Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Q

Strony: 1 ... 977 978 [979] 980 981 ... 1089
14671
DyLEMaty / Re: Z PEWNOŚCIĄ nie jesteśmy sami..
« dnia: Lipca 09, 2008, 01:43:31 pm »
W ogole mam wrazenie, ze 90% wszystkich opisiwanych zjawisk paranormalnych (czyli UFO (wlacznie z uprowadzeniami na ich statki w celu dokonywania eksperymentow), duchy, zjawy i inne dziwactwa) zdarza sie wlasnie w tym kraju. Najwiecej porwan przez ufokow jest wsrod amerykanow, u nich bada sie duchy i robi im zdjecia, powstaja jakies uniwersytety nauk paranormalnych i w ogole wedlug nich fenomenalnie zaawansowana cywilizacja nie ma co robic innego, tylko kregi w plantacjach kukurydzy u prosto myslacych farmerow z Kentucky.

Jeszcze lepiej - spory odsetek ankietowanych Amerykanów był przekonany, że serial "Z Archiwum X" zawiera PRAWDĘ, a twórcy konkurencyjnego "Czynnika PSI" wręcz twierdzą, że PRAWDĘ pokazują (a przedstawiona w tym serialu instytucja o nazwie O.S.I.R istnieje i działa).

Nie trzeba chyba dodatkowo mówić o tym jak to jest infantylne i geo- czy wręcz amerykocentryczne, bo po co gadać o oczywistościach.

Najbardziej podziwiam tego hackera, ze dal rade sie tak zrecznie powlamywac za pomoca modemu telefonicznego, bo ja pamietam, ze jak mialem sciagnac poczte i otworzyc kilka stron, to dostawalem fiola i mozna bylo robic herbate w miedzyczasie.

Mnie natomiast intryguje dlaczego wybrał linię obrony polegającą na pozowaniu na bohatera "The Lone Gunmen".

14672
DyLEMaty / Re: Z PEWNOŚCIĄ nie jesteśmy sami..
« dnia: Lipca 09, 2008, 01:18:46 am »
W sam raz na sezon ogórkowy:

UFO istnieje! Tak twierdzi haker, który włamał się do NASA
2008-07-08 18:27 (akt. 19:37)

Jak podaje dziennik "Polska", brytyjski haker może spędzić nawet 60 lat w więzieniu, bo włamywał się do amerykańskich komputerów w poszukiwaniu dowodów na istnienie UFO. Wielka Brytania zgodziła się na jego ekstradycję.

Słynny brytyjski haker Gary McKinnon twierdzi, że znalazł na serwerach NASA fotografie długich, srebrnych obiektów w ziemskiej atmosferze, zdjęcia satelitarne, z których wyretuszowano sylwetki UFO, czy wreszcie listy "pozaziemskich" oficerów NASA służących na statkach latających, których nie ma w żadnych rejestrach.

W swojej karierze McKinnon włamał się do 97 komputerów zawierających tajne wojskowe dane i spowodował straty w wysokości 700 tys. dol. Doprowadził również do paraliżu wielu kluczowych systemów obrony tuż po atakach terrorystycznych z 11 września 2001 r. Do tego wszystkiego wystarczył mu zwykły komputer i modem telefoniczny.

Za wielokrotne włamywania do rządowych serwerów grozi mu nawet 60 lat odsiadki i 2 miliony dolarów grzywny. Jego prawnik obawia się, że karę będzie odbywał wraz z terrorystami na wyspie Guantanamo. Aresztowany w 2002 roku haker złożył apelację do Izby Lordów. Na decyzję o ekstradycji poczeka do połowy lipca.

("Polska")
[/i]
http://wiadomosci.o2.pl/?s=258&t=516011

"The Truth is Out There" czy "I wan't to Belive"?
 ;D ;D ;D

14673
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Lipca 08, 2008, 08:43:40 pm »
Zwróćcie uwagę na aparat fotograficzny  ;D

Jak ten zegarek w "Krzyżakach" ;).

A skoro już o planach powrotu na Księżyc (i o obrazkach) mowa - oto projekt nowych skasfandrów:

http://wyborcza.pl/1,76842,5337896,Kosmiczna_rewia_mody.html

ps. Mażku, poczułem się doceniony tylko knebel trochę przeszkadza mi radość z tego faktu wyrazić ;).

