Dwa pytania. Jak P.O. godzi:
"Autoewolucja nie wchodzi zatem w grę – pozostaniemy kim jesteśmy albo stworzymy na ślepo obcych. Jedynie „rozum mniejszy” może być zaprojektowany przez „rozum większy” – co sprzeczne z naiwną ludzką ideą autoewolucji."
Z "GOLEM-em..." i z dalej przytoczonymi słowami "Summy...":
"Lem tak bowiem powiada: „Doprawdy, warto nauczyć się takiego języka, który stwarza filozofów, gdy nasz – tylko filozofie”. Otóż „język kreacyjny” DNA stwarza osoby wraz z ich filozofiami, a osoby te artykułują dopiero własne filozofie."
Mówiąc inaczej: czy Lem swoistej autoewolucji jednak nie dopuszcza, odrzucając tylko naiwne przekonanie o jej bezpiecznym, kontrolowanym przebiegu ("Sądzę, że wejdziecie w wiek metamorfozy, że zdecydujecie się odrzucić całą swoją historię, całe dziedzictwo, cały ostatek naturalnego człowieczeństwa, którego obraz, wyolbrzymiony w piękną tragiczność, skupiają lustra waszych wiar - że wykroczycie, bo nie ma innego sposobu - i w tym, co teraz jest dla was skokiem w czeluść tylko, dopatrzycie się wyzwania, jeśli nie urody, i jednak po swojemu postąpicie - skoro, odrzucając człowieka, ocali się człowiek." - "G XIV").
A nadto czy słowa:
"W zakresie merytorycznej aksjologii Lem był umiarkowanym przeciwnikiem aborcji, a także transplantacji i fabrykowania ludzkiego ciała (biotechnologiczny neokanibalizm i neomengelizm); uważał te praktyki za niszczące człowieczeństwo."
Da się twardo wywieść z pism Mistrza (inna sprawa, ze pojęcie umiarkowany przeciwnik jest nieostre, i w zasadzie można je odnieść do kogoś kto dopuszcza, ale się przy tym krzywi).