Stanisław Lem - Forum

Polski => DyLEMaty => Wątek zaczęty przez: NEXUS6 w Listopada 29, 2014, 03:08:37 am

Tytuł: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Listopada 29, 2014, 03:08:37 am
Wolniewicz o biotechnologi, a na poczatku swietnie o Lemie i jego wizji sprzed lat:
https://www.youtube.com/watch?v=dC6eopXrJyo (https://www.youtube.com/watch?v=dC6eopXrJyo)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Grudnia 05, 2014, 11:09:34 pm
Obejrzałem, i dziękuję, bo miło się słuchało, ładne słowa i ekspresyjne swoiste wydanie, lecz REWELACJI raczej tam nie dostrzegłem. Jest jak jest, i we mnie to obaw żadnych nie budzi :-)
R.

Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Grudnia 06, 2014, 09:29:49 am
Ja nie zdzierżyłem do końca (do połowy dałem radę, dla mnie za wolno i za mało konkretnie. Tę połowę można streścić w powiedzmy 3 czy 4 tezach, które następnie w kilku zdaniach można poddać pod wątpliwość ;) ). Przypuszczam, że Lem, dany tu na początek wyłącznie jako kwiatek do kożucha, z przyjemnością zmiażdżyłby profesora za mieszanie z poplątaniem i brak racjonalnego wywodu. To są dwa światy i profesor reprezentuje ten, o którym Lem powiedział, że w tych naukach można postawić i udowodnić każdą tezę mimo braku lub nawet wbrew faktom ;) .
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Grudnia 06, 2014, 10:55:21 am
John Horgan w genialnym "Końcu nauki" nazywa to nauką ironiczną.
s.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: liv w Grudnia 06, 2014, 12:53:26 pm
Cytuj
Tę połowę można streścić w powiedzmy 3 czy 4 tezach, które następnie w kilku zdaniach można poddać pod wątpliwość ;) )
Jak wszystko.  ;)
Cytuj
Przypuszczam, że Lem, dany tu na początek wyłącznie jako kwiatek do kożucha, z przyjemnością zmiażdżyłby profesora za mieszanie z poplątaniem i brak racjonalnego wywodu. To są dwa światy i profesor reprezentuje ten, o którym Lem powiedział, że w tych naukach można postawić i udowodnić każdą tezę mimo braku lub nawet wbrew faktom ;) .
Hmmm... nie ma jednego Lema - Lem młody, powiedzmy z czasów "Dialogów", może tak, ale Lem starszy z czasów "Rasy drapieżców"....?...nie byłbym pewien.
Ta wypowiedź, pomijając formę, jest bardzo lemowa i nie mówi nic więcej, niż to, że ludzkość dryfuje na statku nauki i nie ma sternika (nauczyciela  :) ). Bez specjalnej refleksji przyjmując, że każde dalsze odkrycie tejże nauki, musi być dobre dla ludzi - chińska pułapka.
I cieszy się z niego jak dziecko z nowej zabawki :)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Grudnia 06, 2014, 01:25:21 pm
Chodzi mi o to, że Lem przypuszczał, że człowiek (szerzej, jakakolwiek dostatecznie długo prosperująca inteligencja) wyzwoli się z ciała i w konsekwencji przynajmniej częściowo ze śmierci. W jego spuściźnie pobrzmiewa, że co się stanie nie przyśni się filozofom. Wracamy tu do fundamentalnego pytania, czy etyka jest względna i moim zdaniem Lem na to pytanie odpowiadał, że owszem jest, że jest chwilową pochodną historii gatunku, która ją wytworzył. Jeśli więc zmieni się gatunek, to i zmieni się etyka. Lem tę zmianę antycypował i "przerabiał" na mnóstwo sposobów, ale nie mam wrażenia, że z niechęcią.

Zasadniczo to wydaje mi się, że profesor plącze generalia z ineksprymablami. Wielu ludzi za życia oddaje organy bliskim lub nawet obcym za darmo z poczucia braterstwa i jaka wobec tego jest granica między oddaniem swej nerki przed - a po śmierci? Profesor przedstawia tę kwestię bardzo jednostronnie a za argument daje, że jest czarny rynek. To mniej więcej tak, jakby ex cathedra obwieścić, że pogotowie ratunkowe jest złe, bo karetki w wypadkach zabijają ludzi.

Zresztą nawet w tym co mówi profesor o czci wobec ciała ludzkiego po śmierci jest uproszczenie posuwające się do prymitywizmu. Bo nie tyle chodziło o ciało, co o uczynienie odpowiedniego obrządku. A ten obrządek był właściwy dla danej kultury i mniej lub bardziej od ciała oderwany. Przykłady są liczne i wszystkie przeczą zapuszczonej cichcem przez profesora tezie, jakoby od paleolitu czczono integralność ciała ludzkiego po śmierci, lub otaczano czcią wszelkie jego części i składowe. Nawet pal licho wszystkich świętych rozniesionych po całym świecie w złotych puszkach z okienkami z kryształu górskiego. Ale przecież ludzkość bardzo szybko wynalazła pochówek ciałopalny. W Egipcie zmarłych dokładnie patroszono. Na pewnym obszarze Andów współcześnie chyba jeszcze zmarłego wynosi się z dala od wioski nad urwisko, ćwiartuje starannie i rzuca sępom, których lokalna populacja, wiekami tak dokarmiana, z radością obserwuje każdy kolejny kondukt podążający w górę.

Tak więc ta teza o stałej cywilizacyjnej jaką jest rzekomo tabu integralności ciała po śmierci to jest czysty fałsz. Wystarczy nie to, że wyjść poza cywilizację post-chrześcijańską XX w., nie trzeba też wyjeżdżać z Europy, tylko pojechać do innego kraju za najbliższą granicę, i nie to że zaraz do ateistów - starczy do chrześcijan.

Mówi w formie podobnie, ale też nie do końca, Lem był konkretny i nierozwlekły. W treści to IMO niebo a ziemia.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Grudnia 06, 2014, 05:20:35 pm
Ten wykład to aktorska publicystyka, no, ale pan profesor Wolniewicz ma chyba taki nieudawany fason detr. Taki styl. Styl to człowiek, jak rzekła mi kiedyś z admonicją (niesłuszną) pani profesor Antonina Kłoskowska, gdym jej poprawił przecinek,  a może szyk wyrazów.  Absolutną rację ma liv:
Cytuj
nie mówi nic więcej, niż to, że ludzkość dryfuje na statku nauki i nie ma sternika

i maziek (po całości, a o transplantologii i rzekomym odwiecznym szacunku dla ciała - zwłaszcza). Boże, maźku, jak Ty pięknie piszesz, żebym ja tak potrafił, to zarobiłbym u Chraboty może nawet na czynsz i prąd:
Cytuj
Nawet pal licho wszystkich świętych rozniesionych po całym świecie w złotych puszkach z okienkami z kryształu górskiego. Ale przecież ludzkość bardzo szybko wynalazła pochówek ciałopalny. W Egipcie zmarłych dokładnie patroszono. Na pewnym obszarze Andów współcześnie chyba jeszcze zmarłego wynosi się z dala od wioski nad urwisko, ćwiartuje starannie i rzuca sępom, których lokalna populacja, wiekami tak dokarmiana, z radością obserwuje każdy kolejny kondukt podążający w górę.
vosbm
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: liv w Grudnia 06, 2014, 07:04:11 pm
Cytuj
człowiek (szerzej, jakakolwiek dostatecznie długo prosperująca inteligencja) wyzwoli się z ciała i w konsekwencji przynajmniej częściowo ze śmierci.
Sprawa trudna, rzecz w definicji; "człowiek", "człowieczeństwo" - "człowiek wyzwolony z ciała"...a jeśli człowiek to ciało? Co zostanie?
Wyobrażasz sobie kota wyzwolonego z ciała?
Czym to będzie, dalej kotem...hmmm? nie zrobi nawet mhrummm. :)
Czy więc słowo "wyzwolony" jest adekwatne?
Czasem, a może często, ruchy wyzwoleńcze prowadzą do większej niewoli. Niewyobrażalnej w momencie wyzwalania ze starego.
I dla mnie trochę o tym jest ten gadany felieton.
Masz rację, podstawy się sypią, mam wrażenie, że wynalazł je na rozpaczliwca. I w kręgu jednej cywilizacji.
Może ich nie ma?
Chyba mu chodziło nie tyle o szacunek dla truchła, bo co najmniej jeden papież został wyciągnięty z grobu dla pobeszczeszczenia, co nieużywanie go w celach konsumpcyjnych.
Do przedłużania życia/ ratowania życia (ciekawe podejście, dwa pojęcia na to samo tak różne w odbiorze)
Problem z tymi relikwiami... :)

Nawet się nie będę spierał o szacunek dla ciała - wszak sam linkowałem w temporamoresach tekst Herodota o Massagetach bodaj, co zjadali swych zmarłych i to był objaw najwyższego szacunku.
Hodowla ludzi, jej brak,  też nie do utrzymania - pamiątką po tym słowo "mezalians".

    Więc dla mnie to taka refleksja rozpaczy, bardziej skłaniająca do namysłu niż flaga na barykadę, choć pewna apodyktyczność mówiącego drażni.

Transplantacje...teraz samo dobro, ale za lat x plus, przy podejściu konsumpcyjno- handlowym i zniesieniu tego namysłu jako przeżytku etycznego, a w to miejsce np. wprowadzenie myśloobowiązku...kto wie?
Teraz, nawet ten co daje, jak sądzę, zastanawia się wcześniej. Choć trochę.
Ciągle są to jednak sytuacje wyjątkowe, a gdy zrobi się hurt i dyskont?
Choć ja tu prędzej sztuczności bym przewidział, ale te mogą być droższe.
Cytuj
Mówi w formie podobnie, ale też nie do końca, Lem był konkretny i nierozwlekły.
Pod koniec życia i z Lemem było różnie.
A Wolniewicz ma 87 lat - brałbym na to poprawkę.

Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Grudnia 07, 2014, 08:06:46 pm
Musze się absolutnie zgodzić, że wszystko zależy od definicji (tego kota :) ). Kiedyś chybaśmy dyskutowali i pamiętam że własnie taki rozziew nastąpił. Musze się przyznać, że egoistycznie biorę to od się. Znaczy zastanawiam się, czy jakby mi odcięli nogę, to będę mniej więcej tym samym ludziem. I tak dalej, od rzemyczka do koziczka. Wychodzi mi, że póki będę myślał, że jestem tym samym - to będę.

Co do transplantacji to przypuszczam, że dość szybko nastąpi hodowla tkanek. Nie to, że wyeliminuje to z punktu pobieractwo, za duże są różnice cywilizacyjne na globie. Co ciekawe Okołowski nie widzi różnicy w źle, czy to z pobieractwa, czy z hodowli.

Mi się wydaje, że po drugiej wojnie światowej, po Auszwic i tak dalej to jest jasne, że cywilizacja to jest bardzo cienka, papierowa nalepka na wrzącej, pierwotnej magmie. Interesuje się nikczemnością rodzaju ludzkiego w tej fabrykanckiej odsłonie, jaką były obozy zagłady, z dziennym przerobem zakładu na poziomie 5 tysięcy a mocą szczytową w okolicy 10 ledwie pół wieku temu (i nie tylko to). I nie bardzo mi pasuje, że profesor akurat w przeszczepach, będących ułamkiem ówczesnego dziennego przerobu widzi koniec cywilizacji. Trochę to jakby zdzielić kogo okutą pałą przez łeb a on by twierdził, że najgorsze, że majtek od wczoraj nie zmieniał.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Grudnia 07, 2014, 08:59:19 pm
1. MNIE się wydaje - jeśli na początku, spróbuj zapamiętać.
2. Będą wanny, w których hodować się będzie a to wątróbkę, a to polędwiczkę, a to schab, a to szynki (antygłowy), I W TEN SPOSÓB UNIKNIEMY WRESZCIE MORDOWANIA SSAKÓW, KTORE PRZETRWAJĄ W zoo.
3.  Z moca szczytową koło 10 kilotrupów - tak rzekłby Mistrz.
s.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Grudnia 07, 2014, 09:04:20 pm
Słusznie, słusznie, w zasadzie wiem, ale słusznie, macie rację. A o której to wychodzicie jutro rano Remuszko do sklepu?
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: liv w Grudnia 07, 2014, 10:04:45 pm
Cytuj
A o której to wychodzicie jutro rano Remuszko do sklepu?
Zabawne, bo ja też o sklepie napisałem.  :)
Cytuj
Co ciekawe Okołowski nie widzi różnicy w źle, czy to z pobieractwa, czy z hodowli.
A skąd ci ten Okołowski wystrzelił?
Cytuj
Wychodzi mi, że póki będę myślał, że jestem tym samym - to będę.
Myślenie – „jestem tym samym”, przy taaaakiej zmianie?
Pomyśl pierwsze z brzegu zdanie „Maziek skoczy na jednej nodze do sklepu, bo ma pragnienie na małe piwo…”
Przy jednej obciętej – obleci, ale przy zupełnym braku? Nie wyjdzie, nie poleci, nie przyniesie, bo rąk też nie ma.
Nie potrzebuje nawet pić piwa - ba, wcale nie potrzebuje pić, zresztą nie ma otworu gębowego, przełyku i zbędnego wszak, układu trawiennego – wystarczy podłączyć go/się wtyczką do prądu…czyli - nie pomyśli, takie myśli skreślić. Tam skreślić - wygumkować.  :-[
I wiele podobnych...co w zamian?
Z dobrych stron – do kibelka też nie musi.  :)
Droga do szaleństwa głowy chybajednak. Gdyby wszystkonarazara.

Taka zmiana z utrzymaniem stabilnej psyche? ę...hmmm...być może może, gdy w  pokoleniach liczona?
Najpierw beznożni oswajają się i akceptują…ze 3 pokolenia tak, aż większość…wtedy inne, co zbędne…ciach i następne 100 lat.
Bo zdaje mi się, nie w technikaliach problem ino w głowie, jakby nie patrzeć przystosowanej owulacyjnie do kierowania ciałem – reszta to uboczności.

Maziek obcięty całkowicie i do imentu – dalej jest mądry i ciekawy świata .
Pozbawiony wkurzających koniecznostek może wreszcie chłonąć wiedzę, spekulować, dzielić się nią i czuje się Maźkiem – być może to właśnie jego istota człowieczeństwa?
(przykład całkowicie fikcyjny; podobieństwo do osób realnych, o ile występuje jest niezamierzone i całkowicie przypadkowe, nawet gdy imają się imia na „eM”)
A co z miażdżącą zdrową większością tych, co nie mają tak drobnomieszczńskich ambicji i zachcianek!?  >:(
Co im zostanie z „bycia”, kiedy ich esencja to; pójść na murek, i strzelić winko z kolegami, wystawić twarz na słoneczko i powiew zefirka, obgadać odnóżki dolne koleżanek, ulżyć sobie za drzewkiem i tyć?...fantomazje?
Ale ale – masz rację – jużeśmy o tym gadali.  ;)
Aeeeeęęhmhmmmdrapdrap - przy etokach?

Czyli kończąc jakimś pseudocredo, każda generacja technologiczna (szeroko rozumiana) wytwarza własną etykę łypiąc zezem na technikę – bez żadnych fundamentów odwiecznych, i dobrze.
Jeśli wytwarza - jakąkolwiek.
A gdy ta, co będzie -  i w tym etykostrojeniu nie wyprze się nas-teraśnych (może zaś myśleć z pogardą), jak my nie wypieramy się bezeceństw homo erectusa (na pewno jakieś szokujące wyprawiał), będzie człowiecza.
Zaś nasz obecny stosunek do onego ma się tak, jak skrzek mewy bałtyckiej na widok kontenerowca, do wpływu na jego pływ.
Z tym że kontenerowiec dopiero wypływa z Acpapulco, a nawet nie został jeszcze zbudowany w tamtejszej stoczni, której zresztą też póki co nie ma...ale za to Acpapulco - jest już - uffff... ::)

Ale wiesz Maziek - człowiek z wiekiem konserwatywnieje, co już zauważam u siebie.
I zgodnie z oną konserwatywnością wszystko, co będzie – może być tylko gorsze.
Stąd konieczna kasandryczność. I kasandryczna konieczność. Takiej gadki.
Efekt pogardy…eeee, podagry.
Jak będę miał więcej niż 80-tkę, nie będziecie chcieli ze mną gadać - wcale.
Zobaczycie, ja wam to mówię. Tak nieznośny będę.  8)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Grudnia 08, 2014, 09:14:16 am
Okołowski - uczeń Wolniewicza z jednej, z drugiej zgłębia Lema, z trzeciej właśnie o tym pisał (transplantacjach) - to mi się narzucił.

Ty tak zaraz negatywnie, że jak Ci nogi (tfu-tfu) tramwaj odetnie to już z kolegami na murek nie da rady. Żyjemy w XXI wieku, nogi będziesz miał z powrotem jak ta lala, i to nie dwie, tylko może chciałbyś trzy? A może płetwy?

Bardziej serio to ja doszedłem dawno do wniosku, że nie da się udowodnić, że dany człowiek - to ten sam człowiek. W związku z tym tak naprawdę ten problem teleportacji (nieistnienia pośrodku) bądź wielokrotnego powielenia po teleportacji jest jedynie problemem filozoficznym. W tym sensie, że o ile ściśle można wykazać, że teleportowany musi umrzeć przed teleportacją to z punktu widzenia teleportowanego czy telepowielonego nie ma to żadnego znaczenia, chyba że w nadbudówkach jak religia bądź prawo.

Droga do szaleństwa. Powiedziałbym, że środki techniczne, szaleństwo najwyraźniej tkwi w nas, a przynajmniej w niektórych osobnikach. Mam na myśli te jednostki, które już obecnie dostępnymi środkami zmieniają swoje ciała w kocie czy jaszczurze itd. No ale to jak zwykle, po lewej dobro, po prawej zło, a pośrodku strefa mieszania. Możliwości to tylko możliwości.

I nie przejmuj się, jak będziesz miał 80 to ja też coś koło tego, będziesz miał z kim troszczyć się o współczesną młodzież ;) .
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: liv w Grudnia 08, 2014, 08:34:03 pm
Ciężki dzień dziś miałem
Cytuj
I nie przejmuj się, jak będziesz miał 80 to ja też coś koło tego, będziesz miał z kim troszczyć się o współczesną młodzież ;) .
Z przyjemnością będę się przyglądał jak pierniczejesz. ;)
Cytuj
z trzeciej właśnie o tym pisał (transplantacjach) - to mi się narzucił.
Ale gdzieś w necie? Bo nie padło te źródło.
Czy na bazie lemkrecjusza piszesz?
Cytuj
że nie da się udowodnić, że dany człowiek - to ten sam człowiek.
No tak, ja myślałem bardziej o ciągłości formy, niż ciągłości czasowej.
Stad płetwa...nieeee.
Który sterownik w mózgu miałby ją obsłużyć - ten od języka?
Miałem tylko napisać, że jak temu mózgu odbierzesz organy i narządy to będzie...wyalienowany, co najmniej. Mój bez poruszania dużym palcem u prawej nogi, co najmniej raz na dzień najlepiej z rana, zaraz się zawiesza  - po całości.
Złośliwy.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Grudnia 08, 2014, 09:28:20 pm
Nie Lemkrecjusza tylko łupnął taka knigę o tytule nie powtórzenia:
"Między Elzenbergiem a Bierdiajewem. Studium aksjologiczno-antropologiczne". Czytam po trochu w kibelku, bo na raz to się nie da.

Co do tej stymulacji to przecież podczepi się Ci druciki, żebyś myślał, że masz giry, będziesz sobie nawet mógł poprzebierać nimi - a druciki dooczne wyświetlą Ci film jak zaiwaniasz po łące czy tam gdzie chcesz ;) .
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: liv w Grudnia 08, 2014, 10:23:07 pm
Cytuj
"Między Elzenbergiem a Bierdiajewem. Studium aksjologiczno-antropologiczne". Czytam po trochu w kibelku, bo na raz to się nie da.
Kupiłeś? eghmmm ::)
Cytuj
Co do tej stymulacji to przecież podczepi się Ci druciki, żebyś myślał, że masz giry, będziesz sobie nawet mógł poprzebierać nimi - a druciki dooczne wyświetlą Ci film jak zaiwaniasz po łące czy tam gdzie chcesz ;) .
Tego się obawiałem - symulacja, by dać głowie pożywkę. Wariant najbardziej ekonomiczny.
W sumie te pokolenie co już na grach chowane będzie nawet zadowolone.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Grudnia 08, 2014, 10:43:02 pm
Kupiłem.

Oj czepiasz się, jaka różnica, jak nie będziesz mógł rozróżnić? Zresztą teraz jest dokładnie tak samo, tylko masz jeden kanał bez wyboru to się nie zastanawiasz.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Grudnia 08, 2014, 10:47:19 pm
Ludzie, 90-letni generał (a może degenerał?) jutro rano będzie wieziony z Warszawy do Gdańska w pozycji horyzontalnej.
Adaś dostał drugie życie.
Rosetta się ładuje.
A Wy tu o własne giry drżycie. Fuj!
Wszystko, co Mistrz chciał rzec, rzekł w "GXIV". Co rzekł? Że nic nie wiadomo. Że Wielkie Prawo Lema. Cokolwiek zajdzie, INACZEJ niż podług prognozy zajdzie.
Ja dodam od siebie, że już po człowieku cielesnym. Ten nowy - nieśmiertelny jak Anix, ale najpewniej zupełnie inny - nie będzie już człowiekiem w dzisiejszym rozumieniu. Człowiek przeca, to na pewno między innymi ciało i śmierć. Jak obu tych między innymi zbraknie, to jaki "człowiek" zostanie? Zostanie REZULTAT. Wynik sztucznej ewolucji. Ale nie człowiek dzisiejszy. Dla mnie to jasne i radosne jak wiosenne słońce na Mazurach. Fajnie będzie, chciałbym tego dożyć osobiście (cokolwiek to przy odcieleśnieniu i unieśmiertelnieniu znaczy), ale nie dożyję. Szkoda :-)
vosbm   
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Grudnia 08, 2014, 10:55:26 pm
No jak będziesz mnie tak drażnił to na pewno.

Śmierć jest mocno przereklamowana. Poza tym, że jest ostateczna nie ma najmniejszych walorów (w kwestii człowieczeństwa, bo biologicznie się bardzo przydaje). Albo jest przypadkowa, albo z fuszerki, pominąwszy samobójców. Nie wiem co takiego ubyłoby człowiekowi, gdyby ją oddalić. Weźmy tego dzieciaka co wykręcił temperaturowy rekord świata. Jakie znaczenie miałoby dla jego człowieczeństwa to, że policjant nie znalazłby go pod kupą liści? Zdaje mi się, że mocno ujemne.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: liv w Grudnia 08, 2014, 11:17:25 pm
Cytuj
Kupiłem.
:o
Daj streszczenie w kilku zdaniach jak domęczysz. :)
Cytuj
Oj czepiasz się, jaka różnica, jak nie będziesz mógł rozróżnić?
Ot, dylemat formy pośredniej. Znaczy kierunek matrix? Lub powrót do fazy płodowej z pępowinią.
Cytuj
Adaś dostał drugie życie.
Jaki Adaś - Michnik? Oj!
Cytuj
Fajnie będzie, chciałbym tego dożyć osobiście (cokolwiek to przy odcieleśnieniu i unieśmiertelnieniu znaczy), ale nie dożyję. Szkoda :-)
Skoro lubisz mieszkać między sardynkami...pszebadzoo.
Zaryzykuję hiprotezę, że jak ludzie będą nieśmiertelni, przestaną się rozmnażać.
Z braku bodźca i z egoizmu.
Anix to ten etok?
Nie wyglądał na zadowolonego.
Cytuj
Śmierć jest mocno przereklamowana. Poza tym, że jest ostateczna nie ma najmniejszych walorów (w kwestii człowieczeństwa, bo biologicznie się bardzo przydaje).
Tu bym się nie zgodził. Walory biologiczne, jasność, ciasność - ale człowieczeństwo?
Chyba jesteśmy jedynym gatunkiem uświadamiającym sobie kres. Na długo zanim on przyjdzie.
Skutki, tak mi się zdaje, tej świadomości są olbrzymie.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Grudnia 08, 2014, 11:38:37 pm
Pan Lem - z niewiadomych dla mnie powodów - był wyraziście przeciwny nieśmiertelności. Jego osobowość buntowała się przeciw tej wizji w "Wizji lokalnej", Jego wyobraźnia zaś ten jeden raz okazała się zbyt skromna (NFR). Nie rozumiem tego.
Dobranoc :-)
vosbm
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Grudnia 12, 2014, 09:20:21 pm
Na wstepie przepraszam, ze zaczynam watki, a potem nie kontynuuje dyskusji. Zawsze jak mysle, ze bede mial troche czasu na forum, to cos wyskakuje, i musze sie czym innym przez dni pare zajmowac, a potem jestem do tylu z dyskusja i trudno wybrac moment odpowiedni, by kontynuowac nawarstwione watki.
No, Wolniewicz to w ogole orginal jest. Opisuje siebie jako "niewierzacy katolik", "marksista". Jednoczesnie komuny nieznosi, ani lewicowosci w sensie ogolnym i maloprecyzyjnym. Ale jako marksista, kapitalizmu tez nie lubi :). Choc nie wiem, czy mowiac o sobie "marksista", ma na mysli bycie specjalista od Marksa, czy popiera jego poglady. Ja sie z nim w wiekszosci ocen spolecznych zgadzam, a w wiekszosci ocen politycznych nie zgadzam. No ale przede wszystkim jest prof. filozofii, co podkresla, kiedy sie go nazywa filozofem. No i tak, specjalista od tego na W :)) Ale nie mowmy o Wolniewiczu, tylko o tym co on mowil.
Czy porownanie transplantologii z kanibalizmem to jechanie po bandzie? Logicznie na zimno patrzac, to chyba wcale. Pomijajac kanibalizm rytualny, to po co sie zjada ludzi? I na czym to polega? Wchlania sie czesci ludzkiego ciala, zeby przezyc. Po co sie ludzie poddaja transplantacji i na czym to polega...? Czy ktos odda nerke za zycia, czy serce po smierci (albo czesciej tez za zycia), technicznie jest to to samo.
Szacunek do zwlok vs utylitarne traktowanie? Mysle, ze Wolniewicz tutaj dosc trafnie ta diagnoze przedstawil. Przez wiekszosc czasu i wiekszosc kultur, jednak nie traktowano zwlok jako surowca. Pierwsi chyba faktycznie w pelnej krasie robili to niemieccy barbarzyncy; mydlo, abazury etc. To czy zwloki byly dawana sepom, palone, preparowane etc, nie ma znaczenia dla pojecia szacunku, bo w kazdym przypadku jakies tam obrzadki stosowano, co wskazuje na czesc oddawana szczatkom.
Zreszta ja osobiscie nie rozumiem tego szacunku do zwlok. Dla ateisty szczegolnie chyba zwloki ludzkie nie powinny stanowic sacrum, a dla ludzi religijnych tylko, o ile religia wyraznie na to wskazuje.
Co do transplantologii, to chyba by sie przydal osobny temat, albo podtemat w granicach tematu o bioetyce. W koncu jest to (bioetyka) naprawde trudny, bo nowy orzech do zgryzienia dla filozofii, religii, etyki.
Posluchalem sobie troche wykladow Jacka Norkowskiego, doktora medycyny i dominikanina, specjalisty od transplantologii. Do znalezienia na YT. Otoz dla niego transplantologia ma wartosc pozytywna jako taka, ale bardzo problematyczne sa kwestie ustalania zgonu, motywowane szybkoscia pobierania organow do przeszczepu. Rozprawia sie miedzy innymi z cala koncepcja smierci mozgowej, ktora jak uwaza nalezy w calosci odrzucic. Po przeanalizowaniu szczegolow i historii wprowadzenia koncepcji smierci mozgowej zgadzam sie z tym. Jest za to oredownikiem hodowli narzadow do przeszczepu poza organizmem i w tym upatruje zarowno korzysci etycznych jak i technicznych, poniewaz narzady osob trzecich sa predzej czy pozniej odrzucane przez organizm.
Jakby byli chetni na temat, to ja chetnie. Moze bys, Maziek wydzilil to do osobnego watku, "Bioetyka, transplantologia", czy cus?
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Grudnia 12, 2014, 09:48:02 pm
Jutro, ok?
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Grudnia 19, 2014, 12:04:02 am
Maziek, do roboty! ;)

Ale nasz kolega forumowy slawny! Cytuja go jako klasyka. Nie wiem, czy akurat z tego cytowacza Pan Remuszko bylby kontent, ale... od 9:40
https://www.youtube.com/watch?v=1U8Yypbzstw (https://www.youtube.com/watch?v=1U8Yypbzstw)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Grudnia 19, 2014, 01:02:55 am
Remuszko z Sevre!

Chyba jestem przepracowany. Byłem pewien, że to wydzieliłem. Sorki.

Więc dlaczego trzeba tę śmierć mózgową w całości odrzucić? "W całości" brzmi mi wyjątkowo podejrzanie, albowiem o ile można dyskutować nad momentem to raczej trudno dyskutować, że człowiek z martwym mózgiem jest trupem. Musielibyśmy uznać, że człowiek może żyć bez głowy, albo inaczej, że bezgłowe ciało jest nadal człowiekiem a nie zwłokami. Oczywiście i takie założenie jest możliwe filozoficznie nie mówiąc, że religijnie, a także technicznie do zrealizowania jeśli nawet na krótką metę (podłączenie bezgłowego do płucoserca), tylko moim zdaniem mało przydatne z punktu widzenia życia jako procesu zdolnego do samopodtrzymania.

P.S. Odnośnie możliwego życia po odcięciu wypustek... (na razie wygląda to topornie, ale...)
https://www.youtube.com/watch?v=9NOncx2jU0Q&feature=youtu.be (https://www.youtube.com/watch?v=9NOncx2jU0Q&feature=youtu.be)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Grudnia 22, 2014, 09:55:36 pm
Nie o to chodzi. Smierc mozgowa, to jest taki myk slowno-medyczny, ktory rozdziela smierc mozgu od smierci reszty ciala. Z tym ze to, co nazywane jest smiercia mozgowa, wcale nie oznacza faktycznej smierci, a jedynie chwilowy(w danej chwili) brak aktywnosci mozgu, a wlasciwie brak wykrycia jego aktywnosci za pomoca np.EEG, braku odruchow. W Polsce bada sie aktywnosc pnia mozgu, z pominieciem badania EEG kory, u chorych w spiaczce, z bezdechem, z drugiej strony EEG bada tylko ok. 1cm mozgu w glab.
Czyli wg. doktryny smierci mozgowej, czlowiek jest martwy, jesli nie stwierdza sie aktywnosci mozgu, pomimo funkcjonowania innych czesci ciala. Zreszta, to nawet logicznie jest absurdalne, bo stwierdza sie komisyjnie smierc czlowieka (jego mozgu, albo jak w Polsce pnia mozgu), podczas gdy wystepuje bezdech, jednoczesnie moze pracowac serce, a przeciez bez impulsow z pnia mozgu, serce nie moze pracowac, wiec jakim cudem pien mozgu moze byc "martwy"?
  Zmiana definicji smierci i wprowadzenie nowego pojecia "smierci mozgowej", nastapila przy okazji pierwszego przeszczepu serca, a bylo to spowodowane checia unikniecia odpowiedzialnosci za zabojstwo (pobranie serca od osoby jeszcze zyjacej), oraz kwestiami finansowo-pragmatycznymi, co tworcy tej nowej definicji wyrazili sami, zupelnie otwarcie. Przy czym najpierw wprowadzili pojecie "nieodwracalnej spiaczki", a tego nigdy nie wiadomo, czy spiaczka jest odwracalna i po jakim czasie, wiec to bylo pierwsze klamstwo. Z czasem ta definicja smierci zostala adoptowana przez kolejne kraje.
To jest cytat tej komisji harvardzkiej, ze wstepu:
   "Our primary purpose is to define irreversible coma as a new criterion for death. There are two reasons why there is need for a definition: (1) Improvements in resuscitative and supportive measures have led to increased efforts to save those who are desperately injured. Sometimes these efforts have only partial success so that the result is an individual whose heart continues to beat but whose brain is irreversibly damaged. The burden is great on patients who suffer permanent loss of intellect, on their families, on the hospitals, and on those in need of hospital beds already occupied by these comatose patients. (2) Obsolete criteria for the definition of death can lead to controversy in obtaining organs for transplantation."
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Grudnia 22, 2014, 10:14:04 pm
Powtórzę bardzo proste, fundamentalne pytanie, czy jeśli komu anihiluje głowę - to użycie jego organów do transplantacji jest OK, tak/nie? Wyłączywszy pozostałe okoliczności (czy rodzina się zgadza i czy organy się nadają).
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Grudnia 23, 2014, 06:56:06 pm
Co masz na mysli piszac anihiluje? Odciecie gilotyna, rozpylenie obrzynem, takie akcje mechaniczne i nieodwracalne? Czy cos bardziej subtelnego, jak wymazanie pamieci a la "Niezwyciezony", uraz mozgu powodujacy spiaczke/stan wegetatywny?
Jesli o mnie chodzi, to w pierwszym przypadku tak. Tak samo jak i zjesc, jesli trzeba.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Grudnia 23, 2014, 08:01:25 pm
Nie pytałem o nic subtelnego tylko o sytuację, gdy głowa przestaje istnieć w stopniu nie budzącym zastrzeżeń co do tego, że mózg nie może funkcjonować. Innymi słowy, czy w ogóle dopuszczasz pobranie narządów od człowieka, którego serce przy sztucznej wentylacji będzie biło (a inne organy pozostawać w normie).

Dlaczego więc uważasz, że śmierć mózgu to "myk"? To co piszesz, że to może być chwilowe w danej chwili itd to jest wysoce mało prawdopodobne, ze względu na procedurę. Przede wszystkim dlatego, że "przepustką" do tej procedury jest stwierdzenie, że osoba wg dotychczasowej definicji śmierci jest martwa (ustanie krążenia i oddychania, podtrzymywanego sztucznie) przy, co bardzo istotne, jednoznacznie rozpoznanej przyczynie tego stanu.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Grudnia 24, 2014, 06:57:35 pm
Cytuj
Nie pytałem o nic subtelnego tylko o sytuację, gdy głowa przestaje istnieć w stopniu nie budzącym zastrzeżeń co do tego, że mózg nie może funkcjonować. Innymi słowy, czy w ogóle dopuszczasz pobranie narządów od człowieka, którego serce przy sztucznej wentylacji będzie biło (a inne organy pozostawać w normie).
Jezeli serce bije, to znaczy ze mozg (pien mozgu) funkcjonuje. Nie da sie pozostac logicznym i twierdzic inaczej.

Cytuj
Dlaczego więc uważasz, że śmierć mózgu to "myk"? To co piszesz, że to może być chwilowe w danej chwili itd to jest wysoce mało prawdopodobne, ze względu na procedurę. Przede wszystkim dlatego, że "przepustką" do tej procedury jest stwierdzenie, że osoba wg dotychczasowej definicji śmierci jest martwa (ustanie krążenia i oddychania, podtrzymywanego sztucznie) przy, co bardzo istotne, jednoznacznie rozpoznanej przyczynie tego stanu.
Jest dokladnie odwrotnie: Stosowane procedury nie sa miarodajne, a nawet zabojcze. Np. przy obrzeku mozgu, albo innym uszkodzeniu po urazie, pacjent moze miec bezdech. Podtrzymuje sie go wtedy przy zyciu respiratorem. Obrzek po dniach, albo tygodniach (nie wiem czy nie miesiacach nawet) moze zaczac sie cofac, ew. inne uszkodzenie zaczac goic, zwlaszcza przy jednoczesnym uzyciu metod leczenia typu schladzanie (praktycznie nie stosowane w Polsce, pomimo niskiego kosztu i latwej metodzie). Potem moze powrocic oddech. Procedura sprawdzajaca, czy wystepuje "staly bezdech" jest wylaczenie respiratora, co u pacjenta powoduje, rzecz oczywista, niedotlenienie mozgu i dalsze jego uszkodzenie, a w konsekwencji smierc. Czyli badamy czy mozg jest martwy, poprzez "duszenie" go.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Grudnia 24, 2014, 08:30:31 pm
Da się pozostać logicznym i twierdzić inaczej. To są raczej podstawy. Serce bije, bo automatyzm serca jest niezwiązany bezpośrednio z pniem. Serce jest pobudzane jego własnym, w nim się znajdującym układem bodźcotwórczym. Chyba nie sądzisz, że serce wyjęte z ciała bije bo ma magiczne połączenie z pniem? Akcja serca ustaje przy bezdechu po kilkudziesięciu sekundach, bo mięsień serca jest niedotleniony. Pień mózgu reguluje "na wyższym pietrze" częstość skurczu adekwatnie do warunków (natlenienia krwi) - ale nie jego podstawowy automatyzm. Z tego powodu po śmierci pnia akcja serca załamuje się, ale nie natychmiast tylko zwykle po kilku dniach ale bywa dużo później (pod warunkiem wentylacji).

Zanim przejdę do tego co napisałeś o procedurze to zasadniczo nie rozumiem rzeczy istotniejszej. Napisałeś, że śmierć mózgu należy w całości odrzucić. Ale równocześnie potwierdzasz, że mózg można zniszczyć. Na (moją) logikę jeśli da się wskazać człowieka ewidentnie przed śmiercią mózgu i ewidentnie po niej - to musi istnieć w pewnym punkcie między nimi stan, który właśnie definiuje się śmiercią mózgu. W sumie to mnie dziwi. Rozumiałbym zastrzeżenia co do położenia tego punktu, ale nie rozumiem odrzucenia w całości, skoro przyjmujesz, że facet z odciętą głową jest martwy, nawet jeśli jego serce bije.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Grudnia 24, 2014, 10:01:54 pm
:-)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Grudnia 25, 2014, 01:20:27 pm
Ok, co do serca to przepraszam, ale pozostaja wszystkie inne narzady i gruczoly dokrewne.
Co do 2, to chodzi mi o koncepcje smierci mozgowej jako smierci czlowieka: Nie mozna stwierdzic ze mozg pracuje, wiec na pewno jest martwy i taki pozostanie, wiec caly czlowiek jest martwy, wiec mozna od niego pobrac narzady.
Slyszalem o przypadku kobiety w ciazy, w spiaczce, spelniajacej kryteria smierci mozgowej,: przeznaczonej do pobrania narzadow, w ktorej kilka miesiecy rozwijalo sie dziecko, urodzilo sie przez cesarke, a nastepnie z kobiety pobrano narzady. Czy uwazasz, ze kobieta byla martwa przez ten caly czas?
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Q w Grudnia 25, 2014, 01:32:54 pm
NEX, ja na szybko, bo do wyjazdu świątecznego się sposobię. Nie jest to aby tak, że dochodzimy tu do poziomu - co podnosił Mistrz we "Fiasku" czy "Przekładańcu" chociażby - na którym wykładają się nasze intuicyjne/obiegowe wyobrażenia o jasnej granicy między życiem, a śmiercią (wiesz zapewne, że różne tkanki mrą w różnym tempie)?

Zasada "no brain, no gain" jest jednak optymalnym i zdroworozsądkowym - choć w pewnym sensie arbitralnym (na ile arbitralny jest sam paradygmat naukowy) i zawodnym (bo zawsze może wystąpić pomyłka diagnostyczna) - wyznaczeniem tej granicy. Biorącym się nie z jakiegoś aborcyjno-eutanazyjnego zdziczenia ;) zresztą, a z udoskonalenia metod diagnostyki (ongiś śmierć orzekało się jednak znacznie bardziej na oko) i... utrzymywania przy życiu.
Kiedyś też z tym za dobrze nie bywało, ba! nawet znacznie gorzej (tak lubiany przez autorów literatury grozy, zwł. Poego (http://www.sowa.website.pl/cmentarium/Varia/Poe.html), ale i na rozprawach kanonizacyjnych podnoszony, problem letargu). Niemniej jakieś praktyczne wyjście przyjąć trzeba (a rozwiązania doskonałe, jako lemowiec to wiesz ;), nie istnieją). W minionych wiekach też - choć grzebać żywego w letargu się bano - nie zaczęto czekać z pogrzebem, aż nieboszczyk wonieć zacznie. Statystyczna skuteczność metody była zawsze - niestety czy stety - wystarczająca do trwania przy niej. (Samochody np. zabiły sporo ludzi, a z nich nie rezygnujemy.)

ps. Przy czym jasne jest dla mnie, że fala wątpliwości odnośnie sposobów określania śmierci mózgowej ma też jasny wydźwięk ideologiczny. Im mniej jasno "człowiek" zdefiniowany jest jako "funkcjonujący mózg", tym większe pole dla rozważań o duszy itp. To co czytamy na ten temat, to nie jest do końca uczciwa argumentacja, bardziej pod tezę, jak u kreacjonistów. (Przy czym nie mówię tu o Tobie, rzecz jasna. Ciebie posądzam ;) o intelektualną uczciwość.)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Grudnia 25, 2014, 04:58:14 pm
Ok, co do serca to przepraszam, ale pozostaja wszystkie inne narzady i gruczoly dokrewne.
W jakim sensie narządy pozostają? Czy któreś z nich sterowane są bezpośrednio mózgiem bądź pniem? Jak według Ciebie byłoby w takiej sytuacji możliwe przeszczepienie jakiegokolwiek narządu, gdyby do prawidłowego jego funkcjonowania była potrzebna więź fizyczna z pniem lub mózgiem biorcy? Jak byłoby możliwe przeszczepienie dziecku serca pawiana, które to serce o ile pamiętam pracowało bez problemów 3 tygodnie a śmierć dziecka nastąpiła na skutek niezgodności tkankowej? Jak możliwa byłaby hodowla tkankowa narządów (np. funkcjonującej nerki, jak ostatnio), gdyby musiały one być stymulowane nerwowo w retorcie? Faktem jest, że wszystkie narządy człowieka (jak każdego zwierzecia) sa regulowane na wyzszym poziomie przez układ autonomiczny, ale po pierwsze układ autonomiczny mieści się poniżej czaszki w całym ciele i nie jest bezwarunkowo sterowany przez pień (choć się z nim kontaktuje) a tym bardziej świadomie, a po drugie narządy po odnerwieniu działają nadal i to całkiem dobrze, o czym świadczą rzesze z przeszczepionym sercem czy nerkami czy płucami (czy wątrobą - to akurat gruczoł). Jaki w związku z tym widzisz problem z podtrzymaniem sztucznie życia poprzez wentylację lub płucoserce (kiedy akcja serca załamie się) osoby z całkowicie zniszczoną (fizycznie) głową? Uważasz, że będzie taka osoba żywa? Co Cię dziwi w utrzymaniu płodu kiedy funkcjonowało ciało tej kobiety i dlaczego widzisz różnicę, czy ta kobieta miała krwotok podpajęczynówkowy czy zmiażdżoną głowę?

Mózg jest organem o największym w ciele zapotrzebowaniu na tlen. W związku z tym obumiera pierwszy w ciągu kilku minut, kiedy następuje zatrzymanie krążenia wewnątrzczaszkowego. Dla porównania organy takie jak serce czy nerki pozostają żywe dużo dłużej, stąd zresztą możliwość ich transportu. Dlatego też oczywista jest sytuacja, w której przy bezdechu organy obumierają w kolejności zapotrzebowania na tlen - czyli pierwszy mózg, a w mózgu pierwsza kora. I dlatego przekleństwem ratownika jest udana resuscytacja, po której "działa" cały człowiek - oprócz jego kory mózgowej. Nawiasem mówiąc taki człowiek nie jest wg definicji śmierci mózgowej martwy, gdyż pień mózgu funkcjonuje, ale nieznane są przypadki, aby odkorowany człowiek odzyskał wyższe funkcje psychiczne.

Moim zdaniem Twoje wątpliwości są filozoficzne a nie racjonalne. Mózg nie jest narządem, który się regeneruje. Jeśli więc brak jego czynności (wyłączając hipotermię, narkotyki itp - jest lista bezwzględnych przeciwwskazań przy orzekaniu śmierci mózgu) - to znaczy że pracy nie podejmie. Jeśli np. za pomocą ultrasonografii dopplerowskiej stwierdzi się brak krążenia wewnątrzczaszkowego to jest to jednoznaczne, bo tylko krew może go natlenić. Jeśli więc uważasz, że człowiek bez mózgu jest martwy - to człowiek z martwym mózgiem także, albo sam sobie przeczysz.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Grudnia 25, 2014, 06:01:34 pm
Maziek, nie kto inny jak Ty, wrzucales na forum link do opisu przypadku goscia, ktory sie obudzil ponad godzine od stwierdzenia jego smierci. Teraz piszesz, ze jak mozg nie pracuje w danym momencie, to na pewno nie zacznie pracowac, bo obumiera w ciagu minut i nie ma szans zeby sie zregenerowac. Wiec co jest prawda?
Ja sie nie upieram przy nie pobieraniu narzadow od ludzi ze zmiazdrzona czaszka, tylko w przypadkach mniej oczywistych. Czytales ten wstep do przedefiniowania pojecia smierci, komisji harvardzkiej? Nie uderza Cie zrownanie spiaczki z pojeciem smierci i powody dla ktorych to zrobiono? Nie slyszales o przypadkach wybudzen ze spiaczki ludzi zakwalifikowanych jako mozgowo martwych? Takich, ktorzy sie budzili po latach?
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Grudnia 25, 2014, 07:44:16 pm
Nie pamiętam, jaki link wrzucałem i jak stwierdzona była jego śmierć. Roi się od takich wypadków, że kogoś uznano za zmarłego a on się obudził. Polskę ostatnio poruszyła babcia zdaje się ponad 90-letnia, która zmarła w domu i zaczęła się ruszać po kilku godzinach w kostnicy. Jeżeli za warunek konieczny do leczenia człowieka przyjmiesz absolutny brak ryzyka w tym błędów ludzkich lub umyślnego szkodzenia - to z punktu wyrzekasz się medycyny w ogóle.

To że mózg o normalnej ciepłocie obumrze po kilku minutach bez tlenu to jest fakt naukowy. Nie wyklucza to błędów diagnozy tego stanu, tak jak procedura stwierdzenia śmierci mózgu (pnia mózgu) nie wyklucza przypadku jednego na ileś, że została przeprowadzona nieprawidłowo.

Zupełnie mnie nie uderzają te często cytowane słowa ponieważ jest to jest abstrakt i jego cytowanie bez "ducha" reszty nosi znamiona wyrywania z kontekstu. Cały artykuł jest na przykład tu (http://www.colorado.edu/philosophy/PHIL4260/Harvard%20Ad%20Hoc%20Committee%20Definition%20of%20Irreversible%20Coma%20JAMA%201968.pdf) i to co w abstrakcie skrótowo jest nazwane "nieodwracalną śpiączką" jest zdefiniowane punkt po punkcie i nie ma tam niczego, co można by zarzucić medykom jako naginanie faktów pod odpowiadającą im rzeczywistość.

Nie czuję się specjalistą a tym bardziej jeśli chodzi o słownictwo medyczne nie mówiąc o słownictwie angielskim, ale koma to jest pojęcie bardzo szerokie, mniej więcej tak jak zatrucie pokarmowe. Tak z grubsza w Polsce że jest w śpiączce mówi się o kimś, kto ma zachowane pewne funkcje psychiczne. O kimś u kogo funkcjonuje tylko pień mózgu mówi się, że jest w stanie wegetatywnym. Ani jeden ani drugi przypadek nie jest nigdy rozpatrywany jako śmierć. Choć jak wiesz, podejmuje się decyzje o odłączeniu ludzi w stanie wegetatywnym od respiratora.

Interesuje się tym tematem więc mogę Ci powiedzieć, że o ile nie dyskutuje się wśród lekarzy samej istoty śmierci mózgowej, o tyle narastająca od lat 60-tych liczba danych oraz niesamowicie polepszające się metody diagnostyczne prowadzą do doniesień o ułomnościach definicji. Są to jednak dyskusje na zupełnie innym poziomie niż czysto ideologiczna walka, którą tylko dla picu przykrywa się kusym płaszczykiem nauki. W prasie popularnej roi się od doniesień typu zabili go i uciekł ale w porządnych czasopismach jak Nature czy Journal of Medicine nie znajdziesz potwierdzenia tych sensacji. Większość z nich to niestety świadectwo "kunsztu" dziennikarskiego.

O czym się zaś dyskutuje w Nature i JM?

W niektórych szpitalach badano bardzo szczegółowo ludzi, u których stwierdzono śmierć mózgową. To znaczy utrzymywano dalej ich ciała przy życiu i wykonywano rozmaite bardzo zaawansowane badania. Stwierdzono, że po śmierci mózgu u wielu pacjentów można zaobserwować słabą i gasnąca niebawem aktywność EEG - choć nigdy nie miała ona związku z bodźcami (normalnie robi się EEG i boleśnie kłuje albo krzyczy i sprawdza, czy jest respons). Responsu nie było, ale co do zasady pacjent, u którego występuje taka aktywność z definicji martwy nie jest. U niektórych pacjentów aktywność ta trwała kilka dni  - ale żaden z nich nie powrócił choćby do stanu wegetatywnego (czyli wszyscy ostatecznie zmarli).

W innych szpitalach w podobny sposób badano przepływ krwi w mózgu. U niektórych wykryto śladowy przepływ. Znów z definicji nie byli więc oni martwi, lecz tak jak poprzednio przepływ ustawał i w efekcie żaden z pacjentów nie został doprowadzony choćby do stanu wegetatywnego.

Dyskutuje się kwestię, że badanie kliniczne z zasady nie może powiedzieć nic o mózgu, kiedy martwy jest pień, ponieważ to pień jest łącznikiem czy też przekaźnikiem. Podnosi się więc kwestię, że w czystym, klinicznym badaniu (bez obrazowania mózgu za pomocą EEG czy badania perfuzji) mogłoby teoretycznie dojść do stwierdzenia śmierci pnia przy potencjalnym zachowaniu możliwości zaistnienia wyższych funkcji psychicznych (gdyby pień ozdrowiał). Nie ma świadomości bez pnia, ale znów z definicji taki człowiek nie byłby martwy.