14674
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Lipca 08, 2008, 08:19:45 pm »
Znalazłem znakomitą galerię zdjęć: misja Apollo + prowadzone obecnie testy NASA

Nie mogłem się powstrzymać od tego komentarza (Luca nie bij za pustosłowie): PO PROSTU CUDNE!

Zwłaszcza TO:

14675
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Lipca 08, 2008, 08:04:41 pm »
Jesteś, zdaje się, zwolennikiem podejścia naukowego, eksperymentalnego. Czy nie uważasz zatem, że ważne jest zbadanie tego na ile inne układy i ich planety są podobne do naszego? W końcu dokładniej znamy tylko nasze słoneczne pobliże i znaczna część naszej wiedzy na temat innych układów opiera się na założeniach wyciągniętych właśnie z obserwacji naszego bezpośredniego planetarnego sąsiedztwa. Chyba warto byłoby się przekonać jak przedstawia się sytuacja gdzie indziej - czy nie jesteśmy aby jakimś incydentalnym wybrykiem, który mógłby wypaczać nasze spojrzenie na pozostałą część kosmosu? Zobaczmy jak rozłożone są planety gdzie indziej, z czego są zbudowane, jakie posiadają ewentualne atmosfery itd, itp. Na tej podstawie (i naturalnie dzięki szerokim badaniom naszego układu) będziemy może w stanie sformułować jakieś generalizacje na temat tego jak przedstawia się to na większą skalę (tak maziek - założenie powszechnej stosowalności prawideł w kosmosie ;-) )

Owszem, jest to istotne, nawet bardzo istotne, tylko, że oglądanie tego na odległość (choć to jedyne co nam dziś zostaje) wciąz jest lizaniem lodów przez szybkę. Dlatego (jako umiarkowany transhumanista) twierdzę, że powinniśmy nie tylko badać Kosmos, powinniśmy przestawić sobie priorytety na rozwój naukowo-techniczny i na serio wziąć sie za autoewolucję (bo masz racje, że nie my będziemy po obcych planetach łazić, tylko to co z nas wyrośnie). Program Kosmiczny to tylko wierzchołek góry lodowej.

i znów będziemy mogli zadziwić się, czemu nigdzie dostrzec nie możemy naszych braci w walce z entropią ;-D

No chyba, że "Nowa kosmogonia" jest bliższa prawdy niż myślimy ;). (Którą to ewentualność odcinam Brzytwą, ale nęci mnie, oj nęci...)

ps. rzekłem dużo, mam jednak nadzieję, że tym razem nie zarzucisz mi pustosłowia...

14676
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Lipca 08, 2008, 08:04:13 pm »
Wcale nie tak bardzo, a nawet jeśli to i tak niespecjalnie Cię to usprawiedliwia Q. Wybacz, ale Twoja nieustanna nadaktywność i notoryczne rozwadnianie dyskusji całkowicie dowolnymi skojarzeniami to bynajmniej nie to samo co zdrowa dawka humoru wpleciona w szkielet merytorycznej wymiany poglądów.

Nie mnie oceniać siebie samego, ale uważam, że w tamtym wypadku miałem prawo napisać co napisałem. Tym jednym zdaniem ironicznie zasygnalizowałem kwestię gatunkowych priorytetów, o której potem bardziej otwartym tekstem wspomnieli maziek i Evangelos.

Widzisz Q, nie każdy ma jak Ty czas, aby przegrzebywać się przez 20 stron postów. Zwłaszcza, że dyskusja, w znacznej mierze dzięki Tobie, megakonkretna bynajmniej nie była.

Nie rzekł bym nic w ten (ironiczny) deseń gdyby Cetarian uprzednio nie zapewnił, że przeczytał w tym wątku wszystko i to dokładnie.

A poza tym wydaje mi się, że powinieneś raczej cieszyć się z wypowiedzi Cetariana, bo zdają się one solidne, przemyślane, poparte wiedzą i na temat.

I pod tym względem oczywiście je doceniam rezerwując sobie prawo do polemizowania z nimi.

zwłaszcza, że część Twoich wypowiedzi jest naprawdę interesująca - żal tylko, że nieustannie otaczasz je bagienkiem próżnomowy.

Wybacz,  lata w polityce spędzone na salonowych "dyskusyjkach" o niczym odciskają na człowieku piętno.

Wybacz i mam nadzieję, że potraktujesz to jak konstruktywną krytykę.

Oczywiście :). (I wybacz, że nie odpisałem na priv, ale mam nadzieję, ża nadrobię merytorycznością drugiej połowy wypowiedzi.

