Autor Wątek: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia  (Przeczytany 1342517 razy)

Form

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1500 dnia: Marca 28, 2008, 02:44:33 pm »
Cytuj
Konwergencja. W analogicznych warunkach analogiczna funkcja może dać podać podobną formę. Ryby i wieloryby mają płetwy, ale wieloryby mają ogony w poprzek... Nietoperze i ptaki latają ale jedne mają błoniaste skrzydła a drugie opierzone. Jednak - odróżniasz zawsze nietoperza od ptaka?

Podobnie jak z miejsca i bez wahania odróżniam Klingona od człowieka. Owszem - ilość warunków potrzebnych do wykształcenia humanoida jest znacznie większa, niż ta potrzebna do wykształcenia płetw czy skrzydeł. Problem w tym, że rozwiązanie humanoidalne może być - tego nie wiemy - bliskie ideału w pewnej klasie warunków. Pytanie czy ta klasa warunków odpowiedzialna za wykształcenie cech humanoidalnych jest aż tak dla Ziemi specyficzna, czy może te warunki są bardzo ogólne. Należałoby też zapytać, co rozumiemy przez humanoida.

Ryby i wieloryby mają inne ułożenie płetwy, nie ma to jednak szczególnego znaczenia dla spełnianej funkcji. Tym czasem odnóża są powszechne, formy stawów (bądź analogiczne) są powszechne u zwierząt lądowych: od owadów po ludzi; i zawsze kończyna łamie się w kierunku Ziemi. Dlaczego? I kolejne pytanie. Owady są znacznie starsze ewolucyjnie od ssaków. Nie zaobserwowano żadnych wyższych procesów poznawczych wśród owadów. Dlaczego?

To co irytuje pod tym względem w ST, to częsta wręcz identyczność innych humanoidów z ludźmi. Natomiast sama humanoidalność jako konwergencja (jej przejaw) wcale nie jest wykluczona. Za mało wiemy, ażeby to rozstrzygać.

Cytuj
Poza tym z tego wnoszę, że uważasz, że wszystkie planety na których może (jeśli w ogóle) powstać życie będą dokładnie jak Ziemia? Dla mnie to jednak naciągane. Jeśli Ci to nie przeszkadza to OK, ale mi bardzo.

Nie takie same, a zbieżne w pewnej klasie warunków. I nie życie, a życie świadome. I nie uważam, ale dopuszczam taką możliwość. Zdaje mi się, że żywisz całkowicie fałszywe mniemanie, iż w ST mamy tylko rasy humanoidalne.

Cytuj
i sądzisz może, że gdyby jakimś (przypadkowym) zrządzeniem losu ośmiornica stałaby się rozumną formą życia, to miałaby dwie nogi i dwie ręce oraz parę oczu i kręgosłup?


Odwracasz kota ogonem.

Cytuj
Ja czytałem wielce poważne dzieło dowodzące dlaczego to krukowate przeżyją III wojnę światową i staną się koroną stworzenia - sądzę, że skrzywiłyby się na Twoje pomysły.

Nigdzie nie twierdziłem, że niemożliwe jest inne inteligentne życie. Twierdziłem jedynie, że za humanoidalność może odpowiadać dość ogólna klasa warunków, a ewolucja jest rekurencyjna (tzn. jakiś podzbiór dziedziny selektorów jest wyznaczany przez formę organizmu). Ergo - możliwe jest dążenie ewolucji do form humanoidalnych, a owe formy mogą być jednym z czynników wzrostu inteligencji.

Cytuj
Dla mnie jest niedorzeczny i naiwny.

Niedorzeczne i naiwne jest twierdzenie, że coś może istnieć z większym bądź równym prawdopodobieństwem co humanoid, kiedy nie ma żadnego potwierdzenia, że coś takiego W OGÓLE może istnieć (a więc równie dobrze może być nierealne), a jest potwierdzenie istnienia humanoida.

Równie niedorzeczne jest upieranie się, że życie świadome i inteligentne może się wyrodzić w warunkach odległych od ziemskich, czy na bazie zupełnie innych pierwiastków, niż węgiel, kiedy nie mamy żadnego potwierdzenia tego faktu. Dopuszczenie możliwości - jest dorzeczne. Szacowanie, że to bardzo prawdopodobne jest naiwne i niedorzeczne, przydatne jedynie jako hipoteza.

