Moje państwo
W kwestii szczęścia mój duchowy mistrz, pan Stanisław Lem, był minimalistą. Uważał, że absolutnie wystarczające szczęście to brak nieszczęścia. Prawdę mówiąc, dopiero długi sejmowy protest osób niepełnosprawnych uświadomił mi, jak bardzo jestem szczęśliwy jako stary ojciec tylko dlatego, że mam dwójkę dorosłych najzwyklejszych dzieci, takich jak miliony innych, czyli bez somatycznych wad.
Nieodwracalne neurologiczne skazy są dziełem genetycznego przypadku, zdarzają się niesłychanie rzadko, a medycyna nie potrafi ich wyleczyć. Musimy się pogodzić, że umysłowi niepełnosprawni pozostaną nimi do końca życia. Jednak jako cywilizacja umówiliśmy się, że ludźmi pokrzywdzonymi przez biologiczny los będziemy się opiekować. Taka opieka trwa 24 godziny na dobę, opiekunami zaś są osoby w pełni sprawne fizycznie i duchowo, zazwyczaj rodzice, a jeszcze bardziej zazwyczaj – samotne matki swych dzieci. Tylko one wiedzą, jak można im (matkom) pomóc oraz czego potrzebują ich podopieczni. Nikt ich w tej diagnozie nie zastąpi.
Czy niepełnosprawni są szczęśliwi? To najdelikatniejsze i najintymniejsze pytanie pod słońcem, a odpowiedzieć na nie mogą – tylko częściowo i tylko intuicyjnie – tylko opiekunowie. Czy opiekunowie niepełnosprawnych są szczęśliwi? Tu wiemy więcej z ust samych matek; na podstawie wszechobecnych medialnych relacji każdy słuchacz czy widz może wyrobić sobie własne zdanie. Nie sposób jednak zaprzeczyć – na tle ogólnej znajomości świata i ludzi – że całe dotychczasowe życie rodziców zmienia się diametralnie i trwale z chwilą przyjścia na świat niepełnosprawnego dziecka. Ich życie staje się napełnionym miłością dożywotnim więzieniem. Niektórzy nie wytrzymują psychicznie i oddają ułomne dziecko do przytułka.
Dlatego uważam – całkiem odwrotnie niż przy innych strajkach, akcjach i protestach –
że moje państwo powinno spełnić wszystkie żądania sejmowych matek. Tak mówi mi moja prywatna empatia, mój prywatny rozum i moje prywatne poczucie solidarności, a także mój prywatny patriotyzm. Jak to zrobić, skąd wziąć pieniądze, kogo opodatkować itp. – od tego mamy rząd i parlament. Czego chcą potrzebujący – wiemy od nich samych. Uważam, że w tej nadzwyczajnej sytuacji potrzebne są nadzwyczajne i szybkie rozwiązania.
Stanisław Remuszkoremuszko@gmail.com