---------------------------------------------------------------------------------

Jasne, że nie poszukujemy pozasolarnych planet po to, żeby ktoś kiedyś mógł po nich stąpać. Moim zdaniem jest to jeden z ostatnich argumentów za rozglądaniem się po naszej galaktycznej okolicy. Jeśli w jakiejś nieogarnionej przyszłości będzie to możliwe (choć ja jestem przekonany, że nie dla kogokolwiek nas przypominającego) to świetnie. Niemniej na pierwszym planie są inne rzeczy.

Tylko widzisz, stary pragmatyk jestem. Wiesz czemu ludziska się od Nauki odwracają, wolą browca pić, fantasy czytać, na meczach się tłuc i robić różne inne mądre i głupie rzeczy, zamiast jak Mistrz marzył "Postępy fizyki" czytać?

Bo im się zdaje, że te odkrycia to abstrakcja, że ich to nie dotyczy. Maziek kiedyś (bodajże w tym wątku) bawiąc się w Advocatusa Diaboli, zapytał "a co mnie ludzkość obchodzi" czy jakoś tak. Dopóki ludzie nie będą widzieli w badaniach naukowych (w tym wypadku kosmicznych) realnego celu, choćby tak niskiego jak utarcie nosa Ruskim/Amerykańcom, sprawy tego typu będą obchodzić tylko takich geniuszy jak Lem (którzy umysłem sięgają daleko poza nasze opłotki), i takich zapaleńców jak my (z Cetarianem włącznie), których to zwyczajnie kręci.

Dlatego paradoksalnie sądzę, że łatwiej znajdą się dieńgi na bushowe wtykanie chorągiewek, na czy załogowe loty kosmiczne puszczane live w TV 24 godziny na dobę jako coś na kształt kolejnego "Star Treka" czy wręcz Big Brothera, w którym przegrywający w głosowaniu wyleci za śluzę, niż na (nawet najcenniejsze od strony poznawczej) loty bezzałogowe (mimo, że będą tu wchodziły w grę większe kwoty). Po prostu będzie to bardziej zrozumiałe (i wymierne) dla masowej widowni od kilkumetrowej odysei Marsjańskiej Koparki (TM), nawet jeśli w 90% poznawczo puste.

Jedyne czego brak (moim zdaniem) NASA to dobrych speców od PR. Program Kosmiczny naprawdę mógłby się sprzedać jako znakomity reality show. Za które to widowisko amerykański podatnik zapłaciłby z rozkoszą (a dodatkowych funduszy dostarczyłyby komercyjne stacje bijące się stacje o prawo do transmisji, producenci - i nabywcy - gadgetów etc.). Lucas sprzedał za ciężkie miliony swoją barwną fikcję. Czemu podobnie nie sprzedać PRAWDY? (Cetarian studiujesz głębiej budżet NASA, powiedz jak by to od strony księgowej wyglądało.)

Prostytucja wiedzy powiesz... Trudno... Już w Biblii ("Księga Rut" konkretnie) pisali, że z dwojga złego lepiej dać d*** niż z głodu umrzeć... ;)

cdn (bo nie wszystko wlazło)

14677
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Lipca 08, 2008, 07:33:25 pm »
Ja sie nie Star Treka naogladalem, tylko chcialbym zrobic z zyciem, poki jeszcze tu jestem, cos istotnego. Rozumiesz? I partycypowac w tym, co robia inni, skoro sam nie moge. Staram sie rozwijac i dzialac w sposob, ktory uwazam za istotny, nikomu nie szkodzic oraz nie zajmowac sie nadmiernie przyziemnosciami bardziej, niz jest to konieczne i to samo staram sie zaszczepic innym. Nie wiem, czy to kwestia entuzjazmu, czy po prostu zrozumienie tego, ze czas ktory mamy jest bardzo cenny i nie warto go wykorzystywac w sposob mierny. Po prostu robie wszystko, by godzine przed smiercia nie powiedziec, ze nie zylem wcale. Wiem, ze to, co mowie to czysty idealizm, ale przeciez to nie powod, zeby zginac kark i klekac tak, by pasowac do ogolnie niskiego poziomu. Poprzeczki powinno sie stawiac wysoko, zeby miec cel i wyzwanie, a nie tkwic w marazmie i krecic sie w kolko. Uwazam, ze budowanie zamkow w powietrzu to wlasciwy model postepowania - to znakomite dla nich miejsce, tylko trzeba pozniej fundamenty dobudowac.