Jeszcze inna sprawa to odruchy, które się pojawiają w tym stanie, m.in. przy próbie odłączenia respiratora (np. odruch Łazarza). Odruchy te uważa się za rdzeniowe, a więc nie mające związku z mózgiem (tak jak "kopnięcie" po uderzeniu w kolano). Jednak ostatnio czytałem, że postęp anatomii spowodował wykrycie pewnych szlaków nerwowych położonych czy dochodzących bardzo blisko wypustek pnia - i w związku z tym postulują niektórzy przebadanie tej sprawy dogłębniej, bo znów gdyby się okazało, że niektóre z nich w jakimkolwiek stopniu mogą być indukowane przez mózg - to z definicji człowiek taki nie byłby martwy.

I tak dalej.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Grudnia 26, 2014, 08:10:10 pm
Znakomity (klarowny, logiczny i przekonujący) wykład! Że też nie jestem Chrabotą...
Gratuluję, a zwłaszcza dziękuję za oświecenie :-)))
Staszek
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Grudnia 27, 2014, 10:45:46 am
Dziękuję, ale z całą mocą podkreślam, że "się na tym nie znam" i nie powinno się na tym uczyć dzieci.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Grudnia 27, 2014, 02:36:36 pm
Ja mam watpliwosci co do meritum, tzn. w ktorym momencie mozna uznac czlowieka za dawce, kiedy faktycznie jest martwy, kiefy mozna mowic ze spiaczka jest nieodwracalna i czy mozna spiaczke zrownac ze smiercia, oraz praktyczne konsekwencje tego wszystkiego, ale bede sie mogl rozwinac dopiero za pare dni. Wesolego poswiecia i nowego roku!
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Q w Stycznia 02, 2015, 03:20:46 pm
NEX... Co do momentu, to ja rozumiem, że możesz uważać, że wciąż jeszcze jakiś margines błędu istnieje... bo istnieje - vide to co podkreśla maziek:
Nie pamiętam, jaki link wrzucałem i jak stwierdzona była jego śmierć. Roi się od takich wypadków, że kogoś uznano za zmarłego a on się obudził. Polskę ostatnio poruszyła babcia zdaje się ponad 90-letnia, która zmarła w domu i zaczęła się ruszać po kilku godzinach w kostnicy.

Chciałem tylko zwrócić uwagę, że w wypadku orzekania śmierci mózgowej (w przypadkach, o których mówimy) obowiązująca regulacja (http://www.poltransplant.org.pl/obw_new.html) i tak wymusza relatywnie wysoką solidność (zastrzegając m.in. "w przypadku jakiejkolwiek wątpliwości dotyczącej śmierci mózgu komisja odstępuje od jej stwierdzenia"), a wraz z polepszeniem warunków sprzętowych można się wszak domagać rozszerzenia procedury stosowanej dziś tylko w pewnych przypadkach ("podejrzenie śmierci mózgu może lub musi być potwierdzone badaniami instrumentalnymi: 1) EEG, 2) multimodalne potencjały wywołane, 3) ocena krążenia mózgowego") na wszystkie przypadki (wystarczy wykreślić "może lub"). W innych wypadkach do dziś zostaje często lekarz z tym co ma karetka na stanie (w czasach, które jeszcze pamiętam metodami diagnostycznymi bywały w tym wypadku stetoskop i podsuwane zwłokom pod nos lusterko).

ps. Takie tam rozważania a'propos:
http://histmag.org/Historia-smierci-mozgu-9739 (http://histmag.org/Historia-smierci-mozgu-9739)
Pada tam zdanko:

"Przykładowo: amerykański pacjent po wypadku trafiłby do polskiego szpitala, gdzie orzeczono by zgon z powodu śmierci pnia mózgu. Tymczasem, w myśl prawa amerykańskiego, gdzie zgon następuje w momencie śmierci całego mózgu, pacjent nadal by żył. Kolejne problemy będą się pojawiać wraz z rozwojem medycyny i udoskonalaniem aparatów diagnostycznych, które pozwalają na coraz dokładniejsze skanowanie pracy mózgu i wychwytują coraz delikatniejsze oznaki funkcjonowania życia."

Ale pewien jestem, że rozwiązanie w rozwoju aparatury diagnostycznej i jej upowszechnieniu, nie w zideologizowanym podważaniu metody (bo zdaje mi się, że polskie kryteria orzekania zgonu, pospieszniejsze od amerykańskich, wynikają głównie ze znanych niedoborów sprzętowych*).
No, chyba, że kto dowiedzie, że można myśleć bez mózgu ;D.

* bo nie widać jakoś, by transplantologia w Polce kwitła i ofiar z ludzi się domagała... ;)

(Wszystko to zresztą i tak jest intelektualne pięknoduchostwo. Przed cwaniakiem z pavulonem i najlepsze prawodawstwo - ze sprzętem najprecyzyjniejszym do kupy - nie uchroni...)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Stycznia 06, 2015, 10:31:49 am
Odnośnie tej różnorodności to nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że nie istnieje nic takiego jak "amerykański pacjent". W Stanach takie rzeczy reguluje prawo stanowe raczej (mogę się mylić). W związku z tym prawdopodobnie nawet przewiezienie pacjenta przez granicę stanową może spowodować jego nagłe ożycie w świetle właściwego prawa.

Tym niemniej spektakularność tej konstatacji jest tylko pozorna - dokładnie to samo można powiedzieć o procedurach stwierdzenia "zwykłej" śmierci. Też w niejednym wypadku wystarczy człeka przewieźć przez jakąś granicę. Np. wg jednego prawa bywszyj pacjent powinien leżeć godzinę a wg drugiego dwie.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Stycznia 06, 2015, 11:20:45 pm
Witam po przerwie. Tak bardziej od konca:
  1. Tak, rozne sa kryteria orzekania smierci wg. ujecia neurologicznego w poszczegolnych krajach, w stanach USA, a nawet szpitalach, lezacych w obrebie jednego stanu. Moze byc z EEG wymaganym (tez nie daje pewnosci, bo bada 1cm tkanki mozgu, a aktywnosc moze byc glebiej), moze byc tylko prymitywne badanie odruchow z pnia (woda do ucha, odruch oczny, klucie etc.)+bezdech. Gdzieniegdzie monitoruja przeplyw krwi przez mozg, w ogromnej wiekszosci nie robia tego. Itd, itp. Wiec juz same duze roznice w metodach badania i kryteriach orzekania smierci, sa wskazowka, ze nie mozna im ufac, a koncepcja jest wadliwa.
  2. Dalej: Wyklucza sie diagnozowanie tymi metodami osoby w hipotermii, pod wplywem srodkow chemicznych. Dlaczego? Bo klinicznie takie osoby sa nie do odroznienia od tych, ktore nie sa w hipotermi i pod wplywem. A wiec przyjete kryteria nie sa wystarczajace by TYLKO na ich podstawie orzekac zgon.
  3. Stosuje sie sformulowania takie jak: "nieodwracalna spiaczka", "staly bezdech", chyba cos tam jeszcze w tym tonie, podczas gdy ludzie potrafia sie ze spiaczki/stanu wegetatywnego budzic po latach, a oddech moze wrocic po dniach, czy chyba nawet tygodniach. Podobnie "nieodwracalne uszkodzenie mozgu". Ty, Maziek napisales, ze mozg sie nie regeneruje. Jak nie, jak tak? Objawy udaru sie cofaja, obrzeki sie cofaja, funkcje mozgu podlegle uszkodzonym obszarom sa przejmowane przez inne, pierwotnie do tego nieprzystosowane, a nawet, o czym zapewne nie wiecie, bo to swieze odkrycie, przez cale zycie w mozgu powstaja nowe neurony (nie tylko nowe polaczenia).

http://www.newscientist.com/article/dn25096-new-cache-of-fresh-neurons-found-in-human-brains.html (http://www.newscientist.com/article/dn25096-new-cache-of-fresh-neurons-found-in-human-brains.html)

Wiec "nieodwracalnosc" staje pod znakiem zapytania. Pewnie, gdyby monitorowac chorego superdokladnie i dlugo pod katem przeplywu krwi przez mozg, to mozna by stwierdzic: Ok, gosc mial tak duze cisnienie wewnatrzczaszkowe, krew nie przeplywala przez mozg w ciagu... nie wiem, dla pewnosci 2h, na pewno tkanka obumarla i po niej. Ale kto tak wlasnie to sprawdza? Przy zwiekszajacym sie cisnieniu wewnatrzczaszkowym nalezy wlasnie podawac barbiturany, stosowac hipotermie, aby zatrzymac/zmniejszyc obrzek, ale w Polsce stosuje sie to tylko w ok. 50% przypadkow. Monitoruje, cisnienie i przeplyw krwi, nie leczy hipotermia, bo to jest wyjatkowo rzadkie, w przeciwienstwie do takiej np. Holandii.
  4. W rozwinieciu niedotlenienia i nekrozy: Slyszeliscie o "polcieniu niedokrwiennym"? To jest taki efekt, powstajacy w mozgu przy zmniejszajacym sie przeplywie krwi przez niego. Gdy przplyw spada (tutaj nie pamietam dokladnie), ale chyba cos kolo ponizej 30ml/100g masy mozgu/1min zanikaja impulsy nerwowe, ale tkanka jako taka nie obumiera wcale. To dzieje sie dopiero ponizej 10ml. No wiec badanie, nawet EEG wykaze "smierc mozgu"- brak jakichkolwiek reakcji i aktywnosci synapsow, ale mozg, kazda z jego komorek jest nadal zywa i nieuszkodzona, a aktywnosc synapsow moze wrocic w ciagu nastepnych 2 dni (a moze i dluzej). Ten efekt jest znany od 1981 r, ale w ogole sie go nie uwzglednia przy "kryteriach stwierdzania smierci mozgowej".
  5. Maziek, jeszcze o tym nieszczesnym sercu: Ja zle to napisalem, wczesniej, ze serce bije. Chodzi o to, ze serce bije tak jak powinno normalnie, cisnienie jest utrzymywane i calosc ukladu sercowo-naczyniowego funkcjonuje w zasadzie normalnie, przy jednoczesnym braku odruchow pniowych i bezdechu, a osrodek ktory to reguluje (naczynioruchowy) znajduje sie w rdzeniu przedluzonym (czesc pnia), wiec w takim przypadku nielogicznym jest mowienie o smierci pnia/mozgu. Sa kraje, gdzie to takze jest brane pod uwage przy orzekaniu smierci, ale nie Polska i nie UK. Podobnie chory spelniajacy kryteria smierci mozgowej moze jednoczesnie, co jest czeste, a nie jakies wyjatkowe, wykazywac aktywnosc jelit, funkcje korowe i podkorowe, dziala os podwzgorzowo-przysadkowa, dziala wydzielanie hormonow, dziala regulacja temperaturowa ciala (podwzgorze) i inne funkcje organizmu regulowane przez mozg wlasnie. Chory moze wykazywac aktywnosc kory, wykazuje potencjaly sluchowe, raguje na swoje imie na EEG, a nie reagowac na badanie odruchow pniowych, wg. polskich kryteriow EEG sie nie bada z klucza. Przy pobieraniu narzadow, przy nacieciu powlok, moze wystapic skok tetna i cisnienia krwi. W UK, w 1/3 przypadkow, przed pobraniem narzadow podaje sie "zwlokom" z martwym mozgiem srodki przeciwbolowe, bo wielu lekarzy twierdzi, ze jednak zwloki w sensie prawnym, czuja bol. Te wszystkie rzeczy, opisywane dokladnie przez np. lekarzy kanadyjskich, Bush i Dwyne, (podaje za o.dr.Norkowskim, zeby nie bylo ze sobie wymyslam, albo ideologizuje ;)), wskazuja na nieodpowiedniosc aktualnej koncepcji smierci mozgowej.
  6. Statystyki: Np. przy terapii hipotermicznej, przy obrzeku mozgu, pacjenci spelniajacy w zasadzie kryteria smierci mozgowej (Skala Glasgow 3), w 60% wracaja do zdrowia.
  To, co Maziek pisales o tym, ze abstract z definicji Harvardzkiej, traci ducha po uwzglednieniu rozwiniecia, to nieprawda. W rozwinieciu jest jedynie opis techniczny jak badanie przeprowadzic, ale zadnego uzasadnienia zmiany koncepcji smierci na kryteria neurologiczne. Tym bardziej, jesli uwzglednic wszystko to, co przytoczylem wyzej.
  Napisales tez, ze zwloki kobiety z martwym mozgiem, czy amputowana glowa, moga donosic przez kilka miesiecy ciaze i urodzic zdrowe dziecko. Czy jestes pewien tego co napisales? Czy mi sie cos pomylilo?
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Stycznia 07, 2015, 01:29:43 am
Panie Nexie, jeśliby mnię podłączyć tracheotomicznie do wętyla (płucoserca), a potem zdekapitować wynalazkiem pana Guillotine lub skalpelem używanym przez humanitarnych doktorów islamskich przed kamerą (rzecz jasna, przesadzam, bo trzeba by to zrobić bezwstrząsowo) - to, gdybym był przedtem kobitą w trzecim trymestrze, a Pan  zrobiłbyś wcześniej swoje zakraplaczem, po paru miesiącach urodziałbym Panu zdrowe normalne Pańskie dziecko, mimo że już dawno by mnie nie było.
Tak uważam, a raczej przypuszczam :-)
vosbm
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Stycznia 08, 2015, 12:02:29 am
Teraz to ja jestem nieczasowy, ale co mogę na szybko.

  1. Tak, rozne sa kryteria orzekania smierci... Wiec juz same duze roznice w metodach badania i kryteriach orzekania smierci, sa wskazowka, ze nie mozna im ufac, a koncepcja jest wadliwa.
Nie da się wyciągnąć tego wniosku logicznie na podstawie przesłanek, które przywołujesz. Wcale różnice w metodach nie są przesłanką, że nie można im ufać. Żeby nie ufać, to trzeba wykazać, że konkretna metoda jest zła, co by zresztą obciążyło tę jedną metodę, a nie wszystkie. Absolutnie też z tego nie wynika, że koncepcja jest zła, ponieważ mogę Ci na poczekaniu wymyślić ile chcesz sposobów na odmierzenie bez pomocy miarki długości większej od 1 metra i żadna z nich nie będzie zła.

 
Cytuj
2. Dalej: Wyklucza sie diagnozowanie tymi metodami osoby w hipotermii, pod wplywem srodkow chemicznych. Dlaczego? Bo klinicznie takie osoby sa nie do odroznienia od tych, ktore nie sa w hipotermi i pod wplywem. A wiec przyjete kryteria nie sa wystarczajace by TYLKO na ich podstawie orzekac zgon.
Hipotermia czy wpływ leków lub narkotyków to są warunki stwierdzenia śmierci mózgu, tyle że negatywne. Kryterium jest, że pacjent NIE jest w hipotermii czy pod wpływem narkotyków. Twierdzenie, że po odjęciu tego warunku pozostałe są niewystarczające jest dla mnie całkowicie logiczne. Równie dobrze mógłbyś odjąć warunek braku odruchów i też całkowicie się z Tobą zgadzam, że wówczas kryteria byłyby niepełne.

 
Cytuj
3. Stosuje sie sformulowania takie jak: "nieodwracalna spiaczka", "staly bezdech", chyba cos tam jeszcze w tym tonie, podczas gdy ludzie potrafia sie ze spiaczki/stanu wegetatywnego budzic po latach, a oddech moze wrocic po dniach, czy chyba nawet tygodniach.
Oczekuję listy pacjentów, którzy się wybudzili po stwierdzeniu śmierci mózgu (podkreślam, że po polsku mówiąc tacy ludzie nie są ani w śpiączce, ani w stanie wegetatywnym, bo to są stany, w których co najmniej pień funkcjonuje). Listy z porządnych publikatorów medycznych. Jeśli to jest problem, to lista powinna być długa i zawierać przypadki nie polegające na błędzie (niekompletnym lub niewłaściwym zastosowaniu procedury).

Cytuj
Podobnie "nieodwracalne uszkodzenie mozgu". Ty, Maziek napisales, ze mozg sie nie regeneruje. Jak nie, jak tak? Objawy udaru sie cofaja, obrzeki sie cofaja, funkcje mozgu podlegle uszkodzonym obszarom sa przejmowane przez inne, pierwotnie do tego nieprzystosowane,
to nie ma nic wspólnego z "odżywaniem" obumarłej istoty mózgu (neuronów). To jest likwidacja zewnętrznych zaburzeń (ucisk krwiaków i tak dalej). Przejęcie funkcji owszem jest możliwe, pod warunkiem, że funkcjonuje pień i istnieje obszar mózgu, który tę funkcję może przejąć. Takie rzeczy są możliwe na początku skali od niewielkiego wylewu do stanu wegetatywnego. O ile wiem, nie jest znany przypadek, aby takie zastąpienie nastąpiło w pniu (dajmy na to coś zastąpiło ośrodek oddychania).

Cytuj
a nawet, o czym zapewne nie wiecie, bo to swieze odkrycie, przez cale zycie w mozgu powstaja nowe neurony (nie tylko nowe polaczenia).
Nie jest ono takie świeże, wydaje mi się, że to już parę lat - ale co mają nowe neurony do rzeczy, jeśli nie istnieją żadne stare? Jeśliby istniały i funkcjonowały stare to śmierć mózgu nie zostałaby orzeczona. Jeśli w pewnym punkcie mózg jest martwy, to hodowla nowych neuronów w jego miejscu co ma dać?

 
Cytuj
4. W rozwinieciu niedotlenienia i nekrozy: Slyszeliscie o "polcieniu niedokrwiennym"?
Tak, istotnie są artykuły,które wskazują, że teoretycznie jest taka możliwość, że o ile cały mózg zostanie objęty spadkiem przepływu krwi o którym piszesz, to badanie EEG będzie wykazywało brak aktywności. Są kontrowersje, że odruchy pnia jednak wystąpią. To jest jedna ze spraw, która być może wymaga doszlifowania.
Cytuj
. Maziek, jeszcze o tym nieszczesnym sercu: Ja zle to napisalem, wczesniej, ze serce bije. Chodzi o to, ze serce bije tak jak powinno normalnie... wiec w takim przypadku nielogicznym jest mowienie o smierci pnia/mozgu.
To jak można przeszczepić komuś serce, nie mówiąc o sercu pawiana?

Cytuj
Sa kraje, gdzie to takze jest brane pod uwage przy orzekaniu smierci, ale nie Polska i nie UK. Podobnie chory spelniajacy kryteria smierci mozgowej moze jednoczesnie, co jest czeste, a nie jakies wyjatkowe, wykazywac aktywnosc jelit, funkcje korowe i podkorowe, dziala os podwzgorzowo-przysadkowa, dziala wydzielanie hormonow, dziala regulacja temperaturowa ciala (podwzgorze) i inne funkcje organizmu regulowane przez mozg wlasnie. Chory moze wykazywac aktywnosc kory, wykazuje potencjaly sluchowe, raguje na swoje imie na EEG, a nie reagowac na badanie odruchow pniowych, wg. polskich kryteriow EEG sie nie bada z klucza. Przy pobieraniu narzadow, przy nacieciu powlok, moze wystapic skok tetna i cisnienia krwi. W UK, w 1/3 przypadkow, przed pobraniem narzadow podaje sie "zwlokom" z martwym mozgiem srodki przeciwbolowe, bo wielu lekarzy twierdzi, ze jednak zwloki w sensie prawnym, czuja bol. Te wszystkie rzeczy, opisywane dokladnie przez np. lekarzy kanadyjskich, Bush i Dwyne, (podaje za o.dr.Norkowskim, zeby nie bylo ze sobie wymyslam, albo ideologizuje ;)), wskazuja na nieodpowiedniosc aktualnej koncepcji smierci mozgowej.
Wydaje mi się, że najprościej mówiąc nie doceniasz ciała, które generalnie wyewoluowało wcześniej niż mózg. Większość narządów działa krótko po wyjęciu z ciała, przy czym krótko, bo nie są wówczas zaopatrywane w krew itd. Większość tych funkcji regulacyjnych jest wielokrotnie zdublowana, choćby ten "rozrusznik serca" jaki mamy. Nie słyszałem o takim wypadku, żeby ktoś miał czynną korę, mając nieczynny pień, w szczególności po tych 2 godzinach. Nie wiem jaka jest w Polsce praktyka tak naprawdę, ja słyszałem, że EEG wykonuje się w zasadzie standardowo. Mi się wydaje, że to co piszesz to jest takie wyciąganie rzeczy, które dla laika brzmią strasznie ale widocznie dla lekarzy nie maja związku ze sprawa albo wręcz są naciąganiem faktów. Na pewno nie ma to wpływu na koncepcję śmierci mózgu, może mieć na uregulowania szczegółowe. W końcu dziwnym by było, gdyby postęp medycyny nie wprowadzał poprawek.
 
Cytuj
6. Statystyki: Np. przy terapii hipotermicznej, przy obrzeku mozgu, pacjenci spelniajacy w zasadzie kryteria smierci mozgowej (Skala Glasgow 3), w 60% wracaja do zdrowia.
Wracamy do tego samego - ani po hipotermii ani po zdiagnozowanym co do przyczyny obrzęku nikt prawidłowo nie stwierdzi śmierci mózgu.
 
Cytuj
To, co Maziek pisales o tym, ze abstract z definicji Harvardzkiej, traci ducha po uwzglednieniu rozwiniecia, to nieprawda. W rozwinieciu jest jedynie opis techniczny jak badanie przeprowadzic, ale zadnego uzasadnienia zmiany koncepcji smierci na kryteria neurologiczne.
Nie wiem, co to ma znaczyć. Ja nie pisałem, że tam jest jakieś uzasadnienie, tylko że jest rozwinięcie co mają na myśli mówiąc o stwierdzeniu stałej i nieodwracalnej śpiączki. Tam jest napisane jak należy zbadać pacjenta (jak piszesz). Ty napisałeś "Nie uderza Cie zrownanie spiaczki z pojeciem smierci i powody dla ktorych to zrobiono" to ja odpisałem, że to skrót, ta "śpiączka", a dalej w tym artykule jest napisane szczegółowo, jak to należy stwierdzić. Przy czym, co też napisałem, medycznie coma po angielsku to nie musi być ściśle śpiączka po polsku. Co do powodów to zupełnie mnie nie uderza, bo szpitale nie są dla zwłok tylko dla żywych. Problem długotrwałego zajmowania łóżek przez osoby zmarłe na intensywnej terapii nie był i nie jest wyssany z palca.

 
Cytuj
Napisales tez, ze zwloki kobiety z martwym mozgiem, czy amputowana glowa, moga donosic przez kilka miesiecy ciaze i urodzic zdrowe dziecko. Czy jestes pewien tego co napisales? Czy mi sie cos pomylilo?
Primo, to ja chyba o miesiącach nie pisałem. Secundo nie wiem, czy obecnie to jest możliwe i chyba nie było takiego wypadku. Ja słyszałem bodaj o 3 tygodniach (tego donoszania). Ostatnio na Twoim terenie był wypadek z wczesną ciążą i lekarze wnioskowali o odłączenie, z powodu że dziecko miało małe szanse przyjść na świat zdrowe. Tertio to ogólnie nie widzę zasadniczego problemu, ponieważ dziecko, jakkolwiek obrazoburczo to by nie brzmiało, jest połączone z matką za pomocą jednej rurki. Reszta to jest dozowanie płynów i gazów oraz hormonów plus utrzymanie warunków środowiskowych. Z tego tytułu prowadzone są badania nad "sztuczna macicą". Co więc w tym takiego dziwnego?
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Stycznia 08, 2015, 09:33:33 pm
1. Oczywiscie, ze mozna. To nie jest 10 sposobow pomiaru dlugosci, tylko nawzajem sie wykluczajace, bo niby kazde z nich wystarczajace, zalozenia stwierdzania smierci, czyli jednej z najwazniejszych i ostatecznych rzeczy w szpitalu (o ile nie na swiecie).
Jeden mowi: Trzeba wykonywac badanie EEG, oprocz odruchow z pnia!
Drugi mowi: Nie, to jest zupelnie zbedne, nie robimy EEG.
Trzeci mowi: Trzeba sprawdzac przeplyw krwi przez mozg, oprocz EEG i odruchow z pnia, bo tamte dwa badania sa niewystarczajace!
Tamtych dwoch: Nie, to nie jest konieczne!
Maziek mowi: To bez znaczenia jakie kryteria i badania uznamy za wystarczajace, nawet jak opinie fachowcow w tej kwestii roznia sie od siebie diametralnie. Na pewno wszystko jest, jak byc powinno, a jak nie jest, to trudno. Bledy sie zawsze zdarzaja... ;)
C'mon!
2. No, ja wiem przeciez, tak jak pisalem, ze pacjentow pod wplywem, albo w hipotermii traktuje sie inaczej przy stwierdzaniu zgonu. Tzn. "zawiesza" sie waznosc i skutecznosc metod stwierdzania smierci, ktore to metody, przy wykluczeniu tych 2 przypadkow maja byc rzekomo niezawodne.
3. Z imieniami, nazwiskami, datami, adresami, etc? Tu moglbym Ci odpowiedziec, jak Rejmuszko mi odpowiedzial w innym watku, ale nie jestem taki nieuprzejmy jak on ;) Przypadki takie, jak rowniez odczyt na EEG, przy jednoczesnym braku odruchow, co do ktorych miales watpliwosci czy jest mozliwy, podawali fachowcy z tej dziedziny (Norkowski, Talar, Bush, Dwyne, etc), a ja powtarzam za nimi. Nie mam powodow, zeby im nie ufac, a sam neurologiem nie jestem. Co do EEG, to nie. W Polsce, jak i w wielu innych krajach, nie stosuje sie EEG standardowo. Nie ma tego w wymaganiach, jedynie w szczegolnych przypadkach.

# Odnioslem sie bezposrednio do Twojego zdania: "Mozg sie nie regeneruje." Czyli nie tylko kora na poziomie komorkowym.
Co maja nowe neurony do tego? Nie wiadomo jeszcze dokladnie, ale przeciez caly mozg, po ograniczeniu/odcieciu krazenia nie umiera na raz. Wiec na jakims tam etapie umierania, byc moze moze sie jeszcze zregenerowac (na poziomie neuronow, ktore obumarly). Jak masz poparzona skore, to Ci narastaja nowe komorki, zapelniajac miejsce po starych, niezywych. Na takiej zasadzie.

# Jak mozna przeszczepic serce pawiana? Nie wiem. Ale wiem (sie doksztalcilem), ze osrodek odpowiedzialny za utrzymanie cisnienia krwi, regulujacy dokladnie prace serca, znajduje sie w pniu, a nie w sercu. Wiec jezeli caly uklad sercowo-naczyniowy pracuje jak powinien, to pien nie moze byc martwy.
A teraz ja Ci zadam pytanie: Jezeli mozg delikwenta jest martwy, ergo czlowiek jest trupem, ktorego patroszy sie na narzady, to dlaczego przed patroszeniem w tak wielu przypadkach podaje sie srodki przeciwbolowe? Zwlokom? Dlaczego przy nacieciu powlok powstaje czasem skok tetna i cisnienia krwi?

6. Odwrotnie.
Najpierw do szpitala trafia pacjent po wypadku, stwierdza sie obrzek mozgu, ze wszystkimi konsekwencjami, chory jest zdiagnozowany 3 w skali Glasgow. Tutaj mylnie napisalem, ze jest to w  zasadzie smierc mozgowa, wg polskich kryteriow, bo spelnia tylko niektore, brak reakcji oczu, motorycznej i verbalnej na bol. Podobno daje sie takiemu 10-20% szans na przezycie. I wtedy w dobrych szpitalach stosuje sie TERAPIE hipotermiczna, zeby zpobiec dalszemu uszkodzeniu mozgu i smierci, co jest b. prawdopodobne. Po zastosowaniu tej terapii, szanse rosna do 60%. Wiec powstaje proste pytanie: Skoro wiemy ze metoda hipotermiczna jest niezwykle prosta, tania i skuteczna, sprawdzona od wielu lat w takiej np. Holandii, albo klinice prof. Talara, dlaczego tak rzadko sie ja stosuje? Dlaczego nie promuje sie jej i nie uczy na masowa skale? Natomiast w tym samym czasie transplantologia ma swietna reklame, namawia sie ludzi do oddawania narzadow, prowadzi akcje propagandowe etc?

Co do kobiety w ciazy: Jasne, jedna rurka...ale... Poloznikiem nie jestem, ani nawet nie mam za duzej wiedzy ogolnomedycznej, ale kwestie takie jak wydzielanie hormonalne, regulacja temperatury ciala, czesc metabolizmu , cisnienie krwi i sprawnosc ukladu sercowego sa regulowane przez osrodki znajdujace sie w pniu, a te rzeczy (poza pewnie jeszcze wieloma innymi) sa dla rozwoju dziecka niezbedne. Wiec skoro ciaze donoszono i dziecko sie urodzilo zdrowe, to...
Tu jest, co prawda doniesienie prasowe, o kilku kobietach w takiej sytuacji, jedna byla 3 miesiace w "ciazy zwlokowej":
http://www.lifenews.com/2015/01/06/mother-who-was-declared-brain-dead-gives-birth-to-healthy-boy-9-weeks-later/ (http://www.lifenews.com/2015/01/06/mother-who-was-declared-brain-dead-gives-birth-to-healthy-boy-9-weeks-later/)

A tutaj trafilem na opinie pod wywiadem z transplantologiem. Wiem, wiem... moze byc zmyslone od poczatku do konca, a jeden lekarz o niczym nie swiadczy...

"Komentarze(26)|Dyskusje (33)
~Fifraszek : Sratatata panie profesor. Mialem nieprzyjemnosc znalezc sie na OIOM-e w pewnym szpitalu w Warszawie, cale szczescie zostalem wybudzony po 3 dniach z indukowanej spiaczki farmakologicznej, po tym jak na innym oddziale w ogóle mnie nie leczono i doszlo do niewydolnosci oddechowej na wskutek infekcji. Obudzilem sie w piatek, dlatego nie wypisano mnie od razu na poprzedni oddzial tylko jako jedyny przytomny pacjent na oddziale mialem okazje przyjrzec sie tej szlachetnej etyce. Wieczorem trafil tam chlopak po wypadku, lezal obok mnie pare godzin po czym po paru godzinach wlaczyl sie alarm, przyszedl lekarz i stwierdzil w 5 minut smierc mózgu. Po paru chwilach ten sam lekarz zawiadomil Poltransplant ze sa "podroby do pobrania" i w zwiazku z tym wykonal jeszcze USG na odcinku szyi. Ot i to byl ten caly zespól transplantacyjny "zespól biorcy" w postaci jednego mlodego doktorka. Nikt nie powiadamial rodziny, byla ciemna noc, a pacjent mimo tego juz byl szykowany do transportu. Wiec takie terefere to sobie pan mozesz w powiesciach medycznych umieszczac. Od tamtego czasu, na wszystkich spotkaniach rodzinnych oglaszam ze "jakby cos" to od moich narzadów wara!. Mam tez specjalna naklejke na dowodzie osobistym z taka informacja. Sni mi sie czasami koszmar, ze ktos móglby mnie kroic i zabic, podczas tego gdy ja bym ciagle zyl i co gorsza mial tego swiadomosc. A o tym jacy jestescie profesjonalni, ciagle mozna przeczytac chociazby tu na onecie, kiedy lekarz stwierdza zgon a pacjent niczym Lazarz po paru godzinach zaczyna chodzic."
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Stycznia 09, 2015, 09:49:13 pm
1. Oczywiscie, ze mozna. To nie jest 10 sposobow pomiaru dlugosci, tylko nawzajem sie wykluczajace.
wg mnie nie są wykluczające, bo chodzi o stwierdzenie pewnego stanu, który to stan można stwierdzić na różne sposoby oraz w dowolnym momencie po jego zaistnieniu.
Cytuj
2. No, ja wiem przeciez, tak jak pisalem, ze pacjentow pod wplywem, albo w hipotermii traktuje sie inaczej przy stwierdzaniu zgonu. Tzn. "zawiesza" sie waznosc i skutecznosc metod stwierdzania smierci, ktore to metody, przy wykluczeniu tych 2 przypadkow maja byc rzekomo niezawodne.
No to nie rozumiem. Dla mnie to jak badanie neurologiczne. Jeśli pacjent jest pijany czy inaczej się znieczulił prośba aby z zamkniętymi oczami trafił palcem w czubek swego nosa jest bez sensu, więc takiego badanie się nie wykona, bo po co. Jeśli ktoś ma atropinę zapuszczoną to nie ma sensu badać mu ostrości widzenia - i tak dalej. Czy to oznacza, że badania neurologiczne czy okulistyczne są bez sensu?
Cytuj
3. Z imieniami, nazwiskami, datami, adresami, etc? Tu moglbym Ci odpowiedziec, jak Rejmuszko mi odpowiedzial w innym watku, ale nie jestem taki nieuprzejmy jak on ;) Przypadki takie, jak rowniez odczyt na EEG, przy jednoczesnym braku odruchow, co do ktorych miales watpliwosci czy jest mozliwy, podawali fachowcy z tej dziedziny (Norkowski, Talar, Bush, Dwyne, etc
Ja ufam jedynie publikacjom, najlepiej takim, które mają już kontrpublikację. Nie chodzi mi o adresy ale albo jest problem, albo go nie ma. Jeśli jest, to przez kilkadziesiąt lat powinno to wyjść statystycznie. Ty stawiasz tezę - ja pytam o przesłanki.

Cytuj
Odnioslem sie bezposrednio do Twojego zdania: "Mozg sie nie regeneruje." Czyli nie tylko kora na poziomie komorkowym.
Co maja nowe neurony do tego? Nie wiadomo jeszcze dokladnie, ale przeciez caly mozg, po ograniczeniu/odcieciu krazenia nie umiera na raz. Wiec na jakims tam etapie umierania, byc moze moze sie jeszcze zregenerowac (na poziomie neuronow, ktore obumarly).
Jeśli mózg nie obumarł, to nie jest martwy i pacjent jest leczony. To nie jest na temat. To że neurony nie powstają (dogmat obalony doświadczeniem, o którym piszesz) to jest wciąż bardzo dobre przybliżenie rzeczywistości, coś jak Newton vs Einstein. Nikomu jeszcze mózg nie odrósł, jeśli tak można to ująć.

Cytuj
Jak mozna przeszczepic serce pawiana? Nie wiem.
Nie trzeba wiedzieć, logicznie rzecz biorąc, jeśli można (a można), to znaczy że więź nerwowa z mózgiem nie jest konieczna
Cytuj
Ale wiem (sie doksztalcilem), ze osrodek odpowiedzialny za utrzymanie cisnienia krwi, regulujacy dokladnie prace serca, znajduje sie w pniu, a nie w sercu. Wiec jezeli caly uklad sercowo-naczyniowy pracuje jak powinien, to pien nie moze byc martwy.
Może być martwy. Mówię, że nie doceniasz złożoności ciała ludzkiego i tego, że praktycznie wszystkie ośrodki regulacyjne są wielokrotnie dublowane na wielu szczeblach szczeblach organizacji ciała. To zresztą jest podawane jako dowód na ewolucję, bo przeważnie wyewoluowanie nowego ośrodka regulacyjnego spycha poprzedni do drugiego rzędu - ale go nie wyłącza. Dlatego odnerwione serce (takie po przeszczepie) gorzej się adaptuje do wysiłku, że nie otrzymuje bodźców nerwowych, "nie wie" więc od razu, że powinno przyspieszyć, kiedy zwiększa się wysiłek. Ale po chwili, kiedy na skutek wysiłku przy niedostatecznej akcji serca naruszona zostaje homeostaza nadnercza wyrzucają hormony, które przyspieszą akcję. Regulacja jest więc gorsza - ale zupełnie skuteczna, szczególnie jak ktoś leży na łózku.

Podobnie istotnie w mózgu jest ośrodek odpowiedzialny za ciśnienie krwi - ale jest to jeden z kilku mechanizmów, reszta oparta jest o układ sympatyczny albo hormonalny. Popatrz tu choćby w dziale regulacja: http://en.wikipedia.org/wiki/Blood_pressure (http://en.wikipedia.org/wiki/Blood_pressure) . Tak więc bez pnia regulacja będzie gorsza - ale nie przestanie zachodzić. I tak dalej, i tak dalej.

Pomijam tu całkowicie, że jak ktoś jest na intensywnej terapii to jego parametry są monitorowane i jeśli trzeba to się podaje leki, które rytm serca czy ciśnienie krwi regulują.

Zresztą odbiję Twój argument jeszcze prościej - jak pacjent jest w głębokiej hipotermii to pień i mózg nie działa, tak? Nie działa i dlatego pacjentów z hipotermią wyłącza się ze stwierdzenia śmierci mózgu. No to jak oni żyją i przezywają, skoro do tego wszystkiego o czym piszesz potrzebny jest mózg?

Cytuj
A teraz ja Ci zadam pytanie: Jezeli mozg delikwenta jest martwy, ergo czlowiek jest trupem, ktorego patroszy sie na narzady, to dlaczego przed patroszeniem w tak wielu przypadkach podaje sie srodki przeciwbolowe? Zwlokom? Dlaczego przy nacieciu powlok powstaje czasem skok tetna i cisnienia krwi?
Zacznę od tego, że nie wiem, czy się podaje, raczej sądziłbym, tak na zdrowy rozum, że powinno się podać zwiotczające. A dlaczego, jak skrobiesz rybę z obciętym łbem, to zdarza się, że ewidentnie reaguje? Skoro ciało człowieka jest żywe, to znaczy że przynajmniej w części działa układ nerwowy obwodowy, układ autonomiczny, działa cała masa odruchów. Nie wiem, czy chodzi bardziej o komfort psychiczny lekarzy czy o powodzenie operacji - ale nie wyobrażam sobie, żeby kroić ciało, które może się z nagła zacząć ruszać.

Cytuj
I wtedy w dobrych szpitalach stosuje sie TERAPIE hipotermiczna, zeby zpobiec dalszemu uszkodzeniu mozgu i smierci, co jest b. prawdopodobne. Po zastosowaniu tej terapii, szanse rosna do 60%. Wiec powstaje proste pytanie: Skoro wiemy ze metoda hipotermiczna jest niezwykle prosta, tania i skuteczna, sprawdzona od wielu lat w takiej np. Holandii, albo klinice prof. Talara, dlaczego tak rzadko sie ja stosuje? Dlaczego nie promuje sie jej i nie uczy na masowa skale? Natomiast w tym samym czasie transplantologia ma swietna reklame, namawia sie ludzi do oddawania narzadow, prowadzi akcje propagandowe etc?
Nie bardzo wiem, na jakiej zasadzie to łączysz. Polska służba zdrowia ma blaski i cienie nie chcę tego rozwijać - ale co to ma do rzeczy? Mówimy o stwierdzeniu śmierci mózgu a nie tym, co danego człowieka zabiło (np. niewdrożenie prostej kuracji, albo lekarz partacz). Sugerujesz, że celowo zabija się ludzi albo wręcz pobiera narządy od żywych?

Cytuj
ale kwestie takie jak wydzielanie hormonalne, regulacja temperatury ciala, czesc metabolizmu , cisnienie krwi i sprawnosc ukladu sercowego sa regulowane przez osrodki znajdujace sie w pniu
Jak widzisz wyżej nie są, albo nie tylko tam są.

Cytuj
Tu jest, co prawda doniesienie prasowe, o kilku kobietach w takiej sytuacji, jedna byla 3 miesiace w "ciazy zwlokowej".
Bardzo możliwe, że były takie przypadki, nie śledzę tego. Osoba która ma zniszczony (fizycznie) pień mózgu jest w zasadzie osobą z odrąbaną głową, tu się zgodziłeś. Mówię o fizycznym zniszczeniu, np. w wypadku. Taka osoba wiadomo, że żyć nie może i zaszła u niej śmierć mózgu. Po podłączeniu do respiratora zwykle ciało takiej osoby funkcjonuje (w żaden inny sposób nie wspomagane, poza odżywianiem pozajelitowym). U większość z tych osób homeostaza stopniowo rozsypuje się, jeśli nie jest wspomagana farmakologicznie. Ale nie u wszystkich. Są tacy, co bardzo długo pozostają w tym stanie, mając, podkreślam, fizycznie uszkodzony pień a czasem i mózg. Na to akurat jest kupa literatury. To masz odpowiedź.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Stycznia 27, 2015, 10:39:08 pm
Z Toba, Maziek dyskusja jest ciekawa, bo potrafisz czlowieka przeczolgac przez szczegoly, co z jednej strony jest dobre, a z drugiej strony denerwujace, bo trzeba sie na biezaco doksztalcac, co z kolei zabiera czas :)
 
@1. Nie. Opinie sie wykluczaja. Absolutnie. Jezeli 1 opinia brzmi: WYSTARCZY zbadac odruchy, a 2 opinia brzmi: NIE WYSTARCZY, trzeba robic EEG, to jest oczywiste, ze sie nawzajem wykluczaja. Te 2 opinie, jako WYSTARCZAJACA podstawa do orzekania smierci musza sie wykluczac. Albo-albo. Albo badanie odruchow wystarcza, albo nie wystarcza i trzeba robic EEG.

@2. To moja opinia po zastanowieniu, ale powtarzam ja za madrzejszymi ode mnie w tej dziedzinie. Jesli stan kliniczny w przypadku hipotermii/subs. chemicznych i w pozostalych jest nie do odroznienia, to znaczy ze w sprawie tak zasadniczej te prymitywne, skadinnad metody badania odruchow (bez przyrzadow), sa niewystarczajace. A skoro wiemy, ze w przypadkach okreslonych, tych odruchow nie zaobserwujemy, a potem czlowiek i funkcje jego mozgu wracaja/moga wrocic do normy, to wg mnie ta metoda jest niewystarczajaca.

@3. Publikacje sa. Mozesz zaczac od ksiazek Norkowskiego "Madycyna na Krawedzi" i "Czlowiek Umiera Tylko Raz". Powinienes tam znalezc odnosniki do konkretnych badan i przypadkow.
Wiesz chyba, ze nowe koncepcje potrzebuja czasu zeby sie przebic przez beton zawodowy i akademicki. Pamietasz jak dlugo stosowano dzieciom, uznanym za nadpobudliwe lobotomie, jako standardowa procedure uspokajajaca? W niektorych krajach jeszcze do lat 60-tych. Pewnie gdybys zyl troche wczesniej i mial nadpobudliwe dzieci, a lekarz swoim autorytetem by ta procedure zalecil, nie mial bys obiekcji? ;)
Albo papierosy sprzedawane w aptekach i na zalecenie lekarskie.
Albo "woda zycia", czyli zanieczyszczona radioaktywnie woda, majaca miec wlasciwosci panaceutyczne. Itd...
Cytuj
Jesli mózg nie obumarl, to nie jest martwy i pacjent jest leczony. To nie jest na temat. To ze neurony nie powstaja (dogmat obalony doswiadczeniem, o którym piszesz) to jest wciaz bardzo dobre przyblizenie rzeczywistosci, cos jak Newton vs Einstein. Nikomu jeszcze mózg nie odrósl, jesli tak mozna to ujac.
Dajesz skrajne przyklady, a watpliwosci sa wlasnie przy przypadkach nieostrych/granicznych. Nikt nie postuluje, ze ludzie z rozmazanym po ulicy mozgiem nadal moga zyc, albo ze im mozg odrosnie.

Cytuj
Nie trzeba wiedziec, logicznie rzecz biorac, jesli mozna (a mozna), to znaczy ze wiez nerwowa z mózgiem nie jest konieczna
No tutaj, musialem pogrzebac. Po polsku nic nie znalazlem (stracilem cierpliwosc), wiec musze uzywac terminologii angielskiej. Sprawa wyglada tak, ze poza tymi dodatkowymi mechanizmami, podtrzymujacymi np. bicie serca jest jeszcze taka sciezka: Nerwy, biegnace wzdluz arterii do serca (ale do innych narzadow tez), poza bezposrednim impulsem z mozgu, regulujacym skurcze, wydzielaja tez dodatkowo (a wlasciwie zgrubienia kolo nich, zwane varicosities) neurotransmitery. Osobne nerwy z mozgu reguluja prace serca w jedna strone (pobudzenie) i osobne w druga (spowolnienie). Pobudzenie w przypadku braku bezposredniej lacznosci wystepuje kiedy alpha-adrenoceptory w sercu otrzymuja te neurotransmitery. Uspokojenie nastepuje kiedy wydzielana jest acetylocholina (bezposredni efekt na rozluznienie miesni zyl), plus powoduje wydzielanie kallikrein, ktory dziala na kininogen zeby stworzyc kininy, np. bradykinine. Czyli nastepuje caly proces chemicznych i nerwowych  zaleznosci, ktory reguluje prace przeszczepionego serca, z obejsciem komunikacji bezposredniej, ale impulsy nerwowe (poczatkowe) pochodza z mozgu (pnia). Tak samo jak np. informacja z baroreceptorow, najpierw trafia do mozgu, a nastepnie stamtad wraca informacja zwrotna, zeby regulowac cisnienie. Wiec wiez mozg-serce istnieje po przeszczepie, tyle ze "na okolo".
Cytuj
Może być martwy. Mówię, że nie doceniasz złożoności ciała ludzkiego i tego, że praktycznie wszystkie ośrodki regulacyjne są wielokrotnie dublowane na wielu szczeblach szczeblach organizacji ciała. To zresztą jest podawane jako dowód na ewolucję, bo przeważnie wyewoluowanie nowego ośrodka regulacyjnego spycha poprzedni do drugiego rzędu - ale go nie wyłącza. Dlatego odnerwione serce (takie po przeszczepie) gorzej się adaptuje do wysiłku, że nie otrzymuje bodźców nerwowych, "nie wie" więc od razu, że powinno przyspieszyć, kiedy zwiększa się wysiłek. Ale po chwili, kiedy na skutek wysiłku przy niedostatecznej akcji serca naruszona zostaje homeostaza nadnercza wyrzucają hormony, które przyspieszą akcję. Regulacja jest więc gorsza - ale zupełnie skuteczna, szczególnie jak ktoś leży na łózku.

Podobnie istotnie w mózgu jest ośrodek odpowiedzialny za ciśnienie krwi - ale jest to jeden z kilku mechanizmów, reszta oparta jest o układ sympatyczny albo hormonalny. Popatrz tu choćby w dziale regulacja: http://en.wikipedia.org/wiki/Blood_pressure (http://en.wikipedia.org/wiki/Blood_pressure) . Tak więc bez pnia regulacja będzie gorsza - ale nie przestanie zachodzić. I tak dalej, i tak dalej.
Wydzielanie hormonalne jest regulowane przez pien. W przypadku smierci, a czesto nawet tylko uszkodzenia mozgu, regulacja hormonalna zaczyna sie rozsypywac w ciagu dni. Po tygodniu zaczynaja sie wylaczac narzady, np. nerki, metabolizm sie rozsypuje i cialo podtrzymywane przez wentylacje, karmione i pojone zaczyna umierac. Dlatego tak wazne w przypadkach urazow mozgu jest podawanie hormonow, zwlaszcza tarczycy, co tez wg. Norkowskiego mocno kuleje jako czesc terapii, podobnie do terapii hipotermicznej. Teraz nie wiem ktore i ile tych przypadkow, ktore z martwym teoretycznie mozgiem utrzymywano przy zyciu przez ponad tydzien (np. te kobiety w ciazy) mialy podawane hormony. Podobnie regulacja temperaturowa jest regulowana z pnia, niektorzy chorzy przeznaczani do pobrania narzadow maja ja zachowana, ergo: Pien martwy nie jest. Chyba nie ma zdublowanego osrodka regulacji temperatury poza pniem?
Cytuj
Tak więc bez pnia regulacja będzie gorsza - ale nie przestanie zachodzić. I tak dalej, i tak dalej.
Czyli: Jezeli regulacja nie jest gorsza, tylko dziala w pelni sprawnie, przy jednoczesnym braku reakcji na klucie w gebe etc, a takie przypadki sa, to logicznie rzecz biorac, mozg nie moze byc martwy.
Cytuj
Zresztą odbiję Twój argument jeszcze prościej - jak pacjent jest w głębokiej hipotermii to pień i mózg nie działa, tak? Nie działa i dlatego pacjentów z hipotermią wyłącza się ze stwierdzenia śmierci mózgu. No to jak oni żyją i przezywają, skoro do tego wszystkiego o czym piszesz potrzebny jest mózg?
  Jesli twierdzisz, ze w hipotermii mozg i pien nie dzialaja, to jak moga po jakims czasie zaczac dzialac,skoro gdzie indziej twierdzisz, ze stwierdzenie niedzialania mozgu i pnia w danym momencie jest wystarczajace do stwierdzenia smierci, czyli stanu nieodwracalnego z definicji?
  Czas gra tu glowna role. Juz ustalilismy, jak dlugo mniej wiecej trwa homeostaza, rownowaga hormonalna etc. przy wylaczonych funkcjach mozgu. Ja twierdze, ze brak reakcji moze byc chwilowy, zarowno przy hipotermi jak i urazie.
Cytuj
Zacznę od tego, że nie wiem, czy się podaje, raczej sądziłbym, tak na zdrowy rozum, że powinno się podać zwiotczające. A dlaczego, jak skrobiesz rybę z obciętym łbem, to zdarza się, że ewidentnie reaguje? Skoro ciało człowieka jest żywe, to znaczy że przynajmniej w części działa układ nerwowy obwodowy, układ autonomiczny, działa cała masa odruchów. Nie wiem, czy chodzi bardziej o komfort psychiczny lekarzy czy o powodzenie operacji - ale nie wyobrażam sobie, żeby kroić ciało, które może się z nagła zacząć ruszać.
Zwiotczajace sie podaje, owszem, ale niektorzy dodatkowo jeszcze przeciwbolowe. Niektorzy wprost twierdza, indagowani, ze zdaja sobie sprawe z tego, ze w niektorych przypadkach ci ludzie sa po prostu zywi i odczuwaja bol. Ale ze nie maja wiekszych szans na przezycie...i tak dalej...Tak, chyba chodzi o komfort psychiczny. Wiesz, rybie posmiertnie skrobnietej nozem nie skacze tetno i cisnienie...
Cytuj
Nie bardzo wiem, na jakiej zasadzie to łączysz. Polska służba zdrowia ma blaski i cienie nie chcę tego rozwijać - ale co to ma do rzeczy? Mówimy o stwierdzeniu śmierci mózgu a nie tym, co danego człowieka zabiło (np. niewdrożenie prostej kuracji, albo lekarz partacz). Sugerujesz, że celowo zabija się ludzi albo wręcz pobiera narządy od żywych?
Nic nie sugeruje, przedstawiam sytuacje i oceniam ja negatywnie. Sam fakt, ze szperajac za kwestiami o ktorych dyskutujemy (braindead), w co drugim przypadku informacje byly podawane w kontekscie transplantologii, a o terapii hipotermicznej nie bylo mowy, daje do myslenia. Natomiast jest jakis hamerykanski lekarz transplantolog(zapomnialem jak sie nazywa), ktory twierdzi wprost, ze nalezy zmienic cala koncepcje i terminologie, dotyczaca pobierania narzadow i smierci. Nalezy uznac, ze lekarz ma pelne prawo pobierac narzady od zywych osob, o ile stwierdzi, ze pacjent ma male szanse na przezycie, a uratowac mozna inne zycie. Teraz, jak mowi, pobiera sie w wielu przypadkach narzady od zywych ludzi, a zaklamuje sie rzeczywistosc, ze sa martwi, co spotyka sie z oporem i rzuca klody pod nogi transplantologii. Tak prawi.
Cytuj
Bardzo możliwe, że były takie przypadki, nie śledzę tego. Osoba która ma zniszczony (fizycznie) pień mózgu jest w zasadzie osobą z odrąbaną głową, tu się zgodziłeś. Mówię o fizycznym zniszczeniu, np. w wypadku. Taka osoba wiadomo, że żyć nie może i zaszła u niej śmierć mózgu. Po podłączeniu do respiratora zwykle ciało takiej osoby funkcjonuje (w żaden inny sposób nie wspomagane, poza odżywianiem pozajelitowym). U większość z tych osób homeostaza stopniowo rozsypuje się, jeśli nie jest wspomagana farmakologicznie. Ale nie u wszystkich. Są tacy, co bardzo długo pozostają w tym stanie, mając, podkreślam, fizycznie uszkodzony pień a czasem i mózg. Na to akurat jest kupa literatury. To masz odpowiedź.
Nope. Do tygodnia jakos sie to kreci, ale potem rozpada, chyba ze podajemy hormony, plyny, pokarm, ventylujemy, lekarstwa roznorakie, pilnujemy temperatury otoczenia, etc. Albo mozg martwy nie jest.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Stycznia 27, 2015, 11:49:17 pm
Ja byłbym za tym amerykańskim lekarzem, o którymi pisze pan Nex. Pieprzyć mózg.
Cytuj
nalezy zmienic cala koncepcje i terminologie, dotyczaca pobierania narzadow i smierci. Nalezy uznac, ze lekarz ma pelne prawo pobierac narzady od zywych osob, o ile stwierdzi, ze pacjent ma male szanse na przezycie, a uratowac mozna inne zycie. Teraz, jak mowi, pobiera sie w wielu przypadkach narzady od zywych ludzi, a zaklamuje sie rzeczywistosc, ze sa martwi, co spotyka sie z oporem i rzuca klody pod nogi transplantologii. Tak prawi.

