Autor Wątek: Co tępora, to mores...!  (Przeczytany 492083 razy)

xetras

  • God Member
  • ******
  • Wiadomości: 1346
  • Skromny szperacz wobec różnorodności i osobliwości
    • Zobacz profil
Odp: Co tępora, to mores...!
« Odpowiedź #1590 dnia: Stycznia 01, 2023, 02:40:46 am »
Normiki oraz: czany, karaczany, anony od piwniczenia i nękania "normików"
"Wiele z tego co się dzieje na czanach można nazwać wprost: patologią. Anony nie maja żadnych zahamowań i na porządku dziennym jest na czanach ostra pornografia, zdjęcia młodych dziewczyn znajdowane w Internecie lub robione przez anonów z ukrycia, czy tematy o defekacji i innych dewiacjach. Najgorsze jednak je to, że czasem w poszukiwaniu rozrywki, ludzie ci są gotowi przenieść swoje działania poza internet, do prawdziwego życia."
https://conowego.pl/testy-i-recenzje/za-ostatnie-ataki-na-studentow-odpowiada-karachan-sprawdzcie-czy-jestescie-ofiarami-21389

No i termin "Polaki cebulaki" też ma swojego autora. Podobnie jak "januszowy" nosacz sundajski (Proboscis monkey)na fotkach i memach. Autor pisał tylko kiedy był anonimowy, a kiedy zaczęto wynajdywać mu jego dane osobowe i adresowe to wtedy zamilkł.
~ A priori z zasady jak? ~
Dotkliwy dotyku znak.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
« Ostatnia zmiana: Stycznia 01, 2023, 08:08:23 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Co tępora, to mores...!
« Odpowiedź #1592 dnia: Stycznia 01, 2023, 09:30:49 pm »
Deja vu wsteczne?
Wungiel je we wiosce  ;)

listopad 1900
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Lieber Augustin

  • God Member
  • ******
  • Wiadomości: 2423
    • Zobacz profil
Odp: Co tępora, to mores...!
« Odpowiedź #1593 dnia: Stycznia 01, 2023, 10:09:15 pm »
"Polaki cebulaki"
Jeśli wolno Ukraińczykowi wrzucić trzy grosze w tak delikatnej materii: niezupełnie rozumiem, skąd się bierze u Was, Polaków, ten bezpodstawny brak szacunku wobec siebie, ta skłonność do samoponiżania się.
Taaa... jak widać, swoisty syndrom Dunninga-Krugera występuje nie tylko u poszczególnych osób, ale i u poszczególnych narodów... ::)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Co tępora, to mores...!
« Odpowiedź #1594 dnia: Stycznia 01, 2023, 10:43:02 pm »
"Polaki cebulaki"
Jeśli wolno Ukraińczykowi wrzucić trzy grosze w tak delikatnej materii: niezupełnie rozumiem, skąd się bierze u Was, Polaków, ten bezpodstawny brak szacunku wobec siebie, ta skłonność do samoponiżania się.
Taaa... jak widać, swoisty syndrom Dunninga-Krugera występuje nie tylko u poszczególnych osób, ale i u poszczególnych narodów... ::)
Dla uspokojenia kolegi nadmienię, że ja ot tych konkretnych "gwiazdach internetu" pierwszy raz słyszę. Może stąd, że nie mam w zwyczaju robić tego co uwielbiają niektore psy.
To są bohaterowie baniek medialnych, więc proszę, nie rzutuj na całość.
Ale tak, pomijając powyższe zjawisko jest całkiem szerokie szerokie.
Skąd? Chyba proste.
To syndrom mentalności postkolonialnej, podsycany zresztą przez różnych "zainteresowanych". Może ma to coś wspólnego z tym?
Gdybyś zerknął na status społeczny w/w celebrytów miałbyś część odpowiedzi.
Dla zobrazowania - wyobraź sobie czarnoskórego kaprala w kolonialnym kraiku afrykańskim. Jakimś metaforycznym Burkina Faso.
Został awansowany - biali panowie ubrali go w mundurek z złoconym szamerunkiem, dali więcej kasy, trochę więcej wladzy - pochwalili jaki to on znakomity, nowoczesny i... poczuł, że się wybił!
 Im bardziej wie, że wyżej już nie podskoczy, tym bardziej gardzi tymi od których się oderwał.
Bo oczywiście autor "cebulaków" sam cebulakiem już nie jest, jak mniemam - mniema.
Zatem go nazwę - rodzaj inteligentnego buraka (pastewnego z opcją  ;) , jeśli wiesz, o co mi... Zazwyczaj nuworysz, dorobkiewicz, w wariancie klasycznym -  z małej miejscowości robiący karierę np. w międzynarodowym korpo. Z większego miasta. Czasem artysta na zagranicznym stypendium.
Ale to mały pikuś, jeśli chcesz się ponurzać w polskim "g" (tytuł filmu który obejrzałem w sylwestra - polskiego, rzecz jasna) obejrzyj sobie polskie kabarety, zwłaszcza te o Polakach.
I, żeby nie było tak jednostronnie - część zawartych tam opinii mam za całkiem trafne.  :D

Poza tym sprawa jest niemłoda:
 "Uczą nas szacunku do obcych, a pogardy dla swoich. Każą nam miłować wszystkich, choćby ludożercę, a nienawidzieć ojców i braci, za to, że nie gorzej, lecz inaczej tylko myślą...»Precz z Polską« — wołają - »niech żyje ludzkość!«. Jak gdyby życie ludzkości ze śmierci narodów powstać mogło!"
(1910)
https://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10053

No, ale to trzeba wiedzieć - kim był Paderewski.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 01, 2023, 11:21:48 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Co tępora, to mores...!
« Odpowiedź #1595 dnia: Stycznia 02, 2023, 12:19:07 am »
Swoją drogą ciekawe, że w/w Testoviron (o którego istnieniu wiem w sumie z drugiej ręki - jeden czy drugi dawny phoenixowicz - z tych młodszych - coś kiedyś mi podesłał), twierdzi, że nie tylko z tych, od których się oderwał kpił, ale i swoją internetową postawą owych sierżantów dumnych ze złoconego szamerunku parodiował. Oczywiście, może to być samoobrona przed zarzutem ojko- a nawet oi!oi!kofobii post factum wymyślona, niemniej stanowi oficjalną autorską autowykładnię. Tymczasem, ten aspekt - mniej istotne w sumie: intencjonalnej, czy nie - (auto)parodii (czyli buractwem, mimo IQ którego można się domyślać za nabytym wykształceniem i wykonywaną pracą, epatowania*), był mniej czytelny dla fanów wspomnianego gentlemana, i z niego się nie śmieli (równie głośno), choć przecież jest to bliźniak syjamski cebulanego januszyzmu.

* Dalibóg! Sięganie aż po JuTubkę żeby się Rolexem i markowymi gaciami pochwalić? Byłem młody i głupi to też lubiłem podobne rzeczy z dumą obnosić, ale żeby aż tak???
« Ostatnia zmiana: Stycznia 02, 2023, 01:45:03 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Co tępora, to mores...!
« Odpowiedź #1596 dnia: Stycznia 02, 2023, 01:30:04 pm »
LA, zdawanie sobie sprawy z własnych niedostatków (także "narodowych"), mówienie o nich - a zwłaszcza umiejętność śmiania się z nich - to jak uważam zaleta. Zwykle śmieją się Ci, którzy nie mają kompleksów. Oburzeni są natomiast Ci, którzy je w temacie posiadają ;) . To tak ogólnie nt. żartów z "polaczków" (naszych, bądź cudzych, bo z zewnątrz widać przecież lepiej). Natomiast częściowo zgadzam się z livem - ja też o tych "gwiazdach internetu" słyszałem po raz pierwszy, jak zresztą prawdopodobnie o 99,9...% im podobnych. W każdym narodzie jest rozkład statystyczny problemów psychicznych, na który nakłada się obyczaj, co należy, a czego nie. Np. niektórzy (tzn. niektóre narody) uważają, że nie należy kalać własnego gniazda, niezależnie od tego, że jest de facto zadefekowane po brzegi i się ulewa - ale o tym sza. W danym wypadku to raczej kwestia psychiki i przykład raczej patologiczny.


Natomiast nie zgadzam się z livem co do tej postkolanialności, bo kolonią to my byliśmy ewentualnie radziecką, ale przecież nikt nie uważał Ruskiego za swego "pana", którego chciałoby się w czymkolwiek naśladować - bo w czym? Mieliśmy doskonałe samopoczucie pod względem naszej wyższości w każdym calu poza tym, że akurat Ruski nas przydeptał brutalnom siłom. O ile pomnę narodową literaturę to utyskiwanie, że co zagraniczne to lepsze zaczęło się strasznie dawno. Czy jednak takowe jest charakterystyczne wyłącznie dla Polaków?
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Lieber Augustin

  • God Member
  • ******
  • Wiadomości: 2423
    • Zobacz profil
Odp: Co tępora, to mores...!
« Odpowiedź #1597 dnia: Stycznia 02, 2023, 06:33:31 pm »
Dziękuję za odpowiedzie, panowie. Trochę mi się rozjaśniło w głowie :)
Pedagogika wstydu daje sporo do myślenia i skojarzeń, a co do przemówienia Ignacego Paderewskiego, to przeczytałem całość. Muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem. Ecce Homo.

Cytuj
Natomiast nie zgadzam się z livem co do tej postkolanialności, bo kolonią to my byliśmy ewentualnie radziecką, ale przecież nikt nie uważał Ruskiego za swego "pana", którego chciałoby się w czymkolwiek naśladować - bo w czym?
Rajt, a czy nie byliście, za przeproszeniem, kolonią rosyjską, po rozbiorach? Czy to już się nie liczy?

...Wkrótce po wyjeździe Szopena, na ziemi jego rodzinnej, zwłaszcza w ościennych województwach ucisk zapanował - jak wiadomo - straszny; ucisk, którego bezprzykładne okrucieństwo tylko jakąś bezmyślną, dziką na niewinnych zemstą wytłumaczyć można.
Zabraniano nam wszystkiego! mowy ojców, wiary przodków, czci dla świętych przeszłości pamiątek, strojów, obyczajów, pieśni narodowych...

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Co tępora, to mores...!
« Odpowiedź #1598 dnia: Stycznia 02, 2023, 07:18:12 pm »
Cytuj
Natomiast nie zgadzam się z livem co do tej postkolanialności, bo kolonią to my byliśmy ewentualnie radziecką, ale przecież nikt nie uważał Ruskiego za swego "pana", którego chciałoby się w czymkolwiek naśladować - bo w czym?
La, trochę mnie już wyręczył w polemice, ale wpierw odjadę w bok  - na postawiony problem nie ma dobrej i pełnej odpowiedzi, przynajmniej ja jej nie znam.
 Ojkofobia, bo o niej piszemy, to do dla mnie taki sam skraj jak szowinizm.
Ja sam z siebie bym tego tematu nie ruszył, ale skoro zagraniczny kolega już to zauważa, wypada się jakoś odnieść - na ile wiedza pozwala. Oczywiście beez roszczeń względem kompletności czy nawet pewności. To raczej dywagacje.

Przy czym rozróżniłbym śmianie się ze swych przywar, jak maziek napisał - to jest zdrowe i potrzebne. Jednak warto trzymać proporcje.
By się z siebie śmiać, wpierw trzeba mieć poczucie własnej wartości. Inaczej to tak jakby osobie w depresji wmawiać jaka to ona nieudaczna.
Nie w samym zjawisku zatem rzecz, a w proporcjach.

A teraz historycznie - pisząc o mentalnośćci postkolonialnej miałem na myśli wiek XIX czyli czas w którym wytworzył się "nowoczesny naród polski". Z naciskiem na "nowoczesny", to nie jest tylko słowna ozdóbka. Wtedy też powstała większość nowoczesnych narodów europejskich. Jedynak akurat Polacy (choć nie tylko) budowali się pod zaborami i polskość była przeszkodą w budowaniu kariery.
Zatem by odnieść sukces czy "zrobić" tę karierę w strukturach państw zaborczych trzeba było polskość odrzucić, pozbyć się zbędnego bagażu. To był jeden z warunków, choć nie zawsze wyrażany formalnie.
Widać to wyraźnie w zaborze rosyjskim i niemieckim. Może mniej w austriackim, gdzie była "autonomia Galicji" i narodowość polska aż tak nie przeszkadzała w budowaniu imperium  pod swój koniec o cechach jednak uniwersalnych. Przynajmniej wybiorczo.
Ja akurat siedzę w źródłach zaboru niemieckiego (co chyba widać) i tu  germanizowanie czyli głównie zmian nazwiska np. z Kowalski na Szmitd jest zjawiskiem powszechnym i wspieranym. Tak samo sprzedaż ziemi "hakatystom". Wyobrażam sobie, że jak ktoś się na taki krok zdecydował,  musiał się odciąć , też mentalnie, od "polactwa", zwłaszcza, że był przez dawnych swoich ostro piętnowany - tu nie działało Rodo!
- Co chwilę widzę notki w polskojęzycznej gazecie ; ten-a-ten sprzedał ziemię Niemcom; tamten zmienił nazwisko - zdrajca, zaprzaniec etc.
Nie przedłużając - polskość był przeszkodą w karierze i ten wzorzec jak sądzę był/jest bardzo silny. Zresztą widać to też wśród polonii USA.
To właśnie nazwałem syndromem postkolonialnym.

Drugim zjawiskiem ciekawym w tej epoce tworzenia się, było przejmowanie przez chłopstwo z którego miażdżąco składa się naród polski, reliktów kultury szlacheckiej. Szlachta wyginęła, ale zdołała przekazać następcom swój kod kulturowy. O "opadaniu szlachectwa" pisał też nasz patron, wiec nie będę powtarzał.
W każdym razie zaskoczyło to zwłaszcza badaczy społecznictwa PRL, którego władcy realizowali jakiś utopijny wzorzec, a wyszła post-szlachta. Posłużę się cytatem z książki jednego z lepszych badaczy epoki - Tazbira.
Jest to książka o kulturze szlacheckiej - wydana w 1978 i kończy się po części tak;
Trudno nie zauważyć, że zwłaszcza obyczajowość współczesna przypomina w wielu punktach dawny, szlachecki styl życia. Jest ona zresztą jedną z najbardziej konserwatywnych i najtrudniej ulegających zmianom dziedzin kultury. Nieprzypadkowo film Sami swoi (Oraz jego, słabsza daleko, kontynuacja Nie ma mocnych) zyskały miano "komedii sarmackich", Znany nam z Zemsty konflikt o mur graniczny został przeniesiony na grunt  współczesnej wsi polskiej, również skłonnej do zatargów, wystawności, ciągnących
się godzinami uczt, a dniami wesel, jak dawna szlachta. Ale czy dotyczy to tylko wsi? Przecież i w mieście wiele spraw załatwia się w trakcie przyjęć; cała różnica polega jedynie na tym, iż gdzie dawniej trzeba było urządzać wystawne bankiety, obecnie wystarczy niekiedy skromny poczęstunek (sposób nazywany
potocznie załatwieniem "przez bufet"). Polowania zaś nadal służą jako miejsce spotkań elity społecznej  podczas których rozmawia się nie tylko o zwierzętach.. Nie straciły one swego znaczenia również  i w świecie dyplomatycznym.

Współczesne ekspedientki wyznają zasady grzeczności "szlacheckiej", ale nie: "kupieckiej". Znajdujemy tu bowiem antytezę grzeczności społeczeństw wysoko uprzemysłowionych, opartej na chęci zysku i obawie przed utratą klienta, o której Sędzia z Pana Tadeusza mówił z pogardą, że polega na tym;

jak nogą
Zręcznie wierzgnąć, z uśmiechem witać lada kogo;
Bo taka grzeczność modna, zda mi się kupiecka
Ale nie staropolska, ani też szlachecka

Również i wielu urzędników zdaje się wyznawać zasady Pana Sędziego, który uważał, iż  "Grzeczność wszystkim należy, lecz każdemu inna". Dawniej każdy szlachcic starał się posiadać tytuł związany z pełnieniem, najczęściej fikcyjnym, jakiegoś urzędu. Dziś zasiadający na nich przybierają fumy szlacheckie, różnicując swe zachowanie stosownie do rangi petenta, traktowanego nieraz z pozycji  dziedzica na folwarku. Zbigniew Siedlecki, stwierdzający
w "Trybunie Ludu", iż "wpływ szlachetczyzny na naszą obyczajowość wart jest studiów" pisze, że chodzi tu o zasadę „Szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie – zawołanie realizowane dziś na referenckim stołku, o trzaskanie
szablami - obecnie sprowadzone do obrażalstwa i personalnego pieniactwa, o namiętności sejmikowania".



« Ostatnia zmiana: Stycznia 02, 2023, 09:09:16 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Co tępora, to mores...!
« Odpowiedź #1599 dnia: Stycznia 02, 2023, 09:23:37 pm »
Na początek - pisząc z robo skrótowo - sprowadziłem wszystko do "radzieckości" ale oczywiście (tzn. dla mnie, bo z mego tekstu to nie wynika) chodziło mi też o zabory, choć przyznam, że jakoś nie myślałem za bardzo o austriackim i pruskim może gdyż akurat na mnie (a w każdym razie moich protoplastach) to ruski but odcisnął się najbardziej, a obecnie chyba nikt nie czuje szczególnego respektu przed Austriakami a tym bardziej Prusakami. Aczkolwiek początkowo byliśmy w zaborze austriackim, czyli można powiedzieć w najweselszym baraku, to zaraz (1815) popadliśmy w objęcia Imperium Rosyjskiego i tak już zostało.


Nawiasem mówiąc, ponieważ wykonuję zlecenia w całym kraju i mam do czynienia z urzędami w całej Polsce jak długa i szeroka, to musze powiedzieć, że istotnie żywą jest granica miedzy niegdysiejszymi zaborcami. W każdym razie pomiędzy bywszym Imperium Rosyjskim a resztą, bo pomiędzy Austrią a Prusami nie wyczuwam - albo jej nie ma, albo nie jestem nastrojony na odpowiednią długość fal. Po przekroczeniu granicy zaboru rosyjskiego (niestety poczynając od mojej strony w kierunku na zachód a nie odwrotnie) nagle wszystko idzie jak z płatka, urzędnicy raczej pomagają, niż wymyślają do czego jeszcze nowego można się doczepić. Przymykają czasem oko, ufają, że coś się uzupełni. Generalnie widać, że są po to, by coś załatwić i to jest ich celem, a nie przetrzepanie petenta, żeby się zeń wszystkie pióra posypały tak, żeby na koniec z ulgi i wdzięczności, że jednak się udało, płakał rzewnymi łzami i całował po rękach. Czasem się zastanawiam, czy to skutek zaborów, czy raczej jesteśmy jednak takim nieco osobnym ludem tu na wschodzie Polski. Nie mamy jeszcze własnego Twardocha Szczepana, ale kto wie, może już się łón narodził... W każdym razie w moich okolicach Ruski to Ruski i wszyscy wiedzą, o co chodzi.


Teraz apropos kariery w zaborach to cóż. Mogę napisać (=zgadzam się! ;) ) jak liv, że ogólnie nie wiem jak było. Ważenie rzeczy takich jak patriotyzm, osobista kariera (zwłaszcza, kiedy daje szansę odbicia się od osobistego dna) jest szalenie trudne, szczególnie dwa wieki do tyłu. Możliwe, że generalnie następowało "przechrzczenie" a ironiczne dworowanie z "panów" zostało dopiero później niejako odsiane i wystawione na światło dzienne przez właściwy dobór lektur po odzyskaniu niepodległości po to, abyśmy wydawali się sobie mądrzejsi od ciemiężycieli i tylko brutalną siłą przydeptani do ziemi - a w rzeczywistości stanowiło nieistotny przydatek i większość narodu uważała, że nowi "panowie" są lepsi. Z drugiej strony jednak faktem jest, że naród się, w sensie tożsamości, języka i w zasadzie instytucji także obronił i jak przyszło co do czego, to udało się jakoś zszyć "państwo narodowościowe" (oczywiście nie zapominając o rozmaitych sprawach typu niszczenie cerkwi za II RP zwane ich "rewindykacją" oraz ogólnie plany w zakresie mniejszości ideowo wielce zbieżne z tym co fizycznie zaszło w Europie kilka lat później).


To że wielu chłopów się "uszlachcało" czy do dziś "uszlachca" to jest nader ciekawe, bo musiała przetrwać w nich, pomimo oczywistego wykorzystywania, poczucie, że jednak szlachcic to prawdziwy pan, ich pan. I teraz oni chcą być takimi panami, nie być w końcu na końcu w kolejności dziobania. Wydaje mi się, że ogólnie to wszystko jest bardzo płytkie i zawiera się nadawaniu pogardliwych przydomków typu Angol, Brytol, Żabojad, Makaroniarz i czasami odczuwa się wręcz pogardę, ale trzeba na ogół słyszeć rozmówcę. Na przykład ja bardzo lubię wymienione wyżej przydomki ale kompletnie nie odczuwam, żeby to było obraxliwe ani ich tak nie używam. Nie robią też na mnie wrażenia negatywnego "polish jokes". Raz miałem zabawną sytuację, bo imprezowałem w większym gronie z rodowitymi Brytolami z tym ich akcentem, który wyłapuję, w tle leciał mecz w piłkę kopaną między nimi a nami (był to czysty przypadek, nie związany tematycznie z imprezą). Jak to przy piwku poleciało parę delikatnych żarcików najpierw takich na zwąchanie się ile można, a potem już z grubszej rurki naprzemiennie "polish jokes" i nasze typu "Rusek, Anglik i Polak" (w większości poprzerabiane na szybko z "Rusek, Niemiec i Polak"). Wszyscy chachali się po pachy, klepali po plerach, złoty płyn wypełniał powoli żołądki i rozdzielał się na spirit bijący w tętnice oraz odpadowe vehiculum nieubłaganie nadymające pęcherze - i nagle Brytole strzelili nam gola, co natychmiast zauważyli i dali narodowy aplauz. A ja, rozbawiony oporowo ryknąłem niegramotnie na całe gardło "you bloody English", w dodatku "hinduską wymową" dla jaj. No i oni się śmiertelnie obrazili, jak nożem uciął. Czar prysł. Niby nikt nie miał do mnie pretensji, wszyscy mówili że "OK, just a joke" ale jak w tym żarcie z ukradzioną stówą niesmak pozostał.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Co tępora, to mores...!
« Odpowiedź #1600 dnia: Stycznia 02, 2023, 10:21:30 pm »
Odbijając od nieco ciężkiej jak na początek roku tematyki sierionzej...

Pierwsza spódniczka w Olsztynie...tzn spódnie miast spódniczki.
Odnotowane z pieczołowitą dokładnością - rok 1911 (wtorek wieczorem po ósmej na rynku)

Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Co tępora, to mores...!
« Odpowiedź #1601 dnia: Stycznia 09, 2023, 11:26:16 am »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Co tępora, to mores...!
« Odpowiedź #1602 dnia: Stycznia 13, 2023, 07:03:21 pm »
Łikend idzie, to coś na początek końca (tego tygodnia).
 A wiadomo...początki bywają trudne.
    Ileż to się drzewiej  trzeba było  nakombinować..   8)
        1899
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Co tępora, to mores...!
« Odpowiedź #1603 dnia: Stycznia 14, 2023, 09:45:34 am »
Ileż to się drzewiej  trzeba było  nakombinować..   8)

A dziś mógłby po prostu zaśpiewać:

Lub za Rafalalę robić. Oczywiście tylko żyjąc między cywilizowanymi ludźmi, którzy by go (jej?) za to nie pobili...

Swoją drogą... Wzmianka o kombinowaniu przywodzi z pamięci dowcip o TIR-owcu i "zakonnicy" (którego jednak nie zacytuję).
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Co tępora, to mores...!
« Odpowiedź #1604 dnia: Stycznia 20, 2023, 08:06:04 pm »
Piątek, zatem czas się nieco rozluźnić... a może i rozerwać  :)
Ciekawym, jak wyglądał taki egzamin?
1898
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana