Autor Wątek: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia  (Przeczytany 1310633 razy)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16038
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2610 dnia: Marca 01, 2019, 08:23:15 pm »
Sam nie wiem czy się cieszyć, że Cię przekonałem, czy myśleć: "co ja temu człowiekowi zrobiłem" ;D.

Natomiast jeśli chodzi o Rey z pudzianami, to nadal by się dało (pamiętasz "Carrie"?), tylko uzyskana tą drogą postać mało by przypominała to, o co tfurcom chodziło.

A co do Transformatorów ;), to sprawa przyjmowania przez nie kształtów ziemskich maszyn jest b. prosta: systemy ich statku tak je przebudowały, by się na Ziemi nie rzucały w oczy. Znacznie trudniejsza byłaby odpowiedź na pytanie dlaczego ich druga forma (o psychikach już nie mówiąc) od początku była humanoidalna.

Edit:
Z innej beczki... Taki serialik ze świata "Obcego", o córce Ripley, wypuścili:
https://www.youtube.com/playlist?list=PLraFbwCoisJD7enpMMe9ZD6-Y_sA8xMYE
« Ostatnia zmiana: Marca 03, 2019, 04:59:14 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Smok Eustachy

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2185
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2611 dnia: Marca 07, 2019, 12:51:24 am »
A jakieś forum Star treka jest?

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16038
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2612 dnia: Marca 07, 2019, 01:27:43 pm »
Ten tego ten...
https://forum.lem.pl/index.php?topic=157.msg3353#msg3353

Edit:
Tymczasem do Polski dotarł nietypowy prequel "Avatara", czyli widowisko cyrkowe (!) ze świata cameronowskiej Pandory:
https://kultura.onet.pl/film/wiadomosci/magiczna-podroz-na-pandore-toruk-pierwszy-lot-relacja-zdjecia/bqbky68
(Cyrk SF? Coś w tym jest...)
« Ostatnia zmiana: Marca 07, 2019, 03:57:41 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Smok Eustachy

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2185
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2613 dnia: Marca 10, 2019, 07:19:30 pm »
Przebiłem się przez seks z ufokiem aby rozbić się o podróże w czasie. Żadnych podróży w czasie nie będę tolerował.
Czy Star Trek Discovery jest gdzieś do obejrzenia?

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16038
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2614 dnia: Marca 10, 2019, 08:59:29 pm »
Żadnych podróży w czasie nie będę tolerował.

Czemu?  Przecie u Lema były, u Wellsa były, a fizycznie to na dwoje babka (chociażby z wormholami dało by się próbować kombinować)... Inna sprawa, że klasyczny "ST" to w dużej mierze serial-antologia i odcinki temporalne możesz sobie odpuścić jak chcesz, choć - IMHO - szkoda by było, bo kilka z liczonych do najwybitniejszych wokół tego tematu się kręci. (Nawiasem, skoro o tym mowa, "Star Treka" najlepiej jest oglądać kierując się listami typu toptenów i thebestów, a potem ew. sięgać po resztę. No i obowiązuje zasada, że im seria nowsza, tym ogólnie gorsza*.)

* Le Guin np. na etapie "Voyagera" odpadła.

Czy Star Trek Discovery jest gdzieś do obejrzenia?

Legalnie na Netflixie, nielegalnie - Internet szeroki. Przy czym sięgaj tylko jeśli chcesz się poznęcać, inaczej nie ma po co. (Aha: odcinki chronomocyjne też tam są, a w drugim sezonie z zabaw czasem robi się wręcz leitmotiv.)
« Ostatnia zmiana: Marca 10, 2019, 09:20:50 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Smok Eustachy

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2185
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2615 dnia: Marca 10, 2019, 09:45:48 pm »
Żadnych podróży w czasie nie będę tolerował.

Czemu?  Przecie u Lema były, u Wellsa były, a fizycznie to na dwoje babka (chociażby z wormholami dało by się próbować kombinować)... Inna sprawa, że klasyczny "ST" to w dużej mierze serial-antologia i odcinki temporalne możesz sobie odpuścić jak chcesz, choć - IMHO - szkoda by było, bo kilka z liczonych do najwybitniejszych wokół tego tematu się kręci. (Nawiasem, skoro o tym mowa, "Star Treka" najlepiej jest oglądać kierując się listami typu toptenów i thebestów, a potem ew. sięgać po resztę. No i obowiązuje zasada, że im seria nowsza, tym ogólnie gorsza*.)

