Autor Wątek: Właśnie zobaczyłem...  (Przeczytany 1117295 razy)

Hornet

  • Juror
  • Full Member
  • *****
  • Wiadomości: 203
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #2745 dnia: Kwietnia 30, 2018, 01:25:33 am »
Nie żywię urazy do nikogo (może żywiłbym gdybym nazywał się Ridley Scott ;)). Moja uwaga na marginesie dyskusji, bo zdałem sobie sprawę, iż istotnie ktoś mógłby odebrać fabułę Prometeusza - choćby scjentolodzy, czy entuzjaści hipotezy (banialuk) starożytnych astronautów - w wymiarach iście mistycznych i religijnych. W moim przypadku tak nie jest, a film oglądałem wyłącznie w celach rozrywkowych (z satysfakcją).

Pozdrawiam.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 30, 2018, 01:28:35 am wysłana przez Hornet »
Gwiazdy nie są dla człowieka - Karellen

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #2746 dnia: Kwietnia 30, 2018, 10:02:02 am »
W moim wypadku raczej chodziło o szumną zapowiedź, w wykonaniu niejakiego Jaźwińskiego z Trójki, że jest to coś zapierającego dech w piersiach. Zdaje się, że film jest 3D (?) a ja widziałem go niestety w telewizorku, więc być może odciąłem sobie 50 czy 70% doznań i stąd main problem. Tym niemniej fabuła (moim zdaniem) jest tak infantylna i prosta, że ciężko szło mi oglądać, zwłaszcza naprzeciw czytanym książkom o życiu astronautów i stopnia "proceduryzacji" ich postępowań. NASA już pierwsze sondy sterylizowała, żeby nie zakazić Kosmosu a załogę Apollo 8 trzymała po powrocie w kwarantannie biologicznej ponad 2 tygodnie - na wypadek, gdyby jakimś cudem Księżyc nie okazał się jałowy. A tu taka nonszalancja jak u Schliemanna (tego amatora, któremu świat zawdzięcza z jednej strony odkrycie Troi starożytnej, a z drugiej niemal całkowite jej zniszczenie i zatarcie)? A może jestem nazbyt obciążony wiedzą?

Z drugiej strony przyparty do muru musiałbym się zgodzić, że w zasadzie każda filmowa fabuła jest prosta i infantylna ;) . Możliwe też że masz rację, że większość co dało się zrobić, już zostało zrobione, a teraz cała ta wspaniała technologia efektów sztucznych i kreacji rzeczywistości nie do odróżnienia idzie w perkal i paciorki zamiast w ideę. A może to wynika ze zbytniego nasycenia, czyli problem jest osobniczy a nie zasadniczy? A może jest po prostu tak, że jak już się widziało realizacje jakiegoś konceptu w postaci filmu - to nawet jeśli nie był to najlepszy film - to cokolwiek będzie później to będzie "ale to już było"?
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #2747 dnia: Kwietnia 30, 2018, 11:16:14 am »
No, ja mam jak maziek...coraz bardziej. Robię się taki filmowy abnegat.
Tym niemniej Sygnał obejrzałem...hmmm...wczoraj...eghm 8) co by tu o obejrzanym...nie spoilerować?... to nic.
Szyfrem tylko - schemat S-51/c + D względem fabuły. Reszta przyzwoita (gra aktorów, zdjęcia, klimaty...)

Z zupełnie innej beczki.
Nie mogę się oderwać od tych zdjęć
http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?s=caa586ebc2582e60ef629033eb8e5411&t=472239
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 30, 2018, 11:54:54 am wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #2748 dnia: Kwietnia 30, 2018, 12:27:06 pm »
"Ale to już było" niestety działa nie tylko w stosunku do filmów...książki, muzyka, życie;))...zostaje tylko doceniać tych, którzy to samo, ale na jakiś swój, w miarę interesujący sposób - coś tworzą, robią.
Jeśli o mnie chodzi - możesz spoilerować, bo też ten Sygnał do mnie dotarł...hę.
Przyzwoita gra aktorów???...no dopszsz;)))
Klimat był - ale nie SF a psychuszki - do czasu...miałam problem z dotrwaniem do końca. Bo niestety końcówka była drętwa i po prostu głupkowata.

