Nie o to chodzi. "Nauka" jest pojeciem abstrakcyjnym. Pamietasz "Jak ocalal swiat"? Kiedy maszyna miala stworzyc "Nauke"? Po prostu trudno to jednoznacznie okreslic.
Dlaczego? Można jednoznacznie określić np. ilością zjawisk, które można w danym momencie racjonalnie wyjaśnić. Czyli mówiąc bardziej obrazowo aktualnym "pokryciem" teorią świata rzeczywistego oraz "wykryciem" zjawisk niedostępnych percepcji człowieka jako takiej. Co prawda zawsze jakieś teorie istniały i "pokrywały" może nawet lepiej cały (znany ówcześnie) świat, tym niemniej nie tłumaczyły np. zjawiska fotoelektrycznego, bo nawet nie wiedziały, że ono jest. Tak więc czysto statystycznie można wykazać, że nauka, czyli zasób wiedzy o faktach i zasób wytłumaczeń tych faktów rośnie i nie jest to żadna abstrakcja, chyba, że rzecz sprowadzimy do fundamentalnych założeń, na których nauka się opiera i stwierdzimy
(słusznie), że są to założenia a priori, więc de facto cała nauka jest tylko założeniem. Jest to oczywiście prostsze (stwierdzenie tego przyrostu wiedzy) w ramach szeroko pojętej fizyki, a trudniejsze np. w socjologii, gdzie wciąż jak mi się zdaje nie ma twardego, "fizycznego" związku pomiędzy fizyką a psychiką, mówiąc tak bardzo ogólnie.
Znowu: Zalezy w jakiej instytucji, galezi, etc. Np. w naukach spolecznych cisnienie ideologiczne jest b.duze.
Dlatego 2 posty niżej napisałem o
"drugim końcu tego samego durnowatego kija, który pozwala nazwać napój >>Black Power<< ale >>White Power<< już nie". Ma to taki wpływ na naukę, że ją spowalnia. Dlatego podejrzewam, że we wrażliwych socjologicznie czy politycznie dziedzinach najrzetelniejsze mogą być badania z lat 60-tych czy 80-tych XX w. (zależnie oczywiście od lokalizacji badającego).
No tak, prawda z tym wyrywaniem, w sensie przelomowych odkryc, przynajmniej tymczasowo. Samotni naukowcy, obiacy jakies eksperymenta i odkrycia, chyba juz nie istnieja, licza sie zespoly i coraz bardziej postepujaca specjalizacja?
W dziedzinach, która mnie najbardziej interesują, tzn. astronomii i mikroświecie trudno wymyślić przełomowe badanie czy doświadczenie, które mógłby wykonać samotny astronom lub fizyk. Nasza wiedza o Wszechświecie dotyczy kilku marnych % jego masy (mam tu na myśli, że nie wiemy nic o ciemnej energii i ciemnej materii), co do tej pierwszej to brak choćby cienia pomysłu, jaki eksperyment mógłby pomóc ją "wysondować", zaś w kwestii tej drugiej jest sporo pomysłów ale do ich realizacji potrzebne są olbrzymie machiny jak LHC, wystrzeliwanie teleskopu Webba itp. Czyli praca zespołowa, a nawet hiper-zespołowa. Trochę mi to przypomina chwile przed odkryciem, że światło, które widzimy, to śmieszny wycinek widma fal elektromagnetycznych. Tak więc już wiemy, że widzimy tylko kilka % Wszechświata, ale jeszcze brak "termometru", którym się to zmierzy. Nawiązuję tym "termometrem" do przypadkowego odkrycia promieniowania podczerwonego, które wynikło z badania, które kolory światłą niosą najwięcej ciepła, a polegało na rzutowaniu rozszczepionego pryzmatem światła słonecznego na stół i położeniu termometrów na każdym kolorze. Pewnego razu eksperymentator wyszedł na fajkę, słońce nieco się przesunęło, widmo na stole laboratoryjnym też się przesunęło, kolor czerwony zszedł z termometru - a eksperymentator powróciwszy zauważył ze zdziwieniem, że właśnie ten termometr, na który naocznie w ogóle nie padało światło, pokazuje najwyższą temperaturę. Czy takie proste zaskoczenie jest możliwe, czy już przeprowadzono tak wiele prostych eksperymentów, że wykrycie tak prostego efektu, o takim znaczeniu, jest wykluczone?
Przynajmniej można mieć nadzieję, że pojawi się jakiś geniusz na miarę Einsteina albo może i mocy kilku Einsteinów, który zwiąże te wszystkie zespołowe wyniki jedną teorią. Wszak założenia Einsteina, z których wywiódł teorię względności są śmiesznie proste i zrozumiałe nawet dla dziecka - niezmienna prędkość światła w próżni oraz równoważność wszystkich inercjalnych układów odniesienia. Krótko mówiąc Einstein nie wykonywał żadnych eksperymentów, tylko wykorzystał nagromadzoną wiedzę doświadczalną. Czego i nam życzę
.