Autor Wątek: * Akademia Filmowa *  (Przeczytany 87327 razy)

Miesław

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 804
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #90 dnia: Kwietnia 05, 2007, 10:26:42 pm »
Cytuj
Zafałszowane Termopile,
czyli dlaczego zamiast "300" powinno być "1000"
To też jestem w stanie wybaczyć - film w końcu nie miał być historycznym.
W każdym razie, maziek, dobry link - warto wiedzieć jak było naprawdę  :) .

draco_volantus

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1602
  • quid?
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #91 dnia: Kwietnia 05, 2007, 10:30:00 pm »
Cytuj
Cytuj
Zafałszowane Termopile,
czyli dlaczego zamiast "300" powinno być "1000"
To też jestem w stanie wybaczyć - film w końcu nie miał być historycznym.
W każdym razie, maziek, dobry link - warto wiedzieć jak było naprawdę  :) .

rzetelną wiedzę historyczną czerpię się z książek (kronikarzy)!!!

ścisłowcy psiakrew!  :D
I want my coffee hot and best social media I was a part of brought back in my lifetime.

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #92 dnia: Kwietnia 06, 2007, 10:36:38 am »
Filmu jeszcze nie widziałem, muszę sie przyznać.  :) Filmy przeważnie kłamią ;D. Termopile to propaganda w stylu Jessiki Lynch i innych tego typu. Leonidas nie mógł wrócić do Sparty, tak jak radziecki żołnierz nie mógł się cofnąć w Stalingradzie. Chciałbym obejrzeć film, w którym byłaby pokazana różnica pomiędzy demokracją ateńską a militaryzmem Sparty.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Miesław

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 804
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #93 dnia: Kwietnia 06, 2007, 12:49:35 pm »
Cytuj
Filmu jeszcze nie widziałem, muszę sie przyznać.  :) Filmy przeważnie kłamią ;D. Termopile to propaganda w stylu Jessiki Lynch i innych tego typu. Leonidas nie mógł wrócić do Sparty, tak jak radziecki żołnierz nie mógł się cofnąć w Stalingradzie. Chciałbym obejrzeć film, w którym byłaby pokazana różnica pomiędzy demokracją ateńską a militaryzmem Sparty.
Nie ma co się dopatrywać propagandy. To jest wielkie wojenne widowisko i tyle.

A co do tego, czy mógł wrócić czy nie - myślę, że to było mocno zakorzenione w ich mentalności. A z jakim przyjęciem spotkaliby się uciekłszy z pola bitwy to druga sprawa.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 06, 2007, 12:50:08 pm wysłana przez Mieslaw »

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #94 dnia: Sierpnia 23, 2008, 09:30:49 pm »
"Dracula" Coppoli, wspominany tu, po nocy był...

Oglądałem (jednym okiem raczej) po raz chyba siódmy i choć nadal nie uważam tego filmu za rzucające na kolana arcydzieło to przy każdym kolejnym oglądaniu dostrzegam w nim coś nowego...

Albo film tak dobry, albo ja tak mało spostrzegawczy ;). (Zresztą pewnie byłby jeszcze lepszy gdyby wytwórnia go nie pocięła... Czekam na wersję reżyserską.)

Tym razem szczególną uwagę zwróciłem na to jak sprytnie Coppola manipuluje emocjami widza, dzięki czemu ten współczuje Draculi, mimo, że bohater tytułowy nie był aniołkiem ani za życia, ani po śmierci...

(Chętnie bym zresztą o tym "Draculi" podyskutował, bo stary wampirolub jestem ;).)

ps. natomiast dziś o 22:10, na Polsacie, "The Abyss", ale o tym filmie tośmy już dyskutowali (dzi jak jeszcze nie widziałeś, w końcu masz okazję).

Edit: z tym drugim filmem wiąże się taka ciekawostka, że jego (swobodną zresztą) nowelizację napisał - na specjalną prośbę Camerona - Orson Scott Card. (Więcej o tym, i o innych ciekawostkach związanych z tym filmem - np. o tym jak zachowywały sie szczury pod wodą ;D - w linku, który podałem.)

I DRUGI EDIT:
Z trochę innej beczki - filmem który ostatnio zrobił na mnie spore wrażenie (a oglądałem go dopiero w TV) jest "Dziewczyna z perłą" Petera Webbera. Rzecz dość nowa, bo z 2003 roku.

