.chmurze najlepiej na pytanie „Co to jest czas i przestrzeń” odpowiedzieli Immanuel Kant i Barbara Stanosz.
Kant, jeśli dobrze rozumiem, mówi, że takie coś jak czas i przestrzeń to są sposoby, na jakie my, ludzie, postrzegamy świat (to się nazywa w filozofii „kantowskie formy naoczności”). A ten sposoby są takie, a nie inne, bo taki mamy mózg. A ten mózg (DOPOWIADAM SOBIE - .chmura) jest taki a nie inny, bo taki nam wyrósł w toku ewolucji. I więcej - twierdzi Kant - nie da się nic powiedzieć o tym, co to jest „czas” i „przestrzeń”.
Stanosz zaś mówi (przy okazji rozważań o niejakim Wilardzie van Ormanie Quinie odpowiadając na pytanie, co to znaczy, że coś - czyli np. "czas" lub "przestrzeń" - "jest"):
„Tworem zdrowego rozsądku jest (...) rudymentarna fizyka, postulująca istnienie ciał, takich jak domy czy drzewa, i formułująca podstawowe prawidłowości zachowania się ciał. Nauka dziedziczy tę teorię, a udoskonalając ją, rozbudowując i systematyzując, wzbogaca jej ontologię. Postuluje mianowicie istnienie, oprócz ciał, także innych rodzajów przedmiotow, takich jak elektrony, neutrony, liczby i zbiory [I TAKICH JAK „CZAS” I „PRZESTRZEŃ” – DOPOWIADAM SOBIE - .chmura]. Status przedmiotów każdego z tych rodzajów jest w istocie taki sam: wszystkie one są przedmiotami postulowanymi przez nas w toku konstrukcji teorii, która ma opisać i wyjaśnić nasze doświadczenie zmysłowe. (...)
Tak więc, klasyczny problem tradycyjnej ontologii – pytanie: „Co istnieje naprawdę?” – uzyskuje w filozofii Quine’a (...) podwójne znaczenie. Jako pytanie nie zrelatywizowane do żadnej formy czy stadium naszego poznania nie ma ono określonego sensu, po takiej relatywizacji zaś odpowiedź na nie brzmi: na gruncie danej teorii istnieje naprawdę to, czemu musi sie przypisać istnienie, jeśli twierdzenia tej teorii mają adekwatnie opisywać nasze doświadczenie”.
Z wszystkiego tego zdaje mi się wynikać, że nie da się ostatecznie ustalić czym „czas” i „przestrzeń” są "naprawdę", bo takie pytanie nie bardzo ma sens, i że m.in. dlatego agnostycy mają rację, kiedy mówią to, co mówią.
Mam jeszcze wrażenie, że maziek w poście powyżej napisał – po swojemu – coś bardzo podobnego.
I jeszcze: pani Jolanta Rypień, moim zdaniem, dość jasno pisze na podobny temat tutaj:
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,5713 . Z jej wywodu wynika m.in., że „czas” i „przestrzeń” z jednej strony dla Kanta, a z drugiej dla Einsteina i jego następców to jest coś zupełnie odmiennego, co dodatkowo komplikuje sprawę.