Ja też tak prawię - jako człowiek, obywatel i potencjalny ustawodawca.
Dzięki, panie Nexie, za przygwożdżenie tego zwyrodnialca do krwawoceglastego argumentacyjnego muru :-)
vosbm
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Stycznia 28, 2015, 01:00:36 am
Tego zwyrodnialca nie da sie przygwozdzic. Wywinie sie jak liszka ogonem. Nawet nie mam nadziei na porzadne, w rzymskim stylu przygwozdzenie.
Jednakze w kwestii tego co ten hamerykanski lapiduch-kucharz kanibalistyczny prawi, to zaprawde powiadam: Veto! Pomysl, ze lekarz moze tak wlasnie traktowac pacjenta, tzn. "Sztuka jest sztuka" i "Tego uratujemy podrobami tego, bo to zycie ma wieksze szanse, a to mniejsze", napawa mnie dreszczem zgrozy i obrzydzenia. Nie od tego jest lekarz(ani zreszta nikt inny) zeby decydowac o cudzym zyciu w ten sposob. Nawet gdyby jeden mial 0.01% szans, a drugi 99.99, nikt nie ma moralnego prawa tak decydowac o innych zyciu. To mi wyglada na morderstwo z premedytacja, bez zadnego moralnego uzasadnienia, poza pozornym.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Stycznia 28, 2015, 09:14:07 am
Możecie odetchnąć trochę, zwyrodnialec wyjeżdża na kilka dni odetchnąć świeżym górskim powietrzem a wcześniej nie będzie miał czasu na mozolne zbieranie kamieni, którymi następnie w Was obrzuci ;) . Kto wie, czy w ogóle będzie miał internet...
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: liv w Stycznia 29, 2015, 10:45:40 am
Możecie odetchnąć trochę, zwyrodnialec wyjeżdża na kilka dni odetchnąć świeżym górskim powietrzem a wcześniej nie będzie miał czasu na mozolne zbieranie kamieni, którymi następnie w Was obrzuci ;) . Kto wie, czy w ogóle będzie miał internet...
Udanych zjazdów zatem. Lub tylko oddychania...
Ja też, ale na krótko, fiuuu...gdy zwyrodnialców nie ma, myszy poharcują.  ;)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Q w Lutego 05, 2015, 07:13:49 pm
Nie nacieszą się biedacy... Nowy wspanialec-zwyrodnialec się - w mojej osobie - objawił. A jeszcze humor podły mam, bom zakatarzony ;).
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Lutego 11, 2015, 10:32:50 pm
No dobra, zwyrodnialec powrócił.

Z Toba, Maziek dyskusja jest ciekawa, bo potrafisz czlowieka przeczolgac przez szczegoly, co z jednej strony jest dobre, a z drugiej strony denerwujace, bo trzeba sie na biezaco doksztalcac, co z kolei zabiera czas :)
Dziękuję, i wzajemnie.
 
Cytuj
@1. Nie. Opinie sie wykluczaja. Absolutnie. Jezeli 1 opinia brzmi: WYSTARCZY zbadac odruchy, a 2 opinia brzmi: NIE WYSTARCZY, trzeba robic EEG, to jest oczywiste, ze sie nawzajem wykluczaja. Te 2 opinie, jako WYSTARCZAJACA podstawa do orzekania smierci musza sie wykluczac. Albo-albo. Albo badanie odruchow wystarcza, albo nie wystarcza i trzeba robic EEG.
Logicznie się to nie wyklucza w żaden sposób. żebyś nie wiem jak kombinował. Jeśli komu obcięło nogę, to w zasadzie wystarczy popatrzeć, że nie ma nogi. Ale można zażądać zdjęcia, albo nawet tomografii. Wykluczenie metody mogłoby polegać wyłącznie na doświadczalnym wykazaniu jej ułomności.

Cytuj
@2. To moja opinia po zastanowieniu, ale powtarzam ja za madrzejszymi ode mnie w tej dziedzinie. Jesli stan kliniczny w przypadku hipotermii/subs. chemicznych i w pozostalych jest nie do odroznienia, to znaczy ze w sprawie tak zasadniczej te prymitywne, skadinnad metody badania odruchow (bez przyrzadow), sa niewystarczajace. A skoro wiemy, ze w przypadkach okreslonych, tych odruchow nie zaobserwujemy, a potem czlowiek i funkcje jego mozgu wracaja/moga wrocic do normy, to wg mnie ta metoda jest niewystarczajaca.
Gdzie tu logika? Najpierw wyklucza się te czynniki, następnie i tak czeka na tyle długo, aby samorzutnie ustąpiły. Czyli w momencie badania ich nie ma. Nie można (proceduralnie) stwierdzić BD (śmierci mózgu) o ile te czynniki nie są wykluczone. Żadna metoda nie jest dobra natomiast o ile występują, ponieważ żadnej wówczas z zasady nie można zastosować.

Cytuj
@3. Publikacje sa. Mozesz zaczac od ksiazek Norkowskiego... Wiesz chyba, ze nowe koncepcje potrzebuja czasu zeby sie przebic przez beton
Pytanie było o udokumentowaną liczbę ludzi, wobec których stwierdzono prawidłowo BD - a potem się obudzili. Prawidłowo, tzn. o ile przeżyli dochodzenie nie wykazało błędu w zastosowaniu procedury. Jeśli na to pytanie odpowiadasz "że jest literatura" to nie jest to odpowiedź. W jednym z art. (niżej więcej o nim) przestudiowano 12 tysięcy żródeł, w poszukiwaniu przypadków BD w których udało się podtrzymać funkcje życiowe osób ze śmiercią mózgu ponad tydzień. Nie znam liczby ludzi, u których od początku stosowania procedury orzeczono BD - ale biorąc pod uwagę, że na ogół rozpad homeostazy (nawet silnie wspomaganej farmakologicznie i sprzętowo) następuje w ciągu doby czy kilku dni - liczba ta musi być przy tych 12 tysiącach duża. Logicznym się więc wydaje, że gdyby procedura była nawet nieznacznie wadliwa, to odsetek błędnych wskazań szedłby pewno w tysiące. Jeśli takiej listy, opublikowanej w porządnym czasopiśmie naukowym nie ma, to znaczy, że procedura jest dobra. Chyba, że uważasz, że wszyscy lekarze na intensywnej terapii dusze diabłu oddali i robią na złość Norkowskiemu.

Po drugie nie przesadzaj z tym przebijaniem się. Tempo zmian w medycynie nawet w Polsce jest oszałamiające a poza tym opublikowanie artykułu, który mógłbyś zalinkować to jedno, a "przebicie się do paradygmatu" to drugie. Ludzie łupali kamień kilkadziesiąt tysięcy lat zanim przyszło im do głowy go gładzić - ale czy to argument?

Cytuj
Dajesz skrajne przyklady, a watpliwosci sa wlasnie przy przypadkach nieostrych/granicznych. Nikt nie postuluje, ze ludzie z rozmazanym po ulicy mozgiem nadal moga zyc, albo ze im mozg odrosnie.
Zara, zara, Panie... O ile pomnę, to na początku przytoczyłeś słowa Norkowskiego, że "koncepcję śmierci mózgu należy w całości odrzucić". I tylko z tego powodu w ogóle podjąłem dyskusję, że "w całości", czemu zresztą dałem wyraz. "W całosci" to znaczy, że za pomocą tego narzędzie nigdy nie można rozsądzić, czy człowiek żywy, czy nie. Jeśli chodzi o niuanse, to jestem za cienki Bolek, bo się nie znam, nie jestem lekarzem itd. Z doświadczenia życiowego wiem, że niuanse mogą być. Ale nie mam wątpliwości co do skrajności, o których piszesz. Więc jak, w całości do odrzucenia, czy do dogadania szczegółów? Bo to ogień i woda.

Cytuj
Sprawa wyglada tak, ze poza tymi dodatkowymi mechanizmami, podtrzymujacymi np. bicie serca jest jeszcze taka sciezka: Nerwy, biegnace wzdluz arterii do serca (ale do innych narzadow tez)...
Sprawa, a raczej pewna jej warstwa tak wygląda jak piszesz, ale powtarzam pytanie - jak w takim wypadku możliwe jest przeszczepianie serc, płuc, nerek itd. - gdyby więzi o których piszesz były niezbędne do ich funkcjonowania? Ja pokazuję na niebie, że samolot lata, a Ty zaparcie udowadniasz, że teoretycznie to niemożliwe. Wg Ciebie błąd jest w teorii czy w praktyce ;) ? Jak możliwa byłaby hodowla tych organów in vitro? Jak możliwe byłyby doświadczenia, że z bijącym sercem in vitro? Skoro to wszystko jest możliwe, to znaczy, że unerwienie organu nie jest konieczne, regulacja hormonalna albo nawet autoregulacja wystarczy. Regulacja hormonalna nie jest dziś nie wiadomo jakim zbytkiem na salach intensywnej terapii, pomijając, że duża jej część indukowana jest układem autonomicznym.

Idealne byłoby oczywiście znaleźć opis podtrzymywania przez długie miesiące życia gościa, któremu maszyna łeb urwała. Ale to zdaje się jest niemożliwe today z powodu fałszywego poczucia etyki. Indukowana BD świń a następnie podtrzymanie życia ciała jest opisane ale mógłbyś uznać, że BD wywołana podniesieniem ciśnienia wewnątrzczaszkowego ponad 24 godziny za pomocą balonika w czaszce to nie jest prawdziwa BD, bo jakby z balonika spuścić powietrze to świnia by ożyła. Może to Cię przekona - myszy ze znokautowanym genem, z powodu czego nie rozwinęła się im w ogóle głowa. Chyba lepszego dowodu nie znajdę. Płód u ssaków podłączony jest z matką pępowiną, jednak w świetle obecnej wiedzy naukowej nie ma on połączeń nerwowych z matką. Ponadto krew płodu nie miesza się z krwią matki, aczkolwiek tlen i hormony dyfundują przez błony. Jest to innymi słowy wzorzec idealnej "intensywnej terapii". Jednak, żeby płód mógł żyć i się rozwijać musi dołożyć swoją cegiełkę. Ta cegiełka to jest praca jego narządów, bez której obumiera. Nie wszystkich i nie w równym stopniu - ale serce musi bić itd. No więc te myszy, zupełnie bez głowy, dożywały narodzin, po czym ginęły, ponieważ z braku nozdrzy nie mogły oddychać. Jeśli to Cię nie przekonuje, że zbiór organów, jakim jest ciało, może pod pewnymi warunkami funkcjonować bez mózgu - to ja wysiadam (poszukaj 125 headless mice).

Cytuj
Czyli: Jezeli regulacja nie jest gorsza, tylko dziala w pelni sprawnie, przy jednoczesnym braku reakcji na klucie w gebe etc, a takie przypadki sa, to logicznie rzecz biorac, mozg nie moze byc martwy.
Nie widzę tu żadnej logiki. Pomijając wszystko dlatego, że na intensywnej terapii podaje sie leki regulujące podstawowe parametry homeostazy. Zdejmując tę opiekę farmakologiczną, przy zachowanej sztucznej wentylacji, na ogół powoduje się szybki rozpad homeostazy poprzez ustanie akcji serca.

Cytuj
Cytuj
Zresztą odbiję Twój argument jeszcze prościej - jak pacjent jest w głębokiej hipotermii to pień i mózg nie działa, tak? Nie działa i dlatego pacjentów z hipotermią wyłącza się ze stwierdzenia śmierci mózgu. No to jak oni żyją i przezywają, skoro do tego wszystkiego o czym piszesz potrzebny jest mózg?
  Jesli twierdzisz, ze w hipotermii mozg i pien nie dzialaja, to jak moga po jakims czasie zaczac dzialac,skoro gdzie indziej twierdzisz, ze stwierdzenie niedzialania mozgu i pnia w danym momencie jest wystarczajace do stwierdzenia smierci, czyli stanu nieodwracalnego z definicji?
Niczego takiego jak piszesz nie twierdzę. Przede wszystkim nie można stwierdzić z zasady "stanu nieodwracalnego" kiedy są wymienione wyżej warunki (hipotermia) - to już ileś razy napisałem, a Ty twardo podajesz to jako argument, jakby sprawdzenie ciepłoty ciała było wyzwaniem na miarę sfotografowania Świętego Ducha. Wiele rzeczy nie działa w pewnych okolicznościach, co nie znaczy że są zepsute. Np. żarówka nie świeci, kiedy nie jest podłączona do prądu, mimo, że może być sprawna. Chcąc sprawdzić, czy żarówka jest OK musisz najpierw wykluczyć przyczyny wobec niej zewnętrzne. Nie kładź więc w moje usta czego nie napisałem. Pytanie jest proste. W hipotermii pień mózgu może nie wysyłać żadnych bodźców - dlaczego więc człowiek (ciało) nie umiera? Bo twierdzisz, że brak bodźców z mózgu równa się śmierć. O to konkretnie pytam.

Cytuj
Zwiotczajace sie podaje, owszem, ale niektorzy dodatkowo jeszcze przeciwbolowe.
Ale czy jest na to jakaś literatura (naukowa)? Że martwi czują ból? Jakieś pomiary potencjałów w mózgu itp? Wiesz, lekarze też ludzie... nie są robotami niezaprogramowanymi na okazywanie czułości.

Cytuj
Nic nie sugeruje, przedstawiam sytuacje i oceniam ja negatywnie. Sam fakt, ze szperajac za kwestiami o ktorych dyskutujemy (braindead), w co drugim przypadku informacje byly podawane w kontekscie transplantologii
Uspokoję Cię, jest naukowo dowiedzione (znaczy jest art. naukowy), że BD wyewoluowało niezależnie od transplantologii. Najpierw pojawiła się możliwość podtrzymywania funkcji życiowych organów osób zmarłych.

Cytuj
Nope. Do tygodnia jakos sie to kreci, ale potem rozpada, chyba ze podajemy hormony, plyny, pokarm, ventylujemy, lekarstwa roznorakie, pilnujemy temperatury otoczenia, etc. Albo mozg martwy nie jest.
I to jest sedno sprawy. Jak sobie tak zdefiniujesz, ze jak ktoś przeżyje ponad tydzień, to mózg martwy nie jest, to wg tej definicji nie jest. Wzmiankowany wyżej artykuł, do którego miałem się odnieść. Nawiasem mówiąc szukałem przez googla, znalazł się płatny, ale po wyszukaniu po stringu z abstraktu znalazł się cały u Mr. Norkowskiego ;) . Taki kwiatek :) . Otóż on. Jak widzisz zaprzecza temu co uwazasz. oczywiście praktycznie, a nie ideolo. Ideolo to  taka definicja, że jak dłużej niż tydzień to nie ma BD - jest jak najbardziej poprawna.

P.S. i art., bo zapomniałem: http://jacek.norkowski.info/files/1538 (http://jacek.norkowski.info/files/1538)[1].pdf
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Lutego 11, 2015, 11:25:44 pm
No, to jest doprawdy pasjonująca dyskusja. Dzięki :-)
vosbm
pjes: myślę, że zastrzeżenia Nexa, jeśli nawet słuszne, dotyczą tak niewielkiej liczby tak wątpliwych przypadków, że nie warto nimi się zajmować. Całość - działa. A jak ktoś ma superultraprimaextraniefart - to go żywcem pokroją na śtuki, i trudno. Tak ma być.
Taką kartkę mam w swoim dowodzie osobistym :-)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Lutego 16, 2015, 10:06:24 pm
Ha! A nie mowilem, ze sie bedzie zwyrol wykrecal jak kot sianem w worku? Ale moja dlon karzaca juz gladzi stylisko mlota, by ukrocic te myslozbrodnie. Juz wykuwam hufnale i bratnale na przyszpilenie...  Poki co: Maziek, nie otwiera mi sie link do art.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Lutego 16, 2015, 10:14:29 pm
Bo w adresie są kwadratowe zawiasy i to mąci umysł komputera. Dopisz ręcznie na końcu adresu, jak wyskoczy że not found to, co jest na czarno w linku, czyli [1].pdf .

Link jest taki:

http://jacek.norkowski.info/files/1538[1].pdf
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Lutego 16, 2015, 10:16:45 pm
O, teraz dziala. Muczas gracjas.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Lutego 16, 2015, 10:21:12 pm
To wyszukaj Chronic "brain death": Meta-analysis and conceptual consequences, D. Alan Shewmon, Neurology 1998 site:http://jacek.norkowski.info/ .
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Lutego 16, 2015, 10:26:31 pm
Dziala.
To czego ja tam szukam, konkretnie? Statystyk, ilu z BD stwierdzonym odratowano? Jak dlugo jeszcze zyli po smierci?
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: liv w Lutego 16, 2015, 10:42:40 pm
Przerwa na reklamę.  :)
https://www.youtube.com/watch?v=YnHhJ48nqGw (https://www.youtube.com/watch?v=YnHhJ48nqGw)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Lutego 16, 2015, 10:49:37 pm
Haha, ten skecz to sobie oglądam, jak wymagam podniesienia nastroju. Względnie to:
https://www.youtube.com/watch?v=M68GeL8PafE (https://www.youtube.com/watch?v=M68GeL8PafE)



@Nex: Panie mnie się Pan pytasz, czego Pan szukasz ;) ?

W zasadzie to nie wiem, ale postawiłeś tezę, że jak żyje dłużej niż tydzień -> to nie BD. Teza jak każda definicja nie do obalenia :) .W tym arcie stoi, że organy jednego zawodnika 14 lat pracowały.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Lutego 16, 2015, 11:06:05 pm
Ten art., to Ty zalnkowales, ze wzgl na jakas informacje w nim, czyz nie? Wiec jakiej konkretnie mam tam szukac?

Nie postawilem tezy, ze ponad tydzien, i tak dalej, tylko to byl przyklad hipotetyczny. Ale nie bede sie rozdrabnial, odniose sie do wszystkiego, nieco pozniej.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Lutego 16, 2015, 11:13:31 pm
Ze względu, ale przeca napisałem jak linkowałem, nie? Jeśli nazbyt nieczytelnie to powtarzam, com napisał wyżej - som takie, których organy długo po bd żyją, nawet 14 lat pod wentylatorem. Kontrteza do tezy, której jak piszesz nie sformułowałeś, więc w zasadzie kulą w płot to było :) .
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Lutego 17, 2015, 11:23:47 pm
1. Ty, sobie jaja ze mnie robisz, Maziek. Skoro opinia 1 mowi: Wystarczy. Opinia 2 mowi: Nie wystarczy. To przeciez, na Swaroga, wykluczaja sie, az piszcza! Sa ze soba sprzeczne. Nie moga obie byc prawidlowe. Obaj opiniodawcy nie moga miec rownoczesnie racji.
Z Twojego podworka: 1 architekt mowi: Ta plyte stropowa wystarczy uzbroic zbrojeniem x z pretow A. 2 architekt: Nie wystarczy! Jesli uzyjemy x z pretow A, to musimy jeszcze dozbroic zbrojeniem Y z pretow B, albo strop nie bedzie bezpieczny.
Ich dwie opinie sie wykuczaja, sa ze soba sprzeczne, obaj nie moga miec racji, etc... Nie wiem, jak inaczej jeszcze moge to napisac. Aauuuuu! - wyje z bezsilnej wscieklosci i kasa krawedz laptopa, toczac krwawa piane z pyska.

2. Nadal uwazam, ze fakt uznania hipotermii i czynnikow chemicznych za czynniki zawieszajace BD definicje, a na przyklad nie uznanie obrzeku mozgu za takowy, podwaza solidnosc definicji BD w ujeciu konkretnego badania,czyli odruchow. Zwlaszcza, wiedzac o tym jak sie mozg zachowuje przy zmniejszonym przeplywie krwi, tzn. ze ustaje przekaznictwo (wiec i automatycznie brak odruchow), a dopiero pozniej (czasem duzo pozniej), faktyczna nekroza tkanki mozgu.

Cytuj
Niczego takiego jak piszesz nie twierdzę. Przede wszystkim nie można stwierdzić z zasady "stanu nieodwracalnego" kiedy są wymienione wyżej warunki (hipotermia) - to już ileś razy napisałem, a Ty twardo podajesz to jako argument, jakby sprawdzenie ciepłoty ciała było wyzwaniem na miarę sfotografowania Świętego Ducha. Wiele rzeczy nie działa w pewnych okolicznościach, co nie znaczy że są zepsute. Np. żarówka nie świeci, kiedy nie jest podłączona do prądu, mimo, że może być sprawna. Chcąc sprawdzić, czy żarówka jest OK musisz najpierw wykluczyć przyczyny wobec niej zewnętrzne. Nie kładź więc w moje usta czego nie napisałem. Pytanie jest proste. W hipotermii pień mózgu może nie wysyłać żadnych bodźców - dlaczego więc człowiek (ciało) nie umiera? Bo twierdzisz, że brak bodźców z mózgu równa się śmierć. O to konkretnie pytam.
No, tu to zes mnie zbiesil! How dare you?! :)  To ja przeciez, kilka postow temu uzylem tego wlasnie argumentu, ze nie da sie stwierdzic stanu nieodwracalnego, a taka wlasnie definicje przyjelo kolegium Harvardzkie, w kontekscie nieodwracalnej spiaczki, a za nimi inni jako kryterium smierci. I Ty sie pod taka koncepcja podpisales, broniac wartosci i zasadnosci koncepcji smierci mozgowej, definiowanej przez nich.
Nigdzie nie pisalem, ze brak "bodzcow z mozgu" (czy bodzce moga plynac z mozgu, czy raczej do niego ? :) ), oznaczaja smierc. Wrecz przeciwnie. Brak sygnalow z mozgu, brak reakcji na bodzce NIE oznaczaja automatycznie smierci. Pisalem tylko, ze sygnaly z mozgu sa potrzebne by w pelni sprawnie regulowac funkcje organizmu. Ty, zdajesz sie nie rozrozniac 2 kwestii: Kiedy organizm/organ funkcjonuje w pelni sprawnie, a kiedy tylko nie umiera.
To wlasnie koncepcja BD mowiaca o tym, ze smierc mozgu = smierc czlowieka zaklada niezbednosc integracyjnej roli mozgu, bez ktorego rozpada sie homeostaza. A ten Alan Shewmon (Twoj link) ma dokladnie odwrotny poglad, ktory jednoczesnie ta koncepcje podwaza.

Cytuj
Pytanie było o udokumentowaną liczbę ludzi, wobec których stwierdzono prawidłowo BD - a potem się obudzili. Prawidłowo, tzn. o ile przeżyli dochodzenie nie wykazało błędu w zastosowaniu procedury. Jeśli na to pytanie odpowiadasz "że jest literatura" to nie jest to odpowiedź. W jednym z art. (niżej więcej o nim) przestudiowano 12 tysięcy żródeł, w poszukiwaniu przypadków BD w których udało się podtrzymać funkcje życiowe osób ze śmiercią mózgu ponad tydzień. Nie znam liczby ludzi, u których od początku stosowania procedury orzeczono BD - ale biorąc pod uwagę, że na ogół rozpad homeostazy (nawet silnie wspomaganej farmakologicznie i sprzętowo) następuje w ciągu doby czy kilku dni - liczba ta musi być przy tych 12 tysiącach duża. Logicznym się więc wydaje, że gdyby procedura była nawet nieznacznie wadliwa, to odsetek błędnych wskazań szedłby pewno w tysiące. Jeśli takiej listy, opublikowanej w porządnym czasopiśmie naukowym nie ma, to znaczy, że procedura jest dobra. Chyba, że uważasz, że wszyscy lekarze na intensywnej terapii dusze diabłu oddali i robią na złość Norkowskiemu.

Po drugie nie przesadzaj z tym przebijaniem się. Tempo zmian w medycynie nawet w Polsce jest oszałamiające a poza tym opublikowanie artykułu, który mógłbyś zalinkować to jedno, a "przebicie się do paradygmatu" to drugie. Ludzie łupali kamień kilkadziesiąt tysięcy lat zanim przyszło im do głowy go gładzić - ale czy to argument?
Cytuj
Zara, zara, Panie... O ile pomnę, to na początku przytoczyłeś słowa Norkowskiego, że "koncepcję śmierci mózgu należy w całości odrzucić". I tylko z tego powodu w ogóle podjąłem dyskusję, że "w całości", czemu zresztą dałem wyraz. "W całosci" to znaczy, że za pomocą tego narzędzie nigdy nie można rozsądzić, czy człowiek żywy, czy nie. Jeśli chodzi o niuanse, to jestem za cienki Bolek, bo się nie znam, nie jestem lekarzem itd. Z doświadczenia życiowego wiem, że niuanse mogą być. Ale nie mam wątpliwości co do skrajności, o których piszesz. Więc jak, w całości do odrzucenia, czy do dogadania szczegółów? Bo to ogień i woda.
I tu sie mylisz.
  O postepie w lupaniu i gladzeniu kamieni to mozna by nowy temat zalozyc, bo wyglada na to, ze historia toczyla sie zupelnie inaczej.
  Co do kwestii dla tego watku wlasciwych, w tym fragmencie: Innercja w badaniach i stosowanych regulach, terapiach, pomyslach jest ogromna. Z pola medycyny, o ktorym wiem nieco wiecej, czyli medycyny sportowej jest na to sporo przykladow. Nie chce sie tu rozpisywac szczegolowo, ale cos co od dziesiecioleci jest stosowane w jednych krajach, w ogole badz bardzo rzadko jest stosowane w innych, czestokroc wyzej rozwinietych. Trudno uwierzyc, ze nie jest ta wiedza i metody (czesto banalnie proste i tanie) znane gdzie indziej, a mimo to nie sa stosowane. Z pewnoscia w innych galeziach medycyny jest tak samo, chocby ta, wspomniana przeze mnie metoda leczenia hipotermia.
  Co do artykulu: Linkujesz, a nie czytasz? ;) Na wstepie autor zaznaczyl, ze definicje BD traktuje w kategoriach zgodnosci z algorytmem i zgodnosci z badaniem, a niekoniecznie chodzi w badanych przypadkach o ludzi, ktorzy faktycznie mieli martwe mozgi. Zaznacza tez, ze definicja BD jest niejednoznaczna, po czym "W CALOSCI" odrzuca koncepceje smierci mozgowej, jako smierci czlowieka. Przypadkow w badaniu tych 12k, bylo 175 (ponad tydzien), z tym ze autor mowi iz liczba ta jest nie w pelni miarodajna (powinna byc wyzsza), ze wzgledu na rozne czynniki.
Koncepcja obowiazujaca jest taka, iz mozg jest centralnym integratorem, a bez niego wszystkie funkcje, w krotkim czasie sie rozpadaja i organizm umrze jako calosc. Podane przez niego przypadki dowodza, ze nawet dlugo po smierci mozgu reszta organow moze zyc, wiec nie mozna mowic o smierci organizmu, skoro tylko jeden organ zyc przestaje. Nie bylo tam dokladnie opisane w jakim stopniu reszta narzadow funkcjonuje przy BD, jak sprawnie i na ile potrzebuja pomocy zewnetrznej. Niektore przypadki nie wymagaly nic poza wentylacja i oczywiscie karmieniem/pojeniem, ale wiekszosc wymagala wiecej.
  Kiedy pisalem o rozpadzie homeostazy i tym, ze np. do w pelni prawidlowego funkcjonowania serca, potrzebuje serce sygnalow z mozgu (bezposrednich lub posrednich), opieralem sie wlasnie na wiedzy oficjalnej, "mainstreamowej". Zaznaczam po raz kolejny, szczegolowo odnosnie serca po przeszczepie, ze te 300k neuronow w sercu, regulujacych bicie, wystarcza jedynie do podtrzymywania stalego tempa, ok 100/min, a kiedy trzeba przyspieszyc, lub spowolnic, to w gre wchodza juz sygnaly z mozgu (patrz poprzedni post). I wlasnie opisane przypadki przez Norkowskiego, sugeruja prawidlowe funkcjonowanie funkcji organizmu w spiaczce, ktorych osrodki regulacyjne znajduja sie w mozgu. Np., poza sercem, osrodek regulacji temperatury. Czy Ty twierdzisz, ze organizm moze prawidlowo regulowac temperature, z martwym mozgiem?
  Masz wiec tutaj kolejny przyklad na rozbieznosci w zalozeniach wiedzy medycznej, ktore zalegaja u podstawy koncepcji smierci wg kryteriow neurologicznych: Jedni twierdza, ze mozg jako integrator jest niezbedny by sie funkcje organizmu krecily, ergo - martwy mozg=martwy czlowiek (w krotkim czasie), a drudzy, ze wcale nie i podaja na to (jak ten autor) przyklady. Z kolei Norkowski i inni maja jeszcze inne spojrzenie na kwestie: Brak w danym momencie/momentach reakcji na badanie odruchow i bezdech, nie sa ani dowodem na nieodwracalnosc bezdechu, ani na faktyczna smierc mozgu. I takze maja dowody i przyklady na slusznosc swojej racji, jak chocby zeznania tych, ktorym BD a wiec niby-faktyczna i prawna smierc stwierdzano, i do pobrania narzadow przygotowywano, a oni w pelni swiadomi, sluchali rozmow lekarzy, nic zrobic nie mogac.
   Zapewne powiesz: Bledy sie zdarzaja, nie ma obszernej literatury, wiec problem nie istnieje. Ciagle sie dopraszasz o ta literature. Nie bede Ci wyszukiwal poszczegolnych peer reviewed publikacji, od tego wlasnie sa tacy ludzie jak Norkowski, ktorzy poswiecaja cale zycie na zbieranie tych publikacji i informacji, ktore nastepnie w swoich ksiazkach prezentuja, z odpowiednimi odnosnikami. Chyba, ze twierdzisz iz Norkowski lze, fabrykuje informacje, wymysla poszczegolne przypadki, wyniki badan etc. Ale wtedy, to Ty musisz mu klamstwo wykazac.
  Co do "odrzucenia w calosci", to nie byl Norkowski, tylko ja, a chodzilo mi o to, ze koncepcje smierci, stwierdzanej poprzez brak reakcji na 5 testow i bezdech, nalezy w calosci odrzucic jako  niepodwazalny dowod na faktyczna smierc czlowieka. Nie wiem skad Ci do glowy przyszlo, ze moze to oznaczac nieuznanie przeze mnie czlowieka bez glowy za zywego :). Nie mniej jednak, tak wlasnie chyba uwaza gosc od Twojego linka, tzn. martwy mozg nie moze sie rownac martwy czlowiek. Ja twierdze: Brak reakcji i bezdech nie rowna sie faktycznie martwy mozg. Dopiero martwica tkanki mozgowej = martwy mozg = martwy czlowiek.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Lutego 18, 2015, 12:36:46 am
Panie Nexusie Poszóstny, uprzejmie informuję, w celu  życzliwego solidarnego psychicznego wsparcia, że Maziek jest płci przeciwnej! Ona (ta Maźka) ma duszę (osobowość, mętalność, umysł i mózg) KOBIETY, która mówi "nie"/"tak" wtedy, gdy można rzec już tylko na odwrót (Mistrz)!!! Dawno tego doświadczyłem, na własnej, chlip, chlip, obolałej, łzy, łzy, bezsilnej, płacz, płacz, posiniaczonej, skowyt, skowyt, i posznytowanej, jęk, jęk, skórze.
Dobranoc, o, Nieszczęsny Wyspiarzu*...
vosbm
*chyba że to Ten Drugi mnięszka w Anglii, a Pan po staremu, w Rogatkach Niżnich; mam wrażenie, że taka pomyłka zdarza mi się już drugi raz :-(
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Lutego 18, 2015, 09:40:24 pm
1. Ty, sobie jaja ze mnie robisz, Maziek. Skoro opinia 1 mowi: Wystarczy. Opinia 2 mowi: Nie wystarczy. To przeciez, na Swaroga, wykluczaja sie, az piszcza!

Z Twojego podworka: 1 architekt mowi: Ta plyte stropowa wystarczy uzbroic zbrojeniem x z pretow A. 2 architekt: Nie wystarczy! Jesli uzyjemy x z pretow A, to musimy jeszcze dozbroic zbrojeniem Y z pretow B, albo strop nie bedzie bezpieczny.
Ich dwie opinie sie wykuczaja, sa ze soba sprzeczne, obaj nie moga miec racji, etc...
Moim zdaniem Ty podchodzisz do tego jak do zadania rachunkowego z jednym rozwiązaniem. W związku z tym uważasz, że podanie dwóch rozwiązań implikuje, że co najmniej jedno jest nieprawdziwe. Tutaj zaś mamy proces fizyczny bez ostrych przejść a chodzi nam o stwierdzenie pewnego stanu, metod może być wiele i każda będzie dobra, chyba że się wykaże, że dana konkretna jest błędna.

Przykład z architektem jest (dla mnie) świetny, bo idę o zakład, że jak dasz 10 architektom czy konstruktorom prosty temat jaki zapodałeś to KAŻDY poda Ci co innego. Nawet tylko w Polsce i nawet, gdyby wszyscy posłużyli się tym samym zestawem norm projektowania żelbetu (obecnie alternatywnie w Polsce można zastosować PN lub eurokody). Rozszerzając ten przykład na konstruktorów na świecie to wszyscy oni opierają się na tych samych przesłankach naukowych (badawczych). Ale każdy kraj może mieć (i często ma) wywiedzione z tych przesłanek a także ze zwyczaju swoje własne normy. Mimo więc, że podstawa naukowa jest ta sama - różnią się akty normujące projektowanie od kraju do kraju. Czy uważasz, że tylko co najwyżej jeden z nich jest dobry - a skoro tak, to reszta jest z nim "sprzeczna" - w znaczeniu fałszywa?

Jeśli tak nie uważasz, to co się dziwisz, że normy prawne w zakresie medycyny też się różnią od kraju do kraju? Rozpatrz sobie unormowania prawne "zwykłej" śmierci. Też są różne w różnych krajach. Też różne są procedury jej stwierdzenia. Będziesz twierdził, że tylko jedna jest dobra a wszystkie inne złe? I że, skoro tak, to koncepcja śmierci jako takiej jest w ogóle do kitu ;) ?

Cytuj
Nadal uwazam, ze fakt uznania hipotermii i czynnikow chemicznych za czynniki zawieszajace BD definicje, a na przyklad nie uznanie obrzeku mozgu za takowy, podwaza solidnosc definicji BD w ujeciu konkretnego badania,czyli odruchow.
Na to nic nie poradzę, że upierasz się, że można w każdym wypadku stwierdzić, czy żarówka jest sprawna bez podłączenia do prądu. Do tego się sprowadza to co piszesz.

Cytuj
Nigdzie nie pisalem, ze brak "bodzcow z mozgu" (czy bodzce moga plynac z mozgu, czy raczej do niego ? :) )
W obie strony tak mi się wydaje, że to co z mózgu to też bodziec (np. dla mięśnia) - ale rozumiem, że chcesz mi dopiec i masz pewnie podstawę, pokornie się czerwienię, nie jestem biologiem.
Cytuj
oznaczaja smierc. Wrecz przeciwnie. Brak sygnalow z mozgu, brak reakcji na bodzce NIE oznaczaja automatycznie smierci.
Całkowicie podpisuję się pod powyższym zdaniem. Czy ja twierdzę inaczej?

Cytuj
To wlasnie koncepcja BD mowiaca o tym, ze smierc mozgu = smierc czlowieka zaklada niezbednosc integracyjnej roli mozgu, bez ktorego rozpada sie homeostaza.
Wcale niczego takiego nie zakłada, zakłada (upraszczając), że człowiek to mózg. Mózg umiera - umiera człowiek, mimo, że żyje jego ciało. Koncepcja BD nie jest związana z tym, jak długo żyją organy człowieka, który umarł. Koncepcja BD wręcz przeciwnie - powstała PONIEWAŻ postęp medycyny spowodował, że bardzo długo można ciało człowieka utrzymać przy życiu, mimo, że człowieka już nie ma.

Cytuj
Co do kwestii dla tego watku wlasciwych, w tym fragmencie: Innercja w badaniach i stosowanych regulach, terapiach, pomyslach jest ogromna.
Dyskusja jest bezprzedmiotowa w tym punkcie. Ty możesz uważać jak uważasz, a ja wręcz odwrotnie. Pogadaj z Remuszką o angiografii.

Cytuj
Co do artykulu: Linkujesz, a nie czytasz? ;) Na wstepie autor zaznaczyl, ze definicje BD traktuje w kategoriach zgodnosci z algorytmem i zgodnosci z badaniem, a niekoniecznie chodzi w badanych przypadkach o ludzi, ktorzy faktycznie mieli martwe mozgi. Zaznacza tez, ze definicja BD jest niejednoznaczna, po czym "W CALOSCI" odrzuca koncepceje smierci mozgowej, jako smierci czlowieka.
Nie, nie czytałem całego, przelecoiałem, bo zalinkowałem tylko dla twardych danych. Które to dane podałem, bo napisałeś, że:
Cytuj
Nope. Do tygodnia jakos sie to kreci, ale potem rozpada, chyba ze podajemy hormony, plyny, pokarm, ventylujemy, lekarstwa roznorakie, pilnujemy temperatury otoczenia, etc. Albo mozg martwy nie jest.
No to Ci zapodałem, że się może kręcić dłużej. Jeśli to nie argument z Twojej strony był (że jak dłużej to nie BD) to nie zrozumiałem - i nadal nie rozumiem, po co napisałeś to wyżej cytowane zdanie? Autor pisze że definicje śmierci (uwzględnione w badaniu) były różne ale w efekcie "despite the internationality of cases, diagnostic criteria were fairly uniform". Gdzie napisał, że w całości odrzuca? Przeleciałem jeszcze raz, ale nie widzę. Ma zastrzeżenia natury filozoficznej - które mnie osobiście nie interesują. Ja rozumiem, że ktoś z przyczyn filozoficznych się nie zgadza, tylko niech powie wyraźnie, że o to chodzi (o filozofię a nie fizjologię). Ja jestem bezduszny i dla mnie sprawa jest prosta - jeśli uważam, że człowiek ze zniszczonym fizycznie mózgiem jest martwy - to uważam też, że człowiek z obumarłym mózgiem jest martwy. Pytanie brzmi czy się z tym zgadzasz czy nie.

Cytuj
Przypadkow w badaniu tych 12k, bylo 175 (ponad tydzien), z tym ze autor mowi iz liczba ta jest nie w pelni miarodajna (powinna byc wyzsza), ze wzgledu na rozne czynniki.
Zupełnie mnie to nie dziwi, od początku piszę, że nie widzą fundamentalnej przeszkody w podtrzymaniu życia ciała gościa z obciętą głową. Tak jak w dożyciu myszy w ogóle bez głowy do porodu.

Cytuj
Koncepcja obowiazujaca jest taka, iz mozg jest centralnym integratorem, a bez niego wszystkie funkcje, w krotkim czasie sie rozpadaja i organizm umrze jako calosc. Podane przez niego przypadki dowodza, ze nawet dlugo po smierci mozgu reszta organow moze zyc,
Primo, powtarzam, koncepcja jest taka, że człowiek=mózg. Secundo to co napisałeś, jednakże - taki drobiażdżek - co najmniej pod warunkiem sztucznej wentylacji. Prawda? Poza tym jak wyżej. Czyli bez pnia mózgu ciało "naturalnie" obumrze - prawda? Jest to fakt, czy też masz wątpliwości? Uważasz, że bez oddychania da się żyć ;) ? No to skoro można organ w misce utrzymać przy życiu - to na co to jest argument, to co piszesz?

Cytuj
Kiedy pisalem o rozpadzie homeostazy i tym, ze np. do w pelni prawidlowego funkcjonowania serca, potrzebuje serce sygnalow z mozgu (bezposrednich lub posrednich), opieralem sie wlasnie na wiedzy oficjalnej, "mainstreamowej".
Ja się wciąż opieram na zwykłej wiedzy.

Cytuj
Zaznaczam po raz kolejny, szczegolowo odnosnie serca po przeszczepie, ze te 300k neuronow w sercu, regulujacych bicie, wystarcza jedynie do podtrzymywania stalego tempa, ok 100/min, a kiedy trzeba przyspieszyc, lub spowolnic, to w gre wchodza juz sygnaly z mozgu (patrz poprzedni post).
Primo, jak wiesz były próby wszczepienia sztucznego serca i ludzie żyli z nim dość długo i serce to w ogóle nie było w żadne sposób regulowane sprzężeniem zwrotnym i ludzie żyli i umierali nie z tego powodu. Wtóro - jak już pisałem, u ludzi z przeszczepem działa regulacja hormonalna (nieco opóźniona) wyzwalana z nadnerczy - które to nadnercza reagują na parametry krwi. Głowa do tego niepotrzebna. Tertio serce pawiana itd. Żadne fakty naukowe nie potwierdzają tezy, że bez mózgu nie będzie biło serce. Ten argument to ślepy zaułek.

Cytuj
I wlasnie opisane przypadki przez Norkowskiego, sugeruja prawidlowe funkcjonowanie funkcji organizmu w spiaczce, ktorych osrodki regulacyjne znajduja sie w mozgu. Np., poza sercem, osrodek regulacji temperatury. Czy Ty twierdzisz, ze organizm moze prawidlowo regulowac temperature, z martwym mozgiem?
Dziekuje, tym mi pomogłeś równie mocno jak architektem ;) . Czy Norkowski przedstawił tam w ramach obiektywizmu (jako tło swoich rozważań) liczbę ludzi którzy:

a/ żyją i są świadomi, choć na skutek urazu/choroby maja uszkodzony ośrodek regulacji temperatury w podwzgórzu (cierpią na gorączkę neurogenną po uszkodzeniu mózgu)?
b/ żyją i są w stanie wegetatywnym (czyli zachowali jedynie funkcje pnia)?

Takie bardzo proste pytanie. Uważasz (znaczy niby pytasz, ale wychodzi mi że uważasz), że NIE DA SIĘ z tym żyć - więc jak? Da się, czy nie?

Cytuj
Zapewne powiesz: Bledy sie zdarzaja, nie ma obszernej literatury, wiec problem nie istnieje. Ciagle sie dopraszasz o ta literature. Nie bede Ci wyszukiwal poszczegolnych peer reviewed publikacji, od tego wlasnie sa tacy ludzie jak Norkowski, ktorzy poswiecaja cale zycie na zbieranie tych publikacji i informacji, ktore nastepnie w swoich ksiazkach prezentuja, z odpowiednimi odnosnikami. Chyba, ze twierdzisz iz Norkowski lze, fabrykuje informacje, wymysla poszczegolne przypadki, wyniki badan etc.
Uważam, że nie ma takich danych, o które Cię proszę. Szczerze mówiąc stan "nie chce mi się szukać" a "nie znalazłem" z mego punktu widzenia jest nierozróżnialny. Nie wiem czy Norkowski łże, bo nic Norkowskiego nie czytałem. Ale skoro on całe życie poświęcił a Ty go czytałeś - to chyba on ma taki wykaz twardych danych? Ja bym od tego zaczął, żeby mieć twarde dane. Prawdę mówiąc pomyśłałbym, że ktoś jest niepoważny, gdyby takie sprawy zaczynał bez takiego wykazu. Żeby ktoś nie pomyślał, że fantazjuje. Medycyna nauka praktyczna. Są takie dane czy nie?
Cytuj
Co do "odrzucenia w calosci", to nie byl Norkowski, tylko ja, a chodzilo mi o to, ze koncepcje smierci, stwierdzanej poprzez brak reakcji na 5 testow i bezdech, nalezy w calosci odrzucic jako  niepodwazalny dowod na faktyczna smierc czlowieka. Nie wiem skad Ci do glowy przyszlo, ze moze to oznaczac nieuznanie przeze mnie czlowieka bez glowy za zywego :).
Ja też nie wiem, skąd mi to przyszło, przypuszczalnie tak odebrałem Twoje słowa - ale dlaczego to uszczegółowienie pojawia się dopiero teraz, skoro moje zasadnicze pytanie padło na samym początku w pierwszym moim poście? Jeśli chodzi Ci tylko o to, że praktyka jest niedoszlifowana - z punktu to dopuszczam, o czym też napisałem już w pierwszym poście.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Lutego 25, 2015, 10:02:59 pm
1. Poddaje sie w tym punkcie. Mozesz sie dalej upierac, ze jak 1 czlowiek mowi, ze cos jest niezbedne do czegos, a drugi ze to cos jest zbedne, to ich opinie nie sa ze soba sprzeczne.
#  Po zastanowieniu i z przyrodzonego dobrego serca ;), rozwine kwestie ponownie.
Inny przyklad z Twojego podworka, prostszy. 1 budowlaniec mowi: Do zrobienia betonu niezbedne sa: Cement, zwir, woda. 2 mowi: Wystarczy cement i zwir, woda jest zbedna. To jak, ich opinie sa sprzeczne, czy tylko uzywaja roznych norm? Przy czym zdaj sobie sprawe, ze rozne normy, o ile parametry w nich sie roznia, z zasady musza byc ze soba sprzeczne. O czym latwo sie przekonasz, jezeli zaczniesz projektowac/budowac dom i instalacje w Polsce, wg. norm z Bangladeszu, na ten przyklad i odwiedzi Cie inspektor. Albo bedac lekarzem w wybranym stanie USA stwierdzisz zgon i pobierzesz narzady, bez sprawdzania EEG pacjenta, a rodzina wezmie Cie do sadu. I co sadowi powiesz?
- Ja nie stwierdzilem zgonu w SPRZECZNOSCI z obowiazujaca mnie procedura. U mnie, Panie Sedzio w Polszczy, to EEG nie robimy. Takie mamy normy. Wiec, wicie, rozumicie, pomiedzy tymi dwiema normami i procedurami nie ma SPRZECZNOSCI, one tylko obowiazuja gdzie indziej i sie od siebie roznia, ALE NA PEWNO NIE SA SPRZECZNE, ergo: Wszystko odbylo sie prawidlowo, zgodnie z norma. A ze nie z norma obowiazujaca w tym stanie, to nie ma znaczenia, bo przeciez nie zachodzi zadna sprzecznosc, pomimo rozbieznosci proceduralnej pomiedzy normami.
Sprawa wygrana!

Cytuj
Quote
Nadal uwazam, ze fakt uznania hipotermii i czynnikow chemicznych za czynniki zawieszajace BD definicje, a na przyklad nie uznanie obrzeku mozgu za takowy, podwaza solidnosc definicji BD w ujeciu konkretnego badania,czyli odruchow.
Na to nic nie poradzę, że upierasz się, że można w każdym wypadku stwierdzić, czy żarówka jest sprawna bez podłączenia do prądu. Do tego się sprowadza to co piszesz.
2. A bez metafor?
Wiemy juz, ze hipotermia, chemia, alkohol, ale takze zmniejszenie przeplywu krwi przez mozg przy obrzeku (co nie rowna sie smierci mozgu), powoduja bezzasadnosc sprawdzania odruchow. Dlaczego wiec przypadek obrzeku jest wylaczony z listy rzeczy, ktore dyskfalifikuja badanie odruchow? Postaraj sie wprost odpowiedziec na to pytanie, w kontekscie tego, ze uwazasz istniejace procedury za prawidlowe.

Cytuj
Quote
oznaczaja smierc. Wrecz przeciwnie. Brak sygnalow z mozgu, brak reakcji na bodzce NIE oznaczaja automatycznie smierci.
Całkowicie podpisuję się pod powyższym zdaniem. Czy ja twierdzę inaczej?
No ladnie... To o co my sie spieramy przez caly czas? Przeciez stwierdzenie smierci, uznanie czlowieka za martwego, dokonuje sie za pomoca stwierdzenia bezdechu i sprawdzenia odruchow. Nie ma odruchow = czlowiek jest martwy. Tak to sie odbywa. Ty przeciez twierdziles, ze procedury sa OK i ze wszystko jest w porzadku. To ja poddawalem w watpliwosc istniejaca sytuacje, a Ty sie z tym nie zgadzales. Teraz piszesz odwrotnie. ????