Jest to film b. udany, zwłaszcza wizualnie. Sporo scen jest przeniesieniem wprost na ekran obrazów Vermeera (który jest jednym z głównych bohaterów). Widać, że każdy kadr był cyzelowany. Ładny przykład kina artystycznego.

Ach jaki to był odpoczynek po nudzie blockbusterów. Znacie, mam nadzieję?

(Smutne zresztą, że potem Webber takiego "Hannibala..." popełnił, ot co Hollywood robi z ludzi...)
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 25, 2008, 08:51:36 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #95 dnia: Września 04, 2008, 04:02:45 pm »
Obejrzalem "Szpital przemienienia". Podobal mi sie, owszem, ale ksiazka, oczywiscie, lepsza.
Film jest zbyt krotki, zeby ujac ilosc problemow poruszanych w lekturze. Za malo jest tez Sekulowskiego, ktory w filmie placze sie ni przypial ni przylatal, Nosilewska tez nie przypomina postaci z powiesci. Zupelnie pominieto watek podstacji transformatorowej i ogolnie jest biednie tresciowo, w porownaniu. Ale mysle, ze dla fanow Mistrza film jest pozycja obowiazkowa i tak.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #96 dnia: Września 04, 2008, 04:48:03 pm »
Sekułowskiego to w filmie mocno popsuli, a to zbyt niepokojąca postać jednak, by poradzić sobie z jej argumentacją tak tanimi sztuczkami.

Ale sam film (choć Mistrz na nim suchej nitki nie zostawił) ogląda się owszem nieźle.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #97 dnia: Września 04, 2008, 04:57:02 pm »
Wlasnie przeczytalem caly watek - swietny naprawde. Dziwie sie i zaluje, ze skonczyl sie jak nozem ucial w kwietniu zeszlego roku i dopiero Q podjal temat chwile temu. 3/4 osob niemal zupelnie zniknelo.
Dlaczego? Przeciez tyle jest znakomitych filmow do obgadania. Z lzejszych pozycji zaproponuje Skazanych na Shawshank jako jeden z najpiekniejszych i zdecydowanie mieszczacy sie w trojce moich ulubionych filmow.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #98 dnia: Września 04, 2008, 05:20:43 pm »
To proponuję układ ;) - pogadam z Tobą o "Skazanych...", jak Ty pogadasz ze mną o "Draculi" i "Dziewczynie..." ;).
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #99 dnia: Września 04, 2008, 05:39:43 pm »
Prosze o wymiane Draculi na The Abyss. No nie lubie historii o wampirach, duchach i innych strzygach. Dlatego pewnie przez Dukaja nie moge sie przebic.
O dziewczynach zawsze chetnie.
Ludzieeee, pomozcie! Nie chce tu zostac sam z Quuuuuuu!!!  ;)

EDIT: No dobra, z malymi wyjatkami lubie. Opowiadanko Woody'ego Allena (mojego mistrza humoru w ogole) o tym, jak pewien hrabia-wampir wylecial zadny krwi, bo myslal, ze slonce zaszlo, jest swietne. Polecial pod postacia nietoperza oczywiscie do domu mlynarza i jego rodziny, gdzie sie okazalo, ze slonce nie zaszlo, tylko przydarzylo sie chwilowe zacmienie i caly cyrk sie zaczyna, jak sie hrabia w szafie chowal :):):)
« Ostatnia zmiana: Września 04, 2008, 05:48:24 pm wysłana przez Evangelos »

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #100 dnia: Września 04, 2008, 05:46:28 pm »
O "The Abyss" to wątek obok, bo to SF. O dziewczynach? Równie chętnie, ale raczej na priv ;). Za to o "Dziewczynie z perłą" mogę długo i namiętnie ;).

ps. boisz się zostać ze mną sam na Forum, czyżbyś uznał mnie za kolejną strzygę? ;D

EDIT:
a'propos strzyg:

