O popatrz, użyłeś znowu arbitralnej oceny, ukryłeś ją tylko w postaci pejoratywnych zwrotów żeby nie było że jesteś zły i niesprawiedliwy. Buuuuuuu.
Arbitralnej? Moze i arbitralnej, ale kto z nas umie tak naprawdę być bezstronny? Zwłaszcza, gdy o przyszłość gatunku i takie tam rzeczy chodzi...
A może jednak jest tak że w życiu chodzi o to by być szczęśliwym?
Mi samoogłupienie szczęścia by nie dało...
Zakładam się o obiad że nie trafi. Dotrwasz do 2029? 
Uśicślając warunki zakładu: że nie trafi, bo mu NASA w tym przeszkodzi, czy tak sama z siebie? I nawet jeśli ta nie trafi co z kolejnymi? (BTW: pamięstasz los mieszkańców Atlantydy w "Eryku Wikingu"?)
Nie nie, tym razem nie robimy studium ciebie, przecież już wszyscy wiemy jak wspaniałą jednostką jesteś. Zwyczajnie odpowiedz na proste pytanie.
Ależ odpowidziałem. A za komplementy dziękuję zakładając, że padły tu w dobrej wierze

Nie mam tego wyboru bo NIE UMIEM żyć w jaskini. Umarłbym nie umiejąc rozpalić ogniska i upolować jedzenia. Poza tym byłbym raczej samotny
Ludzie są praktyczni, dostosowują się do otoczenia.
A jeszcze praktyczniejsi dostosowuja otoczenie do siebie. I temu właśnie służy cały postęp naukowo-techniczny...
Ja wybrałem (chyba mogę już tak powiedzieć) morskie żeglarstwo ale chyba im bliżej pierwotności tym lepiej.
No to tym razem chyba ja powinienem troche komplementów z siebie wyrzucić

.
Niektórzy podchodzą tak do pracy zawodowej nawet. Tylko trzeba mieć silny charakter by umieć sobie to "wkręcić" i naprawde w to uwierzyć.
Fajna scenka na ten temat w "Wall Street" była. I tym razem nie polemizuje, tym razem zgadzam sie. Tylko... czy użycie pierwotnych instynktów w sposób sprzeczny z ich pierwotnym zastosowaniem to aby nie metoda okiełznywania natury?

Zmieżałem raczej do tego że wierzą że wszystko jest możliwe. A gdy się tak wierzy czasem trudniej jest się pogodzić z czymś co się dzieje.
Owszem. Takie podejście razi uproszczeniem, ale wydaje się być konieczne by móc dążyć coraz dalej i dalej. Wyszukując sobie kolejne przeszkody do pokonania, a potem pokonywać je.
Kiedy ostatnio ktoś umarł ze starości?
Teraz zawsze umiera się z jakiejś przyczyny (haha nawet śmierć papieza jakąś dziwaczną skomplikowaną przyczyną wyjaśnili) a to sugeruje że gdyby tę przyczynę usunąć to żyłoby się dalej.
No więc idzie o to by wyeliminować starość właśnie.
Ból jedynie taki że wyśmiewają wszystkich myślących inaczej, no ale tu akurat żadna ze stron nie jest nic nikomu dłużna.
A jednak koniec konców znaleźliśmy jakąś płaszczyzne dialogu

.
Ciężko uwierzyć że ktoś wierzący w te wszystkie głupoty jest szczęśliwy i że nie gryzie sobie wargi bo wszyscy dookoła mówią że to głupoty prawda? 
Nie. Tak jak i nie kwestionuję subiektywnego szczęścia narkomana o którym wspominałem kilka postów temu. I choć twierdzę, że postawy takei szkodliwe sa w skali makro. W skali mikro mogą być (przynajmniej do czasu) b. przyjemne dla zainteresowanego.
A to z matriksem to raczej odniesienie do subiektywizmu. Skoro dla mnie jest tak to co za różnica jak jest "naprawdę"?
A widzisz, mnie by ciekawość jak jest "naprawdę" zżarła

.