Rozumiem i przepraszam za ironię (która w zamierzeniu miała być życzliwa). Sposób myślenia który tu prezentujesz jest w istocie cenny i chciałbym by więcej przedstawicieli naszego gatunku myślało podobnie. W istocie po kosmiczno-scjentystycznym entuzjazmie lat '50 i '60 jakoś jako ludzkość skapcanieliśmy i duszno się robi na tym naszym trzecim kamyku od Słońca. Ja też mam wrażenie, że trochę stanęliśmy w miejscu i nie wiemy co dalej, a co gorsza zaczynamy zjadać własny ogon.

Ale raz jeden nie zgodzę się z Mistrzem: myślę (wishful thinking?), że to przejściowe, że wróci nam ten gatunkowy i jednostkowy zapał, że się otrząśniemy, tyle, że to musi potrwać... Niestety nie wiem jak długo... Sądzę po prostu,że myśleliśmy (jako gatunek a raczej jego bardziej kumata część), że rozwiązanie wszelkich problemów na wyciągniecie ręki, a ręce jednak okazały się za krótkie, więc zwątpiliśmy... Ale jak długo można tkwić w zwątpieniu? Sądzę, że nie wieczność... Po entuzjastach Renesansu przyszli barokowi malkontenci (z których sporo popychało jednak wiedzę do przodu), potem znów Oświecenie... Widać Chińczycy mają nieco racji z tym yin i yang, ale po nocy przychodzi dzień. Sądzę, że jeszcze ruszymy ku gwiazdom (przeżywając po drodze wzloty i upadki bo takie jest życie).

Mam nadzieję, że nie było to za bardzo OT...

ps. kolejny wywiad z Hermaszewskim a'propos:
http://miasta.gazeta.pl/bialystok/1,35235,2334570.html

14678
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Lipca 08, 2008, 07:15:12 pm »
Chyba powinniśmy im życzyć powodzenia. Szczególnie ciekawie zapowiada się "Król Elfów".

Powodzenie im się w istocie przyda bo trudno przenieść "Ubika" na ekran i nie sp****, ale gdyby się udało będzie to prawdziwe święto dla kina SF.

"Król Elfów" - o ile wiernie nakręcony - też będzie ciekawy, bo mimo wystąpienia dość konwencjonalnego gatunku opowiadanie to stanowi b. nietypową fantasy. (Boję się tylko, że albo pościgów i magicznych pojedynków pododają, albo w horror skręcą...)

Ale w istocie nie sposób nie kibicować tak ambitnym zamierzeniom.

Podobno, za to z Liv Tyler, więc może obejrzę.

Jest to jakiś powód ;).

14679
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Lipca 08, 2008, 12:30:00 pm »
Cetarianie - jestes duzo lepiej zorientowany w planach, budzetach, wydatkach i ogolnie ksiegowosci NASA i ich programie koszmicznym, niz chyba ktokolwiek na tym forum

To akurat zdaje się być prawdą :).

Uwazam, ze program kosmiczny powinien byc jednym z priorytetow finansowych. Nie jest prawda, by ludzkosci nie jest na to stac i powinnismy budowac za to przykladowe szpitale, bo fundusze sa na jedno i drugie, tylko priorytety ustawia sie niewlasciwe. Pieniedzy wydawanych jest mnostwo, tylko nie na to, co potrzeba, bo przykladowo po cholere Rosji nowe lotniskowce???

To prawda. Wystarczy przyjrzeć się priorytetom naszego uroczego gatunku, by uwierzyć, że jesteśmy tworem przypadkowej ewolucji. Bo gdyby istniała "działająca poprzez historię Opatrzność" (ukłony Herr Ratzinger ;)), to by nam chyba sporo głupot ze łbów powybijała...

wszedobylskiej ropie

Ta ropa to zaczyna pełnić pomału taką rolę w geopolityce jak substancja o tej samej nazwie w medycynie...

rozbudowywac swoje ego

To jeszcze zależy od tego co robią by to ego dowartościować.

Idealnie przejaskrawionym przykladem jest Korea Polnocna, ktora wszystkie wady mocarstw swiatowych pokazuje az groteskowo i w ogole wyglada jak amorek - z golym tylkiem, ale uzbrojona po zeby.