Cytuj
Quote
To wlasnie koncepcja BD mowiaca o tym, ze smierc mozgu = smierc czlowieka zaklada niezbednosc integracyjnej roli mozgu, bez ktorego rozpada sie homeostaza.
Wcale niczego takiego nie zakłada, zakłada (upraszczając), że człowiek to mózg. Mózg umiera - umiera człowiek, mimo, że żyje jego ciało. Koncepcja BD nie jest związana z tym, jak długo żyją organy człowieka, który umarł. Koncepcja BD wręcz przeciwnie - powstała PONIEWAŻ postęp medycyny spowodował, że bardzo długo można ciało człowieka utrzymać przy życiu, mimo, że człowieka już nie ma.
Nie spotkalem sie z takim stwierdzeniem wprost. Mozg = czlowiek, powiadasz? Czyli jak odetne Ci noge, to tak naprawde nie Tobie ja odetne? Wiem, wiem... drocze sie. Spotkalem sie jednak ze stwierdzeniami, ze "mozg jest integratorem" calego organizmu.  Jak koncepcja BD powstala, dlaczego i po co, to juz sama komisja, ktora ta koncepcje zatwierdzila, wyjasnila. Nic nie trzeba kombinowac.

Cytuj
No to Ci zapodałem, że się może kręcić dłużej. Jeśli to nie argument z Twojej strony był (że jak dłużej to nie BD) to nie zrozumiałem - i nadal nie rozumiem, po co napisałeś to wyżej cytowane zdanie? Autor pisze że definicje śmierci (uwzględnione w badaniu) były różne ale w efekcie "despite the internationality of cases, diagnostic criteria were fairly uniform". Gdzie napisał, że w całości odrzuca? Przeleciałem jeszcze raz, ale nie widzę. Ma zastrzeżenia natury filozoficznej - które mnie osobiście nie interesują. Ja rozumiem, że ktoś z przyczyn filozoficznych się nie zgadza, tylko niech powie wyraźnie, że o to chodzi (o filozofię a nie fizjologię). Ja jestem bezduszny i dla mnie sprawa jest prosta - jeśli uważam, że człowiek ze zniszczonym fizycznie mózgiem jest martwy - to uważam też, że człowiek z obumarłym mózgiem jest martwy. Pytanie brzmi czy się z tym zgadzasz czy nie.
Jedni twierdza, ze sie nie kreci, drudzy ze jednak krecic sie moze. Kwestia nader wazna: Trzeba rozroznic czy jako tako organizm (poza mozgiem) dziala, czy tez jego funkcje jednak nie dzialaja sprawnie i precyzyjnie, choc nie umiera.
Od filozofi i moralnosci w tym temacie uciec sie nie da, nawet jesli Cie to nie interesuje. Skoro smierc moze nastepowac etapami, to fizjologicznie nie da sie postawic ostrej granicy w niektorych przypadkach.
Te przypadki, od Twojego linka trzeba by dokladnie rozlozyc na czynniki pierwsze, zeby miec pewnosc, ze gosc nie wysuwa wnioskow w oparciu o niepelne, albo niedokladne dane. Czy faktycznie wszystkie funkje organizmu funkcjonowaly w pelni prawidlowo przy faktycznie martwym, calym mozgu.
Na to Twoje pytanie: "Ja jestem bezduszny i dla mnie sprawa jest prosta - jeśli uważam, że człowiek ze zniszczonym fizycznie mózgiem jest martwy - to uważam też, że człowiek z obumarłym mózgiem jest martwy. Pytanie brzmi czy się z tym zgadzasz czy nie." po zastanowieniu moge odpowiedziec, ze sie nie zgadzam.
Uzasadnienie: "Czlowiek to mozg" to jest chyba jakis magiczny punkt widzenia, a co najmniej czysta filozofia i ZERO fizjologii. Czyli widzisz, mozesz sobie pisac, ze obracasz sie w sferze czystej, zimnej fizjologii, a tym czasem momentami obracasz sie w czystej, cieplej filozofii.  Czlowiek to cale ludzkie cialo + swiadomosc. Czlowiek z martwym mozgiem to czlowiek z martwym mozgiem i tyle. To, ze swiadomosc bez mozgu nie moze istniec, to rzecz osobna. Trzeba faktycznie przyjac, ze smierc mozgu, to nie jest smierc czlowieka. Kwestia tego, ze nie ma on juz swiadomosci i przestaje byc osoba w sensie filozoficznym wlasnie, jest kwestia osobna. W przeciwnym razie, trzeba by przyjac, ze ludzkie cialo to nie czlowiek. Tylko co to jest wtedy? Albo uznajemy jednosc ciala i ducha/swiadomosci, bedacej wytworem fizycznego mozgu, i to jest czlowiek, albo uciekamy w mistycznosc i religijnosc, i uznajemy ze istnieje dusza (czlowiek wlasciwy), ktorej siedliskiem jest mozg i mozg tylko, a cialo jest jedynie osobnym dodatkiem do czlowieka. To jest kwestia filozofii i nazewnictwa.

Reszta pozniej.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Lutego 26, 2015, 12:10:48 am
Po mojemu, de facto powinna decydować większość obywateli demokratycznie uchwalająca prawo (umowę społeczną).  Powinna decydować wyrażona w demokratycznych procedurach wola ludu.   
vosbm
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Q w Lutego 26, 2015, 01:58:48 am
W wypadku ustaw norymberskich tak aby nie było? ::) (Celowo odpowiadam radykalnie, bo trudno się inaczej odnieść do radykalnej tezy ;).)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: liv w Lutego 26, 2015, 02:49:30 am
Cytuj
Powinna decydować wyrażona w demokratycznych procedurach wola ludu.   
Ręce precz od mojej nereczki i watróbki!  >:(
Niechby i demokratyczne, zostaną odcięte. W imię prawa własności. A nawet bez imienia.
A wola ludu...jedna już była;
http://pl.wikipedia.org/wiki/Narodnaja_Wola (http://pl.wikipedia.org/wiki/Narodnaja_Wola)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Lutego 26, 2015, 09:08:13 am
@ @ & Liv: Tylko wola ludu. Tylko lud jest sywerenem. Jeśli nie wola ludu, to kto/co? Ale konkretnie, proszę :-)
vosbm
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Lutego 26, 2015, 02:47:50 pm
Tylko wola ludu. Tylko lud jest sywerenem. Jeśli nie wola ludu, to kto/co? Ale konkretnie, proszę :-)
Tylko wola ludzika - pojedynczego ludzika, w pojedynczej osobniczej decyzji - w sprawie swojego rozparcelowania.
Poniekąd tak jest w tej chwili, bo mamy "zgodę domniemaną" czyli od każdego, kto nie zgłosił sprzeciwu mogą zostać pobrane dowolne organy.
Podejrzewam, że tutaj np. wszyscy jesteśmy potencjalnymi dawcami - czy ktoś zgłosił sprzeciw?
Byłabym jednak skłonna uznać przymus deklaracji - jasnego postawienia sprawy - czy ode mnie można pobrać cokolwiek.
[jednak bycie potencjalnym, a zdeklarowanym dawcą...subtelna różnica - a jednak trudna decyzja]
Żeby nie było wątpliwości, domniemań i żeby rodzina nie miała dylematów, a lekarz nie musiał stawiać tak trudnych pytań.
Zwłaszcza, że ludzie - en masse -  raczej nie wydają pośmiertnych zaleceń.
Swoją drogą...ciekawe ile osób wypełniło taki formularz sprzeciwu...hm:
http://www.poltransplant.org.pl/crs1.html (http://www.poltransplant.org.pl/crs1.html)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Lutego 26, 2015, 04:03:55 pm
@ Maziasty. Od razu zrobiło się pięćset trzy. No, patrz pan. Pięćset trzy to jest mój autobus - z Ursynowa na Dworzec Centralny!
@ Ol. Okej, lecz Twoja odpowiedź jest odpowiedzią na pytanie nie moje, tylko na jakieś/czyjeś inne. Jak to się mówi w takich wypadkach przy teście z matmy? 
vosbm
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Lutego 26, 2015, 04:24:16 pm
@ Ol. Okej, lecz Twoja odpowiedź jest odpowiedzią na pytanie nie moje, tylko na jakieś/czyjeś inne.
Takiej odpowiedzi oczekiwałam.
Nie zawiodłeś mnie.

Nigdzie nie sformułowałeś pytania. Widzę tylko odpowiedź, że TO powinno być zgodne z wolą ludu (stąd - zgodnie z tytułem wątku - uznałam, że masz na myśli sam fakt transplantacji i zgody na pobór).
Jeśli chciałeś by lud decydował o śmierci - tzn. oceniał w jakowymś referendum kiedy ten fakt zachodzi - to grubiej niż myślałam;)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Lutego 26, 2015, 05:43:19 pm
Widze, ze Pan Rejmuszko jest prawdziwym fanem tyranii ludu/wiekszosci :)
Juz ta demokracja nie schodzi mu z ust. Amerykanin, czy co?
Ola oczywiscie, jak prawie zawsze ma racje: Tylko indywidualna decyzja jednostki o jednostce.
W Polsce kiedys bylo odwrotnie, tzn wyrazalo sie przedsmiertnie wole oddania podrobow, ale zmienili na domniemana zgode. Dlaczego? W UK jest tak, jak bylo kiedys w Polsce. Ale (o ile mi wiadomo) za to nie wymaga sie zgody sadu na odlaczenie od aparatury, lekarze o tym decyduja i zdaje sie trzeba isc do sadu, zeby ich od tego powstrzymac.
   Mnie za to bardzo zaintrygowala inna rzecz:
Pamietacie, jak gdzies dyskutowalismy o ludzkiej swiadomosci, w nawiazaniu do ateizmu Lema? Padla opinia, ze swiadomosc jest zlozonym procesem i znika, kiedy proces ustaje. Przy okazji czytania na tematy smierci mozgowej, dowiedzialem sie, ze przy spadku przeplywu krwi przez mozg najpierw ustaje komunikacja miedzy neuronami, a dopiero pozniej, do 2 dni co najmniej, zaczyna faktycznie umierac tkanka, pod wwrunkiem zachowania minimalnego przeplywu i natlenienia. Wiec procesy elektrochemiczne ustaja, czyli swiadomosc znika jako proces. Ale moze powrocic po pewnym czasie, o ile tkanka nie umrze. To by znaczylo, ze nie taka (procesyjna) jest natura swiadomosci, a raczej jest przypisana strukturze fizycznej mozgu. Albo, o ile jest jednak procesem, proces ten zachodzi na jakims glebszym, albo wyzszym poziomie, niezaleznym od dzialania synapsow i calej elektrochemii mozgu.
Fakt ten ma tez odniesienie do innej dyskusji, o tworzeniu ludzkich kopii i czy kopia to teb sam czlowiek
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Lutego 26, 2015, 08:14:43 pm
Ola oczywiscie, jak prawie zawsze ma racje: Tylko indywidualna decyzja jednostki o jednostce.
Ufff...dobrze, że dodałeś "prawie" - co czyni wielką różnicę ;D ;)
Przede mną już też niektórzy się burzyli na "wolę ludu";)
Cytuj
W Polsce kiedys bylo odwrotnie, tzn wyrazalo sie przedsmiertnie wole oddania podrobow, ale zmienili na domniemana zgode. Dlaczego?
Myślę, że jest to związane z tym, co napisałam: ludzie nie wydają masowo dyspozycji co do obchodzenia się - pośmiertnie - z ich ciałami.
I za mało osób wyrażało chęć oddawania się na przeszczepy - w domniemany sposób jest więcej dawców. Nie mówiąc o NN-ach i ludziach samotnych - domniemanie problem rozwiązany.
Prędzej papiór wypełnią ci, którzy rzeczywiście nie chcą się parcelować ( z różnych przyczyn) - niż Ci, którzy może by i chcieli (ale ta subtelna różnica między może mi pobiorą a na pewno), ale składać papierek, coś wypełniać?
Świadomość bycia domniemanym dawcą - w społeczeństwie - jest pewnie niska. Stąd myślę, że może lepsza byłaby jednoznaczna zgoda-nie-zgoda.
Cytuj
Fakt ten ma tez odniesienie do innej dyskusji, o tworzeniu ludzkich kopii i czy kopia to teb sam czlowiek
O kopiach i świadomości - pamiętam, że było tutaj:
http://forum.lem.pl/index.php?topic=1011.0 (http://forum.lem.pl/index.php?topic=1011.0)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Lutego 26, 2015, 08:56:21 pm
Ol, jaktoniezadałem? A to co:
Cytuj
Jeśli nie wola ludu, to kto/co? Ale konkretnie, proszę :-)
vosbm
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Lutego 26, 2015, 10:29:53 pm
Ol, jaktoniezadałem? A to co:
Cytuj
Jeśli nie wola ludu, to kto/co? Ale konkretnie, proszę :-)
vosbm
Odpowiedź zależała od tego, o czym ma decydować ta tajemnicza wola ludu;)
Takiego pytania nie zadałeś - tylko odpowiedziałeś, że powinna rozstrzygać - ta W.L.
Chyba, że uważasz, iż WL powinna decydować o wszystkim...wtedy pytanie zbędne.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Lutego 26, 2015, 11:02:08 pm
Ol, ale rozstrzygnijmy naprzód jedno:
Napisałem:
Cytuj
Jeśli nie wola ludu, to kto/co?
W odpowiedzi napisałaś:
Cytuj
Nigdzie nie sformułowałeś pytania.
Sugerowałbym pokojowo, abyś wycofała się ze swojego stwierdzenia.
s.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Lutego 26, 2015, 11:02:28 pm
#  Po zastanowieniu i z przyrodzonego dobrego serca ;), rozwine kwestie ponownie. 1 budowlaniec mowi: Do zrobienia betonu niezbedne sa: Cement, zwir, woda. 2 mowi: Wystarczy cement i zwir, woda jest zbedna. To jak, ich opinie sa sprzeczne, czy tylko uzywaja roznych norm?
Dodatek wody nie jest konieczny, podobnie kruszywa ;) . Istotne jest spoiwo. Woda może przyjść sama a kruszywo nie zawsze musi być dodane. To tak na marginesie, przypadki szczególne, ale skoro wlazłeś na mój teren...

Dobra, ja rozumiem co Ty mówisz. Ty mówisz tak - żeby zrobić wodę trzeba 2 części atomów wodoru spalić w 1 części atomów tlenu. I stawiasz pytanie: czy jak ktoś mówi, że wodę robi się w ten własnie sposób, a kto inny, że wystarczy sam wodór albo czyste złoto - to czy ktoś jest w błędzie. Oczywiście masz rację, ktoś jest w błędzie, nie da się z samego wodoru ani ze złota (w każdym razie nie wprost, bo w zasadzie da się jednak, z użyciem akceleratora).

Tylko że to nie jest ta klasa problemu. Masz rację, tylko że w innej sprawie. I ja od początku usiłuję Ci to powiedzieć, że to jest inna sprawa. Że mogę Ci na poczekaniu podać wiele sposobów odmierzenia jakiejś odległości większej niż ileś tam. Śmierć, jak sam piszesz nie jest zjawiskiem ostrym - z tego jednak absolutnie nie wynika, że nie da się jej stwierdzić. Dyskusja z moim synkiem - tato a naprężenia w spoinach są nieobliczalne. To nie wiadomo jaka jest wytrzymałość spoiny. Fakt, są nieobliczalne, ale nieprawda, że nie wiadomo jaka jest wytrzymałość (w sensie obliczeniowym). Dlatego że w tysięcznych testach wyszło, że ta nieobliczalność stanowi nie więcej niż na przykład 10%. Więc jeśli się zaprojektuje na 110% wytrzymałości - to wiadomo, że minimum 100% ma.

To jest problem ile trzeba odczekać, jak się naleje wrzątku do szklanki, żeby można było ją wypić i się nie poparzyć. Jeden powie włożyć termometr. Drugi, że jak para nie leci. Trzeci powie odczekać pół godziny, 100% pewne, że da się wypić.

Tak samo "zwykłą" śmierć można stwierdzić na wiele sposobów. Ktoś może powiedzieć: są plamy opadowe - trup. Kto inny, że jak temperatura spadnie do 20 C. Kto inny, że najlepiej poczekać, aż kości zbieleją na wietrze. A ktoś, że należy odczekać 200 lat od daty urodzenia, wtedy to pewniak.

Piszę tak "ciurkiem" bom zmęczony więc nie będę się odnosił punkt po punkcie. Zresztą wydaje mi się, że wszystkie armaty zostały wytoczone, czas na jakieś podsumowanie. Śmierć "zwykła" jest o tyle prostsza, że można poczekać, aż delikwent zesztywnieje. Śmierć mózgu siłą rzeczy niesie ze sobą to, że "tolerancje" są znacznie mniejsze. Nie chodzi w śmierci mózgowej o stwierdzenie stanu, w którym człowiek na pewno umrze (eutanazja). W takim stanie jesteśmy niestety od urodzenia :) . Chodzi o stwierdzenie momentu, w którym człowiek w sensie fizycznym przestał istnieć. I tu apropos tej nogi co mi chcesz odciąć (za co?!). Tu piszę co ja myślę. Myślę, że cokolwiek odetniesz człowiekowi (poza mózgiem), to nie będziesz twierdził, że człowieka z tego powodu już nie ma. Czy nogę, czy płuca, czy w ogóle wszystko, na co medycyna obecnie pozwala (a pozwala na więcej, niż śniło się filozofom). A nawet nieco przewrotnie, jakbyś mózg wyciął - to o ile udałoby się utrzymać go przy życiu, to ważąc na jednej szali żywe ciało tego człowieka nawet z funkcjonującym pniem, a na drugiej goły mózg podpięty do netu - przypuszczam, że uznałbyś, że ten człowiek to jednak jest ów mózg w słoiku. Co byś pierwsze odłączył jak byś miał wybrać? W końcu dla Ciebie jestem tylko gołym mózgiem podpiętym pod komputer. Domyślnie zakładasz oczywiście, że nie mieszkam w słoiku - ale w zasadzie skąd wiesz? Jestem dla Ciebie tylko mózgiem, dla mnie zresztą też.

Co do hipotermii i tak dalej to nie podpisuję się pod tym, że zmniejszenie przepływu krwi przez mózg (kiedy nie jest w hipotermii czy na dragach) może spowodować brak odruchów. Po pierwsze nie zmniejszenie, tylko ustanie. Po drugie obrzęk mózgu jest tak specyficznym określeniem, jak "boli mnie w boku". Po trzecie, choć wiem że się nie doproszę - daj listę tych, co im ustało krążenie i potem zszedł obrzęk i okazało się, że żyją (czyli minimum pień działał). Mechanizm wzrostu ciśnienia wewnątrzczaszkowego, które powoduje wypychanie rdzenia, zaczopowanie nim otworu w czaszce i w konsekwencji uciśnięcie tętnic i zaprzestanie krążenia to nie jest zjawisko nieodwracalne jako takie, tyle, że jeśli się za póxno odwróci, to mózg nie żyje.

Pomijając to (obrzęk) to cóż mam powiedzieć? Nie bada się błędnika u pijanego ani IQ w malignie i tak dalej. Każde badanie medyczne ma pewne warunki minimum, przy których jest uznawane za miarodajne, a kiedy one nie są spełnione, to nie jest miarodajne.

Piszesz o co się spieramy. No, ja nie wiem :) . Mnie ruszyło, że napisałeś, że "odrzucasz w całości koncepcję śmierci". Bo rozumiem w szczegółach, ale w ogólności to nie rozumiem. Chyba że z przesłanek filozoficzno-religijnych. Można się umówić, że śmierć jest wówczas, kiedy dusza opuści ciało i tak dalej, czyli w sposób niezwiązany zasadniczo z fizjologią. Można też nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że martwy mózg = martwy człowiek, tylko nie rozumiem, jak można się z tym nie zgodzić inaczej, niż właśnie filozoficznie, a nawet metafizycznie. Nawet po urzędowo stwierdzonej "zwykłej" śmierci część tkanek człowieka żyje.

Napisałeś, że brak sygnałów z mózgu nie oznacza automatycznie śmierci - ja się z tym zgadzam. Są sytuacje, w których może nie oznaczać i należy je wykluczyć. Nie ma tu automatu, w tym sensie się z tym zgadzam. Ale nie zgadzam się, że kiedy wykluczy się przejściowość tej sytuacji to nie można orzec śmierci.

Uzasadnij, że człowiek równa się mózg - chyba wyżej wyjaśniłem. Jeśli jednak uważasz, że żywe ciało bez mózgu i pnia to dalej żywy człowiek to ja to oczywiście szanuję, ale to dla mnie jest filozofia i masz oczywiście rację, że stanowisko przeciwne (które ja prezentuję) to też jest filozofia, bo w końcu każdy wybór człowieka to jest filozofia, tylko w śmierci nie ma filozofii, ale skoro pozostaje jakiś ułamek niepewności (a niewątpliwie tak) to wybór jest. Szczerze to uważam, że człowiek bez mózgu a z żywym pniem to też nie jest żywy człowiek, zabrzmi to faszystowsko, ale myślę, że tak jest. Doskonale rozumiem boje o odłączenie ludzi w stanie wegetatywnym od respiratora.

Oczywiście, że mózg jest integratorem, nawet jeśli nie jedynym i niekoniecznym dla życia narządów. Tylko co z tego wynika? Nawet gdyby jakaś jego część była jedynym i koniecznym? To jest sztuczny problem, wg mnie oczywiście. Dałem Ci masę przykładów, że tak nie jest, nie sądzę, żebyś mógł logicznie nadal argumentować, że jest mózg niezbędny do życia reszty ciała (uwzględniając sztuczne podtrzymanie życia). Jakbyś zaczął to bym zwątpił w swoją erudycję, skoro bezgłowe myszy, przeszczepy serca od pawiana, żywe serca w misce czy sztuczne serca ze stałym taktem a także żywi motocykliści z gorączką neurogenną Cię nie przekonują. Ale załóżmy że istotnie w mózgu byłby taki ośrodek, centrala, bez której nawet najbardziej zatęchły kawałek jelita nie drgnąłby perystaltycznie. Co to zmienia w naszych rozważaniach, jeśli ten kawałek mózgu nie jest tym kawałkiem mózgu, w którym "siedzi człowiek", czyli jego świadomość? Nic to nie zmienia.

Tak, uważam, że ciało ludzkie to nie człowiek, tak na koniec. W tym sensie, że da się odciąć. Może jeszcze nie teraz, ale da się.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Lutego 26, 2015, 11:14:51 pm
Primo to ob. Remuszko o jednym, a Wy o drugim. Ob. Stanisław Zygota Remuszko mówi, że urzędowo moment śmierci stwierdza się podług prawa, a prawo to jest ustalane przez vox populi, choć pośrednio, to jest poprzez wybrańców. I nic kompletnie nie ma głos zainteresowanej jednostki do tego, kiedy urzędowo jej śmierć zostanie stwierdzona.
Secundo albo sekunda - ob. Remuszko nic nie napisał o pośrednikach - to jest Twoja interpretacja:)
Stronę wcześniej napisałam: jeśli chciałeś by lud decydował o śmierci - tzn. oceniał w jakowymś referendum kiedy ten fakt zachodzi - to grubiej niż myślałam;)
bo ob Rem stwierdził, że:
Cytuj
Powinna decydować wyrażona w demokratycznych procedurach wola ludu.   
Więc ja rozumiem, że  wg zgromadzonego tutaj ob. Remuszki powinno się odbyć jakoweś referendum w sprawie momentu śmierci.
Kiedy przeciętny Polak nie wie co ma w głowie i jak działa reszta.
W innym przypadku dyskusja jest bezprzedmiotowa, bo ciało-reprezentant przecież rozstrzyga. I wola ludu nie ma nic do rzeczy. Bo lud nie może przewidzieć wszystkich decyzji swych wybrańców:)
Ol, ale rozstrzygnijmy naprzód jedno:
Napisałem:
Cytuj
Jeśli nie wola ludu, to kto/co?
W odpowiedzi napisałaś:
Cytuj
Nigdzie nie sformułowałeś pytania.
Sugerowałbym pokojowo, abyś wycofała się ze swojego stwierdzenia.
s.
Nigdzie nie sformułowałeś pytania o czym powinna rozstrzygać owa WL.
Bardzo pokojowo:)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: liv w Lutego 26, 2015, 11:16:31 pm
Ja widzę jasną i konkretną odpowiedź;
Cytuj
Jeśli nie wola ludu, to kto/co? Ale konkretnie, proszę :-)
Cytuj
Tylko wola ludzika - pojedynczego ludzika, w pojedynczej osobniczej decyzji
Na mgliste pytanie.
Bo wola ludu to mgliste pojęcie z pogranicza psychologii, idealistycznej filozofii, poezji i propagandy. Chętnie używane przez totalitaryzmy wszelkiej maści od  brunatnego po karminowy.
Często zamienia się w siermiężną wólkę, np taką;
http://pl.wikipedia.org/wiki/W%C3%B3lka_Waniewska (http://pl.wikipedia.org/wiki/W%C3%B3lka_Waniewska)
W psychologii dotyczy zawsze jednostki i raczej się nie sumuje. W filozofii...cóż - klasyk
Zdaniem Schopenhauera każdy ma bezpośredni dostęp do poczucia własnej woli, czyli przemożnej chęci dążenia w określonym kierunku, który jest uwarunkowany podstawowymi popędami. Popędy te (i co za tym idzie także wola) mają jednak charakter zupełnie irracjonalny i często obracają się przeciw nam.
Propagandowych walorów rozwijał nie będę.
Od reformy rolnej po wrogów ludu...zbyt rozległy temat.
Jest jeszcze problem - kto zacz...ten lud?
Bo różnie na wsi gadają...
I dwa apropy...
http://www.nazdrowie.pl/artykul/nerke-sprzedam (http://www.nazdrowie.pl/artykul/nerke-sprzedam)
O, jeden lud już wyraził swoją wolę;
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/680958,Prokurator-Kosowianie-pobierali-narzady-od-Serbow (http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/680958,Prokurator-Kosowianie-pobierali-narzady-od-Serbow)
Cytując innego klasyka, całość to jeden wielki a mętny bajtlok.
Zatem...szerokiej drogi.
I uważaj/nie uważaj, na motocyklistów  8)
Ola, dobrze, że podałaś link do ankiety, chyba wypełnię.

Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Lutego 26, 2015, 11:24:23 pm
Kurcze, czyhają na człowieka, zasadzają się jak koty nad mysią dziurą. Ja tu gotuję dla całej rodziny, post pisałem 3 godziny, patrze na koniec, że kwestia co mówił ten herbu Zygota już dawno przenicowana, to skreśliłem, ale palec drgnął i poszło w eter... poprawiłem, ale już mnie mają :) ... I nie masz litości na tym świecie.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Lutego 26, 2015, 11:38:04 pm
Kurcze, czyhają na człowieka, zasadzają się jak koty nad mysią dziurą. Ja tu gotuję dla całej rodziny, post pisałem 3 godziny, patrze na koniec, że kwestia co mówił ten herbu Zygota już dawno przenicowana, to skreśliłem, ale palec drgnął i poszło w eter... poprawiłem, ale już mnie mają :) ... I nie masz litości na tym świecie.
Znaczyten...jaa...eee...zasadniczo - przeaszam;)
Ola, dobrze, że podałaś link do ankiety, chyba wypełnię.
Właśnie: "chyba":)
Hm...to nie takie proste i oczywiste.
Tak sobie myślę, że rzecz się komplikuje, gdy pomyśleć, że np. ta nerka, to serce mogłyby pomóc komuś chociaż pośrednio znanemu.
Rozmywa się ta chęć oddania pośmiertnego kiedy myśli się o rozparcelowaniu całkowitym dla kompletnie obcych (coś jak to x zabitych, przy której to liczbie wrażliwość z empatią się rozmija) - w dodatku takich, co by pohandlowali resztkami.
Więc może zostaje testament ze szczegółowymi instrukcjami;)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Lutego 27, 2015, 12:17:53 am
Znaczyten...jaa...eee...zasadniczo - przeaszam;)
Nie no, nie ma za co. Sam uważam, że litość jest zasadniczo szkodliwa ;) .
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: liv w Lutego 27, 2015, 12:22:26 am
Cytuj
Kurcze, czyhają na człowieka, zasadzają się jak koty nad mysią dziurą.
Zasadzki dopiero przed... ;)
Ale spoko, Ty z Nexem rozważacie kwestie techniczne, zbyt trudne dla maluczkich. A obok jest gadka o kwestiach etyczno-prawnych.
Mi to się uzupełnia.
Cytuj
Tak sobie myślę, że rzecz się komplikuje, gdy pomyśleć, że np. ta nerka, to serce mogłyby pomóc komuś chociaż pośrednio znanemu.
Otóż właśnie.
W swym prostackim podejściu do ludzi, dzielę ich m.in. na takie trzy grupy;
a - bliskich i znajomych, oby żyli jak najdłużej.
b - neutralnych, obojętnych (zdecydowana większość)
c - takich co...oby żyli jak najkrócej.
I myśl, że ewantualnościowo, moje narządy przejmie ktoś z grupy a jest pocieszająca, że z b - budzi raczej opór i niechęć, że z c - obrzydzenie.
Nikt takiej gwarancji dać nie może - że a, nie c.
One, te pobrane, podlegają jakiejś loterii...a właściwie oczekujący, którzy - nie mogę pozbyć się tej myśli, zanoszą modły o wypadek dla mnie lub innego kogoś. I ta ostatnia myśl wiedzie mnie w rejony o których boję się pisać.
Stąd moje  - nie (dla wariantu domniemania, że co się nie zadeklarowali są wszyscy na tak).

Choć już, patrząc zimnym okiem Karola, nie ma o czym gadać.
Jest technologia, pojawiło się zapotrzebowanie, rozwinął się przemysł, potrzebuje surowców do rozwoju, więc dąży do poszerzania bazy surowcowej - cała reszta to nadbudowa.

Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Lutego 27, 2015, 12:41:45 am
Nie no, nie ma za co. Sam uważam, że litość jest zasadniczo szkodliwa ;) .
No właśnie - nie ma co się litować - w Sensie życia wg MontyP - mieli rację - dzieci cza oddać na eksperymenta - żywe;)
I myśl, że ewantualnościowo, moje narządy przejmie ktoś z grupy a jest pocieszająca, że z b - budzi raczej opór i niechęć, że z c - obrzydzenie.
Nikt takiej gwarancji dać nie może - że a, nie c.
Dyć o tym napisałam wyżej;)
I właśnie dlatego - jednoznaczne "nie" jest niezadowalające. Bo skreślając grupę C - jednocześnie skreślasz grupę A. Oczywiście jeszcze ten niezwykły przypadek zgodności...
W formularzu sprzeciwu nie ma opcji - się nie zgadzam na C, ale na A - tak. Stąd napisałam o testamencie.
Może po prostu potrzebne są bardziej szczegółowe formularze - połowicznego sprzeciwu:)
Konkretnego opisu do czego, dla kogo i w jakim celu mogą te pobrane zostać użyte.
Modły o śmierć...chyba nie. Raczej o życie:)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: liv w Lutego 27, 2015, 12:50:04 am
Cytuj
Modły o śmierć...chyba nie. Raczej o życie:)
W sytuacji, kiedy moje życie to śmierć dawcy?
Co wszak nierozerwalnie splecione.
Oczywiście można wyprzeć ten związek, ale co to zmienia?
W praktyce modły o życie sprowadzą się do przeglądania kroniki wypadków.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Lutego 27, 2015, 12:58:42 am
Cytuj
Modły o śmierć...chyba nie. Raczej o życie:)
W praktyce modły o życie sprowadzą się do przeglądania kroniki wypadków.
Po co? Przecież dawcy tam nie znajdziesz, ani tym bardziej nie rozpoznasz.
Ja tego nie widzę jako czyhanie na cudzą śmierć - x ludzi codziennie umiera i moje czekanie na nerkę tego nie odmieni.
Raczej widzę w tym czekanie na niezwykły przypadek, że wśród tych, którzy i tak by zeszli (w końcu nikt ich celowo nie zabija) jest ktoś, kto jest zgodny ze mną i chce się podzielić czymś, co może by np. skremował.
Mnie generalnie chodzi o szczegółowy zapis żeby szpital nie mógł resztek przehandlować.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: liv w Lutego 27, 2015, 01:26:43 am
Cytuj
Po co? Przecież dawcy tam nie znajdziesz, ani tym bardziej nie rozpoznasz.
Więcej wypadków - większa szansa, że coś dla mnie.
Oczekujący nie ma stosownej wiedzy, więc zostaje mu kryterium ilościowe.
Wiem, łatwo tak pomyśleć - przecież oni i tak zginą, bo giną i już. Grzech nie skorzystać...
Ale to jest droga na manowce...nie prowokuj.
Cytuj
w końcu nikt ich celowo nie zabija
Różnie ludzie giną - czasem celowo...nie przez oczekujących raczej, choć i tu różnie bywa.
Cytuj
i chce się podzielić czymś,
Skąd wiadomo, czy chce?
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Lutego 27, 2015, 02:02:45 am
Cytuj
Więcej wypadków - większa szansa, że coś dla mnie.
Oczekujący nie ma stosownej wiedzy, więc zostaje mu kryterium ilościowe.
Jasne, rosnące statystyki sprzyjają. Ale są bezosobowe.
Po prostu nie czuję tego życzenia komuś - personalnie - śmierci.
Cytuj
Wiem, łatwo tak pomyśleć - przecież oni i tak zginą, bo giną i już. Grzech nie skorzystać...
Tam zara grzech;)
Szczerze powiedziawszy nie rozumiem - przecież ludzie umierają niezależnie od swej potencjalnej daw...hmm...czowości;)
I dlaczego ta oczywistość ma prowadzić na manowce i w dodatku prowokować?
Przecież nie mówimy tutaj o handlarzach częściami, kryminale, zabójstwach na zlecenie itp. i usprawiedliwianiu ich tekstem: i tak by zeszli...
Tylko o sytuacji, w której dajesz (albo Twój potencjalny dawca daje)  taką przedśmiertną zgodę - że tak, chcę, jeśli się da.
Cytuj
Skąd wiadomo, czy chce?
I kto tu prowokuje?;))
Przeciez napisałam wcześniej, że miast domniemanej zgody lepsze - i że zgodziłabym sie tutaj na przymus - byłoby złożenie oświadczenia na nie, ale i na tak.
Czyli jasne wyłożenie chcenia-nie-chcenia.
W wersji poszerzonej - nie zero/jedynkowej.
Bo jak widać jest to sprawa osobnicza i nawet na tym poziomie - niejednoznaczna.

Może jedno pytanie odwrotne, a może kluczowe - czy gdyby Twoje życie zależało od przeszczepu - nie zdecydowałbyś się nań? Tzn. być biorcą ?
Bo czułbyś się jak kronikarz zapowiedzianej śmierci? I głupio byłoby skorzystać?
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: liv w Lutego 27, 2015, 02:37:44 am
Cytuj
Ale są bezosobowe.
Po prostu nie czuję tego życzenia komuś - personalnie - śmierci.
To tylko z braku niezbędnej wiedzy. :)
Cytuj
Tylko o sytuacji, w której dajesz (albo Twój potencjalny dawca daje)  taką przedśmiertną zgodę - że tak, chcę, jeśli się da.
A to przepraszam, nieporozumienie - tu nie mam zastrzeżeń, jeśli jest wyrażona zgoda.
Cytuj
czy gdyby Twoje życie zależało od przeszczepu - nie zdecydowałbyś się nań? Tzn. być biorcą ?
A czy ja gdzieś twierdziłem, że postępuję etycznie?
Upolowałbym dawcę, lub wymodlił. Fundację założył, na litość bym wjechał...jakiegoś biednego wrażliwca, łzę wycisnął, a zaraz potem nerkę  ;)
Ale nie oszukiwałbym siebie, że to jest cacy.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Lutego 27, 2015, 11:12:28 am
http://forum.lem.pl/index.php?topic=1420.msg59015#msg59015 (http://forum.lem.pl/index.php?topic=1420.msg59015#msg59015)
Ol, czemu w to brniesz?
Przecież nie napisałaś "Nigdzie nie sformułowałeś pytania o czym powinna rozstrzygać owa WL", tylko "Nigdzie nie sformułowałeś pytania". A ja sformułowałem je. Scripta manent, niestety, choć i epistola non erubescit...
vosbm
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Lutego 27, 2015, 11:42:55 am
Uuu, krew będzie sikać, jak to podczas transplantacji...
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Lutego 27, 2015, 12:41:42 pm
Cytuj
Ale są bezosobowe.
Po prostu nie czuję tego życzenia komuś - personalnie - śmierci.
To tylko z braku niezbędnej wiedzy. :)
To inaczej - wiedząc, że Twoim dawcą jest ktoś z grupy A (bo to można by sprawdzić)  - nawet B i C  - czyhałbyś na jego śmierć?
Chyba nie - hm?
Więc dlaczego miałbyś szukać w spisach potencjalnych dawców konkretnej osoby, której życzyłbyś śmierci?
Pewnie zresztą z tego powodu cały proces jest anonimowy. Od znanego dawcy - na przykład z grupy B - trudniej przyjąć nerkę;)
Abstrahując od sytuacji typu Coma (chyba jeden z pierwszych "dorosłych" filmów, który mi się na lata zapamiętał;)) - nie widzę tu (jeśli jest ta zgoda, lekarz pośrednik - przenosi co cza) krwiożerczego wyrywania wnętrzności z morderstwem w tle.
Cytuj
A czy ja gdzieś twierdziłem, że postępuję etycznie?
Upolowałbym dawcę, lub wymodlił. Fundację założył, na litość bym wjechał...jakiegoś biednego wrażliwca, łzę wycisnął, a zaraz potem nerkę  ;)
Ale nie oszukiwałbym siebie, że to jest cacy.
Eee...Hannibal - to może zagraj co lepiej na - nomen omen organach;)

http://forum.lem.pl/index.php?topic=1420.msg59015#msg59015 (http://forum.lem.pl/index.php?topic=1420.msg59015#msg59015)
Ol, czemu w to brniesz?
Przecież nie napisałaś "Nigdzie nie sformułowałeś pytania o czym powinna rozstrzygać owa WL", tylko "Nigdzie nie sformułowałeś pytania". A ja sformułowałem je. Scripta manent, niestety, choć i epistola non erubescit...
vosbm
Zarumienione listy...ok...chciałam trochę tej krwi przetoczyć albo nawet upuścić....ale nie - niech sobie kot zostaje ze swoim ogonem.
Ok: to ja  brnę niczym kurdle - w błocko (azali one brnęły?;)) - Ty precyzyjnie sfroumowałeś pytanie.
Mea culpa...a nawet maxima (tego z Gdyni?!;)) culpa.
A teraz proszę odpowiedz na to...Twój riplej numer 68:
Cytuj
Po mojemu, de facto powinna decydować większość obywateli demokratycznie uchwalająca prawo (umowę społeczną).

O czym - konkretnie (w związku z wątkiem) - powinna decydować większość obywateli demokratycznie uchwalająca prawo?
Czy owa W.O.D.U.P. to po prostu parlament?
Uprzedzam pozytywną odpowiedź zasugerowaną przez ob. maźka - chyba nie, bo w parlamencie nie zasiada większość tylko mniejszość - wybrana przez ową większość.
Wygląda to więc na jakoweś referendum - co potwierdza dalsza część ripleja nr 68:
Cytuj
Powinna decydować wyrażona w demokratycznych procedurach wola ludu.   
Pytanie ponowne: o czym powinna decydować owa WL? O jakich - konkretnie - procedurach demokratycznych  mówisz?
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Lutego 27, 2015, 06:29:15 pm
http://forum.lem.pl/index.php?topic=1420.msg59029#msg59029 (http://forum.lem.pl/index.php?topic=1420.msg59029#msg59029)
Mam na myśli pierwszy konkretny artykuł naszej obowiązującej ustawy zasadniczej, czyli czwarty. On mówi: vox populi - vox Dei. Rzecz jasna, za pomocą cywilizowanych demokratycznych procedur, jak wszędzie na rozwiniętym umysłowo świecie, a więc pośrednio, od parlamentu zaczynając, przez ustawodawstwo i akty wykonawcze do ćwiartowania zwłok, aż po referendum w sprawie stosowalności kary śmierci :-)
Zwracam uwagę forumowej młodzieży, że prawo dzieli się od siekiery (Mistrz!) na nakazy i zakazy, a dzięki pilnikowi do paznokci (nie mylić z piłowaniem ani z piłą tarczową) - jeszcze upoważnia czyli dopuszcza (daje rozmaite możliwości - nie nakazując, ani nie zakazując).
Prócz tego poinformuję dziewczęta i chłopców oraz druhny i druhów, że DBB (Demokratyczne Baństwo Brawne) może legalnie robić tylko to, co ma nakazane, samotny zaś obywatel może legalnie robić wszystko, co nie jest zakazane.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Lutego 27, 2015, 06:59:42 pm
Vox populi zaraz przegłosuje rozebranie Cię na sznycle. Właściwie szaszłyki ;) ...
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: liv w Lutego 27, 2015, 07:02:26 pm
Cytuj
To inaczej - wiedząc, że Twoim dawcą jest ktoś z grupy A (bo to można by sprawdzić)  - nawet B i C  - czyhałbyś na jego śmierć?
Chyba nie - hm?
Czyhał, czekał...? Nie wiem, na pewno miałbym w "tyle głowy" taką dziurkę - "ktoś musi zginąć" i to w pewnym sensie...precyzyjnie. I bliżej mojej godziny "zero",  tym większą.
Wiem, anonimowy ktoś - to bardzo ułatwia ostateczne pogodzenie się...ufff. Jest!
Cytuj
(Demokratyczne Baństwo Brawne)
Nie ma co gadać o bytach nieistniejących poza papierem.
Do domniemania Oli, że to ma być referendum, dodam - że tam odpowiedź jest zerojedynkowa -  tak/nie. Wyłącznie.
I od czasów, co najmniej Napoleonów, wiadomo, że zależy ona głównie od układającego pytanie.

Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Lutego 27, 2015, 08:15:07 pm
A wała! Zależy głównie od umysłów biorących udział!!!
vosbm
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: liv w Lutego 27, 2015, 08:31:42 pm
A wała! Zależy głównie od umysłów biorących udział!!!
vosbm
Umysł, to brzmi dumnie!
Prawie jak człowiek.  :)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Lutego 27, 2015, 09:10:57 pm
Ob. Remuszko grabicie sobie, widzę że ta transplantacja będzie na żywca, i bez zaciskania tętnic :) ...
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Lutego 27, 2015, 09:19:49 pm
................----------->>>>>>>>>>>> Fakty medialne :-)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Lutego 27, 2015, 09:22:31 pm
1. Ty, Maziek jestes jak rasowy criminalista: Jak Cie zlapia za reke, to mowisz, ze to nie Twoja reka. Albo (za Lemem), jak kobieta: Nadal mowi nie, nawet gdy juz nic innego oprocz tak powiedziec nie mozna. :)
Co prawda studia robilem inne niz Ty, ale technikum budowlane zaliczylem i cos tam jeszcze pamietam. Specjalnie nie wymienilem braku zwiru w mieszance, tylko wode, zebys nie mial pola do wykrecania konia kopytami, ale nie!: Maziek musial wymyslic, ze nawet jak wody nie ma, bo ktos uznaje ze nie jest potrzebna, to i tak jakims cudem, sama z siebie, moze dzieki kondensacji, albo deszczowi, albo cudownej zamianie taniego wina (wiadomo: Zdrowie na budowie!) w wode, jednak by sie tam znalazla. Uch! Juz wez sobie ten przyklad z wytrzymaloscia spoin i podstaw do tego goscia, ktory mowi ze wystarczy 110% i drugiego, ktory mowi, ze 90%. To bedzie bardziej analogiczne.
To prawda, ze smierc mozna stwierdzic na kilka sposobow, w okreslonych przypadkach, ale my tutaj gadalismy o konkretnych badaniach majacych stwierdzic smierc mozgu, gdzie wydzielona jest czesc pnia i reszty, a prawodastwo jest gdzies zainteresowane jedynie pniem, a inne takze reszta.
Juz sie wiecej w ten odcinek dyskusji nie zaglebie.

Co do hipotermii i obrzeku, oraz przykladow pacjentow. Ja nie czytalem ksiazek Norkowskiego i nie mam ich ppod reka, zeby Ci wypisac przyklady. Sluchalem kilka dlugich godzin jego wykladow, gdzie podawal przyklady konkretne z nazwiskami, miejscami etc., ale nie pamietam nazwisk. Jednak przyklady podawal, konkretnie z opisem i sa one w ksiazkach. Czesc z nich nie tylko powrocila do zycia i zdrowia, ale takze byla swiadoma i slyszaca. Mozesz jedynie uznac ze klamal.

  Tez bede raczej pisal ciurkiem. Wiec primo po 1, zapomnij o tym sformulowaniu o "odrzuceniu w calosci", bos sie go uczepil jak toczacy sie golab dachu, a ja juz to wyjasnilem.
 
Z pewnoscia tak sie to wlasnie dzieje, tutaj nie ma czego nie uznawac: Zwieksza sie cisnienie wewnatrzczaszkowe, przeplyw krwi zmniejsza sie stopniowo, a wiec i wzrost  niedotlenienia, ustaje komunikacja miedzy neuronami, a wiec i brak wszelkich odruchow (przeplyw jest cos kolo 30-40 ml/100g mozgu/na minute), cholera moja slaba pamiec do nazw i cyferek nie pozwala mi byc pewnym dokladnych liczb, ale tak sie wlasnie dzieje, i o ile nie spadnie ten przeplyw ponizej tych 30ml, to mozg moze sobie tak zyc, bez zadnej aktywnosci neurologicznej przez 2 dni. Potem zaczyna obumierac i kiedy juz caly obumrze, to sie nie zrestartuje i mozemy wtedy stwierdzic, ze  nie zyje i patroszyc reszte czlowieka na podroby. No i teraz sedno, o co ja sie z Toba kloce:
Jest oczywistym wiec, ze badanie odruchow w takim przypadku da wynik negatywny, tak i przy dragach i hipotermii, a wiemy juz ze mozg martwy byc wcale nie musi. Ergo: Nie wolno czlowieka patroszyc! Trzeba by najsampierw zbadac precyzyjnie przeplyw krwi (wiesz ze mozna i ze sie tego nie robi), odczekac wymagany czas, najlepiej z naddatkiem i dopiero wtedy: Ciach-ciach!

Myszy bez glowy, przeszczepione serca etc:
 Powtarzam raz jeszcze: Rozroznijmy, czy organy funkcjonuja w pelni sprawnie, razem i osobno bez mozgu, czy tylko zyja i jakos tam, kulejac zycie calego ciala podtrzymuja. Dla naszej dyskusji, jej sedna, mowilem o przykladach ludzi, ktorych ciala funkcjonowaly po stwierdzeniu smierci mozgu prawidlowo. Konkretnie, najlepiej sie odnies, laskawie:
1. Cialo podtrzymywalo prawidlowa temperature. Moze to robic bez mozgu?
2. Wystepowala reakcja na naciecie powlok, np. wzrost tetna i cisnienia. Moze cos takiego zajsc w zyjacym ciele, ale z martwym mozgiem?
3. Niekiedy rownowaga wszystkich hormonow pozostawala bez zaburzenia. Czy cialo bez mozgu moze sobie samo podtrzymywac w pelni ta rownowage i wszystkich hormonow? By the way, czesto przy urazie mozgu stan pacjenta zaczyna sie po pewnym czassie pogarszac i pacjent umiera ze wzgledu na zaburzenia w wydzielaniu hormonow tarczycy i okazuje sie, ze rzadko czescia terapii takich pacjentow jest podawanie tych hormonow, podobnie jak z ta terapia hipotermia.
Cos tam jeszcze w ten desen bylo, ale nie pomne teraz, 3 wystarcza.

