A ten film to o czym tak konkretnie jest?
Nie mam pojęcia. Chyba Ocean miał robić za wszechwybaczającego Boga, jak u T. (w religijnej interpretacji), tylko bardziej (bo to raczej
holiłódzki rimejk filmu Tarkowskiego, niż ekranizacja Lema, był). Ale podobał mi się nawet, bo oglądałem dla klimatu, nie dla sensu ..