Gdyby zamiast na zbrojenia wydawali na Kosmos, to przyznam, że to ich gołodupstwo byłoby dla mnie rozczulające...

Ale czy nie swietnie byloby, jako ludzkosc, pokazac samym sobie, ze stac nas na wiecej niz tylko ciagle wygrazanie sobie piesciami, zebrac sie do kupy i zaczac prawdziwy rozwoj oparty na pionierskiej checi przygody, poznania, ciaglego stawiania krokow dalej? W perspektywie lat na pewno przyniosloby to wymierne efekty, bo nastapilby rozwoj mysli technologicznej i nowe badania. Poza tym, hmmm, no nie wiem, moze mnie tylko tak nosi, ale zamiast sie zamykac w swoich czterech katach, czy nie lepiej siegac wciaz dalej i wyzej? Gdyby nie chec spelnienia marzen i dokonania czegos wielkiego, to czlowiek nigdy nie wzbilby sie w powietrze, nie odkryl Ameryki i w ogole siedzialby pewnie w jaskiniach. Jako przedstawiciel gatunku ludzkiego zycze sobie, zeby moje pieniadze byly przeznaczane na Nauke, Eksploracje miejsc, gdzie jeszcze nikt nigdy nie dotarl oraz na szeroko pojety Rozwoj.
Howgh!

Tyś się chyba "Star Treka" naoglądał więcej niż ja...  ;D ;D ;D

(Ale serio: taki entuzjazm jest nam chyba jako jednostkom i jako gatunkowi b. potrzebny.)

14680
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Lipca 08, 2008, 12:14:29 pm »
Odpowiem wkrótce na twoje pytania i postaram się udzielić odpowiedzi dosyć szczegółowej i w miarę możliwości wyczerpującej, ale to może potrwać parę dni.
Proszę zatem nie interpretować chwilowej „ciszy radiowej”  jako mojego zniknięcia.

Bardzo się cieszę i liczę na owocną polemikę.

Pozdrawiam
Q

14681
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Lipca 08, 2008, 10:17:07 am »
Jedna z ostatnich "próbnikowych" misji Nasa kosztowała tyle, ile za jedną walkę zgarnął pewien bokser. Cóż, ludzkość.

Ludzkość, ludzkość... Jak mam akurat chwilę podziwu dla jej osiągnięć to zawsze dowiaduję się o czymś takim  i zastanawiam skąd "sapiens" w nazwie...

A Hubble jest wspaniałym osiągnięciem, ale pomyśl tylko ile by na mogły powiedzieć radioteleskopy umieszczone po ciemnej stronie Księżyca, których wizję przedstawiano (m.in w  "Problemach") tyle dekad temu. No ale ludzkość woli wojny o ropę, pojedynki bokserskie... (Choć jeśli prawdą jest, że jako gatunek nauczyliśmy się myśleć dopiero 60 tys. lat temu, to jeszcze nie jesteśmy najgorsi. Ale jeszcze trochę czasu na naukę korzystania z mózgu widać potrzebujemy.)

14682
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Lipca 08, 2008, 03:29:30 am »
Cetarian, jeśli w czymś sie z Tobą zgodzę to tylko w ocenie IQ prezydenta Busha, któremu najwidoczniej zamarzyło się zostać nowym Kennedym i Johnsonem jednocześnie (bo i wojny toczy i Kosmos chce zdobywać). (No i oczywiście w tej podstawowej kwestii, że Kosmos należy eksplorować.)

Co do reszty jest już gorzej: co kubeł ziemi z Marsa powie Ci o tej planecie? (Oceń Ziemię na podstawie kubła piasku z Sahary - wiem, przejaskrawiam, ale czy nie mam w tym choć śladowej racji?)

A znów po co Ci odkrycia kolejnych planet jeśli nie chcesz lotów załogowych? (Owszem, nie twierdzę, że teraz mamy tam lecieć bo to zupełnie nierealne, i nie wiem kiedy realne będzie, ale chyba po to je odkrywamy by kiedyś ktoś mógł po nich chodzić?)

Nie deprecjonuję badań bezzałogowych (trudno by mi było skoro jako dzieciak bawiłem się modelem Łunochoda ;)), ale czy jesteś absolutnie pewien, że loty załogowe nie maja sensu?

Jeśli tak wdzięczny będę za uzasadnienie tej opinii w szerszym kontekście i odniesienie się do wcześniejszej argumentacji przeciw takiej tezie.