To Twoje zdanie:
Cytuj
"Napisałeś, że brak sygnałów z mózgu nie oznacza automatycznie śmierci - ja się z tym zgadzam. Są sytuacje, w których może nie oznaczać i należy je wykluczyć. Nie ma tu automatu, w tym sensie się z tym zgadzam. Ale nie zgadzam się, że kiedy wykluczy się przejściowość tej sytuacji to nie można orzec śmierci."
jest dla naszego sporu kluczowe.
Oboje pisalismy, ze nie da sie na pewno okreslic czy sytuacja jest stala czy przejsciowa. Obnizenie przeplywu krwi przez mozg jest wlasnie takim przykladem, czego badanie odruchow nie uwzglednia, a co jest wlasnie czeste w przypadkach kontrowersyjnych. Przeciez to jest to o co sie spieramy: Ja twierdze, ze stwierdzanie smierci czlowieka i patroszenie go jest robione na podstawie zlej procedury i pomyslu, a Ty twierdzisz ze wszystko jest w porzadku, a procedura jest ok. Pomijam juz fakt, ze leczenie i terapia ludzi z urazami glowy jest do dupy, bo pomija 2 najlepsze narzedzia : Hipotermiczna terapia i podawanie hormonow, gdy trzeba.
Wisienka na tort
Pisales o stanie wegetatywnym, ze jest to jedynie zachowanie funkcji pnia. O tym stanie tez sobie poczytalem wczesniej i mi sie nie zgadzalo logicznie. No wiec niby pien funkcjonuje, a reszta mozgu do chrzanu. Niby nie ma swiadomosci, ale moze byc przytomny (a moze odwrotnie ;) ). Niby mozg do chrzanu, ale sa zachowane fazy snu i czuwania. I trafilem na to, po prostu piekne:
http://journals.plos.org/plosone/article?id=10.1371/journal.pone.0049933 (http://journals.plos.org/plosone/article?id=10.1371/journal.pone.0049933)
To jak, Maziek? Dalej bys te warzywa w VS odlaczal od aparatury? Wiesz, moglbys sie na upartego dowiedziec, czy sobie tego zycza ;) .
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Lutego 27, 2015, 10:48:37 pm
Specjalnie nie wymienilem braku zwiru w mieszance, tylko wode, zebys nie mial pola do wykrecania konia kopytami
Nie mam zdrowia dzisiaj ale to mogę odbić lewą ręką - jest cała masa sytuacji, kiedy robi się suchą mieszankę i ją układa a woda przychodzi z powietrza czy gleby. Drogi, podkłady pod posadzki i tak dalej. Zresztą najprostsza wersja kup sobie worek cymentu w papierze i go potrzymaj na dworze z rok :) . Ja wiem, że standardowa definicja betonu to jest cyment+woda+kruszywo. I wiem o co Ci chodziło, napisałem, H2O. To jak ja się nie czepiam nadmiernie - to czy Ty też nie mógłbyś się nie czepiać ;) ?
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Lutego 28, 2015, 01:41:49 am
Te, Maziasty, bo Ci karmę "ktoś" podbierze...
vosbm
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: liv w Marca 01, 2015, 11:39:06 am
Piękny słoneczny poranek niedzielny.
Niebo błękitne (jeszcze nienachalnie) nade mną. Poranne używki przede mną ( i częściowo już we mnie) a tu nie wiedzieć skąd, chwycił niepokój obywatelski.
Zacisnął swe szczęki tak, że nawet dymek z papierosa prześwietlany wiosennymi promykami ułożył swą siną smugę w coś na podobieństwo znaku zapytania.
Z zawisłą kropą drgającej Obrączki, która czemuś zapamiętała kształt zdumionej japy z której została dmuchnięta.
Rozwiejecie?
Czy można tak powiedzieć;
Skoro Poltransplant - agenda rządowa, jest w prawie wypatroszyć mnie po śmierci nie oglądając się na nic, czy to oznacza, że moje organki zostały...znacjonalizowane?
A ja jestem tylko dożywotnim dzierżawcą?
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 01, 2015, 01:06:13 pm
Nie zamartwiaj się, jak pijesz i palisz to raczej nie wezmą ;) . Poza tym możesz przecież zdeponować sprzeciw. Swoją droga ciekawe, co jest nadrzędne - uprzedni sprzeciw osobnika (któren był już odszedł na wieczne łowy) czy wola jego rodziny po fakcie, żeby jednak rozczłonkować i wspomóc?
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: liv w Marca 01, 2015, 02:24:53 pm
Cytuj
Nie zamartwiaj się, jak pijesz i palisz to raczej nie wezmą ;)
Hmmm...płucka raczej nie, ale serce jeszcze całkiem dobre mam.
Jednak opcja dzierżawcy nakłada obowiązek dbania o powierzone dobro społeczne.
Inaczej ta...niegospodarność.  ;)
Tu mam zgrzyt.  Bo nie wiem jaki będzie kolejny krok ustawodawcy.
I dylemat, czy się nie uwłaszczyć?
Lub tylko reprywatyzować?
Cytuj
czy wola jego rodziny po fakcie, żeby jednak rozczłonkować i wspomóc?
W układzie prywatnym rodzina przejmuje w spadku, też organki chyba? I może dysponować jak chce, pomijając zastrzeżenia testamentowe.
Ale jest problem czasowy.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Marca 01, 2015, 03:03:04 pm
http://forum.lem.pl/index.php?topic=1420.msg59029#msg59029 (http://forum.lem.pl/index.php?topic=1420.msg59029#msg59029)
Mam na myśli pierwszy konkretny artykuł naszej obowiązującej ustawy zasadniczej, czyli czwarty. On mówi: vox populi - vox Dei. Rzecz jasna, za pomocą cywilizowanych demokratycznych procedur, jak wszędzie na rozwiniętym umysłowo świecie, a więc pośrednio, od parlamentu zaczynając, przez ustawodawstwo i akty wykonawcze do ćwiartowania zwłok, aż po referendum w sprawie stosowalności kary śmierci :-)
Twoja odpowiedź jest odpowiedzią na pytania nie moje, tylko na jakieś/czyjeś inne. ::)
Moje brzmiały:
1) O czym - konkretnie (w związku z wątkiem) - powinna decydować większość obywateli demokratycznie uchwalająca prawo?
(podkreślam - prawo uchwala mniejszość obywateli)
i
2) O jakich procedurach demokratycznych  mówisz?

Z Twojego postu wynika, że lud powinien decydować o wszystkim, przy pomocy wszystkich dostępnych, demokratycznych metod.
Ok. Wszyscy o wszystkim, przy pomocy wszystkiego  - brak konkretnej odpowiedzi - w związku z wątkiem transplantologii.

Odpowiedz proszę konkretnie - czy WL powinna decydować o momencie śmierci? Czy powinna decydować kto jest dawcą?
Jeśli tak - to czy mieliby o tym decydować reprezentanci ludu (parlament) czy cały lud (np. referendum) i przy użyciu jakich konkretnie procedur demokratycznych?

Czy można tak powiedzieć;
Skoro Poltransplant - agenda rządowa, jest w prawie wypatroszyć mnie po śmierci nie oglądając się na nic, czy to oznacza, że moje organki zostały...znacjonalizowane?
A ja jestem tylko dożywotnim dzierżawcą?
Poniekąd. Jeśli nie wyrazisz sprzeciwu jesteś własnością państwową;)- z odpowiedzi Poltransplantu:
Kiedy można pobrać narządy do przeszczepienia?
Niektóre narządy(nerka, segment wątroby) lub tkanki (szpik kostny) można pobierać od osób żywych pod warunkiem, że dawca wyrazi na to zgodę, a jego życie nie będzie narażone na  niebezpieczeństwo. Jednak większość narządów i tkanek do przeszczepienia pobiera się ze zwłok osób, które za życia nie wyraziły sprzeciwu na pobranie.
Nerki, serce, płuca, wątrobę, trzustkę, jelito i rogówkę można pobrać od osoby zmarłej, kiedy zostały już wyczerpane wszystkie możliwości jej leczenia i u której stwierdzono komisyjnie śmierć mózgową.

Swoją droga ciekawe, co jest nadrzędne - uprzedni sprzeciw osobnika (któren był już odszedł na wieczne łowy) czy wola jego rodziny po fakcie, żeby jednak rozczłonkować i wspomóc?
Czy lekarze powinni skontaktować się z rodziną przed pobraniem narządów?
Według polskiego prawa każda osoba zmarła może być uważana za potencjalnego dawcę tkanek i narządów, jeśli za życia nie wyraziła sprzeciwu.
Lekarze, pod opieką których był zmarły, informują zwykle rodzinę o śmierci i zamiarze pobrania narządów do przeszczepienia, lekarze pytają rodzinę czy zmarły za zycia nie wyraził sprzeciwu ustnie w obecności świadków, lekarze nie muszą prosić rodziny o wyrażenie zgody na pobranie narządów.
Jeśli zmarły pozostawił pisemny zapis dotyczący jego woli odnośnie pobrania narządów (np. oswiadczenie woli) po śmierci, lekarze respektują jego decyzję. Bliscy mogą jedynie potwierdzić opinię zmarłego na temat pobrania narządów , jeśli ją znają.

http://www.poltransplant.org.pl/QA.html#Kiedy_mozna_pobrac_narzady_do_przeszczepienia (http://www.poltransplant.org.pl/QA.html#Kiedy_mozna_pobrac_narzady_do_przeszczepienia)

Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 01, 2015, 04:45:55 pm
To ja wiem, że można jak darczyńca nie zastrzegł - ale czy wola rodziny znosi wolę byłego posiadacza?
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Marca 01, 2015, 05:57:00 pm
To ja wiem, że można jak darczyńca nie zastrzegł - ale czy wola rodziny znosi wolę byłego posiadacza?
Wydaje mi się, że to jest niejednoznaczne, bo z jednej strony sprawę załatwia ostatnie zdanie o respektowaniu pisemnej woli zmarłego i jedynie potwierdzeniu (nie: zanegowaniu) tejże przez rodzinę.
A z drugiej poltransplant przeczyłby Ustawie Transplantacyjnej, która określa procedurę poboru - i tam:
Rozdział 2
Pobieranie komórek, tkanek lub narządów ze zwłok ludzkich
Art. 6
1. Sprzeciw wyraża się w formie:

    1) wpisu w centralnym rejestrze sprzeciwów na pobranie komórek, tkanek i narządów ze zwłok ludzkich;
    2) oświadczenia pisemnego zaopatrzonego we własnoręczny podpis;
    3) oświadczenia ustnego złożonego w obecności co najmniej dwóch świadków, pisemnie przez nich potwierdzonego.

(...)
4. Sprzeciw może być cofnięty w każdym czasie w formach, o których mowa w ust. 1.
oraz
Art. 10
Przed pobraniem komórek, tkanek lub narządów od osoby zmarłej lekarz lub osoba przez niego upoważniona:

    1) zasięgają informacji, czy nie został zgłoszony sprzeciw w formie określonej w art. 6 ust. 1 pkt 1;
    2) ustalają istnienie sprzeciwu wyrażonego w formach, o których mowa w art. 6 ust. 1 pkt 2 i 3, na podstawie dostępnych informacji lub dokumentów.


Mowa jest i o sprzeciwie, ale i jego zniesieniu - 2 osoby, podpis...
Wg ustawy wygląda, że wola dawcy jednak jest drugorzędna, bo 2 osoby i podpis...dowolny czas...kto sprawdzi?
http://www.poltransplant.org.pl/ust_jednoli.html (http://www.poltransplant.org.pl/ust_jednoli.html)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 01, 2015, 05:59:25 pm
Mi chodzi bez przekrętów.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Marca 01, 2015, 06:07:01 pm
To nie przekręt - tylko niejednoznaczny przepis. Być może otwierający drogę do przekrętów.
Ustny przekaz, którego zmarły nie może zweryfikować. Tylko 2 żyjące osoby, które podpisują papier. W zgodzie z tym, co...właśnie? Z czym?
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: liv w Marca 01, 2015, 08:52:17 pm
Czyli z tym wcześniejszym, to zawracanie gitary, skoro liczą się ostanie słowa przedśmiertnie i ich interpretacja.
Jak na drodze to pielęgniarz z ratownikiem, w szpitalu to pewnie pielęgniarka i lekarz mają szansę
usłyszeć np: (...) chceeę oddać...ep...uch.
W poczytalność oddającego (ducha) nikt już pewnie nie wnika.
Na szrot, rzuciliśmy
organów sto
pośmiertny los
nie stos, nie stos!

 :)
rolleyes zniknęło
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 01, 2015, 11:28:13 pm
Tak właściwie tyle dyskutujemy (w zasadzie bardziej dyskutujecie) o transplantacjach, a do "Przekladańca" nikt nie nawiązał... "Przekładańca" chyba wszyscy oglądaliśmy, ale tej słuchowiskowej wersji "Czy pan istnieje Mr Johns?" pewnie nie mieliście okazji posłuchać? ;)
https://www.youtube.com/watch?v=aaj6DddlFe0 (https://www.youtube.com/watch?v=aaj6DddlFe0)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 02, 2015, 09:14:21 am
Ale to jest jedna z trzech rzeczy co do których sądzę, że Lem się pomylił ;) . Chociaż to oczywiście humoreska była ale w rzeczywistości generalnie prawnicy załatwili to elegancko - narządy po wszczepieniu nie są w żaden sposób powiązane z dawcą.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Marca 02, 2015, 01:12:59 pm
Czyli z tym wcześniejszym, to zawracanie gitary, skoro liczą się ostanie słowa przedśmiertnie i ich interpretacja.
Jak na drodze to pielęgniarz z ratownikiem, w szpitalu to pewnie pielęgniarka i lekarz mają szansę
usłyszeć np: (...) chceeę oddać...ep...uch.
Może tak czarno nie jest - nie wiem czy personel nie jest wykluczony z tych procedur...znaczy nie może świadczyć.
Jednak muszę powiedzieć, że ten przepis o ustnej zmianie potwierdzonej 2 podpisami mnie zaskoczył.
Rzeczywiście na fikcję wyglada wyrażanie-nie-wyrażanie zgody na pobór - skoro 2 osoby mogą to zmienić.
Wygląda na to, że ustawa jest tak skonstruowana żeby nie można było nie pobrać - chyba, że ktoś bliski ostro zaprotestuje.

Fajnie było posłuchać tych pogwizdywań Johnsa;))
Ale to jest jedna z trzech rzeczy co do których sądzę, że Lem się pomylił ;) .
Pozostałe dwie?
narządy po wszczepieniu nie są w żaden sposób powiązane z dawcą.
W świadomości niektórych bliskich - są.
Sądzę, że podobnie jest z żywymi dawcami. Niektórym pewnie lampka się pali.
Nie mówię o prawie własności;)
Po prostu nie każdy ma utylitarny stosunek do wątroby, gałek ocznych, twarzy...nie mówiąc o sercu;)
Taki artykuł wpadł o tych co dali:
http://polska.newsweek.pl/dawcy-organow-przeszczepy-transplantologia-medycyna-lekarze-pacjenci-newsweek-pl,artykuly,283925,1.html (http://polska.newsweek.pl/dawcy-organow-przeszczepy-transplantologia-medycyna-lekarze-pacjenci-newsweek-pl,artykuly,283925,1.html)
Dla mnie wniosek jest od początku jeden - świadomość społeczna w temacie pobierania jest bardzo niska.
Wg mnie ustawa powinna wymuszać deklarację każdego człowieka i do niej powinni stosować się lekarze. Inaczej transplantologia zawsze będzie budziła podejrzenia, że handel, że kradzież części zamiennych i wygeneruje to wiele moralnych pułapek.
Zwłaszcza, że pobieranie staje się coraz bardziej zróżnicowane.
Deklaracja ludzika: chcę-nie-chcę, co ewentualnie chce oddać (ktoś może chcieć nerkę, ale nie twarz...i nie ma dyskusji po śmierci.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 02, 2015, 01:41:20 pm
Pozostałe dwie?
Druga to dzi zwrócił mi (i reszcie Polski) uwagę, że Lem pomylił się co do skutków nadchodzącego potopu informacyjnego (mamy wszelkie informacje, tylko nie wiemy gdzie) - "Bomba megabitowa" wieszczyła paraliż. Tymczasem ludzie za pomocą komputerów sobie z tym świetnie radzą.

Trzecia to ogólne przekonanie, że wraz z rozwojem cywilizacji ludzie będą woleli czytać "Postępy Fizyki" a nie o tym, komu majtki sfotografowali. Nic z tego, rozziew między szczytami naukowymi a średnim poziomem obskurantyzmu jest największy jak dotąd i stale rośnie.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 02, 2015, 05:12:18 pm
Nic z tego, rozziew między szczytami naukowymi a średnim poziomem obskurantyzmu jest największy jak dotąd i stale rośnie.

Zauważ jednak, że wynika to z tego, iż szczyty te wznoszą się coraz wyżej, a nie z tego, że obskurantyzm stał się bardziej obskurancki (ba, obskurantyzm nauczył się walczyć broniami z przeciwległego bieguna, jak wiemy... co też można uznać za b. specyficzną formę postępu).
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 02, 2015, 05:46:36 pm
Zauważ jednak, że wynika to z tego, iż szczyty te wznoszą się coraz wyżej, a nie z tego, że obskurantyzm stał się bardziej obskurancki
Obskurantyzm to obskurantyzm. To jest stan umysłu. To o czym mówisz (np. ID itp.) to są działania go zagospodarowujące. Natomiast czy stał się mniej czy bardziej obskurancki to kwestia dyskusji albo skali. Trudno było do ciury za Mieszka I mieć pretensję o cokolwiek, bo szkoły i wiedza była dla wybranych a poziom wiedzy niższy niż w świecie starożytnym. Dziś szkoły są za darmo a wiedza pierwszej kategorii jest na kliknięcie myszką. Wykłady noblistów na youtubie, cyfrowe biblioteki najznamienitszych uczelni i tak dalej. To w którym wypadku obskurantyzm jest większy?

Przy czym ta wiedza nie jest potrzebna do tego, aby obskurantem nie być, to są dwie różne sprawy. Chodzi o stan umysłu jak napisałem. Łatwiej zapewne go osiągnąć, gdy tak wiele aspektów w stosunku do owego ciury mieszkowego jest naukowo wyjaśnionych - ale jak widać umysły się bronią skutecznie. Ludzie nie szczepią dzieci, jedzą wciąż antyoksydanty i tak dalej w ten deseń.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Marca 02, 2015, 09:59:14 pm
Właśnie wróciłem z Mazur - i, niestety: nadal masz słusznego :-(
vosbm
BTW: http://kw.warszawa.pl/forum/niesamowita_akcja_topr (http://kw.warszawa.pl/forum/niesamowita_akcja_topr)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Marca 05, 2015, 11:25:45 pm
Maziek,
Cytuj
Ludzie nie szczepią dzieci, jedzą wciąż antyoksydanty i tak dalej w ten deseń.
co jest zlego w jedzeniu antyoksydantow?
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Marca 06, 2015, 02:08:43 am
@ M, N
W Panów lutowym sporze widzę teraz, że dużo racji ma eN, gdy twierdzi, że nie wszystek umrę, a już jestem dzielony. Możliwe, że kawałkują nas częściowo za życia. Czy Panu to coś robi, eM? Zwłaszcza że Pan w to nie wierzy?
@ Ol Pierwszomarcowa
Przepraszam, nie przeczytałem pytania. Odpowiadam: WL nie powinna decydować o kryteriach śmierci (dawczyństwie). Obecny decydent jest wporzo. Parlament, a nawet referendum dopiero wtedy, gdy problem staje się powszechny, ważny i palący.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 06, 2015, 12:05:33 pm
Sorki, nie mam czasu, dlatego chwilowo wątek porzuciłem. Postanowiłem zbadać sprawę dogłębniej (czy faktycznie ktoś może wykazywać całkowity brak reakcji na bodźce, płaskie EEG itd. na skutek obrzęku mózgu i być uznanym za martwego wg pełnej i prawidłowo przeprowadzonej procedury BD - a jak obrzęk ustąpi to okazać się żywym wg tejże). To zaś wymaga czasu, którego jak na wstępie itd.

Nex, z antyoksydantami jest dokładnie tak, jak z autyzmem i szczepieniami. Nie chcę zmyślać, że dokładnie pamiętam, ale jakiś naukowiec rzucił taki temat, zresztą chyba znad probówki a nie znad myszy, na który to temat rzucili się producenci paraleków, żywności i rozmaici inni szamani promujący "zdrowy styl życia" i inne takie - słowem rzucił się na to żywnościowo-apteczno-fitnessowy szołbiznes. Niestety coraz częściej moja pamięć działa na zasadzie, że wiem, że dzwonią, ale nie w którym kościele :) . W każdym razie całkiem niedawno czytałem opis eksperymentu (chyba Nature), w którym dietę z antyoksydantami zastosowano naukowo wobec myszy (z próbą kontrolną itd.). Myszy traktowane tymi specyfikami w odpowiedniej dawce żyły krócej - jak przypuszczał badacz, na skutek braku odpowiedniej stymulacji układu odpornościowego. Głównie kończyły zaś na raka. Czyli w skrócie hormeza, jak z wpływem promieniowania na nowotwory.

Nie ma też żadnych porządnych badań przesiewowych na populacji ludzkiej, które by wskazywały na dobroczynność tych środków. Są natomiast wskazówki, że w pewnych wypadkach zwiększają skłonność do nowotworów.

Ob. Remuszko trudno mi odpowiedzieć na pytanie, czy mi coś robi bo nie daje ob. żadnych argumentów, na które mógłbym się rzucić jak wygłodniały sęp na puchnący zezwłok słonia. To jest temat w którym nic do końca nie wiadomo i jak to już powiedziałem wcześniej - jeśli rygorystycznie trzymać się primum non nocere to w ogóle większość współczesnej medycyny trzeba odrzucić. Taki temat można dyskutować tylko na zimno, bo będąc osobiście zainteresowanym to niestety wiem jak wygląda nadzieja przy łóżku konającego, że tylko śpi i zaraz otworzy oczy, mrugnie zawadiacko i wszystko będzie jak dawniej.

I jeszcze tylko na szybko odnośnie tego artu, co żeś go Nex zarzucił - ale o co chodzi? Gość miał 6 punktów na 23 CRS-R możliwe czyli miał szczątkowo zachowane wyższe funkcje psychiczne - czyli funkcjonował mózg a nie tylko pień. Co zostało zbadane w ten sposób (w sensie metodyki), w jaki bada się brak tychże (tutaj wynik uznajesz, a jak jest zły - to nie). Nikt by w tym stanie nie stwierdził jego śmierci. Ja się nie podejmuję rozumieć angielskie słownictwo medyczne a także przypuszczam, że nawet moje rozumienie polskiego jest mocno barbarzyńskie a rzecz ma mnóstwo świateł i półcieni znanych fachowcom. Mnie w szkole uczono, że stan wegetatywny to jest taki, kiedy funkcjonuje tylko pień. Tym niemniej zachowanie JEDNEJ funkcji w pniu wyklucza stwierdzenie śmierci. Więc Twoje pytanie czy bym go odłączył jest demagogiczne. Zdaje się, że nie dałoby się, bo on chyba samodzielnie oddychał (w każdym razie nic nie piszą o respiratorze), czyli powinieneś zapytać raczej, czy bym go nie udusił własnymi rękami ;) ...

Dla mnie w tym momencie jedynym punktem, co do którego czuję potrzebę wniknięcia w materię jest to, co napisałem na początku tego postu.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 06, 2015, 04:24:49 pm
Offtopując cokolwiek... Taką transplantologiczną ciekawostkę znacie?

"Meekeren jako pierwszy opisał przeszczep kości; w swojej książce pisze, że czytał list do wielebnego Engeberta Sloota z Sloterdijk autorstwa Johna Kraanwinkela, misjonarza przebywającego w Rosji, gdzie wykonano operację. Kraanwinkel opisał przypadek rosyjskiego żołnierza, któremu pourazowy ubytek w kostnej pokrywie czaszki wypełniono fragmentem kości psa. Mimo że przeszczep się przyjął a rana doskonale zagoiła, cerkiew nakazała usunięcie przeszczepu."
http://pl.wikipedia.org/wiki/Job_van_Meekeren (http://pl.wikipedia.org/wiki/Job_van_Meekeren)
Za:
http://www.whonamedit.com/doctor.cfm/1804.html (http://www.whonamedit.com/doctor.cfm/1804.html)

Dowiedziałem się o sprawie przypadkiem... Ot, ciotka - ta co Odry... - słuchała jakiejś audycji o tem i wielce oburzona była, że owego żołnierza z psią kością nawet ekskomunikowano... To tak z dziejów wątpliwości etycznych okołotransplantacyjnych ;).
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 06, 2015, 06:00:17 pm
Ciekawe czy to prawda. Ale coś mi brzdąka na dnie czaszki, że współcześnie przynajmniej tkanki takie jak kości czy chrząstki preparuje się w ten sposób, ze nie są żywe, nie mają DNA i nie powodują odrzutów. Więc możliwe, że tę kość wygotowali w końskim moczu czy cóś.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Marca 06, 2015, 10:42:55 pm
@Maziek   
Z tym stanem vegetatywnym, to odnioslem sie specjalnie do Twojego twierdzenia, ze funkcje korowe nie wystepuja, a jedynie pniowe. Zgodnie z definicja BD, uzywana w Polsce ci ludzie nie sa martwi, bo pien dziala. Niemniej jednak ludzie w takim stanie sa odlaczani od aparatury (czesto tylko karmiacej i nawadniajacej), np. w USA byla glosna sprawa tej Shavello (czy jak jej tam), ktora juz przechodzila na karmienie lyzeczka, z kroplowki, a i tak ja odlaczyli i umarla z odwodnienia, dodatkowo jeszcze glodujac. Bo problem z tym stanem wegetatywnym jest taki, jak i z cala kwestia BD; sa zroznicowane opinie odnosnie swiadomosci chorych i ich prognoz. Niektorzy wlasnie uwazaja, ze sa to nieswiadome warzywa i zabijajac ich, zabijamy tylko cialo. Badania z tego linku podwazaja takie opinie.
Ja tez musze zaznaczyc, ze moje opinie buduje na pozyskiwanej wiedzy i zastrzegam sie, ze sa one od niej uzaleznione, wiec jezeli informacje ktore pozyskuje sa falszywe w jakims fragmencie, to nie jest to moja wina. Szukajac tych informacji spotykalem sie z odmiennymi opiniami w temacie, choc wszystkie nalezaly do fachowcow z branzy.
  Mniej technicznie: Istnieje niewatpliwie pewna promocja transplantologii, a nie istnieje rownowazne wspieranie metod leczenie ludzi w spiaczce i stanach pokrewnych. Jest tez tendencja w dyskursie do traktowania pacjenta w trudnej sytuacji jako dawcy bardziej niz pacjenta. Odejscie od jednostkowego traktowania czlowieka na rzecz ogolnego mowienia o "ludzkim zyciu" i o tym ze mozna iles tam ludzi uratowac, przy pomocy podrobow pobranych. Tak jakby istniala po prostu pula masy ludzkiej z ktorej moralnie mozna dobierac skladniki do podtrzymywania ogolnie rozumianego ludzkiego zycia, gdzie wyznacznikiem jest jakies wieksze dobro, a nie jednostka. Nie podoba mi sie tez podejscie pana Remuszko, ktory w demokracji widzi jakies rozwiazanie tych dylematow, w sytuacji, jak napisal: "Parlament, a nawet referendum dopiero wtedy, gdy problem staje się powszechny, ważny i palący." Otoz nie! Nie moze zadna wladza, zaden lud, zadne gremium decydowac o zyciu i ciele czlowieka, nie tylko w sytuacji watpliwej pod wzgledem technicznym (kto zywy, kto martwy), ale nawet po niedyskutowalnej smierci.
   Tutaj mozna plynnie przejsc, do Twojej, Maziek opinii o antyoksydantach. Asumptem i dziwnym zbiegiem okolicznosci, wlasnie na swiezo jestem po lekturze takiego zbiorczego opracowania z Harvardu, sumujacego wyniki wielu badan na ten temat.
  Ab ovo: Czym sa wolne rodniki? Czasteczkami ktore maja niedobor elektronow i sobie te elektrony dobieraja z organizmu, przy okazji niszczac komorki, a w kontekscie raka - DNA. Wolnym rodnikom przypisuje sie cancerogennosc, a takze zmiany miazdzycowe i wplyw na choroby ukl. krazenia, poza innymi. Antyoksydanty zas chetnie im te elektrony oddaja, niwelujac ich "zjadliwosc", samemu takich wlasciwosci nie posiadajac (chorobotworczych po oddaniu elektronu). Do tychze antyoksydantow zaliczamy wiec setki, albo i tysiace substancji, z ktorych kazda jest inna i ma inne wlasciwosci, czesto niezbedne i pozytywne dla organizmu, poza tym oddawaniem elektronow. Nie mozna wiec de facto wrzucac wszystkich do jednej grupy i mowic, ze nie dzialaja, tym bardziej ze ich dzialanie jest rozne, w zaleznosci od tego w obecnosci jakich innych substancji i w jakich okolicznosciach przychodzi im dzialac.
  Teraz te badania:
Wyniki roznych badan byly rozne: Niektore stwierdzaly ze maja pozytywny wplyw, inne ze zadnego, inne ze negatywny (tak jak to jedno, na ktore Ty sie powolales).
Badano glownie: Vit. C, E, Betacaroten, Selen i Cynk. I np. w poszczegolnych badaniach wychodzilo, ze Selen mial duzy wplyw antyrakowy na facetow, ktorzy na poczatku mieli jego niedobory. Vit E nie miala wplywu na czestotliwosc wystepowania chorob ukl. krazenia w grupie, ale za to byla duza roznica w smiertelnosci na te choroby (25% roznicy pomiedzy grupami). To bylo wielkie badanie, bo 18lat na 37k ludzi. Inne wyniki byly wsrod ludzi ktorzy juz mieli raka, albo inne choroby, a inne na ludziach zdrowych, gdzie antyoksydanty byly uzywane nie leczniczo, a profilaktycznie. I tak dalej...
Jedno badanie, bylo np. zupelnie zalosne, bo podawano chorym na raka mix vitamin E, C, betakaroten i cos tam jeszcze, ale w zalosnie niskich dawkach (np. vit C 150mg/dzien i reszta proporcjonalnie malo). Do tego ludzie byli juz chorzy na raka i stwierdzono, ze nie wystepuja znaczace roznice w zdrowieniu.
 Jak wiec widzisz, nie mozna ani mowic ogolnie o antyoksydantach, ani wydawac jednoznacznej opini o ich nieskutecznosci, nawet jesli 1 badanie daje takie a nie inne wyniki.

 Co do tej wkladki kostnej, to Polacy juz jakies 25 lat temu zrobili jakas porowata substancje, ktora swietnie uzupelnia ubytki kosci, nie jest odrzucana i ladnie wypelnia sie okostna.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 06, 2015, 11:25:18 pm
Odnośnie odłączania od aparatury ludzi w stanie wegetatywnym to można oczywiście powiedzieć, że to jest czyste morderstwo - nawet nie eutanazja, bo chory nie może zadecydować a jest w świetle prawa żywy. Nieszczęsny powiedziałem coś takiego chyba, że i takich ludzi się odłącza (a nie tylko z BD) i teraz robisz z tej pobocznej uwagi zagadnienie. Mogę to wycofać? Nie czuję się na siłach wałkować jeszcze ten dodatkowy temat od strony etycznej czy medycznej.

Łączy się to w pewien sposób jednak z tym co piszesz dalej: że się nie zgadzasz z wolą ludu i że żadne gremium nie może decydować o życiu i ciele człowieka, nawet po śmierci. Brzmi szczytnie, ale po pierwsze od zarania praktyka jest inna. Po drugie utrzymanie ciała człowieka z BD bardzo dużo kosztuje i to stawia pewien wybór, bardzo przyziemny, czy trzymać to ciało - czy leczyć ludzi. Jak zapewne wiesz na okrętach JKM rannych znoszono pod pokład na czerwono malowaną podłogę, gdzie lekarz zajmował się nimi w takiej kolejności, w jakiej mogli wrócić do walki. Nic się w tym nie zmieniło, środki są zawsze ograniczone. Więc ten, który dzieli środki decyduje - i zawsze tak było. Wolnoć Tomku w swoim domku oczywiście. Ale w domku.

Do filozofii się nie odnoszę. Może tak, może nie. Całkowicie jednak pomijasz ludzi, którzy za życia byli zdeklarowanymi zwolennikami podzielenia się sobą po śmierci.

Co do antyoksydantów. Rozróżnijmy dwie rzeczy - to że związki takie istnieją i są życiowo ważne - i to, czy ich podawanie w suplementach diety na ślepo ma jakikolwiek sens. Do tego się odnoszę. Wyguglać artykuły, że zwiększanie ich dawki może pogarszać sprawę nie jest szczególnie trudne, choćby: http://jama.jamanetwork.com/article.aspx?articleid=205797 (http://jama.jamanetwork.com/article.aspx?articleid=205797) czy http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3765487/ (http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3765487/) itd. Skok fitness-biznesu i aptekarzy na antyoksydanty nie miał żadnego związku z nauką. Nie przeprowadzono żadnych badań, nie ustalono dawek itd. Ktoś rzucił hasło "antyoksydanty wydłużają życie" to zaczęto tego dosypywać do tego cukru, który uczenie zową suplementami diety - jak i bić pianę, jakie to dobre. I to miałem na myśli mówiąc o obskurantyzmie a nie to, że takie związki istnieją i są życiowo niezbędne (podobnie jak oksydanty). Dość podobnie było z margaryną (dobrze miała robić na serce, ale nikt nie zbadał, na co robi źle), z pierwiastkami promieniotwórczymi u zarania ich badań (sprzedawano roztwór w buteleczkach jako lek) itd.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Marca 07, 2015, 03:12:51 am
Cytuj
Nie może żadna wladza, zaden lud, zadne gremium decydowac o zyciu i ciele czlowieka
Ośmielam się być dokładnie przeciwnego zdania.
vosbm
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 07, 2015, 05:18:56 pm
Nie może żadna wladza, zaden lud, zadne gremium decydowac o zyciu i ciele czlowieka

Nawet władca Muzułmanów*? ;)

* http://www.planetaislam.com/praktyka/fatwa/transplantacja_organy_ludzkie_islam.htm (http://www.planetaislam.com/praktyka/fatwa/transplantacja_organy_ludzkie_islam.htm)

Serio natomiast: mówisz o tym z punktu widzenia wartości niematerialnych, to jest etyki (czyli postulatywnie), czy też z punktu widzenia fizyki (czy - szerzej - empirii)? (Bo ta druga łatwo wykaże, że władzą zdolną decydować o życiu i ciele człowieka każden jeden może się stać sprawiwszy sobie - legalnie lub nie - pukawkę, albo nawet robiąc (nie)odpowiedni pożytek ze sztachety, kłonicy lub kuchennego noża.)

A swoją drogą: patrząc w odpowiedniej skali powyższy spór straci na znaczeniu za czas jakiś - za sprawą szeroko pojętej fizyki -  kiedy (pójdę w prostoduszną ekstrapolację a'la Cetarian ;)) medycyna rozwinie się na tyle, że z jednej strony powszechna będzie klonacja organów, z drugiej zaś produkować się będzie tyle sprzętu medycznego, że na utrzymanie przy życiu każdego ciała starczy (nawiasem mówiąc: wtedy kręgi religijne mogą przejść na drugą stronę debety, domagając się większej radykalności w śmierci orzekaniu, czy motywując wiernych raczej by wybierali los jawnego truposza, nie ciała-maszynami-animowanego o statusie niedookreślonym, jeśli nie po to by na pogrzebach zarabiać, choć i tak brzydki motyw potrafię sobie wyobrazić, to z tej przyczyny, by ostrzej odgrodzić życie od śmierci celem - w skrócie mówiąc, bo rozwijać mi się nie chce - wiązania rezurekcjonistycznych nadziei z zaświatem raczej, niż ze światem).
Dlatego - choć z przyjemnością czytam podparte znajomością tematu wywody Stron - nie włączam się do dyskusji zbytnio, widząc tematu doraźność (Mistrz zwykł myśleć w skalach milionleci, a tu dekad, góra wieków, starczy, by rzecz się rozwiązała). Gdyby mi zaś bardzo sen z oczu spędzało, że mogą nieopatrznie żywego, czy choć półżywego, pokroić to bym się raczej starał o to by w/w klonację wspomagać i dosprzętowienie...

Ośmielam się być dokładnie przeciwnego zdania.

To już wiemy. Prosi się jednak o jakieś uzasadnienie tej opinii.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Marca 07, 2015, 05:40:54 pm
To jest wybór aksjologiczny.
vosbm
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 07, 2015, 06:33:18 pm
Czyli, że dyskutować z nim tyle ma sensu co z wiadomymi wypowiedziami krysznaity? ::)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Marca 07, 2015, 10:29:01 pm
Jestem za karą śmierci. Inny jest przeciw. Jak mają dyskutować?
vosbm
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 10, 2015, 07:36:55 am
Można próbować poszukać - ekhem - racjonalnych przyczyn przyjętych stanowisk w sprawie i na tej - rozumowej - płaszczyźnie usiłować przekonać jeden drugiego, dążąc do zbliżenia stanowisk. W ostateczności zostają inne metody argumentacji:
(http://dailywrestlingnews.com/wp-content/uploads/2014/07/Eddie-Cena-parking-lot-gifs-001.gif)

Tymczasem jednak coś do nexowego ogródka - RPO ma wątpliwości co do ministerialnego rozporządzenia o kryteriach orzekania śmierci mózgu:
http://www.rpo.gov.pl/sites/default/files/Do_MZ_ws_kryteriow_i_sposobu_stwierdzenia_trwalego_nieodwracalnego_ustania_czynnosci_mozgu.pdf (http://www.rpo.gov.pl/sites/default/files/Do_MZ_ws_kryteriow_i_sposobu_stwierdzenia_trwalego_nieodwracalnego_ustania_czynnosci_mozgu.pdf)

Żeby jednak nie pogrążać się w pięknoduchostwie i nie bujać w obłokach wysokiej moralizatorskiej abstrakcji przypatrzmy się sprawie orzekania zgonu na naszym podwórku trochę szerzej:
http://www.rynekzdrowia.pl/Prawo/Arlukowicz-trwaja-prace-nad-przepisami-dotyczacymi-orzekania-o-zgonie,132962,2.html (http://www.rynekzdrowia.pl/Prawo/Arlukowicz-trwaja-prace-nad-przepisami-dotyczacymi-orzekania-o-zgonie,132962,2.html)
http://www.medexpress.pl/system/aby-stwierdzic-zgon-wezwij-karetke-pogotowia-ratunkowego-nowy-pomysl-ministra-zdrowia/54812/ (http://www.medexpress.pl/system/aby-stwierdzic-zgon-wezwij-karetke-pogotowia-ratunkowego-nowy-pomysl-ministra-zdrowia/54812/)
http://www.medexpress.pl/system/karetki-izby-przyjec-dla-zmarlych-a-gdzie-zywi-i-chorzy/48790/ (http://www.medexpress.pl/system/karetki-izby-przyjec-dla-zmarlych-a-gdzie-zywi-i-chorzy/48790/)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Marca 10, 2015, 09:49:36 pm
@Maziek
Ogolna uwaga: Mam nadzieje, ze staramy sie oboje dojsc w tej dyskusji do prawdy i jakis sensownych wnioskow, a nie szukac szczegolow, ktorymi bedziemy sie nawzajem punktowac. To tak, zebys nie zwatpil w nasza dobra wole :)

Maziek, mozesz sie wycofac ze wszystkiego, wlasciwie to na to licze ;)

To, ze cos jakos bylo robione nagminnie w przeszlosci, to zaden argument usprawiedliwiajacy dane dzialanie. Ludzie od zawsze toczyli wojny, zabijali sie, wykorzystywali, niewolili etc. Nie bedziemy z powodu nagminnosci historycznej takich rzeczy popierac, prawda?
Argument ekonomiczny:
1. Taki wlasnie argument uzyla komisja harvardzka, przy wprowadzaniu nowej wtedy definicji smierci mozgowej. Pomijales to wczesniej, a teraz sam to przytaczasz jako argument.
2. To dla mnie nie jest argument. Mozna by go rozwinac i systematycznie obcinac ludziom kosztowne leczenia, zwlaszcza starym. Tego chcemy?
Po drugie, nie jest to argument za odlaczaniem ludzi, tylko za zmiana systemu oplacania sluzb medycznych, skoro obecny prowadzi do takich zwyrodnien. Wyjsc z bledu, a nie nawarstwiac kolejne bledy na pierwotnym. Mowie to oczywiscie odnosnie przypadkow, ktore nadal mozna leczyc, ktore daja nadzieje, stan wegetatywny, etc.
Cytuj
Do filozofii się nie odnoszę. Może tak, może nie. Całkowicie jednak pomijasz ludzi, którzy za życia byli zdeklarowanymi zwolennikami podzielenia się sobą po śmierci.
Myslalem, ze to oczywiste. Pomijam, bo oczywiscie czlowiek nie powinien byc niewolnikiem, wlasnoscia wladzy, urzednika, lekarza, szpitala i powinien moc dowolnie dysponowac swoim cialem. Zaiste, jezeli czlowiek nie moze nawet zadecydowac o swojej watrobie, albo sercu, to znaczy ze jest niewolnikiem do kwadratu, cegielka w masie, nie czlowiekiem juz (w oczach tych, co chca za niego, z jego cialem robic co im sie podoba). Jesli ma wole oddac podroby, to nikt nie moze mu tego zabronic. A jesli nie ma takiej woli, to wara od jego watpiow!

Antyoksydanty:
No, stwierdzenie ze nie nalezy ich brac na slepo, jest oczywiste i w zasadzie wyjasnia wszystko. Nic nie nalezy robic na slepo. Natomiast wyniki badan sa sprzeczne i niejednoznaczne. Przedawkowanie, oczywiscie moze byc negatywne, zwlaszcza vitamin w tluszczach rozpuszczalnych, ale o tym wiadomo od stu lat. Problem w tym, ze 99% ludzi (na oko) nie ma diety, ktora by im dostarczala wszystkich skladnikow w optymalnych ilosciach.

@Remuszko
Zara, zara, Tawariszcz. Pozwolcie mi dobrze zrozumiec o co Wam biega.
Dokladnie przeciwne zdanie brzmialo by tak:
"Kazda wladza, kazdy lud, kazde gremium, moze decydowac o zyciu i ciele czlowieka"
Takie macie zdanie? :)

@Q
Oczywiscie mowie caly czas o tym, jak wg mnie byc powinno. To jak jest, to insza inszosc. W koncu od tego zaczal sie temat, ze jest inaczej, niz byc powinno.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Marca 10, 2015, 10:29:58 pm
Jakieś bzdury rzekłem. Przepraszam.
R.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 10, 2015, 11:25:34 pm
@Q
Oczywiscie mowie caly czas o tym, jak wg mnie byc powinno. To jak jest, to insza inszosc. W koncu od tego zaczal sie temat, ze jest inaczej, niz byc powinno.

W powinno to ja się zacznę bawić o ile dożyję jak do etapu Graczy dojdziemy (na co szanse sobie daję przyzerowe, jeśli nie ujemne), póki co wolałbym usłyszeć co jest możliwe (tj. do czego można dążyć w dającym się przewidzieć niedługim terminie)... ;)

Zresztą takie kategoryczne powinno, to jest postawa filozofa, nie Konstruktora.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Marca 11, 2015, 01:24:35 am
Q
Wiesz, Q, im bardziej biegly konstruktor, tym mu sie bardziej otwieraja wrota na to co jest mozliwe i coraz czesciej, i uwazniej musi odpowiadac na pytania co powinien robic, a czego nie. Na razie mamy sytuacje, ze prawodawstwo nie nadaza za technologia. Technologia, jak wiemy nie jest moralna ani oparta na swiatopogladzie sama w sobie. Natomiast prawo - jak najbardziej. To sa juz obszary filozoficzne, ale bardzo wymiernie i materialnie kasajace nas w antyglowe i nie mozna glowy chowac w piasek przed nimi. Jak wiadomo prawo w ostatecznej formie uchwalaja dyletanci i ignoranci (ilu z poslow moze sie znac na niuansach intensywnej terapii i smierci mozgowej).
Techniczne mozliwosci podtrzymywania zycia i terapii ciezkich przypadkow sa coraz wieksze, wiec nie da sie oddzielic filozofiii od technologii stosowanej w praktyce.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 11, 2015, 03:54:09 am
Wiesz, Q, im bardziej biegly konstruktor, tym mu sie bardziej otwieraja wrota na to co jest mozliwe i coraz czesciej, i uwazniej musi odpowiadac na pytania co powinien robic, a czego nie.

Zgoda. I nawet przypomniałeś mi jednego z modnych dziś SFowych autorów (Dukaj dopisał mu sidequela w postaci "Cruxa"), porównywanego - jak zwykle (i, jak zwykle, na wyrost) - z Lemem, Neala Stephensona (cytowałem go (http://forum.lem.pl/index.php?topic=542.msg26845#msg26845), jakże dawno temu), który - nawiasem mówiąc - o jednym ze swoich bohaterów (wpływowym neowiktoriańskim arystokracie osadzonym w roli rezonera i fabularnej sprężyny zarazem) napisał:

"Alexander przekonał się, że najskuteczniejszym sposobem szokowania maluczkich jest głośne wyrażanie wiary w to, iż niektóre działania są z gruntu dobre, inne zaś z gruntu złe, a człowiek rozumny powinien w swym postępowaniu kierować się przede wszystkim dobrem."
"Diamentowy Wiek" (http://katedra.nast.pl/artykul/2432/Stephenson-Neal-Diamentowy-wiek/)

A i do ojców Destrukcjanów z ojcem Arago do kupy stąd niedaleko...

(Znaczy: wybrnąłeś i to w kierunku, który pozytywnie mnie zaskoczył ;).)

Na razie mamy sytuacje, ze prawodawstwo nie nadaza za technologia.

Zgoda, w wielu aspektach, ale ten przypadek śmiem uznać za podlegający innej zasadzie, z powodów, o których pisałem, ale o tym za chwilę.

Technologia, jak wiemy nie jest moralna ani oparta na swiatopogladzie sama w sobie. Natomiast prawo - jak najbardziej. To sa juz obszary filozoficzne, ale bardzo wymiernie i materialnie kasajace nas w antyglowe i nie mozna glowy chowac w piasek przed nimi. Jak wiadomo prawo w ostatecznej formie uchwalaja dyletanci i ignoranci (ilu z poslow moze sie znac na niuansach intensywnej terapii i smierci mozgowej).
Techniczne mozliwosci podtrzymywania zycia i terapii ciezkich przypadkow sa coraz wieksze, wiec nie da sie oddzielic filozofiii od technologii stosowanej w praktyce.

Wszystko to szczera prawda. Tylko, ze dla mnie to jest nadal abstrakcja i oderwane od życia filozofowanie, bo - nie chcę się powtarzać - pacjent już podłączony do respiratora itd. jest na uprzywilejowanej pozycji względem tego, który zemrze zanim karetka doń dotrze, jako i ten, którego zgon stwierdza na oko niedouczony ratownik, bywa, ze po paru głębszych. Znaczy: mam wrażenie, że nachylasz się nad różami, gdy płoną lasy i to płoną hektarami.

Od ustawodawcy zasię, czy jego wykonawczego ramienia, trudno wymagać - nawet gdyby średni poziom rozumu na łba był tam wyższy - nadążania za technologią, gdy ta technologia istnieje co prawda gdzieś tam (np. w JuEsEj) w sposób praktyczny, ale u nas jest tylko teoretycznie możliwa, jak - nie przymierzając - lot na Marsa.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Marca 11, 2015, 05:54:39 pm
Nie da sie dyskutowac o 100 tematach na raz. Co z tego ze gdzies tam jest problem z ratownikami i innymi kwestiami? W Afryce dzieci gloduja milionami, czy mam moralny zakaz dyskutowania o czymkolwiek innym? Pojawil sie temat, zostal rozwalkowany, dyskusja i tak ma byc. Wlasciwie w tym wszystkim umknela mi statystyka, jakiej ilosci przypadkow moze to dotyczyc. Wiem jedynie, ze terapia hipotermiczna i podawanie hormonow skutkuje 60% zwiekszeniem wybudzen ze spiaczki. No i temat nie jest zadna abstrakcja, tylko normalna rzeczywistoscia.
Natomiast pomysl, ze od ustawodawcy  nie nalezy wymagac znajomosci tematu, co do ktorego tworzy prawo, z wszystkimi prawnymi konsekwencjami to jakis kabaret. Tak, tak, wiem: Wspieraja sie expertami. Ale to nie zwalnia ich z obowiazku znajomosci tematu. Oczywista oczywistosc :)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 11, 2015, 08:01:31 pm
Mam nadzieje, ze staramy sie oboje
No tu to mi dało mocno do myślenia. Ja samiec... więc Ty?! Nie możet byt - LENIN?! ;)

Cytuj
... dojsc w tej dyskusji do prawdy i jakis sensownych wnioskow
Oczywiście - to co się czepiasz antyoksydantów, kiedy wytłumaczyłem o co mi biegało? Równie dobrze mogłem podać przykład "diety dobranej do grupy krwi" albo "terapii bezglukozowej nowotworów" albo "terapii nadciśnienia solą morską" albo... (akurat jest art w WiŻ). Albo "środków na zakwaszenie organizmu". Wiesz przecież, że wiem, że są dobrze naukowo zbadane grupy krwi, rola glukozy, skład soli morskiej itd. I wiesz dobrze, że że żadne podane wyżej "terapie" czy "diety" nie mają (mimo to) żadnych podstaw naukowych. Ludzie jedzą antyoksydanty bo są obskurantami - a nie dlatego, że czytali w Nature wyniki badań. O co kruszysz kopię :) ? I nie są wynik badań niejednoznaczne, tylko są jednoznaczne ale dla danego specyfiku - a nie dla wszystkich antyoksydantów w kupie - a to nie to samo. I nie chodzi tu o przedawkowanie bo te badania były kliniczne na ludziach.

Z odłączania ludzi w stanie wegetatywnym wycofuję się z powodu, który sam wyżej opisałeś - nie da się dyskutować o wszystkim. Nie znaczy to, że zmieniłem zdanie i uważam, że nie ma takiej sytuacji, w której takiego człowieka można odłączyć. Po prostu trudno abyśmy doszli do porozumienia w tej kwestii, skoro nie doszliśmy jeszcze w kwestii BD, a ta wydaje mi się dużo bardziej skomplikowana także prawnie nie mówiąc filozoficznie.

Odnośnie argumentu, że robienie czegoś w przeszłości nie oznacza, że należy to popierać - to moim zdaniem naciągasz kontinuum. W tej chwili i zawsze tak było dotąd, życie jednostek podlegało decyzjom jakiejś władzy. Oczywiście jednostka miała raz mniej raz więcej swobody (również zależnie, jaką jednostką była) - na przykład zawsze mogła sobie palnąć w łeb. Tak było, tak jest i tak będzie jeszcze długo a może zawsze. Nawet nie jestem pewien, czy nie ugryzłbyś się w język, że tego nie popierasz (że jest jakieś prawo nad Tobą, a więc i nad innymi). Nawet jeśli tego nie popierasz jest to w tym momencie czysta, CZYSTA abstrakcja, żeby tak nie było.

Nie przyrównuj więc kwestii całkowicie abstrakcyjnej (że hipotetycznie nikt ma nie decydować o jednostce) do kwestii całkowicie praktycznej, że ciała na oddziałach intensywnej terapii zajmują miejsce żywym.

Po drugie nie posuwaj się do demagogii, bo obcinanie opieki rencistom i emerytom to jest obcinanie żywym, a trzymanie ciał po BD pod sztucznym krążeniem to jest trzymanie ciał. Tak jak wybudzanie ze śpiączki po terapeutycznej hipotermii po przywróceniu samodzielnego krążenia to nie jest to samo, co zmartwychwstanie mózgu po BD. Nawiasem mówiąc - skąd informacja, że hipotermia powiększa tę wybudzalność o 60%?

Apropos Twoich pytań (przeoczyłem)
Cytuj
1. Cialo podtrzymywalo prawidlowa temperature. Moze to robic bez mozgu?
2. Wystepowala reakcja na naciecie powlok, np. wzrost tetna i cisnienia. Moze cos takiego zajsc w zyjacym ciele, ale z martwym mozgiem?
3. Niekiedy rownowaga wszystkich hormonow pozostawala bez zaburzenia
Odpowiadam: nic o tym konkretnie nie czytałem (daj linka) ale uważam: tak, nie wiem, tak. Pierwsze tak bo jeśli nie, to ludzie z uszkodzonym tym ośrodkiem umieraliby (inna rzecz, czy prawidłowa to 36,6 czy niezabójcza). O nacinaniu powiek nic nie wiem. Wyjaśnij. Trzecie: układ hormonalny jest chyba najstarszym układem u zwierząt w ogóle, starszym niż nerwowy. Skoro działa nawet u kompletnie bezmózgich zwierząt na zasadzie sprzężeń zwrotnych - to dlaczego w zakresie zachowania homeostazy miałby nie działać u człowieka?