Ale ten szyfr...S-51/c + D? Hm...a nie: S-51/M? :-\
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #2749 dnia: Kwietnia 30, 2018, 01:00:46 pm »
Mam teorię, że książka uruchamia wyobraźnię, bo trzeba sobie wszystko wyobrazić więc myśl swobodna hula po polu, a film jest jej katem, bo jedzie się po szynach. Dlatego na ogół książki oparte na podobnym pomyśle można czytać całkiem dobrze - jak są dobrze napisane. Zresztą prawie wszystko, co napisano opiera się na kilku konceptach jak "zabili go i uciekł", "kochałem ją, ona mnie nie" i tak dalej ;) .
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #2750 dnia: Kwietnia 30, 2018, 03:45:54 pm »
Cytuj
Mam teorię, że książka uruchamia wyobraźnię, bo trzeba sobie wszystko wyobrazić więc myśl swobodna hula po polu, a film jest jej katem, bo jedzie się po szynach.
Tak właśnie jest. Dlatego nie przepadam za filmami, a jeśli już, to z minimum efektów zwłaszcza w szczególikach typu "bąk z komara jak wybuch kilotony trotylu". Chyba po raz pierwszy we władcy pierścieni...na początku pierwszej - jakieś oczekiwanie na konnych w maskach, coś tupało z daleka, liście leciały, krople spadały z takim hałasem, że zamiast łapać klimaty myślałem n-ch-t?
Teraz zauważam, nawet kolor zaczyna mi już przeszkadzać i najbardziej wchodzą czarno-białe...
Idę chyba w kierunku RAW-filmów, tylko takich jeszcze nie ma.  ;)
Cytuj
Jeśli o mnie chodzi - możesz spoilerować, bo też ten Sygnał do mnie dotarł...hę.
To po co mi teraz spoilerować, he?  ;)
Cytuj
Ale ten szyfr...S-51/c + D? Hm...a nie: S-51/M? :-\
Zależy co pod M?
W moim c - jak cyborgi i D - jak Dick. Dwa wyraźne odniesienia jedno słowne...coś w stylu pytania postawionego, o tak - czy elektryczne owce pierdzą prądem? Drugie to okrojony świat bez wyjścia, zapętlony,  dużo tego książkach i filmach, ale mi z Dickiem właśnie, najbardziej.
Z tym Dickiem
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/148470/czas-poza-czasem/opinia/31912045#opinia31912045
Cytuj
Bo niestety końcówka była drętwa i po prostu głupkowata.
Ano, końcówki to chyba najsłabszy punkt podobnych produkcji. Niemal wszystkie takie.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 30, 2018, 03:49:25 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Hornet

  • Juror
  • Full Member
  • *****
  • Wiadomości: 203
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #2751 dnia: Kwietnia 30, 2018, 04:10:47 pm »
Być może moje pokłady sentymentu, sympatii i raczej uznania dla dorobku reżysera sprawiają, że Prometeusz ma u mnie taryfę ulgową. Nie wykluczam takiej możliwości.
Aczkolwiek i ja dostrzegam wytykane mu wady. Sięgnięcie po Sitchina, Danikena może nie wszystkim odpowiadać i zostać uznane za pójście na łatwiznę.
Osobiście mnie to nie razi i uważam za ciekawy koncept do wykorzystania w filmach. Mogę tylko ubolewać, że świat roi się od oszołomów, którzy podobne pomysły traktują jak prawdę objawioną.
Jeżeli mowa o przestrzeganiu praw fizyki i logiki, to chyba nic lepszego od Apollo 13 do tej pory nie nakręcono, ale to nie jest SF - co chyba wiele mówi o kondycji kinematografii w ogóle.

