Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Zlatan

Strony: 1 ... 9 10 [11]
151
Akademia Lemologiczna / Re: Akademia Lemologiczna [Cyberiada]
« dnia: Września 27, 2006, 09:52:57 pm »
Prawda - Russel był znanym pacyfistą. Lem też. Ale co np. z Napoleonem?
Idiota to on chyba nie był - sam opracował nowoczesny (jak na owe czasy) kodeks prawny dla Francji. Znane też było jego zainteresowanie odkryciami naukowymi. Lubił podobno prowadzić dyskusje z uczonymi.
Caryca Katarzyna Wielka prowadziła korespondencję z najtęższymi umysłami oświeceniowej Europy i była przez nich wychwalana pod niebiosy właśnie za swą wiedzę i inteligencję. Fryderyk Wielki - podobnie. A do pacyfistów chyba trudno ich zaliczyć?
A Aleksander Wielki? To przecież ni mniej ni więcej tylko wychowanek samego Arystotelesa.
Z innej beczki: Wiadomo, że psychopaci są przeważnie ludźmi inteligentnymi, często ponadprzeciętnie.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że sypanie podobnymi przykładami nie przejdzie jako metoda w żadnej poważnej dyskusji. Nie o to zresztą chodzi.

Jeśli wątpię w racjonalny intelekt jako gwaranta pacyfizmu to po prostu dlatego, że nie wierzę iż racjonalizm jest głównym motorem napędowym poczynań człowieka [bez względu na jego wykształcenie oraz IQ. /u]
Mogę się tu powołać na Freuda i Junga ale myślę, że i przedstawiciele innych kierunków w psychologii też nie protestowali by przeciwko takiemu poglądowi.
Zresztą Terminusie i Deckardzie, czy nigdy nie zdarzyło się Wam wpaść w zdumienie widząc nieracjonalne postępowanie osoby uważanej przez Was za wybitnie inteligentną? W końcu wywodzimy się w prostej linii od bakterii a po drodze były jeszcze stułbie, ślimaki, rekiny, żabki, myszki, lemury i małpoludy.
Nasz wspaniały intelekt sterczy nad tym wszystkim jak przysłowiowy wierzchołek nad górą lodową. Jeśli góra się przewróci to i on wraz z nią. "I choćby nie wiem jak się natężał to nie udźwignie, taki to ciężar". ;D

 

152
Akademia Lemologiczna / Re: Akademia Lemologiczna [Cyberiada]
« dnia: Września 27, 2006, 03:09:30 pm »
Widzę, że każdy wsiada na swojego konika, no to ja też. Wybrałem sobie do ujeżdżania "Pułapkę Gargancjana", bo podobnie jak Terminus uważam ją za najsłabszą z tych trzech. To zaś z powodu optymistycznej naiwności Lema. Tak jak to rozumiem: wystarczy by ktoś posiadał rozległą wiedzę tudzież umiejętność precyzyjnego rozumowania a już zrobi się pokojowy jak owieczka. Pojedynczy żołnierz za mądry nie jest, więc posłusznie wykonuje rozkazy dowódcy. Dowódca - może trochę mądrzejszy od szeregowca ale też nie Einstein. Można więc wojnę prowadzić bez przeszkód. Dopiero gdy się ich wszystkich (od rekruta do marszałka) połączy w całkiem dosłownym sensie w jedno urządzenie (nie zapominajmy że chodzi o roboty) wtedy dojdzie do zsumowania się indywidualnych inteligencji i powstanie superinteligencja. Ta zaś w jednej chwili pojmie bezsens prowadzenia jakichkolwiek wojen.  Na tym polega w dwóch słowach pułapka Gargancjana zastosowana z wielkim powodzeniem przez Trurla i Klapaucjusza. Lem chyba rzeczywiście przywiązany jest do tej wizji rozumu jako potęgi pokonującej naturę, bo spotykamy ją również w opowiadaniu "Golem XIV" (jedno z moich ulubionych). Tutaj strategiczno-militarystyczny superkomputer n-tej generacji Honest Annie (Aniela?) wzniósł się na takie szczyty że w ogóle przestaje się nawet odzywać do durnych bladawców o doradztwie wojskowym w ogóle już nie wspominając.
Dziwi mnie ta dziecięca wiara w pokojowość rozumu u Lema, który musiał sobie jednak zdawać sprawę z problemu bo przecież w "Powrocie z gwiazd" wybrał raczej betryzację niż edukację jako drogę do powszechnego pokoju.
Myślałem, że  to być może przejaw ewolucji poglądów Mistrza (uwieńczonej tytułem pośmiertnie wydanego zbioru felietonów "Rasa drapieżców") ale chyba jednak  "Powrót z gwiazd" i "Cyberiada ukazały się mniej więcej w tym samym czasie. Jeśli się mylę, proszę mnie poprawić.
Jest jednak jeszcze inna możliwość. Lem nieraz dawał wyraz przekonaniu, że nie uważa wcale człowieka za "koronę stworzenia" a jedynie za ogniwo pośrednie między małpą a myślącą maszyną. Być może właśnie ta ostatnia będzie pierwszą istotą rozumną na naszej planecie co m.in. wyrazi się w konsekwentnym pacyfiźmie.