A czy możesz dać komentarz, jak te pytania mają się w świetle przytaczanych przeze mnie przykładów (przeszczep serca, serca pawiana, sztucznego serca, gorączki neurogennej itp.) Wszystko to są sytuacje, które na zasadzie "skoro to jest możliwe to..." dają odpowiedź na pytanie 1 i 3. W drugim daj jakiegoś linka, bo nie wiem o co biega.

A teraz wróćmy na główny tor. W sumie to jest najistotniejsze. Może zawieśmy resztę nawet. Powrócę znów do początku - po prostu chcę tę rzecz do końca wyjaśnić (a nie z upierdliwości). Ostatnio napisałeś, żebym się odczepił od stwierdzenia, że "w całości odrzucasz koncepcję BD". Czy możesz w takim razie wprost napisać (zgodnie z zasadą wyłączonego środka), że uznajesz koncepcję BD, czyli mówiąc węzłowato uznajesz co najmniej, że może być sytuacja, że (przez jakiś czas, choćby względnie krótki) ciało człowieka funkcjonuje mimo śmierci mózgu?
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Marca 13, 2015, 10:45:23 pm
@Maziek
  To pierwsze, to jest Twoja wina! Ty sie za samca mozesz uwazac, jak Begowski za samice, ale ja mialem to nieodparte wrazenie feminizmu, plynace z Twoich postow i stad to  ;D

  No dobra, o antyoksydantach zapomnijmy na teraz, z ludzi-warzyw sie wycofales, ok.

  Obiecalem sobie, ze bede wykazywal maximum dobrej woli, ale spodziewam sie od Ciebie tego samego.
Zarzuciles mi tu CZYSTA abstrakcyjnosc, ale polemizujesz wlasciwie ze swoimi abstrakcjami, bedacymi rozmydleniem tego o czym pisalem, przechodzac na koniec do wniosku opartego na swojej wlasnej fikcji. Teraz wyjasniam dlaczego:
 
Cytuj
Mowie to oczywiscie odnosnie przypadkow, ktore nadal mozna leczyc, ktore daja nadzieje, stan wegetatywny, etc.
Nie zauwazyles tego zdania, czy z rozmyslem je pominales?
Kwestie sa dwie, odrebne zupelnie, odnosnie decydowania o zyciu i ciele czlowieka przez wladze i lekarzy, o ktorych JA pisalem :
1. Rozporzadzanie narzadami czlowieka za jego zycia i po jego smierci. Uwazasz, ze czlowiek nie powinien miec takiego prawa? Bo to abstrakcja i zawsze bylo inaczej?
2. Odlaczanie od aparatury ludzi, ktorzy maja male, ale jednak szanse na uratowanie. Nie martwych cial, zajmujacych miejsce, o czym Ty pisales, a ktore przypadki ja wylaczylem z tej kwestii (po to bylo to zdanie, bo juz Cie na tyle poznalem, ze przewidujac Twoje obiekcje je zamiescilem ;) )
  Nie sa to zadne kwestie abstrakcyjne, tylko zwykle prawo. Obowiazujace, ktore zawsze mozna zmienic na inne. Tak samo jak obecna procedure stwierdzajaca smierc, na lepsza.
  Jak slysze argument w dyskusji: "To demagogia", to mi rece opadaja, bo to znaczy: Nie zgadzam sie z tym co mowisz, nie rozumiem co mowisz, ale to Twoja wina...
W tym przypadku to nie zadna demagogia, tylko zwykle rozwiniecie Twojego pomyslu. Tu zaznaczam, ze zrozumialem Cie tak: Chorzy w nieodwracalnej spiaczce, ze stwierdzona (za pomoca metody, ktora Ja, Nexus uwazam za wadliwa) BD zajmuja lozka innym, sa obciazeniem finansowym, wiec nalezy sie ich z tych lozek pozbyc.
Potem wprowadziles mocne sformulowanie: "Ciala zajmujace lozka". No tak, gdyby do tego co pisalem o chorych, zamiast chorego wprowadzic "cialo zajmujace lozko", to Twoje zarzuty o abstrakcyjnosc, czy w tym fragmencie bardziej o demagogii, w odniesieniu do mojego rozwiniecia na chorych starcow i innych, z malymi szansami, mozna by ewentualnie uznac .

 60% to od Prof. Talara, specjalisty z dziedziny spiaczki i urazow glowy, prowadzil najslawniejsza klinike w Polsce. Hipotermia + hormony to 2 najwazniejsze w takiej wlasnie kolejnosci, do tego bardzo duze efekty daje stymulowanie ukl. nerwowego przez glupi masaz, tylko trzeba go stosowac kilka godzin dziennie (stad niezbedna pomoc rodziny).

1,2,3, wraz z kwestiami przykladow, ktore dales:
1. No wlasnie, temperatura zabojcza czy nieprawidlowa? O tym juz wczesniej pisalem, ze trzeba rozrozniac te dwie kwestie. Uszkodzony osrodek regulacji temperatury w mozgu nie oznacza smiertelnego przegrzania, albo smiertelnego wychlodzenia od razu. Widzialem program, o chlopcu ktory wlasnie mial ten problem i nie mogl prawie nic robic fizycznie, bo sie przegrzewal. Ale zyl caly czas, tylko musial byc uwazny. Potem zrobili mu kubraczek, ktory efektywnie byl lodowka, ktora ubieral na siebie, z zasilaniem i mogl np. grac w pilke.
2. Hehe, ale to zabrzmialo: Nacinanie powiek :))  To taka nowa metoda stwierdzania smierci, poprzez nacinanie powiek skalpelem, obok klocia igla w policzki i wlewania wody do ucha :)) 
Oczywiscie zle przeczytales: NACINANIE POWLOK, do pobrania narzadow. Obserwowano skok cisnienia i tetna, czyli reakcje bolowa podczas przecinania czlowieka. Co oczywiscie zaprzecza smierci mozgu, w koncu reakcja na bol to jeden z testow stwierdzajacych smierc czlowieka.
3. Chocby z tej przyczyny u czlowieka to dziala inaczej, ze wiele z hormonow jest wytwarzanych w obrebie mozgu. Takze tych, ktore pelnia role regulujace poziom i dzialanie innych hormonow. Dlatego przy urazach glowy, oraz u ludzi w spiaczce czesto trzeba podawac hormony. Nawet taki testosteron, choc wytwarzany ZUPELNIE ;) gdzie indziej, podlega drastycznym zaburzeniom przy urazach glowy, nawet nie zwiazanych w ogole z wystapieniem spiaczki. Od niedawna lekarze sie "obudzili" i zaczeli monitorowac poziom testosteronu u sportowcow narazonych na urazy glowy i ludzi po urazach, np. zolnierzy (pobliskie wybuchy). Tak, tak, wystarczy jeden uraz, z ktorego facet wychodzi zdawalo by sie bez komplikacji, a okazuje sie ze jego rownowaga hormonalna, zwlaszcza poziom testosteronu, jest permanentnie uszkodzona, a nawet w spiaczce nie byl. To samo przy mikrourazach mozgu: Wystepuja permanentne zaburzenia hormonalne. Dlatego sportowcy sportow walki i podobnych, po dluzszej karierze, czesto musza sie leczyc hormonalnie.

  Serce po przeszczepie i pawiana (dlaczego nie szympansa?) jak wiesz ma swoj wlasny pacemaker, ktory utrzymuje bicie na poziomie mniej wiecej 100/min. Zeby zwalnialo lub przyspieszalo musi dostac sygnal z zewnatrz. Moze byc nerwowy (z mozgu), albo chemiczny. Juz o tym pisalem pare postow wczesniej, wiec krotko, bez nazw substancji, ktore mi juz wywietrzaly z glowy: Leci impuls z mozgu do przeszczepionego serca, zeby np. zwolnic, wzdluz zyly, dochodzi tylko do miejsca przerwania nerwu. Ale jednoczesnie pod wplywem impulsu z mozgu, wydzielana jest jedna substancja, tuz przy nerwie, ktora powoduje wydzielanie nastepnej, ktora powoduje wydzielanie kolejnej, ktora dociera z krwia do pacemakera, ktory obniza ilosc uderzen. Na poczatku jest impuls z mozgu, bez niego caly ciag reakcji chemicznych nie nastapi i serce pozostanie na poziomie 100/min. Mozesz sie cofnac, iles-tam postow wstecz po te nazwy, itd. A tak w ogole, to podobno czasami te nerwy sie regeneruja, jak wyczytalem przy okazji doedukowywania sie.
  A co ze sztucznym sercem? Sztuczne serce ma stala ilosc uderzen, dobrana pod danego czlowieka i nic go nie zmienia. Teraz wlasnie, pare miesiecy temu wszczepiono gosciowi po raz pierwszy nowy typ, ktory ma podobniez za pomoca jakis czujnikow (nie wiem jakich i na co reagujacych) zmieniac swoj rytm. Ale to jeszcze w fazie prob.

  Wezlowato, w odpowiedzi na ostatnia czesc: Uznaje, ze moze byc sytuacja, że (przez jakiś czas, choćby względnie krótki) ciało człowieka funkcjonuje mimo śmierci mózgu. Przy czym zamienil bym funkcjonuje na "nie umiera" i dodal: W odpowiednich warunkach.
Hmmm, myslalem ze tutaj nie ma miedzy nami niezgody i ze wyjasnilem co mialem na mysli, mowiac o odrzuceniu BD w calosci. Glownie chodzi mi o metody badania, bo przeciez tu sie chyba obaj zgodzimy ze moga byc bardziej pewne i o obowiazujaca definicje Harvardzka. Osobne, ale zawierajace sie w moim odrzuceniu koncepcji BD, zastrzezenia mam co do uzasadnien ekonomicznych i moralnych/niemoralnych.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 15, 2015, 01:02:08 am
To pierwsze, to jest Twoja wina! Ty sie za samca mozesz uwazac, jak Begowski za samice, ale ja mialem to nieodparte wrazenie feminizmu, plynace z Twoich postow i stad to  ;D
Uu, jest gorzej niż myślałem, jestem widzę przedmiotem Twoich fantazji erotycznych! ;)

Cytuj
Cytuj
Mowie to oczywiscie odnosnie przypadkow, ktore nadal mozna leczyc, ktore daja nadzieje, stan wegetatywny, etc.
Nie zauwazyles tego zdania, czy z rozmyslem je pominales?
Staram się trzymać tematu dyskusji - a ten nie obejmuje przypadków, które można leczyć, w tym stanu wegetatywnego.

Cytuj
1. Rozporzadzanie narzadami czlowieka za jego zycia i po jego smierci. Uwazasz, ze czlowiek nie powinien miec takiego prawa? Bo to abstrakcja i zawsze bylo inaczej?
Twoje stwierdzenie, od którego się zaczęło, brzmiało: "tylko indywidualna decyzja jednostki o jednostce". Nie jest to stan nigdy dotąd zaistniały i przypuszczam, że szybko nie zaistnieje. O momencie śmierci decydują lekarze wg prawa ustalonego przez króla, czy przez wolę ludu, w Polsce z powodu tego prawa nie można sprzedać własnej nerki za to zgodnie z tym prawem można zastrzec brak zgody na rozczłonkowanie po śmierci. Tak mniej więcej jest przypuszczam w całym cywilizowanym świecie, bo w całym cywilizowanym świecie prawo zakreśla ramy wokół człowieka. Dramatyczne pytanie, które zadajesz, jest abstrakcyjne w rzeczywistości, w jakiej się znajdujemy.

Cytuj
2. Odlaczanie od aparatury ludzi, ktorzy maja male, ale jednak szanse na uratowanie. Nie martwych cial, zajmujacych miejsce, o czym Ty pisales, a ktore przypadki ja wylaczylem z tej kwestii (po to bylo to zdanie, bo juz Cie na tyle poznalem, ze przewidujac Twoje obiekcje je zamiescilem
W Polsce nie mozna nie ratować (odłączyć) człowieka, który nie umarł. Ja mam na myśli wyłącznie odłączanie tych, którzy umarli. Jeśli dopuszczasz BD tak w ogóle (a dopuszczasz, jak piszesz) to musisz dopuścić możliwość fizycznego stwierdzenia BD. Bo jeśli nie widzisz możliwości fizycznego stwierdzenia BD badaniem to znaczy, że nie możesz takiego pojęcia wyodrębnić w sensie fizycznego stanu, który obiektywnie istnieje, co można wykryć odpowiednią procedurą - za czym taka koncepcja może być jedynie nieweryfikowalną hipotezą, podobną do sadzania diabłów na łebku szpilki. Jest to oczywiste, albo- albo. Więc dlatego pytałem tak wyraźnie - może ktoś Twoim zdaniem mieć martwy łeb a żywe ciało czy nie? Mówisz tak. No to musi być możliwość obiektywnego stwierdzenia tego stanu, abstrahując od tego, czy to się obecnie robi dobrze, czy źle.

Cytuj
Jak slysze argument w dyskusji: "To demagogia", to mi rece opadaja, bo to znaczy: Nie zgadzam sie z tym co mowisz, nie rozumiem co mowisz, ale to Twoja wina...
wcale nie, to może znaczyć "rozumiem co mówisz ale to demagogia" ;) . Z demagogią się bardzo ciężko dyskutuje.

Cytuj
W tym przypadku to nie zadna demagogia, tylko zwykle rozwiniecie Twojego pomyslu. Tu zaznaczam, ze zrozumialem Cie tak: Chorzy w nieodwracalnej spiaczce, ze stwierdzona (za pomoca metody, ktora Ja, Nexus uwazam za wadliwa) BD zajmuja lozka innym, sa obciazeniem finansowym, wiec nalezy sie ich z tych lozek pozbyc.
To jest własnie demagogia, bo ja nic nie mówiłem od odbieraniu czegokolwiek żywym. Też mógłbym twórczo rozwinąć Twoje podejście, ale nie chcę być demagogiczny ;) .

Cytuj
60% to od Prof. Talara, specjalisty z dziedziny spiaczki i urazow glowy, prowadzil najslawniejsza klinike w Polsce. Hipotermia + hormony to 2 najwazniejsze w takiej wlasnie kolejnosci, do tego bardzo duze efekty daje stymulowanie ukl. nerwowego przez glupi masaz, tylko trzeba go stosowac kilka godzin dziennie (stad niezbedna pomoc rodziny).
Po pierwsze po raz 10-ty: śpiączka to nie BD. Po drugie hipotermia i hormony nie powoduja zmartwychwstania obumarłych neuronów. Tutaj (https://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1&ved=0CCEQFjAA&url=http%3A%2F%2Fanestezjologia.bydgoszcz.pl%2Findex.php%3Foption%3Dcom_docman%26task%3Ddoc_download%26gid%3D187&ei=-LUEVbqmCtTtapqIgLAN&usg=AFQjCNH1FXhKqSZNxXhI8VYDLaZsO6UaoQ&sig2=nxWjnTpljZ-1i8P4Cu3Eyg&bvm=bv.88198703,d.d2s&cad=rja) i tutaj (http://medium.dilnet.wroc.pl/index.php/grudzien-2013-styczen-2014/411-medyczne-dylematy-prof-talar-nie-ma-racji) są ciekawe rzeczy. Dla mnie temat rzekomego "odżycia" pacjentów z poprawnie stwierdzoną BD jest zamknięty (dopóki prof. Talar albo Ty nie przedstawicie twardych danych :) ). Są tam ciekawe rzeczy (między innymi o procedurze, jak to w Polsce wygląda).

Cytuj
1,2,3, wraz z kwestiami przykladow, ktore dales:
Wydaje mi się, że jeśli przemyślisz sprawę, to będziesz musiał się zgodzić, na podstawie tego co sam piszesz, że mózg nie jest niezbędny ani do termoregulacji ani do utrzymywania rytmu serca. Nie wiem, jak możesz wyciągnąć inny wniosek, skoro wystarczy podłączyć człowieka do blaszaka, co tyka 100 razy i człowiek żyje. Może nie idealnie, ale jak się jest w stanie gorszym niż wegetatywny, to raczej się jest w spoczynku. Odnośnie powiek to chyba musiałem mieć bielmo na oku, ale jeśli chodzi o powłoki, to sądziłem, że sprawę wyjaśniłem i mamy za sobą. U pacjenta odgłowionego nadal działa obwodowy układ nerwowy i hormonalny. Jeśli nie zwiotczy się osoby z BD to (pierwszy przykład z brzegu) odruchy bezwarunkowe będą obecne. Ten przykład z testosteronem też się w to świetnie wpisuje: masz uszkodzony kawałek mózgu, który wariuje i produkuje co nie trzeba. To dlaczego człowiek nie umiera? Bo jest kilka innych systemów, które lepiej czy gorzej ale sobie z tym radzą.

Nie wiem czy wiesz, że prawie cała wiedza o funkcjach pnia i mózgu, gdzieś do połowy XX w a może i dalej, pochodziła wyłącznie z badania jego uszkodzeń. Wielkie "zasługi" położyła kiła (pień, poprzez ważenie pnia zmarłych pacjentów skorelowane z objawami, które spowodowały śmierć) oraz broń palna i motoryzacja (mózg, korelacja z objawami tych, którzy przeżyli). Niezliczeni pacjenci z unicestwionym większym czy mniejszym kawałkiem mózgu złożyli się na zadziwiająco dokładną jego mapę grubo nim dało się to badać eksperymentalnie z zewnątrz. Gdybyś miał rację to wszyscy ludzie z uszkodzeniami pnia czy śródmózgowia powinni mieć poważne problemy z zachowaniem homeostazy - a tak nie jest. A może bezgłowy kurczak Cię przekona (wyguglaj sobie). Długo żył, aż się zatchnął. Co prawda ptica nie mużczina a i kawałek pnia mu został, ale przysadka i reszta poleciała na ziemię :) .
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Marca 18, 2015, 12:02:35 am
No, no, zaraz mysli erotyczne. To ze masz osobowosc kobiety jeszcze Cie takowa nie czyni. Poza tem, czy Ty na wszystkie kobiety patrzysz przez pryzmat erotyki? :-*

Musze Cie, niestety z przykroscia skarcic.  ;)  Nie tylko nie wykazujesz dobrej woli w dyskusji, ale wrecz aktywnie wykazujesz sie wola zla. Wyrywasz moje zdanie z kontekstu, obcinasz je dodatkowo, a potem triumfalnie oglaszasz, jaki to ze mnie abstrakcjonista. Zdanie oczywiscie dotyczylo pobierania narzadow i kto ma prawo o pobraniu decydowac. Senior cos przebaknal o woli ludu, a Ol i ja ze tylko jednostka o jednostce decydowac moze. Dosc skutecznie, musze przyznac, przetraciles mi ochote do dyskusji. :'(

Reszta, co pisales, to oczywiscie demagogia i pomijanie tego co pisalem wczesniej  8)

Tylko dwie kwestie:
1. Czy mozesz wprost napisac, kto powinien moc decydowac o pobraniu narzadow od czlowieka? Powtarzam: Wprost. Bez naokoloMacieju.
2. Twierdziles, ze metoda stosowana w Polsce jest bez zarzutu. Na dany przeze mnie przyklad reakcji bolowej przy pobraniu narzadow, zareagowales stwierdzeniem, ze to nie ma znaczenia, bo cialo z martwym mozgiem moze reagowac i to o zyciu pnia i mozgu nie mowi. Ale jednoczesnie proba bolowa jest skladnikiem procedury stwierdzajacej smierc. Wiec ?

P.S. Po raz setny pisze: Co innego pelna rownowaga hormonalna i naczyniowo-krazeniowa, a co innego podtrzymanie zycia przy zaburzonej rownowadze.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 18, 2015, 01:29:33 am
No, no, zaraz mysli erotyczne. To ze masz osobowosc kobiety jeszcze Cie takowa nie czyni. Poza tem, czy Ty na wszystkie kobiety patrzysz przez pryzmat erotyki?
No. Są wyjątki, ale nieliczne.

Cytuj
1. Czy mozesz wprost napisac, kto powinien moc decydowac o pobraniu narzadow od czlowieka? Powtarzam: Wprost. Bez naokoloMacieju.
Odpowiada mi stan obecny: wola ludu (sejm) ustanawia prawo, wg którego jednostka określa swą potencjalną wolę, decyduje lekarz pobierając narządy o ile w danym wypadku pozwala mu prawo, potencjalna decyzja nieboszczyka i względy medyczne (czyli stan narządów).

Cytuj
2. Twierdziles, ze metoda stosowana w Polsce jest bez zarzutu. Na dany przeze mnie przyklad reakcji bolowej przy pobraniu narzadow, zareagowales stwierdzeniem, ze to nie ma znaczenia, bo cialo z martwym mozgiem moze reagowac i to o zyciu pnia i mozgu nie mowi. Ale jednoczesnie proba bolowa jest skladnikiem procedury stwierdzajacej smierc. Wiec ?
Więc czaszka jest unerwiona bezpośrednio z mózgu, a reszta ciała poprzez rdzeń kręgowy. Jeśli mózg jest martwy a rdzeń żywy, to ciało zachowa odruchy a czaszka (twarz, początek przełyku, oczy itd.) nie. Dlatego zdziwiłem się tym "nacinaniem powiek".

Cytuj
Po raz setny pisze: Co innego pelna rownowaga hormonalna i naczyniowo-krazeniowa, a co innego podtrzymanie zycia przy zaburzonej rownowadze.
Ale ja nie twierdzę, że "pełna". Nie trzeba mieć pełnej, żeby w miarę normalnie żyć. Ciało w stanie gorszym od wegetatywnego ma bardzo małe wymagania. Masz zresztą na to jakieś źródło, że badano tych pacjentów i mieli "pełną"? Osoba z przeszczepionym sercem też ma niepełną i czego to ma dowodzić?

Zresztą mniejsza. Nie interesowałem się dotąd prof. Talarem, ale po dwóch zapodanych przeze mnie linkach trochę pogrzebałem i moim zdaniem to szkoda czasu. Jego wystąpienie nie miało najmniejszych podstaw poza oszołomstwem światopoglądowym. Tekst, że "są liczne dowody (ożycia ludzi z BD), ale są ukrywane" wydziela znany mi zapach nawiedzenia. Dla mnie jest niepoważny bo nie przedstawił żadnych dowodów. A nie ma takowych, że ktoś przeżył poprawnie zdiagnozowaną śmierć mózgu. I tu się należy postawić kropkę, póki się nie znajdą.

Przypadek dla mnie podobny do prof. Macieja Giertycha - dobry specjalista w swojej dziedzinie, ale zaraz za nią szaman. To moje zdanie oczywiście, zdanie nikogo. Ale ja nim (prof. Talarem) i jego tezami nie będę się dłużej zajmować, tak jak przestałem się zajmować badaniami zespołu Macierewicza. Szkoda życia na bzdury.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Marca 18, 2015, 10:51:54 am
tak jak przestałem się zajmować badaniami zespołu Macierewicza. Szkoda życia na bzdury.
o to jak dobrze, że nie zdążyłem zacząć. wiedziałem przeczekać, uspokoi się...
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Marca 18, 2015, 09:15:23 pm
 1. A jakby prawo stanowilo, ze czlowiek musi swoje podroby posmiertnie oddac, nawet jak nie chce, to czy takie prawo by Ci odpowiadalo?

   2. Tak wlasnie sadzilem, odnosnie polaczen nerwowych, ale dwie rzeczy:
a) Jak sprawdzana jest ta reakcja bolowa? Czy podlaczaja elektrody, kluja i szukaja reakcji na EEG, czy  szukaja np. grymasu trwarzy, albo cos podobnego?
b) Przy przecinaniu powlok wystepuje czasem wzrost cisnienia i tetna. Czy taka reakcja organizmu jest mozliwa bez udzialu mozgu i czy jestes tego absolutnie pewien?

   No wiec podobniez wystepowala u chorych z przeznaczeniem na narzady niezaburzona rownowaga ukl. hormonalnego i naczyniowo-sercowego, co wgl. pozyskanej przeze mnie wiedzy nie jest mozliwe, przy calkowicie martwym mozgu.

   Z Talarem, to troche pojechales :)  Nazywanie goscia o nieporownywalnej do Twojej wiedzy i dostepie do nieosiagalnych dla Ciebie informacji oszolomem i nawiedzonym w kontekscie tematu w ktorym siedzi od dziesiecioleci, jest dosc karkolomne, nawet jak nie ma dowodow na to co twierdzi. Zreszta, jak takie dowody mialy by wg Ciebie wygladac? Wiesz, jakbys zobaczyl przypadkiem swoja zone, calujaca sie namietnie z obcym Ci facetem na ulicy, to tez nie mogl bys nigdzie i nikomu przedstawic dowodow na to, ze Cie zdradza, choc doskonale bys o tym wiedzial :)
Oczywiscie brak niepodwazalnych dowodow nie jest sytuacja pozadana i stawia pod znakiem zapytania sama teze, ale tez nie jest dowodem na to, ze Talar jest nawiedzonym klamca i oszolomem. Moze wiedziec (i na pewno wie) cos, czego Ty nie wiesz. Zreszta, Talar to jeden z wielu lekarzy, ktorzy maja negatywna opinie o obowiazujacej definicji i metodach stwierdzania smierci.
Co do ukrywania zle zdiagnozowanej BD, to wystarczy sobie odpowiedziec na pytanie: Czy dla lekarzy i szpitala jest korzystne rozglaszanie takiego przypadku, czy moze lepiej ukrycie, badz zamilczenie?
Pytales o przypadki ludzi wybudzonych po stwierdzeniu BD, prosze kilka z brzegu:
 http://www.truthaboutorgandonation.com/Survivors.html (http://www.truthaboutorgandonation.com/Survivors.html)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 18, 2015, 10:15:25 pm
Masę rzeczy mi przeszkadza, ale jestem za demokracją (odnośnie czy by mi przeszkadzało). Zresztą takie własnie prawo było w PRLu - ale lekarze i tak się pytali rodziny.

Nie wiem jak w Polsce sprawdzana jest reakcja bólowa. Jest na to zarządzenie ministra a jaka jest praktyka nie wiem.

Tak, jestem pewien, że wzrost ciśnienia i tętna może być efektem wyłącznie działania układu autonomicznego i hormonalnego. Poczytaj o wyrzucie adrenaliny z nadnerczy. Autonomiczy -> nadnercza ->wyrzut -> to co adrenalina robi (między innymi to, o co pytasz).

Co do tej równowagi hormonalnej daj jakiś art naukowy, to pogadamy. Tylko nie dawaj "dowodów" jak ta strona, którą zalinkowałeś, bo ja Ci zalinkuję stronę z "dowodami", że człowiek na dinozaury polował, albo że Potop sfinksa zniszczył.

Odnośnie do Talara to po pierwsze PIERWSZE co napisałem to że jestem NIKIM. Nie oznacza to jednak, że nie mam prawa do własnej oceny. Talar nie jest neurochirurgiem i rozminął się z prawdą co do stosowanych w Polsce procedur. Jeśli Talar ma dostęp do wiedzy, której nie mam ja czy inny Kowalski to nie sądzisz, że troszkę dziwne, że się nią nie podzielił (po pierwsze!)? Talar zajmował się wybudzaniem ze śpiączki, a to jest diametralnie inna sytuacja. Nie mam zamiaru oceniać Talara, ale wystąpienie tego typu bez twardych danych to mi przypomina, że jak ktoś fantazjował, że ma coś ekstra na chałupie tylko nie może wynieść bo starzy zabronili - to się mówiło "a ja mam w domu złotego słonia". Co do ukrywania przez lekarzy "takiego przypadku" to mam przeciwne zdanie, w warunkach współczesnej konkurencji w nauce każde odstępstwo od uznanego wzorca jest natychmiast wyłapywane i publikowane.

Cytat z tego, co linkowałem:

Prof. Talar i osoby go wspierające uparcie mieszają różne kategorie pacjentów. Wybudzenie ze śpiączki (a jak wiemy jest ich wiele rodzajów i stopni ciężkości) nie jest tym samym, co odwrócenie stanu śmierci mózgu. O ile mi wiadomo w instytucjach w jakich działał prof. Talar nie było możliwości długotrwałej wentylacji mechanicznej. Tym samym nie był w stanie prowadzić terapii osób z trwałym bezdechem – ergo nie miał do czynienia z pacjentami w stanie śmierci mózgu, gdzie kryterium braku własnego oddechu jest jednym z kardynalnych warunków rozpoczęcia procesu diagnostycznego. Kilkakrotnie miałem okazję konfrontowania przypadków, w których w trakcie diagnostyki śmierci mózgu bliscy pacjenta żądali przekazania go do dalszego leczenia prof. Talarowi. Za każdym razem informowaliśmy rodzinę, że chętnie to uczynimy pod warunkiem, że profesor wyrazi pisemną zgodę na przyjęcie i dalsze leczenie takiego pacjenta. Odzew nigdy się nie pojawił. Z obserwacji potencjalnych dawców diagnozowanych zwłaszcza w pierwszych latach programu transplantacyjnego we Wrocławiu wynika niezbicie, że pacjenci z pewnym obrazem śmierci mózgu, wykonanym protokołem diagnostycznym, w pewnej części nie mieli orzekanej śmierci mózgu przez komisję lekarską z uwagi na pojawiające się wątpliwości jednego z członków komisji. Wówczas pacjent nadal był leczony intensywnie. Finał w postaci niewydolności wielonarządowej i zgonu był zawsze ten sam, a do żadnego pobrania nie dochodziło. Można powiedzieć, że to lokalny, mały materiał niepoddany weryfikacji w publikacjach. Istnieją jednak prace potwierdzające na dużym materiale tezę, że wszyscy pacjenci z prawidłowo zdiagnozowaną całkowitą niewydolnością mózgu (śmiercią mózgu) nigdy nie odzyskali przytomności i nigdy nie zaczęli ponownie samodzielnie oddychać. Wykonane na dużą skalę badania w Japonii wykazały, że żaden z pacjentów z rozpoznaną śmiercią mózgu nie przeżył, nie odzyskał świadomości lub spontanicznego oddechu pomimo konsekwentnie stosowanej, pełnej intensywnej terapii. Żaden z tych japońskich pacjentów nie był też kwalifikowany jako dawca narządów z powodu religijnego dogmatu shintoizmu. Jest to tym samym najbardziej dobitna publikacja obrazująca „naturalny” przebieg pacjentów po wystąpieniu śmierci mózgu.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Marca 18, 2015, 11:06:24 pm
To co linkowales, to ja juz przeczytalem. Pod wzgledem informacyjnym, uwazam ze sa to rzeczy bezwartosciowe. Kazdy moze takie cos napisac.

Daj mi linka do tego procesu z adrenalina. Bo ja z kolei wiem, ze u ludzi po przeszczepie nie wystepuje (wlasnie ze wzgledu na przerwany nerw mozg-serce) reakcja "fight or flight", kiedy sie przestrasza/zdenerwuja, zwiazana z adrenalina/noradrenalina.

Ciagle sie domagasz prac naukowych. Dalem Ci link opisujacy konkretne przypadki, Ty mowisz ze to nieprawda, ze nic takiego nie mialo miejsca. Jak sobie wyobrazasz napisanie pracy naukowej na podstawie przypadku goscia, ktorego zdiagnozowano jako martwego, zaobserwowano objawy zycia na pogrzebie, wrocil do szpitala i "wrocil" do zycia. Opisz, prosze jaki proces naukowy, krok po kroku trzeba by w takim przypadku wdrozyc, jak miala by wygladac praca naukowa opisujaca taki przypadek, ktora by Cie usatysfakcjonowala. Co konkretnie naukowiec powinien zrobic, zeby opisac takie zdarzenie i zeby spelnialo ono kryteria pracy i metody naukowej. Nie wykrecaj sie, opisz to krok po kroku. Nie sadze zeby to bylo mozliwe, ale Ty zdaje sie tak, wiec?
 
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Marca 19, 2015, 09:10:50 pm
Nie to, żeby od razu pax (vobiscum, a może PAX?), lecz czy dałoby się ciut łagodniej i spokojniej?
Na dobry (rozśmieszający) początek, spróbuję pacyficznie zmienić swój wygląd :-)
VOJGM
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 19, 2015, 09:40:23 pm
ob. Remuszko, nie bądźcie ten, jak mu tam, rdzewiak jeden, Kichot. Co prawda jestem tylko męską kobietą albo żeńską mężczyzną, ale to jest jednak męska rozmowa, tu nie ma choreografii.

To co linkowales, to ja juz przeczytalem. Pod wzgledem informacyjnym, uwazam ze sa to rzeczy bezwartosciowe. Kazdy moze takie cos napisac.
Na czym opierasz ocenę? Ja podałem swoje kryteria - prof. Talar nie ma oparcia w danych naukowych. Jakie są Twoje? Przy czym ja nie użyłem sformułowania, że prof. Talar jest "każdy". Czy wykonałeś doświadczenia (jak chcą niektórzy: zmyślone) Galileusza? Upuszczałeś kule z różnych materiałów z wieży w Pizie? Nie? Nie doświadczyłeś tego osobiście? A zgadzasz się, że w próżni ciała spadają tak samo? A na jakiej podstawie? Przeczytałeś w książce ;) ? O bozonie Higgsa nie wspomnę. Przepaść dzieli bozon Higgsa od banalnego trupa - ale czy podważasz wynik z LHC ;) ? Nie? Dlaczego?

Cytuj
Daj mi linka do tego procesu z adrenalina. Bo ja z kolei wiem, ze u ludzi po przeszczepie nie wystepuje (wlasnie ze wzgledu na przerwany nerw mozg-serce) reakcja "fight or flight", kiedy sie przestrasza/zdenerwuja, zwiazana z adrenalina/noradrenalina.
Nie mam "linka do adrenaliny". Autonomiczny układ nerwowy jest odrębny od centralnego, więc wszystko co jest indukowane poprzez ten układ a także poprzez hormonalny działać będzie. Ponadto pomijając mózg i pień cała reszta centralnego układu nerwowego też działa. Nie wystąpią sytuacje indukowane psychicznie (czyli stres - zrobiło mi się gorąco, bo zapomniałem, że żona kazała masła kupić) czyli jak piszesz walcz lub uciekaj. Wedle mojej wiedzy.

O sercu to już pisałem. Nie ma nerwu, o ile wiem, serce-mózg. Są nerwy baroreceptory-pień i one są odpowiedzialne za szybką regulację pracy serca, która nie funkcjonuje po przeszczepie. Ale funkcjonuje następny stopień - regulacja hormonalna, która występuje z pewnym opóźnieniem (minuty-minut) bo jest oparta o reakcję na związki chemiczne wydzielane przez niedotlenione serce. Tym niemniej działa całkiem dobrze, o ile nie zamierzasz startować w sprincie. 

Cytuj
Ciagle sie domagasz prac naukowych. Dalem Ci link opisujacy konkretne przypadki, Ty mowisz ze to nieprawda, ze nic takiego nie mialo miejsca.
Nie mówię, że nieprawda, bo nie jestem Duchem Świętym, tylko nie wierzę doniesieniom z gazet. Na próbę sprawdziłem pierwszego z listy i dowiedziałem się, że całe zamieszanie zaczęło się od artykułu w prasie (popularnej). Nie mam tyle samozaparcia, żeby odnaleźć pierwszy artykuł ale możliwości prasy są mi znane. Ale w sumie nie o to chodzi, bo nie wątpię, że pomyłki a nawet nadużycia mogą się zdarzać, dlatego piszę cały czas o "prawidłowo przeprowadzonej procedurze". Dlatego też oczekuję artykułów z czasopism naukowych, w których artykuły podlegają recenzji, bo taka informację uważam za pewniejszą. Nawet powiedziałbym, że najpewniejszą na świecie, pewniejszą od tego co widzę własnymi oczami.

Cytuj
iJak sobie wyobrazasz napisanie pracy naukowej na podstawie przypadku goscia, ktorego zdiagnozowano jako martwego, zaobserwowano objawy zycia na pogrzebie, wrocil do szpitala i "wrocil" do zycia. Opisz, prosze jaki proces naukowy, krok po kroku trzeba by w takim przypadku wdrozyc, jak miala by wygladac praca naukowa opisujaca taki przypadek, ktora by Cie usatysfakcjonowala. Co konkretnie naukowiec powinien zrobic, zeby opisac takie zdarzenie i zeby spelnialo ono kryteria pracy i metody naukowej. Nie wykrecaj sie, opisz to krok po kroku. Nie sadze zeby to bylo mozliwe, ale Ty zdaje sie tak, wiec?
Nie jestem naukowcem, ale ze względu na hobby uczestniczę jako pomagier w pisaniu takich artykułów łącznie z obserwowaniem recenzjowania, więc Ci opiszę. Przede wszystkim zaznaczę, że stawiasz jakiś sztuczny problem uważając, że napisanie artykułu naukowego o ww. sprawie jest w jakiś sposób inne od pisania o plamach na Słońcu czy o obróbce skrawaniem.

Po pierwsze należy zebrać fakty. W wypadku medycyny jak wiesz pacjenci maja karty, obecnie często elektroniczne, zabezpieczone protokołami (i odpowiedzialnością karną) przed poprawianiem wstecz. Sprawa jest więc o tyle ułatwiona w stosunku do obróbki skrawaniem, że każdy przypadek ma przechowywana latami dokumentację medyczną. Ponadto diagnoza BD wymaga powołania komisji, rejestrowanego badania i spisania protokołu. To też ląduje w dokumentacji. Potem pacjent hipotetycznie ożywa, więc jest nadal leczony i to też ląduje w dokumentacji. Do tych faktów dociera żądna sławy osoba (tu nie pytaj mnie jak, bo nie znam mechanizmu, ale ochrona danych osobowych nie uniemożliwia tego, sądząc przynajmniej po tym, że są artykuły o syfilisie).

Taka osoba następnie pisze artykuł, czy o jednym przypadku czy też statystyczny, o wielu. Wysyła do czasopisma. W recenzowanych czasopismach trafia to do recenzenta, czyli osoby uważanej za fachowca w danej dziedzinie. Jego zadaniem jest wykazanie słabych stron w łańcuchu danych lub logicznego wnioskowania. Jeśli ktoś np. pisze o fright, fight & flight to recenzent każe powołać się na zrecenzowaną już pracę naukową niejakiego Cannona, w której ten mechanizm 3F opisał. Jeśli autor pisze jego zdaniem rzecz oczywistą "nie poszedłem do sklepu, gdyż padało" to recenzent pisze, żeby wyjaśnić, dlaczego i w jakich warunkach zdaniem autora zła pogoda może być powodem niepójścia do sklepu. Czyli w skrócie stara się doprowadzić do sytuacji, w której tak sceptyczna osoba jak Ty może sobie najwyżej połamać zęby, albo musi odwoływać się do spisku ogólnoświatowego względnie sił nieczystych, chcąc podważyć logiczne wynikanie w artykule. Chodzi też o to, aby oddzielić osobę autora od faktów. Jeśli autor napisze coś w rodzaju "wewnętrznie wiem, że to prawda" czy też "są dowody, ale nie mogę ich pokazać" - to od razu leci na drzewo.

Jeśli autor jest w stanie poprawić artykuł - to on ukazuje się. Jeśli nie - to nie. Tak to mniej więcej wygląda. Nie bardzo rozumiem o co pytasz jednak, w świetle tego, że wcześniej przytaczałem artykuł, który widziałeś, o statystycznym przebadaniu 12 tysięcy źródeł wzmiankujących o BD - wątpisz w istnienie tych danych? Uważasz, że na tysiące, czy może setki tysięcy (nie wiem) przypadków stwierdzonej BD, gdyby istniała statystycznie istotna wadliwość metody - to nie zostałaby wykryta? Zostałaby zatuszowana? Przy rodzinie, która co jak co, ale w takiej sytuacji nie odpuści?
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Marca 19, 2015, 10:15:51 pm
Panie Nexie, a do tego:
Cytuj
przypadku goscia, ktorego zdiagnozowano jako martwego, zaobserwowano objawy zycia na pogrzebie, wrocil do szpitala i "wrocil" do zycia.
mógłbyś Pan kąkretny link dać, prawdę powiedziawszy?
VOJGM
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Marca 20, 2015, 09:35:39 pm
Po pierwsze, Member mi dal do myslenia, czy aby nie bije agresja z moich postow. Nie to, zebym sie bardzo opieral przed wytarmoszeniem za klapy, gdybym Maziasta mial pod reka, ale bez agresji, po ojcowsku... Zwlaszcza mnie to zmartwilo z uwagi na delikatna, kobieca konstytucje Maziastej. Wiec jesli tak to Pani odebrala, to raczki caluje i upraszam przebaczenia. Kontynuujac watek Membra i odpowiadajac na jego pytanie, link jest w poscie, 2 posty wczesniej, ale po angielsku:
 http://www.truthaboutorgandonation.com/Survivors.html (http://www.truthaboutorgandonation.com/Survivors.html)

@Maziasta
1 i 3. Wystarczy, ze zastosuje Twoje kryteria. Dalem Ci link, Ty mowisz ze w artykuly prasowe nie wierzysz i chcesz prac naukowych. Po czym wysylasz mi link do artykulu z prasy (co z tego ze o tematyce medycznej), wybitnie emocjonalnego i personalnie anty-Talarowego, lacznie z pogrozkami o ciaganiu go po sadach.

2. Oczywiscie istnieje bezposredni nerw pien-serce, nazywa sie vagus, parasympatyczny.
http://en.wikipedia.org/wiki/Vagus_nerve (http://en.wikipedia.org/wiki/Vagus_nerve)
  Co najmniej ten jeden, moze i jest wiecej. Wlasciwie musi tez byc sympatyczny, skoro nie ma tej pierwszej reakcji flight-fight u ludzi z transplantem. Po przecieciu (przy przeszczepie) regulacja parasympatyczna nadal wystepuje, kierowana z pnia, za pomoca mechanizmu: impuls nerwowy z mozgu -> sub. chemiczna1 -> sub. chem2 -> sub. chem3 -> ukl. nerwowy w sercu -> spowalnianie, rozluznianie. Wczesniej Ci to opisywalem, a wiem to z forum dla lekarzy, gdzie starszy kardiolog tlumaczyl studentowi dzialanie jakiegos leku i dlaczego nie dziala na ludzi z transplantem.
Nie wiem, czy regulacja hormonalna pracy serca z zupelnym pominieciem mozgu i pnia jest mozliwa, nie bede sie klocil, jak masz to gdzies opisane, z wyraznym zaznaczeniem, ze moze sie to odbywac z calkowicie martwym mozgiem i pniem, to poprosze o linka. W koncu wydzielanie hormonalne jest w bardzo znacznej mierze kontrolowane przez mozg, takze posrednio przez hormony i prohormony regulujace inne hormony.
  Jakbys mial informacje, w jaki sposob, za pomoca jakich kanalow odbywa sie regulacja pracy serca i cisnienia przy pomocy swiadomej woli, to tez bym poprosil.
  Niedawno odkryto tez kolejny kanal "porozumiewania sie" mozg-serce, z udzialem mitochondriow. Na razie tylko rzucilem okiem na artykul, wiec nie znam szczegolow, ale dam znac.

4. Cytujac Lema, a wlasciwie Klapaucjusza: "Ty jak bys chcial olowek naostrzyc, to zaraz o kamienie mlynskie."
Sytuacja jest prosta: Sa ludzie z wypisanym aktem zgonu, stwierdzonym jako BD, ale zywi.
Dwie mozliwosci:
  1.Albo metoda zastosowana jest niedobra, i tu wracamy do poczatku niemalze, czyli ktora wlasciwie z metod, bo jest kilka obowiazujacych, obejmujacych rozne badania, a pomijajace inne.
  2.Albo zle zrobione badania, czyli niedbalosc/blad lekarzy.
Jesli nie 1, to chyba latwo by bylo komus przekonanemu o prawidlowosci metod/metody udowodnic, ze byla to wina lekarzy i czegos nie zrobili, albo zrobili zle. A jesli tak, to na podstawie kart pacjenta, czy protokolu ze stwierdzenia BD, jakis naukowiec (jakbys Ty chcial), albo nawet srednio sprawny pielegniarz moglby caly taki przypadek przekreslic i zakwalifikowac jako blad w badaniu. Gdzie na to dowod? Gdzie jest praca naukowa wyjasniajaca dlaczego ludzie z wypisanym aktem zgonu zyja?
  Ja czytalem jakis krytyczny artykol lekarza, o tym Zacharym Dunlopie (czy jak mu tam), ktory twierdzil, ze analizowal ten przypadek i stwierdza, ze to musial byc blad lekarzy. Co prawda nic nie udowodnil. Przyczepil sie zdaje sie do braku badania EEG (w wielu krajach nieobowiazkowe!), a odnosnie badania przeplywu krwi, ktore Zacharemu zrobiono, to stwierdzil, ze te testy dosc czesto daja bledne wyniki! W sumie sam sobie w stope strzelil.
By the way, bo Ty czesto zdajesz sie patrzyc na opinie przez pryzmat osoby ja wyglaszajacej, to Norkowski twierdzi, ze gdyby robic kazdemu z BD standardowo wszystkie stosowane fragmentarycznie badania, a zwlaszcza i szczegolnie badanie przeplywu krwi przez mozg i gdyby te badanie trwalo co najmniej 1/2h i wykazalo brak przeplywu, to on bylby takim stanem sprawy usatysfakcjonowany. Problem w tym, ze tak sie nie robi i stad cale zamieszanie.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 21, 2015, 03:39:19 pm
Pozwolę sobie na drobne dygresje
Cytujac Lema
a raczej Sekułę, by trochę Lema wlać w ten Wasz dialog.

Natomiast pomysl, ze od ustawodawcy  nie nalezy wymagac znajomosci tematu, co do ktorego tworzy prawo, z wszystkimi prawnymi konsekwencjami to jakis kabaret. Tak, tak, wiem: Wspieraja sie expertami. Ale to nie zwalnia ich z obowiazku znajomosci tematu. Oczywista oczywistosc :)

Wymagać to sobie można i od słoni latania. Tymczasem...
- primo (to jest właśnie cytat ;)): "Politycy są ludźmi nazbyt głupimi, aby można przewidywać ich postępki rozumowaniem",
- secundo: sprawa Migalskiego (była o niej na Forum mowa) pokazuje, że nawet w wypadku polityków jako-tako rozgarniętych wypracowanie sobie przez nich znajomości wszystkich, czy choć większości, głosowanych tematów - na poziomie choćby takim, jaki jest konieczny do prowadzenia niniejszej dyskusji - jest fizyczną niemożnością. (Za dużo ustaw, za dużo dokumentów do przeczytania itd.),
- tertio: jak w szpitalu sprzętu diagnostycznego nie ma, to i najlepsze prawo nie pomoże.

A'propos prawa:
http://www.mp.pl/oit/aktualnosci/show.html?id=91891 (http://www.mp.pl/oit/aktualnosci/show.html?id=91891)

Przypadek dla mnie podobny do prof. Macieja Giertycha - dobry specjalista w swojej dziedzinie, ale zaraz za nią szaman. To moje zdanie oczywiście, zdanie nikogo. Ale ja nim (prof. Talarem) i jego tezami nie będę się dłużej zajmować, tak jak przestałem się zajmować badaniami zespołu Macierewicza.

Sugerujesz sytuację typu:

"— Tak, tak. Większość naukowców to właśnie tacy rachmistrze. Nie ślinią się wprawdzie, ale zacieśnieni są do swojej dziedziny… miałem znajomego lichenologa. Pan może nie wie. co to jest? — dodał znienacka.
— Wiem — odparł Stefan, który nie wiedział rzeczywiście.
— No… taki chabaźnik, specjalista od mchów i porostów — mimo to objaśnił Sekułowski. — Taki strach, na wróble, konopiasty łeb. Umiał tyle łaciny, żeby klasyfikować, tyle fizjologii, żeby móc pisać artykuły, i tyle znał się na polityce, żeby swobodnie rozmawiać ze swoim woźnym. Kiedy się w dyskusji wyszło za grzyby, tumaniał. Nasz świat roi się od takich „genialnych rachmistrzów”, tylko że oni wykształcili swą biedną umiejętność w kierunku pożytecznym społecznie, więc się ich toleruje. Literatura pełna jest takich, którzy pisząc do praczki stylizują z myślą o pośmiertnym wydaniu listów… no, a lekarze?"


Pytanie poboczne czy chabaźnik to synonim chabadnika, czyli zwolennika tego nurtu?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Chabad-Lubavitch (http://pl.wikipedia.org/wiki/Chabad-Lubavitch)
http://en.wikipedia.org/wiki/Chabad (http://en.wikipedia.org/wiki/Chabad)
Do czego ciekawostka apropośna:
http://www.jewishjournal.com/the_ticket/item/jon_voight_chabadnik_at_heart (http://www.jewishjournal.com/the_ticket/item/jon_voight_chabadnik_at_heart)

Szkoda życia na bzdury.

Teraz cytując Lema-bez maski - tym razem korespondencja z Kandlem (Kandelem?):

"Po prostu uważam, że na mielenie sieczki i przelewanie z pustego w próżne szkoda w tym krótkim życiu czasu."

ps. Ten cały Sekuła miał zresztą parę fajnych myśli, ale to już temat do innego wątku.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 22, 2015, 01:04:50 pm
Nie to, zebym sie bardzo opieral przed wytarmoszeniem za klapy, gdybym Maziasta mial pod reka,
Czyli jednak chcesz się poprzytulać. Już dobrze, dam Ci potem cycia i pogłaszczę po główce aż zaśniesz ;) ...

Cytuj
1 i 3. Wystarczy, ze zastosuje Twoje kryteria. Dalem Ci link, Ty mowisz ze w artykuly prasowe nie wierzysz i chcesz prac naukowych. Po czym wysylasz mi link do artykulu z prasy (co z tego ze o tematyce medycznej), wybitnie emocjonalnego i personalnie anty-Talarowego, lacznie z pogrozkami o ciaganiu go po sadach.
Nie mam ochoty na walkę metodą wet za wet. Ani rozważać, co dla Ciebie jest "emocjonalne" względnie co to są "pogróżki". Zalinkowany artykuł miał skłonić Cię do sprawdzenia kilku rzeczy. To nie jest artykuł naukowy, ale w prasie medycznej ("to z tego") i nie napisany przez "ktosia", tylko naukowca przynajmniej tytularnie równego Talarowi. Kilka art. naukowych linkowałem a jeszcze więcej można ich wyguglać, więc naprawdę musisz chcieć, żeby tego nie widzieć, że nic lub bardzo mało stoi za tezami Talara w sensie bagażu naukowego. W drugą stronę jest natomiast materiału na kopy. Choćby ta przeglądówka, którą jakiś czas temu linkowałem (długoterminowi pacjenci z BD). Nie chce mi się sprawdzać, ale chyba padłą tam liczba 12 tysięcy źródeł. Co najmniej tyle razy napisano artykuł o pacjencie z BD (albo i ich grupie). Uważasz, ze gdyby któryś się ocknął - to w tym artykule zbiorczym nie byłoby wzmianki? Nie darmo pytałem, dlaczego "wierzysz" że ciała w próżni spadają jednakowo. To jest kwestia przyjętych priorytetów. Moim jest metoda naukowa. I żeby wyjaśnić do końca - nie chodzi o to, że prof. Talar ma odmienne zdanie, pytam tylko, na jakiej podstawie.

