak czlowiek to styk ludz - maszyna moze dac ciekawe rezultaty.
Na pewno Bajki i Cyberiada wymykaja sie klasyfikacji...ech nie potrafie wskazac jednej ulubionej ksiazki bo sie to zreszta zmienia w czasie i zalezy od aktualnego czytelniczego nastroju:)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Ulubiona książka pana Stanisława
« Odpowiedź #58 dnia: Sierpnia 08, 2009, 08:41:36 pm »
Tek, skoro Q wywołał temat, przerywam wakacje i wskakuję do magazynu wspomnień. Bo zgodzę się z poprzednikami, że chronologia przyswajania onych ksiąg i dopasowanie do momentu dziejowego ;) czytelników jest dość ważne. Pierwsza była lektura w podstawówce, podróż do Bżutów (23), ale jako wmuszana belfersko, tak jakoś spłynęła mimo.
I. Naprawdę wessał mnie Niezwycieżony, genialnie czytany w radiu przez A.Łapickiego (tego od PKF stalinowskich). Nawet chyba ni wiedziałem , że to Lema.Pamiętam wakacje pod namiotem w latach 70-tych, gorące Trójmiasto i ja w namiocie z tranzystorkiem przy uchu około południa. Odcinek trwał zaledwie 10 minut. I ten sentyment mi pozostał. Niedawno znów przeczytany obronił się znakomicie.
II. Czas niezwycieżony (jako całość). W latach 80 tych czytane. Znakomicie napisany, był innym spojrzeniem na rzeczywistość woj i powojenną niż kolejna lektura obowiązkowa, też trylogia "Kolumbowie rocznik 20-ty" Bratnego. Tam heroizm i walka garstki ludzi. Tu realia codzienności większości. Poznałem z niej słowo szmalcownik. I od razu dodaję, nie przeszkadzają mi wcale ideologiczne wtręty. Po prostu Wilk musiał być komunistą a socjalizm nie taki zły. Zresztą ,tu dygresja do wszystkich kwękających, że Lem taki czy owaki. Nie spotkałem się do dzisiaj, z realną propozycją, jak inaczej Polacy mogliby zachować się w tamtych czasach. Obecni "patrioci", przypinający łatki twórcom minionej epoki są najczęściej historycznymi matołkami lubo ostatnimi cynikami (w znaczeniu potocznym, nie filozoficznym)
III. Czas minął więc tylko hasłowo - Wielkość u. i Próznia d., Cyberiada - majstersztyk i teksty ostatnie "Rasa drapieżców" z zupełnie innych niż pozostałe książki powodów.
P
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 09, 2009, 01:37:05 am wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Ulubiona książka pana Stanisława
« Odpowiedź #59 dnia: Sierpnia 10, 2009, 05:17:10 pm »
maźku

Primo: wypadek, że facet "w sposób mechaniczny" został psychopatą był opisywany. Pracownik (czy właściciel) firmy budowlanej w wyniku wypadku nadział się głową na stalowy pręt. Co ciekawe nie odbiło się to na jego zdrowiu, jednak znacząco zmieniło jego osobowość, w kierunku psychopatii właśnie. (O ile pamietam, z sympatycznego nieudacznika przekształcił się w osobnika b. skutecznego w interesach, lecz bezuczuciowego.) Było o tym w którejś z książek popularnonaukowych o mózgu.

Secundo: nie, to nie jest tak, że nietrwałość motyli nie pozwala mi się nimi zachwycać. Natomiast jest tak, że obserwowalny wpływ czynników, jak najbardziej materialnych na ludzką psychikę nie pozwala mi traktowac jej jak duchowej tajemnicy.

ANIEL-u

Tak, opowiadanie o skrzyniach Corcorana powoduje większy dreszcz niż wszelkie horrory. Pamietam, że przeczytawszy je po raz pierwszy stałem dłuugo po nocy gapiąc się w gwiazdy (za młodu lubiłem taki melodramatyzm) i dumałem czy są one prawdziwe.

(Zastanawiało mnie tylko zawsze czemu ten utwór trafił do cyklu o Tichym, ze swoją powagą pasowałby raczej do cyklu pirxowskiego...)

Natomiast "Terminus" to chyba najbardziej klimatyczny kawałek o Pirxie.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 10, 2009, 06:26:34 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki