Myślałem tu o czym innym, o tym jak z wieku XIX kształtował się XX, jak to szło, jak to ewoluowało... Bo mam tu pewną lukę między salonami i frakami, a bojówkami na ulicach.
W sumie wszystko zasadza się na tym, że grupę ludzi (nację, rasę) przedstawia się jako nie-ludzi. Najlepiej, jeśli są w jakiś sposób odmienni fizycznie albo kulturowo, bo wówczas idzie to łatwiej. Rzecz w tym, że do II WŚ takie rzeczy nie działy się w Europie, a jeśli to na bardzo lokalną skalę. Działy się oczywiście na świecie (sprawa Indian czy czarnych niewolników w Stanach) - ale to nie dotyczyło nas. Okazało się, że wystarczy rzucić w powietrze takie hasło w Europie i wobec białych ludzi - i poszło tak samo. Mówię trochę tak na okrągło, czytam teraz, a właściwie nie czytam, bo nie mam czasu - ale leży na półce - Skrwawione Ziemie. Fakt, że napisał to ktoś z zewnątrz skutkuje krystaliczną ostrością obrazu...
Pomysl z uwazaniem Zydow za podludzi, nie byl rzucony w powietrze i od razu pochwycony przez wszystkich na okolo. Przeciez to byly lata przygotowujacej propagandy. Zreszta caly pomysl z wykonczeniem Zydow mial na poczatku inny podtekst, nie rasowy lecz klasowy. Zyd byl synonimem bankiera/spekulanta/wyzyskiwacza/pasozyta, ktory wepchnal Niemcy w kryzys i wysysa krew z ciezko pracujacej warstwy robotniczo-chlopskiej. W koncu niezapominajmy: NSDAP byla partia i ruchem socjalistycznym i to determinowalo jej wrogow. Rasizm pojawil sie pozniej.
Czy jestes pewien, Maziek ze wczesniej nie bylo pomyslu na traktowanie w podobny sposob ludzi w Europie? Czystki etniczne, bywaly przeciez wczesniej (chocby Zydow, np. w 1290 zostali wysiedleni i wybici w Anglii, a to nie jedyny przyklad) a i klasowe zdarzaly sie (Powstanie Chmielnickiego, Rew. Francuska).
Kwestia Jedwabnego wyplynela niedawno nie bez przyczyny, mechanizm byl swietnie opisany w ksiazce Normana Finkelsteina "The Holocaust Industry".
Wiele "faktow" z ksiazki Grossa, o ile mi wiadomo, zostalo odrzuconych przez historykow jako z pewnoscia nieprawdziwe (szczegolow nie znam, ale chocby liczba niemieckich zandarmow; nie 8, ale ponad 200, ktorzy tam byli). Jaka byla prawda o tych wydarzeniach chyba sie nie dowiemy, bo przerwano ekshumacje (co samo w sobie jest skandalem).
Co do tresci zawartych w ksiazkach, nie tylko Grosa, o rzekomym, powszechnym polskim antysemityzmie, wyssanym z mlekiem matki, to malo bym w nie wierzyl. Pamietam Kosinskiego i to jak robiono z niego super pisarza dajacego swiadectwo prawdzie, a okazal sie zwyklym makabrycznym bajkopisarzem, do czego przed smiercia sam sie przyznal. Ale fama poszla.
Mnie osobiscie Zydzi i zydowskie sprawy, lacznie z holokaustem malo obchodza, ale wku...a mnie, gdy przypisuje sie narodowi z ktorego pochodze, zwlaszcza teraz gdy zyje gdzie indziej, juz nie tylko biernosc, ale wrecz wspoludzial i to powszechny w niemieckiej eksterminacji Zydow (a wlasciwie Polakow pochodzenia zydowskiego). Zreszta zgodnie z tendencja, zapewne za pare lat Polacy beda jedynymi winnymi, no moze z jakimis blizej niesprecyzowanymi nazistami (pewnie tez Polakami).
A jak juz tyle medialnej wrzawy bylo na temat Jedwabnego, zastanawia dlaczego tak cicho o Koniuchach, Nalibokach etc.? Gdzie ci wszyscy publicysci, pisarze, redaktorzy, historycy, spotkania na uniwerkach, prelekcje? Eeech, szkoda czasu...