Innymi słowy, to już objawowi zaszczepieni mieli podobne poziomy viral load co niezaszczepieni. Dokładnie to wskazał maziek.
CZyli zaszczepieni maja podobny viral load do niezaszczepionych, jesli maja objawy? Czy Ty zrozumiales ten tekst tak, ze objawowi zaszczepieni maja taki v.load jak nieobjawowi zainfekowani, ktorzy nie sa zaszczepieni? O to Ci chodzi?
Drugich badan nie czytalem. Bylo tam cos o roznicy procentowej pomiedzy v.load przez 9 dni zarazliwosci u szczepionych w pierwszych 2 miesiacach od szczepienia i jak to sie zmienia z czasem? Powinno byc, skoro to badali.
- Tzw. viral load jest tylko przybliżeniem zakaźności.
Zgadza sie. Niemniej jednak okres najwiekszej zarazliwosci jest podobny do najwiekszego v. load, czyli tuz przed pierwszymi objawami do 5 dnia objawow, a zdaje sie najwiekza zarazliwosc wystepuje na samym poczatku objawow.
Zbliżony (i to nie zawsze - o tym za chwilę) jest tylko tzw. peak viral load, czyli najwyższy poziom, a interesuje nas raczej całe pole pod krzywą na wykresie viral load względem czasu. Z powodów już wspomnianych m.in. szybszego przechorowywania przez zaszczepionych. Sytuacja, w której dana osoba nie zarazi kolejnej, bo akurat (świadomie bądź nie) nie będzie miała kontaktów jest bardziej prawdopodobna w przypadku zaszczepionej niż niezaszczepionej - właśnie z racji krótszego interwału czasu.
Uwazzam ze wlasnie najbardziej interesuje nas poczatkowa faza, wlasnie przez njwieksza zarazliwosc w tym okresie i przez to, ze w praktyce czlowiek zarazony izoluje sie, kiedy ma test, badz pierwsze objawy. Izolowany, nie zaraza, a jesli juz to jedynie wspoldomownikow, ktorzy tez sie powinni w tym czasie izolowac. Jakkolwiek wirus jest wykrywalny przez nastepne tygodnie, zarazliwy jest jedynie przez pierwsze 9 dni objawow, dlatego wlasnie izolacja trwa 10 dni od pierwszych objawow. Wiec to, czy ktos choruje przez 4 dni (jak ja, bez szczepienia) czy dluzej, dla transmisji i zarazania innych nie ma wiekszego znaczenia w swiecie rzeczywistym, bo i tak garuje 10 dni (11, liczac z pierwszym dniem objawow).
Czyli poziom viral load jest zbliżony dla niezaszczepionych oraz zaszczepionych względnie dawno (> pół roku temu), w przeciwieństwie do świeżo zaszczepionych (pełną lub dodatkową dawką). Nie jest to argument za szczepieniem?
Nie, bo pytanie jest zbyt ogolne. Co to znaczy "argument za szczepieniem"? Czy wchodzi tu w gre argument za przymusem szczepien? Trzeba by tez sprecyzowac kogo szczepic, kiedy i uwzglednic inne czynniki. Np. jaki jest argument za szczepieniem dzieci, skoro szczepionki sa dla nich bardziej niebezpieczne niz covid? Czy skoro (pomijajac to co pisalem wyzej) szczepionka zaczyna tracic wlasciwosci po 2 miesiacach, jest to argument za szczepieniem sie 6 razy w roku?
Poza tym osoby z poważnymi objawami, hospitalizowane, które mogłyby tego uniknąć dzięki szczepieniu zabierają środki i siły, które mogłyby zostać wykorzystane na profilaktykę i leczenie innych chorób. Te ileś dodatkowych komplikacji i zgonów, których możnaby uniknąć obciąża pośrednio między innymi konto przeciwników szczepień.
No, o tym pisalem wczesniej i jakos nikt sie nie odniosl. Z jakiej racji ograniczac ten "argument" jedynie do covida? Co z grubasami, pijacymi, palacymi i ogolnie narazajacymi sie na jakiekolwiek ryzyko zdrowotne? Poza tym, zeby byla jasnosc (po raz kolejny
) nigdzie nie pisalem, ze szczepienia na cov nie zmniejszaja liczby zgonow i hospitalizacji zwiazanych z cov. Nie jestem przeciwnikiem szczepien, jedynie przymusu dokonywania na ludziach zabiegow medycznych, bez ich zgody.
Nazywane są szczepionkami, bo działają jak szczepionki. To, co stosujesz tutaj w dyskusji, to prosty chwyt - czepianie się nazwy.
A czy mozna te szczepionki nazwac eksperymentalnymi?
A na koniec, jesli szczepionki zapobiegaja zarazeniom (przynajmniej w jakims stopniu) jak wyjasnil bys (lub ktokolwiek, kto ma pomysl) wieksza ilosc zarazen wsrod zaszczepionych, w stosunku do niezaszczepionych, w proporcjach wyszczepienia, w UK?
Ale w zasadzie to o czym mówimy? Że politycy są głupi, czy że szczepienia są na nic?
Te! Demagog! Wskaz palcem, kto pisal ze szczepionki sa na nic.
W sumie to można było tak od początku...
Więc zostaje tylko pytanie czy owo "ryzyko" jest zbliżone, mniejsze czy większe do "mniejszej szansy na zgon"?
Uuu, Ty gadzino! Jakbym Cie mial na wyciagniecie rak, to bym z Ciebie ta mgle wytrzachnal!
Dyc ja tak od poczatku prawilem.
Co do ryzyka, ksztaltuje sie ono roznie, w zaleznosci od wieku, plci, rasy, stanu zdrowia, trybu zycia, no i oczywiscie czy ktos przeszedl covida. Chodzi nie tylko o ryzyko zgonu ale i skutkow zdrowotnych.
Wszedlem sobie na oxfordzki kalkulator ryzyka covidowego i wpisalem 2 opcje: Mloda, szczupla, zdrowa laske i starego, spasionego, schorowanego czarnego. Ryzyko zgonu u czarnego bylo 41000 x wieksze. Dlatego traktowanie wszystkich tak samo przy kombinacjach covidowych (lockdown, shieldowanie, szczepienie, etc.) to objaw lajdactwa, albo kretynizmu. Przy szczepieniach malolactwa, ryzyko szczepionkowe jest wieksze niz covidowe, potem wraz z wiekiem i stanem zdrowia zmienia sie na ryzyko covidowe, ktore staje sie wieksze. To przy znanym ryzyku szczepionkowym, bo jak wiemy nikt na poczatku o zapaleniach serca, osierdzia, Guillain-Barré syndrome, wylewy, udary, etc. nie mowil. Jest wiec zawsze ryzyko ryzyka, ktorego jeszcze nie znamy.
Dodałabym jeszcze media. One posiały różne strachy, niepewność i brak zaufania do informacji - to także wina "ekspertów" zmieniających co kilka miesięcy zdanie, a za każdym razem wypowiadających się z całą pewnością - nikt nikogo nie rozliczył z tego.
O, to, to! Np. takie:
https://twitter.com/WTumanowicz/status/1472548670285529091?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1472548670285529091%7Ctwgr%5E%7Ctwcon%5Es1_&ref_url=To tez jest dobre, bo troche inne wyniki niz polscy politycy mowia. Chyba dobrze wyliczyl? Maziek?
https://twitter.com/KonradBerkowicz/status/1472664383159521284?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1472664383159521284%7Ctwgr%5E%7Ctwcon%5Es1_&ref_url=