Opieranie się na totalnie spekulacyjnych hipotezach (nie wiemy nawet jak dokładnie życie powstało na Ziemi) przy odrzucaniu jakichś fikcyjnych światów - jest niedorzeczne.

Cytuj
Czy z tego wynika, że nie ma rozumnych tygrysów, bo je eksterminujemy?

Nie - z tego wynika, że forma wyznacza podzbiór selektorów. Być może forma humanoidalna wyznacza stosunkowo więcej selektorów o wektorze inteligencja, niż inne znane nam przynajmniej formy.

Cytuj
To byłby dobry argument. Gdyby założyć, że był inteligentny. Ale on był niezrozumiały.

Owszem. Ale nadal ów byt jest niedorzeczny, bo jest jakąś zupą. Ale może masz jakiś pomysł jak on mógł wyewoluować?

Cytuj
Wiesz, staram się mówić prawdę. Uważasz, że humanoidalność a właściwie "ludzkość" to standard we wszechświecie. A ja wiem, że każdy element naszego ciała to czysty przypadek. To, że mamy kostki słuchowe z żeber i to że akurat pięć palców, i to że jednego fiutka (a nie, jak torbacze po dwa).

Jakimś dziwnym trafem inne zwierzęta też mają narządy słuchu, formy "palców", narządy rozrodcze. Coś chyba za szeroko wziąłeś formę humanoida. Dla mnie humanoid to postawa wyprostowana, dwie ręce (z mechanizmem chwytnym), dwie nogi, głowa na swoim miejscu. Co do stawu kolanowego - ostatnio nawet oglądałem odcinek TNG w którym przedstawiciele pewnej rasy sprawiali wrażenie (nie przyglądałem się, a głównie stali w tym odcinku), że staw w ich kończynach zgina się w odwrotną stronę.

Cytuj
I oczywiście, koniecznie musi to być postawa wyprostowana na dwóch nogach, absolutnie nie na trąbie?

Tak, absolutnie nie na trąbie. Właśnie sam dowodzisz przeciwko sobie. Trąba nie spełnia warunków, nogi tak.

Cytuj
No widzisz, dla Ciebie humanoidalność czemuś służy, a dla mnie ocean.

Dla mnie służy i ocean i humanoidalność. I to nas różni.

Cytuj
Nie załapałeś ;).

Załapałem. Uważam za głupotę zwracanie uwagi na czułki kiedy kosmita rozprawia o absolucie.
« Ostatnia zmiana: Marca 28, 2008, 03:16:27 pm wysłana przez Form »

dzi

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1501 dnia: Marca 28, 2008, 02:53:30 pm »
Jednych forma razi innych nie, naprawdę zależy wam na przekonaniu drugiej strony by myślała tak jak Wy?

Q

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1502 dnia: Marca 28, 2008, 03:11:15 pm »
Cytuj
Problem w tym, że rozwiązanie humanoidalne może być - tego nie wiemy - bliskie ideału w pewnej klasie warunków. Pytanie czy ta klasa warunków odpowiedzialna za wykształcenie cech humanoidalnych jest aż tak dla Ziemi specyficzna, czy może te warunki są bardzo ogólne. Należałoby też zapytać, co rozumiemy przez humanoida.
/.../
To co irytuje pod tym względem w ST, to częsta wręcz identyczność innych humanoidów z ludźmi. Natomiast sama humanoidalność jako konwergencja (jej przejaw) wcale nie jest wykluczona. Za mało wiemy, ażeby to rozstrzygać.

Pomijasz jeden istotny element: w "Star Treku" tę wymuszoną budżetem serialu (np. nie wiem, czy wiesz, że Obcych z "The Cage" Roddenberry chciał początkowo widzieć podobnymi do skorupiaków, o czym już pisałem) humanoidalnosć usiłowano wytłumaczyć licznymi interewncjami w stylu hipotez Danikena (celowe sianie życia na różnych planetach, grzebanie w genach gatunków juz powstałych i przenoszenie populacji z jednej planety na druga przez potężny a wymarły gatunek kosmitów, albo i kilka takich gatunków).

Więc nie tyle konwergencja to co homologia...

Cytuj
Załapałem. Uważam za głupotę zwracanie uwagi na czułki kiedy kosmita rozprawia o absolucie.

A który tam Andorianin o absolucie rozprawiał (bo z tego co pamiętam z TOS, to pokazani raczej grożby śmierci miotali)...

BTW: kiedy ci startrekowi Obcy byli opisani "z grubsza", a historię ich gatunków pozostawiono w niedpowiedzeniu, to oko - jak mówię - przymykałem, na teatralność konwencji rzecz zwalając. Gorzej się zrobiło, gdy w epigońskim "Deep Space Nine", w ramach (słusznego zresztą) pomysłu pogłębiania obrazu świata przedstawionego, pan Berman z współautorami postanowili uszczegółowić obraz pozaziemskich społeczeństw (w tym Klingonów). Wtedy dopiero schody się (dla mnie) zaczęły, bo z humanoidalnych teatralnych Obcych, zrobili się podani serio humanoidalni Obcy, posiadający w dodatku kultury mentalnie wypisz-wymaluj podobne do nieznacznie zmodyfikowanych ziemskich, co wystawiło "Treka" na śmieszność w moich oczach. (Inna rzecz, że "DS9" bronił się jeszcze jako historia "społeczna" w stylu np. "Opowiadania świata" LeGuin, a osunięcie się naszego ulubionego serialu w kretyńską space operę nastąpiło jednak póżniej...)
« Ostatnia zmiana: Marca 28, 2008, 03:22:55 pm wysłana przez Q »

Q

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1503 dnia: Marca 28, 2008, 03:13:04 pm »
Cytuj
Jednych forma razi innych nie, naprawdę zależy wam na przekonaniu drugiej strony by myślała tak jak Wy?

A czy Ty sam czasem nie przekonujesz innych do swoich racji/poglądów? ;)

dzi

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1504 dnia: Marca 28, 2008, 03:19:51 pm »
Staram się nie.

Q

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1505 dnia: Marca 28, 2008, 03:47:35 pm »
To ja Cię dla odmiany dzi pochwalę i relatywizm nawet.

Co prawda uważam, że wyrzeczenie się pojęcia prawdy obiektywnej (jak trudna by nie była w praktyce do ustalenia) jest szkodliwe, bo (przywołując mistrzowe określenie) zrównuje Einsteina z debilem i nie pozwalając na jakąkolwiek ocenę czegokolwiek tworzy stan zawieszenia.

Relatywizm ma jednak tę pozytywną stronę, że (w większości wypadków :P) uczy sztuki kompromisu i wsłuchiwania się w cudze racje. Zapobiega też paleniu na stosie "w imię Prawdy".

Ot zdaje mi się, że pomiędzy relatywizmem, a absolutyzmem poznawczym trzeba zachować złoty środek. Tylko gdzie on się, do cholery, znajduje?

(Wybaczcie OT.)

ps. (w ramach powrotu do tematu) wiem, że lubisz anime. możesz mi coś powiedzieć o "Vexille"? Bo to co słyszę budzi we mnie mieszane uczucia...
« Ostatnia zmiana: Marca 28, 2008, 04:05:05 pm wysłana przez Q »

Q

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1506 dnia: Marca 30, 2008, 02:34:07 pm »
W piątek TVN powtórzył po raz nie wiem który z kolei "Wioskę przeklętych" J. Carpentera

Oglądałem kiedyś i nie miałem ochoty na powtórkę. Niezły klimat, mało sensu (co poniekąd u Carpentera za normę robi).

Natomiast dziś TVN7 (którego nie mam) wyemituje (o 22:25) "Wyspę doktora Moreau"

Powieść uważam za istotną (choć Wells napisał lepsze), film nie. Widać nie każdy reżyser powinien brać się za SF ("Misja na Marsa" kolejnym przykładem).

W poniedziałek (o 22:05) ta sama stacja nada "Imperium słońca" Spielberga.

Z SF nie ma to nic wspólnego, ale film rzuca światło na historię życia J.G. Ballarda i wyjaśnia skąd brały się jego niesamowite wizje. (Inna rzecz, że jeszcze lepiej przeczytać autobiograficzną powieść Ballarda pod tym samym tytułem...)