Mam teorię, że książka uruchamia wyobraźnię, bo trzeba sobie wszystko wyobrazić więc myśl swobodna hula po polu, a film jest jej katem, bo jedzie się po szynach. Dlatego na ogół książki oparte na podobnym pomyśle można czytać całkiem dobrze - jak są dobrze napisane. Zresztą prawie wszystko, co napisano opiera się na kilku konceptach jak "zabili go i uciekł", "kochałem ją, ona mnie nie" i tak dalej ;) .
Pełna zgoda, maziek.
Gwiazdy nie są dla człowieka - Karellen

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #2752 dnia: Kwietnia 30, 2018, 04:53:35 pm »
Mam teorię, że książka uruchamia wyobraźnię, bo trzeba sobie wszystko wyobrazić więc myśl swobodna hula po polu, a film jest jej katem, bo jedzie się po szynach. Dlatego na ogół książki oparte na podobnym pomyśle można czytać całkiem dobrze - jak są dobrze napisane. Zresztą prawie wszystko, co napisano opiera się na kilku konceptach jak "zabili go i uciekł", "kochałem ją, ona mnie nie" i tak dalej ;) .
W większości tak to działa. Zwłaszcza jeśli mówimy o książkach/filmach SF.
Niemniej są książki dobijające wyobraźnię. Ja do takich - wbrew nazwie i pozorom - zaliczam większość fantasy z rozbudowanymi opisami światów.
I są wcale nietorowe filmy, które nie jadą po szynach a tylko punktują pewne wydarzenia - bez ich dosłownego pokazywania. Nie są to jednak filmy SF.
To tak jak z dobrym zdjęciem i jego opisem. Opis wcale nie musi być lepszy.
Właściwie jest na odwrót.
Ale nie zgadzam się, że filmy są gorsze od książek, bo zabijają wyobraźnię (nie będę zaczynała znowu o Nykviście itp;)) - po prostu inny sposób oddziaływania.
Są jednak kadry - sekwencje - które zostają w głowie na lata i właśnie: kręcą wyobraźnię:)
Oczywiście nie mam na myśli filmów o "bąkach komara";))
Cytuj
Ale ten szyfr...S-51/c + D? Hm...a nie: S-51/M? :-\
Zależy co pod M?
W moim c - jak cyborgi i D - jak Dick. Dwa wyraźne odniesienia jedno słowne...coś w stylu pytania postawionego, o tak - czy elektryczne owce pierdzą prądem? Drugie to okrojony świat bez wyjścia, zapętlony,  dużo tego książkach i filmach, ale mi z Dickiem właśnie, najbardziej.
Z tym Dickiem
No jak co? M jak matrix.
Ce - cyborg. Ok.
Dick...zauważyłam to zdanie o owieczkach, ale czy jeśli zaśpiewam "Happy birthday" to będę Marilyn Monroe? M jak Manson prędzej...;)
Chociaż może w tych  przesłuchaniach było trochę Dicka i w tej jeździe pętlącej, ale mnie to i tak bardziej do superbohaterów odjechało a nie do Dicka.
Bardziej śmieszne i nudne - niż niepokojące.
A szkoda, bo do połowy interesujące.
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #2753 dnia: Kwietnia 30, 2018, 05:52:44 pm »
Jeśli ja fideistka, to Ty /.../
...hm...świrysta? :-\;))

Z warsiasko-pijackim akcentem a la Stępowski wymieszany z Himilsbachem: Ooo, psiepraszam, świrytusu nie piłem... ;)

Nawiasem - jest coś oglądliwego z ostatnich filmów SF? Bo jak tak piszemy, to mnie naszło żeby coś zobaczyć:)

Sięgnęłabyś po tego Dżonsa co wspominałem, i powiedziała czy tak zły jak mówią ;).

