Co do "Mechanicznej" to niestety tylko film oglądałem, książki jeszcze nie miałem okazji przeczytać. W poprzednim poście chodziło mi konkretnie o tę scenę tuż po "prezentacji" na scenie, gdy ksiądz zgłasza swoje wątpliwości co do nowej metody leczenia.
Dlaczego "niestety"? To bardzo dobry film. Ja książkę przeczytałam dużo później - a właściwie niedawno (dlatego jeszcze coś pamietam; ), bo ten język stawiła mi opór. W książce ksiądz zgłasza identyczne wątpliwości. Różnią się zakończeniem.
W sumie fajnie, że tę książkę/film tu podciągnąłeś. Jakoś nie pomyślałam o niej w kontekście
Wizji.
Ja wiem, że nie da się zbudować harmonii, ale niestety niektórzy próbowali. To "niestety" jest tam, ponieważ w pewnym sensie udało im się to w co najmniej jednym wypadku (mowa oczywiście o komunizmie), tyle tylko, że wynik miał przeciwny znak w stosunku do wyniku oczekiwanego - utopia zmieniła się w antyutopię.
i
Jeszcze co do tej harmonii - to żaden tego typu pomysł się mi nie podoba, ale ten szczególnie
To co? Jednak ten anarchizm?
Bo tak sobie myślę, że owa tajemnicza "harmonia społeczna" jest dążeniem każdego systemu politycznego, społecznego.
To nie tylko ten "wypadek". To wszystkie rządy autorytarne, totalitarne. Ostrożnie można podciągnąc państwa wyznaniowe. Te wprowadzają ową "harmonię" siłowymi sposobami, wtedy ona skrzypi nadzwyczajnie. W Mechanicznej - oczywiście nasuwa się ten konkretny przypadek.
Z drugiej i trzeciej - czy demokracje nie próbują robić tego samego? Narzucać/forsować swojego ładu społecznego, swoich praw? Różnica w sposobie wprowadzania, egzekwowania i efektach. Oczywiście, że to niewspółmierne - jednak owa próba grania na harmonii odbywa się w każdym przypadku życia społecznego. I w każdym grozi etykorak:)
Tak sobie teraz myślę, że część luzańską "Wizji" ciężko zaklasyfikować jako jedną z powyższych - łączy cechy obu, bo z jednej strony zaspokojenie wszelkich potrzeb i bezpieczeństwo, a z drugiej - no właśnie, ubezwłasnowolnienie.
Właśnie - Lem wymyślił odczłowieczony sposób wprowadzania ładu i egzekwowania go - co prawda ktoś - personalnie - wprawił to w ruch, ale de facto bystry ślepo realizują całość. Ciężar decyzyjny i odpowiedzialności przeniesiony na bezosobowego "oprawcę", który dostarcza wszystkiego, co niezbędne do sytego życia, ale koszty ponosi społeczeństwo (to akurat constans;) ) A kosztem jest brak wyboru co do sposobu życia.
Być może są ludzie, którzy uznaliby takie saldo za "in plus"
P.S. Oki. Tak mniej więcej zrozumiałam - dlatego napisałam "powiedzmy - dobra"