Ale się rozpisałem - aż dostałem zadyszki. Dla odpoczynku pogram sobie teraz w "Rome - total war".

Pozdrowienia!

153
Akademia Lemologiczna / Re: Akademia Lemologiczna [Cyberiada]
« dnia: Września 24, 2006, 09:31:29 pm »
Aniel-a (22.09) napisała:

Cytuj
Chyba z tym murem, to się Zlatan trochę rozpędziłeś... To są opowiadania powstałe w latach 60-tych, o ile mogą być, na upartego odczytywane jako analogia głupoty rządzących, to raczej z upadkiem, ani nawet przewidywanym upadkiem nic wspólnego nie mają.

Touché!  ;)


Kapelusz z głowy przed Hokopoko. "Uduchowiona" maszyna! LOL





154
Akademia Lemologiczna / Re: Akademia Lemologiczna [Cyberiada]
« dnia: Września 22, 2006, 12:21:42 am »
Pozwole sobie jeszcze wrocic do Maszyny Trurla, bo zastanawia mnie czy aby nie mozna sie czasem w tym opowiadaniu doszukac inspiracji z bardzo czcigodnego zrodla?
Mam na mysli ni mniej ni wiecej tylko samego Mickiewicza, ktory oprocz dziel jak na wieszcza przystalo monumentalnych, nie wstydzil sie tworzyc rowniez rzeczy krotkich, do smichu a takoz i pouczajacych.
Konkretnie mam na mysli historie o chlopie i babie, ktorzy poklocili sie ciezko w kwestii golone czy strzyzone. Konczy sie, jak wiecie tym ze chlop (zwolennik golonego) nie mogac baby przekonac, postanawia ja utopic. A ta juz pod woda jeszcze wystawia na powierzchnie dwa palce jak nozyczki i strzyze nimi w powietrzu.

A swoja droga przyznaje bez bicia (uwaga Maziek!) ze maszyna Trurla zawsze kojarzyla mi sie wlasnie z partyjnym betonem a jej marny koniec z upadkiem muru berlinskiego, rozwiazaniem ZSRR itp. kiedy to doslownie w jednym momencie rozwialo sie w powietrzu i przestalo istniec cos co wydawalo sie wieczne i nienaruszalne . Jak maszyna Trurla pod lawina, ktora sama na siebie sciagnela.

