Chmurka i paszta: Muszę was naprawdę pochwalić, uświadomiliście mi bowiem istotę problemu związanego z twórczością Stanisława Lema.
Spostrzeżenie, iż osoby doceniające literaturę piękną stronią od jego techniczności, a osoby preferujące literaturę faktu odrzucają pierwiastek ludzki zawarty w jego książkach jako coś zbędnego, trafia w samo sedno zagadnienia i bardzo wiele wyjaśnia.
Owa konkluzja, która wypłynęła w czasie waszej rozmowy, była dla mnie tak niesamowita, że zwyczajnie nawet by mi do głowy nie przyszła.
Pozwoliło mi to wreszcie zrozumieć niektórych forumowiczów.
Dopiero teraz wiem co motywowało
Lucę, grzmiącego, że znawcą Lema może być wyłącznie tek, kto "Summę" czytał. Muszę w takim razie szanownego pana zmartwić, bo "Summa" jest zbiorem i streszczeniem tylko czystych koncepcji i problematyki poruszanej przez autora. Twierdzenie, iż jest ona esencją jego literatury jest zupełnym odrzuceniem jego pisarstwa. Znaczy bowiem, że w "Solarisie" dostrzegasz tylko sam ocean, a to świadczyło by (jeśli rzeczywiście tak jest) o jakimś wręcz kalectwie emocjonalnym.
Człowiek, to przede wszystkim świat emocjonalny, sfera intelektualna pojawia się dopiero jako następna. Prymat emocji jest tak istotny, że nawet na wykładach z historii filozofii najpierw poznaje się życiorys filozofa, ponieważ tylko przez pryzmat rządzących nim namiętności można właściwie zrozumieć co tak naprawdę miał na myśli i dlaczego rozumował właśnie w ten sposób. "Summa" jawi się w kontekście tego trochę (choć nie do końca) jak opracowanie lektur do liceum.
Dzi: Twoją ulubioną postacią w "Star Treku" był Data, prawda?