"Bliski byłem wewnętrznego załamania. Już tylko przekleństwa gościły na mych wargach, a rozpacz w sercu. Naraz dostałem książkę, która odrodziła mnie, wróciła światu, wniosła pogodę w czarny mrok duszy i pozwoliła upić się ożywczym optymizmem. Mówię to bez żadnej przesady. Tą książką była antologia angielskich opowiadań o duchach. Czyli o widmach, strachach, marach, upiorach i strzygach. A także o krwiochłonnych wampirach. CUDOWNA, ROZKOSZNA RZECZ!
Jak powiedziałem, bliski byłem kompletnej utraty wiary w Człowieka i Ludzkość. Aż naraz — cóż za błogość, co za świeżość kryniczna! Nie mam słów dla wyrażenia mej wdzięczności zacnym Anglikom. Odrodzili mnie. Zrobili wszystko, aby było JAK NAJPOTWORNIEJ. A więc czarny dom, w którym straszy. Kurz, pajęczyny, ciemno choć oko wykol, bezszelestnie rozsuwa się ściana i w całunie, przy ohydnym akompaniamencie grobowej woni… Albo taki numer: trup z XVI wieku, zachowany jak wczorajszy, wyłazi z mogiły w płaszczu z mgieł i pędzi na poszukiwanie ofiary, sycząc: „krwi! krwi!”
Albo ręka czcigodnego starca, opanowana przez demona. Ręka ta, odcięta, kiedy starca na dobre pochowano, prowadzi szatański żywot w cichym prowincjonalnym domu, szczypie służbę, straszy, tumani i lęka! Albo niewidzialny facet, który „człap! człap!” — maszeruje nocą za dzielnym marynarzem. Albo ta niedobra żona, która, szczękając piszczelami, przylazła po śmierci do domu i straszyła.
Jakież to wszystko miłe! Jakie zabawne! Jakie urocze! Tylko — przestraszyć? Nie, cóż znowu! Któż przestraszy nas dzisiaj najstarszym nieboszczykiem, podpierającym się własną miednicą, kłapiącym zębami jak traktor, dzisiaj, w epoce pamiętnych pieców, wodorówek i przeżyć, związanych z tymi nowaliami XX wieku?"

"Wejście na orbitę"
« Ostatnia zmiana: Września 04, 2008, 06:04:59 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #101 dnia: Stycznia 30, 2010, 05:00:04 pm »
Hmm...cudze chwalicie swojego nie znacie;)...ze nie SF? moze tym lepiej...Q przywolal festiwal Sundance (ktory broni juz sie przed zarzutami ze wcale nie taki niezalezny) a tam pierwszy raz zakwalifikowal sie polski film.Mysle ze warto to odnotowac.Film ten to Wszystko, co kocham Jacka Borcucha.

http://www.filmweb.pl/f498675/Wszystko%2C+co+kocham,2009
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #102 dnia: Lutego 04, 2010, 03:00:47 pm »
Hm...a ja zaluje ze watek zamarl...dla mnie czytanie ksiazek i ogladanie filmow zupelnie sie nie wyklucza...a nawet uzupelnia.
Tak sobie mysle (po przeczytaniu watku) ze myla sie tutaj dwa procesy: ekranizacji i adaptacji ksiazki na potrzeby filmu (wiem ze sa stosowane wymiennie ale mysle ze subtelnie sie roznia i nieco upraszczaja problem pojawiania sie ksiazek na ekranie;)).
Otoz ekranizacja (rozumiana jako proba wiernego przeniesienia ksiazki na ekran) rzeczywiscie jest czyms wtornym i z punktu widzenia czytelnika wrecz niepotrzebnym (zgadzam sie z ANIEL-a ze dotyczy to zwlaszcza ksiazek ktore czytalam i lubie).Dla mnie przykladem sztandarowym jest tutaj film Portret Damy Jane Campion...film na podstawie ksiazki Henry'ego Jamesa o tym samym tytule.Jakkolwiek lubie filmy Campion (np Aniol przy moim stole, Fortepian,Sweetie) to ten uwazam za porazke.Zupelnie zatracila warstwe psychologiczna swietnie odmalowana w ksiazce.Poza tym gdybym nie czytala ksiazki to z trudnoscia odnalazlabym sie w szeregu postaci przewijajacych sie przed oczyma;)
Natomiast adaptacja jest procesem ktory winien byc wolny od porownan z ksiazkowym pierwowzorem.Tutaj rezyser/scenarzysta ma prawo do wlasnych wizji...moze stworzyc film na podstawie pomyslu, rozdzialu, jednego watku z ksiazki.Przykladem jest po wielokroc przywolywany na forum (i w tym watku i w innych) Stalker Tarkowskiego.
Pozwole sie nie zgodzic z dwoma punktami o ktorych wspominaliscie w swoich postach:
1.malo jest filmow bardzo dobrych (subiektywne ale mozna dojsc do porozumienia;)): ja uwazam ze malo jest tych filmow bo po prostu nie trafiaja do kinowej polskiej dystrybucji.Po prostu wielu zwyciezcow niezaleznych (czyt. nie Globy, nie Oscary itp) festiwali nigdy nie trafia do kin!Mozna o nich tylko ...poczytac;)
2.hm...drazliwy temat wyobrazni;) nie zgadzam sie ze w kinie wyobraznia nam sie nie przydaje bo ograniczamy sie do przetworzenia bodzcow wzrokowych...ze nie mamy wplywu na ksztaltowanie ostatecznej wizji filmu (alez ilu widzow tyle pkt widzenia, skad dyskusje o filmach?)...przetwarzamy zobaczone przez nasze doswiadczenia,wrazenia,oczekiwania itp...zreszta film to ruchome obrazki (w temacie milosci do kina prosty acz nie prostacki film Cinema Paradiso G.Tornatore);).
Nie mam zamiaru nikogo namawiac na ogladanie filmow...bo rozumiem ze mozna po prostu nie chciec i juz (ja mialabym opory przed opera/operetka nie lubie i juz:))...musialam to jednak napisac bo juz sie dusilam w tym watku o filmach SF (od Avatara zobaczylam chyba z 10-15 filmow...nie twierdze ze arcy czy nawet dziel) ktore zreszta bardzo lubie (nawet te klasy B moga miec swoj urok- Tarantino zrobil z tego nawet sposob na krecenie filmow) ale kino na nich ani sie nie zaczyna ani nie konczy ;)
Puff...bede wdzieczna jesli ktos poleci tutaj czasem jakis film (stary,nowy - obojetnie)...bo podobnie jak z ksiazkami...na jakiejs podstawie trzeba je wybierac;)
 


Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #103 dnia: Lutego 04, 2010, 07:47:23 pm »
Popisałbym, ale trochę nie "mój" temat. Nie przepadam za filmami i co ciekawe, z wiekiem to przyszło. Chyba trochę na zasadzie...ale to już było. Poza tym, nie lubię, jak mi się gra na emocjach (stąd wszystkim trierom mówię dziękuję-nie, na dzień dobry). A mam wrażenie, że cześć reżyserów ma taki scenariusz...w 3 minucie widz uroni łezkę, w 4tej - 3 łezki,  potem go zaskoczę, nastepne pół godziny uśpię, wreszcie w 45 min. obudzę/wystraszę - coś nagle spadnie, dla opornych dźwiękiem (takie jeb,jeb,jeb)...itd. Amerykańce do tego często... na koniec płaczemy- klaszcząc lub odwrotnie.
Dlatego coraz więcej oglądam filmów starych, najlepiej polskich, czarno-białych (o, taka Konopielka, czy Dziewczyny do wzięcia). Więc co tu polecać :D
Ale jak już to na na górnym topie "Żywot Bryana" pajtonow, taki czarnobiałe Pi. Jako, że lubię oglądać dżunglę, podobał mi się pierwszy Predator (Arni musiał główkować i załatwił obcego pułapką, a nie jak zawsze). Straszaki, ale o nich już było Coś i Lśnienie - maja klimat i nastrój. Czas Apokalipsy (znów dżungla, no i muzyka).
Wczoraj, o dziwo, obejrzałem po raz pierwszy Lawrenca w Arabii. I ku zdumieniu, nawet mi się spodobał.
Aaaa - Zielona pożywka - rewelacja.
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #104 dnia: Lutego 04, 2010, 10:27:03 pm »
Jak nie na "Twoj" temat to wymsknely Ci sie liv niezle tytuly;) Von Triera lubie niektore filmy (na Krolestwie spedzilam nawet noc w kinie...nie uwazam jej za stracona) ale nie upieram sie przy nim;)
Fajnie ze ktos jeszcze oglada Dziewczyny do wziecia:)Jakos tak lacza mi sie ten film z Miloscia blondynki i Pali sie moja panno Formana.Jasne ze teraz trudniej znalezc cos czego jeszcze nie bylo ( z tym ze z ksiazkami podobnie: bo tak wiele juz napisano).
Lawrenca jakos nigdy nie widzialam do konca...za to D.Leana Most na rzece Kwai i Doktora Zywago.
i dzieki za przypomnienie o Zielonej pozywce ktora jest na liscie "do zobaczenia";)I o to wlasnie chodzi:)
A z filmow ktore ja ostatnio widzialam to moze polski Dom zly Smarzowskiego mial cos do przekazania widzowi i przedpremierowy The Road ( oczywiscie na podstawie ksiazki McCarthy'ego...ktora czytalam...ale znioslam;)).Z nowszych acz nie najnowszych to ciekawa jestem Bialej wstazki Hanekego (gra na emocjach...barrdzo...ale lubie tego rezysera).
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)