Być może moje pokłady sentymentu, sympatii i raczej uznania dla dorobku reżysera sprawiają, że Prometeusz ma u mnie taryfę ulgową. Nie wykluczam takiej możliwości.

Ja mam na odwrót. Czyli: jak facet pokazał, że może takie filmy jak "Blady..." i pierwszy "Obcy" (fabuła durna, klimat - czysty Pirx) robić, to mu nie popuszczę. Niech nie waży się zaniżać poziomu, psiamać jego chrancowata tęgo dyszlem chrzczona. ;) ;) ;)

prawie wszystko, co napisano opiera się na kilku konceptach jak "zabili go i uciekł", "kochałem ją, ona mnie nie" i tak dalej ;) .

Prawda, ale czy właśnie ambitna (lemowska) SF nie miała stanowić szansy wyjścia poza ten kołowrotek podstawowych emocji (o którym tak pogardliwie* GOLEM gadał)?

* Wiemwiem, nieuprawniona antropomorfizacja.

Niemniej są książki dobijające wyobraźnię. Ja do takich - wbrew nazwie i pozorom - zaliczam większość fantasy z rozbudowanymi opisami światów.

Przy czym warto dodać, że ta opisowa moda w fantastycznej masówce się pogłębia, i - jeśli warunki się nie zmienią - pogłębiać będzie (ostatnio np. pojawił się trynd opisywania ciuchów z detalami pod potrzeby domyślnego żeńskiego targetu). Jeden z tuzów rodzimego światka SF (mniejsza o to jak się zwie) tłumaczył mi, bazując znów na informacjach od swoich anglojęzycznych kolegów (nazwiska robiły wrażenie, m.in. na Banksa się powoływał), że tamtejsi wydawcy stosują system wierszówkowy, co zachęca autorów do nabijania tekstów tego typu zbyteczną watą. Dlatego np. kiedyś cały - dziesięciotomowy! - cykl o Amberze mógł mieć coś ponad 1000 stron, dziś - często jeden tom tyle ma.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 30, 2018, 07:11:55 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #2754 dnia: Kwietnia 30, 2018, 06:46:34 pm »
Cytuj
ale czy jeśli zaśpiewam "Happy birthday" to będę Marilyn Monroe?
Nie, jasne że nie, wtedy będziesz Tom Waits.
https://www.youtube.com/watch?v=3YKaD9DsCXs
No przecież D było na samiutkim końcu...czyli czytaj - całość jakajest z nutką Dicka. Listeczkiem mięty  ::)
Ależe matrix? Hmm.
Cytuj
Niemniej są książki dobijające wyobraźnię. Ja do takich - wbrew nazwie i pozorom - zaliczam większość fantasy z rozbudowanymi opisami światów.
I są wcale nietorowe filmy, które nie jadą po szynach a tylko punktują pewne wydarzenia - bez ich dosłownego pokazywania.
Owszem, na pewnym poziomie tak jest - ale na tym bazowym nie ma pola na dywagacje.
Jest jak napisał maziek.
Bo jeśli w książce widzę zdanie np - "uchylił drzwi i zaskoczony zobaczył seksowną dzierlatkę ścielącą się z masłem w oczach na jego wyrku..." to mogę podłożyć sobie wyobraźnią pod ową dzierlatkę dowolny obraz aktualnie kojarzący mi się z seksownością.
W tym znaczeniu każdy czytelnik może sobie wyobrazić to, co mu akurat najbardziej pasuje - i będzie to podkład idealny, bo autorski. Mało tego, czytając ten tekst w różnych fazach życia mogę podkładać aktualny wzorzec dopasowując go do zmiennego gustu mego.
Film na to nie pozwala. Dostajesz taką Oleńkę a nie inną - i koniec. Musisz się przyzwyczaić.
Pamiętasz narodowy spór o Oleńkę?
http://pogodanazycie.pl/pogodanazycie/7,149887,20580715,wojna-polsko-polska-o-kmicica-i-olenke.html
Bliżej s-fu, zawsze mi już będzie zgrzytała w filmie Solaris gęba Krisa.
To nie dotyczy tylko osób, ale klimatów, obrazów, nastrojów etc. Jasne, dobry reżyser potrafi załatać tę wadę filmu niedomówieniami na innym poziomie - jak napisałaś, ale tylko załatać.
Cytuj
Ale nie zgadzam się, że filmy są gorsze od książek, bo zabijają wyobraźnię (nie będę zaczynała znowu o Nykviście itp;)) - po prostu inny sposób oddziaływania.
Są jednak kadry - sekwencje - które zostają w głowie na lata i właśnie: kręcą wyobraźnię:)
To jest post-wyobraźnia  :)
W czytaniu trzeba jej używać na bieżąco. W filmie wystarczy się poddać wizji reżysera.
Może rzeczywiście "zabijają" to za radykalne słowo. Jeden z poziomów wyobraźni na pewno likwidują, za to odpalają być może inne jej pola? Jednak by przeczytać książkę tak by wciągnęła, trzeba mieć jej więcej niż, by obejrzeć film. Chyba mózg wtedy inaczej pracuje?
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 30, 2018, 06:50:49 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #2755 dnia: Kwietnia 30, 2018, 07:17:47 pm »
Cytuj
ale czy jeśli zaśpiewam "Happy birthday" to będę Marilyn Monroe?
Nie, jasne że nie, wtedy będziesz Tom Waits.
Nie widzę różnicy ::)
Cytuj
No przecież D było na samiutkim końcu...czyli czytaj - całość jakajest z nutką Dicka. Listeczkiem mięty  ::)
Dobra. Na nutkę się zgadzam. Z listkami bym uważała. Zwłaszcza mięty...
Cytuj
Ależe matrix? Hmm.
Nie mówiąc o Rybnym...to samiutki koniec (listeczek?;))...wyjaśnienie who is who i where z why?