* Le Guin np. na etapie "Voyagera" odpadła.
Lem sobie robił jaja a Wells... No coż. Dowcip zbyt często opowiadany przestaje być śmieszny. Co owej Le Guin w Vojadżerze nie podpasiło? Filmy na razie oglądam.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16038
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2616 dnia: Marca 10, 2019, 10:14:29 pm »
a Wells... No coż. Dowcip zbyt często opowiadany przestaje być śmieszny.

Kiedy da się jeszcze w miarę świeżo ów temat potraktować. Dowodem "Primer", na który psioczyłem za nihilizm, karłowatych etycznie i intelektualnie (choć genialnego wynalazku dokonali) bohaterów, i komiksowe zakończenie, ale któremu oryginalności i realizacyjnej sprawności nie odmówię.

Poniekąd apropośnie: stary wywiad ze Shane'm Carruthem (reżyserem w/w), na który się niedawno przypadkiem napatoczyłem:
http://bullettmedia.com/article/filmmaker-shane-carruth-on-his-baffling-sci-fi-fable-upstream-color/

Co owej Le Guin w Vojadżerze nie podpasiło?

Rychtuj widmotron, bo w znanych mi publicznych wypowiedziach się nad tym nie rozwodziła, stwierdziła tylko fakt. Mogę Ci za to zlinkować za co pokochała wcześniejsze "TNG":
http://stng.36el.com/st-tng/trivia/tvguide_notes.html

Filmy na razie oglądam.

"ST"? To długo się nie naoglądasz, bo tylko dwa pierwsze są coś warte (patrząc w kategoriach lemowskich czy ogólnoSFowych), po pozostałe ma sens sięgać tylko jeśli złapiesz bakcyla i zaczniesz przymykać oko.
« Ostatnia zmiana: Marca 13, 2019, 03:07:35 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Smok Eustachy

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2185
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2617 dnia: Marca 10, 2019, 11:08:05 pm »


"ST"? To długo się nie naoglądasz, bo tylko dwa pierwsze są coś warte (patrząc w kategoriach lemowskich czy ogólnoSFowych), po pozostałe ma sens sięgać tylko jeśli złapiesz bakcyla i zaczniesz przymykać oko.

Na razie te nowe obejrzałem, te od 2009 roku dwa, bo trzeciego mi się nie chce szukać. Stare widziałem wcześniej. Filmy z Łysym sa fajne bo jest tam Łysy.

2. Niechby się jeszcze wcześniej przenieśli w czasie i zostali swoimi własnymi dziadkami. Dzieje Klingona se muszę jakieś obejrzeć...

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16038
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2618 dnia: Marca 11, 2019, 12:56:31 am »
Na razie te nowe obejrzałem, te od 2009 roku dwa, bo trzeciego mi się nie chce szukać.

Te nowe to, Panie Kolego, zasadniczo badziewie jest*, które - choć Abrams w obrazki nawet rozmaite sprytne nawiązania do pierwowzoru powplatał - z oryginałem (w jego stanach szczytowych) +/- tyle ma wspólnego co koń z koniecznością ;).

* Jak wszystkie współczesne blockbustery, zresztą, gdy je do klasyki równać.

Filmy z Łysym sa fajne bo jest tam Łysy.

O! Znaczy: już złapałeś bakcyla. ;)

Niechby się jeszcze wcześniej przenieśli w czasie i zostali swoimi własnymi dziadkami.

Własnymi to może nie, ale był fanowski tekst, nie gorszy od autoryzowanych czytadeł, czyniący ich - drogą podobnych zabaw - przodkami Wejdera i spółki:
http://www.stardestroyer.net/Empire/Fanfic/Conquest/index.html
 8)

Dzieje Klingona se muszę jakieś obejrzeć...

Ale Klingonów w ogóle czy Klingona Worfa? Bo jako introdukcja w dzieje tego ostatniego nada się najlepiej odcinek "TNG" zatytułowany "Sins of the Father" (zwykle na toplistach notowany), a jako wprowadzenie w ich świat - nieco wcześniejszy i słabszy epizod tej samej serii - "A Matter of Honor".
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Smok Eustachy

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2185
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2619 dnia: Marca 13, 2019, 03:21:19 pm »
Klingonów jako takich. Jak widzę miałem nowego Star Treka obejrzeć, aby zrecenzować.

A to widzieliście:
https://redlettermedia.com/space-cop-2015/

Space Cop, produkcja niezależna Red Letter Media, nieoczekiwanie ma ręce i nogi. To komedia jest.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16038
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2620 dnia: Marca 13, 2019, 05:19:15 pm »
Klingonów jako takich.

A, to będzie dość skomplikowane, bo pojawiają się po raz pierwszy w odcinku tzw. Oryginalnej Serii (tej z lat '60, znaczy) "Errand of Mercy", gdzie wyglądają kompletnie jak ludzie (a zachowują się jak satyra na ludzi radzieckich), potem filmy kinowe (zwł. otwierająca scena pierwszego i szósty) znacząco redefiniują ich wygląd i styl (co po latach dylogia epizodów z czwartego sezonu epigońskiego "Enterprise" - "Affliction" /"Divergence" - próbowała wytłumaczyć w ramach świata przedstawionego*; faktycznie zmianę spowodowały, rzecz jasna, rosnące możliwości budżetowo-techniczne), a ostateczny kształt kultura klingońska uzyskuje w odcinkach "TNG", które wymieniłem w poprzednim poście (więc w sumie zataczamy kółko ;)).

* Że niby ci wcześni, bardziej człekopodobni ;), to - mówiąc w skrócie - produkt nieudanego eksperymentu geninżynieryjnego.

Aha: jeśli marzy Ci się kurs zaawansowany ;) możesz też sięgnąć po książki "The Klingon Way" i (ew.) "Klingon for the Galactic Traveler" (obie pióra pana, któren język im wymyślił) stanowiące takie jakby odpowiedniki tych bedekerów, co je Tichy w rakiecie woził:
https://www.amazon.com/Klingon-Way-Warriors-Guide-Virtues/dp/0671537555
https://www.amazon.com/Klingon-Galactic-Traveler-Star-Trek/dp/0671009958

No i jeszcze gra-samouczek istnieje (TU wersja nieinteraktywna).

(Inna sprawa, że tak intensywne zajmowanie się Klingonami - choć są malowniczy i rozumiem co się w nich Le Guin podobało - to trochę zawracanie głowy, bo o ile ich kultura jest dość interesująco pomyślana, o tyle idea, że z taką kulturą doszli do statusu międzygwiezdnej potęgi, wydaje się - na co wskazywał już maziek naście lat temu - mocno naciągana.)
« Ostatnia zmiana: Marca 14, 2019, 03:02:47 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Smok Eustachy

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2185
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2621 dnia: Marca 14, 2019, 02:30:53 am »
Początkowa bitwa Star Treka  z 2009 roku jest nawet lepsza fabularnie niż start Ostatniego Jedi. Ten cały poród ma sens, bo lecą nie wiadomo ile, walka może go przyśpieszyć. Ale ten patos, który towarzyszy temu porodowi jest niemożliwy do wytrzymania. 
I dlaczego nic nie mogą robić od razu tylko muszą się przygotowywać zawsze?
Dalej jest o młodym Kirku juniorze, który widać że w rodzinie niepełnej się chowa. No nieważne. Dalej dostaje propozycję wstąpienia do floty i zostania kapitanem. Ile oni mają tych statków że robią jakiegoś leszcza bez doświadczenia kapitanem? Weźcie. I cała załoga leszczy?

Oś fabularna jak widzę opiera są na podróży w czasie i wszechświatach równoległych. Dlaczego ten konkretny wszechświat równoległy jest ważniejszy niż inne wszechświaty? Ten górniczy statek skoro wrócił to mógł dać swoim cynk o supernowej. Dowódca to jakiś patol bo przypiernicza się do Spocka z mordą, zamiast do supernowej się przypierniczyć. Itp itd. Mundurki głupawe mają te naziemne.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16038
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2622 dnia: Marca 14, 2019, 03:23:21 pm »
Początkowa bitwa Star Treka  z 2009 roku jest nawet lepsza fabularnie niż start Ostatniego Jedi.

W rzeczy samej, zresztą jest to jedyny element owego filmu zaakceptowany z marszu przez fandom (i to zaakceptowany tak bardzo, że fanowski "Axanar" właściwie z niego się zrodził)*, acz i tam można poważny nonsens wytknąć, trudno nie spytać bowiem czemu Kirk-senior do końca za sterem tkwił, zamiast na oko kurs zderzeniowy ustawić (z pewnego dystansu nie mógł już chybić we wraży okręt - który spory był - i bez autopilota) i do żonki się przesłać (ot, poszli w dramatyzm na siłę).

