Czytam i czytam, dyskusja ciekawa, ale moim zdaniem toczy się w absurdalnym kierunku.
Choćbyśmy się skichali wszyscy i jeszcze kosmici by nam pomogli, to i tak nie ma szans, żeby zrobić sztuczny twór, który byłby "takim maluśkim człowieczkiem w pudełeczku".
Bez żartów (za to, tak naprawdę, streszczając różne rozważania Lema i Go-Lema):
1) człowieka i jego inteligencję (a także jego zachowania, które uznajemy za inteligentne) warunkuje nie tylko marne parę tysięcy lat historii oraz aktualny konktest kulturowy. Człowieka warunkuje cała historia gatunku oraz przed-gatunkowa. Posiada mózg, w którym (wbrew temu, co nam się zdaje) naprawdę dużo mają do powiedzenia najpierwotniejsze struktury, móżdżek na ten przykład i najbardziej podstawowe instynkty... Po co AI instynkt zaspokajania głodu?
2) nasz mózg to konstrukcyjna kicha. Ma dwie prawie niezależne połówki, ich sprawne działanie zależy li tylko od sprawności jednego kanału łączącego (spoidło wielkie). Wystarczy przeciąć w jednym miejscu, a mamy kukiełkę bez woli. Co więcej, droga od sygnału ze zmysłów do efektora (wykonania ruchu) jest bardzo długa i niesprawna, pomiędzy receptorem a efektorem sygnał przechodzi przez wiele struktur mózgowych (znajdę książkę i zeskanuję obrazek). Oczywiście - ponieważ prąd biegnie szybko, to wg nas działamy "natychmiast." Ale naprawdę można zbudować lepszy mózg. Tylko, że nie będzie to mózg ludzki. Nie będzie to mózg szybciej myślącego człowieka. To będzie mózg jakiejś innej istoty.
3)człowiek ewolucyjnie jest wszystkożerną małpą, kulturalnie - wrażliwą wegetariańską istotą. Co więcej - jeden i ten sam człowiek potrafi żywić zupełnie sprzeczne przekonania (np. ja - jem mięso, ale jak widzę takiego słodkiego puchatego kurczaczka, to bym go osobiście nie zabiła). Nie dotyczy to tylko żywienia się: dotyczy miłości (zwykła fizjologia/nadmaterialne porywy), wiary (np. 2 zupełnie odmienne SPOSOBY MYŚLENIA, jakie obserwujemy u wierzących naukowców) itd.
Człowieka nie ma sensu "sztucznie budować", bo - po co? (jak
evangelos wskazał, dużo więcej fanu jest przy metodach naturalnych, w każdym razie, przez pierwsze 0,5 godziny
). Poza tym - po co powielać: widzenie odwrotne (widzimy "do góry nogami", dopiero mózg sobie to odwraca), braki w widmie (ultrafiolet etc), głuchotę naszą itp.
Ponadto: wyobraźmy sobie wariant najbardziej ludzko-podobny: mamy sieć neuronową, która tworzy połączenia nerwowe na podobnej zasadzie jak mózg (czyli - przez całe swe życie, połączenie korzystne, używane - jest wzmacnianie, niekorzystne lub nieużywane - jak w przypadku wrodzonego braku wzroku/słuchu - obumiera), przystawimy niby-oko, niby-ucho, uczymy historii, matematyki, kultury.... i co? Człowiek? A odczucia ciśnienia? Smak, zapach? No dobra, doczepiamy... A kształtowanie się hormonalne w okresie płodowym uzależnione od działań rodziców (wzmacnianie, osłabienia bodźców), a podświadome wspomnienia upadków z okresu nauki chodzenia i "lęk przed lataniem".... ?itp, itp
Moim zdaniem rozważanie, co zrobić ze "sztucznym człowiekiem" jest bez sensu, bo nie zbudujemy go. Jeżeli zastosujemy opisaną wyżej metodę przybliżeń, to jest szansa na inteligencję, z którą da się dogadać. W najlepszym razie.
I ja osobiście uważam, że inteligencja nie musi podpierać się emocjami. Argument, że bez rozumienia i posiadania emocji nie da się funkcjonować w społeczeństwie nie jest trafny. Jest prawdziwy, kiedy dotyczy ludzi. A po co sieć neuronowa ma się przejmować wyrazem twarzy ANIEL-i? Po co ma funkcjonować w społeczeństwie? A nawet jeżeli zechce bez zadrażnień rzeczywiście funkcjonować, to przecież wcale nie musi czuć emocji. Musi je rozpoznawać i w miarę prosto na nie reagować (jak ten naukowiec-ekscentryk z przykładu, co emocji nie ma, ale nikogo nie krzywdzi). A jak nie wie, jak zareagować, to zawsze może użyć: "nie chcę cię urazić, ale w moim rozumieniu..." Jak będzie inteligentna, to wpadnie na tę prostą sztuczkę
Czy uda nam się z taką bez-emocjonalną inteligencją dogadać? Wątpię. Wymiana symboli (słów) jest możliwa, ale zrozumienie - jak? Czy inteligencja taka powinna wykazywać wolicjonalność i np. odmówić wykonania czegoś. Tak. Powinna też umieć obejść (albo chcieć obejść, próbować obejść) zakazy i nakazy jakie jej wdrukujemy (tak jak niektórzy z nas obchodzą nakaz rozmnażania się albo zakaz robienia sobie krzywdy).
Czy będzie chciała "żyć", sama z siebie, nie na podstawie pre-programowanego instynktu? To najtrudniejsze. Nie wiem, jak będzie widział świat "ktoś" nieobciążony emocjami... Czy Lem miał rację, pisząc, że ciekawość i chęć jej zaspokojenia, zobaczenia "co będzie dalej" jest wdrukowana w inteligencję, czy to po prostu jeszcze jedna maska instynktu życia..?