155
Akademia Lemologiczna / Re: Akademia Lemologiczna [Cyberiada]
« dnia: Września 16, 2006, 11:07:00 pm »
Eeeh, myślałem, że sobie podyskutuję a tu już wszystko co istotne zostało powiedziane.
Teraz chyba zamilknę na jakiś czas, bo kupuję nowy komputer (stary służył mi dzielnie przez siedem lat bez mała ale chciałoby się spróbować nowych gier...  [smiley=embarassed.gif]
Z tym że oczywiście nowy po włączeniu nie będzie działał bo zabraknie jakiejś części, do sprzedawcy nie będzie się można dodzwonić a na maile nie będzie odpowiedzi. Będę musiał wybrać się z osobistą wizytą i zrobić awanturę itd. itp. Na pewno każdy z Was potrafi tę historię za mnie ciągnąć dalej. W każdym razie jeśli wbrew wszelkim oczekiwaniom wszystko pójdzie jak po maśle to odezwę się w środę. [smiley=rolleyes.gif]

156
Akademia Lemologiczna / Re: Akademia Lemologiczna [Cyberiada]
« dnia: Września 14, 2006, 10:51:04 pm »
Terminus napisał:

Cytuj
Z tym że jak ktoś coś chce już zacząć o tym pisać, to proszę bardzo

Jak już to już. Rozumiem, że wszyscy odwlekamy tę straszną chwilę kiedy trzeba będzie coś napisać, żeby potem przez innych nie zostać oskarżonym o banalność.
W tej sytuacji postanowiłem właśnie zacząć od banału i "lec z honorem lec" jak "kamień rzucony na szaniec" otwierając drogę innym (mniej odważnym).

BANAŁ: W opowiadaniu "Jak ocalał świat" centralnym tematem nie jest żadna tam maszyna, uratowanie świata przed zagładą  ani nawet wieczne awantury między Trurlem i Klapaucjuszem ale rola języka w opisywaniu a poprzez opisywanie - w postrzeganiu świata.

Lingwiści od blisko stu lat prowadzą spory o to co było najpierw - kura czy jajo - język czy percepcja.
Na zdrowy rozsądek nie można oczywiście nadać nazwy czemuś, czego istnienia nie jest się świadomym. Ale z drugiej strony jeśli już coś posiada nazwę, to będzie zauważane w pierwszej kolejności, kosztem innych obiektów i zjawisk być może równie widocznych.
Przy tej okazji przywołuje się często dwadzieścia kilka określeń na śnieg w języku grenlandzkim albo ubogie słownictwo w dziedzinie kolorów jakim operują mieszkańcy Sahary (niestety nazwa tego plemienia wyleciała mi z głowy). Ale oczywiście przykładów można by znaleźć znacznie więcej.
Chyba niewielu z nas potrafiłoby rozpoznać ponad dwadzieścia odmian śniegu ale jestem przekonany, że po przeszkoleniu przez zawodowego Grenlandczyka   większość nie miała by z tym problemu.
Podobnie ci nieszczęśliwi "saharyjczycy" mogliby nauczyć się rozpoznawać i nazywać znacznie więcej kolorów.
Można by oczywiście zastanawiać się, czy to język ogranicza możliwości percepcji czy raczej środowisko u nas ubogie w śnieg a na Saharze - w kolory.

Dlaczego to wszystko kojarzy mi się z opowiadaniem "Jak ocalał świat"?
Otóż straszliwa maszyna Trurla radziła sobie nie tylko z takimi rzeczami jak nimby, nausznice, neutrony, nurty, nosy i nimfy ale również natągwie, nupajki, nurkownice, nędzioły, nałuszki, niedostópki i nędasy, że nie wspomnę o graszakach, plukwach, filidronach i zamrach.
I do tej drugiej kategorii należy właśnie to wszystko co nie posiada nazwy w naszym języku a mogłoby gdybyśmy wiedzieli jak to rozpoznać.
Maszyna Trurla byłaby więc symbolem naszej świadomości ograniczonej przez język, który pozwala nam dostrzec tylko to co nazwane. Reszta przestaje istnieć.