Natomiast we środę będą nas jeszcze gorszymi niż weekendowe bredniami częstować:
-22:30, TVN, "Strefa śmierci"

-00:15, TVP2, "Zagrożenie z kosmosu"

Nie wiem jak Wy, ale ja odmówię poczęstunku... (choć pierwsze z filmideł nawet potencjał miało).

(I poczekam do czwartku na "Twin Peaks".)
« Ostatnia zmiana: Marca 30, 2008, 03:17:24 pm wysłana przez Q »

maziek

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1507 dnia: Marca 30, 2008, 08:00:45 pm »
*
Cytuj
Podobnie jak z miejsca i bez wahania odróżniam Klingona od człowieka.
Doprawdy? To zupełnie inaczej niż ja. Ja widzę aktora z jakimiś doklejonymi robalami na twarzy.
Cytuj
Owszem - ilość warunków potrzebnych do wykształcenia humanoida jest znacznie większa, niż ta potrzebna do wykształcenia płetw czy skrzydeł.
Brawo. Zaczynasz iść we własciwym kierunku.
Cytuj
Problem w tym, że rozwiązanie humanoidalne może być - tego nie wiemy - bliskie ideału w pewnej klasie warunków
Zgadza się, że nie wiemy, i zgadza się, że w pewnych warunkach być może - np. na sawannie.
Cytuj
Należałoby też zapytać, co rozumiemy przez humanoida.
Słusznie. Wyszliśmy jednak od tego, ze kosmos jest zaludniony przez inteligentne formy wyglądające zupełnie identycznie z człowiekiem, rózniące się mniej więcej tak od siebie, jak osoba ubrana w plażową sukienkę od osoby na balu u królowej. A ja twierdzę, że spotkanie czegoś takiego gdzie indziej w kosmosie jest mniej prawdopodobne od spotkania czegokolwiek innego. Ani nie twierdziłem, że ocean był rozumny, ani, że żywy. Może to robot zbudowany przec Klingonów, zanim polecieli grać w ST? Zmyślni byli, więc ma samozasilanie oraz odgaduje zachcianki panów i pań. A że ludzie są tak podobni do ich twórców to tak wyszło. Może być?.
Cytuj
Tym czasem odnóża są powszechne, formy stawów (bądź analogiczne) są powszechne u zwierząt lądowych: od owadów po ludzi; i zawsze kończyna łamie się w kierunku Ziemi. Dlaczego? .... Dlaczego?
Może dlatego, że faunę ediakarańską coś wybiło (dlaczego?) i nie mamy innych symetrii niż pięciopromienista i dwuboczna...
Cytuj
Nie takie same, a zbieżne w pewnej klasie warunków
No więc poczytaj sobie Ryszkiewicza Światy Alternatywne czy cokolwiek, albo inaczej, sprawdź jak wśród biologów ewolucyjnych (nie będących kreacjonistami) rozpowszechniony jest pogląd, że gdyby zacząć jeszcze raz na Ziemi od nowa - w efekcie pojawiłby się Klingon, czy coś podobnego.
Cytuj
Zdaje mi się, że żywisz całkowicie fałszywe mniemanie, iż w ST mamy tylko rasy humanoidalne.
Nie żywię żadnych mniemań względem ST ponieważ widziałem tylko kawałek jednego odcinka. Żywię pogląd, że spotkanie kogoś tak bardzo podobnego do człowieka poza Ziemią jest mniej prawdowpodobne od spotkania jakiejkolwiek innej formy życia czy inteligencji i do tego oglądanie innych odcinków ST nie jest mi potrzebne.
Cytuj
Cytuj
i sądzisz może, że gdyby jakimś (przypadkowym) zrządzeniem losu ośmiornica stałaby się rozumną formą życia, to miałaby dwie nogi i dwie ręce oraz parę oczu i kręgosłup?
Odwracasz kota ogonem.
Nie, pytam, dlaczego ośmiornica nie upodobniła się do mureny. Głowonogi są dużo starsze ewolucyjnie od kregowców, skoro więc żyje w takim samym środowisku to miała masę czasu, aby wytworzyć płetwy, ogon itp. Względnie murena mogła zacząć przystosowywać się i wytworzyć ramiona i napęd odrzutowy. Gdzie tu odwracanie kota ogonem?
Cytuj
Twierdziłem jedynie, że za humanoidalność może odpowiadać dość ogólna klasa warunków, a ewolucja jest rekurencyjna (tzn. jakiś podzbiór dziedziny selektorów jest wyznaczany przez formę organizmu) ... forma wyznacza podzbiór selektorów. Być może forma humanoidalna wyznacza stosunkowo więcej selektorów o wektorze inteligencja, niż inne znane nam przynajmniej formy.
Zaczynam wietrzyć narrację za pomocą swobodnego strumienia świadomości.
Cytuj
Co do stawu kolanowego - ostatnio nawet oglądałem odcinek TNG w którym przedstawiciele pewnej rasy sprawiali wrażenie (nie przyglądałem się, a głównie stali w tym odcinku), że staw w ich kończynach zgina się w odwrotną stronę.
Brawo. To duży sukces reżysera.