Cytuj
2. Oczywiscie istnieje bezposredni nerw pien-serce, nazywa sie vagus, parasympatyczny.
Masz rację.

Cytuj
Nie wiem, czy regulacja hormonalna pracy serca z zupelnym pominieciem mozgu i pnia jest mozliwa, nie bede sie klocil, jak masz to gdzies opisane, z wyraznym zaznaczeniem, ze moze sie to odbywac z calkowicie martwym mozgiem i pniem, to poprosze o linka.
Tu jest coś, co powinno Cię zainteresować (http://link.springer.com/article/10.1007/BF01400587) (jeszcze jeden argument za zmianą definicji BD do tych, które podałem tu: http://forum.lem.pl/index.php?topic=1420.msg58230#msg58230 (http://forum.lem.pl/index.php?topic=1420.msg58230#msg58230) . Walczysz z wiatrakiem, którym jest aktualna definicja BD ;) .

Nie chce mi się poświęcać więcej czasu. Musisz rozumować wg logiki innej od mojej, skoro (przepraszam że się powtarzam): przeszczep serca, serca pawiana, sztuczne serce, bezgłowe myszy i tak dalej. O, kogut bez mózgu. Nie jestem anatomem ani neurochirurgiem i przypuszczam, że może mnie zagiąć student I roku medycyny (nawet mam taka nadzieję). Tym niemniej masz przykład praktyczny, że coś działa, więc fakt jest taki że działa, nawet jeśli Twoim zdaniem nie wiadomo jak.

Cytuj
4. Cytujac Lema, a wlasciwie Klapaucjusza: "Ty jak bys chcial olowek naostrzyc, to zaraz o kamienie mlynskie."
Nie bardzo rozumiem. Całkowicie się zgadzam, albo metoda zła, albo błąd lekarzy. I tylko proszę o rzetelną statystykę. A Ty coś kombinujesz, jakby to się czymkolwiek różniło od statystyki operacji wyrostka czy czegokolwiek innego. Piszą artykuły o wszawicy czy wyrostkach - to nie napiszą o rzeczy tak ważnej jak błędnie zdiagnozowana BD? W takich Stanach, gdyby rzecz się zdarzała raz na 1000 przypadków, to miałbyś literaturę medyczno-prawną na kopy. Może ona jest, ja się nie natknąłem.

Cytuj
By the way, bo Ty czesto zdajesz sie patrzyc na opinie przez pryzmat osoby ja wyglaszajacej, to Norkowski twierdzi, ze gdyby robic kazdemu z BD standardowo wszystkie stosowane fragmentarycznie badania, a zwlaszcza i szczegolnie badanie przeplywu krwi przez mozg i gdyby te badanie trwalo co najmniej 1/2h i wykazalo brak przeplywu, to on bylby takim stanem sprawy usatysfakcjonowany. Problem w tym, ze tak sie nie robi i stad cale zamieszanie.
Jak już Ci mówiłem, nic Norkowskiego nie czytałem, więc ferujesz wyrok bezpodstawnie. Jak również pisałem nie wiem, jaka jest praktyka w Polsce. Wiele razy pisałem, że nie chodzi mi o szczegóły, tylko o ideę. A już na pewno nie będę się opierał, że należy zrobić wszystko, co racjonalne, aby śmierć wykluczyć.

Nota bene linkowałem stanowisko Konsultanta Krajowego w dziedzinie Anastezjologii i Intensywnej Terapii (wydane w związku z wypowiedzią Talara), w którym stoi, cytuję: "W Polsce, w przeciwieństwie do innych krajów, w większości przypadków wykonywane są badania potwierdzające zatrzymanie przepływu mózgowego krwi. Brak przepływu krwi przez mózg wyklucza przeżycie jakichkolwiek struktur mózgowia. Diagnostyka prowadzona tak precyzyjnie wyklucza rozpoznanie śmierci mózgu u osoby, u której taka śmierć nie nastąpiła". Nie mam narzędzi, aby sprawdzić, kto mówi prawdę, a w szczególności cała prawdę.

Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 22, 2015, 07:31:28 pm
Musisz rozumować wg logiki innej od mojej

Jest to możliwe. Wgłąbmy się w argumentację przeciwników orzekania BD (bo tak to chyba należy, po imieniu, nazwać), za jej przykład biorąc silący się na zachowanie pozorów obiektywizmu tekst z "T.P.", pisany b. po myśli Norkowskiego (który poniekąd robi za jego bohatera głównego):
http://tygodnik.onet.pl/kraj/zwloki-z-bijacym-sercem/mpbn0 (http://tygodnik.onet.pl/kraj/zwloki-z-bijacym-sercem/mpbn0)

Znajdziemy tam taki passus:

"Słynny neurofizjolog John Eccles, laureat Nagrody Nobla, był przekonany, że się nie da: "Najważniejsza realność mojego doświadczalnego »ja« - głosił - nie może być zidentyfikowana z mózgiem, neuronami i impulsami nerwowymi. Uważam, że w mojej egzystencji leży fundamentalna tajemnica przewyższająca każde biologiczne wytłumaczenie"./.../
O. Norkowski, który wciąż pamięta doświadczenie bostońskiej nocy, sugeruje, że nie sposób zmierzyć się z zagadnieniem świadomości bez wkroczenia na grunt filozofii."


Nie wiem jak w wypadku NEXa, ale w wypadku Ecclesa i Norkowskiego wyraźnie widać, że mamy do czynienia z motywacją - i logiką - mistyków raczej, niż naukowców, przynajmniej w przedmiotowej kwestii. Że dowody - jak u kreacjonistów - będą zawsze dobierane pod przyjętą z góry tezę ( tym wypadku: jakoby mózg nie był w sumie istotny, jak wszystko z dziedziny biologii, zresztą, gdy o świadomości mowa).

(Swoją drogą jest dla mnie ciekawe, że umysł tej miary co Eccles potrzebuje się podbudowywać w sposób charakterystyczny dla faceta, którego rodziciel nie wycofał się, aby tak rzec, w porę, z tej wypowiedzi Tarantogi, com ją ledwo co przytaczał.)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Marca 22, 2015, 10:04:43 pm
M. in. właśnie z tych powodów W OGÓLE nie rozmawiam o religii z osobami religijnymi. Nie tylko przez szacunek dla ich osobistej prywatnej godności (mam na myśli przy7puszczalny dyskomfort, który mogłoby im sprawiać przedstawienie moich szczerych poglądów), lecz z uwagi na moje mocne przekonanie o ich INNEJ logice. Oni żyją w świecie rozumowo innym od mojego. 
VOJGM  
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 22, 2015, 10:22:28 pm
Nie tylko przez szacunek dla ich osobistej prywatnej godności (mam na myśli przy7puszczalny dyskomfort, który mogłoby im sprawiać przedstawienie moich szczerych poglądów)

Jeszcze raz wracając do korespondencji S.L. z M.K. Mistrz tam prawi:

"uważam, że intencja odbierania komuś wiary jest dziwnie podobna do intencji odbierania komuś tego, co mu najdroższe i najbliższe"

Zaś przywołany przeze mnie Eccles to ciekawa postać (na oko blisko mu miejscami do Penrose'a z jednej strony, a do Jacyny z drugiej; do tego kumpel Poppera):
http://en.wikipedia.org/wiki/John_Eccles_(neurophysiologist) (http://en.wikipedia.org/wiki/John_Eccles_%28neurophysiologist%29)
TU jeszcze parę zeń cytatów:
http://adonai.pl/wiecznosc/?id=83 (http://adonai.pl/wiecznosc/?id=83)

Ale robienie z niego patrona krucjat anty-BD jest jednak naciągane, albowiem rzekł był w jednym z wywiadów:

Zatem nie można uznać świadomości za zjawisko o charakterze materialnym?
J. Eccles: Zawiera ona element materialny wyłącznie w tym sensie, że do jej istnienia niezbędne jest funkcjonowanie odpowiedniej struktury w mózgu.
Jak w takim razie zdefiniowałby pan świadomość?
J. Eccles: Mam złotą zasadę nigdy niczego nie definiować. Wierzę w istnienie świadomości, ponieważ jej doświadczam: to moje codzienne doznanie.
Bądźmy więc bardziej precyzyjni. Która właściwość umysłu, stanowiąca element świadomości, może podlegać kontroli mózgu?
J. Eccles: W oderwaniu od mózgu trudno właściwie mówić o świadomości. To mogłoby być może życie w zaświatach, ale ja nic o tym nic nie wiem. Nie chciałbym, abyśmy zapuszczali się na ten teren. Nie wykluczam możliwości istnienia zaświatów, jednak nie potrafię ustalić tego naukowo. Wszystko, co dzieje się w mózgu, odnosi się do świadomości, i na odwrót - świadomość odsyła do pewnych procesów zachodzących w mózgu. Na przykład, aby wziąć do ręki tę szklankę, muszę najpierw o tym pomyśleć.

http://infra.org.pl/nauka/czowiek/1287-mozg-a-wiadomo-wywiad-z-prof-j-ecclesem.html (http://infra.org.pl/nauka/czowiek/1287-mozg-a-wiadomo-wywiad-z-prof-j-ecclesem.html)

(Wywiad do "Paris Match'a", brukowca w sumie, polski przekład na stronie raczej dziwnej, ale zakładam, że myśl Ecclesa może być wiernie oddana. Podobnie zakładam uczciwość cytowania wcześniej zlinkowanej teistycznej strony, acz tam nie wykluczam nadinterpretacji - i tak specyficznych - tez ecclesowych, by było jeszcze bardziej po katolicku.)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Marca 22, 2015, 11:32:39 pm
Cytuj
"uważam, że intencja odbierania komuś wiary jest dziwnie podobna do intencji odbierania komuś tego, co mu najdroższe i najbliższe"
Jeszcze do tego nie doszedłem, lecz nie tylko zgadzam się w pełni, ale uważam nawet więcej. Uważam mianowicie, że powinienem dbać, by kogoś w tych arcysubtelnych intymnych kwestiach nie urazić, nawet nieintencjonalnie.
:-)
S.R.

Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 23, 2015, 09:49:16 am
Myślę, że to jest możliwe tylko w małych grupach (rodzina, znajomi) i opiera się na kulturze osobistej, natomiast w ogóle jest to absolutnie niemożliwe (na poziomie szkoły czy ogólnie społeczeństwa) a nawet per saldo szkodliwe. Potem dochodzi do tego, że są jakieś czuwania, bo w teatrze pokazują sztukę, której zresztą nikt z czuwających nie widział itd. I np. inni ludzie są tym czuwaniem urażeni i nie mogą pójść do teatru.

A z ta świadomością, "nie definiuję, bo wierzę że jest (bo sam mam)" to jest w sensie podejścia naukowego cofnięcie się do kamienia łupanego (jest to co widzę). A co ze śmiercią, też nie definiuję, bo wierzę że jest? Ale tu własnie problem, chcemy wiedzieć na pewno i obiektywnie, i "od kiedy", i nie wystarcza nam (ani osobiście, ani prawnie), że ktoś twierdzi, że "wie". Oczywiście wywiad popularny więc nie ma się co czepiać, ale podstawowym osiągnięciem nauki i podstawą jej sukcesów jest oddzielenie faktu od obserwatora.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 23, 2015, 10:34:01 am
A z ta świadomością, "nie definiuję, bo wierzę że jest (bo sam mam)" to jest w sensie podejścia naukowego cofnięcie się do kamienia łupanego (jest to co widzę).

Przy czym - o ironio - mimo takiej postawy, z ocierającej się o obsesję motywacji zrozumienia własnego umysłu - odwalił po drodze kawał solidnej neurofizjologicznej roboty, paradoksalnie dostarczając jakiegoś kawałka układanki tym, którzy w przeciwieństwie do niego, wolą szukać materialistycznego wyjaśnienia świadomości zamiast - z Czwartkiem - wołać "Cud! Cud!".
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Marca 23, 2015, 10:42:51 am
O profesorze Ecclesie dowiedziałem sie od Kju (dzięki), i od razu zgadzam się z Maźkiem, że jest on profesor) "uczonym/naukowcem inaczej". Trudno mi ocenić solidność neurofizjologicznej roboty tego gościa, lecz wierzę, że tak mogło być, ponieważ - to jedna z największych tajemnic Wszechświata - ludzie, którzy wierzą w hel, bombę i spisek, zazwyczaj na co dzień zachowują się nad wyraz racjonalnie. Tacy jesteśmy, jako gatunek. Łaciaci, nie jednolici.
VOJGM
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 23, 2015, 01:11:30 pm
Trudno mi ocenić solidność neurofizjologicznej roboty tego gościa

Jakby byli chętni do oceniania, służę przykładami ;):
- "The Physiology of Synapses" (http://www.google.pl/books?id=MzMEAwAAQBAJ&printsec=frontcover#v=onepage&q&f=false) (1964),
- "The Excitatory Synaptic Action of Climbing Fibres on the Purkinje Cells of the Cerebellum" (http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC1357472/pdf/jphysiol01157-0037.pdf), J. Physiol. (1966), 182, pp. 268-296.

Przy czym najciekawsze bodaj, że słynną pracę o tym jak to - świadomie trywializując - dusza mózgiem powoduje, manipulując prawdopodobieństwem zdarzeń na synapsach, "The Self and Its Brain" (http://www.google.pl/books?id=OjBpAwAAQBAJ&printsec=frontcover&hl=pl#v=onepage&q&f=false) (1977), napisał do spółki z ulubieńcem Dillingera - Popperem. (Inna sprawa, że Popperowi wolno, filozof... :P)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Marca 23, 2015, 10:22:29 pm
@Rozmazista 
No ladnie, czyli tak jak myslalem: Jestes pelnoprawna kobieta. Urodzilas dziecko i masz laktacje, w dodatku nader obfita, skoro chcesz sie ze mna dzielic cyckiem, naleznym swojemu dzidziusiowi. Uuh!
 
  Wchodzimy juz na wycieczki personalne, o odmiennych logikach? No, dobsz... Matkom karmiacym wybacza sie wiecej, tym bardziej ze w ustach kobiety klocacej sie przez pare postow, na rozne sposoby, ze dwie sprzeczne opinie nie sa wcale sprzeczne, taki zarzut daje efekt komiczny :)
 
  Ten link o Talarze i o tych badaniach, nie zawieral zadnych konkretnych informacji. Jak masz link do badania to wyslij, a nie kombinujesz, jkimis fragmentarycznymi urywkami. Moze wszystkie z przebadanych przypadkow, ze wspomnianego badania BD, obejmowaly w swojej diagnozie stwierdzenia BD wszystkimi dostepnymi metodami, lacznie z dokladnym badaniem przeplywu krwi? Jesli tak bylo, to wcale sie nie dziwie, ze nie bylo przypadkow wybudzen, a samo badanie jest dla naszej dyskusji bezuzyteczne.  Ja zreszta ani Talara, ktorego nie czytalem, ani innych osob nie bede tu bronil. Ich poszczegolne opinie, o ile nie dotycza kwestii technicznych mnie nie interesuja.
 Ten drugi link do pisma, ktorego fragment wkleiles, tak samo, a w dodatku jest w sprzecznosci z opisami metody sprawdzania BD w Polsce, ktore czytalem gdzie indziej, lacznie ze stronami o transplantacji. Juz sam fakt tego fragmentu, powinien Ci dac do myslenia:
"W Polsce, w przeciwieństwie do innych krajów, w większości przypadków wykonywane są badania potwierdzające zatrzymanie przepływu mózgowego krwi. Brak przepływu krwi przez mózg wyklucza przeżycie jakichkolwiek struktur mózgowia. Diagnostyka prowadzona tak precyzyjnie wyklucza rozpoznanie śmierci mózgu u osoby, u której taka śmierć nie nastąpiła"
  Czyli uzywajac zwyklej logiki, nie tej Twojej i traktujac to pismo powaznie (a tak bys chcial, prawda, bo inaczej bys go nie linkowal?) wychodzi nam:
 a. W innych krajach badanie BD nie jest tak dobre jak byc moze i powinno, bo pomija badanie przeplywu krwi.
 b. Skoro "Diagnostyka prowadzona tak precyzyjnie wyklucza rozpoznanie śmierci mózgu u osoby, u której taka śmierć nie nastąpiła", to znaczy ze diagnostyka prowadzona NIE TAK PRECYZYJNIE, czyli z pominieciem takiego badania, tego nie wyklucza.
 c. Skoro to badanie, jest takie wazne i daje taka pewnosc, to dlaczego stosuje sie je, zgodnie z tym pismem, tylko "w wiekszosci przypadkow", a nie we wszystkich? A skoro tak, to patrz pkt.b.
 d. Kiedy wczesniej dyskutowalismy o metodach stwierdzania BD w kontekscie Polski, badanie przeplywu krwi nie bylo wymieniane. Twardo twierdziles, ze nie jest potrzebne, bo to jedna z metod, a metoda bezdech + brak odruchow jest OK. Nadal tak uwazasz, biorac pod uwage to pismo, ktore zalinkowales? Jesli tak, to po co w ogole wkleiles fragment tego pisma?

  Ten nowy link, owszem bardzo ciekawy. Niestety, cale badanie jest niedostepne. A mialbym pare szczegolow do sprawdzenia, np. jaka metoda stwierdzono BD, czy te hormony sa produkowane poza czaszka, czy moze tylko byly gdzies zmagazynowane, a potem uwalniane, jaki poziom hormonow byl zbadany, i jak sie zmienial w stosunku do zywego mozgu, w jakim tempie od smierci mozgu postepuje nekroza jego tkanek, i smierc i nekroza tych gruczolow (tu by bylo przydatne jakies odrebne, dostepne badanie). Z tym ze badanie wykazalo utrzymywanie sie 2 hormonow (nie wiadomo na jakim poziomie) przez okres do 15 dni (u polowy, czyli 14 ludkow), pobudzajacych gruczoly do wydzielania innych hormonow, wiec de facto, to akurat badanie, do naszej kwestii, czyli tego jak sobie bezmozgi, ludzki organizm radzi z homeostaza, oraz jak dlugo, wiele nie wnosi. No i to badanie potwierdzalo by to, co pisalem wczesniej (oczywiscie nie ja to wymyslilem, tylko przedstawialem stanowisko medycyny), ze do tygodnia organizm z BD jakos tam nie umiera, a potem mu sie wszystko rozsypuje.
 
Cytuj
Wiele razy pisałem, że nie chodzi mi o szczegóły, tylko o ideę.
To co jest idea, a co szczegolem? Bo znowu nie wiem, o co Ci chodzi.

@Q (i po czesci Maziasta)
Na te tereny, ktore tu roztaczasz, ja w ogole nie bede wchodzil. Licytowanie sie na osoby, na ich wiare, emocje i jakies personalne, wzajemne przepychanki mnie nie interesuje. Nie po to spedzilem tyle czasu na czytaniu o technikaliach, zebym to teraz przekreslil i zeskoczyl pare pieter nizej, na poziom abstrakcyjno-motywacyjny. Mozna, owszem o tym rozmawiac, ale rownolegle i odrebnie od kwestii technicznych, a zarazem na pewno nie na zasadzie: Ktos tam powiedzial cos tam, a ktos inny cos innego, a ja sie podczepiam do sekty tej i sie z ta sekta, oraz z jej pogladami identyfikuje, oraz biore za nie odpowiedzialnosc. W podobne tony uderzal wlasnie ten lekarz, z linka Mazistej.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Marca 23, 2015, 11:26:09 pm
A ja (Staszka, Stacha, Stasia) kocham Maziastą! Wolna miłość wolnych kobiet w wolnym świecie, Panie Wyspowy :-(
VOJGM
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 24, 2015, 07:36:12 am
@Rozmazista 
No ladnie, czyli tak jak myslalem: Jestes pelnoprawna kobieta. Urodzilas dziecko i masz laktacje, w dodatku nader obfita, skoro chcesz sie ze mna dzielic cyckiem, naleznym swojemu dzidziusiowi. Uuh!
Widzisz,  i to jest właśnie przykład, że posługujesz się odmienną logiką, skoro ja nigdzie nie napisałem, ze urodziłem dziecko, ani że mam (lub mógłbym mieć) laktację - a Ty tak twierdzisz. Chciałem Ci tylko ulżyć, widzę, że miłość osobistą ku mnie masz tak okrutną, że nawet owłosiony cycek jakoś by pomógł (może, nie wiem) ;) .
 
Cytuj
Wchodzimy juz na wycieczki personalne, o odmiennych logikach?
Żadne wycieczki, tylko stwierdzenie na podstawie Twoich wypowiedzi. Jeśli podaję przykłady (ww. wymienione) to oczekuję następujących stwierdzeń w ramach logicznej dyskusji: masz rację to działa, więc widocznie mózg nie jest niezbędnie potrzebny, albo nie masz racji, bo... Przy czym "bo" z linkiem do artykułu naukowego, że brak mózgu uniemożliwia pracę serca. Gdyż dowodów na wszczepienie serca we wszystkich możliwych układach jest dużo, a na to, żeby mózg był niezbędny do jego bicia ja nie znam. Podkreślam "niezbędny" bo trochę jest tak, że ja mówią, że nie jest niezbędny, a Ty, że reguluje to i to. Reguluje, ani chwili tego nie podważam, tylko że nie jest niezbędny. Do tego albo-albo się nie odnosisz jednoznacznie a to mielibyśmy za sobą a więc i całą dyskusję, czy jak bije serce to musi być żywy mózg. Stąd wtręt o innej logice, nie obrażaj się tak zaraz, w końcu to męsko-damska rozmowa i to ja jestem kobietą, to mogę więcej, a Ty to musisz mężnie znieść i podać mi płaszczyk na koniec i pocałować w rączkę, o ile zechcę Ci podać.

Podałem Ci też przykłady konkretne osób, które normalnie żyją, choć to czy owo w mózgu mają uszkodzone. Np. pisałeś (nie chce mi się cofać, w razie czego przepraszam, że przekręcam), czy wyobrażam sobie, że ktoś jest żywy po uszkodzeniu ośrodka regulacji temperatury. No to Ci podałem przykład (gorączka neurogenna u normalnie żyjących ludzi po uszkodzeniu tegoż ośrodka). I tak dalej. Zapodałeś mi (dziękuję, bardzo ciekawe) nerw błędny - wyguglaj sobie "vagus nerve disorder". Zdarza się, wpływa, ale ludzie żyją. Wszystko to wydaje mi się szukaniem przez Ciebie problemów w złożoności szczegółów, której ja nawet nie udaję, że potrafię ogarnąć - zamiast prostego rozumowania, że skoro taki nerw bywa uszkodzony a człowiek żyje dalej w zasadzie normalnie, to znaczy, że "niezbędny" nie jest. Szczególnie, jeśli się bez ruchu leży pod respiratorem.
 
Cytuj
Ten link o Talarze i o tych badaniach, nie zawieral zadnych konkretnych informacji.
Ja go zalinkowałem, żebyś sam sobie poszukał. Mi wystarcza, że nie mogę znaleźć artykułu z listą ludzi, którzy ożyli, po prawidłowo przeprowadzonej procedurze stwierdzenia BD.

Cytuj
  Czyli uzywajac zwyklej logiki, nie tej Twojej
Wszystko to omówiliśmy w tym miejscu, w którym wyszło, że do cymentu nie trzeba dodawać wody. To że pewien stan mozna sprawdzić na rózne sposoby jest oczywiste z punktu widzenia logiki w każdym razie inżyniera (możliwe, że dość ograniczonej ;) ). W tym miejscu dochodzimy do trzeciego miejsca, w którym mógłbyś powiedzieć tak - rzeczywiście stan układu można stwierdzić na różne sposoby.

Cytuj
Ten nowy link, owszem bardzo ciekawy. Niestety, cale badanie jest niedostepne. A mialbym pare szczegolow do sprawdzenia, np. jaka metoda stwierdzono BD, czy te hormony sa produkowane poza czaszka, czy moze tylko byly gdzies zmagazynowane, a potem uwalniane, jaki poziom hormonow byl zbadany, i jak sie zmienial w stosunku do zywego mozgu, w jakim tempie od smierci mozgu postepuje nekroza jego tkanek, i smierc i nekroza tych gruczolow (tu by bylo przydatne jakies odrebne, dostepne badanie).
Załóżmy, że były produkowane w mózgu (po prawidłowo stwierdzonej BD), że istnieje szczątkowa aktywność neuronów i szczątkowy przepływ krwi itd. Moim zdaniem wraz z rozwojem czułości technik dojdzie do tego. I co wówczas? To jest ciekawe (dla mnie), czy z definicji jakościowej (jest/nie ma) przejdą na ilościową (jest, ale mniejszy niż).

Cytuj
To co jest idea, a co szczegolem? Bo znowu nie wiem, o co Ci chodzi.
Ideą jest, że może nieodwracalnie zakończyć funkcjonowanie mózg, a ciało może żyć.

Cytuj
Na te tereny, ktore tu roztaczasz, ja w ogole nie bede wchodzil. Licytowanie sie na osoby, na ich wiare, emocje i jakies personalne, wzajemne przepychanki mnie nie interesuje.
A to do czego, bo dalibóg nie łapię?

O 5:20 był wschód, na który pojechałem. Wróciłem, chciałem zgrać zdjęcia, przejrzeć nocki z kamer bolidowych, bo była pogoda. Ale cholera wzrok mój padł na Twoją odpowiedź i nic już z tego nie zrobię, bo jest 6:30 i trza chałupę budzić, wypychać towarzystwo z łóżek. Chyba mi odwaliło...
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Marca 24, 2015, 09:33:35 pm
  A wiec nie tylko poslugujemy sie odmienna logika, ale takze odmiennym slangiem. Dla mnie "dac cycia/cycka", zwlaszcza z nastepujacym potem glaskaniem i uspieniem, oznacza "nakarmic piersia". Ergo: Masz laktacje, ergo: Masz swieze dziecko. Tymczasem okazuje sie, ze jestes po prostu gorszym pervertem, niz myslalem  :-*

  Potem bylo juz troche lepiej, widocznie ranne wstawanie dobrze Ci robi, choc nie ustrzegles sie wstretnych, logicznych bledow, niebu obrzydlych. Mam wrazenie, ze Ty nie czytasz tego co ja pisze, albo potwierdzasz w calej rozciaglosci Prawo Lema o czytaniu.
  To ze stan mozna sprawdzic na kilka sposobow, to ja sie zgadzam i nigdy nie twierdzilem inaczej, ale jesli 1 gosc twierdzi, ze do takiego stwierdzenia potrzeba A,B i C, a drugi ze A i B, a C nie trzeba, to trzeba miec naprawde przedziwna logike, zeby twierdzic ze te 2 opinie nie sa sprzeczne. Przypomina mi to dyskusje, jaka mialem z pewnym Angolem, ktoremu wysmiewalem ichnie dwa, odrebne krany (zimna i goraca), zamiast miksera.
Mowie mu:
- Co za glupota: Albo sie parzysz goraca, albo marzniesz od zimnej, a w mikserze mozesz dowolnie regulowac temperature.
- No tak, ale czasami potrzebujesz naprawde goracej wody.
- No i? Wtedy nie ruszasz zimnego kurka, tylko odkrecasz sama goraca.
Mysli, mysli... - Ale czasami potrzebujesz NAPRAWDE GORACA wode! - z tryumfem i przekonaniem w glosie.

  Musze sie cofnac do Adama i Ewy w dyskusji.
Cos Ty sie tak uparl na te przeszczepione serca? Przeszczepia sie serce ludziom z zywym i sprawnym mozgiem, ktory reguluje homeostaze i wydzielanie hormonalne, plus innych substancji, ktore reguluje prace serca. Nadal istnieje komunikacja elektryczno-chemiczna mozg-serce (opisywalem Ci to pare razy) pomimo braku bezp. wiezi nerwowej mozg-serce. Mozg, ze wszystkim innym dziala poprawnie. To nie jest w ogole analogiczne, albo nawet podobne do sytuacji ciala z martwym mozgiem. Jesli twierdzisz, ze sympatyczne, a zwlaszcza parasympatyczne sposoby regulacji pracy serca moga sie odbywac z calkowitym pominieciem mozgu, to poprosze o PRACE NAUKOWA.
I dalej tak: Norkowski podaje przyklady ludzi, ktorzy po stwierdzonej BD, zachowywali dlugo PELNA homeostaze, regulowali temperature i mieli rownowage hormonalna zachowana. I w tym miejscu (ACHTUNG, ACHTUNG!) mozesz sie przyczepic i powiedziec: "Klamie! Ta gnida klamie!" i ja musze oczywiscie przyznac, ze nie mam Ci jak tego udowodnic i zeznania o takich ludziach przyjmuje na wiare, ufajac ze zrobil on dobra, rzetelna robote przez jego kilkanascie/dziesiat lat pracy naukowej i badawczej. Pewnie jakbym pogrzebal ze 2 lata, to bym cos znalazl. Dalsze rozumowanie mozna podwazyc jedynie stwierdzajac, ze klamal. Wg wszystkich informacji, ktore przetrawilem, a takze wg. Twojego ostatniego linka, przy martwym mozgu homeostaza rozsypuje sie po tygodniu, a u niektorych po dwoch. W jednym z Twoich linkow bylo badanie ze niektorzy zyja znacznie dluzej, ale nie pamietam przy jakich terapiach i przy jakich szczegolach. Natomiast (ACHTUNG, ACHTUNG!) co innego podtrzymanie przy zyciu, a co innego pelna homeostaza, ktorej bez mozgu byc nie moze. Jesli twierdzisz, ze moze, to poprosze o artykul naukowy (peer reviewed), dotyczacy tego wlasnie.
  Z tym regulowaniem temperatury straszliwie przekreciles, to co mowilem. Nigdzie nie pisalem ze nie mozna z tym zyc. Wlasciwie to potwierdza, to co pisalem (czyli co wyczytalem) wczesniej. Regulacja temperatury odbywa sie za pomoca osrodka w mozgu. Jesli jest on uszkodzony, to ludzie maja goraczke, albo sie wyziebiaja, tym bardziej, jesli mozg jest martwy, a wiec i ten osrodek. Jezeli wiec organizm sam utrzymuje temperature osrodek nie moze byc martwy, a wiec mozg nie jest martwy. Proste i logiczne. Jesli uwazasz inaczej, to prosze o PRACE NAUKOWA.
Masz tutaj, kobieto, opis medyczny tego co sie dzieje z dawcami z BD i co sie dzieje z ich organami i ich praca kiedy mozg jest martwy, a serce bije. Chyba takie zrodlo Cie satysfakcjonuje?:
http://bja.oxfordjournals.org/content/108/suppl_1/i96.full (http://bja.oxfordjournals.org/content/108/suppl_1/i96.full)
Ten fragment wyjasnilismy?

   I sedno:
 
Cytuj
Ideą jest, że może nieodwracalnie zakończyć funkcjonowanie mózg, a ciało może żyć.
Tak byc moze. Nie przecze. Ale... moze zyc dosc krotko, postepujacy rozpad funkcji organizmu zaczyna sie od momentu smierci mozgu, cialo jest w coraz gorszym stanie, organy odmawiaja posluszenstwa, stany zapalne, etc. (dokladnie co sie dzieje masz w linku).
Najwazniejsze dla mnie, jest stwierdzenie, ze brak odruchow + bezdech nie zawsze rowna sie smierc mozgu/pnia, EEG nie jest badaniem potwierdzajacym BD w 100%, metoda sprawdzania bezdechu za pomoca wylaczania wentylacji na 10min jest zabojcza i sama w sobie uszkadza/zabija mozg z przyczyn oczywistych, dokladne badanie przeplywu krwi przez mozg nie jest stosowane jako obowiazkowe w kazdym przypadku.
 
  To co nie zalapales, to bylo glownie do Q.

P.S. Moglbys sie odniesc do A,B,C, D z poprzedniego postu, jakby Ci sie chcialo. W przerwach pomiedzy wybieraniem butow i torebek, a sciaganiem mleka. 8)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: liv w Marca 24, 2015, 09:33:36 pm
Głos publiczności.  :)
Jest w filmach taki zwyczaj, zwłaszcza w tych dłuższych o znamionach seriali, że reżyser co jakiś czas przypomina mniej rozgarniętej publiczności - o co chodzi?
W postaci rekapitulacji wątków głównych.
Plizzz...
Widzę, że toczy się spór N w/s M, ale gubię się już -  o co?
Stąd poproszę o deklarację stanowisk.
1. Czy spór dotyczy idei transplantologii jako takiej?
 ( np. świat nie powinien być (sein) traktowany jako magazyn części zamiennych (a już dasein, tym bardziej) - Heidegger)  ::)
Jeśli nie, to może warunki jej przeprowadzenia?

2. Czy śmierć głowy (ściślej BD) jest wystarczającą przesłanką, by pobierać...czy może człowiek, to coś więcej?
Jeśli nie, może chodzi o proces stwierdzania BD?

3. Czy obecne procedury są wystarczające, czy też nie?
Np. mózg może bez niezbędników trwać dłużej niż się wydaje, a nawet reaktywować mimo wcześniejszego stwierdzenia BD w/g aktualnych procedur.

4. Czy chodzi tylko o wypaczenia w stosowanych obecnie procedurach, a ich eliminacja zamyka temat?

5. Czy chodzi, jeszcze bardziej tylko, o różnice w procedurach i ich stosowaniu w różnych krajach.

Krótko zaś, czy spór jest o fundamentalia, czy technikalia?
A może przekomarzacie się tylko łobuzy, hę?
Wtedy fe...
Poza tym, dobrze się Was czyta, co potraktujcie jako nieudolną próbę pochwały. 8)

Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Marca 24, 2015, 10:17:18 pm
Buahahaha! A kto to moze wiedziec?
  Przypomina mi to dyskusje z Korwinem o tym jak usprawnic sady i ich opieszalosc. Korwin dal przyklad, jak mial proces z Kaczynskim o jakas obraze i naruszenie dobr osobistych i po 7 latach sprawe zamknieto, bo zaden z nich juz nie pamietal o co chodzilo.  ;D
  Ale powazniej, to bardzo mi sie Twoj pomysl podoba, wlasciwie to jak dla mnie mozesz byc tutaj rodzajem sedziego, ktory nas przywoluje do porzadku i dba o higiene dyskusji.
1. Transplantologii nawet nie ruszylismy, bo trzeba bylo ustalic kiedy czlowiek umiera i jak to stwierdzic. Czyz to nie zalosne, po 15 stronach dyskusji? :) Chyba ze tytul watku zly.
2. Jak dla mnie, to priorytetem jest wola czlowieka i co mozna z jego cialem zrobic, zarowno przed jak i po smierci, jakkolwiek by ja definiowac.
3. Wg mnie procedury nie sa wystarczajace. Przy czym zalezy gdzie.  Teoretycznie narzedzia proceduralne sa dostepne, ale w za malej ilosci przypadkow stosuje sie je wszystkie. Niektore sa wrecz szkodliwe, czyli sprawdzanie bezdechu, poprzez "duszenie" pacjenta przez 10 min (odlaczenie wentylacji). Sprawdzamy czy pien jest uszkodzony na tyle, ze pacjent nie moze oddychac, poprzez odciecie tlenu i dalsze jego uszkodzenie, a nastepnie stwierdzamy ze jest uszkodzony.
Reaktywacja jest jak najbardziej mozliwa, bez watpliwosci (hipotermia, chemia, dragi). Poza tym jest taki mechanizm, ze przy zmniejszonym przeplywie krwi przez mozg, najpierw ustaje komunikacja synaptyczna (czyli bedzie plaskie EEG i brak odruchow), a tkanka nie bedzie umierala jeszcze dlugo, dopiero po kolejnym spadku przeplywu, albo ustaniu mozg faktycznie zaczyna umierac.
4. Wg mnie w znacznej mierze tak. Jesli by sie dokladnie badalo przeplyw krwi i dostatecznie dlugo czekalo w razie jego braku, to wlasciwie zalatwia sprawe. Co prawda spotkalem sie z opinia lekarza, ktory twierdzi ze takie badanie stosunkowo czesto daje bledne dane, ale nie wiem jakim ryzykiem bledu jest ono faktycznie obarczone.
5. W znacznej mierze tak. No bo skoro najwieksza pewnosc smierci mozgu daje badanie przeplywu krwi to dlaczego, do cholery, nie stosowac tego wszedzie i zawsze?
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: liv w Marca 24, 2015, 10:34:52 pm
Cytuj
mozesz byc tutaj rodzajem sedziego
Na sędziego to ja się nie nadaję.

Ale dręczy mnie myśl taka; skoro ciało po śmierci jest własnością rodziny (rodzaj spadku), dlaczego nie otrzymuje ona ekwiwalentu pieniężnego za pobrane organy?
Wszak mają one wymierną wartość.
Gdyby był taki taryfikator (jak mandatów), nie byłoż by to bardziej hmmm...rynkowe?
Czasem to jedyne, co taki "proletariusz" zostawia rodzinie.
A i byłby to rodzaj nagrody za dobre (czytaj; zdrowe) prowadzenie żywota.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 24, 2015, 10:40:53 pm
Głos publiczności.  :)
Jest w filmach taki zwyczaj, zwłaszcza w tych dłuższych o znamionach seriali, że reżyser co jakiś czas przypomina mniej rozgarniętej publiczności - o co chodzi?
W tej chwili o laktację głównie ;) . Znaczy gdybym laktował jako kobita, to NEX by to przełknał, ale że nie laktuję jako facet, to wzbudziło jego obrzydzenie ;) .

Cytuj
1. Czy spór dotyczy idei transplantologii jako takiej?
Za siebie - nie.

Cytuj
2. Czy śmierć głowy (ściślej BD) jest wystarczającą przesłanką, by pobierać...czy może człowiek, to coś więcej?
Nie jest wystarczającą, bo należy uszanować wolę. Uważam, że człowiek to oczywiście "coś więcej", ale jednak to coś ulatuje razem z odtoczeniem się głowy.

Cytuj
Jeśli nie, może chodzi o proces stwierdzania BD?
Tak postrzegam stanowisko NEXa

Cytuj
3. Czy obecne procedury są wystarczające, czy też nie?
Np. mózg może bez niezbędników trwać dłużej niż się wydaje, a nawet reaktywować mimo wcześniejszego stwierdzenia BD w/g aktualnych procedur.
Tak, są wystarczające, bo najwyraźniej brak dowodów, że ktoś przeżył BD.

Cytuj
4. Czy chodzi tylko o wypaczenia w stosowanych obecnie procedurach, a ich eliminacja zamyka temat?
IMO wypaczenia, jeśli, to są w stosowaniu a nie w procedurach.

Cytuj
5. Czy chodzi, jeszcze bardziej tylko, o różnice w procedurach i ich stosowaniu w różnych krajach.
Nie wiem, nie śledzę.

Cytuj
Krótko zaś, czy spór jest fundamentalny, czy technikalny.
Imo wychodzi, że jednak technikalny.
Cytuj
A może przekomarzacie się tylko?
My?! Nie, wcale ;) .
Cytuj
Poza tym, dobrze się Was czyta, co potraktujcie jako nieudolną próbę pochwały. 8)
Dziękuję :) .

ad NEX.

Pominę cycia (którego można dać na uspokojenie, a nie do żarcia).

Apropos tych stanów A, B i C powiedz mi konkretnie, czy wystarczy A - stwierdzić, że ktoś ma plamy opadowe, B - że ma temperaturę 0 Celsiusza, C - że zostały z niego kości - żeby stwierdzić, że jest martwy? Czy jakikolwiek niezerowy podzbiór tego zbioru jest niedostateczny do stwierdzenia śmierci? Krótko i na temat?

Przyczepiłem się serca bo mechaniczne serce nie jest sterowane hormonami (które ew. wydzielałby mózg) ani nerwami, a serce myszy bez głowy nie rozwinęłoby się w macicy, gdyby nie było dostatecznie stymulowane (czym, skoro nie ma głowy?). Mysz bez głowy dożyła porodu, a mysz bez serca nie dożyłaby. Dlatego się tego czepiłem, że to pokazuje, że mózg nie jest potrzebny.

Piszesz, ze wierzysz Norkowskiemu, że zrobił dobrą, rzetelną robotę - co to dla Ciebie znaczy? Że on tak uważa? Wiesz, nie chodzi mi tu o temat, który dyskutujemy, tylko o to, jak naukowiec robi dobrą robotę. Można powiedzieć, że się czepiłem 2 raz - ale dane, zrecenzowane dane pliiiz. Nawiasem mówiąc wcale akurat w to nie wątpię. W tym badaniu przesiewowym, do którego się stale odnoszę, jeden facet, a raczej jego ciało, żyło bardzo długo pod respiratorem, 12 lat jak pamiętam. Chyba tak tam stało, że tylko pod respiratorem. Tylko jaka regulacja jest potrzebna pod respiratorem. Weźmy ludzi ze złym poziomem dopaminy (film taki był). To podstawowy neuroprzekaźnik a lista chorób z nim związana jest dłuższa od naszej dyskusji. A teraz wyobraź sobie chorego z którąkolwiek z tych chorób w stanie wegetatywnym. I co?

Odnośnie temperatury jak wyżej. Bez wątpienia na golasa w zacinającym deszczu byłby problem - ale w łóżku pod pierzyną? Przy czym doprawdy nie rozumiem, co chcesz powiedzieć. Gdyby po zniszczeniu ośrodka regulacji temperatury ludzie umierali - albo po przecięciu nerwu błędnego - albo - i tak dalej - no to byłaby woda na Twój młyn. Nie umierają, a nawet całkiem normalnie żyją - to też woda na Twój młyn? Jest w ogóle jakieś doświadczenie, choćby hipotetyczne, które może sfalsyfikować Twoje twierdzenia ;) ?

Odnośnie tekstu full - ale co w tym dziwnego, na co ma to być dowód w dyskusji?

Do ABCD sie odniosłem cymentem. Do D, nawiasem, - czepiasz się jak baba (haha, przepraszam płeć piękną, chodzi o babę mityczną - "a mówiłeś...") - bo ja się nie czepiam, jeśli mi się zdaje z jednego Twego postu, że jest A, a z następnego wynika że jednak B, to zakładam, że B było, tylko problemy na łączach. Przy czym owszem, uważam. że poprawnie, klasycznie stwierdzona BD jest OK, natomiast ten tekst zalinkowałem dlatego i tylko dlatego, że wynika niego, że jest już to, co postuluje Norkowski. A Ty z tego armaty lepisz. Tak nawiasem zastanawiam się ilu ludzi umiera na poprawność polityczną, bo to druga strona tego medalu.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: liv w Marca 24, 2015, 11:02:31 pm
Obu interlokatorom dziękuję za odpowiedź.
Czyli iskrzy w okolicach punktu trzeciego.
Na razie.
Wojna pozycyjna.  :)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Marca 24, 2015, 11:18:40 pm
Co do betonu: naprawdę da się zrobić bezwodny?
VOJGM
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 25, 2015, 09:48:11 am
Ty też sobie kup worek cymentu i wystaw na balkon. Tylko w papirze.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 25, 2015, 04:12:48 pm
Na te tereny, ktore tu roztaczasz, ja w ogole nie bede wchodzil. Licytowanie sie na osoby, na ich wiare, emocje i jakies personalne, wzajemne przepychanki mnie nie interesuje. Nie po to spedzilem tyle czasu na czytaniu o technikaliach, zebym to teraz przekreslil i zeskoczyl pare pieter nizej, na poziom abstrakcyjno-motywacyjny. Mozna, owszem o tym rozmawiac, ale rownolegle i odrebnie od kwestii technicznych, a zarazem na pewno nie na zasadzie: Ktos tam powiedzial cos tam, a ktos inny cos innego, a ja sie podczepiam do sekty tej i sie z ta sekta, oraz z jej pogladami identyfikuje, oraz biore za nie odpowiedzialnosc. W podobne tony uderzal wlasnie ten lekarz, z linka Mazistej.

Ok, już wyjaśniam. Zacznę od tego, że b. mi się podoba - serio - to, że postanowiłeś skupić się na technikaliach. B. to w duchu Konstruktora z "Summy..." (jak sądzę, i dawałem temu wyraz, niedościgłego wzorca, do którego powinniśmy równać w trakcie wszelkich tu naszych poważniejszych rozważań). To jest b. dobre postawienie sprawy.

Teraz wyjaśnię dlaczego wplotłem tu wątek plotkarsko-brukowy (czyli kto w co wierzy i na ile to ew. zabawne, z zewnątrz patrząc)... Otóż, przyznaję bez bicia, że podejrzane wydają mi się wszelkie te sytuacje gdzie ktoś zaczyna od - płynącej z prywatnych, tak ugruntowanych, że w psychice danego ktosia nijak nieobalalnych, przekonań - tezy i stara się do niej dobierać argumenty. Stanowczo wolę sytuacje, gdy teza wynika ze zgromadzonego materiału badawczego. (Dlatego zahaczyłem tu o kreacjonizm, najbardziej chyba osławiony przykład sytuacji pierwszego typu.) Nie znaczy to, oczywiście, że nikt nigdy w dziejach Nauki nie zdołał nigdy udowodnić badaniami czegoś co prywatnie mu świtało, ale podejrzliwość pozostaje (bo osoba taka - z dużym prawdopodobieństwem - będzie, minimum mimowolnie, stronnicza, odległa od naukowego obiektywizmu).
To jednak pół biedy, bo - o czym w sumie była mowa - prywatne oszołomstwo (przykro mi, ale tak muszę zaklasyfikować poglądy zarówno Norkowskiego, jak i Ecclesa), nie ma znaczenia, póki metoda naukowa jest rzetelna (nie słyszałem, by kto podważał dokonania M. Giertycha w zakresie dendrologii, na tej podstawie, że ów pan w smoka wawelskiego wierzy).
Tylko, właśnie, musimy mieć pewność, że stoimy na gruncie naukowym, nie tez metafizycznych (tj. niefalsyfikowalnych).

W związku z czym chciałbym od Ciebie usłyszeć odpowiedzi na kilka pytań (z krótkim uzasadnieniem).
1. Czy w świetle Twojej wiedzy/Twojej interpretacji zgromadzonej wiedzy pozostaje jednoznacznie w mocy maksyma "no brain - no gain" (oczywiście w odniesieniu do organizmów o pewnym stopniu komplikacji budowy, w tym do Ohydka vel Lepniaka); tj. czy istota bezmózga - o ile nie jest pantofelkiem lub orchideą - martwa jest de facto (minimum: trwale nieprzywracalna do - choćby skrajnie zaburzonej - świadomości)?
2. Jeśli tak, to czy - nadal w oparciu o wiedzę medyczną - uznajesz istnienie kryteriów pozwalających na jednoznaczne stwierdzenie, iż mózg jest martwy (z wyliczeniem jakie to są kryteria i dlaczego właśnie one)*?
3. Czy sądzisz, że badania testujące zaproponowane w odpowiedzi na punkt drugi oznaki życia/śmierci są w praktyce realizowalne w Polsce (przy obecnym stanie służby zdrowia, sprzęcie jakim dysponują szpitale, średnim poziomie kwalifikacji kadr medycznej) i to nie od wielkiego dzwonu, na pokaz, w przodujących klinikach, a w zwykłych, przeciętnych szpitalach? (Nie interesują mnie bowiem zapisy idealne na papierze, skazane na pozostanie martwą literą. Konstytucja ZSRR była, bodaj, b. udana, ale co z tego...)

* Tu wyjaśnienie, dlaczego uważam to akurat pytanie za kluczowe: otóż dlatego, bo;) jeśli nie podasz tego jednoznacznie, mogę się obawiać, że będziemy mieć do czynienia z "życiem dziur" (przez analogię do "Boga dziur") czyli przekonaniem, iż może są poniżej obecnego progu wykrywalności jakieś objawy życia, których znanymi dziś metodami badawczymi stwierdzić się nie da) i tak właściwie pewnym być śmierci można dopiero gdy pacjent zacznie gnić (jak szydził maziek pisząc o kościach). Jest to istotne o tyle, że z każdym kolejnym postępem metod diagnozowania, teoretycznie rozwiewającym poprzednie wątpliwości, możemy znów twierdzić, że są objawy kolejne, jeszcze bardziej utajone i tak w koło Mazieju ;), aż zejdziemy na poziom subatomowy, gdzie ruch nigdy nie ustaje (co oznacza, że równie dobrze możemy nieuchwytne objawy owe do wiadomego Czajniczka wsadzić i na orbitę niewykrywalną puścić). Ma to przy tym znaczenie praktyczne dalece głębsze niż tylko sprawa transplantacji - załóżmy nawet, że wszyscy obywatele gremialnie podpiszą, iż nie życzą sobie być rozbierani na półtusze... znaczy... na przeszczepy, pozostanie jednak kwestia blokowania dostępu do respiratorów itp. nowym, rokującym, pacjentom, przez tych, którzy w świetle skumulowanej wiekami wiedzy medycznej szans odżyć nie mają. (Tak, indywidualna delikatność sumienia, i obawa, że może się coś niewykrywalnego przeoczyło, może mieć b. przykre skutki praktyczne. I owocować większą ilością trupów niż ew. niedostatecznie porządna diagnostyka, która raz na n razy zaowocuje uznaniem półżywego za trupa i zaniechaniem udzielania mu pomocy - co też jest, ofkors, tragiczne.)
Oczywiście pozostaje to w związku z pytaniem czy faktycznie znamy udokumentowane przypadki odżycia pacjentów, u których zgodnie z porządnie zastosowaną procedurą stwierdzono BD.

Jeśli już odpowiedziałeś, na któreś z moich pytań, to - z góry przepraszając za fatygę - prosiłbym o powtórną łopatologiczną, odpowiedź, jak dla prostego, przytępego, chłopa (którym jestem).

