Tak sobie stałem w kolejce dziś i przede mną stał człowiek, co był łysy, glacę i karczycho miał jak napastowane, że zajączki rzucały - i uszy miał odstające jak radary (coś a la Urban) - i tak patrzę na to i na maseczkę zaczepioną na tych uszach i myślę sobie (nagłe olśnienie) - jaki jednak Pan Bóg jest miłosierny, zesłał na ród ludzki słusznie covida, o czym zresztą (że ześle) wiedział przecież przedwiecznie - więc od razu miłosiernie przydał Adamowi odpowiednie zaczepy (zwane uszami), żeby za 6 tyś. lat (wg Biblii) czy też za jakieś pewnie z milion lat (wg niejakiego. tfu, Darwina Karola) - było na czym te gumki zaczepić! A mógł przecież na obło wszystko zaokrąglić i wtedy chyba na klej! Moim zdaniem paradygmat jewolucji jest obalon.