A z czułkami - jednak zupełnie nie załapałeś. Jestes zbyt napięty ;).

A co do mówienia o absolucie w ST... Mówienie o absolucie ogólnie jest bardzo podejrzane.

Q

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1508 dnia: Marca 30, 2008, 11:46:48 pm »
Cytuj
Wyszliśmy jednak od tego, ze kosmos jest zaludniony przez inteligentne formy wyglądające zupełnie identycznie z człowiekiem, rózniące się mniej więcej tak od siebie, jak osoba ubrana w plażową sukienkę od osoby na balu u królowej. A ja twierdzę, że spotkanie czegoś takiego gdzie indziej w kosmosie jest mniej prawdopodobne od spotkania czegokolwiek innego. Ani nie twierdziłem, że ocean był rozumny, ani, że żywy. Może to robot zbudowany przec Klingonów, zanim polecieli grać w ST? Zmyślni byli, więc ma samozasilanie oraz odgaduje zachcianki panów i pań. A że ludzie są tak podobni do ich twórców to tak wyszło. Może być?.

Ja sobie wypraszam ;), Roddenberry nie był idiotą by twierdzić, że "naturalne" wyewoluowanie 100% humanoidów na innych planetach jest mozliwe (zwłaszcza przy tak wielkiej ilości zasiedlonej humanoidami planet). Miał dobrze świadomosć, że jest to nierealne. Dlatego zmuszony warunkami obiektywnymi (budżet, możliwosci techniczne) nagimnastykował się (fakt nie była to gimnastyka zbyt artystyczna, skoro identycznym tropem poszli m.in. LeGuin i Strugaccy) by tych humanoidów wyjaśnić. Gdyby dostał budzet na miarę współczesnych Emmerichów w życiu byśmy humanoidów pewnie nie zobaczyli.

Cytuj
A co do mówienia o absolucie w ST... Mówienie o absolucie ogólnie jest bardzo podejrzane.

I znów wypraszam sobie ;). Oglądałem "Star Treka" dokładnie i z uwagą i nijakich absolutów (poza niepotrzebnym - zresztą mającym empiryczne wyjasnienie - mistycyzmem w "Deep Space Nine") ani dyskusji o nich nie widziałem.

Widziałem za to znacznie ciekawsze kewstie...

havoc

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1509 dnia: Marca 31, 2008, 08:28:30 pm »
Cytuj
ps. (w ramach powrotu do tematu) wiem, że lubisz anime. możesz mi coś powiedzieć o "Vexille"? Bo to co słyszę budzi we mnie mieszane uczucia...

Co do fabuly mysle ze kamieniem milowym raczej nie bedzie, ale mysle ze ma potencjal pewien ;). Za to bardzo bede chcial sie przyjrzec ze wzgledu na animacje bo troche sie tym troche interesuje. btw. sa trailerki w sieci (wystarczy na youtube wklepac tytul) i zrobili bardzo ladnie cos na wzor czerwa(piaskala jak kto woli) :D! z  tym ze to raczej nie jest organiczne. Animacja  przemawia jak najbardzie za tym zeby obejrzec :D!!! A co do  fabuly to wiem tyle co mozna ogarnac  na filmwebie, ktos moze przyblizyc? moze to na podstawie jakiejs mangi albo cos?

maziek

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1510 dnia: Marca 31, 2008, 08:50:58 pm »
Cytuj
Ja sobie wypraszam ;), Roddenberry nie był idiotą by twierdzić, że "naturalne" wyewoluowanie 100% humanoidów na innych planetach jest mozliwe
Ależ to nie Roddenberry tak twierdzi... Ha, oszczędności budżetowe doczekały się kapłaństwa ;).

