Nie wszczynajcie burd
. Masz rację, niby dlaczego miałbyś być przeciwnikiem szczepień. Autosugestia
.
Jeśli chodzi o wegan to nie mam wyrobionego zdania (nie wiem, jak jest z ta dietą). Ale się nie wyślizguję: uważam, że jeśli z powodów wyznaniowych (jakichkolwiek) dziecko ma cierpieć, to jest to głupie. Głównie z powodu, że dziecko też człowiek i może by nie chciało (wyznawać tego samego, co tatusiowie).
Myślę, że są rzeczy, które można zmienić i takie, które trudno zmienić. I jeśli pytasz mnie co ja myślę - to myślę to co wyżej. A jeśli mnie pytasz, czy należy wparować do takiej rodziny i zabrać dziecko to sprawa jest bardziej złożona, ponieważ jeśli nie istnieje realne zagrożenie życia, to szkody dla dzieciaka mogą być większe niż zyski. Z tym że ja wbrew Oli nie chcę rozmawiać o tym, czy państwo ma szczepić, (choć uważam, że ma, i w określonej sytuacji nawet przymusowo).
Chciałem dojść do jeszcze jednej rzeczy ale może skrócę: w przypadku szczepień jest tak, że nie jest to problem tego jednego niezaszczepionego dziecka (że najwyżej wykituje). Pojawianie się wysp niezaszczepionych osobników stanowi zagrożenie dla populacji i stanowi rezerwuar chorób. Ucierpieć mogą ludzie, którzy albo z pewnych medycznych przyczyn nie mogli zostać zaszczepieni, albo tacy, na których szczepienie nie wywarło spodziewanego wpływu. Powoływanie się na szkody innych jest nie w modzie, ale trochę z tym tak, jak z paleniem śmieci, nie tylko palący się tym truje.
Ogólnie rzecz biorąc uważam, że nie ma żadnych racjonalnych argumentów za nieszczepieniem w sensie ogólnym. Nawet jeśli ktoś ma wątpliwości na tej zasadzie o której piszesz (dajmy na to dziecko sąsiadki faktycznie zmarło, bo seria była zanieczyszczona) - to nie rozumiem, jak można szukać w takiej sytuacji argumentów pozamerytorycznych. O tym właśnie mówimy, to jest istota sprawy. Faktem jest, że prócz wszystkiego winny jest upadek autorytetów w tym lekarzy, i faktem jest, że lekarze (w przekroju swoim) ciężko na to zapracowali niestety że ludzie nie uważają ich za autorytety i im nie wierzą.