EDIT:
Zżymasz się na głupotę prezydenta Busha, który chce po raz kolejny zobaczyć flagę USA na Księżycu - zgadzam się, jest to głupie jeśli misja ta niczemu poza wetknięciem zdobnego w pasy i gwiazdki tworzywa na kiju w grunt ma służyć. Powiedz mi jednak, z łaski swojej, czy prowadzenie badań Układu Słonecznego ma jakikolwiek sens jeśli w Układ ten nie planujemy nigdy osobiście wkroczyć (co zdajesz się sugerować)?

Czy sens ma wreszcie prowadzenie badań jeśli byle głaz z Kosmosu nam na łby spadnie i wiedza przepadnie wraz z nami?

Dla mnie takie "badanie aby badać" to równie głupie puszczanie pary w gwizdek co wtykanie tu czy ówdzie sztandarów. Owszem uwielbiam Naukę i skłonny jestem ją idealizować, ale nie dlatego, by miała polegać na "badaniu dla badania", a przeciwnie - bo wyniki badań wcześniej czy później dawały - i wciąż dają - wymierne i cenne efekty. (Co nie znaczy, że deprecjonuję "badania podstawowe".)

14683
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Lipca 08, 2008, 01:40:41 am »
Na razie: krótkowzrocznie – szpital, dalekowzrocznie - Księżyc.

Księżyc, jak Księżyc, najpierw to powinni stworzyć system ochrony Ziemi przed asteroidami, bo bez takiego systemu personele szpitali w pewnym momencie mogą sobie nie poradzić z ilością zwłok do stwierdzenia zgonu. Następnym razem może nie walnąć w Syberię...

14684
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Lipca 07, 2008, 11:39:21 pm »
jemu raczej nie chodzi o zarabianie na Kosmosie, tylko na znalezieniu argumentów dla zwykłych podatników

Jemu raczej chodzi o powrót do dyskusji załogowe/bezzałogowe.

Generalnie sądzę, że dyskusja na polskim forum o tym, jak amerykański kongres powinien wydawać pieniądze, jest bardziej bezsensowna niż dyskusja o solipsyzmie. Ani nie mamy na to wpływu, ani nie obchodzi ich nasze zdanie.

Gorzka prawda, ale prawda.

Ponadto zastanówcie się, panowie: gdyby to były nasze podatki i nasz sejm, to byście chcieli, żeby ładować kasę w jakieś Księżyce, czy może jednak byście woleli mieć szpital na poziomie..?

Przede wszystkim chciałbym mieć w końcu sejm na miarę (daleko nie szukając) władz Estonii. Wtedy może znalazłaby się kasa i na jedno i na drugie. (BTW: Amerykanie i tak najwięcej wydaja na na armię i wojenki.)

14685
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Lipca 07, 2008, 08:50:14 pm »
Ja mam chyba dosyć dobrze rozwinięte poczucie humoru, natomiast w tym wątku chciałbym w miarę możliwości trochę podyskutować serio, stąd łagodna prośba o nierobienie sobie jaj prztemocla (po cztery murple za sztukę) ani innych.

Bardzo się z tego cieszę, ale czyż Patron tego Forum nie łączył dyskusji o poważnych sprawach z humorem?

Wydawało mi się, że jednoznacznie opowiedziałem się (w istniejących warunkach) za eksploracją bezzałogową, co oznacza, że uważam, że astronauta z gwoździem, czy generalnie ze skrzynką narzędzi, jest rozwiązaniem szalenie kosztownym, a zatem niesłusznym.

Radziłbym Ci cofnąć się do samych początków tego wątku gdzie różni Forumowicze (w tym moja skromna osoba) dowodzili, że badania kosmiczne nie mogą sprowadzać się do wysyłania kolejnych szybkopsujących się próbników (śmiem sądzić, że gdyby misje były załogowe testów byłoby więcej), które doprawdy nie mogą nie skojarzyć się z jedyną śmieszną sceną z nędznej komedii "Mój przyjaciel Marsjanin", bo skoro argumentujesz za czymś wypadałoby (jak sądzę) odnieść się jakoś do przytaczanych argumentów przeciwko (skoro tak uważnie czytałeś).

Dziwię się też nieco, że nie widzisz lotów kosmicznych w szerszym kontekście niż wiercenie w skałach oraz, że uważasz aspekt ekonomiczny za najważniejszy.

Pozdrawiam
Q

Strony: 1 ... 977 978 [979] 980 981 ... 1089