Q

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1511 dnia: Kwietnia 01, 2008, 12:22:12 pm »
Cytuj
Ależ to nie Roddenberry tak twierdzi...

;)

Cytuj
Ha, oszczędności budżetowe doczekały się kapłaństwa ;).

I to kler mają tyleż niedoinformowany, co fanatyczny...

(Do czego doszło, że muszę bronić "Star Treka" przed jego obrońcami... ;D)

ps. havoc - czyli nadal wiem, że nic nie wiem... Choć przyznam, że ta wizja rozwijajacej sie bez nijakich hamulców Japonii przeciwstawionej reszcie świata wydała mi się pomysłem całkiem realnym. Boję sie jednak, ze wykonanie równie udane co pomysł nie bedzie...
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 01, 2008, 12:25:28 pm wysłana przez Q »

havoc

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1512 dnia: Kwietnia 01, 2008, 07:45:43 pm »
Cytuj
Cytuj
ps. havoc - czyli nadal wiem, że nic nie wiem... Choć przyznam, że ta wizja rozwijajacej sie bez nijakich hamulców Japonii przeciwstawionej reszcie świata wydała mi się pomysłem całkiem realnym. Boję sie jednak, ze wykonanie równie udane co pomysł nie bedzie...

Ja moge sie wypowiedziec tylko za wykonanie graficzne ktore uwazam ze jest na poziomie 4+ :). Co do pomylu mysle ze ciekawy - samo wykonanie w sensie rezyserii - poczekamy zobaczymy, ale z pewnoscia sie wybiore :P.

Btw. slyszeliscie jakies pochlebne opinie o 10.000 BC? Bo podobno nawet daje rade, ale ja sie boje ze bedzie jak Troja :/...

Q

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1513 dnia: Kwietnia 01, 2008, 11:19:05 pm »
Cytuj
Btw. slyszeliscie jakies pochlebne opinie o 10.000 BC? Bo podobno nawet daje rade, ale ja sie boje ze bedzie jak Troja :/...

Ja jedną. Wygłosił ją dzi  ;D ;D :D.

dzi

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1514 dnia: Kwietnia 01, 2008, 11:36:03 pm »
Cytuj
NEXUS6: Jeśli chodzi o względy historyczne, etnologię, antropologię itd to jest bliski katastrofie. Gra aktorska jest beznadziejna. Scenariusz jest normalny. Całość jest pompatyczna i "tania" fabularnie i emocjonalnie.
Ja jednak mam inne podejście do filmów, potrafię przymykać oko na sprawy niewygodne i wyciągać to co fajne. A fajnie jest zobaczyć polowanie na mamuty, poczuć klimat nomadztwa, eksplorację nieznanego świata i zdać sobie sprawę, czy raczej unaocznić sobie rzeczy których można się było jedynie jakoś tam domyślać jeśli się interesuje dawnymi czasami.

I bardzo się cieszyłem że nie spełniła się moja główna obawa tj. to że ludzie zostaną przedstawieni w filmie jako półmózgie małpy.

Film pomaga wyobraźni, ja spędziłem miło wieczór, na pewno lepiej niż przy jakimś Rambo 17.


A jak ktoś nadal nie wie to niech przeczyta (uwaga, spoilers!!!!!!!!!!!) to.

I jeszcze jedno już jako komentarz do tego artykułu. Myślę że datę 10000BC należy traktować symbolicznie bo z tego co szukałem po sieci przyjmuje się ją umownie jako początek ludzkości w naszym rozumieniu tego słowa. Sama fabuła dzieje się bardziej w okolicach 3000BC, choć pewnie nie reżyser czy scenarzysta byli tymi którzy nad tym się zastanawiali  :D


Jest sporo gorsze niż Troja. Jeśli to Cię martwi, nawet nie próbuj.