Tu jeszcze słówko o Ecclesie - jego (i Poppera) tezy z "The Self and Its Brain" są b. w porządku, z punktu widzenia roli jaką miały pełnić - znaleźć lukę w fizykalnym paradygmacie, w który zdoła się wcisnąć WW i dusza ("dusza dziur", znów od "Boga dziur" niedaleko). Filozoficznie można postawić dowolnie niefalsyfikowalną tezę, cała metafizyka na tym polega. Gdybym jednak miał traktować to serio jako Naukę zapytałbym zaraz jakimi metodami da się wykrywać psychony (co by nam zresztą zaraz problem rozwiązało - wykrywamy, że psychonów nie ma, bo się od synaps odkleiły - znaczy: trup 8)).

ps. Jak guglałem sobie nt. mózgu i świadomości taki pan mi się wygrzebał:
http://marcinmilkowski.pl/pl/o-mnie (http://marcinmilkowski.pl/pl/o-mnie)
(Z tematem wiele wspólnego nie ma, ot, tyle, że jego zdaniem da się doskonale wyjaśnić świadomość pracą mózgu, co wszelkie hipotezy duszy czyni zbędnymi, ale zawsze Polak publikujący w MIT Press.)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Marca 25, 2015, 10:31:30 pm
Cytuj
Ty też sobie kup worek cymentu i wystaw na balkon. Tylko w papirze.
To co sie stanie z takim cementem, Maziek? Stwardnieje? Jesli tak, to dlaczego?

Idac tropem Liva, odnosnie pkt. 3, pytanie do Mazistej:
Ktora procedura jest wystarczajaca, bo sa rozne stosowane?

@Q
1. Nie do konca rozumiem, ale postaram sie odpowiedziec, najwyzej odpowiem nie calkiem na Twoje pytanie:
Nie zajmowalem sie innymi organizmami. Zapewne (z duza doza pewnosci) im wczesniejszy ewolucyjnie organizm, tym sobie lepiej/dluzej bez mozgu radzi. Przy czlowieku sprawa wyglada tak (wg. mnie), ze jezeli tkanka mozgu faktycznie obumarla, to jak na razie nie ma szans, zeby swiadomosc przywrocic. Mamy co prawda przyklady i przeslanki, ze uszkodzenia czesci mozgu nie musza wcale byc fatalne, natomiast przy przedluzonym niedotlenieniu caly organ w koncu umiera i koniec, nic sie zrobic nie da. Nie jest to co prawda rownoznaczne ze smiercia calego organizmu, ale swiadomosc leci w kibel i nie wroci.
Wiemy juz, ze sam brak oddechu i reakcji na bodzce nie oznacza automatycznie smierci mozgowej, bo przy spadku przeplywu krwi (do 15ml/min/100) ustaje komunikacja pomiedzy neuronami, a tkanka pozostaje zywa jeszcze do 2 dni, wiec swiadomosc moze wrocic. Chyba nie pomieszalem tej liczby, ale pamiec mnie zawodzi, wiec to moze byc nieco inna wartosc.
2. Da sie to zrobic, chocby przy pomocy badania przeplywu krwi przez mozg. Jesli trwa to dostatecznie dlugo (badanie) i jest przeprowadzone dobrze, oraz niezawodna metoda. Sa opinie lekarzy, ze niektore z tych badan daja bledny wynik, ale tutaj nie grzebalem dosc gleboko, wiec nie wiem ktore metody sa kwestionowane i na jakiej dokladnie podstawie. Post mortem mozna na podstawie sekcji stwierdzic ze tkanka jest martwa, ale to juz oczywiscie po ptokach. Mozna to uzyc w przypadku gdy np. rodzina jest przekonana, ze pacjent zyl, pomimo wystawionego aktu zgonu.
Tak, zgadzam sie ze to pytanie jest jednym z kluczowych.
3. Wg mojej wiedzy, nie jest to metoda powszechnie stosowana (przeplyw krwi przez mozg), ale nie znam dokladnych statystyk, podejrzewam ze ich nie ma. Podstawa (w UK takze) jest stwierdzenie bezdechu i brak reakcji na bodzce. I dalej, w poszczegolnych krajach dodaje sie: EEG, proba bezdechu rozni sie pomiedzy krajami i szpitalami, wszczepianie czujnika cisnienia w czaszce, badanie przeplywu krwi przez mozg.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 25, 2015, 11:22:28 pm
@NEX

Jednym słowem - jesteś za tym, by stosowaną procedurą było badanie przepływu krwi przez mózg (i jeśli się stwierdzi, ze go nie ma - odczekanie tych dwóch dób dla pewności). A potem można stwierdzać zgon i ew. parcelować zwłoki?

Dobrze rozumiem?
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 25, 2015, 11:43:31 pm
Wyjaśniłem przecież. Gdybyś napisał "do wiązania betonu potrzebna jest woda", to nie miałbym ruchu, ale pisałeś o "robieniu betonu przez budowlańców". Czy będziemy teraz rozważać betony suche ;) ?

ad. 3 sądzę, że wszystkie oparte o tę harwardzką są OK.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Marca 26, 2015, 01:17:35 am
@Maziek
Tonacy brzydko sie chwyta :) Czyli przyznajesz, ze szukales tylko pola manewru, a woda jednak jest potrzebna do betonu? Czy znowu podzielisz to zdanie, jak wlos na czworo?
3. Czyli uwazasz, ze sprwwdzenie odruchow z pnia i stwierdzenie bezdechu jest 100% wystarczajace? Prosze o odpowiedz tak lub nie.

@Q
2 dni wydaja sie nawet za dlugie, w przypadku 0 przeplywu. To przy przeplywie min 15ml mozg jeszcze zyje 2 dni. Przy 0 przeplywu 1h powinna wystarczyc. I ja bym optowal czekac az do momentu kedy przeplyw jest 0, bo mozg jest mqlo poznany i rozne rzeczy moga sie zdarzyc. Sporo jest doniesien prasowych o ludziach ze zle zdiagnozowana BD. Dlugo szukalem jakis bardziej konkretnych opracowan takich przypadkow, qle znalazlem tylko z kancelarii prawniczych, prasowe,  zeznania pacjentow, rodziny :i lekarzy ktorzy przeprowadzali dodatkowe badania po stwierdzonej BD i znajdowali oznaki zycia (tez w prasie). Tu oczywiscie sytuacja jest albo-albo. Albo komisja zrobila blad, albo procedura zastosowana jest wadliwa. Albo wszystko jest zmyslone ;)
Ja kiedys przy okazji medytacji odplynalem tak dalece, ze przez dobrq godzine nie moglem sie w ogole poruszyc i nic nie czulem. Cholera wie, czy jakby mi robiono testy odruchow z pnia, to by cos dalo.  Pewnie oddychalem, ale tego tez nie czulem.
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 26, 2015, 10:40:36 am
Cytuj
@Maziek
Tonacy brzydko sie chwyta :) Czyli przyznajesz, ze szukales tylko pola manewru, a woda jednak jest potrzebna do betonu? Czy znowu podzielisz to zdanie, jak wlos na czworo?
Przypisujesz mi własne cechy charakteru. I trudno, wypreparuję to. Otóż, pierwsza, PIERWSZA, moja odpowiedź o tej "betonowej wodzie":

#  Po zastanowieniu i z przyrodzonego dobrego serca ;), rozwine kwestie ponownie. 1 budowlaniec mowi: Do zrobienia betonu niezbedne sa: Cement, zwir, woda. 2 mowi: Wystarczy cement i zwir, woda jest zbedna. To jak, ich opinie sa sprzeczne, czy tylko uzywaja roznych norm?
Dodatek wody nie jest konieczny, podobnie kruszywa ;) . Istotne jest spoiwo. Woda może przyjść sama a kruszywo nie zawsze musi być dodane. To tak na marginesie, przypadki szczególne, ale skoro wlazłeś na mój teren...
Czyli natychmiast wyjaśniłem, jak z tą woda jest. I w tej samej odpowiedzi, następny wers, jednoznacznie wyjaśniam, że rozumiem o co Ci chodzi:

Dobra, ja rozumiem co Ty mówisz. Ty mówisz tak - żeby zrobić wodę trzeba 2 części atomów wodoru spalić w 1 części atomów tlenu. I stawiasz pytanie: czy jak ktoś mówi, że wodę robi się w ten własnie sposób, a kto inny, że wystarczy sam wodór albo czyste złoto - to czy ktoś jest w błędzie. Oczywiście masz rację, ktoś jest w błędzie, nie da się z samego wodoru ani ze złota (w każdym razie nie wprost, bo w zasadzie da się jednak, z użyciem akceleratora).
Na czym kwestia betonowej metafory powinna uznać za zamkniętą, ale nie:

1. Ty, Maziek jestes jak rasowy criminalista: Jak Cie zlapia za reke, to mowisz, ze to nie Twoja reka. Albo (za Lemem), jak kobieta: Nadal mowi nie, nawet gdy juz nic innego oprocz tak powiedziec nie mozna. :) Co prawda studia robilem inne niz Ty, ale technikum budowlane zaliczylem i cos tam jeszcze pamietam. Specjalnie nie wymienilem braku zwiru w mieszance, tylko wode, zebys nie mial pola do wykrecania konia kopytami, ale nie!: Maziek musial wymyslic, ze nawet jak wody nie ma, bo ktos uznaje ze nie jest potrzebna, to i tak jakims cudem, sama z siebie, moze dzieki kondensacji, albo deszczowi
Są w tym miejscu dwie możliwości, albo nie przeczytałeś, co napisałem wyżej, albo się czepiasz. Ale ponieważ w przeciwieństwie do Ciebie nie staram się wejść w Twą psychę, wyjaśniam tylko, gdybyś po prostu nie doczytał:

Specjalnie nie wymienilem braku zwiru w mieszance, tylko wode, zebys nie mial pola do wykrecania konia kopytami
Nie mam zdrowia dzisiaj ale to mogę odbić lewą ręką - jest cała masa sytuacji, kiedy robi się suchą mieszankę i ją układa a woda przychodzi z powietrza czy gleby. Drogi, podkłady pod posadzki i tak dalej. Zresztą najprostsza wersja kup sobie worek cymentu w papierze i go potrzymaj na dworze z rok :) . Ja wiem, że standardowa definicja betonu to jest cyment+woda+kruszywo. I wiem o co Ci chodziło, napisałem, H2O. To jak ja się nie czepiam nadmiernie - to czy Ty też nie mógłbyś się nie czepiać ;) ?
Ale jak widać postanowiłeś jechać dalej i robić to co mi zarzucasz: dzielić włos na czworo, i robić widły z trzeciorzędnej sprawy, jaką było to, że wlazłeś nieostrożnie ze swoją metaforą na teren, który z przyczyn czysto zawodowych znam lepiej od Ciebie. Każdy budowlaniec powie Ci bez namysłu, że można zrobić suchy beton. I mimo, że natychmiast wyjaśniłem, a także dobrowolnie oświadczyłem, że rozumiem o co Ci chodziło - tą trzeciorzędną sprawą, anegdotką można powiedzieć, udowadniasz, że mój podły charakter dyskwalifikuje mnie jako dyskutanta w dyskusji o BD :). Odkopując ją równo po miesiącu. Nawiasem mówiąc mój podły charakter, do którego się z punktu przyznaję, nie jest argumentem merytorycznym ;) .

Mimo to nie robię nic, tylko jeszcze raz wyjaśniam, na wypadek, gdybyśmy się nie zrozumieli:

Gdybyś napisał "do wiązania betonu potrzebna jest woda", to nie miałbym ruchu, ale pisałeś o "robieniu betonu przez budowlańców". Czy będziemy teraz rozważać betony suche ;) ?
To jednak okazuje się jedynie paliwem pod stos, który ma zapłonąć... Tak więc miesiąc temu wyjaśniłem, napisałem, też, że rozumiem o co Ci chodzi, całkowicie dobrowolnie i natychmiast po tej anegdotce...

Rozwala mnie to. Naprawdę nie mam chęci na zapasy w kisielu. Rozumiem, że możesz interesować się moją psychiką - ale skupmy się na merytorycznych argumentach a nie na niej.

Natomiast do prawdziwych problemów w tej dyskusji, mimo ponawianych przeze mnie kilkukrotnie pytań się uporczywie nie odnosisz, razem z "pierwszym betonem", miesiąc temu pisałem:
Dobra, ja rozumiem co Ty mówisz. Ty mówisz tak - żeby zrobić wodę trzeba 2 części atomów wodoru spalić w 1 części atomów tlenu...

Tylko że to nie jest ta klasa problemu. Masz rację, tylko że w innej sprawie. I ja od początku usiłuję Ci to powiedzieć, że to jest inna sprawa. Że mogę Ci na poczekaniu podać wiele sposobów odmierzenia jakiejś odległości większej niż ileś tam. Śmierć, jak sam piszesz nie jest zjawiskiem ostrym - z tego jednak absolutnie nie wynika, że nie da się jej stwierdzić. ...

To jest problem ile trzeba odczekać, jak się naleje wrzątku do szklanki, żeby można było ją wypić i się nie poparzyć. Jeden powie włożyć termometr. Drugi, że jak para nie leci. Trzeci powie odczekać pół godziny, 100% pewne, że da się wypić.

Tak samo "zwykłą" śmierć można stwierdzić na wiele sposobów. Ktoś może powiedzieć: są plamy opadowe - trup. Kto inny, że jak temperatura spadnie do 20 C. Kto inny, że najlepiej poczekać, aż kości zbieleją na wietrze. A ktoś, że należy odczekać 200 lat od daty urodzenia, wtedy to pewniak.

Brak ustosunkowania. Te same pytania zadane tu:
Apropos tych stanów A, B i C powiedz mi konkretnie, czy wystarczy A - stwierdzić, że ktoś ma plamy opadowe, B - że ma temperaturę 0 Celsiusza, C - że zostały z niego kości - żeby stwierdzić, że jest martwy? Czy jakikolwiek niezerowy podzbiór tego zbioru jest niedostateczny do stwierdzenia śmierci? Krótko i na temat?
Brak odpowiedzi. Także na to:

Przyczepiłem się serca bo mechaniczne serce nie jest sterowane hormonami (które ew. wydzielałby mózg) ani nerwami, a serce myszy bez głowy nie rozwinęłoby się w macicy, gdyby nie było dostatecznie stymulowane (czym, skoro nie ma głowy?). Mysz bez głowy dożyła porodu, a mysz bez serca nie dożyłaby. Dlatego się tego czepiłem, że to pokazuje, że mózg nie jest potrzebny.

Odnośnie temperatury jak wyżej. Bez wątpienia na golasa w zacinającym deszczu byłby problem - ale w łóżku pod pierzyną? Przy czym doprawdy nie rozumiem, co chcesz powiedzieć. Gdyby po zniszczeniu ośrodka regulacji temperatury ludzie umierali - albo po przecięciu nerwu błędnego - albo - i tak dalej - no to byłaby woda na Twój młyn. Nie umierają, a nawet całkiem normalnie żyją - to też woda na Twój młyn? Jest w ogóle jakieś doświadczenie, choćby hipotetyczne, które może sfalsyfikować Twoje twierdzenia ;) ?
To są proste pytania, czy w świetle mechanicznego serca i bezgłowych myszy można twierdzić, że mózg jest niezbędny do funkcjonowania serca? Odpowiedź spowodowałaby, że poszlibyśmy naprzód. Inaczej pytając - dlaczego pierwszym warunkiem stwierdzenia śmierci mózgu jest bezdech a nie zatrzymanie krążenia ;) ?

Cytuj
3. Czyli uwazasz, ze sprwwdzenie odruchow z pnia i stwierdzenie bezdechu jest 100% wystarczajace? Prosze o odpowiedz tak lub nie.
Napisałem wyraźnie: procedura oparta na harvardzkiej. Sprowadzasz preludium, następnie 4 punkty tam opisane oraz ich powtórzenie po 24h, do "sprawdzenia odruchów z pnia i stwierdzenie bezdechu", co jest nadużyciem. Ja piszę o procedurze, a nie o badaniu. To jest zasadnicza różnica. Tak, uważam, że cała procedura o to oparta jest OK, cała procedura w przypadku Polski obejmuje dodatkowo potwierdzenie instrumentalne w przypadku wątpliwości:

"Co więcej, w pierwotnie podnamiotowych uszkodzeniach mózgu, jego śmierć wymaga szczególnego postępowania diagnostycznego, bowiem kliniczne objawy trwałego uszkodzenia pnia mózgu nie oznaczają w tym przypadku jednoczesnego nieodwracalnego uszkodzenia całego mózgu. W takich przypadkach podejrzenie śmierci mózgu musi być potwierdzone badaniami instrumentalnymi. Nieustanne poszerzanie wiedzy i doświadczenia lekarskiego, wdrażanie nowych metod i technologii medycznych jest procesem ciągłym. Pozwala to na wprowadzanie do praktyki coraz lepszych, pewniejszych sposobów postępowanie diagnostycznego i terapeutycznego. Włączenie do procedur ustalania śmierci mózgu metod instrumentalnych to cenne uzupełnienie badań klinicznych, a w niektórych przypadkach również postępowanie rozstrzygające. Badania instrumentalne, elektrofizjologiczne lub naczyniowe, mają zastosowanie w uszkodzeniach mózgu pierwotnych (np. uraz bezpośredni) i wtórnych (np. niedotlenienie), są też nieodzowne w szczególnych przypadkach diagnostyki śmierci mózgu u dzieci."
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Marca 26, 2015, 11:14:46 pm
  Cos sie tak, Maziek zbiesil? Chill out, girl ;) Sam wrociles do tego betonu, ale zgadzam sie, ze walkowanie go na tyle stron bylo sado-maso.
 Zarzucasz mi nie odnoszenie sie do tego co piszesz. Zarzut jest wzajemny. Odniose sie do tego, o co teraz pytasz:
Serce myszy - mysz, a tym bardziej mysi plod to nie czlowiek. Nie rozumiem co ten przyklad ma wspolnego z kwestia, ktora podnioslem, tzn. ze do prawidlowego regulowania ukladu sercowo-naczyniowego i innych organow potrzeba mozgu. Organy plodu rozwijaja sie i funkcjonuja inaczej niz organizmow doroslych.
Wewnetrzny ukl nerwowy serca czlowieka, utrzymuje prace na poziomie ok 100 uderzen na minute. Zeby przyspieszylo, albo zwolnilo potrzebuje sygnalu z zewnatrz(z poza serca). Przy braku polaczenia nerwowego z mozgiem, serce powinno przyspieszyc do 100/min. Przy niektorych przypadkach ludzi z BD zaobserwowano brak zmian w normalnej pracy serca i calego ukladu krazenia. Gdyby mozg/pien byl faktycznie martwy, serce nie bedzie bilo w normalnym, spoczynkowym tempie.
Serce po przeszczepie ma wlasnie tempo spoczynkowe ok 100, w niektorych przypadkach nieco nizsze, w zwiazku z mechanizmem regulacji, ktory opisywalem wczesniej, a zwiazanym z impulsem z mozgu, ktory choc do serca nie dociera, wyzwala reakcje chemiczna, ktora wplywa na serce.
http://www.scielo.br/pdf/abc/v74n1/2200.pdf (http://www.scielo.br/pdf/abc/v74n1/2200.pdf)
Fragment wlasciwy dla dyskusji:
Cytuj
Cardiac arrhythmias are not uncommon in those who
experience denervation after heart transplantation, and
temporary pacing might be necessary in the postoperative
period 2-5. Resting heart rate after transplantation has been
shown to be about 100 beats per minute due to the absence of
autonomic innervation; however soon after cardiac transplantation,
some patients have a lower heart rate at rest 2-4,6-8.

Sztuczne serce - to w ogole nie ma nic wspolnego z regulacja przez mozg pracy zywych organow. Sztuczne serce to mechaniczna pompka, ktora nie reaguje na zadne bodzce.
 
Regulacja temperatury:
Jesli pacjentowi z BD nie zapewni sie warunkow utrzymujacych jego temp. ciala na odpowiednim poziomie, hipotermia jest NIEUNIKNIONA. Byli pacjenci, ktorzy temp. ciala utrzymywali ze stwierdzona BD.
http://bja.oxfordjournals.org/content/108/suppl_1/i96/T1.expansion.html (http://bja.oxfordjournals.org/content/108/suppl_1/i96/T1.expansion.html)
Ogolnie, w tym linku masz opisane, jak po wystapieniu BD cialo odmawia posluszenstwa i wszystko sie kawali.

3. Jakie znowu naduzycie? Pisze skrotowo, bo wiem ze wiesz o co chodzi, chyba ze znowu chcesz sie czepiac szczegolow. :) EEG i przeplyw krwi jest w Polsce opcjonalny, zalezny od lekarza.
http://www.przeszczep.pl/fqwyw_rozporzadzenie_ministra_zdrowia_i_opieki_spolecznej_w_sprawie_sposobu_i_trybu_uzyskania_informacji_od_prokuratora_lub_stanowiska_sadu_rodzinnego_o_nie_wyrazaniu_sprzeciwu_na_pobranie_ze_zwlok_komorek_tkanek_i_narzadow.htm (http://www.przeszczep.pl/fqwyw_rozporzadzenie_ministra_zdrowia_i_opieki_spolecznej_w_sprawie_sposobu_i_trybu_uzyskania_informacji_od_prokuratora_lub_stanowiska_sadu_rodzinnego_o_nie_wyrazaniu_sprzeciwu_na_pobranie_ze_zwlok_komorek_tkanek_i_narzadow.htm)
 A tam stoi:
Cytuj
Podobnie diagnostyka śmierci człowieka w ujęciu tzw. definicji nowej opiera się na objawach klinicznych nieodwracalnego ustania funkcji pnia mózgowego. Jest ono reprezentatywne dla śmierci mózgu jako całości.
Stwierdzone nieodwracalne uszkodzenie strukturalne mózgu jako przyczyna zniknięcia funkcji pnia mózgu i dostatecznie długi upływ czasu stanowią wraz z objawami klinicznymi dowód śmierci mózgu jako całości.
Również i tutaj nie są wymagane dla potwierdzenia śmierci mózgu takie badania jak np. elektroencefalografia czy angiografia mózgowa.
  Czy stan prawny w tej kwestii sie zmienil? Czy nadal jest to dowolnosc dla lekarza? Takie same wymagania pod wzgledem prawnym sa w UK.
  Jesli Ci dobrze zrozumialem, to jednak powtorzone 2 razy badanie odruchow z pnia i stwierdzenie bezdechu, sa w pelni Cie satysfakcjonujace i wystarczajace?
Jesli zas tak, to czy mozesz mi wyjasnic, dlaczego w innych krajach, albo stanach US, zarowno dla prawodawcow, jak i rzecz jasna lekarzy-specjalistow opiniujacych, te dwie rzeczy wystarczajace nie sa, i stosuje sie zawsze i standardowo (nie w jakis szczegolnych przypadkach klinicznych), dodatkowo jeszcze badania EEG i przeplywu krwi? Tylko, blagam Cie: Nie pisz znowu ze to sa rozne sposoby stwierdzania tego samego i kazdy jest rownie dobry. Powtarzam: W niektorych krajach za badania wystarczajace uznaje sie tylko stwierdzanie bezdechu i brak reakcji z pnia, a w innych do tych dwoch, wymaga sie ZAWSZE EEG i przeplyw krwi przez mozg.

  Tu jest ciekawa rzecz o tych badaniach przeplywu krwi, ktore tez moze nie sa idealne (przynajmiej niektore z metod):
http://www.systematicreviewsjournal.com/content/2/1/100 (http://www.systematicreviewsjournal.com/content/2/1/100)
A tu jest fragment, dotyczacy tego, ze podstawowe badania stwierdzajace BD moga nie byc wystarczajace:
Cytuj
Furthermore, when ancillary tests were applied on clinically brain-dead patients, a small proportion of the patients presented detectable brain perfusion, suggesting at best inaccuracy in the diagnostic criteria used for these ancillary tests and at worst a population that would have received a diagnosis of brain death based on current clinical criteria but in whom there is residual blood flow
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 27, 2015, 09:54:44 pm
  Cos sie tak, Maziek zbiesil?
Po prostu wypreparowałem Ci jak się czepiasz, wielokrotnie i namolnie, w dodatku trzeciorzędnie :) . Straciłem na to poranną kawe ale było warto, bo (być może błędnie) dostrzegam takie malutkie walnięcie się w cycki ("zgadzam sie, ze walkowanie go na tyle stron bylo sado-maso"). I do cholery nie ja do tego wróciłem, tylko Ty, bo ja użyłem cymentu jedynie jako zakładki, żebyś wiedział, gdzie szukać, a ob. Remuszko się pytał technicznie, a Ty postanowiłeś drążyć.

Cytuj
Serce myszy - mysz, a tym bardziej mysi plod to nie czlowiek. Nie rozumiem co ten przyklad ma wspolnego z kwestia, ktora podnioslem, tzn. ze do prawidlowego regulowania ukladu sercowo-naczyniowego i innych organow potrzeba mozgu. Organy plodu rozwijaja sie i funkcjonuja inaczej niz organizmow doroslych.
Kiepściutki (ewolucyjnie) argument, że człowiek nie mysz i łatwiutki do obalenia - np. poprzez wyguglanie terminu anencephalia totalis. Natura niestety sama robi takie eksperymenty. I nieprawda, że organy płodu rozwijają się i funkcjonują inaczej niż u organizmów dorosłych. Uważasz, że jest jakaś przełomowa różnica pomiędzy pięć minut przed porodem, a pięć po? Albo wcześniactwo? Jeden z pierwszych ruchów a zdaje mi się, że pierwszy jaki się obserwuje w zarodku wszystkiego co ma serce jest bicie serca właśnie - czyli "zaskoczenie" ośrodka bodźcotwórczego. Jest wręcz odwrotnie niż sądzisz - brak właściwego pobudzenia serca w życiu płodowym powoduje jego niedorozwój (brak komór itp.). Tak więc można nie mieć rdzenia i urodzić się z bijącym sercem.

Cytuj
Wewnetrzny ukl nerwowy serca czlowieka, utrzymuje prace na poziomie ok 100 uderzen na minute. Zeby przyspieszylo, albo zwolnilo potrzebuje sygnalu z zewnatrz(z poza serca).
Konkretnie z układu autonomicznego.

Cytuj
Przy braku polaczenia nerwowego z mozgiem
układ autonomiczny jest odrębny od mózgu

Cytuj
, serce powinno przyspieszyc do 100/min.
Nie. Serce bije tak u ludzi po przeszczepie, bo jest odnerwione. U zdrowego człowieka taki efekt daje blokada farmakologiczna układu współczulnego i przywspółczulnego jednocześnie. U pacjentów BD serce nie jest odnerwione a układ autonomiczny u nich działa (no chyba, że pacjent BD jest akurat po przeszczepie serca).

Cytuj
Przy niektorych przypadkach ludzi z BD zaobserwowano brak zmian w normalnej pracy serca i calego ukladu krazenia. Gdyby mozg/pien byl faktycznie martwy, serce nie bedzie bilo w normalnym, spoczynkowym tempie.
Nie jestem w stanie odnaleźć informacji, aby po BD serce przyspieszało. Natomiast bez trudu znajduję, że bije regularniej niż w fazie śpiączki http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/8832122 (http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/8832122) .

Cytuj
Sztuczne serce - to w ogole nie ma nic wspolnego z regulacja przez mozg pracy zywych organow. Sztuczne serce to mechaniczna pompka, ktora nie reaguje na zadne bodzce.
Ja daje to serce, bo ono swiadczy o tym, że jak sam piszesz żadna regulacja nie jest potrzebna, aby człowiek żył. Nie widzę nic dziwnego, że "życie po BD" ma różny przebieg. Bjern Borg miał czy tez ma puls spoczynkowy 35/min a norma jest w spoczynku 65-80/min. Czyli osobniczo człowiek może sie od człowieka różnić 2 razy i lepiej w tym względzie. Ale czy masz jakiś artykuł na temat niezwykłości tego, że u niektórych ludzi po BD "serce bije normalnie" - czy to argument z wykładów Norkowskiego?
 
Cytuj
Regulacja temperatury:
Jesli pacjentowi z BD nie zapewni sie warunkow utrzymujacych jego temp. ciala na odpowiednim poziomie, hipotermia jest NIEUNIKNIONA. Byli pacjenci, ktorzy temp. ciala utrzymywali ze stwierdzona BD.
Znów, czy nie wystepuja osobnicze przypadki? Stawiasz bardzo prostą tezę, ktoś trzyma temperaturę to żyje. Mnie to nie przekonuje. Wydaje mi się, że gdyby to było tak dziwne jak to przedstawiasz, to zostałoby to dogłębnie zbadane. Na szybko nie mogę niczego takiego wyguglać.

Cytuj
Jakie znowu naduzycie? Pisze skrotowo, bo wiem ze wiesz o co chodzi, chyba ze znowu chcesz sie czepiac szczegolow. :)
Panie, widzisz, i nie grzmisz... Nie wiem jak jest w praktyce w Polsce. Nie mam pojęcia. To co wstawiłem, to jeśli się nie pomyliłem, jest obecną podstawą prawną. Wynika z niej jak to rozumiem, że w w części przypadków badania instrumentalne są wymagane. Zrozum, to mnie średnio interesuje. Mam poczucie, że nic nie jest idealne i nie mam problemu, aby z tym żyć. A potrafisz mi wyjaśnić, dlaczego w Polsce norma żelbetowa jest inna niż eurokod? Albo dlaczego prawodawstwo w Polsce jest inne niż w Stanach?

Cytuj
Furthermore, when ancillary tests were applied on clinically brain-dead patients, a small proportion of the patients presented detectable brain perfusion, suggesting at best inaccuracy in the diagnostic criteria used for these ancillary tests and at worst a population that would have received a diagnosis of brain death based on current clinical criteria but in whom there is residual blood flow
A o tym to sam pisałem, prawda? W ciele człowieka nie zachodzą zerojedynkowe procesy. Jest wielce prawdopodobne, że gdyby zależało to od lekarzy, to definicja śmierci zostałaby lekko rozmiękczona (dopuszczono by wprost resztki przepływu mczy izolowane wyspy na EEG). To jest jednak inżynierka. Postawić najniższą możliwą barierę i sprawdzić, czy coś nie przelatuje. Dlatego dla mnie zasadniczą kwestią jest to, o czym piszę od dawna - dowody, że ta definicja jest błędna (w postaci statystycznie istotnej liczby ludzi, wobec których błędnie orzeczono BD).
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Kwietnia 01, 2015, 10:04:14 pm
Coś a propo:
Cytuj
Kremacja odbywa się w piecu rozgrzanym do tysiąca stopni, a cały proces w przypadku dorosłego człowieka trwa nie krócej niż półtorej godziny, może się jednak znacznie przedłużyć, np. z powodu wagi zmarłego. Zwłoki można palić wyłącznie pojedynczo - każde ciało musi być w osobnej trumnie (nigdy bez trumny), jedyny dopuszczalny wyjątek to spalenie w trumnie matki razem z jej nowo narodzonym dzieckiem, jeśli oboje zmarli podczas porodu. Gdy kremacja dobiega końca, operator wyjmuje szczątki, które po usunięciu metalowych cząstek pochodzących np. z trumny trafiają do specjalnego młynka. Potem jednolity proch przesypywany jest do grubej folii, którą umieszcza się w ozdobnej urnie. Operator przekazuje ogrzaną prochami urnę zakładowi pogrzebowemu razem ze świadectwem kremacji - dokumentem potwierdzającym, czyje prochy znajdują się w środku.

http://wyborcza.pl/1,75478,17688308,W_slaskim_krematorium_bezczescili_zwloki__a_prochy.html#ixzz3W5NniYUX (http://wyborcza.pl/1,75478,17688308,W_slaskim_krematorium_bezczescili_zwloki__a_prochy.html#ixzz3W5NniYUX)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Kwietnia 01, 2015, 11:27:13 pm
Cytuj
Straciłem na to poranną kawe ale było warto, bo (być może błędnie) dostrzegam takie malutkie walnięcie się w cycki ("zgadzam sie, ze walkowanie go na tyle stron bylo sado-maso").
   No, no, az tak sobie nie pochlebiaj ;) Przyznaje, ze to bylo sado-maso, ze wzgledu na moja za dlugo podtrzymywana nadzieje, ze zrozumiem, na jakiej zasadzie mozesz sie upierac co do tych sprzecznych opinii (dlatego tak dlugo drazylem), a nie ze wzgledu na to, ze mnie przekonales co do meritum (co do tych opinii).
   Postanowilem sobie bardzo solennie nie dawac, ani nie odnosic sie do metafor, porownan, ani przykladow nie zwiazanych bezposrednio z kwestiami, ktore atakujemy. Mysle ze to nam zaoszczedzi czasu i zolci ;)
   Dla mnie sprawa jest zupelnie oczywista i nie podlegajaca (w tym wymiarze) watpliwosciom:
Skoro w niektorych krajach jako wymagane standardowo badania potwierdzajace BD sa: Stwierdzenie bezdechu i sprawdzenie braku odruchow z pnia, a w innych wymagane sa te badania, a DODATKOWO JESZCZE badanie EEG i przeplywu krwi, to znaczy ze sa rozne i rozbiezne opinie lekarzy i naukowcow, na temat tego, jakie badania sa do stwierdzenia BD KONIECZNE.
 Jest to tez dla mnie sprawa zupelnie zasadnicza, zwlaszcza w swietle faktu naukowego, ze przy spadku przeplywu krwi przez mozg wystapi bezdech i brak reakcji na bodzce, a mozg nadal moze byc zywy i jesli dac mu czas na zmniejszenie obrzeku, moze wrocic do sprawnosci, wraz z calym organizmem.
  By the way, w originalnej opini Komisji Harvardzkiej jak byk stalo, zeby przeprowadzac badanie EEG. Dlaczego w niektorych krajach z tego wymagania zrezygnowano, mozna sie tylko domyslac.

Cytuj
układ autonomiczny jest odrębny od mózgu
   Czyzby? Zacytuje klasyka: "To sa raczej podstawy..." Nazwa autonomiczny, nie wziela sie z autonomii od mozgu, tylko z autonomii od woli i swiadomosci.
http://portalwiedzy.onet.pl/67359,,,,autonomiczny_uklad_nerwowy,haslo.html (http://portalwiedzy.onet.pl/67359,,,,autonomiczny_uklad_nerwowy,haslo.html)
A tam stoi:
  "Kadluby neuronów przedzwojowych ukladu przywspólczulnego leza w mózgu oraz w odcinku krzyzowym rdzenia kregowego. Wlókna jego czesci mózgowej wchodza w sklad kilku nerwów czaszkowych: okoruchowego (III), twarzowego (VII), jezykowo-gardzielowego (IX) i blednego (X)."
  "Nerwy trzewne autonomicznego ukladu nerwowego sa zbudowane z dwuogniwowego lancucha neuronów. Kadluby neuronów pierwszego ogniwa leza w mózgu i w rdzeniu kregowym."

http://pl.wikipedia.org/wiki/Autonomiczny_uk%C5%82ad_nerwowy (http://pl.wikipedia.org/wiki/Autonomiczny_uk%C5%82ad_nerwowy)
"Omawiajac budowe ukladu, nalezy rozróznic jego trzy elementy budowy:
-osrodki autonomiczne (korowe, podwzgórzowe i rdzeniowe), kierujace czescia wspólczulna i przywspólczulna
-czesc wspólczulna i przywspólczulna
-sploty autonomiczne narzadowe."

http://www.katedra-anatomii.cm-uj.krakow.pl/sites/default/files/Autonomiczny%20uk%C5%82ad%20nerwowy%20i%20obwodowy%20%20z%20zespo%C5%82ami%20neurologicznymi%20201415p.pdf (http://www.katedra-anatomii.cm-uj.krakow.pl/sites/default/files/Autonomiczny%20uk%C5%82ad%20nerwowy%20i%20obwodowy%20%20z%20zespo%C5%82ami%20neurologicznymi%20201415p.pdf)

http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/autonomiczny-uklad-nerwowy;3872596.html#prettyPhoto (http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/autonomiczny-uklad-nerwowy;3872596.html#prettyPhoto)
"Osrodki przywspólczulne znajduja sie w sródmózgowiu, moscie, rdzeniu przedluzonym (dolaczaja swe wlókna do nerwów czaszkowych: III, VII, IX, X) oraz w odcinku krzyzowym rdzenia kregowego; wlókna przedzwojowe ukladu przywspólczulnego koncza sie w zwojach, w poblizu unerwianych narzadów lub w samych narzadach (tzw. zwoje sródscienne)."  I tak dalej i tak dalej...
  O czesci nerwu VAGUS, laczacym bezposrednio pien z sercem, juz Ci pisalem, wraz z linkiem i sie zgodziles, ze takie wlasnie polaczenie istnieje (jak bys zreszta mogl sie nie zgodzic, skoro dostales link?). Nie wiem zupelnie dlaczego teraz piszesz o rzekomej autonomii wegetatywnego systemu nerwowego od mozgu. Sympatyczna jego czesc moze byc w znacznej mierze niezalezna, ale parasympatyczna jest zalezna.

                           TEMAT POBOCZNY, CHOC ZWIAZANY Z TEMATEM DYSKUSJI I RZUCAJACY SWIATLO (Lucyferyczny  ;) ):
  Przy okazji natrafilem na ciekawe opracowanie naukowe, wraz z eksperymentem, dotyczace falsyfikacji teorii o rzekomej odrebnosci ENTERIC NERVOUS SYSTEM, to chyba po Polsku bedzie "Jelitowy/Brzuszny Uklad Narwowy". Okazuje sie ze ten system jest scisle powiazany z Centralnm Ukladem Nerwowym. O tyle jest to dodatkowo ciekawe, ze autorzy pisza o tym, iz ta bledna teoria z 1920 r jest nadal nauczana. Nie wiem jaki jest stan na chwile obecna w poszczegolnych krajach:
 http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC1766799/pdf/v047p0iv30.pdf (http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC1766799/pdf/v047p0iv30.pdf)
I w tym samym temacie:
https://wduch.wordpress.com/2014/04/13/neurony-i-sztuczna-inteligencja/ (https://wduch.wordpress.com/2014/04/13/neurony-i-sztuczna-inteligencja/)
  "Tak, liczba neuronów autonomicznego ukladu nerwowego w jelitach i ich okolicach jest podobna do liczby neuronów w rdzeniu kregowym, tj. 200-600 mln. W Nature Review of Neuroscience 12(11), 453-566, 2011 pojawil sie przegladowy artykul E. Mayera na ten temat. Ten uklad, nazwany Enteric Nervous System (ENS), nazywany po polsku enterycznym lub jelitowym ukladem nerwowym. Uklad ten byl juz wczesniej opisywany w kilku ksiazkach, wiec sprawa w srodowisku specjalistów jest znana juz od dawna. Jest artykul w Wikipedii angielskiej
http://en.wikipedia.org/wiki/Enteric_nervous_system (http://en.wikipedia.org/wiki/Enteric_nervous_system)
Uklad ten kontroluje reakcje mózg-jelita-zoladek nie tylko w zakresie reakcji zwiazanych z trawieniem. Jelita maja powierzchnie 100 razy wieksza niz skóra! Populacja bakterii to 100 bilionów (10^14), 40.000 gatunków, maja 100 razy wiecej genów niz nasze komórki. Uklad ten posredniczy w regulacji oddzialywan miedzy procesami immunologicznymi (2/3 komórek ukladu odpornosciowego jest zwiazanych z jelitami), endokrynologicznym (hormony), a wiec jest czescia trójkata trzech ukladów odpowiedzialnych za ogólna homeostaze organizmu: nerwowego, odpornosciowego, i jelitowo-endokrynnego. Informacja miedzy jelitami i mózgiem plynie w obie strony i wplywa na emocje, poziom stresu, reakcje wstretu, zmeczenia, napiecia, cierpienia, pozadania, dobrostanu. Po angielsku mówi sie nawet o “gut feelings”, czyli glebokim uczuciu, z trzewi, ma to wplyw na intuicyjnie podejmowane decyzje (glównie przez neurony wrzecionowate w platach czolowych i korze wyspy).Podejrzewa sie tez, ze uklad ENS gra role nie tylko w róznych chorobach jelit i ukladu trawiennego, ale licznych psychicznych, zwiazanych z emocjami, lekami, depresja. Choroby te zwiazane sa w ok. 60% przypadków z zaburzeniami czynnosciowymi ukladu przewodu pokarmowego.

Abstrakt pracy Mayera wglada tak:

The concept that the gut and the brain are closely connected, and that this
interaction plays an important part not only in gastrointestinal function but also in certain
feeling states and in intuitive decision making, is deeply rooted in our language. Recent
neurobiological insights into this gut–brain crosstalk have revealed a complex, bidirectional
communication system that not only ensures the proper maintenance of gastrointestinal
homeostasis and digestion but is likely to have multiple effects on affect, motivation and
higher cognitive functions, including intuitive decision making. Moreover, disturbances of
this system have been implicated in a wide range of disorders, including functional and
inflammatory gastrointestinal disorders, obesity and eating disorders."
  Czyli znowu sie okazuje ze jednak mozg jest potrzebny to trzymania homeostazy, nawet tam gdzie sie wydawalo, ze nie. Ale to tak troszke pobocznie, choc kwestia jest istotna.

Cytuj
Quote
, serce powinno przyspieszyc do 100/min.
Nie. Serce bije tak u ludzi po przeszczepie, bo jest odnerwione. U zdrowego człowieka taki efekt daje blokada farmakologiczna układu współczulnego i przywspółczulnego jednocześnie. U pacjentów BD serce nie jest odnerwione a układ autonomiczny u nich działa (no chyba, że pacjent BD jest akurat po przeszczepie serca).
   Spowolnienie pracy serca w normalnych warunkach dokonuje sie wlasnie za pomaca tego Vagus nerwu, bezposrednimi impulsami nerwowymi z Medulli(pien mozgu). Fakt naukowy. Dalsza czesc, ja sam wydedukowalem, byc moze blednie i dochodza jakies inne mechanizmy, ktore reguluja bicie parasympatycznie, w wypadku smierci pnia. No bo skoro regulacja parasympatyczna jest za pomoca impulsow z pnia, a pien jest martwy, to tak jakby nerw byl przerwany. Moge sie mylic, rownie dobrze moze byc odwrotny efekt, ze wzgledu na wylaczenie innych elementow homeostazy, kontrolowanych przez mozg i pien, a ktore po jego smierci przestaja dzialac.
  Sednem argumentu jest to, ze przed BD stan i dzialanie  ukl. sercowo-naczyniowego sa wyraznie inne niz po.  Chetnie przeczytam precyzyjny link, ktory mi podeslesz, a ktory na pewno masz. :)

Cytuj
Nie jestem w stanie odnaleźć informacji, aby po BD serce przyspieszało. Natomiast bez trudu znajduję, że bije regularniej niż w fazie śpiączki http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/8832122 (http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/8832122) .
   Co nie wyklucza mozliwosci bicia szybciej, a jednoczesnie bardziej regularnie, z tym ze Ty zle zrozumiales tresc tego co zapodales. Tu nie chodzi o puls, rytm serca jako taki. Sprawa jest bardziej zlozona i chodzi bardziej o fluktuacje w rytmie i cisnieniu, charakterystycznie dla normalnie funkcjonujacego organizmu, a nie zwykla arytmie serca. Ten link ktory dales, jak i ten ktory zaraz ja dam, potwierdzaja wlasnie, ze po BD nastepuje drastyczna zmiana w funkcjonowaniu ukl serc-nacz. i o to chyba wlasnie chodzilo Norkowskiemu, czego na poczatku nie zrozumialem precyzyjnie.
  Za kazdym razem, gdy szukalem informacji, w kazdej pracy naukowej, artykule medycznym, wszedzie wszyscy pisali o rozpadzie homeostazy po BD. Lacznie z obsraniem sie ukladu naczyniowo-sercowego.
  A ci panowie, nawet twierdza, ze zmiany i zaburzenia w funkcjonowaniu tegoz, moga byc wrecz kolejnym kryterium do orzekania BD.
http://m.jnnp.bmj.com/content/71/5/621.full (http://m.jnnp.bmj.com/content/71/5/621.full)
 A tam:
"RESULTS: Significant spectral changes occurred after brain death"
"CONCLUSIONS: Parameters describing spontaneous blood pressure and heart rate variability and indexes reflecting the baroreflex function, which were relatively normal up to a few hours before brain death, underwent marked changes with the onset of brain death. All the changes found are likely to reflect the cessation of activity of the cardiovascular brain stem centres. These findings indicate that techniques of blood pressure and heart rate spectral analysis and of dynamic assessment of baroreflex sensitivity may be useful to complement the diagnosis of brain stem death.
The study of the shift from the state of impending brain death to the complete inactivity of the brain stem by spectral and coherence analysis of blood pressure and heart rate, and by the continuous monitoring of the baroreflex activity, offers interesting new insights into previous data. The maintenance of baroreflex sensitivity and of spectral parameters in an almost normal morphology up to a few hours before brain death is an important finding. Changes occurring with brain stem death are identified as a redistribution toward the lower frequencies of the blood pressure spectra accompanied by a marked fall in the heart rate spectrum, in the coherence between systolic blood pressure and heart rate, and in the indexes of baroreflex spontaneous activity.
Moreover, our study indicates that the continuous monitoring of cardiovascular reflexes may support the diagnosis of brain stem death. It should also be considered that whereas brain stem reflexes traditionally used for the diagnosis of brain death can be checked only periodically, and require a perceptive and experienced physician for reliable testing, the techniques used in this study allow an automatic and continuous monitoring during the whole period of stay in the intensive care unit. Obviously, attention must be exercised while using these indexes. Indeed, it should be considered that before the onset of brain death a dysfunction of the cardiovascular centres of the brain stem may cause alterations of blood pressure and heart rate variabilities and a deactivation of the baroreceptors reflex. Moreover, specific pharmacological therapy or neurological pathologies may alter these changes. Notwithstanding these limitations, our data indicate that the running evaluation of the spectral components of blood pressure and heart rate variabilities and of the baroreflex function might become an additional tool to confirm the diagnosis of brain stem death."

Sztuczne serce = zero zwiazku z zagadnieniem.

Cytuj
Znów, czy nie wystepuja osobnicze przypadki? Stawiasz bardzo prostą tezę, ktoś trzyma temperaturę to żyje. Mnie to nie przekonuje. Wydaje mi się, że gdyby to było tak dziwne jak to przedstawiasz, to zostałoby to dogłębnie zbadane. Na szybko nie mogę niczego takiego wyguglać.
   Osobnicze przypadki trzymania temperatury? Nie spotkalem sie z zadnymi. Gdyby takie byly, to byly by obszernie opisane w publikacjach naukowych, a skoro nie ma o tym w publikacjach, to takich przypadkow nie ma.  :)
To JEST doglebnie zbadane, wszedzie gdzie opisuja kwestie termoregulacji przy BD, pisza o nieuniknionej hipotermii. Dostales linka do pracy naukowej, tak jak sie domagales, ale oczywiscie mozesz nie wierzyc, wiara rzadzi sie swoimi prawami.:)  Napisz do tego Oxford Journal, ze glupoty pisza i ze Cie nie przekonuja. Ale oczywiscie, zgodnie z Twoimi wymaganiami, czekam na artykul naukowy, zaprzeczajacy tej teorii.  ;)

Cytuj
Nie wiem jak jest w praktyce w Polsce. Nie mam pojęcia. To co wstawiłem, to jeśli się nie pomyliłem, jest obecną podstawą prawną. Wynika z niej jak to rozumiem, że w w części przypadków badania instrumentalne są wymagane. Zrozum, to mnie średnio interesuje. Mam poczucie, że nic nie jest idealne i nie mam problemu, aby z tym żyć.
Czyli przyjmujesz do wiadomosci, ze moze istniec sytuacja, ze wystapi brak odruchow z pnia i bezdech, ale przeplyw krwi przez mozg nie ustanie i mozg nadal bedzie zywy, a wiec i czlowiek? A jednoczesnie nie przeszkadza Ci, ze orzeka sie smierc czlowieka bez sprawdzenia przeplywu krwi przez mozg? I nie daje Ci do myslenia, ze w wielu krajach takie badania sa wymagane standardowo?

Cytuj
A o tym to sam pisałem, prawda? W ciele człowieka nie zachodzą zerojedynkowe procesy. Jest wielce prawdopodobne, że gdyby zależało to od lekarzy, to definicja śmierci zostałaby lekko rozmiękczona (dopuszczono by wprost resztki przepływu mczy izolowane wyspy na EEG). To jest jednak inżynierka. Postawić najniższą możliwą barierę i sprawdzić, czy coś nie przelatuje. Dlatego dla mnie zasadniczą kwestią jest to, o czym piszę od dawna - dowody, że ta definicja jest błędna (w postaci statystycznie istotnej liczby ludzi, wobec których błędnie orzeczono BD).
Pojade klasykiem ;) : Kiepsciutki (logicznie) argument. To chyba dosc oczywiste, dlaczego przypadki zle zdiagnozowanej smierci przy urazach mozgu, rzadko wyplywaja. Mamy pacjenta z obrzekiem mozgu, ma bezdech, krew przeplywa przez mozg na poziomiomie ponizej 30, ale powyzej 15ml, wiec nie ma odruchow z pnia, choc tkanka mozgu zyje, jest wentylowany. Robi mu sie probe bezdechu: Wylacza wentylacje na 10min, uszkodzony, obrzekly mozg nie dostaje tlenu przez 10 min, jest dodatkowo uszkadzany. Ponawia sie badania, znowu uszkadzamy mozg. Komisja wypisuje akt zgonu, wentylacja jest odlaczona, umiera. Jak mialo w miedzy czasie wyjsc, ze jego mozg nie byl martwy?
Albo, zamiast do kostnicy trafia na stol, do pobrania narzadow. Rozcinaja go, patrosza, umiera. Jak mialo wyjsc, ze jednak mozg nie byl martwy?
Dlatego badania przeplywu krwi uwazam za najwazniejsza czesc calego problemu (najlepiej wiecej niz jedna metoda), a nie jakies malo istotne technikalia.

No! W koncu znalazlem naukowy, klinicznie potwierdzony przypadek, plus 11 innych, wymienionych przez autorow. To juz nie doniesienie prasowe, czyli juz jestes przekonany, albo co najmniej skloniony do zastanowienia? W dodatku ze zrodla, ktore sam linkowales.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19818943 (http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19818943)
Tytuł: Re: Transplantologia
Wiadomość wysłana przez: maziek w Kwietnia 02, 2015, 08:02:13 pm
O kurcze widzę w ciężkie termina popadłem, ale musisz poczekać w związku ze związkiem :) .