A propos...wiecie co oznacza zielony kod z Matrixa? Taki "kooltowy"...hę...przepis:
https://www.tvn24.pl/kultura-styl,8/matrix-zielony-kod-rozszyfrowany,785092.html
Cytuj
Owszem, na pewnym poziomie tak jest - ale na tym bazowym nie ma pola na dywagacje.
Zależy co uznajesz za "bazowe" w kinie. Bo ja nie SF i tzw zabijacze czasu.
Zresztą podobnie z książkami. Można powiedzieć, że nie ma pola na dywagacje skoro rozsmarowała się jak masło:)
Cytuj
Pamiętasz narodowy spór o Oleńkę?
Nie. Pamiętam swoje rozczarowanie filmowym Kmicicem.
Ale ja nie mówię o takim kinie. To jest dalej kino łopatologiczne i jadące po szynach.
Cytuj
To nie dotyczy tylko osób, ale klimatów, obrazów, nastrojów etc. Jasne, dobry reżyser potrafi załatać tę wadę filmu niedomówieniami na innym poziomie - jak napisałaś, ale tylko załatać.
Akurat nastrój, klimat jest łatwiej oddać jednym dobrym kadrem niż 1000 słów.
Łatanie to Twoja opinia. Mam odmienną.
Przyszło mi do głowy - przypomniane tutaj kiedyś przez chmurę - jedno spojrzenie matki - z filmu Tarkowskiego Иваново детство - jeśli to było łatanie - życzę wszystkim takich łat:)
Natomiast umiejętność opowiadania w kinie jest na pewno trudniejsza od książkowej.
Cytuj
W czytaniu trzeba jej używać na bieżąco. W filmie wystarczy się poddać wizji reżysera.
Ja sobie nie wizualizuję dokładnie - czytanego.
A jestem zdecydowanie wychowana na książkach.
W filmie - nie filmidle - nie wystarczy.
Tak, jak pisarz potrzebuje inteligentnego czytelnika, tak i reżyser - widza.
 