* Na co miało wpływ również to, że da się ową scenę traktować, do pewnego stopnia, jako część wspólną oryginalnej i nowej ekranowych rzeczywistości.

Ale ten patos, który towarzyszy temu porodowi jest niemożliwy do wytrzymania.

Cóż, patos (często w stężeniu szczytowym) to jeden z wyróżników "Star Treka".

Ile oni mają tych statków że robią jakiegoś leszcza bez doświadczenia kapitanem? Weźcie. I cała załoga leszczy?

Jest to irytująca bzdura, którą wszakże da się  tłumaczyć dwojako:
1. bitwa pod Vulcanem to była jednak hekatomba (kłania się Wolf 359 i Borg), po której stan osobowy Floty kim popadło uzupełniali (nawiasem: liczebność w/w organizacji nigdy nie została jasno określona - pierwszy, powstały jeszcze w czasach Roddenberry'ego "Manual" podawał np. że jednostek klasy Constitution, czyli tych sztandarowych, Kirk jedną z nich dowodził, mają raptem 14; Moore, natomiast, ten co potem "Galacticę" robił, twierdził, że liczba statków GF - co prawda w czasach Łysego już - w tysiące idzie, acz jednocześnie z dotyczącego tej samej ery - i również przez G.R. klepniętego  - "Manuala TNG" wynika, że korabi typu Galaxy zbudowano raptem sześć, co oznacza, że większość z owych tysięcy to promy, transportowce wewnątrzukładowe itp. złom ;)),
2. pewnym siłom potrzebna była nieopierzona marionetka na kapitańskim stołku (o czym dokładniej następny z abramsowych filmów mówi; wątek ów zresztą wprowadzono by wyjść naprzeciw szybki awans Kirka krytykującym).
No i stanowi rzecz część startrekowej tradycji (w "ST" od lat zdarzały się takie kwiatki jak Wesley Crusher dowodzący zwiadami, czy kadeci awansowani - na polu bitwy - na kapitanów przed którymi potem regularni chorąży w dach bili; zresztą bodaj i sam Picard w trybie przyspieszonym rangę otrzymał; szerzej), którą to tradycję od biedy da się wywieść od Napoleona, co w wieku 24 lat generałem został, czy Aleksandra (zwanego Wielkim), który - owszem - tron wziął po tatusiu, ale talentem militarnym błyszczał już jako nastolatek.

Dlaczego ten konkretny wszechświat równoległy jest ważniejszy niż inne wszechświaty?

To dobre pytanie, które już Lem w "Fif-ie", w kontekście jednej powieści Dicka, stawiał. Acz można na nie odpowiedzieć, że jest to kwestia subiektywnego przywiązania (oczywiście tylko póki dwa - i to w dość odległej przeszłości od siebie oddzielone - wszechświaty są w użyciu, bo gdyby bohatera wyjąć na chwilę poza jego świat, a potem kazać mu wybierać, do którego z tych, które w międzyczasie z opuszczonego wypączkowały, ma wrócić, to zrobiłby się kłopot).

Dowódca to jakiś patol

Owszem, popularna - a mająca wsparcie w autoryzowanych komiksach - fan-teoria głosi, że przez śmierć żony i zagładę ojczystej planety zwariował. Acz nie tłumaczy to czemu załoga wobec tego idzie za nim...

przypiernicza się do Spocka z mordą, zamiast do supernowej się przypierniczyć

Tam jest gorsza durnota, bo usuwanie potencjalnej supernowej przez przekształcanie jej w czarną dziurę (sposób dokonania tego chwilowo pomijam, choć nie został nijak naukowo uzasadniony) nic nie naprawia, tylko zmienia naturę problemu.
Samo to zresztą wystarcza by uznać powyższą produkcję za niegodną dyskusji.
« Ostatnia zmiana: Marca 14, 2019, 04:25:58 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16038
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2623 dnia: Marca 16, 2019, 06:10:56 pm »
Z innej beczki... Niezależny filmik SF "The Narrow World", który można uznać za dowód przenikania lemowskiego ujęcia tematu Obcości pod strzechy:

Plus wywiad z jego twórcą:
https://papaya.rocks/pl/people/brent-bonacorso-sci-fi-to-tylko-pretekst

A poza tym garść krótkich opowiastek ze świata "Obcego" się szykuje:
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16038
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2624 dnia: Kwietnia 12, 2019, 09:24:15 pm »
Jest pierwszy zwiastun nowych "Starłorsów":
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki