Bardzo lubię i cenię Golema XIV, ale ta wcześniejsza próba przemówienia głosem sztucznego inteligenta nie wydaje mi się udana.
Przyznam, że nie byłbym tak surowy (choć zastrzeżeń trudno nie podzielić). Raz - Lem zbliżał się czasem do pewnych tematów przez
próby poronne - dla
sztucznych inteligentów będą to właśnie "Przyjaciel" i wątek Caldera w "Rozprawie" - więc śledzenie takiej ewolucji może być interesujące. Dwa - widziałbym jednak tego "Przyjaciela" w kontekście historycznym. Z Asimova ukazały się do 1959 po polsku tylko dwa (naiwne) opowiadanka -
"Nobody Here But—" (w "Młodym Techniku) i
"Heredity" (w pierwszych "Rakietowych szlakach"); "Pozytronowy detektyw" miał wyjść w przekładzie na nasze

dopiero rok później, "Ostatnie pytanie" w '74, lata po tym, jak zostało streszczone w "Fif-ie". Jedynym
* naturalnym układem odniesienia i współzawodnikiem był zatem Wells, a raczej jego opowiadania (i może jeszcze "Moxon's Master" Bierce'a, acz nie wiem kiedy został przetłumaczony). I przyznać trzeba, że na tle "Kryształowego jajka", "Filmera" czy innej
"The Plattner Story" (celowo zostaję przy oryginalnym tytule, polski
gubi nazwisko bohatera) "Przyjaciel" nie wypada najgorzej.
* Clarke'a nie liczę, z jego beletrystyki spolszczono do końca lat '50 tylko - żartobliwej "Wyprawy ratunkowej" nie licząc - "Piaski Marsa" i "Wyspy na niebie", z czego te drugie w sposób na tyle infantylizujący stylistycznie, że naturalną konkurencją może tu być tylko
młodzieżowy przedział twórczości Peteckiego, nie - Mistrz. Bradbury? "Ilustrowany człowiek"
wychodził w odcinkach w "Przekroju", w/w "Rakietowe..." przyniosły przekład znakomitego
"There Will Come Soft Rains", ale to bardzo inny styl uprawiania SF. Strugaccy debiutują na naszym rynku księgarskim rok później, mało istotnymi dla ich dorobku opowiadankami zawartymi w zbiorku "Biały stożek Ałaidu". Znaczące utwory Fiałkowskiego pojawiają się dopiero z początkiem lat '60, wtedy też debiutuje Czechowski (pozdrawiam, profesorze, jeśli Pan tu zagląda

).