Cytuj
Jeden z poziomów wyobraźni na pewno likwidują, za to odpalają być może inne jej pola? Jednak by przeczytać książkę tak by wciągnęła, trzeba mieć jej więcej niż, by obejrzeć film. Chyba mózg wtedy inaczej pracuje?
Przecież napisałam: po prostu inny sposób oddziaływania.
Sięgnęłabyś po tego Dżonsa co wspominałem, i powiedziała czy tak zły jak mówią ;).
Oki. Nawiasem - ten Sygnał ktoś porównał do Moon - chyba przespał 3/4 filmu;)
Cytuj
Przy czym warto dodać, że ta opisowa moda w fantastycznej masówce się pogłębia, i - jeśli warunki się nie zmienią - pogłębiać będzie (ostatnio np. pojawił się trynd opisywania ciuchów z detalami pod potrzeby domyślnego żeńskiego targetu).
Do tego dodaj ilustracje i pole dla wyobraźni jak ta lala:)
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 30, 2018, 07:30:07 pm wysłana przez olkapolka »
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #2756 dnia: Kwietnia 30, 2018, 07:48:50 pm »
Ogólnie wiem Olka o co Ci chodzi i zgadzam się. W jakimś sensie s-f nie jest predestynowana do takiego niedopowiedzianego kina. Jak jest za dużo niedopowiedzeń to wychodzi horror, triller, czy dramat miłosny ale nie s-f. Jeden z pierwszych moich postów na tym forum był o "filmach kowbojskich" - matko, chcąc sprawdzić, czy nie plotę wpisałem to w gugla i tak, jest ten post w wątku o filmach s-f tu ;) : http://forum.lem.pl/index.php?topic=69.msg10310#msg10310 - Chryste Panie, 12 lat temu nazad ;) ... To był chyba trzeci mój post tu :) . Widzę, że zmienił mi się odbiór Obcego. Obecnie uważam ten film za pierwszorzędny film s-f, wspaniała robota. A na Gwiezdne Wojny po ostatnim odcinku to chyba już nie pójdę, nie dam więcej robić z siebie głupka.