Wiem, że w mojej tezie są dziury. Czekam na atak.  [smiley=huh.gif] ;)

157
Akademia Lemologiczna / Re: Akademia Lemologiczna [Cyberiada + Bajki Robot
« dnia: Września 13, 2006, 09:20:51 pm »
No to zróbmy jak pierwsi chrześcijanie - ustalmy kanon Cyberiady a potem możemy się wziąć do dyskutowania - oczywiście tylko w ramach kanonu.
Wszystkie inne opowiadania będą traktowane jako heretyckie apokryfy.
Ja mogę się podjąć roli biskupa Ireneusza i będę okładał anatemą każdego kto ośmieli się mieć inne zdanie w sprawie kanonu niż ja.  >:(
Jakie jest moje zdanie na razie nie ujawnię, bo jeśli będzie takie same jak innych, to stracę okazję do wyklinania.

No, ale poważniej - dlaczego by nie omówić tych trzech bajek (Cyberiady właściwej) najpierw a reszty potem? Mniej szeroki front natarcia umożliwia większą koncentrację sił (Napoleonem też lubię być...). :-/

158
DyLEMaty / Odp: Ludzkość jako gatunek
« dnia: Września 06, 2006, 10:41:39 pm »
Tytan napisał:
"Człowiek jako zwierze odróżnia się od małpy tym że kwestia jego przetrwania obrała kurs prowadzący do coraz większej komplikacji."

Falcor: "Przypomniał mi się bibliotekarz z Magicznego Uniwersytetu w książkach Pratchetta. Został przypadkowo zamieniony w małpę i stwierdził, że ten stan jest o wiele lepszy od bycia człowiekiem, z jego wszystkimi problemami egzystencjalnymi. I tak od momentu przemiany martwił się już tylko o banany"

Dzi:  "Co zyskalismy przez podzial pracy w spoleczenstwie? To ze teraz pracujemy 8 godzin zamiast 4 by zyc".

To wszystko prawda. Ale życie małpy nie jest znów wcale taką idyllą. Najnowsze badania wreszcie potwierdzają to czego domyślano się od czasów prehistorycznych, że zwierzętom nie obce są takie stany emocjonalne jak poczucie krzywdy, zazdrość, osobiste animozje, zawody miłosne etc.
Jeśli zaś chodzi o wyprawy po banany, to istnieje zawsze ryzyko, że mogą się one skończyć niepowodzeniem (inna małpa wszystko wyżarła) i co wtedy? Nie ma zapasów, trzeba głodować.
Człowiek natomiast obrał kurs na rosnącą komplikację i m.in. pracuje 8 zamiast 4 godzin, bo to jest cena jaką płaci za zabezpieczenie się przed nieprzewidzianymi sytuacjami. Cała cywilizacja to taka nieustająca próba zabezpieczenia się. Czasem zaczynamy wierzyć, że nam się to już prawie udało, ale wtedy przychodzi tsunami albo 9/11.

159
DyLEMaty / Re: GRA!!!
« dnia: Września 02, 2006, 10:35:37 am »
Nie podejmuję się zgadnąć, bo moja metoda jest zbyt pracochłonna. Mogę ją zastosować do kilkudziesięciu książek, ale nie do całej polskiej literatury.

Za to mam przepis jak z Grocholi za pomocą naszego automatycznego translatora zrobić autorkę Sci-fi:

Zaczynamy od wstępnych zdań powieści "Nigdy w życiu" tłumacząc je na angielski. Rezultat - spowrotem na polski itd. jak długo się da.
Translator broni się wprawdzie podając w nawiasach tłumaczenia alternatywne, ale te bezlitośnie usuwamy.
Oto rezultat:

Oryginał:Jestem porzuconą kobietą. Porzuconą kobietą z dzieckiem.
Ang. I am quitted woman. With child quitted woman.
Pol. JA jestem opuszczane kobieta. Z dzieckiem opuszczał kobietę. (brzmi bardziej dramatycznie od oryginału!)
Ang. I am left woman . It left woman with child.
Pol. JA jestem opuszczane kobieta. To opuszczało kobietę z dzieckiem.

No comments.


160
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Organizacja]
« dnia: Września 01, 2006, 05:40:17 pm »
Falcor zaproponował:

" Może się umówimy, że na 11-ego września czytamy opowiadania: "Jak ocalał świat", "Maszyna Trurla" oraz "Wielkie lanie". Pasuje?"

Czy to są twoje ulubione? Pytam tylko z ciekawości, nie żebym miał coś przeciwko. Jeśli chodzi o mnie to może być (chyba i tak przeczytamy całość?).

A propos Harleya - wiecie, że "lem" w językach skandynawskich znaczy "członek" w sensie anatomicznym (także członek męski)?


161
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Organizacja]
« dnia: Sierpnia 31, 2006, 09:34:50 pm »
Cyberiada? Czemu nie?  :D

162
DyLEMaty / Re: GRA!!!
« dnia: Sierpnia 31, 2006, 09:17:36 pm »
A czy grający nie mają prawa wiedzieć o jaki język obcy tu chodzi?

Tak czy owak zaryzykuję odpowiedź -  "Głos Pana".

163
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Organizacja]
« dnia: Sierpnia 30, 2006, 11:15:56 pm »
Można się przyłączyć? Nie posiadam tylko "Czasu nieutraconego". Poza tym mam wszystko z wyjątkiem tych pozycji o których istnieniu nic mi nie wiadomo.

164
Lemosfera / Re: Pochodzenie Lema
« dnia: Stycznia 24, 2006, 09:11:18 pm »
Cytuj
Zastanawiam sie jedynie czy nie zauwazylem tego na tej samej zasadzie co zauwaza sie "prawde" w horoskopach

Mocny argument dzi, gratuluję. Sam mam za sobą okres młodzieńczego oczarowania astrologią, który zakończył się gdy dokonałem tego właśnie odkrycia.
Są tu dwie możliwości: Albo wróżka nie stosuje żadnych reguł poza własnym widzimisię (wróżenie z fusów") albo stosuje  mniej lub bardziej wyrafinowane reguły ale wyniki swojej analizy chcąc nie chcąc prezentuje w formie tak rozmytej, że zmusza "klienta" do dokonania własnej wtórnej interpretacji (astrologia, I-Ching).
Pomiędzy tymi dwoma biegunami można chyba zmieścić całą resztę (Tarot, runy, wróżenie z lotu ptaków, z wnętrzności zwierząt ofiarnych, czy co tam jeszcze).

Moje twierdzenie  o powtarzejącym się motywie wyobcowania w twórczości Lema można konkretnie zweryfikować (podobnie jak położenia planet) i myślę, że jest ono prawdziwe. Natomiast hipoteza tłumacząca je jest już tylko jedną z wielu możliwych. Tak jak nasze tłumaczenia wypowiedzi wróżki.
Zydowskie pochodzenie i związane z tym doświedczenia to jedna z takich hipotez tłumaczących, mizantropia - to inna. Można przecież zachować życzliwość do świata i do ludzi pomimo okropnych doświadczeń - z całą pewnością nie każdy Zyd jest mizantropem.
To samo da się powiedzieć o takich wyjaśnieniach jak kalectwo utrudniające kontakt z otoczeniem, niezwykła osobowość odbiegająca znacznie od średniej statystycznej itp. W wypadku Lema mamy chyba i pochodzenie i mizantropię i nie mieszczenie się w ciasnej normie - wszystko naraz.
Tyle na ten temat.
A jeśli chodzi o Solaris, to jednak się nie zgadzam. Wątek miłosny, moim zdaniem, jest w tej powieści czymś w rodzaju przyprawy mającej dodać smaku potrawie filozoficznej - czyli głównej ingrediencji.
Tym czasem Soderbergh właśnie z przyprawy uczynił danie właściwe.
To ja już o wiele bardziej wolę "Stalkera" w interpretacji Tarkowskiego. Ale cóż - de gustibus non est disputandum.

Kłaniam się.  
 

165
Lemosfera / Re: Pochodzenie Lema
« dnia: Stycznia 22, 2006, 11:07:22 pm »
 :) Witam po dłuższej przerwie. Rzadko miewam czas żeby coś napisać (czytaj - przemyśleć) bo pisać na to forum bez przemyślenia było by nietaktem.
Właściwie to chciałem podzielić się wrażeniami z niedawno (dopiero!) obejrzanego filmu Soderbergha "Solaris".
Ale lepiej jednak zamilczę nad tym grobem. No owszem, muzyka Cliffa Martineza przypadła mi nawet do gustu.
Szkoda, że do tej muzyki nie dorobiono dobrego filmu.
Krótko mówiąc - wzruszająca historia miłosna - widać wpływy nie tyle Lema co Mniszkówny, Rodziewiczówny i Barbary Cartland. Tylko dlatego, że z natury jestem chłodnym mózgowcem nie zalałem się rzewnymi łzami.
Ale gdybym nim nie był to może nie czytałbym Lema i nie obejrzał filmu...

Zamiast więc pisać o zmutowanej "Solaris" chciałbym się pochwalić pewnym spostrzeżeniem, które lepiej pasuje do niniejszego "threadu".
Otóż moim zdaniem w twórczości Lema przewija się pewien wątek, który być może da się powiązać z pochodzeniem autora (potwierdzonym zresztą przez niego, jeśli mnie pamięć nie myli, w książce - wywiadzie "Rozmowy ze Stanisławem Lemem" St. Beresia).
Tym wątkiem jest samotność i poczucie wyobcowania, niektórych przynajmniej bohaterów jego powieści i opowiadań.

W Solaris dotyczy to "gości". Nie tylko nie czują oni, żeby ich miejsce było wśród przybyszów z Ziemi przez których są wręcz odrzucani, ale także sama planeta Solaris, która  ich wydała jest dla nich tworem obcym i niezrozumiałym.
Widzę tu pewną analogię do zasymilowanych Polaków pochodzenia żydowskiego. Z jednej strony społeczeństwo polskie (przynajmniej jego część) uważa ich za obcych i daje im to odczuć. Z drugiej zdążyli oni już przeciąć kulturową pępowinę łączącą ich z dochowującą wierności tradycji  mniejszością żydowską i w kontaktach z nią doznają poczucia własnej obcości.

Robot-morderca w "Masce" to znowu niemalże ten sam motyw: Istota nie-ludzka a zarazem bardzo ludzka która pragnie być pełnym człowiekiem. (Swoją drogą - straszna chała jak na Lema).

Motyw alienacji powtarza się także w "Powrocie z gwiazd". Chociaż tu uruchomiają go przyczyny natury technicznej raczej niż etnicznej (wolniejszy upływ czasu w pojeździe międzygwiezdnym w porównaniu z Ziemią).

Uczucie obcości pojawia się oczywiście wszędzie tam gdzie opisywany jest kontakt Ziemianina z istotami pozaziemskimi ("Wizja lokalna", "Eden", "Głos Pana", "Niezwyciężony"). Możecie mnie przeto skrytykować, mówiąc, że w takim razie wszyscy autorzy SF od Wellsa poczynając musieli być pochodzenia żydowskiego, co jest oczywistą bzdurą.

Ale może jednak wybór takiej a nie innej tematyki pozostawał u Lema, w sposób chociażby nawet tylko podświadomy, pod wpływem jego osobistych doświadczeń? Tego chyba wykluczyć nie można.
Tym bardziej, że jedna z ważniejszych myśli Mistrza wypowiedzianych w "Solaris" (tak ważna, że nawet Soderbergh uznał za stosowne ją przekazać) brzmi:
Badając Wszechświat chcielibyśmy tam znaleźć, czy wręcz usiłujemy tam odnaleźć nasze własne zwierciadlane odbicia - prawdę o nas samych.
Myślę, że tym zdaniem Lem być może uchylił rąbka tajemnicy swojej twórczości.

Pozdrawiam i życzę dobrych dyskusji w nowym roku.

PS: Edredonie - podzielam Twoje zdanie na temat autobiografii Poppera. Znalazłem tam uwagi o teorii ewolucji, które wyjaśniły mi wiele z moich dotychczasowych wątpliwości.


Strony: 1 ... 9 10 [11]