No w każdym razie, obcierając łzę i łykając smarki, ten, co ja, odwrotnie miało być. No mniejsza, poszło. W każdym razie s-f jakoś prosi się o dosłowność i może stąd problem tej kowbojskości. Trudno zrobić obraz s-f, który stawiałby problem, którego nie dałoby się sfilmować kręcąc facetów ganiających w rajtuzach z rapierami za jakąś pcią przeciwną. W zasadzie takim zasadniczym problemem jest chyba tylko kontakt intelektualny z inną inteligencją i tu mamy trzy wyjścia: bajka (są jak my), rzeź (chcą nas zeżreć a maja przewagę), reality (ciemno wszędzie, głucho wszędzie). Za wiele na tym nie da się wykręcić chyba.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #2757 dnia: Kwietnia 30, 2018, 07:51:38 pm »
Cytuj
Łatanie to Twoja opinia. Mam odmienną.
Chyba rozmawiamy o czymś innym  :D
Cytuj
jedno spojrzenie matki - z filmu Tarkowskiego Иваново детство
Czyja to robota?
Reżysera plus ekipy, odbiorca to wchłania bądź nie. Płacze lub wzrusza ramionami...
Napisane w książce, obrobione wyobraźnią powoduje, że to jest np. moja matka. Sam sobie to "wyświetlam".
Cytuj
Zależy co uznajesz za "bazowe" w kinie. Bo ja nie SF i tzw zabijacze czasu.
Nie chodziło mi o kino.
Chodzi mi o bazowy poziom inności odbioru symbolu słownego i symbolu obrazowego.
To różna praca mózgu a wiec i wyobraźni. Ukonkretnianie musi dobijać wyobrażone.
Cytuj
Można powiedzieć, że nie ma pola na dywagacje skoro rozsmarowała się jak masło:)
Sądzę, że odbiór tego "rozsmarowania" może byś bardzo różny, zależnie od czytelnika, choć akurat nie o masło mi chodziło  :)
I zrobienie z tego sceny wizyjnej, tę różność zlikwiduje.
Cytuj
Akurat nastrój, klimat jest łatwiej oddać jednym dobrym kadrem niż 1000 słów.
Prawda, ale zawsze będzie to kadr kogoś - nie mój. Do tego kadru moja wyobraźnia zbędna, po prostu odebrałem czyiś geniusz, ba trafił w moją wrażliwość, ale...odebrałem, tylko.
Nie stworzyłem.
Chyba to miał na myśli maziek.
Przy filmie wyobraźnia pracuje na sposób bierny, nie musi się wysilać.
Chyba w tym się różnimy - Ty piszesz o twórcach, ja odbiorcach. Wprawdzie książkę też ktoś pisze, ale ona jest właśnie - podobnie jak format RAW w fotografice. Jest niedoprecyzowana i zawiera wiele możliwości o których decyduje odbiorca. Jak ten znany tu kot S. Potencjalny bo w zamknięciu i już odkryty. Żyje, mać!
Cytuj
Ja sobie nie wizualizuję dokładnie - czytanego.
Hm...tak, to jest jeszcze inny poziom niż prosta wizualizacja, że się to czuje. W wyobrażani właśnie. To nie są konkretne obrazki tylko coś z możliwością wszystkich obrazków. I w tym się jest. Jak we śnie.
Cytuj
Przecież napisałam: po prostu inny sposób oddziaływania.
No, inny. Bierny?  Nie trzeba tyle wyobraźni. Nie ma na nią miejsca. Jest miejsce na zachwyt sceną, ale to coś innego. Wyobraźnię tu traktuję jako formę pracy głowy, nic więcej.
W tym sensie zrozumiałem zabijanie maźka, że nie ma na nią miejsca, jest niepotrzebna, a skoro niepotrzebna to zanika...nieużywana.
Postęp Pani - kiedyś ludzi musieli ręcami robić, teraz robią za nich masziny.  8)
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 30, 2018, 07:56:18 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Hornet

  • Juror
  • Full Member
  • *****
  • Wiadomości: 203
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #2758 dnia: Kwietnia 30, 2018, 08:02:34 pm »
W zasadzie takim zasadniczym problemem jest chyba tylko kontakt intelektualny z inną inteligencją i tu mamy trzy wyjścia: bajka (są jak my), rzeź (chcą nas zeżreć a maja przewagę), reality (ciemno wszędzie, głucho wszędzie). Za wiele na tym nie da się wykręcić chyba.
Właśnie ta trzecia opcja jest najbardziej pociągająca i niestety rzadko eksponowana, a szkoda
Gwiazdy nie są dla człowieka - Karellen

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #2759 dnia: Kwietnia 30, 2018, 10:17:13 pm »
No, wyjdę na prymitywa, ale mnie nie pociąga ;) . Ani trochę. Nawet postawiłbym tezę, że jak nie można się z kimś jakoś dogadać, to widocznie nieinteligentny ;) . Tzn. Lem tu wykazuje pewna dwoistość, bo z jednej strony mówi, że jak coś dostatecznie dobrze symuluje inteligencję - to jest nie odróżnienia od czegoś, co jest rzeczywiście inteligentne, ale z drugiej uważa, że są byty inteligentne, choć nie można się z nimi skontaktować. To skąd wiadomo, że są inteligentne? U Lema chyba przeważyła ta druga opcja, takie mam wrażenie. Uważał Solaris za bardzo ważna powieść, a mnie się ona nigdy nie podobała, choć przez rozum doceniam. Chyba mam za mały rozumek, żeby pojąć, jak inteligencja nie może znaleźć sposobu, żeby się dogadać z inna inteligencją ;) .
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).